tag:blogger.com,1999:blog-7813002149003167932024-02-19T04:21:45.476+01:00Hermiona Granger i gorzki smak kawySalvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.comBlogger106125tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-23969590752007662952016-08-12T00:27:00.000+02:002016-08-12T00:28:53.055+02:00Mordeczki...<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">CHCIAŁAM TYLKO <b>PODZIĘKOWAĆ</b> ZA 100 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Co za magiczna liczba.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Pozdrawiam wszystkich anonimowych nabijaczów licznika!</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Namiar na moją próżność: <a href="http://renowacje-uczuc.blogspot.com/">klik, klik, klik</a>.</span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-73835842372210343292015-10-24T17:06:00.000+02:002015-10-24T17:06:02.373+02:00Gdzie tu może być spirit? <div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Bardzo dawno mnie tu nie było z jakimś postem, w końcu blog zakończony, następny się tworzy, bla bla. Ale to bynajmniej nie znaczy, że nie wchodzę tu od tak, żeby zobaczyć statystyki. Wyświetlenia, o dziwo, dalej są i to całkiem pokaźnych rozmiarów, więc komentarze mile widziane. Na pewno na nie odpowiem. :)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Oczywiście, standardowo, zapraszam: <a href="http://renowacje-uczuc.blogspot.com/">Tutaj. Klik… (przeniesie Cię ten link w magiczny świat).</a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">PS Piosenka, z która się utożsamiam, gdy wchodzę na Powojenną: <a href="https://www.youtube.com/watch?v=-_Y2jfK06pY">[teleportacja].</a></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<br />Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-36850440919667932952015-08-28T19:43:00.000+02:002015-08-28T19:43:00.492+02:00Rozdział dziesiąty (po prostu setny)<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.656; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Czy szczęście oznacza uśmiech? Smutek wkracza, gdy oczy są we łzach? Czy chwila ulatnia się wraz ze wspomnieniem? A sukces oznacza wygraną? I naprawdę ktoś na świecie wie, jak wygląda kolor seledynowy?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Przekroczenie progu wcale nie było tak symboliczne, jak można by to opisać. Severus i Hermiona po prostu weszli… niejednocześnie. Snape przepuścił swoją żonę w drzwiach i naraził się na jej ciche prychnięcie. Gdyby nie zmęczenie, na pewno by jej coś niemiłego odpowiedział. Ale oczy same mu się zamykały; to nie pierwsza nieprzespana noc z rzędu. Hermiona była w bojowej gotowości, spotkanie Zakonu jakoś musiało na nią wpłynąć. W milczeniu spojrzeli na siebie, ale obojgu odechciało się rozmowy i potem kłótni. Do diabła, nie spali całą noc, omawiali każdą strategię i starali się myśleć, kiedy reszta spała po kątach.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Spojrzał na Hermionę w oczekiwaniu, ale również dlatego, by się na nią napatrzeć. Zrobił to na spotkaniu Zakonu, ale to nie było samo. Teraz byli w domu, we własnym domu i bez gapiów, którzy chętnie spiliby każdy ich gest, by dać w obrót plotek. Byli małżeństwem, a dalej górowali wśród czarodziejskich rozmów.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Jego żona miała jak zawsze siano na głowie, ale ten widok robił coś dziwnego z jego klatką piersiową. Dalej była cholernie niska, chociaż piegi zniknęły z policzków — naprawdę zaszyła się w domu z daleka od słońca? Bo się wzruszę, powiedziała ironicznie jego podświadomość. Hermiona musiała jakoś przeboleć żałobę, to nie przez niego ukryła się w domu, to nie dlatego wygląda, jakby miała go zaraz zabić… Severus zmarszczył brwi, nie bardzo wiedząc, co ma powiedzieć, albo raczej; co Hermiona chciałaby usłyszeć. Wyglądała jak cień samej siebie… a może tylko mu się tak wydawało. Ostatnio ją widział tuż po porodzie, a potem… potem nie było okazji, by ją spotkać, by zapytać, jak się czuje, czy daje sobie radę… Przez ostatnie miesiące starał się nie myśleć o tym, co za sobą zostawił. I nawet mu to wyszło. Do pewnego momentu, w którym musiał zmierzyć się z własnym lękiem i słabością w jednej osobie. Eliksir, który zażył w jaskini kilka dni temu, wywołał wizję jego żony, która rzuca w niego obelgami, przeklina go… Wtedy mu się wydawało, że nie może powiedzieć nic gorszego. Nie wyobrażał sobie, że bardziej zaboli milczenie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona patrzyła na niego pustym wzrokiem w oczekiwaniu, ale w dalszym ciągu nie wiedział, nie potrafił wyczytać z jej ruchów, jak ma przeprosić. Jak ma błagać o wybaczenie… zanim cokolwiek powiedział, Hermiona szła w stronę schodów. Złapał ją za rękę. Stanęła i nawet się nie odwracając, szepnęła:</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Odpuść.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Zostawił ją w spokoju, lecz szedł tuż za nią do sypialni. Hermiona weszła do środka, a potem prosto do łazienki. Severus poczuł się znowu jak w domu, jakby nie było go tutaj zaledwie tydzień… może dwa. Podszedł do szafy, aby wyjąć chociaż spodnie dresowe, w których mógłby spać. Kiedy otwierał szafę, zdał sobie sprawę, że w środku wcale nie muszą leżeć jego ubrania, że Hermiona mogła to zrobić: wyrzucić go.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Z kamienną miną i czystą ciekawością otworzył drzwi szafy, które zaskrzypiały wdzięcznie. W środku było wszystko takie, jak zapamiętał. Każda szata na swoim miejscu. Był tylko jeden drobny szczegół, który Severus nie od razu zauważył, bo był zbyt zajęty sobą; w środku nie było ubrań Hermiony. Zastygł w bezruchu, bo to nie ona go wyrzuciła, to on ją zostawił.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona wyszła z łazienki, obrócił się w jej stronę i przyglądał jej ruchom. Nie zwracała na niego najmniejszej uwagi i zajęła się za ręczne zasłanianie okien firanami, aby słońce ich nie obudziło. Był słoneczny, majowy poranek; szósta rano. Zacisnął usta i poczuł wyrzuty sumienia, pierwszy raz od dawien dawna. Wcześniej ich nie czuł lub po prostu odpychał, by go nie rozpraszały podczas misji.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Annabelle. To ona była problemem, chociaż przecież praktycznie nie istniała. Hermiona wiele razy poroniła, ale jeszcze nigdy nie urodziła martwego dziecka, nie był przygotowany na jej depresję. A uważał, że jej smutek nie znaczył nic, kiedy była w niebezpieczeństwie. Chciał ją chronić, bez względu na to, jak miała go potem nienawidzić. Pomylił się, bo ponownie wpuściła go do ich łóżka. Co prawda kompletnie ignorowała jego obecność, ale… Nie, to jednak wcale nie było lepsze od wybuchów goryczy. Wolał to od bycia ignorowanym. Wziął spodnie od dresu i trzasnął głosńo drzwiami szafy: nie miał powodów do wyrzutów sumienia. Annabelle nie była ich pierwszym, martwym dzieckiem.<i> Ale pierwszym, któremu nadano imię</i>… Zacisnął zęby. Co z tego? Umarła, nie ma jej. Klątwy, przez które przeszła Hermiona, odcisnęły na niej piętno: straciła pamięć, ich wspólną przeszłość i nie mogła donosić dziecka, by założyć rodziny. Severusa to nie obchodziło, wystarczyła mu Hermiona, sama, bez żadnych rodzinnych bonusów.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Zaszył się w łazience i wrócił do sypialni, kiedy Hermiona zdążyła już zasnąć. Położył się obok niej, starając, by linia, która dzieliła ich łóżko na pół, została nieprzekroczona. Jego żona była na wyciągnięcie dłoni. Oddychała miarowo i nie była odwrócona plecami. Jej gładki policzek, rozrzucone po poduszce włosy, jego ręka została sama przyciągnięta do jej twarzy. Nakreślił linię szczęki, dotknął ust…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Powieki jej zadrżały, a kiedy otworzyła oczy, Severus nie zabrał dłoni z jej policzka. Włosy opadły mu na twarz. Hermiona nie wyglądała jeszcze na zaspaną, tylko zdezorientowaną. Przez chwilę wpatrywała się w jego oczy, a Severus zrozumiał, kiedy tylko pod wpływem przebudzenia, Hermiona nie miała jak ukryć swojego bólu. Prawdziwego bólu.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Ja… — miał tyle słów do wypowiedzenia, ale żadnego sformułowania nie potrafił z siebie wydusić. Żadne nie było dość odpowiednie. Kiedy Hermiona zrozumiała, że Severus nie ma zamiaru dokończyć, zacisnęła usta i przewróciła się na drugi bok. Wzięła jego dłoń delikatnie i ją od siebie odsunęła. Wszystko zrobiła bez słowa. Wiedziała, że cisza była najsilniejszą orturą. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Poranek był cichy, w pokoju panował półmrok. Przez zasłonę przedostawał się tylko jeden cienki snop światła. Severus obudził się jako pierwszy, jego nastrój na chwilę się rozpogodził. Hermiona oplatała jego pierś dłońmi, a jej głowa leżała na jego obojczyku. Uśmiechnął się pod nosem, bardzo usatysfakcjonowany, że nikt go w takim stanie nie widzi. Hermiona westchnęła cicho pod nosem, nieprzerwanie spoczywając w świecie snów. Wyglądała spokojnie, ten widok wzbudził kolejną falę wyrzutów sumienia: wykorzystywał ją we śnie. Ona nie pragnęła go w tym momencie. Dotykał ją, chociaż była tego nieświadoma. Wziął delikatnie jej dłonie i odsunął od siebie. Wstał szybko i poszedł do kuchni, gdzie chowali alkohol.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Nie wziął nawet szklanki, tylko pociągnął prosto z gwinta. Odgarnął sobie włosy z twarzy i miał ochotę naprawdę porządnie sobie palnąć w łeb. Mugole mają na to swoją broń, żeby się nawzajem wybijać, nawet niektórzy mierzą w samego siebie… Jak on, kurwa, na nią nie zasługiwał. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Ich życie nie powinno tak wyglądać, nie powinno być pełne udręk. Wszystko było jego winą, bo nigdy nie wie, jak powinien się zachować. Hermiona straciła pamięć, ponieważ popełnił błąd. Oddał ją w <i>dobre</i> ręce Dumbledore’a, który wiedział od samego początku co ją czeka. Ale kiedy Severus zrozumiał, było za późno. Bawili się nią, torturowali, gwałcili… Może i dobrze, że zapomniała o tych okropnościach; jej umysł się bronił. Łatwiej było odrzucić straszną przeszłość, niż się z nią zmierzyć.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Poza stratą pamięci, dochodził jeszcze szereg ran pourazowych. Rany się zabliźniły, ale to nie znaczy, że od czasu do czasu nie krwawią. Na ręce, gdzie Hermiona została oszpecona przez Lestrange (szlama), co kilka miesięcy Hermiona czuje przewlekły ból, jakby ten sam nóż na nowo wypalał znamię. Potem jeszcze… fakt, że Hermiona nie mogła donosić dziecka. Próbowali dwa razy. Ponad rok temu i jeszcze na samym początku ich małżeństwa. Znali ryzyko, ale i tak nieudana próba zabolała ich oboje. Gdyby tylko się wtedy nie spóźnił, zrozumiał. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Kiedy ją znalazł w obskurnej piwnicy; cała umoczona krwią, pełna siniaków, obrażeń wewnętrznych — to była jego najgorsza chwila w życiu, chociaż przecież niejedno widział i niejedno przeszedł. I chociaż przed porwaniem Hermiony stracili siebie nawzajem, niepamięć pomogła. To on był przecież inicjatorem zerwania, odrzucił ją, a potem musiała prawie umrzeć, żeby się nią zaopiekować przez wyrzuty sumienia.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Zamierzasz się upić z samego rana? — usłyszał jej głos. Obrócił się w jej stronę. Stanęła, oparta nonszalancko o framugę. Miała nieuczesane włosy, była też bez makijażu. Kiedyś jego duża, czarna koszulka, teraz robiła jej za piżamę. Nie była najpiękniejsza na świecie, ale była po prostu jego.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jest siedemnasta — zauważył i prowokacyjnie wypił whisky do końca. Hermiona obrzuciła go wyjątkowo długim i pustym spojrzeniem. Kiedy nauczyła się tak maskować emocje? Tylko dzięki oklumencji i niekontrolowanym jeszcze ruchom czuł od niej zawód, gorycz, ale i coś negatywnego. To ostatnie uczucie, jednak nie wymierzała w niego.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
W końcu wzruszyła ramionami i skierowała się w jego kierunku. Poczuł jak serce mu zadrgało, ale kiedy go wyminęła, by sięgnąć po kubek, parsknął ironicznie. Naprawdę był aż tak przewidywalny? Jeszcze kilka lat temu wyglądało to inaczej. Przypomniał sobie dobre czasy, czyli wszystkie ich kłótnie. Uwielbiał się z nią kłócić, bo byli sobie równi. Była piekielnie inteligentna i po kilku godzinach spędzania czasu razem, nie miał wrażenia, że jego mózg gwałtownie się skurczył. Przebywanie w jej towarzystwie było przyjemnie, chociaż równie też denerwujące.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona zrobiła naleśniki, przyglądał się jej przez cały czas. Kiedy kończyła, postanowił zrobić dla nich gorzką, czarną kawę, którą zawsze pili razem w Hogwarcie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
<i>Był lipcowy poranek. Obudzili się skrępowani. To była ich pierwsza noc po tym, jak Hermiona straciła pamięć i zrozumiała w końcu, że Severus nie tylko się nią opiekuje, ale i że coś się między nimi dzieje. Ubrali się wtedy w milczeniu i zeszli do kuchni. </i></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
<i>— Chcesz kawy? — zapytał.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
<i>Prychnęła.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
<i>— Nienawidzę kawy — odpowiedziała od razu. Severus zastygł w bezruchu, aż w końcu zaczął się histerycznie śmiać. Naprawdę? Merlinie… W ich schadzkach kawa była często kluczem. Może tylko nie dorównywała porzeczkowemu winu. Hermiona patrzyła na niego jak na wariata, kiedy się tak śmiał i podpierał o boki… aż w końcu też uniosła kąciki ust i zrobiła im obojgu ten dziwny napój.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Do stołu podano, kochanie — sarknęła Hermiona. Położyła oba talerze na kuchennej wysepce i zaczęła jeść, nie czekając na Severusa. Postawił przed jej talerzem kubek i usiadł obok. Nie było zaskoczeniem, że jedli w ciszy. Bawiła go ta sytuacja.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Skończyli, a Hermiona wysłała talerze do zlewu różdżką. Objęła dłońmi swój kubek. Jej twarz była w zasięgu pary. Severus przyglądał jej się zaabsorbowany i nic nie powiedział, nawet kiedy zaszkliły jej się oczy. Nie wiedział, czy to od pary, czy tego co się między nimi działo. A działo się wszystko i nic.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Kiedy oboje byli w połowie picia, Hermiona przerwała nęcącą ciszę. Widać, że zrobiła to z trudem. Każde jej słowo było przemyślane i wyważone, można nawet powiedzieć, że starała się trzymać neutralnego gruntu.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie proszę, żebyś mi mówił co robiłeś i gdzie byłeś. Powiedz cokolwiek — mówiła cicho, ale w jej głosie słyszał dawny upór, który jej towarzyszył od pierwszej klasy. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— A co chcesz usłyszeć? — zapytał sarkastycznie i niepotrzebnie ostro. Spojrzała na niego z niedowierzaniem i może mało brakowało, a by go uderzyła. Ręka jej zadrgała, ale w końcu zacisnęła ją w pięść i wypuściła powietrze ze świstem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Wróciłeś? — wyglądała na urażoną, ale dalej wyczekiwała czegoś, czego nie mógł jej ofiarować: obietnicy.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Przysięgałem, że będę cię chronić…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— W takim razie — przerwała mu z naciskiem — NA ILE wróciłeś?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Po jutrzejszym ataku wracam na misje — powiedział łagodniej i obrócił się krzesłem w jej stronę. Hermiona złapała go za rękę, zanim sam to zrobił. — Może uda mi się znaleźć coś nowego…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Cicho, nie musisz mi mówić, co będziesz robił — pokręciła głową i zamrugała kilka razy. Płakała. — Nie pozwolę ci znowu odejść na tak długo... </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Hermiono…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Potrzebuję cię! — warknęła i odepchnęła jego dłoń. Wstała z krzesła i zaczęła chodzić wzdłuż kuchennej wysepki. Zaplotła ręce na piersi i myślała gorliwie nad tym, co chce mu przekazać. Po minucie stanęła i wydusiła w końcu z siebie: — Potrzebowałam cię. I uwzględnij tu czas przeszły… Potrzebowałam cię, a ty mnie zostawiłeś.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Odszedłbym nawet, gdyby Annabelle żyła — syknął.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Wiem — odpowiedziała od razu. Uniósł brwi. — Ale to nie znaczy, że tak łatwo przechodzić żałobę w samotności. Zwłaszcza, że nie jestem wiatropylna i NIE SAMA ZASZŁAM W CIĄŻĘ!</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Krzyknęła, po czym wybuchła płaczem. Podeszła do niego zarzuciła mu ręce na szyję, mocząc mu goły obojczyk. Przyciągnął ją jeszcze bardziej do siebie i szeptał uspokajające słowa, które i tak nie miały pomóc. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Tęsknię z-za nią — załkała cichutko.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Wiem, ciii…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Wybiła północ.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— GRANGER!! — ryknął ze strychu. Był zły, ale jednocześnie rozbawiony. Hermiona nie przyszła od razu, nie specjalnie jej się spieszyło. Pewnie zostawiła to tutaj umyślnie! Prychnął pod nosem i cierpliwie czekał na swoją przeuroczą żonę.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Tak? — zapytała, stając tuż obok niego. Kiedy zrozumiała na co oboje patrzą, zachichotała złośliwie pod nosem. — Zrobiłam to tydzień po twoim odejściu. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Spojrzał na nią ponuro. Znał grę w mugolskie rzutki, gdzie przywieszona na ścianie koło i celowało się w nie jakimiś ostrymi szpikulcami. Tylko że na tarczy nie było czerwonego, najbardziej nagradzanego punktu, ale jego zdjęcie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jak trafisz w nos, wygrywasz — powiedziała Hermiona, zakrywając sobie usta dłonią. W końcu wybuchnęła śmiechem i nie przestawała przez najbliższą minutę. Rzucił jej miażdżące spojrzenie i przywołał różdżką rzutki, które tkwiły w jego nosie… na zdjęciu, rzecz jasna. Jego żona nie przestawała chichotać, nawet kiedy rzucił jej wyzwanie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Rzucamy trzy razy, ten kto zbierze najwięcej punktów, będzie mógł zadać pytanie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
To nieważne, że byli małżeństwem i zadawanie pytań powinno być na porządku dziennym. Ich związek był nieustającą grą i tylko przez zakład mogli bez konsekwencji o coś zapytać. Nie wiedzieli o sobie wszystkiego, zwłaszcza, że dzieliła ich półroczna przerwa. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona rzuciła 8, Severus 6… Rzucili jeszcze dwa razy, a Hermiona wygrała dwoma punktami. Zanim zadała pytanie, zacisnęła usta i przywołała lusterko. Zmarszczył brwi, kiedy podała mu je. Miało nierówne krawędzie i poza tym wyglądało na zwyczajne.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Co widzisz?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Spojrzał w lustro, czując się jak kompletny kretyn. Ale kiedy nie zobaczył swojego odbicia, odpowiedź była jasna, lustro Ain Eingarp. Przez chwilę w odbiciu widział swoją pustą twarz, ale potem zniknął. Lustro zaszło mgłą. Wyłoniły się cztery postacie. Bez problemu zauważył siebie i Hermionę, mógł nawet dostrzec ich złączone ręce. Bo się wzruszę, pomyślał z przekąsem. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Potem zobaczył Neridę, która nie uśmiechała się. Ale była żywa. Niedaleko nich zapity Mundungus Fletcher… Ci, którzy umarli, bo popełnił błąd. Zjawili się tutaj symbolicznie, bo umarło przez jego błędy dziesiątki ludzi. Poczuł nagłą suchość w gardle i czuł na sobie spojrzenie Hermiony. Chciał jej odpowiedzieć, gdy coś poruszyło się w odbiciu. Jakiś nadchodząca osoba albo zjawa…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
To była dziewczyna, miała brązowe, proste jak drut włosy i czarne oczy. Uśmiechała się wrednie, trzymała w ręku różdżkę… lewitowała pełną butelkę whisky, a Mundungus biegał za nią łapczywie, ale Annabelle była szybsza i w odpowiednich momentach odsuwała butelkę, że Fletcher miał ją koniuszkami palców, aż mu się finalnie wymykała.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Severusie?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Oderwał wzrok od swojej małej córeczki i podał Hermionie lusterko.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Widzę ciebie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Tylko? — zapytała. Kiwnął głową. Następną rundę wygrał w milczeniu Severus. Pytanie miał przygotowane już podczas zebrania Zakonu. Ścisnął wszystkie rzutki w dłoni, zastanawiając się nad stosownością jego pytania, ale… przecież nigdy go coś takiego nie obchodziło.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Kiedy mnie nie było, byłaś z kimś?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona przechyliła głowę, sens słów dotarł do niej z opóźnieniem. Severus czekał niecierpliwie, nie potrafiąc na nią spojrzeć. Cisza przeciągała się boleśnie. Sekundy wlokły się jak godzinne tortury, dziwne pieczenie w całej klatce piersiowej zaczął go oplatać jak Diabelskie Sidła, chociaż minę w dalszym ciągu miał zimną, nieodgadnioną.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Kiedy wyłapał jej wściekłe spojrzenie, zacisnął usta.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Skąd to pytanie?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Odpowiedz. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Umarło mi dziecko, a mąż uciekł sobie walczyć ze złem, TY NIECZUŁY… — Severus na nic innego nie czekał. Pocałował ją bez obawy, że ktoś inny dotykał tych ust i ciała. Była jego i będzie. Był tak wielkim egoistą, że postanowił jej nie zostawiać i zdawać się na los. Nie pozwoli, żeby poczuła się nieszczęśliwa, bo wtedy go zostawi, a do tego nie zamierzał już dopuszczać. Pół roku ryzyka, na więcej nie potrafił się zdobyć. Jutrzejsza bitwa miała być ich końcem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Ale w duchu liczył też na trochę lepszy początek. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Druga w nocy. Powinni iść spać o dziesiątej musieli stawić się w rezydencji Kingsleya, aby wszystko doszlifować. Jeśli dobrze pójdzie, po zachodzie słońca zaczną szturmować na główną siedzibę śmierciożerców. Ale jeszcze przed położeniem się do łóżka i wstania na bitwę, Hermiona i Severus zamierzali spędzić ze sobą czas. Chociaż nie dało się nadrobić sześciu miesięcy, starali się.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Chciałabym wymazać te sześć miesięcy z głowy — szepnęła, wtulając się w jego bok. Leżeli na sofie, wpatrzeni w płomienie kominka. Hermiona była delikatnie upita, a Severus chyba zadowolony z chwili. — Ale z drugiej strony, z tej pamięci niewiele by mi zostało.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Parsknęli śmiechem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Obejrzałaś dzisiaj film? — oboje wiedzieli o jaki film chodzi, ale nie powiedzieli tego na głos. To by się wiązało z rozmową o Neridzie. A wałkowali jej temat bardzo rzadko, prawdę mówiąc, oboje się wstydzili, że szwedka zmarła. Ofiarowała siebie, by oni mogli być teraz razem, szczęśliwi. Ostatnie sześć miesięcy było ujmą dla jej żałoby.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jak codziennie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Kiedy — zaczął, wpatrzony w jakiś punkt na suficie. Jego głos był pełen goryczy — widzieliśmy się codziennie, nie musiałem ci przypominać o obejrzeniu filmu…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— A jednak to robiłeś — przerwała mu i pocałowała zachłannie, prawie histerycznie. Wyczuł, że się boi, że nie jest pewna i po prostu szuka w nim bezpieczeństwa. Nie był pewny, czy cokolwiek znalazła. — Już dobrze. Jest dobrze… musi być.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Chodź — powiedziała i pokazała mu dłonią łazienkę. Poszedł za nią bez żadnych dyskusji, nie miał na nie ani ochoty, ani chęci. Do godziny dziewiątej zostało sześć godzin. Czas mijał zbyt szybko, ale Severus sam sobie na to zasłużył. Wybrał dla nich tylko jeden dzień. Wszedł do łazienki, a tam wszystko już czekało. Hermiona stała z nożyczkami, a z jej oczu nie schodził blask, który niejednokrotnie go denerwował, bo przez to spojrzenie zaczynał znowu wierzyć, że on — Severus Snape, dawny śmierciożerca — ma serce. Kiedy widział swoją żonę, jego narząd do pompowania krwi zachowywał się jak na sterydach. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Stanął w drzwiach i przyglądał się jej rozanielonym ruchom. Wyciągnęła ręcznik i położyła go na ziemi, tuż obok krzesła, które chwile potem miał zająć. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Na co czekasz? — zapytała z uśmiechem. W prawej ręce już trzymała nożyczki.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Na ratunek — burknął ponuro. — Na pewno wiesz, jak się tym posługiwać…?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie ścinam ci włosów po raz pierwszy, dlaczego zawsze musimy przechodzić przez tą głupią dyskusję? — odparła zirytowana, a pierwszy kosmyk czarnych włosów opadł na podłogę.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Bo lubię swoje uszy. Mam je odkąd pamiętam — sarknął.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jesteś beznadziejny… Ach, przestań się tak krzywić! </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Wiesz o czym teraz myślę? — zapytał niewinnym tonem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Że jestem kretynką? — warknęła.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Właśnie — odpowiedział, a w lustrze dostrzegł, że nożyczki niebezpiecznie zbliżyły się do jego szyi. — Ale przez twoje durne ultimatum, że jak przestanę cię obrażać, to za mnie wyjdziesz, nie mogę tego powiedzieć na głos…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Ale w zamian uderzyła go nogą w łydkę. Syknął i rzucił jej jedno ze swoich morderczych spojrzeń. Hermiona uśmiechnęła się słodko i odłożyła nożyczki, by przeczesać jego włosy grzebieniem. Przez chwilę starała się skupić, ale Severus znowu zaczął jęczeć. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Mam nadzieję, że nie zrobisz mi tej samej szopy, co masz na głowie — w jego głosie brzmiała mściwa satysfakcja.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Że też wcześniej na to nie wpadłam! — Pacnęła się teatralnie w czoło, nie odrywając wzroku od jego włosów. — Ale raczej ten plan by nie wypalił, twoje ego by się nie pomieściło. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Teraz to ona uśmiechała się złośliwie, a on siedział z naburmuszoną miną. Hermiona mogła w końcu chwilę popracować, zanim znowu nie obudzi się w nim mężczyzna ze skrzywdzonym ego. Severus znowu przekręcił się na fotelu… Hermiona wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić, ale kiedy — znowu! — przekręcił się…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Możesz się przez chwilę nie ruszać!?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Na Salazara, jak ty zrzędzisz — zachichotał wrednie pod nosem i teatralnie znieruchomiał. Hermiona wniosła oczy do nieba i niewerbalnie błagała o cierpliwość do tego człowieka.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Rozumiem, że kiedy wróciliśmy po spotkaniu Zakonu do domu… byłeś sztucznie miły… Jest! Chyba skończyłam. — Hermiona wyglądała na usatysfakcjonowaną. Severus za to nie miał serca, by spojrzeć na podłogę, gdzie leżały jego piękne włosy… Pani Snape znowu wzięła w dłonie grzebień i przeczesała efekt końcowy. Nie wiedział jeszcze jak wygląda, specjalnie zaczarowała lustro, by nic nie widział. Nie spieszyło mu się, by zejść na zawał przed lustrem. Hermiona zaczęła palcami przeczesywać jego włosy… co okazało się całkiem przyjemne.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Byłem sztucznie miły, żeby cię zaliczyć — odpowiedział. Hermiona nic na to nie odpowiedziała, ale: albo pokręciła głową albo zacisnęła usta, żeby się nie uśmiechnąć. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— A ja udawałam, że twojego miłego tonu o nic nie podejrzewam, żeby się tobie oddać, MÓJ PANIE. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Dlaczego zawsze nie byłaś taka uległa?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jeszcze jakieś skargi, kochanie? — dodała ironicznie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Gdybyś jeszcze tak dużo nie gadała… — Severus spojrzał w lustro i prawie uniósł kąciki ust. Jego włosy wyglądały zdecydowanie lepiej po dziwnych manewrach z nożyczkami w roli głównej. Hermiona stała za nim z niepewną miną, raz po raz wplatając palce w jego włosy. Ich oczy się spotkały, kiedy dalej miał puste oczy i nic nie powiedział, Hermiona wyraźnie się speszyła.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— I jak? Jeśli ci się nie podoba…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Bardzo go korciło, by ją podpuścić i powiedzieć, że wyszło jej tragicznie. Już kiedy otwierał usta, zobaczył jej wyczekujące oczy pełne żarliwości. Zdał sobie sprawę, że nie ma ochoty jej smucić. Przynajmniej nie teraz. Będą mieli jeszcze wiele okazji do sprzeczek.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jest dobrze.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Musi być, pomyślała.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona uśmiechnęła się promiennie i chociaż było to wbrew jego charakterowi, przy niej nie wstydził się odwzajemnić tego gestu. Nie bał się okazywał się słabości. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona oparła policzek na dłoni, jej ciało było okryte jedynie prześcieradłem. Była zaciekawiona Severusem, który do tego by się ubrać, miał specjalny rytuał. Chociaż jego wszystkie szaty wyglądały tak samo, każda była na inną okazję (kiedy Severus spał, Hermiona znowu przeniosła swoje rzeczy do jednej szafy, to był ostatni akt pojednania z jej strony). Mężczyzna stał przed lustrem i testował swoje <i>nowe </i>włosy. Hermiona nie była typem kobiet, które bezgranicznie wzdychają na widok swoich mężczyzn. Severusowi daleko było do przystojnego, ale… trudno było to określić… ale miał w sobie to <i>coś</i>, co powinien mieć mężczyzna, aby przyciągnąć kobietę. Może w Severusie pociągała ją zagadka. Nigdy nie wiedziała, jak zareaguje, co powie… czy się uśmiechnie, czy skrzywi jak ostatnia zrzęda.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Może, ale tylko może, właśnie przez to go pokochała. Niby kocha się za nic, ale w ciągu sześciu miesięcy nie brakowało jej pocałunków, seksu… dobrze, brakowało, ale nie najbardziej… brakowało jej braku rutyny. Przy nim wszystko obracało się o sto osiemdziesiąt stopni, potem wracało do normy, a później znowu niespodziewany obrót całej sprawy!</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Przez całe małżeństwo starała się od niego nie uzależnić. Był tak zmienny, że uczucie do niej w każdej chwili mogło wygasnąć. Gdyby go zabrakło, musiałaby temu stawić czoła: a jednak pół roku… i znowu te nieszczęsne miesiące bez niego. Cały czas nie potrafiła wyprzeć tego czasu, pewnie przez żal.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie myśl tyle — chłodne opuszki palców dotknęły jej jeszcze zaróżowionego policzka. Zbyt szybko jednak zabrał dłoń, mówiąc: — A teraz się ubieraj, trzeba skopać kilka tyłków.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Przewróciła oczy i zrzuciła z siebie prześcieradło. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy poczuła jego ognisty wzok na sobie. W dobre małżeńskie wspomnienia wliczała jeszcze praktykę manipulacji. Severus był mężczyzną, co prawda dziwnym, ale dalej mężczyzną. Odgarnęła zbłąkane loki i poszukała wygodnych ubrań w szafie. Usłyszała ciche chrząknięcie i trzaśnięcie drzwi. Zachichotała usatysfakcjonowana.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
<i>Dziewiąta rano.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Kiedy przyszykowała się w ekspresowym tempie, jej dobry humor i mila chwila między nimi po prostu się rozsypała. Nie mieli już czasu, by znowu ją złożyć do dobrego, pierwotnego stanu. Wyszli przed dom. Spojrzała na niego, ale zanim zdążyła zapytać, splótł ich dłonie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Poczuła szarpnięcie w okolicach pępka i złapała jego dłoń mocniej. Nawet się nie skrzywił. Wylądowali gładko na cmentarzu. Hermiona się zachwiała, ale wtedy poczuła dłoń na biodrze. Kiedy stanęła o własnych siłach, odsunął się; w końcu nie byli już w domu, a poza niego nie chcieli wyskakiwać ze swoimi uczuciami. Zwłaszcza na cmentarzu.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Specjalnie wróciłeś na jej rocznicę? — zapytała, szukając spojrzeniem grobu Neridy, poległej w walce o ich miłość. Severus spojrzał na nią smutno i nie musiał odpowiadać, bo chociaż oczekiwała innej odpowiedzi, musiała się pogodzić z myślą, że Nerida, martwa czy nie, była dla Severusa ważną osobą. Jak dla niej ostatnimi czasu stał się Draco, który specjalnie założył z nią firmę z miksturami, aby mieć ją przez ostatnie pół roku na oku. Nie byli przecież tym małżeństwem, które nie widzi poza sobą świata. Byli swoim domem, do którego drogę znali tylko oni, i to wystarczyło.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Kim ona jest? — zapytała Hermiona, kiedy dostrzegła tą kobietę ze spotkania Zakonu Feniksa, była taka podobna do Neridy… Hermiona nie lubiła w sobie łez i wrażliwości, zbyt często wywlekała się sama nawierzch; tak samo było na cmentarzu. Panią Snape dopadła nostalgia, gdy kobieta obróciła się w ich stronę. Miała dokładnie taki sam ironiczny uśmiech jak kiedyś Nerida.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Snape. — Kobieta skinęła mu głową. Jej głos był z pewnym pomrukiem na końcu jego imienia. Kocie oczy jednak spoczęły na Hermionie. Dodała o wiele ironiczniej:— I pani Snape.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Andreo. Poznaj Hermionę — powiedział uprzejmie Severus, chociaż za jego grzecznością czaiła się jakaś sadystyczna obelga. Ani Hermiona, ani Andrea nie wyciągnęła ręki, co jeszcze bardziej zagęściło powietrze wokół nich. Severus wyglądał na rozbawionego.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Zdążyłyśmy się poznać. Nawet jeśli tylko z opowieści — rzekła wyniośle Andrea, a jej oczy stały się zimne i jakby szalone. Jej idealnie wykrojone usta zacisnęły się w wąską kreskę. Hermiona uniosła prowokacyjnie brew, nie rozumiejąc, co szwedka ma na myśli. — Jak wam się żyje? Małżeństwo — pokręciła głową i niespodziewanie się zaśmiała głosem pełnym goryczy. — Mam nadzieję, że jest wam razem dobrze. ŻE NIE marnujecie ofiary mojej siostry…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona rozchyliła usta, a jej bojowa postawa stawała się coraz bardziej wiotka z każdym nowym słowem Andrei. Kobieta jednak już nie patrzyła Hermionie w oczy. Przeniosła swoje szaleństwo na Severusa.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Ufała ci, ty nieczuły dupku!… Może nawet na swój głupi sposób kochała… Uważaj, Granger, może ty będziesz następna w kolejce. Chętnie wyprawie twój pogrzeb — Andrea mówiła bardzo szybko i na końcu splunęła pod ich stopy. — Jesteście siebie warci.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Warknęła na koniec i odeszła. Po niespełna trzech sekundach usłyszeli donośny trzask aportacji. Hermionie zaszkliły się, odwróciła wzrok, aby przetrawić słowa Andrei. Wzięła głęboki oddech i wyczarowała Neridzie kwiaty, białe orchidee, które były kwiatową wersją szwedki. Severus milczał, nie wiedziała i nawet nie chciała wiedzieć, co się właśnie dzieje w jego głowie. Czy miał wyrzuty sumienia? A jeśli tak… czy były one dobre — a co gorsza — słuszne?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jeszcze ich nie ma? — zdenerwował się Draco. Niedługo dojdzie dziesiąta, a każdy członek Zakonu przybył przed czasem. Tylko Hermiona i Severus… Astoria pokręciła głową, czego Draco, niestety, nie dostrzegł, zbyt zajęty zastanowieniami. Blaise i Ginny rozmawiali po cichu niedaleko nich. Kinglsey, McGonnagall, Filtwick i pan Weasley stali nad planami ataku na siedzibę śmierciożerców. Reszta rozbiegła się po całej sali, nie zważając na ład i porządek. W sali balowej nie panował gwar, a szmer, jakby głośniejszy dźwięk mógł ściągnąć wroga.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Zabini, rozmawiałaś wczoraj… — zaczął Draco, ale zamknął usta, kiedy do niego podeszła.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Draco, uspokój się — spojrzała na niego wyjątkowo łagodnie, chociaż przecież nigdy zbyt się nie lubili. — Twoja rola już się skończyła, daj pięć minut Snape’owi na scenie. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Powinniśmy go skopać wczoraj, gdy tylko się pojawił — znikąd wyrósł Harry. Ginny przewróciła zniecierpliwiona oczami. Chłopcy patrzyli się usilnie na wyjście, jakby wierzyli, że im dłużej będą wywoływać małżeństwo Snape’ów, tym szybciej się pojawią. Ginny stracił cierpliwość, gdy do tego grona dołączył również jej mąż i Ronald.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Żeby Hermiona was uszkodziła? Ich małżeństwo działa na zasadzie: <i>drzemy się na siebie i obrażamy, ale jak tkniesz mojego małżonka, to już nie żyjesz…</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Niby tak — Ron wzruszył niedbale ramionami i kontynuował cierpko — ale jednak.... to dzięki nam Hermiona jest w jednym kawałku. Ten dupek nie powinien…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Co, ten dupek nie powinien ci odbierać zasług? — warknęła, a Ron spojrzał na nią skrzywiony. Dokładnie to miał na myśli. Harry, Draco i Blaise przyglądali się wielkiemu starciu rodzeństwa. — Jeśli chcesz odbierać zasługi na bycie przyjacielem, możesz się gorzko rozczarować… Powiedzmy, że spłaciłeś przez te pół roku dług za wszystkie wypracowania, jakie ci napisała Hermiona.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Harry parsknął śmiechem. Ginny miała sporo racji.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nareszcie — mruknął Draco, kiedy Hermiona i Severus weszli raźnym krokiem do środka. Hermiona podeszła do grupki swojej przyjaciół, a Snape bez słowa ruszył do profesor McGonnagall. Nawet na siebie nie spojrzeli. Ginny rzuciła ostatnie ostre spojrzenie Ronowi, aby siedział cicho i odezwała się do Hermiony:</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jak tam w wielkim świecie? </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Na bogato — Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciół. Omiotła spojrzeniem całą salę balową. Nie dostrzegła, jak Harry, Ron, Blaise, Draco i Ginny patrzą na siebie i niemo komentują jej zarumienione policzki, gwiaździste oczy i blask, którym się otaczała. Ginny trochę nie potrafiła przeboleć, że gdy Severus zniknął, nie była w stanie dać swojej przyjaciółce takiego szczęścia. Severus i Hermiona przybyli jako ostatni, bo brama do sali balowej zaczęła się powoli zamykać.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jestem ciekawy, kto głosował, aby przełożyć atak — ciszę przerwał Blaise, faktycznie zaciekawiony. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Pewnie Slughorn. Kiedy odezwała się Hermiona, wyglądał, jakby miała zaraz dostać zawału — odpowiedziała mu Ginny, chichocząc cicho, chociaż też wyraźnie się denerwowała starciem ze śmierciożercami. Rude włosy miała związanego w kucyka, a w zaciśniętej dłoni różdżkę. Była ubrana w dziwny, czarny, mugolski kombinezon. Wyglądała mimo to pięknie, chociaż przykuwała spojrzenia dziwnym strojem. Mało kto jednak wybrał czarne szaty do walki. Chociaż czarne szaty Severusa Snape’a nikogo specjalnie nie zdziwiły. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Cisza! — przerwała profesor McGonnagall, chociaż tylko kilka osób faktycznie zamilkło.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— ZAMKNĄĆ SIĘ!! — ryknął Snape, a kiedy wszyscy obrócili się przestraszeni, Severus wykrzywił swoje usta w ponurym uśmiechu.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Dziękuję, Severusie — odparła z godnością była profesorka transmutacji. — Pragnę oficjalnie ogłosić, że spotkanie Zakonu właśnie się rozpoczęło… Trzeba dopracować ostatnie szczegóły i stawić się do walki… i przeżyć — dodała ciszej.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Naprawdę musisz im przypominać, żeby nie dali się zabić? — zadrwił Snape. Andrea, która jeszcze nie zdała ironicznego charakteru Severusa, odezwała się ze złością. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Tylko ty przypadkiem o tym nie zapominaj. Byłaby wielka szkoda.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— A co, chciałbyś zostać moim workiem treningowym? — spojrzał na nią z mściwą satysfakcją, a jego ton głosu był daleko od miłego. Andrea mimowolnie się skrzywiła, przełknęła ślinę i nareszcie zamilkła, najwyraźniej dając sobie spokój z takimi prowokacjami; Severusa to nie ruszało. Od dziesiątej do piętnastej omawiane były ostatnie szczegóły, tym razem to Severus stawał się przewodzić całym spotkaniem. Hermiona dalej nie rozumiała hierarchii, jaką między sobą ustalili Kingsley, McGonnagall i Severus. O piętnastej Kingsley zwołał skrzaty, aby podali jedzenie przed walką. Wszyscy wyglądali na zdenerwowanych. Sala balowa wypełniona tak dużą ilością osób, stała cicha.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermiona pytała o ostatnie szczegóły Severusa.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Większość śmierciożerców jest teraz na misjach… nie powinnyśmy mieć problemu z poradzeniem sobie z tą resztką — Severus spojrzał na nią przenikliwie i dodał niemal natychmiast: — Co nie znaczy, że mamy bagatelizować wroga.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Czy ty się o mnie martwisz? — spojrzała na niego przekornie, a powiedziała na tyle głośno, że kilka osób spojrzało na <i>zmartwionego</i> Snape’a (który w rzeczywistości wyglądał jak metr od czystej furii). Parsknęła, kiedy jego policzki dziwnie się zaróżowiły. Severus zrzucił włosy na twarz, aby się ukryć. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jesteś nieznośna, kre… Hermiono. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Rzuciła mu ponure spojrzenie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— To było umyślne przejęzyczenie?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Interpretuj to jak chcesz — odpowiedział beznamiętnie i więcej się do niej nie odzywał. Kiedy skończyli jeść, Hermiona stała się jego obiektem ignorancji, co ją niesamowicie bawiło. Czuła się rozluźniona, chociaż zaraz mieli się naprawdę wybrać do walki. Złośliwa przemowa Severusa na chwilę przestała ją dotyczyć, a Hermiona zamyśliła się nad tym, czy jak przypuszczali, wszystko się powiedzie. Czy ktoś da się zabić, czy ktoś odniesie poważne rany, dostanie klątwą… Głupio przyznać, ale z tylko jedną śmiercią nie poradziłaby sobie na poważnie. Przelotnie spojrzała na Snape’a, uśmiechał się paskudnie do Andrei. Hermiona pokręciła głową i spojrzała na swoich przyjaciół, którzy siedzieli niedaleko. Każde z osobna miało rodzinę, niektórzy dzieci… gdyby coś im się stało, nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Byli najlepszymi osobami, jakie znała. Każde inne, ale z jakiegoś powodu na nich zasłużyła. Nieustraszona i wiecznie czujna Ginny, tajemniczy Blaise, zahartowany przez życie Harry, Ron z wielkim sercem i gorącą krwią, oddany Draco i czuły Neville… Osłoniłaby ich własną piersią przed śmiercionośnym zaklęciem i to uczucie wcale jej nie przerażało; przyjaźń nie była lokajskim uczuciem, a oddaniem swojego serca na złotej tacy. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Cały Zakon stał wokół zamczystej, arystokratycznej posiadłości Nottów. Czekali na znak Kingsleya, który musiał przebić się przez ochronne bariery, a potem je zniszczyć. Hermiona początkowo miała towarzyszyć grupie z Ginny, Georgem, Ronem, panem Weasleym, Lupinem i Hagridem, ale Severus niemal od razu odrzucił taką możliwość, chciał ją mieć na oku. Hermiona burzyła się, dyskutując, że potrafi sobie sama poradzić, że nie jest dzieckiem, a doświadczoną przez życie wiedźmą — ale do Severusa nic nie docierało. Nikt inny nie negował takiego układu. Draco był w jednej grupie z państwem Snape’ów, również Neville do nich dołączył (ku ubolewaniu Severusa), pani Weasley, Filtwick, Fred, Fleur i Bill Weasley. Inne grupy były liczniejsze, ale za to z mniej doświadczonymi czarodziejami w walce.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Trzymaj się mnie — mruknął Severus. Neville, który stał koło nich najbliżej, odwrócił się do Draco, aby dać im prywatności. Hermiona zmiażdżyła go wzrokiem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie rozumiesz, że nie powinnam tu być? — syknęła. Ich twarze dzieliły centymetry. — Będziesz się o mnie martwić, moja obecność będzie cię rozpraszać i ze wzajemnością. Powinnyśmy być jak najdalej od siebie, Severusie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie dramatyzuj.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— NIE DRAMATYZUJĘ! — warknęła cicho. — Czy do ciebie nie dociera, że…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— DOCIERA. Zamknij się wreszcie i tak nie zmienię zdania.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie tylko ty masz prawo do decyzji, pieprzony kretynie — rzuciła na siebie zaklęcie kameleona i odeszła do innej grupy. Severus za nią nie poszedł, ale nawet z daleka jego twarz przypominała zastygłą w prawdziwej furii. Hermiona zdjęła z siebie zaklęcie, a Ginny uśmiechnęła się na jej widok.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Wiedziałam, że tak to się skończy — skomentowała Ginny, która zmarszczyła brwi, patrząc na coś ponad ramieniem Hermiony. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Co? — zdziwiła się Hermiona, patrząc za siebie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nic — odparła od razu i spojrzała na dom Nottów w zamyśleniu — zupełnie nic… Pamiętasz to miejsce? — zapytała, ale Hermiona czuła, że to tylko odwrócenie jej uwagi od czegoś.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Na szczęście nie — powiedziała i spojrzała w stronę lochów, gdzie podobno ją przetrzymywano dwadzieścia lat temu. Pokręciła głową i starała sobie tego nie wyobrażać. Brak wspomnień był dziwny, znała je tylko z porannych opowieści Neridy. Postanowiła się skupić przed walką i związać włosy, aby jej nie potem nie przeszkadzały. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Nad domem pojawił się strzęp czerwonych iskier. To był znak od Kingsleya.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Teraz! — syknęła Ginny, a chmara członków Zakonu bez problemu dostała się do ogródka posiadłości. Śmierciożercy zorientowali się z ich obecności, kiedy byli już prawie przy wszystkich wejściach. Hermiona prawie dostała Drętwotą, ale uskoczyła w odpowiednim momencie. Odbiła następne zaklęcie od Lestrange’a, męża Bellatricks i posłała niebieskie promienie. Musnęły jego policzek, pozostawiając na nim głębokie rozcięcie. Mężczyzna jednak nawet nie dotknął rany i walczył zaciekle dalej.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— To ty jesteś żoną Severusa! — krzyknął Lestrange w nagłym olśnieniu i rzucił w jej stronę zielone promienie. Jego różdżka wirowała z zawrotną szybkością, ale Hermiona była równie szybka; ich walka była wyrównana tylko dzięki temu, że Lestrange dopiero niedawno wydostał się z Azkabanu i wyglądał jak cień śmierci.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Wybacz, że nie uścisnę ci dłoń na dzień dobry — warknęła i już prawie trafiła go czerwoną iskrą… nie! Uskoczył w ostatnim ułamku sekundy i zachichotał chrapliwie pod nosem, cały czas odpowiadając biernie na każdy jej atak. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jak tam wasze pożycie małżeńskie? — zapytał, zanim rzucił Avadę.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Ciekawe! — odpowiedziała i kucnęła, kiedy Avada prawie trafiła ja w pierś. Kilka kosmyków jej włosów spadło na trawę. Hermiona spojrzała na niego ze złością i nie wiedziała kiedy, posłała w jego stronę klątwę, która trafiła go w brzuch. Padł na ziemię zamrożony. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nieźle! — krzyknął Blaise i razem pobiegli do drzwi posiadłości. W środku było mniej śmierciożerców i samych członków Zakonu. Blaise porwał się do bitwy z Dołohowem. Hermiona rozejrzała się po salonie, tu było zupełnie cicho, jakby wcale bitwa na śmierć i życie nie toczyła się właśnie na zielonym ogródku. Kamienny kominek, złoto, marmur i przepych salonu.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Może whisky? — Hermiona obróciła się gwałtownie. W ciemnym kącie salonu siedział w fotelu mężczyzna w jej wieku. Uniosła brwi i różdżkę i czekała na atak. Ale on nie nadszedł. Z jakiegoś powodu Hermiona nie zaatakowała pierwsza. Mężczyzna wstał z fotela, odłożył szklankę na stolik i wyłonił się z cienia. Teodor Nott wyglądał jak śmierć… pożółkła cera, wychudła twarz i puste, czarne oczy. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Pewnie mnie nie pamiętasz — zachichotał. Hermiona nie opuściła różdżki.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— To ty mi towarzyszyłeś w lochach… rozmawiałeś ze mna po torturach… — jego twarz wykrzywiła się w zaciekawieniu. — Nie, nie pamiętam, ale są inne sposoby na przetrwanie pamięci.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Podróż w czasie tej całej Neridy? — zakpił, kręcąc głową. — Tego się spodziewałem. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Po czyjej jesteś stronie?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Wzruszył ramionami i wyciągnął różdżkę. Hermiona stworzyła między nimi tarczę.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Zapomniałem, że nie jesteś już bezbronna. Nie zamierzam z tobą walczyć, Granger.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Snape — poprawiła go machinalnie. Roześmiał się ironicznie i obrócił w palcach różdżkę. Potem znowu powtórzył, że nie chce z nią walczyć, ale Hermiona nie zamierzała mu wierzyć. Mieszkał ze swoim ojcem w siedzibie śmierciożerców, nie dołączył do Zakonu i nie zrobił praktycznie nic, aby Hermiona miała mu uwierzyć w niewinność. To był podstęp, a ona nie była głupia. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— To ja usunąłem ci pamięć.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Hermionie wypadła różdżka, co było… nieważne, Nott, on, dlaczego, po co? Teodor jednak nie wykorzystał jej chwilowego szoku. Podniosła szybko różdżkę, ale Teodor nie wykonał żadnego ruchu. Uśmiechnął się dziwnie, jakby zaraz miał się rozpłakać. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— J-ja po prostu… chyba cię polubiłem — warga mu zadrgała. — Widziałem każdą torturę na tobie… a potem — z jego oczu popłynęła łza, potem druga… — oni kazali mi cię… nie chciałem, żebyś pamiętała, co ci robiłem. Tego samego dnia miałaś wrócić do Zakonu, działałem szybko… rzuciłem Oblivate, ale zrobiłem to niedbale… usunąłem cały siódmy rok… Na Salazara, tak mi przykro.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Upadł na kolana. Hermiona przyglądała mu się bez ani jednej emocji, bez łez i strachu, że jej różdżka wypadła, że jest całkowicie bezbronna. Teodor Nott, przyjaciel, szaleniec, kim był w rzeczywistości, dlaczego dowiaduje się teraz. Usiadła obok niego.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Czemu dzisiaj? </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie planowałem ci powiedzieć… Ten atak — wytarł łzy z policzków — był niespodziewany, było nas dzisiaj niewielu. To jasne, że mnie złapią, że umrę. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie — pokręciła głową. — Nie umrzesz… Wstawaj! — Spojrzał na nią niezrozumiale. Wstała i pociągnęła go za łokieć. Szlochała próbując go podnieść. — Wstań, wstań, w s t a ń! Teodor, błagam… nie złapią cię, nie zrozumieją, ale ja…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Teodor w końcu wstał. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Dobra, tylko przestań płakać — szepnął.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Biegnij za mną, zrobisz to?... Rzucę na ciebie zaklęcie kameleona… </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Hermiona? — usłyszała za sobą. Obróciła się szybko. We framudze salonu stał Draco. — Co tu robisz ze śmierciożercą?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— On nie jest śmierciożercą! — zaprzeczyła szybko, ale Draco nie wyglądał na przekonanego. Hermiona miała zalane łzami oczy, Nott też nie wyglądał najlepiej. Wyglądali jak pod działaniem klątwy. Draco uniósł wysoko różdżkę, ale wpadł w niepewność, kiedy Hermiona spojrzała na niego niemal błagalnie. — Uratował mnie… usunął mi pamięć, to znaczy… Wymazał mi pamięć, kiedy byłam torturowana… pomógł mi stamtąd uciec, uwierz mi, Draco, błagam…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Co chcesz zrobić? — zapytał Malfoy. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Po prostu pomóc mu uciec, to wszystko.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Draco przetarł oczy dłonią i opuścił różdżkę. Hermiona odetchnęła z ulgą. On jej uwierzył...</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Jak chcesz to zrobić? — twarz mu stężała, Draco machnął różdżką, aby nikt ich nie zauważył w salonie. Teodor Nott stał jak słup soli i wyglądał coraz bardziej marnie, jakby każda minuta była dla niego kolejną dawką trucizny. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Rzucę na niego zaklęcie kameleona i po prostu przejdziemy przez granicę, gdzie Teodor się wymknie za pomocą teleportacji — powiedziała na jednym wydechu. Spojrzała na Tedoora, a on kiwnął przytomnie głową i czekał, aż Hermiona rzuci na niego zaklęcie. Kiedy już unosiła różdżkę, Draco złapał ją za nadgarstek. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Będę cię osłaniał, ale… jesteś pewna?</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Spojrzeli sobie w oczy, a kiedy Hermiona kiwnęła pewnie głową, niezdolna do żadnego słowa, po prostu ją puścił.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Ich plan przebiegał gładko, dopóki nie wyszli z posiadłości. Walka trwała pełną parą, członkowie Zakonu na szczęście wygrywali, na trawie leżało kilka nieruchomych ciał śmierciożerców. Hermiona czuła na sobie oddech Notta i skupiła się na tym, aby przeprowadzić go bezpiecznie do punktu teleportacyjnego. Kątem oka widziała Severusa, który pochłonął się czarnej magii, a śmierciożercy padali na trawę jak muchy. Hermiona rozglądała się dookoła, Draco obstawiał tyły, oboje biegli, ile sił. Snape trzymała Notta mocno za rękę, aby się nie zgubili, a Malfoy odbił kilka zaklęć, które się napatoczyły w ich kierunku… Jeszcze dwadzieścia metrów… dziesięć… pięć…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— PROTEGO! — warknął Draco i cała trójka znalazła się w zasięgu tarczy. Hermionie serce waliło jak oszalałe, ale się udało. Byli żywi. Zniosła zaklęcie maskujące z Teodora. Spojrzał na nich.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Dziękuję, j-ja…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Nie ma na to czasu, zmywaj się stąd! — syknął Draco, podtrzymując zaklęcie tarczy. Teodor pokiwał głową i zanim się teleportował, w przypływie emocji pocałował Hermionę w czoło. Draco skrzywił się mimowolnie, a zanim Hermiona zdążyła zareagować, Teodor Nott zniknął na zawsze. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Lepiej nie mówmy o tym Severusowi — szepnęła. Draco kiwnął tylko głową, ale potem się uśmiechnął ni stąd, ni zowąd. Nie zrozumiała tego uśmiechu, ale kiedy się odwróciła, zrozumiała, że bitwa właśnie dobiegła końca.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Hermiona! — to był Severus. Uśmiechnęła się, kiedy go usłyszała. Jej serce zapłonęło; nic mu się nie stało. Odwróciła się w jego kierunku. Czarne oczy były przerażone, biegł w jej kierunku. Jedyne, co była w stanie jako ostatnie dostrzec to zielony promień. Zamurowało ją, zamknęła oczy i upadła na ziemię. Coś na nią wpadło, czy to siła zaklęcia, już nie żyje.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— HERMIONA!</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Jej imię, to było jej imię. Dlaczego je słyszy? Hermiona otworzyła oczy. To nie siła zaklęcia ją trafiła. Przeżyła. To Draco rzucił się jej na ratunek. Bitwa, już po wszystkim. Odetchnęła głęboko. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Draco, złaź ze mnie…</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Ale Draco się nie ruszył. Nie zaregował. </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
— Draco, Draco, Boże nie, DRACO! — wrzasnęła mu prosto do ucha, ale on się nie ruszał. Załkała, przygwożdżona jego martwym ciałem do ziemi. Draco, Draco, Draco nie żyje. Jej najlepszy przyjaciel, który uwierzył, podążając jedynie w ciemności za jej głosem. Kto uwierzyłby w niewinność Tedoora Notta, śmierciożercy? Kto założył, by z nią taniej jakości firmę, aby mieć ją przez tydzień na oku? </div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
Zaszlochała, a jedyne co słyszała oprócz ciszy to śmiech. Drżący od emocji, gorzki śmiech Andrei, która dostała to, czego chciała. Bo największą słabością Severusa, była Hermiona.</div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal; min-height: 13px;">
<br /></div>
<br />
<div style="font-family: Helvetica; line-height: normal;">
<div style="text-align: center;">
Tu jest koniec mojego opowiadania, a początek waszej wyobraźni. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<br />
<div>
Dobrze, a teraz zatrzymajmy tą karuzelę śmiechu i bądźmy przez chwilę poważni. Mam wielką nadzieję, że nie zabijecie mnie za to zakończenie, jak to miała ochotę zrobić moja czytelniczka i beta w jednym (<a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/" target="_blank">ta pani, odsyłam Was do jej cudownego opowiadania</a>). Zakończenie to jedyne, co planowałam na tym blogu. Powojenna historia to jeden wielki chaos, ale i tak skradła moje serce; jako pierwsza, co jest dla mnie kompletnie niesamowite, nowe i… budujące. Bo zrozumiałam, że miłość do tej historii, to po prostu miłość do pisania i nic więcej. Szczerze mówiąc, dalej do mnie nie doszedł fakt, że nie będę Wam serwować dalszych losów Hermiony Granger, która nienawidzi tej pieprzonej, gorzkiej kawy… a jednocześnie pije ją codziennie. Sami zresztą się przekonaliście.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Zawsze chciałam stworzyć na blogu luźną atmosferę. Odpowiadałam na komentarze i liczyłam na dyskusje z czytelnikami, wymianę zdań. Chciałam wiedzieć, że ktoś jest po tej drugiej stronie ekranu. Myślę, że częściowo mi się to udało, co tylko pobudza moje oczy do dalszego wylewania łez. Mam nadzieję, że niektórzy będą mi dalej towarzyszyć, a z innymi rozejdę się już teraz, kiedy jest dobrze i mamy za sobą miłe wspomnienia.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pewnie znaczna większość uznawała mnie za nieskromną zołzę, bo często właśnie taki wizerunek na siebie zakładałam. Ale jeśli ktoś czytał uważnie… Wie, że nie jestem do końca potępiona. No i teraz czas na podziękowania dla czytelników… Przez kilka dni zastanawiałam się, czy to dobry pomysł, aby coś takiego stworzyć. Podjęłam decyzję, że nie, to nie jest dobry pomysł. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dlatego teraz będę spontaniczna:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Mrs M</b>., zawdzięczam Ci wenę i tabun nieumyślnych pomysłów (to podczas rozmowy z Tobą postanowiłam zabić Draco, teraz pewnie masz ochotę też mnie zabić, bo zwalam na Ciebie całą winę. Ale to przez Ciebie zrozumiałam, jakimi prawami rządzi się przyjaźń. Ta prawdziwa, mimo kilometrów i różnych charakterów).</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Mrs Black</b>… tak naprawdę Cię nie znam, a jednak towarzyszysz mi od strasznych czasów, gdzie pisałam blinny. Dotrwałaś aż tutaj i skomentowałaś każdy mój rozdział. Całe sto. Chyba nie potrafię tak po prostu podziękować, bo robiłam to wiele razy. Chyba przyzwyczaiłam się do twojej obecności, jest bardzo miła, mówiąc szczerze.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Omfale</b>! Wiesz, że Cię uwielbiam. W końcu ty jako pierwsza znałaś zakończenie (co z tego, że później je zmieniłam, liczy się sam fakt). Właściwie nie jesteś na powojennej długo, ale zawsze powtarzam, że nie liczy się ilość, a jakość. <i>W końcu cel uświęca środki.</i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Owl Shadow,</b> najprawdopodobniej tego nie zobaczysz, ale… szanowałam Cię jako czytelniczkę i dobrą koleżankę za konstruktywną krytykę. Zawsze będę Cię dobrze wspominać, zawsze. No i będę tęsknić, właściwie już tęsknie, ale ciii...</div>
<div>
<b>Anai</b>, której nie ma teraz ze mną, a jednak dalej pamiętam nasze miłe i zarazem dziwne dyskusje. </div>
<div>
<b>Namira</b>, zawsze mnie rozśmieszałaś. <i>Snape Snape Severus Snape..</i>.</div>
<div>
<b>Angel</b>., pojawiałaś się znikąd na swoich anielskich skrzydłach, nigdy nie wiedziałam, kiedy się Ciebie spodziewać. A po samej treści twoich komentarzy moja wena nagle nabierała skrzydeł. Jakbyś zostawiała tutaj cząstkę siebie.</div>
<div>
<b>E.</b>, może masz taki sposób bycia, ale wydajesz się przez komentarze strasznie konkretną osobą, która twardo stąpa po ziemi. A może po prostu nie owijałaś w bawełnę… I mimo że zajmujesz się betowaniem, nigdy mnie nie poprawiłaś. Jestem w cholerę wdzięczna za wyrozumiałość!</div>
<div>
<b>Alathea</b>, zawsze jesteś w pobliżu ze swoim inteligentnym żartem (dalej Ci nie wybaczyłam, że zaczęłaś opowiadanie od nowa, traktuję to jako kolejny żart!).</div>
<div>
<b>Senri97</b>, twoje komentarze ociekały słodką słodyczą, twój poziom cukru pozwalał mi się nasycić na długi czas. </div>
<div>
<b>Kora</b>, miło mi się odpowiadało na twoje komentarze, mimo podzielnych zdań. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Również dziękuję czytelnikom epizodycznym, Wy też daliście mi wielką siłę:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Milkeme, Aysan, katarzyna jurkowska, szanona, Kasia S, Mia Vlad, rapsodia89, Dravelia, Dark Phoenix, Amylie, Irytek, Julia Magdalena Krawczyk, Little, Nekename, Perfekcyjna, ELi, Lena, Gisia, Sage Servant, Calida, Lili Blue, Podróżniczka.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Naprawdę chciałabym o każdej z Was coś opowiedzieć, napisać, ale zwyczajnie mogłoby mi zabraknąć miejsca, a nie chcę też tych podziękowań przedłużać. Powojenna już jest wystarczająco tasiemcowata… Każda z Was jest magiczna i niezwykła, każdy komentarz jest inny, każdy dodawał mi sił, uśmiechu. Jestem Wam za to wdzięczna i mi smutno. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
A teraz konkrety:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Powojenna trwa osiem miesięcy, ma 100 rozdziałów (niestety, nie wiem ile to stron A4, bo po zmianie komputera moja przyjaźń z Wordem przestała istnieć… ale pomiędzy 400-500). 55 tysięcy wyświetleń! Dużo trochę, lalala… 1410 komentarzy (co z tego, że połowa moich!). Aktualnie też 9, 700 wyświetleń na miesiąc. Możecie mnie teraz zabić, ale jestem z siebie dumna. Cholera, skończyłam bloga. Dalej nie mogę w to uwierzyć.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Powiem Wam, już na koniec, że ten rozdział najmniej mi się podoba z całego opowiadania. Nigdy nie lubiłam pożegnań, nie potrafię się tak po prostu żegnać, dlatego zostawiam po sobie jeszcze coś: <a href="http://renowacje-uczuc.blogspot.com/" target="_blank">KLIKAMY PIĘKNIE I WSZYSCY, tak, tak, to kolejny dramionofy blog.</a> Będę Was dalej męczyć, o ile będziecie jeszcze tego pragnęli. Żartowałam, będę pisać, nawet kiedy będę sama sobie odpowiadać na komentarze.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie mówię, że to koniec, po prostu: <i>do zobaczenia. </i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
PS Nie powinnam ingerować w Waszą wyobraźnię, ale, jak Wy myślicie, dlaczego Draco obronił Hermionę własną piersią? Bo na ten temat mogą powstać spekulacje. Tak samo, czy Andrea zabiła Draco, czy po prostu pragnęła cierpienia Hermiony?<br />
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-19854463185691841822015-08-24T23:50:00.002+02:002015-08-24T23:50:49.715+02:00Krótki przerywnik nr 937<div style="text-align: center;">
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=hPD-a1FjUtU" target="_blank">[Bardzo nastrojowa muzyka]</a></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałam obwiesić Wam pewną radosną nowinę. Zawieszam bloga!</div>
<div style="text-align: justify;">
Żartuję, życie mi jeszcze miłe. Jakbym to zrobiła, Mrs M. pierwsza by mnie znalazła (zważajcie, ona tylko na taką milutką wygląda!). Ale ja nie o tym… Naprawdę przyszłam z nowinami. Otóż, jak Wiecie, publikowałam każdy rozdział spontanicznie. Ale pomyślałam sobie, że skoro to już prawie koniec, warto zaszaleć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rozdział setny (dziesiąty) będzie opublikowany 29 sierpnia o godzinie dwudziestej zero zero. Czemu trzeba czekać prawie cały tydzień? Bo setka będzie troszkę dłuższa, ja muszę sobie ułożyć ostatnie fakty (chociaż powojenna to jeden wielki chaos, więc co tu dużo myśleć) i napisać dłuższą notkę od autora. Nie będę Wam mówić, że warto na koniec czekać, bo tego nie wiem. Myślę, że ostatni rozdział nie będzie spektakularny. Będzie zwyczajny, tak jak cała powojenna. Chociaż w swojej prostocie czasami mi się wydaje magiczna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Meh.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To chyba jest moja ostatnia, luźna notka tutaj… Napiszcie w komentarzu, co tam u Was, jak przeżywacie koniec wakacji albo koniec weekendu? Albo nie piszcie nic (ja cały czas sobie powtarzam, że pod rozdziałem setnym się rozpiszę).</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-42955566733322127642015-08-23T20:21:00.003+02:002015-08-23T20:21:42.270+02:00Rozdział dziewiąty (dziewięćdziesiąty dziewiąty)<div style="text-align: center;">
<span style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">Patrząc na tytuł, moje serce krwawi.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica;"><span style="font-size: 12px;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica;"><span style="font-size: 12px;">*</span></span></div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie rozumiem — szepnęła Astoria, przybliżając się do Dracona. Przełknęła ślinę, a jej dłoń wślizgnęła się w jego. Splotła ciasno ich palce. Spojrzał na nią i uśmiechnął się krzepko: nie mogło być tak źle. Od dawna mówiono o spotkaniu, a szczegółów jak nie było, tak nie było. Takie ciągnące się plotki nie były czymś niezwykłym, każdy miał swoje sprawy i misje do spełnienia… Nie zastanawiano się nad spotkaniem, bo wiadomo było, że każdy w swoim czasie zostanie poinformowany. Nikt nie spodziewał się jednak czegoś takiego!</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Kingsley stanął na środku sali i złączył wszystkie stoły. Każdy usiadł. Hermiona była po lewej stronie Kingsleya, aby notować raport z tego posiedzenia. Obok niej Ginny, potem Neville… niedaleko McGonnagall, Blaise, Draco... Rzucono Muffiato na stół, wzbogacając ochronę. Zapadła cisza, którą powinien przerwać potencjalny organizator — sam Minister Magii.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wybaczcie mi za tę szopkę — zaczął Kingsley, a w jego oczach zagościła niepoważna nuta. Hermiona zanotowała i spojrzała kątem oka na twarze innych. Byli zszokowani, zdezorientowani, a jeszcze inni — bardziej wtajemniczeni w przedsięwzięcie — rozbawieni. Może, gdyby Hermiona nie była protokolantką i żoną jednego z trójki przywódców, też miałaby tak głupią minę. Kiedy przyszedł list Astorii, nie miała pojęcia o jakimkolwiek spotkaniu. Dopiero profesor Filtwick ją odwiedził pewnego wieczoru… zadbał o to, by była po godzinach pracy, czyli bez Dracona. Nie rozumiała tego uhonorowania, ale chętnie przystała na tą informację. Zebrania Zakonu dawały jej poczucie, że nie stoi w miejscu, że działa tak, jakby tego oczekiwano. Chociaż zlecono jej przez ostatnie miesiące kontrolować zamówienia do Świętego Munga, nie znalazła niczego niezwykłego; żadnych większych, podejrzanych zamówień.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Dziwnie było pracować z Draco i nie rozmawiać o czymś tak istotnym, jak zwołanie członków z całego świata. Musiała przed nim zataić wiedzę o całym planie zebrania. Malfoy na pewno zauważył jej podekscytowanie, którego nie potrafiła przed nim ukryć — nie tylko byli współpracownikami, ale też przyjaciółmi. Jego spojrzenie było ostatnio wyczekujące, jakby tylko czekał, aż Hermiona powie, dlaczego jej nastrój diametralnie się zmienił.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Obserwowano przyjęcie do ostatniej minuty… — rzuciła ostro McGonnagall, ale jej ton się rozchmurzył, kiedy dodała chwalebnie jak do zdolnych uczniów: — Spisaliście się wszyscy bardzo dobrze. Śmierciożercy opuścili swoje stanowiska obserwacyjne półgodziny temu.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jesteśmy niemal pewni, że nie wrócą — pisnął Filtwick cienkim głosikiem (profesor siedział na chwiejnym stosie książek). — Uznaliśmy jednogłośnie, że — chrząknął — nie będziemy wtajemniczać w maskaradę niepotrzebne osoby… Niektórzy jednak musieli wiedzieć...</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— To prawda — pokiwał głową Bill Weasley, dalej mając na głowie melonik. — Inaczej nie przyjechałbym tu z Egiptu na sztywny bankiet… Bez obrazy, Kingsley...</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Shacklebolt machnął ręką, a wszyscy zamilkli. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zdołaliśmy zwołać prawie setkę naszych członków. Dwudziestu nie odpowiedziało na wezwanie, a dziesięciu jest na misji — powiedział głębokim głosem, a Hermiona poczuła na sobie kilka par spojrzeń. Nie oderwała wzroku od pergaminu, jej pióro szorowało szybko po kartce. Nie mogła uronić żadnego słowa, więc skupiła na tym całą swoją uwagę.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Jej usta same się zacisnęły.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Świat czarodziejów po ostatniej wojnie zamienił się w dwie organizacje: Zakon Feniksa i śmierciożerców. Trudno już było o neutralnego obywatela magicznego świata. Każdy chciał pomóc. Nikt nie pragnął tamtej masakry sprzed wielu lat, kiedy zginęło tylu dobrych czarodziei. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Czy wszystko już wyjaśnione? Możemy przejść do rzeczy? — Kingsley rozłożył ręce w oczekującym geście.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Gdzie jest Harry Potter? — zapytała kobieta o dziwnym akcencie, przeciągała każdą głoskę z pomrukiem… Hermiona podniosła głowę tak szybko, że zabolał ją kark. Para zielonych, kocich oczu patrzyła prosto na nią. Miała czarne włosy, ale nie proste jak drut, tylko skręcone przy końcach… to była jedyna różnica. Wyglądała jak Nerida. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Hermiono, w porządku? — szepnęła Ginny, ale Hermiona już wkręciła się z powrotem w pisanie. Chociaż wyłapywała każde słowo o nieobecności Pottera z powodu jakiejś ważnej misji, przed oczami wciąż miała szmaragdowe oczy Neridy, a ta powinna leżeć w grobie od dwudziestu lat.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Czy to była jej siostra, krewna… dlaczego dowiaduje się o jej istnieniu dopiero teraz. Zaschło jej w ustach, ile jeszcze kłamstw przed nią z a t a i ł. Przeklęła pod nosem, a pióro Hermiony zawisło w powietrzu. Zrobiło się nagle cicho. Czy przeklęła za głośno? Zarumieniła się i spojrzała na wszystkich. Jedyna na co natrafiła, to onyksowe oczy.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Wiele razy wyobrażała sobie tą scenę — codziennie, jeśli miała być dokładna. Myślała, że zaschnie jej w gardle, ręce zaczną się pocić i trząść… Ale, kiedy już zobaczyła, dostrzegła jego obecność, a on nie spuszczał z niej wzroku, poczuła jak jej żołądek przewraca się i wiruje, prześlizgując się w jej wnętrznościach jak wąż. W sercu coś nagle się rozpaliło, jakby wracało dawne, metaforyczne krążenie krwi po sześciu miesiącach bezczynności. Serce kurczyło się i puchło co sekundę. Nie poczuła, że wstrzymała oddech, a z jej twarzy odpłynęła krew i spłynęła wprost do serca.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wiedziałam — krzyknęła McGonnagall swoim zwycięskim tonem, patrząc się na Severusa. Hermiona i on spojrzeli na nią, otrząsając się z uczuciowego spotkania. Hermiona zamoczyła pióro w kałamarzu i zanotowała przybycie następnego gościa i słowa McGonnagall. — Wyglądasz strasznie, Severusie. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Staram się — sarknął. Jakiś mężczyzna ustąpił mu miejsca. Severus kulał… Hermiona miała to nieszczęście, że usiadł naprzeciwko niej. Dzielił ich drewniany stół, a i tak czuła iskry, które przechodzą po każdym milimetrze jej ciała. — Mam nadzieję, że ominąłem nudny wstęp, Kingsley.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jesteś w samą porę — odparł minister. — Właśnie miałem zacząć mówić o nadchodzącej…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wojnie? — dokończył, krzywiąc usta w najpaskudniejszym uśmiechu. Hermiona czuła się nieswojo we własnym ciele, bo dłoń pisała zawzięcie, ciało było posłuszne, a w środku był jeden wielki chaos. Pojawił się, jak znikąd wyrośnięte tornado na pustym polu. — Czy ktoś jest TAK WIELKIM idiotą, że jeszcze tego nie zauważył?</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Odpowiedziała mu cisza.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Pieprzyć to — rzucił jadowicie. — Mamy ważniejsze sprawy, niż przypominanie czegoś, co nawet skretyniały Potter zdążył zauważyć.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Harry’ego tu nie ma — warknęła Hermiona, nie przestając notować. Jeśli wcześniej było cicho, to teraz niezręczność i milczenie grały ze sobą w niemym zespole jazzowym. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Dobrze… — mruknęła szybko McGonnagall. Spojrzała to na Severusa, to na panią Snape. W końcu Kingsley postanowił przerwać ciszę: — Skoro przybył do nas również Severus, jestem pewny, że…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Może nam powiesz, Severusie, co takiego robiłeś? — odezwała się kobieta, którą wcześniej Hermiona pomyliła z Neridą. Głos szwedki był pełen ognistości i obrzydzającej słodyczy. W głowie pani Snape zapaliła się czerwona lampka, która wykrzykiwała alarm: <i>oni się znają, oni się znają</i>… Alarm nie przestawał jej towarzyszyć do końca spotkania Zakonu Feniksa.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Już czas — szepnął Kingsley, a jego głęboki głos stał się jeszcze poważniejszy. Snape westchnął zirytowany, mrucząc pod nosem gburowate obelgi na cały świat: wstał z krzesła i, dalej kulejąc, przeszedł pięć metrów w widoczne dla każdego miejsce. Hermiona (i pewnie nie tylko ona) poczuła się znowu jak na lekcji eliksirów. Wyłapała spojrzenie Dracona, który uśmiechnął się zawadiacko w jej kierunku. Siedząca obok Astoria wywróciła oczami.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Czy każdy mnie słyszy, czy każdy mnie widzi? — zapytał uprzejmie Snape, ale czuć było szyderczą ironię w jego ruchach i każdym wyważonym słowie. Bez względu na to, jak bardzo Hermiona chciała o nim zapomnieć, on i jego głos nie pozwalał jej na to. Przycisnęła ze złością pióro do kartki… zrobiła dziurę w pergaminie. Fuknęła cicho i rzuciła pióro na stół. Ginny spojrzała na nią, marszcząc brwi. Hermiona przywołała niewerbalnie samopiszące pióro, które było zazwyczaj niedokładne. ale tym razem… musiała odpuścić.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wy nigdy nie dorośniecie? — zapytała Ginny z rozbawieniem. Hermiona rzuciła jej wściekłe spojrzenie, ale pani Zabini nie oczekiwała odpowiedzi i spojrzała na Snape’a. Ta poszła w jej ślady, chociaż sam widok bolał. Był nieosiągalny, ale na wyciągnięcie ręki.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Mam nadzieję, że nie każdy urodził się wczoraj i wie, że w poprzedniej wojnie użyto każdej możliwości, aby wygrać. Nie tylko ze strony Czarnego Pana… Nasze metody też często nie pokrywały się z humanitarnością, prawda, Minerwo? — jego oczy zapłonęły w mściwej satysfakcji, kiedy McGonnagall, choć prychnęła, nie dała się sprowokować. — Inferiusy, olbrzymy, wampiry… dementorzy…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Kilka osób zaczęło się wiercić niespokojnie na drewnianych krzesłach. Samo wspomnienie tych okropności było nieprzyjemne. Severus wyprostował się, ale tym razem nie zakpił, tylko mówił dalej:</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
—… Ale także skrzaty domowe, centaury… Teraz nie będzie inaczej. Będzie po prostu gorzej.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Co? — wyrwało się z kilku gardeł. Snape wzniósł oczy ku niebu, a Hermiona starała się nie uśmiechać.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— A nic, tak się przejęzyczyłem — syknął Severus. — Będzie gorzej, dużo gorzej… Stara frakcja śmierciożerców już się nie ogranicza. Zaczęli myśleć przyszłościowo. Już nie grabią i gwałcą gdzie się da… Zaczęli myśleć, a to bardzo źle. Każdy ruch analizowany jest z rozwagą, z którą nam niedługo będą dorównywać.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Niedługo? — zapytał Lupin. — Mógłbyś rozwinąć?</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Mam pominąć tą część o wilkołakach? Twoje delikatne uszy nie powinny tego słuchać — rzucił kąśliwie. Kilka osób oburzyło się, ale Severus ciągnął dalej. — Wśród śmierciożerców dalej panuje anarchia, co prawda minimalna, ale jednak. To jest punkt, w który powinniśmy celować. I to szybko, póki mamy element zaskoczenia.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Chcesz już walczyć? — szepnęła z niedowierzaniem szwedka podobna do Neridy. — Teraz, zaraz?</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie — odparła luźno Hermiona — jutro sobie powalczymy… no chyba, że ci się przeciągnie wizyta u kosmetyczki, wtedy jakoś to przełożymy… — Kilka osób parsknęło. Niektórzy z jawną wrogością spojrzeli na Severusa, jakby sarkastyczne zachowanie jego żony było jego winą. Tak niewątpliwie było, dwadzieścia lat z tym dupkiem miało duży wpływ na jej zachowanie. Niemniej w Hermionie przelała się szala goryczy, ale nie chciała jej więcej pokazywać przed publicznością. Odezwała się już poważniej: — Dlaczego nie mielibyśmy walczyć już jutro? To nie będzie ani trochę lekkomyślne, przygotowujemy się do starcia dwadzieścia lat…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Wiele osób pokiwało głową, najwyraźniej Hermiona potrafiła rozgrzać ducha walki. Ale znalazła się również liczna część członków Zakonu, która swoimi minami jawnie negowała ten tok myślenia. Wśród tych ludzi znalazł się profesor Slughorn, jej dawny nauczyciel eliksirów.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Oczywiście — zapewnił szybko Slughorn drżącym głosem, jego oczy wychodziły z orbit. — Ale to nie znaczy, że mamy próbować już teraz. Możemy zebrać siły…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zebrać siły? — Hermiona prawie prychnęła. Jej głos stał się stanowczy; wymógł ciszę wśród rozemocjonowanych szeptów. — Nasz największy problem to bagatelizowanie wroga. Możemy zebrać siłę jeszcze przez jakiś czas, ale nie mamy gwarancji, że śmierciożercy nie zbiorą jej w tym czasie dwa razy więcej… </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Powinniśmy zacząć atakować, kiedy mamy jawną przewagę — dodał Draco. Ponownie zapadła cisza, która miała zostać wypełniona jedynie gorliwymi myślami, czy Hermiona Snape i jej mąż mają rację. Nikt nie chciał wybierać drogi na skróty, ale większość miała rodzinę… dzieci… spoczywała na nich odpowiedzialność opieki nad swoimi pociechami. Niektórzy myśleli, chociaż brzydzili się tego, że rodzina Snape'ow zaczęła się pchać w wir walki, aby zapomnieć o śmierci dziecka, które umarło przy porodzie.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Powinni walczyć o lepszy świat dla swoich bliskich, nawet kosztem własnego życia, ale łatwiej było coś takiego powiedzieć, niż wcielić w życie. Śmierć nie kusiła żadnego, przynajmniej zdrowego na umyśle człowieka. Każdy miał prawo żyć, nawet najgorszy śmierciożerca.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Więc… — Kingsley stukał niespokojnie palcami w drewniany stół. — Uważam, że powinnyśmy zagłosować.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Oczywiście głos nie będzie ostateczną deklaracją… nikomu nie dodamy na siłę odwagi — wtrąciła się McGonnnagall, która swoim głosem jawnie kpiła z tchórzostwa. — Niech…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie uważasz, Minerwo, że głosowanie powinno być utajnione? — zagadnęła pogodnie Luna Lovegood. Hermiona nie wierzyła, że Luna nie przystąpi do walki; nikt chyba w to nie wierzył. Ale to Luna postanowiła dać szansę bojaźliwym.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie ma na to czasu! — warknął Snape, który znowu opadł ciężko na krzesło. Hermiona oparła się wygodniej i pierwszy raz tego wieczoru, już bez skrępowania, spojrzała na niego. Jego włosy opadały sztywno za ramiona, zasłaniały twarz. Policzki były zapadnięte, a oczy nieczułe (co jako jedyne jej nie zdziwiło). Misja musiała być ciężka, ale co na niej robił? Chciała się tego dowiedzieć jeszcze dzisiaj. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Każdy ma prawo do prywatności — westchnął Neville, który też wyglądał na delikatnie zirytowanego. Demokracja nigdy nie była najszybszą metodą, ale miała też zalety; nietrudno było o kompromis. Każdy wyczarował sobie zwitek kartki i pióro, albo Luna dobrodusznie rozdawała innym pergamin. Zaklęcie, które liczyło głosy, miało jedynie reagować na hasła: <i>za atakiem</i> lub <i>przeciw atakowi</i>. Hermiona bez zbędnego zastanowienia nakreśliła pierwszą opcję i posłała kartkę do kamiennej misy na środku stołu. Severus zrobił to w tej samej chwili.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Miała ochotę na niego zerknąć, ale dała sobie spokój z takimi animozjami. Zostawił ją, kiedy tego potrzebowała, jednak z drugiej strony miał prawo do przeżywania śmierci dziecka na własny sposób… Hermiona nie wiedziała, jaką obrać taktykę, kiedy wreszcie zostaną sami. Na razie spotkanie Zakonu było dla niej po prostu miłe, bo mogła wreszcie się przekonać, że żyje. Jednak dobre samopoczucie nie trwało wiecznie, bo do niego doszły myśli o śmierci Annabelle, o sześciu miesiącach codziennej samotności i strachu, że nigdy go już nie zobaczy. Nie chciała myśleć melodramatycznie, ale uczucia na chwilę przysłoniły jej zdrowy rozsądek. Postanowiła się wziąć w garść i uczestniczyć w spotkaniu całą sobą. Bez myślenia o swoim nieudanym małżeństwie. Pokręciła głową i skontrolowała samopiszące pióro, ale o dziwo nie pominęło żadnego słowa czy opisu sytuacji. Hermiona spojrzała na resztę członków, większość skończyła i rozmawiała między sobą. Ale Slughorn, Cho Chang, Zachariasz Smith i parę innych osób dalej siedziało nad pustymi pergaminami. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Fred i George mocno eksponowali swoje zastanowienie.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jak myślisz, George, jak nie zgodzimy się na atak, to znowu wyskoczą nam czyraki w nieodpowiednich miejscach? — pyta Fred donośnym głosem.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Myślę, że ja i czyraki poznaliśmy się zbyt wcześnie — odpowiada. Ginny i Blaise zaśmiali się i pochłonęli w rozmowie z bliźniakami, kiedy ci już oddali głosy. Hermiona po lewej stronie miała puste miejsce, bo Kingsley gdzieś poszedł, po prawej stronie Ginny, która była zajęta… pozostawało patrzeć przed siebie, gdzie siedział niepożądany ktoś. Od biedy wzniosła oczy ku niebu i zignorowała ciche parsknięcie.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Czy już wszyscy oddali głosy? — pyta Snape, wstając. — Świetnie... </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Kamienna misa, która wcześniej stała na środku stołu, zaczęła lewitować, aż zatrzymała się pięć metrów od wielkiego stołu. Severus poszedł za nią, cały czas kontrolując jej lot różdżką. Hermiona nie miała wątpliwości co do werdyktu. Ale wszystko musiało się odbyć oficjalnie, aby potem nie było niedomówień. Przez dwadzieścia lat postarano się o porządek wśród tajnej organizacji: pod tym względem śmierciożercy nigdy by im nie dorównali. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Severus machnął różdżką, a kamienna misa zaczęła spadać na podłogę… ale nie rozbiła się. W chwili, gdy powinna zbić się na kawałki, pojawił się pył, który rozbłysnął na wiele kolorów. To były piękne czary. Pył wzniósł się na wysokość dwóch metrów, wszystkie twarze patrzyły z zafascynowaniem na magię. Zaklęcie musiało stać się niezależne, bo Severus opuścił różdżkę i spojrzał na nią. Z jego twarzy nie potrafiła niczego odczytać, chociaż jego emocje już tak dawno przestały być dla niej zagadką. Czarne oczy oderwały się od niej i utkwiły się w pyle, który zaczął formować się w litery i liczby.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px;">
<br /></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>Za atakiem - 74 </i></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>Przeciw atakowi - 21</i></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px;">
<br /></div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Możemy już się wziąć za poważne sprawy? — odparł marudnie Severus, prostując plecy i krzyżując ręce na szczupłym torsie. — Mam nadzieję, że nikt tutaj jeszcze nie przechodzi demencji starczej i pamięta, że…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Severusie! — krzyknęła niecierpliwie McGonnagall. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— No dobrze, dobrze… Czy ktoś przechodzi demencję starczą poza Minerwą? Nie? — zignorował wcześniej wspomnianą koleżankę i kontynuował. — W takim razie każdy powinien pamiętać, czym jest <i>horkruks</i>. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
To był jak alarm, kilka osób westchnęło, innych krzyknęło… Zrobiło się zamieszanie, Snape miał wściekłą i zarazem niepocieszoną minę. Hermiona za to bawiła się świetnie, kiedy patrzyła na jego rosnoące zirytowanie. Inni zaczęli się nawzajem uciszać, powstał prawdziwy gwar jak podczas obiadu w Wielkiej Sali.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Czy to, co teraz robicie, to gra wstępna? — Hermiona podskoczyła, gdy usłyszała koło swojego ucha głos Ginny. Wyłapała jej roześmiane spojrzenie. Tym razem pani Zabini czekała, aż Hermiona coś powie. Szczupłe palce Ginny stukały nagląco w stół. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Hermiona westchnęła i znalazła idealną odpowiedź, która usatysfakcjonuje starą przyjaciółkę:</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Mam nadzieję — zaoponowała, odwracając wzrok. Rozgrzane głosy zaczęły się uspokajać. Słowo <i>horkruks</i> było dla niektórych równie niekomfortowe, co przed dwudziestoma laty <i>Voldemort</i>. Hermiona (przez wpływ pewnej osoby) przestała czuć strachu przez słowa. Strach ją ograniczał, kiedy mogła się otworzyć i po prostu go zwalczyć. Z każdą przegraną bitwą, łatwiej było badać grunt: strach był unikalnym uczuciem, mógł zwyciężyć wiele bitew, nawet setki razy, ale nigdy nie był aż tak silny, by wygrać wojnę. Kątem oka spojrzała na osobę, która wpoiła w nią te wartości i zrobiło jej się lżej na sercu. Strach miał wielkie, czarne oczy.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— CISZA! — ryknął gniewnie Snape. Ucichło, słychać było tylko parsknięcia śmiechem, które niewątpliwie należały do Hermiony i Dracona. Rzucił im długie spojrzenie. — Horkruks to zazwyczaj pamiątka, w której przechowywana jest cząstka czarnomagicznej duszy. By stworzyć horkruks, trzeba zabić. Stworzenie horkruksa nie jest proste, to akt przeciw naturze: to rozerwanie duszy na część lub kilka części… Przy rozrywaniu duszy można zginąć, kiedy zrobi się to w zły sposób… </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ciekawe skąd to wie — prychnął Ron Weasley. Wszyscy go zignorowali, przez lata przyzwyczajeni byli do jego złego nastawienia. Tylko Snape zaśmiał się jadowicie.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Tylko ty Weasley jesteś na tyle zaślepiony, żeby nie wyciągać wniosków. Tacy jak ty giną pierwsi — powiedział z szaleńczy błyskiem. Kilka osób wstrzymało oddechy i nikt nic na to nie odpowiedział. Hermiona spojrzała po przerażonych twarzach.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Może skończ żartować i przejdźmy do rzeczy — westchnęła Hermiona z irytacją. Tak, Severus miał dziwne poczucie humoru i to był tylko żart! Może nie niewinny żart, ale Severus lubił najwyraźniej nie tylko czarne szaty, ale i czarny humor. Miała nadzieję, że nigdy nie była taka drażliwa na własnym punkcie. Kiedy dostrzegli na twarzy Snape’a coś w rodzaju złośliwej radości, ich przerażenie zamieniło się w oburzenie.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Voldemort stworzył siedem horkruksów. Śmierciożerców jest jakoś stu pięćdziesięciu, czyli więcej niż nas… I do tego stworzyli horkruksa… tylko większego, gorszego i — przede wszystkim — potężniejszego. W pewnym przedmiocie nie umieścili jednej części duszy, a kilkadziesiąt. W razie śmierci najważniejszych członków ciemnych mocy, przeżyją.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— J-jak mamy z nimi walczyć? — wydyszała pani Weasley, a z jej twarz odpłynęły kolory. Reszta nie wyglądała lepiej. Severus spojrzał na wszystkich, a potem sięgnął za pazuchę i rzucił czymś na stół. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Co to za różdżka? — zdziwił się Hagrid i wziął ją w swoją dużą dłoń. Drewniany patyk był przecięty na pół, dwie części łączyła tylko rudawa nitka.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— To była różdżka Voldemorta — odpowiedział Snape beznamiętnie. Hagrid wypuścił drewno z rąk i odsunął swoje krzesło najdalej, jak mógł od tego diabelskiego przedmiotu. Hermiona zmarszczyła brwi, różdżka wyglądała na zniszczoną i zgniecioną w pewnych miejscach.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— To horkruks? — zapytała i wstała, by wziął różdżkę w dłonie. Pod opuszkami palców poczuła niemiły prąd, ale szybko się ulotnił. Czarna magia była taka wyczuwalna, nawet kiedy opuściła przedmiot. Ten straszny rozdzaj czarów zawsze odciśnie swoje piętno na wszystkim, czego dotknie. Hermiona spojrzała na Severusa. — Zniszczyłeś go? To była twoja misja?</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Kiwnął głową.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Teraz są bez żadnej ochrony, do tego nieświadomi.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Gdzie go ukryli? — Hermiona nie mogła odłożyć na bok swojej ciekawości. Zdała sobie sprawę, że każdy patrzy to na nią, to na Severusa, jakby mieli zaraz rzucić się sobie do gardeł… ona nie miała takiej potrzeby, ale ludzie dalej bacznie się przyglądali. Odłożyła różdżkę na stół, ale nikt po nią nie sięgnął; odsunęli się jeszcze bardziej, jakby przenosiło chorobę. Hermiona wróciła na miejsce, Ginny patrzyła na nią z mieszanką podziwu i strachu. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Pamiętasz wyprawę Pottera po medalion, który okazał się falsyfikatem? — Hermiona zacisnęła usta, by się nie uśmiechnął: umyślnie użył słowa <i>pamiętasz</i>. Potwierdziła skinieniem głowy. — Śmierciożercy uznali, że nie sprawdzimy tego miejsca…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Najciemniej pod latarnią — wtrąciła Luna rozmarzonym głosem, ale została zignorowana.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Śmierciożercy nie zdają sobie sprawy, że wiemy o horkruksie i że go zniszczyliśmy. Mogą się dowiedzieć w każdej chwili, dlatego sądzę, że atak powinien zostać przeprowadzony już jutro. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— To logiczne — szepnęło kilka osób. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Czy coś jeszcze, Severusie? — zapytał Kingsley, pocierając skronie. Już dawno wybiła trzecia w nocy, każdy był zmęczony i pełen wrażeń. Większość miała się nad czym zastanawiać, ale… byli w pogotowiu od lat. Wystarczył cynk do niektórych nadprzyrodzonych stworzeń, które co jakiś czas przypominały, że mają w nich wsparcie. Pułapki i niespodzianki czekały tylko na użycie. Wszyscy byli wyszkoleni… </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Macnair zabił Mundungusa Flechera. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Kilka osób nabrało ze świstem powietrza; pierwszy mord dokonany. To jak oficjalne rozpoczęcie pojedynku. Pierwszy dźwięk gongu. Hermiona wiedziała, że Severus z premedytacją poinformował ich o tym na końcu. Chciał, żeby ich krew sama zawrzała do walki, chociaż to on zmanipulował ją do działania. Mimo to chciała, aby to już się stało, wojna się rozpoczęła, im szybciej, tym lepiej.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Jednogłośnie zostały omówione strategie i stanowiska każdego z Zakonu, a za oknem zaczęło wschodzić słońce.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Dzisiaj zarządzam przymusowy odpoczynek! — krzyknął Kingsley, a wszyscy byli już zmęczeni i gotowi do teleportacji. Hermiona zebrała swoje papiery i wysłała je razem z samopiszącym piórem do domu. — Widzę was tu jutro o dziesiątej rano. Macie ponad dwadzieścia cztery godziny na wypoczynek… Madame Pomfrey, mogłabyś…</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Eliksiry na kaca już dawno gotowe — odparła zrzędliwie i wyszła. Hermiona parsknęła śmiechem, chociaż była równie zmęczona. Spojrzała na wyjście, ale nigdzie nie zobaczyła Severusa. Prychnęła w duchu i usiadła na krześle, chciała poczekać, aż tłumy wyleją się na zewnątrz i nie będzie musiała się przepychać. Po pięciu minutach została sama w sali balowej i balowej sukni. Zanim jednak wstała, usłyszała za sobą dźwięk kroków. Serce podskoczyło jej do gardła.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Gotowa? — zapytał aksamitnym głosem, podając jej swoją dłoń. Spojrzała w górę, gdzie Severus przyglądał jej się z powagą, czy przyjmie jego gest. Jego wzrok przenikał w jej duszę. </div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Podała mu dłoń, a jego ciepły oddech, a potem najwymowniejszy szept, zaprowadziły ją do domu. Ich domu.</div>
<div style="-webkit-text-stroke-color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-stroke-width: initial; font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<span style="-webkit-text-stroke-width: initial;">Nareszcie?</span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-57601677502104374152015-08-19T20:42:00.001+02:002015-08-19T22:04:52.754+02:00Rozdział ósmy (dziewięćdziesiąty ósmy)<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Hermiona spała, kiedy sowa zastukała w okno i robiła to przez co najmniej pięć minut. Przetarła zmęczone oczy i zrzuciła z siebie kołdrę. Wstała na równe nogi, a pościel spadła w całości na podłogę. List od Astorii Malfoy był zwięzły, Hermiona nie musiała się specjalnie wysilać: to było zaproszenie na bankiet w samej rezydencji Ministra Magii. Naskrobała odmowę i poszła dalej spać, za oknem dopiero świtało. Astoria nie przejmowała się porą dnia, często miała nocne dyżury w Mungu. Hermiona położyła się do łóżka i od razu zasnęła, a szkarłatna pościel dalej zdobiła podłogę jak taniej jakości dywan. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Pani Snape nigdy nie powiedziała nikomu o swoich nocnych koszmarach, w których ostatnio się zatracała. Tylko jedną osobę chciałaby obdarzyć tą informacją. Ale Severus był nieosiągalny. A gdyby wrócił? Na pewno podczas powitania nie zaczęłaby mówić o swoich nocnych zmorach. Najpierw by go przecież zabiła, a do tego nie potrzeba słów. Śniłeś mi się przez te kilka miesięcy, ty i ona (spojrzałby wtedy na nią bez zainteresowania); zawsze w moim śnie odchodziliście (jego onyksowe oczy stałyby się przenikliwe, jak oczy drapieżnika, który szykuje się do skoku); chyba za tobą tęskniłam (on wyśmiałby słowo <i>chyba</i>) — o lepszym scenariuszu ich rozmowy nie mogła marzyć. Nie wspomniałaby o przemokniętej co noc poduszce, nie płakała świadomie. I nie tęskniłaby za Severusem, gdyby miała wybór — wtedy spałaby na całym, małżeńskim łóżku, a nie tylko jego części. Druga połowa wciąż była pusta, ale Hermiona czekała, aż poczuje uginający się materac, a na końcu ciepło.<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Czy gdyby Annabelle żyła, Severus nie wyruszyłby na samobójczą misję? Oczywiście, że by wyruszył, odpowiada jej podświadomość, chciałby chronić was obie — ale skoro zostałaś mu tylko ty, chroni ciebie. Hermiona zaszlochała w poduszkę. Tak się starała, tak pragnęła… Uciekł przed odpowiedzialnością i konsekwencjami. Boże, Merlinie i wy wszystkie bóstwa, wypuście Severusa Snape’a do domu, aby żona mogła go osobiście zabić i zakopać w ogródku. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Zawsze był egoistą. Draco, Ginny, Harry, Ron, Blaise, Neville, a nawet Astoria, zainteresowali się jej losem bardziej niż ten dupek. Draco postanowił otworzyć z nią firmę i tworzyć eliksiry dla Świętego Munga, aby mieć ją na oku. Pracowali od poniedziałku do piątku, a potem do akcji wkraczali co sobotę Harry i Ron. Blaise’a i Ginny widywała rzadziej, ale oni też starali się, jak tylko mogli. Za Astorią nie przepadała, ze wzajemnością, jednak kontaktowały się listownie w sprawie dostawy eliksirów. Żona Malfoya zawsze pytała, czy wszystko w porządku, czy czegoś jej nie potrzeba… To wystarczyło. Neville wpadał, kiedy nie opiekował się swoimi dziećmi i nie pracował. Zawsze miała ochotę płakać, gdy rozumiała, jak bardzo wykazali się jej przyjaciele. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Przyjaciół poznaje się w biedzie… i może to nie bieda jej doskwierała, a żałoba, to jest o wiele większa strata niż jakieś złoto. Hermiona doceniała całym sercem, co oni dla niej zrobili, ale to nie Draconowi chciała zawdzięczać zdrowe zmysły. <i>Severusie… gdzie jesteś? Uciekłeś jak ostatni tchórz przede mną czy przed martwym dzieckiem? </i>Próbowała zrozumieć. Czy w ten sposób radził sobie ze śmiercią Annabelle? Może. Ale Hermiona nie chciała przerabiać grobu dziecka na podwójny pochówek.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Potem spojrzała w zwierciadło Ain Eingarp, ale działało jak zwykłe, jak nic niewarte lusterko… Nie miała pragnień. Przecież chciała, żeby wrócił, żeby Annabelle cudem żyła. Chciała być szczęśliwa… Ale czy to było pragnienie, czy nadzieja?</div>
<div style="font-size: 16px; min-height: 19px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
*</div>
<div style="font-size: 16px; min-height: 19px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie no, bez żartów! — krzyknął nosowy głos.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zabiłem go dla zabawy, czy to się liczy jako żart?</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Severus przyglądał się im ze szczerym politowaniem. Szkoda, że nie mógł wyjść z ukrycia i ich wyśmiać. Zabić członka Zakonu, który mógłby im wszystko powiedzieć? Nie mogli trafić na większego tchórza, a jednak wykazali się skrajną głupotą. Nott kopnął ciało nieżyjącego i zakrwawionego Mundungusa Fletchera. Paciorkowate oczy martwego złodzieja wyglądały jak zawsze. Puste i bez pijackiego blasku, zdane na los morderców. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ubrudził mi buty. — Nott wyciągnął różdżkę i wycelował ją w swoje stopy. — <i>Chłoszczyć!</i></div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Rzeczywiście, twoje buty to nasz największy problem…</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— To mój problem — warknął z naciskiem. — Sam sobie sprzątaj po swoich zabawach, kawalarzu. Nie moja sprawa. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Powiedział i deportował się z donośnym trzaskiem.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Pierdolona gnida — syknął zakapturzony koleżka Notta. Severus nie orientował się, czy mówi o Mundungusie, czy o ojcu Teodora Notta. Śmierciożerca nie zdążył machnąć różdżką, by posprzątać ciało, a czerwone promienie bezszelestnie trafiły go w pierś. Odrzuciło nim na najbliższe drzewo. Spadł na ziemię z akompaniamentem chrupiącej kory i kości. Mężczyźnie opadł kaptur, a na już obrzydliwej twarzy Macnaira lała się krew i wyglądała jeszcze bardziej odrażająco. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nott… nie wydurniaj się… — chrapnął słabo. Oddech miał świszczący, jakby był tym ostatnim.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— <span style="color: #252525; font-kerning: none;"><i>Incarcerous </i></span>— powiedział na głos Severus. Macnair obrócił twarz i szukał miejsca, skąd dochodził szept. Wokół jego ciała oplotły się grube, krępujące liny. Severus, stojąc nad ofiarą, zdjął zaklęcie maskujące. Walden drgnął, a jego oczy powoli spojrzały w górę; na twarz ukrytą w mroku. Dopiero po kilku sekundach czarne włosy, które rozrzucił wiatr, skojarzyły mu się tylko z jedną osobą. Ze zdrajcą Czarnego Pana. Macnair wykrzywił twarz w grymas złości i szarpnął się, by uwolnić z więzów — niestety, bezskutecznie. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zabiję cię, Snape… Uwolnij mnie… wyrżnę ci gardło…</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie słynę z honorowej walki — rzekł drwiąco. Walden wydał z siebie zduszony warkot. — Szarp się dalej, a liny najpierw zmiażdżą ci ręce, nogami, a… na samym końcu… klatkę piersiową i serce.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Dopiero wtedy Macnair znieruchomiał. Severus wykrzywił usta w sarkastycznym uśmiechu i kopnął go w twarz.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Gdzie to jest? — zapytał, zagłuszając jęki śmieriożercy.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Pocałuj mnie w… — Ale zamiast pocałunku, dostał kolejne kopnięcie w miejsce, w które chciał. Severus czuł dawną adrenalinę i satysfakcję, która… była zła. Mógł zabić Macnaira jednym ruchem albo torturować go do rana, czekając, aż straci zmysły. Było tyle możliwości tortur, o których Severus istnieniu zapomniał. Noc była ciepła, bezgwiezdna, idealna na zemstę żony. Krew mu wrzała od szczęścia, a szczęka zaciskała się, by z jego ust nie wydobył się śmiech. Tyle lat na to czekał. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Skoro tak bardzo ci tęskno do dawnego pana — Severus uniósł różdżkę i zobaczenie strachu w oczach dawnego towarzysza broni było przyjemna. Tak, jak niegdyś, nie słuchał błagań o litość. Nie potrafił się miłować. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— <i>Avada kedavra</i> — wypowiedział uprzejmie, a zielony promień…</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— NIE!! — ryknął Macnair i przeturlał się pod stopy Snape’a, jeszcze żywy. — P-powiem wszystko. P r o s z ę.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>Tacy przewidywalni… </i>Nie tylko Czarny Pan bał się śmierci jak niczego innego i chciał się stać jej królem. Swoje obawy przełożył na ludzi, których nazywał przyjaciółmi. Aby zmiękczyć człowieka, trzeba było poznać jego słabości, a każdy śmierciożerca miał tę samą wadę. Możliwe, że Severus przeżył tylko dla tego, że śmierć była zawsze blisko niego, a jej smak odczuł wielokrotnie. Najczęściej z własnej różdżki i przyzwyczaił się do jej gorzkiego smaku. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— A… — Macnair przełknął ślinę —… A-albania… tam, gdzie Czarny Pan…</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>Idealnie</i>, pomyślał zanim ciało Macnaira znieruchomiało, a zielony promień tym razem nie chybił nawet o cal.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Zanim Walden umarł, wystękał:</div>
<div style="font-size: 16px; min-height: 19px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Pozdrowię twoją córeczkę. </div>
<div style="font-size: 16px; min-height: 19px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
*</div>
<div style="font-size: 16px; min-height: 19px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Mogę prosić do tańca? — Draco wyciągnąć szarmancko dłoń ku Ginny Zabini. Uśmiechnęła się z godnością i podała mu rękę. Poprowadził ją na środek sali, zbliżając się do trzech par: Blaise i Susan, Neville i Astoria oraz Ronald i profesor McGonnagall. Wszyscy tańczyli do rytmu lub rozmawiali, nachylając się ku sobie. Ginny spojrzała na stoliki, ludzie rozmawiali, dostojnie trzymając kieliszki w dłoniach lub śmiejąc się tak perliście, tak sztucznie — maskarada. Położyła Draconowi dłoń na ramieniu. Był wyższy, ale nie tak wysoki, jak Blaise. Jej buty na obcasie stukały rytmicznie w marmurową posadzkę, ale wszystko zagłuszała dystyngowana muzyka.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ty też czujesz się tak dziwnie? — szepnął i uśmiechnął się, jakby właśnie rozmawiali o czymś pogodnym. Odwzajemniła ten gest, podejmując grę pozorów. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie ma połowy tych gości, których dotychczas zapraszano… Dlaczego Kingsley nic nam nie powiedział? Nie mamy już po siedemnaście lat, do cholery! — warczała, zaciskając zęby. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ciszej, kobieto, bo nas wydasz! — uśmiechnął się jeszcze szerzej. Ginny odetchnęła głęboko, chociaż pierś dalej falowała jej z burzliwych emocji. Przełknęła ślinę i zdobyła się na nikłe uniesienie kącików ust. — Mam nadzieję, że masz różdżkę w pogotowiu.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jak zawsze.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Świetnie — i okręcił Ginny wokół jej osi. Wpadła z powrotem w jego ramiona. Zielonkawa suknia lśniła w zagięciach światła, komponując się z rześkim kolorem jej ognistych włosów. Draco nie mógł przyznać, czy to Ginny wygląda bardziej zjawiskowo, czy jego własna żona. Spojrzał na Astorię, która również odsłoniła zęby w uśmiechu… tylko Draco widział w jej oczach obawę. Dobrze, <i>bardzo dobrze</i>. Wszyscy byli w pogotowiu. Spojrzał na twarz Ginny, zmarszczyła brwi i spojrzała w stronę wejścia do sali balowej. Kątem oka widział, że kilka najbliższych par zamilkło. W drzwiach stał nie kto inny, jak Hermiona Snape. Brązowe włosy gładko opadały jej na piersi, a czarna, wytworna suknia zachwycała — z koronkowymi rękawami do nadgarstków i symbolicznym dekoltem. Hermiona bez zmrużenia okiem poszła w stronę profesora Filtwicka i kilku innych osób, aby się przywitać. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ginny — zaczął Draco — czy masz te same halucynacje, co ja?</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Chodźmy — odpowiedziała cierpko i już była w połowie drogi. Draco poszedł za nią. Z innej strony parkietu Blaise szedł w stronę stolików, ale on robił to bardziej konsekwentnie. Obok Blaise‘a kroczyła Astoria, oboje wyglądali na wesołych i zajętych rozmową. Pozory, pomyślał Malfoy i zwolnił kroku. Poszedł po drinka, a dopiero potem w stronę stolika, gdzie siedziała Hermiona. Ginny siedziała tuż obok niej. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Co tu robisz? — mruknął Draco. Hermiona przewróciła oczami i zabrała mu drinka z ręki.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Dostałam zaproszenie.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Odmówiłaś — rzekła przybyła Astoria, podejrzliwie jej się przyglądając. — Po co robisz ze swojego przyjścia wielką tajemnicę? Nie przygotowano dla ciebie miejsca.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Miejsca jest dużo — zakpiła Hermiona. — Chyba, że nie zauważyłaś, że połowa stolików jest pusta. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ale… — zaczął Blaise.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ty coś wiesz — odezwała się nagle Ginny. Hermiona spojrzała na nią przenikliwym wzrokiem, nikt się nie odezwał. Snape omiotła spojrzeniem twarze swoich przyjaciół, a potem uśmiechnęła się promiennie. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Może wzniesiemy toast? — zapytała i machnęła różdżką. Przed każdym stanął kieliszek z szampanem, szkło stało jeszcze chwilę temu na tacce kelnera, który przechodził obok ich stolika. Każdy podejrzliwie wziął kieliszek w dłonie. — Za świetlaną przyszłość! — Hermiona wzniosła swój kieliszek i upiła drobny łyk.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Wszyscy spojrzeli po sobie.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Ach… profesor McGonnagall już przybyła. Tak wiele minęło czasu od naszego ostatniego spotkania… Szkoda, że okoliczności te same — mruknęła Hermiona z przepraszającym uśmiechem i odeszła od stołu. Czwórka przyjaciół nie wiedziała, co powiedzieć. Hermiona zachowywała się dziwnie — to, że przyszła było zadziwiające, a potem jej słowa, toast… nic nie trzymało się kupy. <i>Może to nie Hermiona?,</i> podsunęła Astoria, ale od razu Ginny zaprzeczyła, tłumacząc, że wcześniej już zadała jej pytanie, na które tylko Hermiona mogła znać odpowiedź. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— O co ją zapytałaś? — zainteresował się Blaise, ale Ginny od razu zarumieniła się i sięgnęła po swojego szampana. Nikt nie chciał drążyć tematu. — No dobrze, nieważne… może ona próbowała nam coś przekazać tym toastem? </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Tylko co? — mruknął Draco. </div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
Nie wiedzieli, zastanawiali się nad tym przez kilkanaście minut, popijając wino lub whisky. Szampan już dawno im zbrzydł. Hermiona już więcej do nich nie podeszła. Przemieszczała się po balu i witała z każdym gościem. Większość sali przyglądała się jej ze zdziwieniem, irytacją albo współczuciem. Po pół roku wyszła ze swojej nory, mówili kąśliwsi członkowie Ministerstwa Magii. Ale Hermiona uśmiechała się do każdego, chyba że ktoś składał jej kondolencje, z takiego towarzystwa zawsze najszybciej uciekała.</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Koniec maskarady! — krzyknął ktoś, stając w drzwiach. Wszyscy zamilkli, nawet muzyka. Profesor McGonnagall, która stała niedaleko ich stolika, mruknęła — nareszcie! — i zdjęła ozdobną tiarę z głowy, rzucając ją na stolik. Astoria wstała, a w drzwiach zobaczyła Kingsleya. Wtedy ludzie z sąsiedniego stolika również się podnieśli... a ich twarze zaczęły się zmieniać, jak podczas zażycia Eliksiru Wielosokowego. Hermiona spojrzała z już prawdziwymi ognikami w oczach na Ginny, trzymając jakąś teczkę pod pachą. Czarodziej w meloniku coś powiedział, ale gdy Draco znowu na niego spojrzał — zobaczył twarz Billa Weasleya. Zaraz potem Lupin, Tonks… Kingsley przyłożył sobie różdżkę do gardła, a jego głęboki głos przemówił echem w całej sali:</div>
<div style="font-family: Arial; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Czas rozpocząć spotkanie Zakonu Feniksa.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br /></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-10887972784487589292015-08-18T18:53:00.001+02:002015-08-18T18:54:39.495+02:00Rozdział siódmy (dziewięćdziesiąty siódmy)<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wszystko w porządku? — zapytał Blaise. Stał przed lustrem i niezdarnie próbował zawiązać czarny krawat. — Co to za życzenia… krawat… mugolski krawat, jasna cholera… — mruczał pod nosem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Musimy zaznaczyć nasze poglądy w każdej sferze — powiedziała Ginny, parskając pod nosem. Podeszła do męża i z głupim uśmiechem zawiązała mu krawat zaledwie minutę. Na koniec przygładziła mu drobne zagięcia na koszuli, wzdychając głęboko. Kolacja u ministra magii miała być rozmową o interesach i polityce — takie posiedzenia zwoływane były kilka razy w roku. Każdy, kto otrzymał zaproszenie, dziwił się, że tym razem będzie inaczej. Spotkanie obywało się zawsze w rezydencjach ministra: ale tym razem gospodarza nie będzie. Po co więc to wszystko? Zastępca Kingsleya był kompetentnym i elokwentnym mężczyzną, jednak nie wywoływał tego samego autorytetu co Shacklebolt. Dlaczego zwoływano pół ministerstwa i innych instytucji, kiedy on sam nie mógł przybyć na miejsce?</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a>— Nie jestem pewny, czy jest bezpiecznie iść. Nie wydaje ci się to podejrzane? — jego zmartwienie w głosie wyglądało nietypowo z uśmiechem i ognistym wzrokiem. Blaise przyglądał się żarliwie swojej żonie. Nie powiedział, że wygląda pięknie, miał pewien limit komplementów. Co dziwne, Ginny dalej wywoływała w nim tą mieszaninę pożądania i troski. Jej ogniste włosy dalej były wyjątkowe i zawsze mógł je wyłowić z tłumu. Ich związek został dawno, lata temu, pozbawiony ognistości. Przyzwyczajenie, stabilizacja… znał każdy jej gest, uśmiech i przewidywał reakcje. Wiedział, gdzie są granice i jak je przekroczyć. Nie raz inne kobiety… był tylko mężczyzną i codziennie doceniał piękno kobiet, na których mógł zawiesić oko. Nigdy nie uległ, ale nie był też ślepy. Ale to było tylko piękno, to koło Ginny chciał się codziennie budzić, to ją chciał oglądać nieuczesaną, zmęczoną. To ją pragnął, a nie tylko pożądał. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Oczywiście — odpowiedziała, wytrącając go z myśli. — Ale nasza nieobecność obudziłaby plotki. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jasne… lepiej tam iść, prosto w ich łapy i wypełnić misję. Co tam, najwyżej zginiemy. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Dokładnie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Poszła do łazienki, potem znowu do ich sypialni. Wirowała między pokojami, a zielona suknia muskała wypolerowane panele. Blaise przyglądał się jej twardym ruchom i niezdecydowaniu, gdy zastanawiała się, które kolczyki założyć. Marszczyła czoło, nie mogąc znaleźć pergaminu, a twarz jej tężała, kiedy nie potrafiła odpowiednio dobrać słów. W końcu zabazgrała kilka linijek i wysłała wiadomość do Astorii, o której się u nich zjawią, by razem teleportować się do rezydencji ministra.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Mamy jeszcze dwadzieścia minut — zaoponowała, wzdychając z ulgą. Usiadła obok niego na kanapie, która stała przed przygaszonym kominkiem. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jak było w pracy? — zapytał, przyciągając ją do siebie. Coś marudziła, że sukienka się pogniecie, ale w końcu ułożyła głowę na jego piersi i rozkoszowała się spokojną chwilą. A on razem z nią.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Gdybym ci powiedziała, musiałabym cię zabić — zachichotała. Blaise może też by się zaśmiał albo parsknął, gdyby te słowa nie były prawdą. Ginny pracowała w ministerstwie, w Departamencie Tajemnic. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zabawne, doprawdy — mruknął, ale nic na to nie odpowiedziała: nie chciała wszczynać kłótni tuż przed wyjściem. Postanowił zmienić temat. — A Granger nie dostała zaproszenia? Dawno jej nie widziałem. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Czemu ty i Draco ciągle mówicie na nią Granger? — nie czekała na odpowiedź i dodała: — Hermiona dostała zaproszenie. Astoria miała je przekazać, więc to zrobiła, ale podobno po minucie Hermiona wysłała jej wiadomość zwrotną... Odmówiła bez słowa wyjaśnienia — wytłumaczyła. Blaise spojrzał w dół, znał tę minę; Ginny się martwiła. Ale kto z przyjaciół Hermiony by się nie martwił? </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Akurat wyjaśnienia są chyba jasne.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wiem — szepnęła ze zgorszeniem. Blaise nawet nie musiał pytać. Ona torturowała Snape’a, męża Hermiony, w myślach. — Gdybyś ty zniknął na pół roku, też nie byłabym zbyt chętna do towarzystwa… Zresztą, teraz też nie chcę mi się iść do sztywnych snobów. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zawsze wiedziałem, że na mnie lecisz. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Blaise! — warknęła, patrząc na niego spode łba. — Jesteś dziecinny.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Wywrócił oczami.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Miałaś jakieś listy od Olivera? — zapytał z naciskiem. Ginny złagodniała i z powrotem ułożyła głowę na jego torsie. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Tak, to już ten miesiąc, w którym sobie o nas przypomniał — po jej tonie poznał, że jest rozbawiona. — Ale to dlatego, że zbliżają się jego urodziny. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Rozpieszczony dzieciak — parsknął śmiechem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Uwierzysz, że jest już w piątej klasie? Muszę ci pokazać jego list… Jest tak zestresowany sumami, że jak czytałam, to aż mi się go żal zrobiło. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Oliver mi kogoś przypomina.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Hermionę?</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Przypomina mi mnie — zachichotał, kiedy Ginny odsunęła się i spojrzała na niego przenikliwie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie przejmowałeś się sumami…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Co nie znaczy, że pisałem to samo matce, żeby dostać świetny… pocieszający… prezent urodzinowy… — Ginny zrobiła morderczą minę — … i żeby dała mi święty spokój.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Powiedziałeś mu COŚ TAKIEGO?! — krzyknęła i zaczęła czerwienić się ze złości. Blaise’owi przypomniał się widok jego wściekłej teściowej. — Blaise, jaki ty przykład mu dajesz? Żeby kłamał, aby dostał to, czego chce?</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jest Ślizgonem, Ginny. Jest sprytny, a nie sprawiedliwy.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— A ty jesteś beznadziejny — warknęła i wstała z kanapy. Jej gryfońska duma zawsze była dla Blaise’a jednocześnie problemem i czymś… innym, co znał. Lubił się z nią kłócić, a jeszcze bardziej zaskakiwać jej reakcją. Tylko w kłótniach potrafiła go niesamowicie zadziwić. Może i szepnął Oliverowi to i owo o swoim nieczystym sumieniu, ale… no proszę… Oliver był, jest i będzie (dopóki go nie wyrzucą ze szkoły) Ślizgonem, który na pewno nie mówi im całej prawy o sobie. Blaise w jego wieku skrywał tyle tajemnic przed matką — druga sprawa, że ją nie obchodziło, co Blaise robi. Dochodził do wniosku, że była beznadziejną matką. W przeciwieństwie do Ginny, która miała instynkt nie z tej ziemi. Kiedy Oliver tego potrzebował, pocieszała, współczuła i dawała niezłego kopniaka, aby wziął się w garść. I, co było zadziwiające, Ginny była w każdym ruchu naturalna. Blaise kupił im dom, a Ginny dodała do niego ognisko domowe, które miało dla niego większe znaczenie niż każda fura galeonów. Ginny dała mu coś, czego nigdy nie miał i nawet nie wiedział, że tego potrzebuje — rodzinę. </div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-53955262657468741972015-08-13T20:58:00.001+02:002015-08-14T14:37:56.782+02:00Rozdział szósty (dziewięćdziesiąty szósty)<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Tu jest miejsce na grzech, magiczne szepty koiły umysł. Ciarki przechodziły przez plecy, a wiatr smagał twarz z każdej strony. Czarne szaty poddawały się porywistym podmuchom. Czas płynął powoli, ciemność spowalniała nawet wskazówki zegara — słychać było szum fal, które obijały się o kamienny klif. Pod stopami, jeszcze jeden krok, a piach osunąłby się i niespokojne tej nocy morze wpływałoby mu do ust.Tajemnica lubiła sama sobie przeczyć i zwodzić, ale to ona go zaprosiła. Wzrok utkwiony miał w miejsce, gdzie czerń nigdy nie ustępowała. Jaskinia, gdzie falsyfikat medalionu Czarnego Pana znalazł dom, niczym porzucone dziecko — tam odbyła się ostatnia misja Dumbledore’a. Starego głupca, który dał się zabić w imię większego dobra. Ale na tym nie poprzestał nawet po śmierci, zabrał ze sobą innych do miejsca, o którym duchy bały się wspominać. Jaskinia… idealna na kolejną kryjówkę starych popleczników Pana. Jego dawni przyjaciele działali z rozwagą i kunsztem, którego nie było sposób nie docenić. Kiedyś, kiedy to nie do nich należała rola planowania, byli nierozważni, odzwierciedlali głupotę. Do tej wojny przygotowali się i trudno było stwierdzić, czy Zakon i tym razem podoła.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Severus zgarnął przydługie włosy z twarzy i wyciągnął różdżkę. Wiatr wkrótce wziął jego ciało w ciemną noc, wprost do wspomnień dawnego piekła i teraźniejszych trosk.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: center;">
*</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Hermiona przeczesywała każdą szufladę. Była niedziela. Dzień wolny od pracy, ale i odwiedzin przyjaciół. Parter — pusto. Potem zajęła się sypialnią i pokojem gościnnym, ale nigdzie nie mogła znaleźć pewnego upominku. Nigdy go nie użyła, ale po dwudziestu latach to był dobry czas. Miała złe przeczucia, rozsadzało jej klatkę piersiową od środka, jakby miała zaraz wybuchnąć. Wykrzywiła twarz w zmartwieniu i przegryzła wargę. Nie zawiesiła oka na nocy za oknem. Bezgwiezdne niebo i czerń ją odpychała, jakby krzyczała: <i>nie patrz. </i>Związała ciężkie loki, które dalej były napuszone i niezbyt gładkie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Usiadła na łóżku i zastanawiała się, gdzie to zostawiła. Bała się, że zapomniała. Zamiast miejsca, przypomniała sobie okoliczności. Siódmy rok, Boże Narodzenie i prezent od przyjaciela. Dostała go chyba od Blaise’a. Nerida mówiła z rana, że dołączył do niego list, ale pamiętała tylko zarys i ogólne informacje, które nie mogły pomóc. Sięgnęła nieświadomie do naszyjnika na swojej szyi. Uświadamiając sobie, co robi, westchnęła głęboko i sięgnęła do zamknięcia. Odpięła srebro, które spadło jej na kolana. Zawieszka ze szmaragdowym oczkiem zalśniła i wygasła, jakby właśnie straciła źródło życia. Otworzyła, a w środku zobaczyła to samo zdjęcie co zawsze. Nie spojrzała w nie, odkąd odszedł. Łza spłynęła jej po policzku, ale szybko ją starła i rzuciła naszyjnik ze złością przed siebie. Wyszła z sypialni, a na szyi poczuła lekkość, która ją dusiła. Hermiona przypomniała sobie jeszcze jedno miejsce, gdzie składowała z mężem stare rzeczy. Strych. Teraz to było najlogiczniejsze miejsce w całym domu. Wyczarowała schody i stuknęła różdżką w odpowiednie miejsce; pojawiła się nad jej głową klapa. Od razu jej się skojarzyła z inną klapą, ale w podłodze. W tym wspomnieniu był też trójgłowy pies… Mimo że wspomnienie niezbyt miłe, na jej serce spłynęła ciepła fala. Niczym morska bryza. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Strych był w kurzu i pajęczynach. Nie była tu może i rok, albo dwa. Nigdy nie lubiła ciemnych miejsc.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— <i>Lumos </i>— szepnęła. Światło nie oświetliło całego pomieszczenia. Pośród pudeł, starych rzeczy i połamanych mebli, przypomniała sobie ich przeprowadzkę. Stała bez ruchu, a wspomnienia były bolesne i szczęśliwe zarazem. Nigdy tak nie odbiegała w przeszłość; nie, gdy była sama. Bo wtedy zamiast cieszyć, bolało. Pokręciła głową, a na poprzednie wspomnienie spadła pustka. Zaczęła przekopywać wszystkie pudła. Przy przedostatnim znalazła stary prezent od Blaise’a. Prawie by go nie dostrzegła, ale lustro zawinięte w starą szmatkę wysunęło się i przecięło jej palec. Zwierciadło Ain Eingarp.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Przypomniała sobie Harry’ego, który opowiedział jej swoją przygodę z tym lustrem. Jakimś cudem zapamiętał napis: AIN EINGARP ACRESO GEWTELA Z RAWTĄWT EIN MAJ IBDO. Hermiona przez pewien czas jako jedenastolatka przekopywała księgi z numerologią, runami, a nawet sięgnęła raz po gobliński słownik, aby zrozumieć chociaż ogólny sens napisu. Nie znalazła go, aż pewnego późnego wieczoru zasnęła nad notatkami w bibliotece. Kiedy się obudziła, zobaczyła pochyłe pismo obok nazwy lustra. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>Ain Eingarp — pragniEniA. </i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Poterm zrobiła to samo z napisem. <i>ODBIJAM NIE TWĄ TWARZ ALE TWEGO SERCA PRAGNIENIA. </i>Przez lata głowiła się czyje to pismo! Aż podczas szóstego roku Harry dostał list od Dumbledore’a. Te same pochyłe literki ozdabiały pergamin, a ją wprawiły w uśmiech. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Hermiona spojrzała w tafle, a obraz nie pokazał się od razu. Przez chwilę patrzyła sobie samej w oczy, aż w końcu w oddali zobaczyła, że ktoś podchodzi. Obróciła się szybko, ale nikogo nie zobaczyła. Dopiero kiedy przyjrzała się lustrze, dostrzegła czarne szaty. Postać szła do niej powoli, niespiesznie, jakby czas nie miał znaczenia. Jej twarz zniknęła z odbicia, natomiast obok mężczyzny rozpoznała następną sylwetkę, w której dostrzegła samą siebie. Szli ku niej i obok siebie zdecydowanym krokiem. Severus spojrzał na jej zwierciadlany odpowiednik i uśmiechnął się kącikiem ust. Para nie odrywała od siebie wzroku, wyglądali na rozbawionych. Nie dotykali się, ale między nimi jakby nie było żadnej granicy.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Wyglądali na szczęśliwych.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Hermiona dotknęła lustra, a krew zamazała obraz drogiej sobie pary. Kiedy wytarła zwierciadło wierzchem ręka, Hermiona i Severus już zniknęli. I chociaż czekała, aż zobaczy ich ponownie w oddali, oni się nie pojawili ani tej, ani następnej nocy.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: center;">
*</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Severus zdjąć wierzchnie szaty, został jedynie w czarnym surducie i spodniach w tym samym kolorze. Nie mógł dopuścić, aby szata przeszkadzała mu w możliwej walce. Nie wiedział, jakie trudności czekają na nieproszonych gości. Chociaż nie miał wątpliwości, że mu się uda. Czarnej magii uczył się od Voldemorta, więc zaklęcia innych śmierciożerców mogły wydać mu się śmieszne. Nie bagatelizował wroga, nigdy tego nie robił. Ale nie mógł… po prostu nie mógł dopuścić do sytuacji, że misja okaże się niepowodzeniem. Nie chodziło tu o jego ewentualną śmierć, jej nigdy się nie bał. Ale teraz spoczywała na jego barkach odpowiedzialność za Zakon Feniksa i kilka bliższych mu osób — a dokładniej jedna.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Był przygotowany na kamienną ścianę, która była rządna krwi jako zapłaty. Rzucił fiolkę z krwią na ścianę, a ta rozsunęła się przed nim. Ściana wsiąkła krew. Usłyszał szepty, jakby w skale były uwięzione wszystkie dusze, jakie zabrał ze sobą Czarny Pan. Możliwe, że nawet się nie mylił. Poszedł dalej i bez problemu znalazł łańcuch od łodzi. Z daleka widział oświetloną wyspę. Miała może więcej niż pięć metrów, a kiedy do niej dopłynął, rzucił zaklęcie na jezioro i je w całości zamroził. Inferiusy nie były mu do niczego potrzebne, tylko by przeszkadzały w pracy. W jego misji. Mimo to wolał nie dotykać zamarzniętej tafli. Łódka, zanim jezioro zdążyło w pełni zamarznąć, wsiąkła pod wodę, chociaż zrobiła to wbrew prawom fizyki. Pokręcił głową w zażenowaniu — co za problem ponownie wyczarować łódkę albo użyć zaklęcia lewitującego? Prychnął w duchu i skierował wzrok na szklaną misę, wypełnioną jakimś płynem. Chociaż uniknął inferiusów i wylewu krwi, wiedział, że musi to wypić. W całości. Puchar był tuż obok, więc zanurzył go do pełna. Wypił, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Przed oczami zrobiło mu się czarno, a wywar rozlał mu się po ciele szybciej, niż by tego sobie życzył. Wiedział, jak działa ten eliksir, ale trudno mu było pozostać przy świadomych zmysłach… Obraz powoli nabierał kolorów, ale to już nie jaskinię widział. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Znalazł się we własnym domu.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Jak śmiesz się tu pokazywać?! — usłyszał krzyk i mocne uderzenie w plecy czymś ciężkim. Książka upadła, a on w tej samej chwili się obrócił. Nie znalazł różdżki w swojej kieszeni. — Po tym wszystkim?! Po pieprzonym pół roku tak po prostu się tutaj pojawiasz i CO CHCESZ USŁYSZEĆ?! Cześć, skarbie, dobrze, że wróciłeś, może zrobić ci kolację? — dodała słodkim głosikiem. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Hermiono? — uniósł brwi, nie wiedząc, czy to eliksir, czy naprawdę ją widzi. Zrobił krok w jej kierunku, ale ona odskoczyła jak oparzona na dwa kroki. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nie zbliżaj się do mnie… Myślałam, że się zmieniłeś, że czarna magia już cię nie pociąga… A t-ty — warga jej zadrgała, a oczy były szklane od łez —… ty dalej jesteś…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Nie, pomyślał, błagam, nie mów tego.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
—…śmierciożercą.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Posłuchaj mnie — warknął.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zamknij się — syknęła. — Harry i Ron mieli rację, nie jesteś wart niczego, nie jesteś wart mnie, nie jesteś wart życia — jej głos był jadowity. Severus nie odzywał się, ani też nie pokazał, jak jej słowa go ranią, jak odczuwał fizyczny ból, kiedy patrzyła na niego z odrazą. — Nienawidzę cię. Jesteś tchórzem, jesteś nic nie wartym tchórzem. Nie zasługujesz na szczęście. To ty zabiłeś Dumbledore’a i setki innych ludzi. Czerpałeś przyjemność z zabijania… </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wybaczyłaś mi… — powiedział cicho.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nigdy ci nie wybaczyłam! Jesteś nic nie wartym zerem! — po jej policzkach potoczyły się łzy, ale jej twarz krzywiła ze złości i spełnienia. — A ja nigdy cię tak naprawdę nie kochałam.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Zamrugał.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Co?</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Nigdy cię…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Potrząsnął głową i kamień spadł mu z serca.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Prawdziwa Granger nigdy by tego nie powiedziała — mruknął i spojrzał na nią, nie mogąc uwierzyć, że poddał się tej iluzji. Westchnął ciężko i zastanowił się, jak powinien się wydostać z własnego piekła. — Wiesz może, Granger, jak się stąd wydostać?</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Granger spochmurniała i wymruczała gniewnie:</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— A jak się wychodzi? Drzwiami, kretynie. — Nawet tutaj musiała być taka denerwująca.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Spojrzał na nią morderczo, ale Hermiony już nie było. Została tylko kupka popiołu w miejscu, gdzie wcześniej stała. Wyszedł, trzaskając drzwiami. I w tym samym momencie otworzył oczy. Dalej był w jaskini, na tej małej wyspie. Leżał na kamieniach, a z rozciętego policzka ciekła mu krew. Udało się, ale był niewyobrażalnie słaby. Ledwo udało mu się wstać, a już zachwiał się i musiał złapać się kamiennej misy. Czekała go jeszcze druga i na szczęście ostatnia porcja eliksiru. Ale wiedział, że druga wizja może potrwać o wiele krócej. Przez najcięższą próbę udało mu się przejść jedynie z rozciętym policzkiem i osłabionym ciałem. Starał się nie myśl o wszystkich słowach, które powiedziała mu nieprawdziwa Granger. Wiedział, że każde z osobna było prawdziwe.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Dziękuję za pięćdziesiąt tysięcy wyświetleń. <3</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-45941583231872352772015-08-12T16:34:00.001+02:002015-08-14T14:39:06.511+02:00Rozdział piąty (dziewięćdziesiąty piąty)<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">Czy pamiętacie czas, kiedy dodawałam rozdziały codziennie? </span><span style="background-color: #acacac; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 16px; text-align: justify;">♥</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>HARRY POTTER ZOSTAWIA ŻONĘ, </i>głosił nagłówek Proroka Codziennego, którego prenumerował z niewiadomych przyczyn. Wyrzucił gazetę, nie przeczytawszy ani jednej strony. Miał zbyt dużo papierkowej roboty nagromadzonej podczas jego nieobecności, aby przejmować się durnym szmatławcem. Już dawno powinien wybrać Żonglera, a nie coś, co było w zasięgu tłustych łapsk Rity Skeeter. Tam, pomiędzy dziwnymi artykułami o chrapaku krętorogim, w którym miłowała się Luna Lovegood, można było znaleźć prawdziwe fakty. Nie plotki, nie domysły i skorumpowane dopiski — tylko fakty. Władzę nad magazynem już dawno przejęła jego dawna przyjaciółka ze szkoły Luna. Czasami ją spotykał na spotkaniach Zakonu, na świątecznych obiadach i za każdym razem chwaliła sobie nieśmiertelność swojej gazety. Żongler rozwijał się pełną parą od jego piątego roku w Hogwarcie, odkąd Harry udzielił mu wywiadu o powrocie Sami-Wiecie-Kogo. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Wypełniał raport o nieudanej misji w Luksemburgu, kiedy usłyszał pukanie do swojego gabinetu. Na drzwiach wisiała plakietka; Szef Aurorów, Harry Potter.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Wejść — powiedział głośno, nie odwracając wzroku od pergaminu. Tylko kątem oka dostrzegł płomiennorudą czuprynę.<br />
<a name='more'></a> Ron usiadł na krześle dla gości, wzdychając ciężko. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Cześć, stary — przywitał się. Harry nie zdążył mu odpowiedzieć. — Mam sprawę. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Oderwał wzrok od papierów, ciesząc się, że ma wymówkę, aby przerwać tą mozolną robotę. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Co jest? — zapytał Harry, opierając się wygodniej o krzesło. Nie chciał wyglądać jak typowy szef, zwłaszcza w towarzystwie swojego przyjaciela. Lubił dzierżyć władzę, ale nie w stosunku do Rona… czuł się z tym dziwnie, a czasem nawet źle, chociaż zajmował tą posadę od przeszło czterech lat. Ron stukał niespokojnie palcami o podłokietnik krzesła. Spojrzał przez ramię, sprawdzając, czy na pewno nikt ich nie podsłuchuje i w końcu pochylił się nad biurkiem. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Niedługo spotkanie Zakonu — wyszeptał nerwowo. — W Kwaterze Głównej.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>Już? Spotkanie było przecież tak niedawno.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Ta informacja zrobiła na Harrym wrażenie, ale dalej nie rozumiał dziwnego zachowania Rona.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Kiedyś musi się odbyć, więc w czym problem? — Zmarszczył brwi.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zwołani są wszyscy, którzy nie są na misji. Nawet Bill, chociaż dalej siedzi z Fleur w Egipcie! — jego głos był ponury, a do Harry’ego dotarło, że to<i> już. </i>Wojna miała, jak przewidywał Zakon, nabrać tempa. — McGonnagall wysłała patronusa do Susan, bo wiedziała, że będzie siedzieć w domu z dzieciakami… I wiesz, kto poinformował McGonnagall? </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Harry niemal od razu mruknął:</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Snape… Myślisz, że wraca? — Nawet Ron i Harry nie mieli pojęcia, gdzie jest Snape. Wiedział to tylko on sam i najprawdopodobniej Kingsley z McGonnagall, ale oni nabrali wody w usta. Harry niejednokrotnie próbował dociec (miał jako szef aurorów wiele przydatnych kontaktów), co robi Snape — i bynajmniej nie chciał tego ustalić z ciekawości. To Hermiona była jego priorytetem, gdy próbował go namierzyć. Harry widywał ją co tydzień z Ronem. Umawiali się w soboty, w dzień wolny od pracy. Rozmawiali, grali w szachy, jak za dawnych lat w szkole. Śmiali się albo razem przeżywali nadchodzącą wojnę. Gdy przebywali w trójkę, nigdy nie drążyli tematu Snape’a. Harry i Ron nawet między sobą nie powiedzieli na głos jednego, co widać było gołym okiem: Hermiona powoli się sypie. Obumiera jak zaniedbany kwiat w wazonie.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zabrzmi to dziwacznie, ale mam nadzieję, że wraca — burknął zasępiony Ron. — Przysięgam, że jak go zobaczę to…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— To będziesz musiał się ustawić w kolejce za mną i Malfoyem. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Oboje mimowolnie parsknęli śmiechem, chociaż wiedzieli, że to nie temat do żartów. Może i przez kilkanaście lat zaakceptowali Snape’a jako… m-męża Hermiony, jednakże niechęć do nietoperzy im nie minęła. Snape pozostał dla nich dupkiem z lochów. Co prawda, nabrali do niego szacunku, kiedy TO się stało. Hermiona straciła pamięć, a Snape nie dał nikomu dojść do głosu — to on o nią dbał, gdy potrzebowała całodobowej opieki. Pani Pomfrey i lekarze z Munga radzili, aby postępować z Hermioną delikatnie, bo będzie zdezorientowana…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— Granger, rusz się! — warknął Snape, kiedy oboje teleportowali się na wizytę kontrolną do Świętego Munga. Harry patrzył wściekły, gotowy rzucić się na Snape’a, bo to na pewno nie było delikatne traktowanie. Natomiast zatkało go, kiedy Hermiona odpowiedziała mu równie wściekłym tonem:</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— To ty mnie blokujesz! — oburzyła się, a policzki jej poczerwieniały.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— Po prostu przyznaj, że nie mieścisz się w przejściu. — Snape uśmiechnął się paskudnie.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— Przyznam, jak ty przyznasz, że masz kompleksy.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— Co? — powiedzieli jednocześnie Snape i Harry.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— W końcu czarny wyszczupla — syknęła Hermiona, patrząc wymownie na jego zawsze-czarne-szaty. Oddaliła się raźnym krokiem do gabinetu lekarza oddziałowego. Harry patrzył na skrzywioną twarz tego dupka, który bez problemu dogonił Hermionę na swoich pająkowatych nogach. Kłócili się, aż większość pacjentów i lekarzy zaczęła zwracać na nich uwagę. </i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— Przestań skrzeczeć, wszyscy się na ciebie patrzą — poinformował ją mściwym tonem.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— To blask twoich włosów ich oślepił — mruknęła.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— GRANGER! — krzyknął.</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
<i>— Jak się nie uciszycie, chętnie pokażę wam kostnicę — syknęła starsza pielęgniarka…</i></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<i></i><br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Tak Harry widział każdą rozmowę Hermiony ze Snapem. Naprawdę nie wiedział, jak oni mogli wziąć ślub, zamieszkać ze sobą… przecież oni się nawet nie lubili. Poza tym Snape był Hermiony nauczycielem! Jest tyle argumentów, które potwierdzają, że ich związek to prawdziwa pomyłka. A oni dalej się nie rozstali. Harry i Ron założyli się kiedyś z Malfoyem o sto galeonów, że ta dwójka nie wytrzyma ze sobą pięciu lat. Potem musieli się składać Malfoyowi po pięćdziesiąt galeonów przy akompaniamencie jego drwin i nieprzychylnych spojrzeń żon (Harry wtedy jeszcze był żonaty z Cho).</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
Paranoja, ale udało im się jakoś przywyknąć do smutnej rzeczywistości — tak, ich najlepsza przyjaciółka ma na nazwisko Snape. I to wcale nie było najgorsze! Ona wydawała się z nim szczęśliwa, jak nigdy nie była w ich towarzystwie… Miłość to nie przyjaźń, powiedziała kiedyś Ginny, kiedy Harry zwierzył jej się z problemu.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; min-height: 14px; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Harry, ziemia do Harry’ego! — nucił Ron. Potter spojrzał na niego z niezrozumieniem.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Zamyśliłem się.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 12px; text-align: justify;">
— Widzę. Ale myślę, że powinniśmy rzucić się na Snape’a, kiedy Hermiony nie będzie w pobliżu — Ron dalej snuł plan zemsty, opracowując na głos szczegóły. Mimo to, Harry wiedział, że nie mówił poważnie. Chociaż sam chętnie knuł razem z nim. Zapomnieli na chwilę, że są w pracy, ale w końcu Harry był szefem. Nad jego głową stała tylko rada nadzorcza, która jadła mu z ręki. Mógł więc na chwilę odetchnąć i pożartować z przyjacielem. Najwyżej zostanie po godzinach, w mieszkaniu nie czekały na niego nawet kwiaty do podlania.</div>
<div>
<br /></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-58946338603552537612015-08-11T19:09:00.000+02:002015-08-12T11:27:33.794+02:00Rozdział czwarty (dziewięćdziesiąty czwarty)<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>Życie bez oddechu</i></div>
<br />
Hermiona wzięła do ręki pilota i wyłączyła poranny seans z Neridą. Dzisiaj nie była specjalnie zaskoczona tym, co jej opowiedziano. Kiedy czuła się dobrze, miała wyśmienity humor — pamięć zawodziła z mniejszym naciskiem. Może również dlatego, że nie miała wobec swojej pamięci złudzeń. To był dzień, gdzie miała ochotę się śmiać na głos, wtedy akceptacja przychodziła łatwiej. Wstała z dywanu i niespiesznie zeszła na dół, niosąc brudny talerz po śniadaniu. Zmyła naczynia tradycyjną metodą, lecz do zaparzenia kawy posłała dwa sprawne zaklęcia. Draco miał się pojawić lada chwila, o ile, jak sądziła, przyjdzie wcześniej. A miała niemal pewność, że usłyszy trzask teleportacji za kilka minut. Potem jej myśli zeszły w stronę eliksirów i niedawno obejrzanego filmu. Zakochać się w Snape’ie podczas indywidualnych zajęć z mikstur — parsknęła śmiechem. Najwyraźniej jej życie miało się kręcić wokół kociołka i szczurzych ogonów. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
Usłyszała ciche pyknięcie i dźwięk otwieranych drzwi. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Nigdy nie pukasz, co? — zażartowała, kiedy wyczuła jego obecność w kuchni. — Kawa jest gotowa. Już kończę zmywać i możemy się brać…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Wszystko w porządku? — przerwał, przystając obok zlewu. Spojrzała na niego ze zdziwieniem, kiedy wziął do rąk ręcznik i zaczął wycierać naczynia. Hermiona znała jego poranne zwyczaje, bez kawy nie był w stanie do pracy. Nawet do tak prostej czynności, jak wycieranie naczyń, potrzebował kofeiny. To znaczyło, że napił się jej w domu, a robił to tylko wtedy, kiedy Astoria miała na to czas przed wyjściem do szpitala.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Chyba ja cię powinnam o to zapytać — odparła Hermiona, nie przerywając mycia. — Coś w szpitalu?</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Szukają czegoś na nią. Ma kontrole więcej razy w miesiącu, niż wcześniej przez całą swoją karierę — wyraźnie się nachmurzył. W milczeniu skończyli zmywać i dopiero wtedy zaproponowała spokojną rozmowę przy kawie lub śniadaniu. Draco chciał czymś zająć ręce, więc przenieśli się z rozmową do piwnicy — do pracowni. Strzeliste półki, które ciągnęły się aż do sufitu, pokryte były słojami i woreczkami. Kiedyś (kiedy Hermiona nie potrafiła sobie znaleźć miejsca w pustym domu) poukładała składniki od najrzadszych do tych najpospolitszych. Regularnie sprzątała w laboratorium, wszystko było na swoim miejscu. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Ja zacznę od Eliksiru Uzupełniający Krew — powiedziała, spoglądając na listę przywieszoną na białej ścianie. Uznała, że nie będzie go ciągnąć za język. Spędzali ze sobą pięć dni w tygodniu, pracowali ze sobą… Dobrze go znała. Może nawet lepiej niż osobę, którą poślubiła. Draco wkrótce do niej dołączył, robiąc bazę do antidotum na ukąszenia. W pewnej fazie tworzenia oba eliksiry musiały odstać, aby nabrać mocy. Hermiona i Draco usiedli na podłodze, popijając zimną kawę.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Ta wojna się jeszcze nie zaczęła, a już mam dosyć — przyznał Draco z beznamiętnym wyrazem twarzy. — Myślałem, że… Ta wojna z Voldemortem była dla mnie wiadoma, odkąd nauczyłem się mówić. Ojciec mnie przygotowywał do służby.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Do czego zmierzasz? — przerwała mu, przyglądając się jego krzywiącej z obrzydzenia twarzy. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Chodzi o Astorię i Scorpiusa…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Błagam cię! — prychnęła, odbijając się plecami od ściany, aby lepiej mu się przyjrzeć. — Nie masz prawa żałować, że wybrałeś własne szczęście, a nie czekanie na atak.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Nie jestem Potterem, który zawalił własne małżeństwo, żeby bawić się w zbawiciela świata.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Właśnie — przyznała mu rację, choć zrobiła to z trudem. — Więc nie wygaduj bzdur, że żałujesz albo… albo że jest ci ciężko już teraz. Masz ich przynajmniej przy sobie — dodała z goryczą i wstała z podłogi. Jej eliksir powinien być już prawie gotowy. Zignorowała dziwną minę Dracona, w której przeważało współczucie i złość. Nie miał prawa być zły, ale mu tego nie powiedziała, tylko wzięła się do cichej pracy. Do południa zajęli się kończeniem eliksirów i wysłaniem ich do Świętego Munga. Astoria w odpowiedzi przysłała fakturę zapłaty za ich pracę.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Granger.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Dawno się tak do mnie nie zwracałeś — zachichotała, bardzo dokładnie czyszcząc swoje stanowisko przed następną turą wywarów. Severus zawsze im powtarzał, że czystość w miejscu pracy jest kluczowa, jeśli nie chce się żadnych nieporządanych składników, nawet mówił o kurzu. Hermiona zastygła w bezruchu, kiedy uświadomiła sobie… że… że pamięta tak nieistotny detal, który usłyszała przed laty z jego ust. A nie mogła przecież tego pamiętać!</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Co się stało?… Granger?… Hermiono? — głos dochodził z tak daleka. W końcu przed szeroko otwartymi oczami dostrzegła skupioną minę Malfoya.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— P-pamiętam… Severus powiedział nam na projekcie z eliksirów, żeby zawsze dobrze c-czyścić swoje stanowisko-o… — jej usta drżały, a z gardła wydobył się gorzki szloch. Nogi się pod nią ugięły. Kiedy się obudziła, leżała na podłodze w pracowni z zimnym ręcznikiem na czole. Ściągnęła go szybko z siebie i spróbowała wstać, asekurując się rękami opartymi na ścianie. Nie posłuchała Dracona, żeby się nie ruszała, co go tylko rozwścieczyło. Machnięciem różdżki wyczarował krzesło i siłą ją na nim usadził. Hermiona próbowała dojść do siebie, ale oddech dalej miała płytki, a włosy od mokrego ręcznika przyklejone do czoła. Malfoy dalej nad nią stał z nieodgadnionym wyrazem twarzy.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
W końcu wyczarował drugie krzesło i na nim usiadł. Skrzyżował ręce na torsie, wznosząc oczy, jakby sufit miał mu powiedzieć, dlaczego to jego Salazar tak pokarał. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Malfoy.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Po prostu nigdy mu nie wybaczę, że cię zostawił. Albo dam w mordę… Tak, ta opcja podoba mi się o wiele bardziej.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Nie wygaduj bzdur! — zaperzyła się, a policzki jej poczerwieniały. Bynajmniej nie ze złości, a zażenowania, że Draco chciał się śmiertelnie na Snape’a obrazić, bo zostawił Hermionę na pięć miesięcy i dwanaście dni. — Ja naprawdę sobie przypomniałam o tym, że nam radził o utrzymaniu czystości…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
Draco się zawahał: </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Nie przypominam sobie, żeby cokolwiek takiego powiedział. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Jestem pewna, że cały czas nam truł, żeby czyścić dokładnie swoje stanowisko… ż-żeby żadne składniki nieporządane nie dostały się do wywaru — usta zaczęły jej ponownie drgać. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Uspokój się! — powiedział, rozumiejąc, że nie powinien tego mówić. Nie powinien sugerować, że wspomnienia nie wracają i — co więcej — że zaczyna jej się mieszać w głowie. — Myślę, że powinniśmy wziąć cię do Hogwartu, do pani Pomfrey. Twój stan umysłu może się pogarszać, gdy Snape’a nie ma, Her…</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Nie chcę tego słuchać — warknęła, nie chcąc się obnażać z kolejnej słabości. Zmiażdżyła go oskarżycielskim wzrokiem i przywołała sobie szklankę z zimną wodą (<i>Accio!</i>, pomyślała). Po chwili ciszy jej głos złagodniał i zapytała, co u Scorpiusa. Ucieszyła się na wieść, że zaprzyjaźnił się z synem Harry’ego, Jamesem. Draco przekazał Hermionie również, że zbliża się posiedzenie Zakonu Feniksa w Kwaterze Głównej. Ta informacja nie miała jednak znaczenia, bo czas nie został jeszcze ustalony przez osoby, które zazwyczaj o tym decydowały — McGonnagall, Kingsley i Snape. Z racji nieobecności tego ostatniego, decydowała Minerwa, bo Kingsleya nie było aktualnie w kraju. Zakon działał o wiele sprawniej, do tej wojny przygotowywali się od lat. Hermiona już po ukończeniu Hogwartu zajęła się całą administracją, zakładając po raz pierwszy archiwa raportów, aby nie walały się po podłodze i wpadły w niepowołane ręce.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Przecież niedawno odbyło się już jedno spotkanie — zauważyła Hermiona, choć nie przerażała ją wizja kolejnego zebrania, mimo że potem musiałaby pisać kolosalnej wielkości raport z wnioskami ze spotkania.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Nie rozumiesz, Granger. To nie będzie zwykłe spotkanie. Odbędzie się na Grimauld place 12. Są zwołani wszyscy.</div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Wszyscy? — jej głos nagle się ożywił. Spojrzał w jej oczy i dostrzegł tą iskrę, której mu brakowało przez ostatnie miesiące. </div>
<div style="font-family: Helvetica; font-size: 13px; text-align: justify;">
— Wszyscy, którzy nie są na misji, oczywiście — poprawił się szybko, a jej entuzjazm opadł szybciej, niż sama by tego pragnęła. Wrócili do tworzenia mikstur w ciężkim milczeniu. Hermiona weszła całą sobą w świat czarów i eliksirów, zapominając o smutnych realiach, które zawsze na nią czekały za drzwiami laboratorium. Draco zaś czasami patrzył na nią ukradkiem, nie mogąc wymazać wspomnienia jej twarzy, kiedy się przejęzyczył. Wyglądała, jak obudzona z pięciomiesięcznego koszmaru, myśląc, że Snape wróci. A potem, gdy się poprawił, znowu zapadła się pod wodę, jakby ta próba rozpaczliwego złapania powietrza poszła na marne i miała się już nie powtórzyć.<br />
<br /></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-8366714463788420582015-08-09T02:01:00.000+02:002015-08-09T02:01:03.345+02:00Rozdział trzeci (dziewięćdziesiąty trzeci)<div style="text-align: justify;">
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Wróciłam po bardzo (jak na mnie) długiej nieobecności i chociaż jestem po podróży i świetnym, nieplanowanym koncercie, piszę dla Was! Wcześniej nie miałam do tego sposobności, a teraz czuję się cudownie, mogąc chwycić za klawiaturę i pisać, a właściwie kończyć tą powojenną i za długą (jak tasiemiec) historię. Coraz bliżej...</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px; min-height: 19px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px; text-align: center;">
*</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
<br />
<i>Drogi tato!</i></div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
<i>Miałeś rację. Ci Gryfoni… Znaczy fajna jest Rose Weasley, ale ona się nie liczy. Ją znałem przecież wcześniej. No i jest dziewczyną. Ale reszta tych napuszonych głupoli powinna wziąć zimny prysznic. Zero klasy czy mózgu. Potter jeszcze ujdzie w tłumie, jego nawet lubię, chociaż często nauczyciele mu pobłażają. Żałosne, prawda?</i></div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
<i>Już to pisałem kilka(naście) razy, ale Hogwart jest niesamowity. Potter pokazał mi przejście do Miodowego Królestwa! Cukrowe pióra i pałeczki lukrecjowe to najlepsze, co w życiu jadłem... Może nie mów tego mamie...</i></div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px; min-height: 19px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Draco przerwał czytanie i spojrzał na żonę, która uśmiechała się ponad jego ramieniem. Kiedy Scorpius był w pierwszej klasie, dostawali od niego listy raz na tydzień. Gdy przeszedł do drugiej klasy (ze świetnymi wynikami egzaminów, chociaż Draco dalej nie wierzył Astorii, że córka Weasleya miałaby mieć coś z tym wspólnego), listy zaczęły przychodzić rzadziej. Draco cieszył się, że jego syn docenił magię Hogwartu. Oczywiście listy Scorpiusa sprawiały mu radość, jednak wolał, aby jego syn stał się samodzielny. Nie chciał żyć życiem syna. Na szczęście Astoria miała takie samo podejście do wychowania dzieci.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Lukrecja? — mruknął Draco z przekąsem. — Gdzie popełniłem błąd?</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Nie wiem, to twój syn — odpowiedziała Astoria, przygładzając jego platynowe i gdzieniegdzie już przerzedzone włosy. — Myślałam, że bardziej zmartwi cię wzmianka o Rose. </div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Astoria ułożyła zadziornie usta. Doskonale wiedziała, co Draconowi chodziło po głowie, odkąd Scorpius i Rose… zaprzyjaźnili się. Nie mógł przeżyć, że Rose miała na nazwisko w ł a ś n i e tak — Weasley. A jej ojciec był szkolnym wrogiem Dracona. Astorię bawiły starcia męża z Ronem Weasleyem, zwłaszcza, kiedy i rudzielec zrozumiał, że jego córka zadaje się z młodym Malfoyem. Zakazał Rose zabawy ze Scorpiusem, a Draco, robiąc mu na przekór, nigdy nie powiedział złego słowa na temat tej dziecięcej przyjaźni. Astoria i Susan, żona Rona, polubiły się i nie zamierzały brać udziału w sporze swoich mężów. Astoria nie chciała wybierać Scorpiusowi przyjaciół (jak robili jej rodzice). Susan natomiast uważała te kłótnie za zabawne.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Kiedyś jednak w czasie świątecznego obiadu (a takowy zawsze jedli w wielkim gronie, z całym Zakonem) Ron był w parszywym humorze. A kiedy zobaczył, jak Rose, Scorpius i mała Carmen (córka Neville'a) bawili się razem, dostał szału. Rose się rozpłakała… Astoria już wstała, aby ocucić Weasleya jakimś mocnym kopniakiem… ale wtedy Scorpius wstał z dywanu.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Ona płacze — powiedział Scorpius — przez pana. Rose płacze przez pana… — Astoria nigdy nie widziała syna tak spokojnego i rozzłoszczonego zarazem. Spojrzała przelotnie na Draco; uśmiechał się wrednie.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Łapiąc Rose za dłoń, Scorpius dodał:</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Jest pan głupi.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Potem oboje pobiegli na górę. Członkowie Zakonu przyglądali się tej scenie, nie wiedząc, co można w takiej sytuacji jeszcze powiedzieć. Ale większość myślała, że Scorpius ładnie podsumował kompulsywne zachowanie Ronalda. Ktoś, chyba Hermiona, chciał iść po dzieci na górę — sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ale to Ron popędził na poddasze jako pierwszy. Wszyscy zajęli się wkrótce sobą, a Rose, Ron i Scorpius wrócili po pół godzinie. Już w lepszych humorach.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px; min-height: 19px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Pamiętasz tamte święta, kiedy Scorpius dał Weasleyowi do wiwatu? — zapytał Draco, a Astoria kiwnęła głową, wracając myślami do ich sypialni. — O ile kiedyś… Rose i Scorpius zamierzają przestać się przyjaźnić i zamienić w coś większego… nie zamierzam im robić trudności.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Astoria uniosła zaskoczona brew, choć w duchu wiedziała, że tak to się właśnie skończy.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Ach, tak?</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Chciałbym przeżyć, to co przeżyłem jeszcze raz — Draco wbił wzrok w okno. — To ja doprowadzałem cię do łez… Scorpius chronił Rose...</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Znowu zaczynasz? — rzuciła ostro. Draco złapał ją za nadgarstek, kiedy chciała iść do innego pokoju. Jak najdalej od tych strasznych wspomnień. — Puść mnie! Nie chcę tego słuchać. Nie powinieneś się obwiniać, bo sama nie jestem bez winy. To przeze mnie masz tą kontuzję i nie możesz latać na miotle, tak?! Właśnie… Zrobiliśmy różne głupstwa, ale…</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Miotła a twoje łzy; zgadnij, co jest dla mnie ważniejsze — szepnął, dalej nie wypuszczając jej z uścisku.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Draco, dla mnie ta rozmowa nie ma sensu. Gdybym miała do ciebie żal, nigdy w życiu bym za ciebie nie wyszła. Nie mielibyśmy dzieci, a ja traktowałabym cię jak zdechłą rybę i omijała szerokim łukiem, zostawiając na pastwę sępów. </div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Masz dziwne porównania.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— A ty zwyczaje, puścisz mnie wreszcie? — Draco uwolnił nadgarstek Astorii i zaczął przyglądać się jej zgrabnym ruchom, kiedy się przebierała. Spojrzał na zegarek, była już ósma rano. Draco miał ruchomy czas pracy, a Astoria nie, więc nie powinien jej robić awantur, kiedy się spieszy. — Przestań się na mnie gapić.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Ślicznie wyglądasz.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Jesteś słodki — syknęła złośliwie, a Dracona zemdliło, kiedy dosłyszał tyle cukru w jej głosie. </div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Masz jeszcze godzinę do wyjścia — zmienił temat. Podszedł do niej od tyłu i pocałował w szyję. Astoria pod mocą jego ramion rozluźniła się i przymknęła oczy. Nie zdążyła się jeszcze do końca ubrać, więc gładził ją po odsłoniętych plecach.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Muszę być dzisiaj wcześniej. Jest kontrola na moim oddziale. </div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Znowu? — zmarszczył gniewnie brwi. Astoria westchnęła w odpowiedzi i odwróciła się w jego stronę. Wyglądała na zmartwioną i zapracowaną. Zauważył jej sińce pod oczami; nie wiedział, że nie spała. Chciał powiedzieć, że powinna go obudzić, skoro ją coś martwi, ale zrezygnował. Nie chciał się narzucać. Przecież nie byli ze sobą od wczoraj i jego żona wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Był rad nierad, że z jego pomocy nie zawsze chciała korzystać. </div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Może teleportuj się do Hermiony wcześniej? — zagadnęła, co go zbiło z tropu. Chciał zapytać, ale uprzedziła go wyjaśnieniami. — Ostatnio jak ją widziałam, wyglądała źle… </div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
Draco westchnął i oparł swoje czoło o jej. To go ukoiło.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Zabiję Snape'a, przysięgam…</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Nie mów tak! — odpowiedziała z naciskiem. — Jestem na sto procent pewna, że nie chciał zostawiać Hermiony… Słyszałeś Dumbledore'a, <i>misja potrwa najwyżej miesiąc. </i></div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— A przeciągnęła się w pięć — warknął. — I dalej nie zanosi się na jego powrót.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Draco. Ile razy będziemy to wałkować? On chce ją chronić. Prosił każdego jej przyjaciela — zachichotała, bo przecież jego <i>prośby</i> przypominały bardziej <i>groźby </i>— aby się nią zaopiekował. On ją kocha ponad wszystko. Ponad jej pamięć.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Naprawdę tak myślisz? — zakpił, patrząc się na jej zimne, a zarazem szczere oczy.</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Draco, on nie…</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Nie poślubił jej z litości? Kto żeni się z osobą, która zapomniała, jak cię poznała, kiedy cię pokochała… za co cię pokochała…</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
— Żenią się ci, co kochają drugą osobę ponad siebie i swoje napuszone ego — szepnęła i odepchnęła go od siebie. To był koniec rozmowy, która na ten jeden temat zawsze kończyła się kłótnią. Astoria poszła do łazienki, czuła krew, która bulgotała jej w głowie jak wrzątek. I chociaż naprawdę uznała swoje małżeństwo z Draconem za udane, wybaczyła mu każdą wylaną za niego łzę; nie chciała się przyznawać do jednej, bardzo ważnej rzeczy. Do zazdrości. Nie o Hermionę, nie o Snape'a, tylko o to, co ich łączyło. Bo jak silnym trzeba być, aby przez piekło przejść razem?</div>
<div style="font-family: Georgia; font-size: 16px;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-448734083002244762015-08-03T12:23:00.000+02:002015-08-03T12:23:12.230+02:00Ta...<div style="text-align: justify;">
Wykorzystując okazję, że siedzę w łazience, piszę do Was. Mam tak spalone plecy, że muszę się cały czas opierać o zimne kafelki. Ale mimo wszystko, wyjazd nad morze to była świetna decyzja. A Wy? Jak spędzacie wakacje? Też gwałcicie jakiś serial, jak ja doktora House'a?</div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz...</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale z Was... Która mnie zgłosiła do konkursu na blog miesiąca?! Jestem zdziwiona. Nawet bardzo. Dziękuję tej osobie w każdym razie. To jest wyróżnienie. Wow. Jakby ktoś chciał zagłosować (i niekoniecznie na mnie) - <a href="http://katalog-granger.blogspot.com/2015/08/gosowanie-na-blog-miesiaca-1.html" target="_blank">JESTEM TU, KLIK</a>. </div>
<div style="text-align: justify;">
Postaram się napisać coś, rozdział, wpadł mi nawet pomysł, ale niczego nie obiecuję. Do następnego!</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-12439082699284284862015-07-28T02:31:00.000+02:002015-07-28T02:31:19.212+02:00Rozdział drugi (dziewięćdziesiąty drugi)<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Przez całe życie
podporządkowywałem się twoim zasadom i t
w o i m każdym zachciankom! Hogwart to teraz najbezpieczniejsze
miejsce dla naszych dzieci… — Neville podniósł głos.
Marietta spojrzała na niego w szoku, nie pamiętała, kiedy jej mąż ostatnią na nią krzyczał… na kogokolwiek. — Nie będę teraz ustępliwy. Jestem tam
nauczycielem, kto będzie więcej wiedział, czy coś im się dzieje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Neville — powiedziała
spokojnie. Wyjrzała za okno, gdzie bliźniaczki bawiły się w ogródku. Jedna
huśtała drugą, a potem znowu się zmieniały. Tak, aby było sprawiedliwie. Na
szczęście obie nie słyszały, jak rodzice się kłócą. — Szykuje się wojna,
wiemy to od prawie dwudziestu lat… Jest coraz gorzej. Ci pseudośmierciożercy
będą obierali sobie Hogwart za pierwszy cel! Przecież wiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Marietta usiadła
zdenerwowana na kanapie, przecierając twarz. Neville wziął głęboki oddech i
zajął miejsce po jej prawej stronie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Odkąd umarł
Dumbledore... nie jest tam tak bezpiecznie, jak kiedyś — wyszeptała. Dumbledore
umarł osiemnaście lat temu, klątwa, jakiej się nabawił w czasie wojny, w końcu
się rozprzestrzeniła. Horkruks Voldemorta… pierścień i ta cała historia… Już
nie tylko jego dłoń stała się czarna. Jego ciało powoli stawało się martwe.
Marietta, i nie tylko ona, widziała, jak Dumbledore, wielka szycha Wizengamotu,
mizernieje, chudnie. Śmierć nigdy nie postąpiła słuszniej, ukrócając męki tak
wielkiego czarodzieja. Umarł w wieku stu siedemnastu lat, podobno z uśmiechem
na ustach, patrząc się bezmyślnie w sufit. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Pogrzeb wydano w
Hogwarcie, a nagrobek stanął… właściwie stał tam, gdzie zawsze — Albus kiedyś udał swoją śmierć, a potem nie
pozwolił usunąć falsyfikatu. Wiedział, że będzie mu potrzebny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nawet nie ma tam
Snape’a.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— A gdyby był? —
zapytał z niedowierzaniem. — Wtedy posłałbyś do Hogwartu bliźniaczki? Ufasz Snape’owi
bardziej, niż swojemu mężowi. Jestem ojcem naszych dzieci, będę je chronić
przed wszystkim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie — odczytał z
ruchu jej warg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Co? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie zgadzam się,
Neville. I nie zmienię zdania. Ja…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— <i>Ja, ja</i>… Wszystko zawsze sprowadza się do
ciebie. Ale ja też mam tu coś do powiedzenia, to są też moje dzieci. To ja mam
obowiązek was chronić. I dotrzymam słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Twoja babcia
umarła, nie obowiązuje cię już ta chora obietnica! Dorośnij wreszcie! — Twarz
Marietty nie była paletą emocji. Była zagniewana, ale i przy tym niesamowicie
mądra. Zawsze ważyła każde słowo, dobierała je starannie przy każdej rozmowie.
Marietta Longbottom, świetna pani psycholog, czołowa specjalistka do beznadziejnych
przypadków. Jego żona, ukochana. Ale tym razem się nie zgadzali, a on miał dość
jej psychologicznych gierek, które nie powinna stosować we własnym domu.
Powinna zostawić pracę w pracy, a nie nosić ją w każde miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Cenisz honor
bardziej, niż zdrowy rozsądek. Ale tu nie chodzi już o Puchar Domów, o wygraną,
tu chodzi o życie. Dziewczynek — dodała dobitniej. Wstała z kanapy i
przeciągnęła firankę, odsłaniając szybę. — Spójrz. Spójrz na nie. Są tutaj szczęśliwe, bezpieczne!
Chcesz im to odebrać, bo twoja babcia myliła cię z własnym synem. Cały czas…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Nie mieszaj w to
mojego ojca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Neville… —
westchnęła. Ręce opadły jej wzdłuż ciała, a ramiona dotychczas spięte, również
zwiotczały. Marietta kilka razy otwierała i zamykała usta, przełykała głośno ślinę, aż w końcu postanowiła coś powiedzieć: — Nie chciałam, żeby to tak
zabrzmiało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Cel uświęca środki —
odpowiedział tylko i wyszedł na ogród, gdzie jego dwa małe skarby bawiły się na
huśtawkach. Przystanął pięć metrów, przyglądając się im zabawie. Jedna się
bujała i będąc dwa metry nad ziemią w rozszalałej huśtawce, wyskakiwała z niej.
Słychać było jej śmiech, kiedy lądowała na soczystej trawie. Obie latały, obie
były magicznie uzdolnione. Neville miał nadzieję, że nie odziedziczyły po nim
magii. Nigdy nie był dobrym uczniem, był bardziej zbliżony
do charłaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zbliżała się wojna,
duchota była wpisana w powietrze. Nic się do tego nie miała nadchodząca burza,
chociaż dodawała jego refleksjom barwności. Neville szukał znaku, a gdy
pierwsza błyskawica przecięła niebo, zaczął padać deszcz. Zawołał dziewczynki,
żeby weszły do domu. Posłuchały go, bały się burzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">On sam został na
zewnątrz, odwrócony plecami do dorobku swojego życia. Odkąd zmarła jego babcia,
odkąd zmarł Dumbledore… te śmierci, albo ta śmierć, się ze sobą łączyły. Miał
cierpieć. Albo wszyscy chcieli, żeby był tak gotowy na wojnę, jak to tylko było
możliwe. Zielarstwo — prychnął w duchu — wierzył w moc roślin nawet teraz.
Diabelskie Sidła były gotowe od miesięcy, aby użyć je jako pułapkę na zrekonstruowaną frakcję Śmierciożerców. Ale to że był gotowy, czy to coś znaczyło? Nikt mu nie
dawał gwarancji na przeżycie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie musiał przeżyć. Ktoś
zawsze musi być ofiarą. Wiedział jednak z doświadczenia, że życie tracą zawsze
niewinni. Wolał nie patrzeć w stronę piaskownicy albo huśtawek, nie chciał
nawet sobie wyobrażać, co by czuł, gdyby… rzuciłby się, aby zasłonić
rodzinę i przyjaciół własną piersią, ale nie dałby rady znowu patrzeć, jak jego
bliscy odchodzą albo postradali zmysły.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Padał sowity deszcz.
Marietta krzyczała już trzy razy, prosiła go, aby wrócił do domu. Neville dalej stał w tym samym miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>Mamusiu, czy tata zwariował?</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Uśmiechnął się pod
nosem, słysząc głos Carmen. Od zawsze ironiczna, ciężko stąpająca po ziemi. Twarda jak skała. Niedawno obie skończyły jedenaście lat. Kwietniowy wieczór zdawał się nie mieć
końca. A wołania żony nareszcie ucichły. Po kilkunastu minutach Marietta wyszła
na ogród. Nie stanęła w deszczu, tylko pod zadaszeniem. Neville obejrzał się.
Dopiero kiedy zaczęła płakać, podszedł i mocno ją do siebie przytulił.
Wiedział, że się boi. Ale strach nie mógł zagłuszyć jej zdrowego rozsądku. Była
taką wyrazistą Krukonką nawet po latach. Nie mogła przewidzieć, że mądrość i
błyskotliwość nie działa, kiedy człowiek nie ma w sobie dostatecznych pokładów odwagi.
Neville nie chciał się chować. Wolał schować tych, których kochał, a sam stanąć
do walki. On i Marietta rozmawiali o tym od zawsze. Od lat
wiedzieli, że to kiedyś nastąpi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kolejny błysk
podzielił niebo. Zrobiło się jasno, a na niebie było pełno malutkich, czarnych
chmur. Nie było wiatru, chociaż chmury przemieszczały się z dużą prędkością.
Neville wytężył wzrok jeszcze bardziej. Marietta nie mogła zdusić okrzyku
przerażenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Czy to…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">— Dementorzy —
szepnął, w duchu bojąc się tak samo jak żona<i>.
Zaczyna się</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-69353310699319132522015-07-24T13:42:00.000+02:002015-07-24T13:42:18.834+02:00Rozdział pierwszy (dziewięćdziesiąty pierwszy)<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozdział dedykuję Anai, która mnie nigdy nie zawiodła.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">∞</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odetchnęła głęboko, czując miły zapach
świeżej pościeli, którą zmieniła poprzedniego popołudnia. Wystawiła świeżą
kołdrę za okno, a rześki zapach wiatru utrzymał się do samego rana. Takie
pobudki uwielbiała najbardziej, chociaż była rannym ptaszkiem. Spojrzała
zaspanym wzrokiem na zegarek — ósma rano. Uśmiechnęła się, oczekując od świata
miłego dnia. Jej humor emanował i przenikał przez świeżą pościel. Czuła magię
unoszącą się w powietrzu. Sięgnęła po różdżkę i rzuciła najprostsze zaklęcie,
jakie jej wpadło do głowy. <i>Lumos</i>,
wyszeptała, choć w pokoju świeciło wiosenne słońce. Światło lamp jednak nie
zalśniło. Westchnęła głęboko, przypominając sobie o tym, co ją trapiło każdego
ranka. Jej dobry humor wygasł, gdy spojrzała na ścianę przed sobą. Wielki,
najnowocześniejszy, mugolski telewizor. Nie musiała patrzeć na oprawiony w
ramkę kawałek pergaminu, który już trochę pożółkł i głosił: ,,Włącz telewizor,
zanim wstaniesz’’. Rozpoznała pochyłe pismo Severusa i mimowolnie zacisnęła
usta. Jeszcze nie wrócił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Instynktownie wiedziała, że musi to
zrobić, że musi go włączyć — to była codzienna monotonia ranka. Zapomniała,
dlaczego ma go włączyć, choć odtwarzała ten sam film od dwudziestu lat.
Pokręciła głową i wyciągnęła się, aby podnieść z ziemi pilota. Spojrzała na puchaty
dywan i stwierdziła, że naprawdę czas na gruntowne porządki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Włączyła telewizor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Na ekranie pojawiła się kobieta. Piękna
kobieta… Miała nadzieję, że Severus nie znał jej osobiście, chociaż to mogło
być prawdopodobne, stwierdziła z żalem. Kobieta przedstawiła się imieniem
Nerida. Miała niesamowite, zielone oczy, jak dwa rubiny i włosy ścięte do
ramion, czarne niczym węgle. Wyglądała jak wila, tylko jakby innego rodzaju,
bardziej skandynawskiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Na imię mi Nerida. Jest pierwszy
września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku. Witaj, Hermiono. —
Nerida niepewnie uśmiechnęła się w stronę ekranu, choć coś w jej ruchach
pozostawało dostojne i ironiczne. — Opowiem Ci dzisiaj twoją historię,
powojenną historię, której nie będziesz pamiętać. Dumbledore mnie prosił o tą
przynależność, zanim umrę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona zmarszczyła brwi, a ten film
coraz mniej jej się podobał. Nerida nie żyje? Ale kim jesteś, co ty mówisz?
Spróbowała sobie przypomnieć siódmy rok w Hogwarcie, ale… nie pamiętała nic.
Spojrzała uważniej na telewizor. Wzięła pilota do ręki i sprawdziła; film trwał
całą godzinę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jestem w stanie opowiadać ci o przyszłości, a dla ciebie przeszłości, dzięki twojej przyjaciółce, Ginny
Weasley.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ginny?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Została ona proszona przez profesora
Dumbledore’a, aby przenieść się do przyszłości i poznać jej tajniki, aby
sprostować pewne fakty — powiedziała kobieta o dziwnym akcencie. Miała w
dłoniach plik notatek, z których czasami korzystała. Hermiona zacisnęła palce
na białej kołdrze ze zdziwienia, niepewności, te uczucia się ze sobą mieszały,
a również przychodziły nowe, antagonistyczne uczucia — ciekawość. Severus
chciał, żeby to obejrzała i choć kobieta na ekranie ją irytowała, nie wyłączyła
telewizora. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie pamiętasz siódmego roku w
Hogwarcie, prawda? — rzuciła sarkastycznie kobieta, a zielone oczy przeszywały
Hermionę na wylot! Miała wrażenie, że Nerida żyje i, co więcej, stoi tuż obok,
patrząc się na nią w tak przenikliwy sposób. — Zacznę od samego, samego
początku, czyli pierwszego września.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nerida spojrzała na zegarek, który miała
na nadgarstku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jestem punktualna — odrzekła z lubością
i z powrotem spojrzała na Hermionę Snape. — Właśnie jesteś w drodze do
Hogwartu, wsiadasz do pociągu razem z Harrym Potterem i Ronem Weasleyem.
Towarzyszy ci również Ginny Weasley. Postaram ci się przybliżyć najbardziej
szczegółowo twój rok, jednak będzie to długa, kręta droga. Życie nudnej kujonki
nabrało trochę kolorów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nerida spojrzała nagle gdzieś poza kadr,
zmarszczyła gniewnie brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dobrze, Dumbledore — prychnęła
rozjuszona i dodała zgryźliwie: — Idź teraz do kuchni i przygotuj sobie
śniadanie, abyś <i>nie zgłodniała. </i>Potrzebujesz
sił. Albusie, ona nie jest już dzieckiem, wie, że może pójść do kuchni… Dobrze,
niech ci będzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona nie ruszyła się z miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Idź, wiem, że dalej siedzisz w łóżku,
Wiem-To-Wszystko-Granger… A właściwie już Snape, no nieważne… Zawsze ciekawska
— jej ton dalej był wredny. Hermiona miała już pewność, że Nerida jej nie
lubiła. Miała nadzieję, że dowie się dlaczego. Wyszła z pokoju, gdzie już
spokojnie mogła czarować. W sypialni były założone zaklęcia przeciw magii, aby
telewizor znowu nie wybuchł w powietrze. Zeszła schodami na dół. Przystanęła w
salonie, który magicznie powiększyła. Zastanowiła się nad jego wnętrzem, które
tak skrupulatnie sama urządzała, odkąd się wprowadziła. Piękna, drewniana posadzka,
hebanowa, jeśli któryś z gości by pytał. Długie sofy — i na życzenie męża —
czarne. Stolik, pod którym leżał puchaty, bialuteńki dywan; Hermiona uwielbiała
na nim siedzieć i wpatrywać się w płomienie kominka. Ścian wokół nie było…
znaczy były, ale nie było ich widać przez strzeliste półki na książki. Niegdyś wyświechtane
drewno, teraz stało całkiem odnowione. Książki były wiekowe, ale Hermiona nie
pozwalała im się kurzyć i jeszcze bardziej psuć. Przez dwadzieścia lat
przeczytała każdą z tych książek, nadrabiała to, co Severus zdążył przeczytać,
gdy był dzieckiem. Każda książka należała do jego matki, bądź innych członków
rodziny, którzy już nie żyli. Hermiona wzdychała z rozkoszą, kiedy przypominała
sobie te liczne dyskusje z Severusem o książkach. Siadali naprzeciwko siebie,
mierzyli się wzrokiem, upijając jak zawsze czarną kawę, gorzką w smaku jak ich
związek. Zawsze się ze sobą nie zgadzali, gdy chodziło o książki. Odrębnie interpretowali
słowa autora. Ale przez dwadzieścia lat potrafili nauczyć się kompromisu, który…
był przyjemny, bo nie potrzebowali do niego słów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kochała rezydencję w Spinner’s End.
Miejsce, które tak skrupulatnie pielęgnowała przez tyle lat. Spojrzała na
jedyne zdjęcie, które stało na kominku. Ich wspólne zdjęcie z dnia ślubu. Jej
dom, ich dom. Poszła do kuchni, stuknęła różdżką w radio. Magiczna audycja
jeszcze nie była skorumpowana, więc w spokoju przysłuchiwała się Fatalnym
Jędzą. Zrobiła szybko kanapki, herbatę z cytryną i nie wyłączając radia, poszła
do sypialni. Przeskakiwała po dwa stopnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Usiadła na podłodze, opierając się
plecami o łóżko i włączyła z powrotem Neridę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Świetnie, możemy już zaczynać? Od teraz będę twoim narratorem. —
Szwedka przewróciła oczami i odłożyła jedną kartkę na bok. — W Hogwarcie
zostaniesz ogłoszona prefekt naczelną. Zaskoczona, co? Dostaniesz własną
kwaterę, którą będziesz dzielić z drugim prefektem, Blaisem Zabini…</span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%; text-align: center;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, serif; line-height: 150%; text-align: center;">∞</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ta noc była naprawdę produktywna, brakowało mi tego przez dziesięć dni urlopu. Rozdział pierwszy potraktujcie jako prolog (to takie wytłumaczenie, dlaczego jest on taki krótki, hyhy). Przepraszam za błędy! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I mam nadzieję, że już rozumiecie, co znaczyło pochyłe pismo w kilkudziesięciu rozdziałach Tomu Pierwszego. :)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-86778520975612927612015-07-23T17:11:00.001+02:002015-07-23T17:11:50.594+02:00Rozdział dziewięćdziesiąty<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">Doznała niemiłych uczuć. Nie było nic gorszego
od upokorzenia i straty. Nie zabijali szybko, może nawet nie chcieli tego
robić. Pragnęli ją złamać. Dopóki traciła wolno przytomność, mieli ogromną
uciechę. Nie widziała ich twarzy, były zamazane pośród ostrych kontur męskich i
żeńskich sylwetek. Nie potrafiła rozpoznać też słów i zaklęć, które w nią
mierzyli. Byli czarodziejami, choć częściej wybierali ręczne zabawy. Kobiety
preferowały pozostać przy różdżkach, częściej się wtedy śmiały. Czasem tylko
bała się, że zamazana twarz i męska sylwetka może równać się jego długim
palcom. Twarz Severusa... Jego najdroższa twarz! Myślała: ,,Kiedyś chciałam i
nawet planowałam zobaczyć cię ostatni raz, teraz twoje wspomnienie trzyma mnie
przy życiu! Ironia i nic więcej’’.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">Przez cały czas była związana sznurami. Krew,
ropa? Nie. Była umyta. Chcieli, żeby każdy raz był pierwszym. Walczyła, wstrząs
za wstrząsem, ale to nic... Myśl o jego twarzy, oczach i cieple ramion.
Pozostać przy zmysłach, to jedyne co musisz. Krzycz, jeśli chcesz, ale
oddychaj. Uratują cię, przecież masz tylu prawdziwych przyjaciół. Przypomnij
sobie ich twarze, chronili cię podczas wojny. Ale głos, który trzymał ją w ryzach,
był coraz cichszy. Aż zamilkł całkowicie — i na wieki.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">Hermiona była pogrążona wpół śnie, kiedy drzwi
celi zaskrzypiały, a do środka wlało się światło i ciepłe powietrze. Gość
pozostawił drzwi otwarte. Twarz jak zawsze rozmazana. To był mężczyzna,
szerokie barki ledwo przecisnęły się przez wąską framugę. Westchnął ciężko,
niemal żałośnie, i usiadł na wilgotnych kamieniach, które od wielu tygodni
robiły Hermionie za sypialnię.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Nie wyglądasz na szlamę — odezwał się, a
dziewczyna drgnęła tylko. Spięta i oszołomiona, wcisnęła się jeszcze bardziej w
zimną ścianę. Szukała w niej ratunku, a skradła jedynie chłód. Mężczyzna na nią
patrzył, nie widziała jego twarzy, ale głos dobrze znała ze szkolnych
korytarzy. Zawsze był jej obojętny, ten Ślizgon nigdy nie wyzwał Hermiony od
szlam — nie pamiętała nawet jednego skrzywionego spojrzenia z jego strony.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Nie przyszedłem cię zabić — szepnął.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— To czego chcesz? — odważyła się odezwać. Głos
miała przesiąknięty chrypą od ciągłych wrzasków, od których zaczynała każdy
dzień. Dzień za dniem, zawsze tak samo boleśnie. Trudno było nawet jej
powiedzieć, ile spędziła tutaj czasu; wszystko zlewało się w jedną,
nieporuszoną taflę.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Nie powinienem tutaj być... Chciałem
sprawdzić, jak sobie radzisz. W końcu, choć tylko z widzenia, znaliśmy się.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Chodziliśmy do jednej klasy — potwierdziła.
Widziała, jak poruszył się niespokojnie. Sama wykonała spłoszony, instynktowny
ruch. Wtedy Nott skamieniał i do końca ich długiej rozmowy siedział w takiej
samej pozycji. — Czy teraz jest noc?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">Potwierdzające kiwnięcie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Oni cię nie zabiją. Skrzywdzą, doprowadzą na
granicę z tamtym światem, ale nie zabiją. Jesteś tylko środkiem do celu...<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odchrząknął i dodał:<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Sama jesteś sobie winna.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Jesteś bezczelny — wysapała z
obrzydzeniem. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Granger — powiedział ostrym, ostrzegającym
tonem, podkreślając, kto jest czyim więźniem. — To ty kręciłaś się wokół
Ślizgonów... Dracona i Blaise’a jeszcze rozumiem, ale Snape?</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">Hermiona zastygła, Teodor to zauważył — prychnął
ze swą skłonnością do wszechwiedzy. Na pewno, kiedy tylko się dowiedział o
Hermionie i Snapie, nie negował tej śmiesznej (pozornie) hipotezy. Zapewne
szukał pierw argumentów przeciw! Może je znalazł, a może nie, ale... Hermionie
nagle coś się przypomniało. Czy jeśli do zamku w dzień balu, w Hogwarcie, do
środka mogli wejść członkowie Zakonu, to czy również inni ludzie… niekoniecznie
z przyjemnymi planami? Hermiona odważyła się zapytać.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Owszem. Oni tam byli. Może nawet by cię
oszczędzili, bo nie byli co do ciebie pewni. Ale ten taniec ze Snape’em —
pokręcił głową — wszystko już wtedy było jasne. Ten bal po prostu był jak
gwiazdka z nieba. Jeszcze Dumbledore usunął bariery z zamku, oni to prawie
uznali za zaproszenie.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Teraz rozumiem — jęknęła. — Chcecie, żeby
potraktowali moje zniknięcie jak kartę przetargową, jak okup. Ale muszę cię
zmartwić — dodała jadowicie — oni mogą nawet nie dostrzec mojego zniknięcia.
Wiedzieli, że chcę wyjechać zaraz po skończeniu Hogwartu.</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ach — westchnął teatralnie — pewnie dlatego
Snape cię szuka po całym kraju, a trzy dni temu do nas zawitał. To wiele
wyjaśnia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">Poczuła, jak jej wzrok nagle się wyostrzył, a
zapach zgnilizny stał się intensywniejszy. </span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">— Był t u t a j?! — Hermiona podniosła się
do pozycji siedzącej, mimo krępujących sznurów. Poczuła, że pierwszy raz od
tygodni nabiera prawdziwego, chociaż śmierdzącego, oddechu. Przypomniała sobie
Severusa, jego twarz i oczy, a świadomość, że ją szukał...</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Taak — mruknął, widać, że dobrze się bawiąc całą
sytuacją. Może dostrzegł w niej desperację, bo zaśmiał się pod nosem. Jego
gładki głos wypełnił celę, która zapewne nigdy śmiechu nie usłyszała. Hermiona
z powrotem przygwoździła plecy do ściany. Może wcale Severusa tu nie było, może
Nott chciał tylko dostrzec, potwierdzić domysły… Spojrzała na niego z pogardą.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Skoro sugerujesz — zaczęła, nie patrząc mu w oczy. Zacisnęła palce na sznurze, który oplatał jej nadgarstki. —… że
przeżyję. Ile jeszcze zamierzacie mnie tu trzymać?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To wie tylko mój ojciec i Snape… no i,
zakładając, że Snape jest wiernym pieskiem Dumbledore’a, to jeszcze on.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— T-twój ojciec? — nie kryła zdziwienia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ta — rzekł posępnie — jesteśmy w moim domu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mijały kolejne dni… Pomoc nie nadchodziła.
Nadzieja ponownie ulokowała się na dnie serca. Starała się trzymać dzielnie
jako karta przetargowa Śmierciożerców — 0 ile dalej nimi byli — i spokojnie
znosiła tortury. Czasami nawet udawało jej się nie krzyczeć. Wtedy ludzie bez
twarzy nudzili się szybciej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Teodor Nott zaczął przychodzić każdej nocy. I
choć chciała się zregenerować na tyle, na ile było to możliwe, czekała na niego
i nie spała. Wyjawił jej wiele rzeczy, nie do końca wiedziała dlaczego i po co,
ale słuchała w skupieniu, spijając z jego ust każde słowo. Pewna rozmowa
szczególnie utkwiła w jej pamięci.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak — pokiwał głową, widziała, jak jego
niewyraźne usta rozciągają się w uśmiechu. — Blaise był szpiegiem Dumbledore’a
od początku wojny. Giermek wielkiego rycerza jasnej strony — warknął pod nosem.
— Ta cała powojenna historia jest tak pogmatwana, że…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Proszę… — szepnęła desperacko. Tylko jego
opowieści utrzymywały ją przy zdrowym rozsądku. Nott spojrzał w kierunku drzwi,
ale ostatecznie zaczął mówić spokojnym, dystyngowanym tonem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dobra. Blaise był szpiegiem Dumbledore’a od
początku wojny, donosił mu z ciemnej strony. Tak samo jak Snape — parsknął
sarkastycznym śmiechem — Czarny Pan był naprawdę potężnym czarodziejem, ale
jego ignorancja do ludzkich uczuć, do szczegółów i do… miłości — dodał, jakby
wspominał o czymś obrzydliwym. Pokręcił zdegustowany głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dlaczego Blaise nie przeszedł na jasną stronę…
przecież był w ogromnym niebezpieczeństwie! — oburzyła się. Nott machnął
niespodziewanie różdżką, a jej jedna ręka… uwolniła się z więzów. Ponownie
machnął różdżką, a przed nią stanął talerz z kanapkami i kubkiem czarnej kawy.
Spojrzała niepewnie na Teodora i niemal natychmiastowo przypomniała sobie słowa
Moody’ego: <i>Stała czujność!<o:p></o:p></i></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie opowiadałbym ci tego wszystkiego, gdybym
chciał cię otruć — syknął i sam wziął w dłonie drugi kubek, jak sądziła, gorzkiej
herbaty. Aromat niesamowicie różnił się od zapachu pleśni i wilgoci. Wzięła
ostrożnie kanapkę, a Nott ponownie zaczął opowiadać o rzeczach, o których nie
miała pojęcia. — Dumbledore nie pozwolił Snape’owi i Zabiniemu wstąpić do
Zakonu. Myślałem, że to jasne — sarknął. — Czarny Pan ścigałby ich, w końcu
Śmierciożercy nie mogą wystąpić z jego szeregów. Albo służysz, albo czeka cię
pewna śmierć… Dodatkowo, Granger, myślisz, że Dumbledore zrezygnowałby z planów
Czarnego Pana z pierwszej ręki, bo jakiś Zabini i Snape mogli stracić życie?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Prychnął, pokazując, co myśli o dyrektorze
Hogwartu. Hermionie ścisnęło się gardło na myśl, że przez wojnę nie miałaby
szansy na zaprzyjaźnienie się z Blaisem i poznanie prawdziwego Snape’a. A to
wszystko przez osobę, która wpoiła jej ideę przyjaźni, męstwa… Dumbledore
zawsze wydawał jej się prawdziwym Gryfonem. Zaczynała się zastanawiać, czy w
swojej bezwzględności nie zaczął przypominać swojego wroga, Lorda Voldemorta.
Odłożyła kanapkę na bok, nagle tracąc apetyt. Wiedziała, że miłosierdzie Notta
może się nie powtórzyć, więc od razu porwała kubek z ciepłą kawą. Odepchnęła
myśli, że gorzką, czarną kawę potrafiła pić tylko w jednym towarzystwie. Jej
skupienie przeszło na Teodora.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— W każdym razie Zabini dzielnie znosił bycie
szpiegiem. Nie był takim wysokim rangą Śmierciożercą. Snape miał o wiele gorzej
— jego ton stał się surowszy — nieraz widziałem, jak Czarny Pan albo Bellatrix
go torturują. Karanie było normą u Czarnego Pana i nie zastanawiałam się nad
tym. W końcu to tylko Snape, prawda? Ale kiedy myślę, że dzięki jemu
poświęceniu wygraliśmy wojnę — pokręcił w niedowierzeniu głową i przez dłuższą
chwilę milczał. — Niebywałe — dodał.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— A-a Draco? Co się działo z Draco? — Czuła, że
jeśli jeszcze chwilę będzie słuchać o Severusie, pęknie jej głowa. Nie chciała
już o nim myśleć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zabawne, że pytasz — jego głos wcale nie był
rozbawiony, tylko jadowity. <i>Nie lubił
Dracona?</i>, przeszło jej przez myśl. — Ten szczur cały czas krył się w
Hogwarcie albo u swojej ciotki… żałosne. Po <i>śmierci</i>
Dumbledore’a Czarny Pan znudził się dręczeniem jego rodziny. Przynajmniej robił
to okazjonalnie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona słuchała go, mając wrażenie, że to
wszystko jest abstrakcją.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Kiedy Święta Trójca hasała sobie po lesie,
szukając horkruksów… był tu niezły kocioł — przyznał, odkładając pusty kubek na
poczerniałe kafle. Wyciągnął nogi przed siebie, wspominając z rozkoszą tamten
czas? Hermiona wzdrygnęła się. Wojna to sama śmierć, nie rozumiała, jak można
ten czas wspominać dobrze albo chociaż neutralnie. Tyle ofiar, bólu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nott, czy wiesz, kim jest Nerida? — zapytała
cicho, niepewnie. W odpowiedzi usłyszała ponownie gładki jak lód śmiech. Nie
prawdziwy śmiech, ale drwiący, który przyprawiał Hermionę o gęsią skórkę. Nie
odrywała wzroku od jego zamazanej twarzy, choć była w środku przerażona.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wszyscy są na nią napaleni… znaczy, byli
napaleni.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— <i>Byli</i>?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Och, tak, zabili ją jakieś dwa miesiące temu <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— CO? — szepnęła chrapliwym głosem. Jej usta i
oczy były szeroko otwarte. Słyszała znajomy, mglisty głos Notta, ale nie rozumiała,
a raczej nie słuchała tego, co mówi. <i>Nerida
nie żyje? </i>Na pewno mówili o tej samej osobie? Może nie mówili szwedce. Może,
może… Chociaż Nott napomknął o jej idealnym wyglądzie. Nie, to niemożliwe. Ta
żelazna kobieta? O n a miałaby umrzeć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Słuchasz mnie? — warknął. Hermiona, choć dalej
zszokowana, spojrzała na niego. — Ta wielka pani-szpieg i obrończymi
uciśnionych — spojrzał na nią dwuznacznie — przeszkadzała mojemu ojcu i tej
jego bandzie. Myślałem, że Dumbledore się domyślił… wysłali mu nawet list,
który był napisany jej krwią. Prymitywy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Teodor widocznie nie mógł przeżyć głupoty całego
świata. Wziął jedną kanapkę z jej talerza i znowu milczał. Cisza była okrutna,
a Hermiona zastanawiała się, podobnie jak mężczyzna obok, jak wszyscy mogli nie
zauważyć śmierci… Jak Snape mógł nie tego zauważyć? Nerida <i>była</i> przecież jego przyjaciółką.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ale wiesz, że ona cię szpiegowała, odkąd mój
ojciec się tobą zainteresował? Miała cię pilnować czy coś takiego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona skinęła głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To chyba było tak: zabili ją, bo składała
raporty Dumbledore’owi. Ludzie ojca potem wysyłali w jej imieniu te raporty o
twoim bezpieczeństwie. Pamiętam, jaką mieli z tym zabawę… W każdym razie zabili
ją, żeby cię poznać. — Hermiona uniosła w zdziwieniu brwi, a jej twarz dalej
wyrażała szok przez wieść o śmierci Neridy. Zamazana twarz Notta zmieniła swój
wyraz, chociaż nie wiedziała z jakiego, na jaki. Coś zawisło w powietrzu. —
Tak, mój ojciec chciał poznać twoje przyzwyczajenia, całą ciebie, aby w jakiś
sposób zwabić cię w swoje tłuste łapy — powiedział ze zgorszenie. Hermiona nie
rozumiała, dlaczego mówi o swoim ojcu w taki sposób. Była przez cały czas
głupio pewna, że jest po stronie rodziny, że… też jest jednym z nich.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona odważyła się w końcu zapytać. Pytanie
to nękało ją od samego początku:<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dlaczego ja?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie rozumiem — odpowiedział zirytowany. —
Dlaczego się na ciebie uwzięli? Przez przyszłość. Gdyby Dumbledore nie węszył w
Ministerstwie o zmieniacz czasu, nigdy… Rozumiesz? Jeśli Dumbledore nie
chciałby poznać przyszłości, ojciec również nie wpadłby na taki głupi pomysł.
Dyrektor, stary głupiec, przez swoje łakomstwo posłał…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ginny — szepnęła Hermiona, ale Nott ją
usłyszał. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, młodą Weasleyównę, żeby poznała
przyszłość. Nie chciała tego robić, nikt przy zdrowych zmysłach by nie chciał.
Ale ona nie miała wyboru. Dumbledore sprytnie dał jej do zrozumienia, że jeśli
ona tego nie zrobi, wyśle do przyszłości Zabiniego — parsknął niespodziewanym
śmiechem. — Wpajał wam, że miłość przezwycięży wszystko… szkoda tylko, że miał
na myśli opór. Sprytnie manipulował każdym z was, bo znał wasze największe
słabości. Co prawda, Dumbledore późno zorientował się, że twoją słabością jest
Snape, a nie Draco.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermionie zaszkliły się oczy z nadmiaru
informacji. Jej wszystkie wartości, Snape, Dumbledore, chciała prosić go, nawet
błagać, aby przestań mówić, żeby się w końcu zamknął! Merlinie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wiesz, ten cały projekt z eliksirów — mówił
Nott, nie zauważając jej łez i strachu w oczach. — Dumbledore to sobie
ukartował. Chciał cię chronić pod skrzydłami nietoperza i miał nadzieję, że ty
i Draco się w sobie, no wiesz. Miałby dwie pieczenie na jednym ogniu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ja i Draco?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, Dumbledore widział w przyszłości ten proces
o Śmierciożerstwo Malfoya. Najwyraźniej uznał, że tylko twoje słowa są w stanie
go wyciągnąć z tego bagna. Problem był tylko jeden: nienawidziliście się.
Postanowił więc zagonić was do jednej klatki i czekać na rozwój wydarzeń.
Tresował was i wasze uczucia. Ale najwyraźniej nie przewidział, że twoja
przyjaźń wystarczy, aby go uratować.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie rozumiem — dodała już silniejszym głosem.
Jej serce płonęło z nienawiści, strachu i wewnętrznej potrzeby, aby się stąd
uwolnić i osobiście potrząsnąć całym światem. Nabrała pewności, że jeszcze
kiedyś wyjdzie na zewnątrz, spotka się z dyrektorem i… powie mu. Tylko co mu
powie? <i>Nienawidzę cię</i>? Już słyszała
śmiech dyrektora, podobny do głosu Voldemorta.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nott westchnął rozeźlony i wyczarował im po
kubku herbaty. Noc najwyraźniej zapowiadała się na długą.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Bo widzisz, Dumbledore’owi zależy na Malfoyu…
ochronił go przed Ministerstwem i Azkabanem, bo najwyraźniej sądził, że będzie
potrzebny mojemu ojcu. Bo jest mu potrzebny, ale Albus chce go jako szpiega.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ta historia jest...<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, powojenna historia powinna być bez tego
całego gówna. I pomyśl, że gdyby Dumbledore nie spojrzał w przyszłość,
najprawdopodobniej żyłabyś w spokoju. Mogłabyś spokojnie opłakać żałobę
rodziców i tak dalej… Pewnie wyszłabyś za mąż za Weasleya — dodał zjadliwie: —
Chociaż uważam, że lepiej siedzieć w tej celi, niż wyjść za takiego półgłówka. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie obrażaj moich przyjaciół! — syknęła,
chociaż jej policzki się zaróżowiły. Bo Nott miał rację.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Teodor nagle zerwał się z miejsca. Myślała, że
ją ukarze. Ale on podszedł do otwartych drzwi celi. Odwrócił się do niej, a ich
kubki zniknęły. Hermiona znowu była całkowicie związana. Sznur wbijał się w jej
nogi, ręce.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jest obchód — szepnął Nott i wyszedł,
zamykając za sobą drzwi. Następnej nocy nie przyszedł. Hermiona na niego
czekała również trzeciej nocy, jednak nie zjawił się. Dopiero czwartej nocy
drzwi celi zaskrzypiały, a do środka wlało się oślepiające światło z korytarza.
Hermiona uchyliła zaspane oczy. Tamtego dnia ją wyjątkowo torturowali, dalej czuć
było zapach przypalonej skóry i ten ból w czaszce. Nott zostawił drzwi otwarte
i podszedł do niej tak blisko, jak jeszcze nigdy wcześniej. Hermiona spojrzała
w jego już niezamazaną twarz. Dostrzegła ostre kontury jego arystokratycznej
twarzy. Czarne, tak podobne do <i>tych</i>,
oczy jak węgle i obojętność. Ściągnął gniewnie brwi i ją uleczył. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Przykro mi, ale zostały blizny po oparzeniach —
powiedział suchym głosem i kiedy skończył, wrócił do swojego kąta, gdzie zawsze
siadał. Uwolnił jej jedną rękę z więzów i wyczarował jedzenie oraz herbatę.
Hermiona upiła łyk i od razu, czując dziwny smak, wypluła wszystko. Spojrzała
ze wściekłością na Notta.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ogarnij się — warknął. — Wlałem ci Eliksir
Wzmacniający. Chyba że tak bardzo śpieszy ci się umrzeć, wtedy nie pij.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wypiła cały kubek bardzo szybko. Przez jego
ciągłą obecność miała pewność, że jej nie otruje. Z tak głupiego powodu mu
zaufała, a każde słowo brała za prawdziwe. Nigdy o tym nie myślała, ale po
czasie zrozumiała, że Teodor Nott był bardzo samotnym i rozdartym na pół
człowiekiem, chodź nigdy nie powiedział o sobie ani słowa. Nie była pewna, czy
jest po jasnej stronie, chociaż trudno było uwierzyć, że pracował dla swojego ojca z własnej woli. Mówił o nim z takim obrzydzeniem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— C-zy — zaczęła, nie patrząc mu w oczy — …dlaczego
tutaj jesteś?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jasne cela zdawała się wypełniać ciszą po
brzegi. Strzęp ciężkiego powietrza spadł na oboje. Teodor na chwilę zapomniał,
ile ryzykuje, będąc tutaj z Granger. A Hermiona czekała w spokoju na odpowiedź,
aż jej towarzysz odpowie na jej pytanie albo zwymyśla. Wszystko było lepsze od
ciszy, która dzieliła ich jak mur. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie jestem jednym z nich z wyboru —
odpowiedział, a jego twarz znowu stała się zamazana. Bez skrupułów już na nią
spojrzał. Co miał do ukrycia? Nie wiedziała. Również nie wiedziała, czy ma mu
wierzyć, czy jest po jasnej stronie duchem, a ciałem po ciemnej. Wolała nie
myśleć, że znowu zaufała niewłaściwej osobie. — Mój ojciec… — zaczął, ale nie
dokończył.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dlaczego pokazałeś mi swoją twarz? <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Bała się odpowiedzi, a gdy ponownie Zaklęcie
Rozmazanej Twarzy zniknęło i dostrzegła ciemną stal w jego oczach, oparła się o
ścianę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To ostatni raz, kiedy się widzimy.
Przynajmniej w takich okolicznościach — odrzekł, chociaż nie było to konieczne,
zrozumiała już na początku, kiedy ją tej nocy odwiedził. Siedzieli w
milczeniu przez wiele minut, powoli się żegnając. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Do świtu trzy godziny — powiedział. Czy było
mu żal? Miała nadzieję, że nie. Polubiła go to źle powiedziane. Zaufała mu. <i>A przyjaciół poznaje się w biedzie.</i> Nie
rozumiała jeszcze wielu rzeczy, jakie zaplanował za nią Dumbledore, ale
potwornie się bała przyszłości. Czy Severus uratuje ją o świcie, czy po prostu
Teodor ma zamiar o tej godzinie ją opuścić? Chciała wiedzieć, ale nie chciała
pytać. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Terry Bott nie żyje? — to pytanie wyskoczyło z
jej ust mimowolnie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak. Mój ojciec stwierdził, że nie jest już
użyteczny. Imperius już nie działał na niego, tak jak powinien. Miał załamanie
nerwowe chyba, bo ilekroć go widziałem, wyglądał gorzej niż śmierć. Ciągle się
mazał. A czasami wyrywał się spod klątwy — poinformował ją mechanicznie.
Spojrzał w jej oczy, a Hermiona dostrzegła w nich smutek. Teodor nie był
jeszcze stracony, resztka człowieczeństwa jeszcze się w nim tliła. Hermiona
uśmiechnęła się w jego stronę. Nie odpowiedział na jej uśmiech.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dumbledore to wszystko zaplanował? Wiedział,
że tutaj będę?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wiedział, chociaż przyszłość jest niepewna.
Jeden niewłaściwy ruch, a nigdy byś tutaj się nie pojawiła. Dlatego tak był
skrupulatny. Zależało mu, żebyś się tutaj znalazła i… — przerwał, kiedy
Hermionę dopadł napad krwistego kaszlu. Usunął krew, czas płynął. Zostało
niewiele czasu na ostatnie pytania i odpowiedzi. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mam coś dla ciebie, Granger
— podał jej coś zawinięte w szary, brzydki papier. Rozsądek mówił, że to
pułapka. A serce podpowiadało, że coś bardzo ważnego. Coś, co powinna przyjąć
od Teodora. Spojrzała czujnie na osobę, która w jakiś sposób ugasiła w tym
piekle ogień. Nie postradała zmysłów. — Dziękuję i przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Za co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Teodor uśmiechnął się i
zniknął z celi. Nie uwięził z powrotem jej dłoni, więc mogła w nikłym świetle
odpakować paczkę. Aby potem się przed nią rozpłakać. <i>Jego oczy</i>, pomyślała, zakrywając sobie usta dłonią, aby nikt nie
usłyszał, jak łka. Straciła kontakt z rzeczywistością, kiedy bożonarodzeniowy
prezent od Billa zalśnił w skąpym światle. Jak zawieszka pojawiła się na
łańcuszku i mogła bez skrępowania patrzeć Severusowi w oczy. Zawiesiła sobie
naszyjnik, a on stał się niewidzialny. Po chwili strzępy szarego papieru
również rozpłynęły się w powietrzu. Pochodnie na korytarzu zgasły, zjawił się
świt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Teodor tego nie przewidział
albo nie chciał jej skazywać na strach. Strach jest złym doradcą, powiedział którejś
nocy. Hermiona bała się jak jeszcze nigdy. Kiedy nastał świt, a twierdza Nottów
wypełniła się życiem, do celi weszli <i>ludzie</i>.
Potwory. Kobiety i mężczyźni nigdy nie odwiedzali jej razem, zawsze dawali
sobie przestrzeń, aby ją podręczyć, zabawić się Hermiony kosztem. Dostrzegła
ich zamazane twarze i nierówne sylwetki, pożegnanie miało być bolesne. Głupia myślała,
że od tak ją wypuszczą! Nie słuchała ich podnieconych głosów. Nie wiedziała, że
kłócą się między sobą, kto ma zacząć. Czy rozpocząć delikatnie, czy powoli
dawkować ból, aż osiągnie apogeum. Hermiona, gdyby mogła, przycisnęłaby dłoń do
zawieszki i czekała na koniec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ale w życiu nie spodziewała
się czegoś takiego. Mdlała i na przemian odzyskiwała przytomność, ból nie był
tu najgorszy. Oni ją zamęczali psychicznie, czuła jak jej umysł powoli się
łamie i traci kontakt z własnym ciałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przed oczami zawisły jej
wspomnienia. Jak ona i Severus wyruszyli po składniki, jak znalazła się w
jeziorze i to Filip uświadomił jej, jakie uczuciami jej towarzyszą, gdy Snape
jest obok. Przypomniała sobie ich święta, pełne magii i niezwykłych mocy.
Pierwszy pocałunek w Muszelce, gdy oboje byli pijani, beztroscy i pod wpływem
Płynnego Szczęścia. Twarze przyjaciół: Blaise’a, Dracona i Ginny, a także Harry’ego
i Rona. Czas płynął powoli, śniła, odtwarzając ważniejsze rozmowy i momenty w
życiu. Na końcu zobaczyła samą siebie, jak płacze nad srebrną zawieszką ze
zdjęciem Severusa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ostatnie wspomnienie
rozpływało się w powietrzu powoli, a czas się zatrzymał. Kiedy otworzyła oczy,
nad nią stał mężczyzna. Jedyne, co była w stanie wykrztusić to:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Kim jesteś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czuła miłość widząc onyksowe
oczy, ale za nic nie mogła zrozumieć, skąd się to uczucie bierze. Dała się
wziąć mężczyźnie w ramiona i czuć ich ciepło, bezpieczeństwo. Pustka w głowie
nie była jej straszna, gdy patrzyła w ostro zarysowaną twarz. Zamknęła oczy i
spokojnie odpłynęła w przeciwną stronę, w bezgraniczną ciemność.<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">*</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Brakuje trzech dni do tego, aby powiedzieć: powojenna ma już siedem miesięcy. Gdybym dodała rozdział za trzy dni, byłoby bardziej zjawiskowo, oficjalnie... ale ja lubię wychodzić poza sferę komfortu, więc jestem teraz.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Może niektórzy zauważyli, że starałam się w tym rozdziale podsumować całe opowiadanie i wyjaśnić ostatnie niejasne kwestie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">To już koniec. Oto epilog. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Tomu pierwszego oczywiście. Czeka Was jeszcze Tom Drugi, który będzie się składał z dziesięciu rozdziałów. Takie mam przynajmniej plany. (Ale, może nie wiecie, ja często swoje plany w spontaniczny sposób zmieniam). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">A więc dziewięćdziesiąty rozdział... trudno mi w to uwierzyć. Ale jeszcze nie czas na wspominki, jeszcze trochę Was z mojej strony czeka. Jeśli chcecie zabrnąć ze mną do końca, serdecznie zapraszam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pamiętajcie, że jesteście najlepszymi czytelnikami na świecie. Nawet jeśli nie komentujecie, to swoimi wyświetleniami dodajecie mi otuchy i wigoru do dalszej pracy nad sobą i pisaniem. Pisanie dla Was to męczeństwo, ale masochizm odziedziczyłam po Severusie Snapie.</span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-54722545902723446182015-07-12T03:04:00.000+02:002015-07-12T03:04:03.219+02:00Rozdział osiemdziesiąty dziewiąty<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
ZABIJECIEPRZYSIEGAMGINNY!!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Blaise
i Draco spojrzeli na siebie, marszcząc czoła. Już piąty raz słychać było wrzask
Hermiony. Krzyki coraz bardziej nadawały się do ocenzurowania. Ginny, kiedy
Blaise zaczął się niepokoić i postanowił z lekkim wahaniem zapukać do łazienki,
zbyła go słowami — <i>Hermiona goli nogi</i>.
<i>Woskiem. </i>Musiała to robić pod namową,
bo to pod adresem Ginny Hermiona nie przybierała w słowach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zawsze musi być ten pierwszy raz — mruknął Draco, aż Ginny go zmiażdżyła
wzrokiem i zamknęła z hukiem drzwi do łazienki. Obaj mieli już na sobie
garnitury, choć do balu pozostały jeszcze dwie godziny. Hermiona <i>poprosiła</i> ich, aby stawili się wcześniej
o całą godzinę. Chciała wcześniej sprawdzić, czy Wielka Sala wygląda idealnie. W
razie czego miałaby jeszcze czas na jakiekolwiek poprawki. Nawet Ginny
próbowała ją przekabacić, że na pewno nie ma takiej potrzeby, ale tym razem, w
przeciwieństwie do golenia nóg, nie dała się wyprosić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Georgia, serif;">—
Macie wpaść w zachwyt — szepnęła Ginny, kiedy Hermiona miała zaraz wyjść z łazienki.
— To jak porywać się z motyką na słońce… cokolwiek jej zaproponowałam,
słyszałam nie, nie, po co, dlaczego — przedrzeźniała ją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie wierzę, że nie udało ci się jej przekonać. Jesteś uparta jak… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie kończ, Blaise. Chyba że chcesz szukać sobie innej partnerki — rzekła,
grożąc mu palcem. — Hermiono! Wyłaź, na Gacie Merlina. Czekamy! Draco, popraw
muszkę, trochę ci się… O, idealnie. Gdzie masz Astorię? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zaśmiała
się, obrywając rozjuszonym spojrzeniem Malfoya. Nie zdążyła niczego zgryźliwego
dodać, bo drzwi do łazienki delikatnie się otworzyły. Ginny uśmiechnęła się,
lustrując swoje dzieło wzrokiem. Blaise próbował odzyskać rezon, ale kompletnie
się nie spodziewał tak… spektakularnych efektów. Na sekundę zaczął mu
przeszkadzać fakt, że Ginny stała obok, patrząc na niego mściwie. Draco również
wyglądał na oniemiałego. Hermiona zarumieniła się i obróciła wokół własnej osi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I jak? Nie jest… zbyt elegancko? — Sukienka była w kolorze butelkowej zieleni,
przylegająca do ciała i obszyta koronką. Sięgała przed kolano, choć Ginny,
kiedy wychodziły z dormitorium, skróciła ją zaklęciem tak, aby Granger tego nie
dostrzegła. Według niej Hermiona miała naprawdę zgrabne nogi! Zazwyczaj
napuszone i związane włosy, Hermiona miała nagle przygładzone i lśniące.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Wyglądała rześko, jakby zostawiła w łazience jakiś ciężki balast z ramion. Wydawała się
teraz lekka, młodsza, a przynajmniej na swój wiek i… piękna. Na swój sposób
była piękna. Kiedy jej drobny uśmiech zdobił twarz, a z oczu bił dawny, ciepły
błysk… łatwo było się zatopić w tym widoku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie! — odpowiedzieli jej zgodnym chórem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Sam Nicolas Flamel oddałby Kamień Filozoficzny, żeby z tobą zatańczyć… gdyby
jeszcze żył — powiedziała Ginny, widząc jak jej przyjaciółka coraz gorzej znosi
bycie w centrum uwagi. — Dobra, chciałaś tam być wcześniej. Ruszcie tyłki, czas
na i m p r e z ę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ginny
miała na sobie czarną sukienkę do połowy uda. Blaise wodził za nią wzrokiem,
choć kiedy ona na niego zerkała, odwracał spojrzenie i teatralnie zaczynał rozmowę z
Draconem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Udajecie skomplikowanych — zauważyła Hermiona, próbując się jednocześnie nie
zabić w wysokich butach. — W rzeczywistości stoicie za sobą murem. Ginny,
słuchasz mnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co? — zapytała głupio.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Znowu się na niego gapisz — parsknęła. Hermiona zobaczyła, że czwórką zbliżają
się do schodów. Jęknęła pod nosem. — Ja się zabiję w tych szczudłach…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chodź. — Draco stanął obok i zaoferował jej swoje ramię. ,,Wędrujące" schody były
zdradzieckie i łatwo było o <i>fałszywy</i>
stopień. Pamiętała jeszcze jak Neville w pierwszej klasie zaklinował się na
nich. Znaleziono go dopiero rano. Przytrzymała się mocniej Dracona, cały
czas patrząc pod nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mam nadzieję, że nikt nie zauważy mojego żałosnego widoku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jego tu nie ma — powiedział Draco oschłym głosem. Hermiona spojrzała na niego,
ale Malfoy nie na nią patrzył. Przed Wielką Salą stała Astoria obok jakiegoś
chłopaka, najprawdopodobniej Krukona z siódmej klasy, ale Hermiona nie miała
pewności. Kiedy do nich podeszli, Draco nie puścił dłoni Hermiony. Spróbowała
mu się wyrwać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie chcę w tym uczestniczyć, Draco! — szepnęła. Uśmiechnęła się do Astorii i
Krukona, wchodząc do Wielkiej Sali. Blaise i Ginny weszli zaraz za nią,
zostawiając Malfoya na zewnątrz. Sala była pięknie ozdobiona, Ginny zaparło
dech w piersiach, gdy zobaczyła złotą tabliczkę na prawej ścianie. Wielkimi
literami było wygrawerowane: </span><span style="font-family: "Chaparral Pro","serif";">ILOŚĆ
ŚWIECZEK ODPOWIADA ILOŚCI OFIAR W WOJNIE O HOGWART. SĄ DLA NAS DROBNYM
PŁOMIENIEM, DZIĘKI NIM MOŻEMY TERAZ CZUĆ JEGO ŻAR. </span><span style="font-family: "Georgia","serif";">Setki świec lewitowało przy zaczarowanym
niebie. Widać było księżyc w kształcie rogala i sklepienie drobnych dla nas
gwiazd. Było wiele okrągłych stołów, nakrytych białą, elegancką zastawą.
Wszędzie przelewały się kwiaty — słoneczniki, azalie, goździki, nawet niebieskie róże.
Sala iskrzyła się kolorami, była wesoła, ale w powietrzu unosiło się coś ciężkiego. Złota
tablica przełamywała szalę radosnej strony tego miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">W miejscu, w którym zawsze stał stół nauczycielki, tam teraz mieściła się scena, gdzie muzycy,
najprawdopodobniej Fatalne Jędze, miały przygotowane instrumenty. Hermiona
wyjęła różdżkę, zapaliła jednym zaklęciem wszystkie świece na stołach i
westchnęła głęboko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Już nie myśl tyle. Wszystko jest dobrze — powiedział Blaise, uśmiechając się
dumnie i przyglądając lewitującym świecom. Ginny chwyciła go za rękę. Dobra
robota, powiedziała, nim oboje wyszli na spacer. Mieli jeszcze pół godziny do
początku zabawy. Na razie tylko zbierali się nauczyciele. A Severus Snape,
niestety, był w kadrze nauczycielskiej… i nie wywrócił się na schodach i nie
złamał nogi… i jakimś cudem dotarł do Sali jeden z pierwszych. Był w
towarzystwie Albusa Dumbledore’a i McGonnagall. Oprócz Snape'a, wszyscy oniemieli na widok
mieniącej się sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Świetna robota, Hermiono — przyznała z dumą Minerwa, lustrując wzrokiem złotą
tablicę z hołdem dla ofiar. — To twój pomysł?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mój i Blaise’a — poprawiła ją, uśmiechając się delikatnie, miło połechtana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czy w liczbę ofiar wliczyłaś również Voldemorta? — usłyszała głos człowieka,
którego wzrok tak usilnie starała się przez ostatnie pięć minut ignorować.
Severus miał czarną, odświętną szatę. I, jak zwykle, zaczepny wzrok szaleńca.
Hermionie nie schodził uśmiech z twarzy, który można też uznać za prowokację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Oczywiście — odpowiedziała. — Ofiara pozostaje ofiarą. W przypadku Voldemorta trudno mówić tutaj o stracie dla świata, jednak on również umarł w mękach i choć był potworem, nie był taki od urodzenia, prawda? Również był ofiarą, tylko że napastnikiem był on sam... i może trochę zbieg okoliczności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Widziała,
jak jego kąciki ust drgają, ale słowa były tak samo okrutne i jadowite jak
zawsze. Pozory, pooozoooryyy, powtarzała sobie, aby słuchanie go przychodziło trochę znośniej. Skąd jednak wiadomo, że jego słowa były kamuflażem. Może takie miały być i nie miało się w nich znaleźć drugie dno. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Rzeczywiście, łza się w oku kręci, kiedy pomyśleć, że Czarnego Pana już między
nami nie ma — rzekł sarkastycznie. Minerwa skarciła go wzrokiem, chwilę
wcześniej stała wpatrzona w Hermionę jak w obrazek. Jej słowa ją wewnętrznie
poruszyły. Albus przyglądał się Granger z badawczym wzrokiem, ale i pogodnym
wyrazem twarzy. Cała trójka patrzyła na nią z różną dozą sympatii. Minerwa była
wzruszona i naszło ją na wspominki. Dumbledore podobnie, choć zastanawiał się,
co by było gdyby… A Severus pozostał nieodgadniony w swoich myślach i słowach.
Za każdym spojrzeniem mogło się kryć zamiłowanie, a jakże też przekleństwo. Trudniej było wyczuć, co mogło się trafić.
Hermiona nie jeden raz trafiała na minę. Ale również przeżywała coś niesamowitego, gdy trafiła przy
nielicznej próbie na sympatię, choćby tylko w jego oczach. Kiedy próbowała
szukać u niego emocji, czuła dreszcz podniecenia przebiegający jej po
plecach. Tak niejednoznacznie brzmiała miłość do takiego człowieka. Nie dało
się zdefiniować słowami Severusa Snape’a, największego błędu Hermiony Granger.
Samo to, że uczucie było jednocześnie udręką i błogosławieństwem, brzmiało…
głupio.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Schodzą się goście! — Albus klasnął w dłonie, zwracając się do Severusa i
McGonnagall. Wzrok Severusa, utkwiony dotychczas w brązowych oczach, został oficjalnie zerwany. —
Chodźmy zająć dobre miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Faktycznie,
pierwsi uczniowie zaczęli się pojawiać i, ku uciesze Hermiony, podziwiać
dekoracje z zapartym tchem. Na uroczystość byli zaproszeni tylko uczniowie z
siódmej klasy. To była ich ostatnia noc w zamku. Mieli wracać z Hogwartu
wieczorem, następnego dnia. Dopiero
w domu mieli uleczyć kaca na dobre. Hermiona odnalazła wzrokiem Dracona.
Uśmiechnęła się, gdy obok dostrzegła siedzącą Astorię. Postanowiła im nie
przeszkadzać, wyglądali na zdenerwowanych. Może miało się coś wreszcie między nimi ułożyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dobra robota, Hermiono — obróciła się szybko. Za nią stał Neville i Marietta.
Oboje wyglądali pięknie. Trzymali się za ręce. Hermiona nigdy jeszcze nie
widziała, jak ta dwójka się kłóci. Wolała się nie zastanawiać, czy to dobrze, czy może wręcz przeciwnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dziękuję — powiedziała z westchnieniem. W Wielkiej Sali zaczęło być już głośno,
a muzycy przygotowywali się za kulisami, aby wkrótce wejść na scenę. —
To było istne szaleństwo… Gdybym mogła przygotować wszystko wcześniej z
pewnością bal miałby jakiś motyw… bal maskowy, cokolwiek, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale jest idealne — przerwała jej Marietta. Widziała w modrych, niemal
przezroczystych tęczówkach, uznanie. Wkrótce poprosiła Neville’a, aby zajęli
stolik z innymi Krukonami. Przystał na to bez gadania, choć pewnie sam chciałby
usiąść z Gryfonami, pośmiać się, a nie analizować zaklęcie, które rzucono na lewitujące świeczki. Hermiona zastanawiała się nad tym
poświęceniem, ale postanowiła dać spokój, <i>to
do niczego nie prowadzi, </i>pomyślała szybko. Kiedy Blaise i Ginny usiedli z
Astorią i Draco, postanowiła do nich dołączyć. Przy stoliku dalej było pięć
wolnych miejsc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wyszło zajebiście, Hermiono! — powiedziała Astoria, popijając szampana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czemu wszyscy gratulujecie Granger? Ja się już na tym świecie nie liczę? Muszę
założyć mopa na głowę, żeby mnie zauważono? — warczał Blaise pod nosem,
teatralnie obrażając się na cały świat. Wszyscy zaśmiali się, a atmosfera, mimo
że przez złotą tabliczkę gęstsza, zaczęła się rozluźniać. Wkrótce wybiła
dwudziesta, a prawie wszystkie miejsca przy stolikach zostały zajęta. Hermiona z Blaisem
weszli na scenę, jako główni organizatorzy pozwolili sobie oficjalnie rozpocząć
ceremonię przemówieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Cześć — zaczęła nieśmiało Hermiona. Blaise przejechał sobie otwartą dłonią po
twarzy, wywołując salwę śmiechu. — Oj, zamknij się… Chciałabym wszystkich
gorąco powitać i razem z Blaisem życzyć udanej zabawy. Przygotowanie całej
uroczystości zajęło nam kilkanaście ciężkich godzin…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nawet nie wiecie, jak trudno się z nią współpracuje! — wtrącił Blaise, a a po sali znów przeszły parsknięcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Z tobą też nie jest lekko. Ale udało się — spojrzała się na Zabiniego z
uśmiechem, który on odwzajemnił. — Nie wiem, co mogę jeszcze powiedzieć. Po
prostu bawcie się dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I grzecznie. Tak, ty też, Potter, widzę ten kosmaty uśmieszek — Blaise powoli
się rozkręcał, a kiedy oboje zeszli ze sceny, a kapela zaczęła grać, Hermiona
uderzyła go w ramię, mówiąc, że niepotrzebnie zrobił z niej idiotkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Bawiłem publiczność. Trzeba było trochę rozluźnić atmosferę, bo wszyscy by
zasnęli. Przynudzałaś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Kurczak z sosem ziołowym, ziemniaki i sałatka — powiedziała Ginny na głos, a na
jej talerzu pojawiła się kolacja. Cała sala wypełniła się śmiechem, rozmawiamy,
a sztućce brzęczały w zetknięciu z talerzami. Hermiona przyglądała się wszystkim, czując
rosnącą dumę. Kiedy niektórzy kończyli jeść, rozpoczęto tańce. Z początku
tańczyli nieliczni, ale alkohol schowany pod stołem, a później już odważnie
stojący przy talerzach, dodał większości odwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale się na ciebie gapią — Draco wskazał na kilku chłopaków, którzy ustawili się
w grupce. Pili drinki i lustrowali ją wzrokiem. Hermiona od razu odwróciła
wzrok i pokręciła głową. — Poderwij kogoś, wyglądasz… — spojrzał na chwilę na
Astorię, urywając wpół słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Właśnie, wyglądasz niesamowicie seksownie — dodała Astoria, przegryzając kruche
ciasteczko. — Powinnaś z kimś zatańczyć i oderwać się od tego codziennego
gówna… Masz, napij się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Astoria
nalała jej drinka. Wzrok Draco wlepiony w Astorię zaczął ją mdlić, więc wypiła
drinka i poszła na parkiet. Niedaleko tańczyli żywiołowo Ginny z Blaisem,
zdążyli już trochę wypić. Hermiona widziała jak Ron i Susan Bones zaczynają się
całować, a Dean patrzy na to z zazdrością… każdy przeżywał swój własny dramat i
siateczkę emocji. Inni byli w stanie porwać się w wir zabawy, a reszta, ta
nieliczna jednostka — oddziaływała w
udziwniony sposób. Hermiona próbowała przykleić sobie na twarz uśmiech. Równie
łatwo przyszło jej znaleźć partnera do tańca. Przy każdej piosence tańczyła z
kimś innym. Aż w końcu, nie oszukujmy się, musiało się to kiedyś zdarzyć,
natrafiła na Harry’ego. To była długa i wolna piosenka. A Harry pozostawał, odkąd pamiętała, kiepskim
tancerzem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A więc koniec ostatniego roku — odezwał się. — To dziwne, nie uważasz?
Myślałem, że ten rok spędzę spokojnie z tobą i Ronem, jak zawsze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przepraszam, że tak się nie stało — szepnęła, zaciskając ciasno usta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Miałaś dużo obowiązków, choć strasznie żałuję. Może po skończeniu
szkoły to się zmieni, co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wyjeżdżam, Harry. Nie mam już domu w Londynie, nie będę miała za czym tęsknić.
Hogwart był ostatnią rzeczą, która trzymała mnie w Anglii… teraz chcę zobaczyć
spory kawałek świata. I poświęcić się eliksirom. Zrobić w końcu coś dla siebie
— te słowa wymówiła stanowczo. Dawno nie wspominała o swoich planach z taką
lekkością. Może w końcu ona sama w nie uwierzyła. Kłamstwo
powtarzane pięćdziesiąt razy staje się przecież prawdą. Hermiona wtuliła się w
Harry’ego ze strachem, bo mógł być to ostatni raz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Żałuję — wyszeptał Harry i oboje postanowili milczeć, aby wypełnić ciszę tańcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Gdy
piosenka dobiegła końca, na scenę wkroczyła profesor Sprout… Nigdy nie
przymierzała się do spraw organizacyjnych, więc każdy przystanął, słuchając z
uwagą. Tęga kobieta, która zwykle miała uwalone od ziemi szaty i tiarę, teraz prezentowała się z idealnie wypielęgnowanymi paznokciami. O ile zawsze można było zobaczyć
na jej twarzy uśmiech, gdy zajmowała się roślinami, tak towarzyszył jej i w
trakcie balu. Profesorka Zielarstwa odebrała mikrofon od wokalisty Fatalnych
Jędz i przemówiła rozgrzanym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Proszę — chrząknęła — proszę o uwagę! W związku z tym, że to wasz ostatni rok i
to wasz rocznik przyczynił się w obaleniu V-Voldemort-ta… Postanowiliśmy, jako
grono nauczycielskie, zorganizować dla was ostatnią niespodziankę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Pomona
wyjęła różdżkę i skierowała ją z promiennym uśmiechem w stronę drzwi do
Wielkiej Sali. Rzuciła zaklęcie, a wrota zaskrzypiały… Sprout dodała tylko: —
Przywitajcie się z przyjaciółmi! — I zeszła ze sceny. Do środka wlał się dobrze
znany tłum… Pani Weasley, Fred, George, Kingsley, Dora i Ted Lupinowie, i wielu innych. Hermiona
popędziła z Harrym uściskać wszystkich. Nawet Hagrid się pojawił! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Siódmoklasiści,
którzy byli członkami w Zakonie Feniksa, podeszli się przywitać. Draco uścisnął
dłoń pana Weasleya, a Blaise oberwał nieformalnymi komentarzami od Charliego Weasleya — <i>Mam nadzieję, że dobrze
traktujesz moją siostrę. Inaczej cię uszkodzę! </i>Nikt nie dostrzegł, że
muzyka znów zaczęła grać, bo gwar rozmów ją przekrzyczał. Hermiona rumieniła
się z radości, widząc znajome twarze. Pomiędzy uściskami i żartami z
bliźniakami, spotkała Billa Wesleya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono! — przywitał się. — Ślicznie wyglądasz — chciał dodać coś jeszcze, ale
jego wzrok zatrzymał się na znajomym dla siebie naszyjniku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Po
chwili krępującego milczenia dodał:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Pojawiła się zawieszka — zauważył, a na jego twarzy zagościła prawdziwa
radość. — Masz może ochotę zatańczyć? — Hermiona wykrzywiła w swoje usta, chcąc
się uśmiechnąć, ale niewiele to przypominało uśmiech. Bill jednak się nie
zraził i jak dżentelmen zaoferował jej swoje ramię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przepraszam, ale nie zamierzam ci się zwierzać, Bill — ostrzegła go przy
pierwszym takcie muzyki. Najstarszy z dzieci Weasleyów roześmiał się szczerze,
odsłaniając rząd białych zębów. Blizna, która zdobiła jego policzek rozciągnęła
się i pofalowała. Hermiona, nawet kiedy zdobył szramę na policzku, uważała, że
Bill jest najprzystojniejszy ze swoich braci. — Jestem ci wdzięczna za prezent…
jeśli chcesz, mogę ci go zwrócić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Prezentów się nie zwraca, to przynosi pecha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jeszcze raz ci za niego dziękuję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Brzmisz jakbyś chciała mnie za niego zabić — zaśmiał się. — Szczerze ci się nie
dziwię. Kiedy ja i Fleur… mieliśmy kryzys… to coś mi pomogło. Ale wiem, że
większości po prostu przysporzyło kłopotów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dając mi go, wiedziałeś, że mi nie pomożesz, prawda? — zapytała z nieodgadnioną
miną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chciałem, żebyś po prostu wiedziała… Przecież zawsze byłaś taka rządna wiedzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jeszcze trochę i pomyślę, że zrobiłeś to złośliwie — syknęła, choć złość jej
przeszła. Piosenka się skończyła, a oni tańczyli dalej. — Gdzie Fleur?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ciąża jej nie służy. Całymi dniami źle się czuje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Och, zapomniałam, że ona… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie chcemy robić z tego widowiska, zwłaszcza, że nie wszystko idzie po naszej
myśli — jego uśmiech zszedł twarzy, a zmartwienie znowu uwydatniło jego drobne
zmarszczki. Blizna się wygładziła. Hermiona przełknęła ślinę i oboje na chwilę
zamilkli. Ciszę dopiero przerwał Bill, wybuchając gromkim śmiechem. Nachylił
się do ucha Hermiony, aby bliżej tańcząca para niczego nie usłyszała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chciałem cię zapytać, kto pojawił się na twojej zawieszce… Ale to już bez
znaczenia. Snape zabija mnie wzrokiem — szepnął, chichocząc złośliwie. Hermionie
momentalnie się spięła. Po drugiej przetańczonej piosence, Bill ukłonił się
przed nią nisko. Obdarzył ją pobłażliwym uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Powodzenia, Hermiono. Będę trzymał za was kciuki — i odszedł w stronę swoich
braci. Granger poszła do stolika, gdzie już wszystkie miejsca były
zajęte.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Och, wybacz, Hermiono — krzyknął Harry, który chwilę wcześniej śmiał się z
Malfoyem. — Proszę — powiedział, schodząc z jej krzesła. Na stołach stały już
butelki Ognistej Whisky Ogdena. Hermiona stanęła oniemiała, patrząc to na
Dracona, to na Pottera. Obaj uśmiechnęli się w podobny, cwany sposób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czyżby Hermiona Granger nareszcie nie wiedziała, co powiedzieć? — zapytał mściwie Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Och, czyżby to Astoria podrywała jakiegoś Gryfona? — oświadczyła słodko,
odzyskując rezon. Malfoy obrócił się gwałtownie, szukając wzrokiem swojej
partnerki. Greengrass stała uśmiechnięta, porwana rozmową z… Lupinem. Draco
spojrzał na Hermionę spode łba, wywołując salwę śmiechu. Nawet Ron trząsł się z
radości, uszy miał czerwone od alkoholu. Ginny wywróciła oczami, widząc, jak
pijany brat niemrawo flirtuje ze swoją dziewczyną, Susan Bones.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wyjątkowo obrzydliwe — wyjąkała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przesadzasz — odparł Blaise ze śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
nie mogła się powstrzymać. Ona też się uśmiechnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I kolejny rok dobiega końca — pokręcił głową Hagrid, pijąc kolejną butelkę
czarnego likieru. Czknął głośno i znów zaczął śpiewać przejmującą, smutną
balladę razem z profesorem Filtwickiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tylko że ten był niezwykle ciekawy i straszny zarazem — zauważył profesor
Dumbledore. Albus przyglądał się badawczo Severusowi, który nie spuszczał ze
wzroku jednego z uczniowskich stołów. Już wiedział, co ten skostniały Snape tak
uważnie śledzi. Domyślił się, był przecież największym czarodziejem tego
stulecia! Musiał się domyśleć, choć takie odkrycie wywarło na nim ogromne
zdziwienie. Nie potrafił przejść obok takiej informacji, nie zapytawszy swoich najlepszych szpiegów: Blaise’a Zabiniego i Neridy. Obojga zapytał o tą delikatną
sprawę osobno, jeszcze tuż po świętach. Zrobili takie miny, że już nie musieli wyjaśniać niczego słowami
— Albus się nie mylił. Nie mógł uwierzyć, że jego podopieczny, bo za owego
dalej Severusa uważał, w końcu zaczął układać sobie życie. Jeszcze nie z byle
kim, bo z Hermioną Granger. Tak młodą i ładną dziewczyną, która dorównywała
Snape’owi inteligencją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Dumbledore
śledził dokładnie ich ruchy podczas świąt. Wiedział, że panna Granger spędza w
lochach bardzo dużo czasu. Było to niemoralne! I zapewne sam Snape nie mógł się
pogodzić z myślą, że złamał wiele punktów regulaminu… Ale serce nie sługa,
nieprawdaż? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czy Nerida zgłaszała ci nieprawidłowości? — z rozmyślań Albusa wytrącił go
głos Severusa, który nawet na niego nie patrzył. Onyksowe oczy miał utkwione w
swoich dłoniach, gdzie spoczywała różdżka. Nauczyciele również przestali się
krępować, bo na stołach już od dawna spoczywał alkohol różnego rodzaju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Odkąd rozprawa młodego pana Malfoya dobiegła końca, anulowałem pisanie raportów. Nerida ma tylko wysłać oświadczenie raz na miesiąc, że wszystko z
panną Granger w porządku. Dalej śledzi ją całymi dniami i nocami, lecz nie
wymagam od niej już kontaktu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Kiedy…? — zaczął ostro. Instynktownie spojrzał w stronę Hermiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jutro oficjalnie przestanie się nią zajmować i panna Granger zostanie bez
ochrony — rzekł, również spoglądając na uczennicę, która śmiała się z czegoś,
zginając niemal wpół. Blaise Zabini, jego wierny od czasów wojny (już były) szpieg, zabawiał całe towarzystwo. Nawet Albus uniósł brwi, gdy zobaczył wśród
Ślizgonów Rona Weasleya i Harry’ego Pottera. Wszyscy wyglądali na pijanych, ale
też beztroskich. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Uważasz, że popełniam błąd? — Albus się uśmiechnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Owszem. Ministerstwo sobie nie radzi, odkąd Malfoyowi zwrócono wolność. To jak
rzucenie koła ratunkowego nowym śmierciożercom… panna Granger będzie pierwszym celem
Ministerstwa. Myślą, że pomaga nie tylko Malfoyowi, ale i też <i>reszcie</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dotąd nie zaatakowali…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dumbledore! — warknął. — Nie byliby na tyle głupi, aby atakować w Hogwarcie.
Doskonale o tym wiesz… Wiem, że Granger przestanie cię obchodzić, kiedy opuści
szkołę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale ciebie nie przestanie obchodzić, więc jest bezpieczna — odpowiedział Albus
z krzepkim uśmiechem. Severus zaszczycił go morderczym spojrzeniem, zanim nie
pociągnął solidnego łyka whisky z lodem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Gdy
wybiła północ większość uczniów zapomniała o swoich troskach, a podział na domy
naprawdę nie miał już znaczenia. Przykładem dobrego zgrania i braku
jakiekolwiek ładu, był jeden ze stołów. Miejsc było przy nim dziesięć, a osób
czternaście. Draco i Blaise zabawiali towarzystwo kąśliwymi uwagami, Harry i
Ron zajęci byli odpowiadaniem na drobne aluzje na temat ich <i>bliskiej</i> przyjaźni.
Cała reszta się śmiała, dopowiadała i piła jak jedna wielka rodzina. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nasz Dracze będzie wielkim ministrem magii! — krzyknął Blaise na pół sali, choć
nikt nie zwrócił na to uwagi. Każdy był zajęty własną grupką przyjaciół.
Hermiona przyglądała się im wszystkim, pijąc skrzacie, porzeczkowe wino w
ogromnych ilościach. — Dracze na ministra magii! Stary, zrobię ci taką reklamę,
że…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie — odpowiedział Draco niemrawym, rozweselonym głosem. — Snape zaproponował
mnie i Hermionie trzyletni staż na tytuł Mistrza Eliksirów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Przy
stole zrobiło się cicho, a spojrzenie wędrowały z Hermiony do Dracona i z
powrotem. Potem wybuchły gromkie słowa — <i>gratulacje!;
Merlinie, to wspaniale!; trzeba to opić! </i>— wszyscy cieszyli z sukcesu
przyjaciół i wrogów. Ron klepnął w plecy Malfoya, mówiąc, że Snape to dupek,
więc Draco ma przesrane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale Hermiona nie przyjęła jego propozycji — dokończył Malfoy, uśmiechając się
mściwie do Granger. Ona zaś obrzuciła go zabójczym spojrzeniem, po którym wręcz
powinien paść trupem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dziwisz się? Skończony nietoperzasty dupek — mruknęła Ginny, która siedziała na
jednym krześle z Blaisem. Ron dalej patrzył na nich z rządzą mordu, ale coraz
rzadziej, odkąd Blaise okazał się <i>mniejszym
kretynem, niż sobie wyobrażałem</i>. — Na twoim miejscu wydrapałabym mu te
czarne ślepia i w ogóle…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ginny — ostrzegła ją ostrym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co <i>Ginny</i>?! Skrzywdził cię, powinniśmy
go uszkodzić! — wybełkotała. Blaise próbował jej coś mówić szybko do ucha, ale
ona nie chciała słuchać. Odepchnęła go od siebie. Hermiona kątem oka widziała zaskoczenie na twarzach
Harry’ego i Rona. Modliła się, aby Blaise… Marietta i Neville również patrzeli
po sobie zaniepokojeni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Gdyby mnie ktoś tak wykorzystał, przespał się i powiedział ,,do widzenia,
następnego razu nie będzie”, zabiłabym-m go…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
GINNY! — krzyknęli jednocześnie Malfoy i Granger. Harry miał szeroko otwarte
oczy, a Ron wyglądał, jakby analizował jeszcze słowa swojej siostry. Hermionie
stanęła wielka gula w gardle, kiedy pierwszy szok z ich twarzy minął. Próbowała
coś powiedzieć, ale głos ugrzązł jej w gardle jak zaklęty. Usta jej zadrgały,
gdy zobaczyła na twarzy Rona prawdziwe obrzydzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ty i Snape… co — Harry mrużył oczy, jakby zastanawiał się, czy Hermiona, która
siedziała dwa krzesła dalej, jest prawdziwa. Ron wstał chwiejnie, Susan
próbowała go przywołać do porządku, ale strzepnął jej rękę stanowczym gestem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Z a b i j ę go — wysapał, patrząc się na
Hermionę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie! — krzyknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Blaise
rzucił zaklęcie wyciszające na ich stolik, zanim ktokolwiek jeszcze miał się
dowiedzieć o romansie Severusa Snape’a i Hermiony Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nic nie rozumiesz Ron. J-ja tego chciałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
BZDURY!! — krzyknął, ale widząc twarz Hermiony, nieświadomie usiadł i
wytrzeszczył oczy. Otwierał i zamykał usta jak ryba, której brakuje powietrza. —
Puściłaś się ze <i>Snapem</i>? — jego nazwisko
powiedział jak coś najobrzydliwszego na świecie. Granger stanęły łzy w oczach.
Blaise i Draco zrobili groźne miny, szykując się do interwencji, a Neville
rozlał wino na białym obrusie. Ginny, w trzeźwym porywie, zakryła sobie dłonią
usta, zdając sobie sprawę, co właśnie zrobiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zeszmaciłaś się ze… — szeptał z niedowierzeniem Ron.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
WESLEY! RON! — krzyknęło kilka osób, ale Hermiona już ich nie słuchała. Wstała
od stołu i pobiegła w przeciwną stronę, czyli na parkiet. Nie chciała patrzeć
na Rona, który uważał ją za coś obrzydliwego. To był gorszy wzrok, niż tysiąc <i>szlam</i>, którymi kiedyś raczył ją Malfoy.
Bo Ron był dla niej przyjacielem, potrafiłaby oddać za niego życie… a Malfoy
był kiedyś dla niej nikim. Dlaczego ich role się odwróciły? Kolejna kpina od
losu? Hermiona znalazła się w kącie sali, gdzie nie było już nikogo. Każdy
porywał parkiet albo siedział przy stoliku. Próbowała złapać oddech, aby nie
wybuchnąć płaczem. Nie chciała więcej płakać, nawet nie była pewna, czy ma na
to jeszcze siły. Chciała stąd uciec. Ale nie mogła, miała swoje ostatnie
obowiązki w tej szkole. Było zaledwie po północy, impreza była w kulminacyjnym
punkcie, a Hermiona jej organizatorką. Nie wypadało się w takim momencie
ulatniać. <i>Uspokój się, uspokój</i> —
szeptała do siebie. Przygładziła włosy, starała się też nie dotykać twarzy, aby
nienaganny makijaż jakoś się trzymał. Ten makijaż był dziełem Ginny… Hermiona
starała się oddychać głęboko, ale mimo to dyszała ze wściekłości. Jej własna
przyjaciółka, której powierzyłaby serce na tacy i najskrytsze tajemnice!
Wystarczyło tylko trochę alkoholu, aby rwała się do rozmów o nieswoich
sprawach. Hermiona zacisnęła pięści, potrzebowała się wyładować, więc poszła
sztywnym krokiem zatańczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif";">Kiedy przyjechałam do
Hogwartu, byłam sama i szukałam przyjaciół, pragnęłam czegoś więcej niż nauka,
choć nikt po mnie tego nie widział. Teraz, kiedy znalazłam bliskich i traktuję ich prawie jak rodzinę, pragnę wyjechać i żyć na własną rękę. Chcę latać
samotnie wśród chmur, oglądać wszystko z ogromnej wysokości — tylko w taki
sposób nabiorę dystansu do tego okresu mojego życia. Kiedyś siódmy rok
potraktuję jako próbę, dobrą lekcję jak kolejny temat na Transmutacji, któremu
trzeba podołać.</span></i><span style="font-family: "Georgia","serif";"> Hermiona
zamknęła oczy i próbowała wsłuchać się w muzykę. Dreszcze przechodziły po jej
ciele z emocji, a głowa bolała od myśli, od wina i od tego, co próbowała w
sobie ujarzmić. Szalała w niej ściana ognia, a miała w sobie ograniczone zasoby
wody. Tak w skrócie można było to zdefiniować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Spojrzała
w stronę stołu nauczycielskiego. Pozostał przy nim Snape, który zawzięcie rozmawiał
z Dumbledorem. Również siedział niedaleko Hagrid, śmiejąc się z profesorem Filtwickiem. Reszta nauczycieli tańczyła lub stała,
rozmawiając. Każdy wydawał się odprężony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
była rozgoryczona i smutna. Nawet nie miała odwagi spojrzeć w stronę stolika,
gdzie siedzieli jej <i>przyjaciele</i>.
Naprawdę nie chciała tego uczucia, ale znowu chciała poczuć się bezpieczna w
tych właśnie ramionach. Nie spuszczała oczu z Severusa, czując się jak żałosna
idiotka. Jednak on nie dostrzegał tego wzroku, był ślepy na nią i jak sam
kiedyś powiedział, <i>to tylko zauroczenie,
które minęło. </i>Hermiona w jednej chwili podjęła decyzję. Żałować do końca
życia czy zaryzykować? Podjęła to ryzyko, zwalając swoją ślepą odwagę na
alkohol. Nie próbowała sobie mówić; idź, przecież jesteś Gryfonką. I bez tego czuła się żałośnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Podeszła
do stolika. Albus pierwszy ją zauważył. Momentalnie zamilkł, pewnie rozmawiali
o czymś wielce tajnym! — Hermiona jednak nie zaprzątała sobie tym głowy. Nie obchodził ją fakt, że przeszkodziła w rozmowie. Dumbledore uśmiechnął się dobrodusznie w jej stronę, choć niebieskie, jasne
oczy badały każdy jej ruch. Spróbowała wpół sekundy wytrzeźwieć, ale nie wiedziała,
czy się udało. Dopiero kiedy zaczęła mówić, spojrzała na niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dobry wieczór, profesorze — patrzyła prosto w jego czarne, nieodgadnione oczy. —
Mam nadzieję, że pamięta pan, co mi obiecał — uśmiechnęła się w jego stronę
mściwie, a między nimi szalała burza. Może to nieprawdopodobne, ale czuła, że
unosi się nad ziemią, a jej włosy stają dęba przez gorące iskry. — Ostatni
taniec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kiedy
to powiedziała, Snape skrzywił się, jakby właśnie wypił sok z cytryn.
Dumbledore za to zaśmiał się ze swojego młodszego kolegi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Idź, Severusie. Nie wypada odmówić damie, zwłaszcza tak zjawiskowej —
powiedział, klepiąc go zachęcająco w ramie. Hermiona się zarumieniła, a Snape
wyglądał jak rozjuszony hipogryf. Wstał od stołu, ale chyba tylko dlatego, żeby pozbyć się starca, który patrzył na niego w tak dziwaczny sposób.
Granger chciała ruszyć zakłopotana w stronę parkietu, ale to Severus skłonił
się przed nią szarmancko, oferując ramię. Jeśli myślała, że to Bill jest
dżentelmenem, bardzo się myliła. Severus może i miał skrzywioną z niezadowolenia twarz, ale jednak traktował ją jak damę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nie
trafili na szczęście na wolną piosenkę! Tańczyli szybko, Severus prowadził
zaborczo i bez wahania łapał ją za biodro, jakby należała tylko do niego. Najbardziej niesamowite w ich tańcu
było to, że każdy im się przyglądał, a Hermiona o tym nie wiedziała. Patrzyła
tylko w te oczy, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Jej oddech drżał od tańca i
emocji, serce szamotało się w piersi za każdym razem, gdy Snape przyciskał ją
do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kiedy
piosenka się skończyła, nie dała mu uciec i nie puściła jego ręki. W końcu
rozległa się spokojna, melancholijna melodia. Severus, bo tak go uczono
tańczyć, musiał ją przycisnąć do siebie jeszcze mocniej. Ich oddechy mieszały się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Widzimy się ostatni raz — powiedziała, przełamując słodką iluzję, w której
wyobrażała sobie, że to wszystko jest tylko snem wyprutym z najlepszej bajki.
Jej bajki, w której mogła pisać sobie scenariusz. Zaśmiała się pod nosem. —
Potraktujmy to jako… pogrzeb. Severusie Snapie, czy chciałbyś coś powiedzieć o tym zmarłym czymś, co nigdy nie powinno się między nami wydarzyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jesteś stukniętą idiotką — rzekł, uśmiechając się kpiąco. Dodał jednak po
chwili: — To coś, co spoczywa w grobie… będę za tym tęsknił tak samo jak za
Voldemortem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A to był taki miły facet — westchnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Szkoda człowieka — szepnął, kręcąc z przejęciem głową. Hermiona już zapomniała,
że był takim dobrym aktorem. Wyglądał na zmartwionego, co wyglądało… dziwnie.
Resztę piosenki przetańczyli w milczeniu i bez słowa rozpoczęli taniec do
trzeciej piosenki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Obiecałem ci tylko jedną — warknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie, obiecałeś, że ze mną zatańczysz. Nie sprecyzowałam <i>ile </i>— odparowała ze zwycięskim uśmiechem. Snape burknął coś pod nosem
i zrobił niespodziewany krok; Hermiona prawie się przewróciła, a Severusowi
wrócił humor. Spojrzała na niego wściekle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nienawidzę cię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Staram się, panno Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Przy
czwartej piosence Snape’owi zmienił się wyraz twarzy. Wredny uśmiech spełzł z
twarz jak spłoszony wąż, a oczy zapłonęły jakimś okropnym blaskiem. Hermiona
zmarszczyła brwi. Spojrzała w tą samą stronę, co Snape, ale natrafiła na
nienawistny wzrok Rona, więc szybko odwróciła głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czemu Weasley wygląda jak rozwścieczona wiewiórka? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To zabawna i długa historia, może opowiem ci innym razem — odparła wymijająco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Bardzo śmieszne, Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
<i>Staram się</i> — zironizowała, ale kiedy
spojrzał na nią w taki sposób, że zmiękły jej kolana, a oddech stał się płytki…
Nachylił się do jej ust, szepcząc — M ó w. — Przełknęła ślinę, nabierając wody
w usta. I tak nie wydusiłaby z siebie choćby jednej, wyraźnej głoski! Snape
zdawał się rozumieć jej mały problem i chwilowe zaćmienie, bo postanowił
łaskawie poczekać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie chcę o tym mówić — wydusiła z siebie. Oparła czoło o jego obojczyk, aby
ukryć łzy w oczach. Nienawiść w oczach Rona i Harry’ego to coś niecodziennego i
nie mogła pozbyć się tego widoku z myśli. To dziwne, że Blaise i Draco tak po
prostu to zaakceptowali. Znali Snape’a od ludzkiej strony i nawet się cieszyli,
że w końcu Hermiona i on jakoś się… eee… rozumieją to złe słowo, bo cały czas
się kłócili. Ale akceptowali się, choć związek im po prostu nie wyszedł, jak czasem
się zdarza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A więc bierzesz Dracona pod swoje skrzydła? — zmieniła po chwili temat. — Ilu
uczniów miałeś? Nie wyobrażam sobie, że kogoś...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Trochę wyobraźni — zachichotał wrednie. — W swojej karierze miałem tylko jedną
uczennicę, która była dostatecznie dobra, abym dał jej tytuł Mistrzyni
Eliksirów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Uczennicę? — zdziwiła się. Snape spojrzał na nią kpiąco, jakby właśnie ją
złapał na gorącym uczynku. Przewróciła oczami. — Kto to? Znam ją?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie chcesz wiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mam się bać? — parsknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ta uczennica była… ujmę to w ten sposób; to były trzy najbardziej masochistyczne
lata mojego życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A byłeś szpiegiem u Voldemorta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zgadza się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dowiem się kiedyś, kim ona była? — nie kryła zaciekawienia. Nie znała ani
jednej Mistrzyni Eliksirów, a zdecydowanie zapamiętałaby takie spotkanie.
Czytała niejednokrotnie o kobietach, które bardzo się przyczyniły w świecie
alchemii, jednak niewiele ich było w Wielkiej Brytanii. Większość alchemików i
alchemiczek wolała niezamieszkane tereny, gdzie łatwo o prywatność. Dlatego też
Hermiona zdecydowała się na samotną wycieczkę po świecie, miała nadzieję, że
spotka Mistrza lub Mistrzynię, u którego będzie miała sposobność się uczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Powiedziałaś, że widzimy się ostatni raz — spojrzał na nią badawczo, a z ust
zszedł mu firmowy, sardoniczny uśmiech. — Trzymaj się swoich słów, Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kiwnęła
głową, a gdy już piąta piosenka dobiegła końca, Hermiona odsunęła się.
Severus skłonił się nisko i bez słowa odszedł w stronę wyjścia. Można by w
takiej chwili mówić o rozpadającym się na kawałku sercu albo bólu nie do zniesienia, ale Hermiona nic nie czuła. Jakby właśnie się zapadła i oglądała
całą sytuację jako ktoś inny. Gdyby Severus chociaż się obrócił i spojrzał na
nią najbardziej zimnym wzrokiem i dopiero odszedł, wiedziałaby, że tęskni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ale
on wyszedł bez słowa i ani jednego spojrzenia, widziała tylko jak jego szaty układają się niczym
skrzydła nietoperza. Czuła, jak twarzą ją piecze, a cała sala ogląda każdy jej
ruch. Z kamienną miną również wyszła z Wielkiej Sali, ale w kompletnie innym
kierunku. Znalazła się przed Hogwartem, na dziedzińcu. Tutaj była sama, duszne
powietrze drażniło jej skórę, a idealny makijaż wydawał się już tylko historią.
Jej klatka piersiowa rozrywała się na części, a ogromny kamień zawisnął w
brzuchu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Szła
mechanicznie w stronę Jasnych Błoni, nie spotykając ani jednej osoby. Płakała
tak mocno, jak to tylko było możliwe, usta drgały jak w amoku. Traciła
powietrze z płuc, nabierała łapczywie powietrza, choć już nie widziała w tym
sensu. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zdziwił ją fakt, że dało się żyć bez powietrza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To ty, Hermiono? — usłyszała czyjeś łkanie za plecami. Odwróciła się, próbując
najpierw zetrzeć łzy. Za nią stał Terry Boot, ten sam, który kilka miesięcy wcześniej wrócił z Munga… i ten sam, który na początku roku działał pod Imperiusem, aby
ją prześladować. Dalej pamiętała tę książkę. <i>Diabły piętnastego wieku </i>i dalej śniły jej się po nocach koszmary. Jednak
Terry Boot, który przed nią stał, wyglądał prawie tak samo żałośnie jak ona. —
J-ja przepraszam… Błagam, wybacz mi, ja mu-uszę… — ledwo widział przez łzy, a
całe ciało mu drżało w spazmach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Terry, spokojnie, już ci wybaczyłam, to nie twoja wina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
N-nie rozumiesz — jęknął, pociągając nosem. Jego ruchy były sztywne, jakby sam
ze sobą próbował walczyć. — Ja nie chcę… BŁAGAM, wybacz mi, b ł a g a m! — Terry wyciągnął różdżkę. Hermiona
instynktownie zaczęła szukać swojej, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Terry
trzymał w drugiej dłoni jej własność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Oni mnie zmusili — płakał jak dziecko, a dłoń mu drżała. Wymierzył w nią
różdżką. — Oni m-mi k-kazaliiii… <i>Sectumsempra.
Silencio. Crucio. </i>Przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Wrzeszczała,
ból był taki silny, tak bardzo bolało. Jakby w każdym centymetrze jej ciała
znalazła się rozżarzona włócznia, którą ktoś co sekundę przekręca. Wiła się na mokrej od
rosy trawie i ruszała ustami, aby krzyczeć, ale z jej gardła nie wydobył się
nawet szept. Kiedy jej męki się skończyły i straciła przytomność,
Terry Boot wziął ją na ręce, dalej miał twarz pełną łez i desperacji. Teleportował się mimo to do ich głównej twierdzy. Boot był za słaby, aby przezwyciężyć
Imperiusa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Przed
nim otwarły się piekielne bramy arystokratycznej posesji. Zamazane twarze
kazały mu wrzucić zakrwawioną dziewczynę do lochów, gdzie ją uleczyli i
rozpoczęli tortury na nowo, aż ponownie straciła przytomność. Mieli przy tym
ogromną pociechę, a Hermiona Granger, choć waleczna, okazała się tak samo
niewarta życia jak każda plugawa szlama.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">__________________________________________________</span></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nareszcie skończyłam! Wyobraźcie sobie, że rozdział ma dziesięć stron, jestem tak zmęczona... Napisałam go w jeden dzień, a sprawdziłam i doszlifowałam w jedną noc. Już trzecia w nocy. Nie mogłam Was zostawić z pustymi rękami, bo musicie wiedzieć, że następny rozdział pojawi się dopiero za dwa tygodnie <span style="line-height: 115%;">— wyjeżdżam. Salvio robi sobie wakacje. Choć w opowiadaniu aż wrze, niestety. Troszkę się wypaliłam i potrzebuję od tego odsapnąć. Poza tym nie będzie internetu tam, gdzie jadę, więc... O matko, nigdy nie zostawiłam Was na dłużej niż tydzień, czuję się dziwnie. Jak matka, która wysyła dziecko do szkoły wojskowej czy coś takiego, haha.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 115%;"><b>Miłych wakacji!</b></span></span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-67569799065759146712015-07-05T18:15:00.001+02:002015-07-05T18:15:36.095+02:00Rozdział osiemdziesiąty ósmy<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>Za te głosy w ankiecie powinnam Was ukatrupić!</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>Tak mało dać Hermionie, a tak wiele Severusowi? </i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>Czyli nie tylko ja wolę czarne charaktery? :)</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Oh, przeszkadzam? — w drzwiach gabinetu stanęła Minerwa McGonnagall. Severus
prychnął, tak, przeszkadzasz, pomyślał, ale za nim ubrał swoje myśli w słowa,
Dumbledore go ubiegł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie, Minerwo, siadaj… Rozmawiamy na temat listu. Krew, którą został napisany,
nie pasuje do żadnego ucznia z naszej szkoły, który był w skrzydle szpitalnym
od czterdziestu lat…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To mógłby być ktoś, kto w szpitalu nigdy nie był. A skoro urzęduje tam ta
wariatka, wcale bym się nie dziwił — warknął Snape, kiedy Minerwa zasiadła w
krześle obok niego. Albus zdjął swoje okulary i przetarł nasadę nosa,
przymykając oczy. Trwało to kilka sekund, ale to wystarczyło, aby Dumbledore
wyglądał nagle o trzydzieści lat starzej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Minął miesiąc, odkąd dostaliśmy to… ostrzeżenie. Co mamy robić, czekać na
następne ostrzeżenie?! A może modlić się, że ono się nie powtórzy? Uczniowie są
w niebezpieczeństwie, musimy coś… — mówiła McGonnagall.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Świetnie! — syknął Snape. — Podaj propozycję, co powinnyśmy zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Minerwa
przyjęła jego wściekłe spojrzenie milczeniem, bo choć bardzo chciała <i>coś</i> zrobić, to <i>coś</i> było nieosiągalne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Postawcie to po prawej! Nie po lewej… —
jęknęła Hermiona i demonstracyjnie uderzyła się zeszytem w czoło. Blaise
parsknął i podszedł do nosicieli stołów i wytłumaczył im wizję Hermiony
Granger, która siedziała załamana na jedynym krześle w sali, które było
postawione na środku całego zamieszania. Kiedy Zabini wracał do zdruzgotanej
Granger, próbował odkleić z siebie ten uśmiech, ale chyba za mało się starał,
bo mu nie wyszło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie śmiej się ze mnie. To ostatni bal naszego rocznika, musimy wypaść dobrze…
zwłaszcza, że dyrektor dał nam pięć dni na wszystko! Jak można dać pięć dni na
zorganizowanie balu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ześwirował na starość — podsumował i wyczarował krzesło z chusteczki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chyba te stoły powinny stać bardziej na lewo…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie wkurzaj mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
zaśmiała się złośliwie i przechyliła głowę w jego stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wybacz, o wielki panie Zabini… NO NIE — warknęła nagle, odwracając szybko głowę
od drzwi Wielkiej Sali. Wstała z krzesła i przeszła w kąt sali, żeby
przypilnować chłopaków w zawieszaniu dekoracji. Blaise spojrzał w stronę drzwi,
gdzie McGonnagall rozmawiała przyciszonym głosem z Severus Snapem. Zabini
zaczął się tak głośno śmiać, że Hermiona, oddalona na dziesięć metrów,
spojrzała na niego zdziwiona. W końcu ona sama zrozumiała z czego Blaise się
cieszy i… była wściekła. Zaczęła mocno gestykulować w stronę Blaise’a, nie
zauważając, że jeden z czwartoklasistów, stojąc na drabinie, poślizgnął się, a
z jego rąk wyślizgnął się szklany pokrowiec na świeczkę. W planie Hermiony te
pokrowce miały latać po sufitem. Świeczek było tyle samo, ile ofiar, które
poległy podczas wojny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Blaise
przestał się śmiać, zastygł, a cała sala ucichła, kiedy szkło rozbiło się pod
stopami Hermiony, a chłopak spadł z drabiny wprost na dziewczynę… Granger
upadła na szklane odłamki. Wszystko zdarzyło się w przeciągu trzech sekund.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zabini
zastygł w bezruchu, dostrzegł tylko czarną szatę jak skrzydło nietoperza, nim
sam zaczął biec w stronę Granger. To było tylko kilka metrów do przejścia, a
jednak droga pod stopami dłużyła mu się niemiłosiernie, a cel wydawał się
oddać, a nie przybliżać. Nim dobiegł do Granger, Severus już zdążył zepchnął
czwartoklasistę z Hermiony. Tylko młodszy uczeń wyszedł z tego bez szwanku,
Blaise odsunął go na bok, był przerażony. Patrzył szeroko otwartymi oczami na
powiększającą się plamę krwi pod ciałem Hermiony. Granger jęknęła, Snape pomógł
jej wstać i przejść kilka kroków, jak najdalej od szkła. Kiedy Blaise zobaczył
twarz Hermiony, mimowolnie przełknął ślinę. Była umazana krwią, a z otwartych
ran sączyła się świeża krew.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Granger
wyglądała na zdezorientowaną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nic mi nie jest… puść mnie — szepnęła w stronę Severusa. Tylko Blaise i
czwartoklasista usłyszeli ten nieformalny ton, na który, na dodatek, Snape ani
trochę nie zareagował, jakby był przyzwyczajony do czegoś podobnego ze strony
ucznia… Blaise posłała zaklęcie Confundus do czwartoklasisty, czego na
szczęście nikt nie zauważył, a chłopak wyglądał na jeszcze bardziej
skołowanego. Nie powinien o niczym pamiętać albo w najgorszym przypadku uzna to
za jakieś złudzenie. W końcu Granger warcząca na Snape’a? I po tym jeszcze
żywa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Boli — jęknęła, łapiąc się za twarz. Syknęła z bólu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie dotykaj! — warknął Snape i wywlókł ją za zdrowe ramię z Wielkiej Sali.
Blaise do końca dnia nie widział Hermiony. Odwiedził ją z Ginny w skrzydle
szpitalnym, kiedy skończył dekorować salę, ale od pani Pomfrey zostali
odprawieni z kwitkiem. Hermiony w szpitalu nie było. Blaise i Ginny jakoś się
tym nie przejęli, wymienili porozumiewawcze spojrzenia i… zapomnieli o całym
incydencie. Chyba jest w dobrych rękach, stwierdziła Ginny. Oboje nie mieli do
tego większych wątpliwości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 0cm;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie powinnam iść do skrzydła
szpitalnego, czy to nie będzie niekompetentne, kiedy mnie pan zaprowadzi do
swoich komnat, profesorze Snape? — warczała przez zaciśnięte zęby. Jego uścisk
nie zelżał, odkąd dała się mu złapać w Wielkiej Sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zamknij się — uciął. Miała ochotę go zabić gołymi, nawet jeśli poranionymi,
rękami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Niektórzy
Ślizgoni w lochach oglądali się za nimi, pokazując sobie na zakrwawioną twarz
Hermiony. Większość uśmiechała się, Granger dalej nie była specjalnie lubiana
wśród Ślizgonów za swoją szlamowatą krew. Westchnęła, mając nadzieję, że ktoś
po nią do Snape’a przyjdzie, inaczej najprawdopodobniej on ją zabije w ciągu
pięciu minut. Nie zamierzała się pod nim płaszczyć, nawet jeśli nie mogła sobie
pozwolić na sarkastyczny ton względem nauczyciela…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Weszli
do gabinetu, Snape niemal ją wrzucił do środka, aby uczniowie, którzy im się
przyglądali, nie mieli żadnych dziwnych podejrzeń. Skąd zresztą mieli wiedzieć,
że Hermiona Granger i Snape… Nie, to samo w sobie brzmi idiotycznie i nikomu
nie przychodził coś podobnego do głowy. Nielicznie patrzyli ze współczuciem na
zakrwawioną Hermionę, w duchu wiedząc, że ma ogromne kłopoty, a Snape to
przecież nie jakiś pobłażający nauczyciel, tylko prawdziwy postrach szkoły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kiedy
zamknęły się za nimi drzwi, Severus puścił jej ramię. Wiedziała, że będzie
miała jakieś siniaki po jego długich, szczupłych palcach. Snape zatrzymał ją w
gabinecie, a sam poszedł do laboratorium po jakieś maści. Kiedy wrócił, kazał
jej zdjąć wierzchnią szatę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mowy nie ma, profesorze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie zachowuj się jak dziecko, Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie będę się przed panem rozbierać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wcześniej nie miałaś oporów — mruknął lodowato. Hermionie zaczerwieniły się
policzki, ale nie zamierzała odstępować od swojego zdania, choć pod czarną
szatą była ubrana. Severus prychnął i podszedł do niej. Uklęknął przed jej
krzesłem, biorąc do ręki zmoczoną chusteczkę. Chciała coś powiedzieć, ale głos
ugrzązł Hermionie w gardle. Czuła na sobie jego oddech, widziała czarne oczy z
tak bliska. Severus skupił się na wytarciu krwi z twarzy. Bez słowa wykonywał
swoją pracę. Wziął (skąd?) cążki chirurgiczne i wyciągał drobiny szkła z ran.
Zacisnęła palce na krześle, próbując nie pokazać, że czuje ból. Jakby ktoś ją
dźgał igłami po całej twarzy. Próbowała nie myśleć, jak źle w tym momencie się
prezentuje. Jutro miał się odbyć bal, a jej twarz wyglądała jak poszarpany
kawałek mięsa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Snape
w końcu skończył przemywać rany. Od razu się podniósł na bezpieczną odległość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Użyję zaklęcia, żeby zasklepić rany… ale pozostaną blizny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
kiwnęła głową, a Severus wymierzył w nią różdżką i rzucił zaklęcie. Poczuła
niemiłe zimno na policzkach, czole i wargach, ale szybko się ono skończyło. Było
jak nikły powiew wiatru, który szybko się ulotnił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mogę lusterko?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Snape
niechętnie kiwnął głową, ani razu nie spojrzał jej w oczy. Zobaczyła swoje
odbicie. Na policzkach miała zaróżowione blizny, dość widoczne. Hermiona oddała
mu lustro i nie wiedząc, co może jeszcze powiedzieć, po prostu wstała, chcąc
wyjść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dziękuję… za wszystko — szepnęła. Snape kiwnął głową. Dalej na nią nie
spojrzał. — O co chodzi? Proszę, tylko nie mów, że nie możesz na mnie spojrzeć,
bo się obwiniasz… Albo lepiej, wiem. Po prostu uważasz, że wyglądam strasznie,
dlatego na mnie nie patrzysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jesteś idiotką — spojrzał na nią ze wściekłością. Uśmiechnęła się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jasne — pokiwała głową, skierowała się w stronę wyjścia. Chwyciła za klamkę i
już chciała pociągnąć, ale… odwróciła się, natrafiając na onyksowe oczy, które
odprowadzały ją wzrokiem. — Będziesz na balu, profesorze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie mam wyboru — prychnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mogę zamówić u pana taniec?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Żartujesz? — syknął ironicznie. — Znowu? W Muszelce…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ostatni taniec, profesorze — powiedziała, uśmiechając się niepewnie. Bez już
żadnego słowa wyszła, zostawiając za są prośbę, która miała wrócić nazajutrz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono! — krzyknęła Ginny. — Gdzieś ty się podziewałaś? Zresztą nieważne, po
co ja pytam, prawda? — uśmiechnęła się złośliwie. — Ale nie mamy czasu, idziemy
po kiecki do Hogsmeade. Wzięłam pelerynę-niewidkę od Harry’ego, przemkniemy się
niezauważone.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Tak
też zrobiły i na szczęście Filch nie dostrzegł, że Pani Norris zaczęła syczeć,
gdy przechodziły obok. Woźny uciął sobie drzemkę. Droga do wioski zajęła im
mało czasu, a pelerynę ściągnęły, gdy były już za bramą szkoły. Wieczór był
upalny, czerwcowe promienie paliły skórę. Kiedy po dwóch godzinach usiadły w
Trzech Miotłach, zamówiły zimne, kremowe piwo, rozkoszując się nim bez reszty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Te sukienki jeszcze przerobimy, nie wyglądają tak, jakbym chciała — powiedziała
Ginny ochrypłym głosem, krztusząc się piwem. — Dlatego pij szybko, musimy
wrócić do zamku, nim zrobi się ciemno. Nie będę przerabiać naszych kreacji w
egipskich ciemnościach. Jeszcze musimy się wyspać, żeby wyglądać olśniewająco…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie żartuj sobie, dobrze? — rzekła cicho Hermiona. — Widzisz, co mam na twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co masz na tw…? A, chodzi o te blizny. Przestań, kto zwraca na to uwagę. Powiem
ci, że wyglądają nawet dobrze z twoimi piegami… — Ginny zauważyła minę
Hermiony. Westchnęła. — Dobra, jeśli się z nimi jeszcze nie oswoiłaś, mogę ci
zrobić makijaż, pod którym nie będzie ich widać, zgoda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nareszcie mówisz do rzeczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jesteś stuknięta, Hermiono. Ich naprawdę nie widać… w sumie zaczynasz trochę
przypominać Snape’a, on też ma blizny po wszystkich torturach świata, jakie
przeszedł. Zaczynacie coraz bardziej do siebie pasować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
spuściła wzrok, bawiąc się butelką od piwa kremowego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przepraszam —</span> <span style="font-family: "Georgia","serif";">szepnęła Ginny
dramatycznym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie masz za co — odpowiedziała szybko. — Po prostu się zamyśliłam. Za dwa dni
koniec Hogwartu, już tu nigdy nie wrócimy… dziwnie mi z tą myślą. Będę chyba
tęsknić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ja też, to jak nasz drugi dom. W przypadku Harry’ego to jedyny dom, nie mogę
sobie wyobrazić, jak jemu jest ciężko. Mam nadzieję, że podczas balu trochę
zapomnimy, że to już koniec… upiję się do nieprzytomności, a ty razem ze mną!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie mogę, muszę pilnować, żeby wszystko poszło dobrze. Inaczej McGonnagall
urwie mi głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dobra, do północy masz celibat, ale po północy wezmę cię w obroty. Wyjdziemy z
tej sali na czworaka, bo nie będziemy mogły ustać na nogach. Zobaczysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Trzymam cię za słowo — mruknęła, dopijając piwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono… co jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nic. Wiesz może, czy Blaise dokończył dekorować salę? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tak, tak, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Świetnie — przerwała jej — chodźmy do zamku, musimy zrobić coś z tymi
sukienkami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie mogę uwierzyć, że wybrałaś szmaragdową sukienkę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ginny, naprawdę sobie dzisiaj grabisz — zaśmiała się. Hermiona schyliła się po
ich torby z zakupami. Ginny stłumiła okrzyk dłonią, ale i tak zwróciła na
siebie uwagę większej części baru. Hermiona zmarszczyła brwi i obie wyszły na
zewnątrz, kiedy uregulowały rachunek. Granger chciała się zapytać, o co chodzi.
Ginny wyglądała na rozżaloną, a kiedy wyszły, nie ruszyła się z miejsca, jakby
stanie w miejscu pomagało jej znaleźć odpowiedni dobór słów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie miałam pojęcia, że nosisz łańcuszek od Billa…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To nie ma znaczenia — odparła od razu Hermiona, kierując się w stronę zamku. —
No, chodź… Ginny, proszę cię, to tylko wisiorek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przecież nosząc go, nawet nie starasz się zapomnieć o tym dupku!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
ruszyła sama w stronę zamku, dopiero po chwili przyjaciółka ją dogoniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono, to kompletne szaleństwo! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie możesz tak po prostu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dalej go się nad sobą rozczulać? Powiedź mi coś, czego sama nie wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
W takim razie zdejmij to żelastwo z szyi… Przecież to ma te magiczne
właściwości i nie da ci zapomnieć o osobie, którą nosisz na zawieszce ze
zdjęciem. Proszę, bądź rozsądna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Myślisz, że jeśli to zdejmę, wszystko zniknie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To moja sprawa. Jutro bal i koniec Hogwartu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Koniec Hogwartu czy koniec <i>was</i>? —
warknęła Ginny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jedno i drugie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ginny
nie odezwała się do Hermiony, do następnego dnia, kiedy razem miały się
przyszykować na bal. Rudowłosa była nieobecna duchem, ale Granger nie
zamierzała o nic pytać, miała dostatecznie dużo rzeczy na głowie z dekoracjami,
potrawami, aby zapomnieć o przygaszonym spojrzeniu przyjaciółki, która
spodziewała się najgorszego. Przyszłość miała się spełnić w tych samych
zielonych barwach, jakie widziała podczas podróży w czasie. Ginny była
przerażona i gdyby nie złożona przysięga Dumbledore’owi, zamknęłaby tego
wieczora Hermionę we własnej sypialni i przetrzymała do rana, aż będzie
bezpiecznie i wszystko ucichnie.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-50447567645162048972015-07-01T13:10:00.001+02:002015-07-01T13:10:09.275+02:00Rozdział osiemdziesiąty siódmy<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Powiem Wam, że naprawdę mnie słabo motywujecie. I to już nie ma być jakaś... groźba? Jest wcześnie, teraz nie przychodzi mi nic innego do głowy. To jest luźna aluzja, bo nie chcę Was przymuszać do komentowania. Już prawie koniec powojennej i naprawdę chciałam, żeby to grono komentujących się powiększyło. Są wakacje, więcej czasu... Teraz jest jakoś ponad pięćdziesięciu czytelników, chowacie się? Jestem czasami niemiła, ale nie gryzę. W każdym razie, dawno z Wami w komentarzach nie rozmawiałam. Nawet nie musicie komentować rozdziału słowem, po prostu powiedzcie, jak mijają Wam wakacje. Co porabiacie, co planujecie, może spotkaliście kogoś miłego w ostatnim dniu? :)</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">*</span></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Widzieliście tablice ogłoszeń? Za tydzień bal na zakończenie roku, wyobrażacie
sobie? Te wszystkie biedne dziewczyny mają się przygotować w tydzień… A ja będę
musiała słuchać tych jęków i pisków — Ginny podeszła do nich szybkim krokiem.
Jej czarna wyjściowa szata dobrze na niej leżała. Zawsze, czyli odkąd pamiętała
Hermiona, oszczędzała pieniądze na ubrania, nie chciała utrudniać sprawy swoim
rodziców, którzy mieli ograniczone fundusze. Wolała zaoszczędzić na swoje
wydatki, aby nie ubierać się w lumpeksach. Choć i tak było Molly i Arturowi
łatwiej, kiedy została tylko ona i Ron pod skrzydłami Nory.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Rude
włosy miała związane w kucyk, aby nie przeszkadzały jej podczas egzaminu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mówisz mi o balu, kiedy za dwadzieścia minut mamy pierwszy egzamin? I to z T r
a n s m u t a c j i? Ginny… — Hermiona spojrzała na nią błagalnie. Większość
siódmoklasistów, którzy stali na korytarzach, wyglądała marnie. Nie było
takiego gwaru, który zazwyczaj ozdabiał szkolne korytarze. Większość
uczniowskich twarzy pobladła, inni pozielenieli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wszyscy wyglądają, jakby mieli paść trupem — parsknął Blaise, dopiero
pojawiając się zza zakrętu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wyobraź sobie, że niektórzy tu stoją od godziny — odpowiedziała mu Hermiona,
lustrując wzrokiem jego świecące oczy, błogi uśmiech i tylko delikatnie
podkrążone oczy. Potem jej wzrok padł na Ginny, w podobnym stanie. Oboje byli
tacy… Hermiona stęknęła pod nosem. — Błagam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Są różne sposoby na zniwelowanie stresu — dodała Ginny, ale Granger burknęła
coś pod nosem i poszła w stronę łazienki, żeby przemyć twarz zimną wodą.
Denerwowała się, to oczywiste, ale to jednocześnie nie był tak duży stres jak
przy SUMach. Nie miała ochoty na wyobrażanie sobie, jak Blaise i Ginny radzili sobie
z własnym zdenerwowaniem. To przekraczało jej kreatywne możliwości. Weszła do
łazienki, jakaś grupka Krukonek zastanawiała się nad zastosowaniem aloesu w
eliksirze na zmarszczki. Kompletna głupota, przeszło Hermionie przez myśl,
zanim przestała słuchać tego bełkotu. Oblała twarz zimną wodą i spojrzała na
swoje odbicie w lustrze. Poprzedniego wieczora zastanawiała się, czy zarwać noc
z książkami. Ucieszyła się, że jednak wybrała sen, wyglądałaby jeszcze gorzej i
ze zmęczenia nie odpowiedziałaby na żadne pytanie. Nie mogła się doczekać,
kiedy będzie miała to za sobą. Jedynie egzamin praktyczny i teoretyczny z
eliksirów nie napawał jej żadnymi obawami. Nie wiedziała wszystkiego, w
porównaniu do Severusa zdawała sobie sprawę, że im więcej się nauczy, tym mniej
będzie wiedziała. Jednak jej umiejętności wystarczyły, aby spokojnie zdać na
Wybitny. Podstawa programowa, jak się okazało, była naprawdę niewielką
podstawą, jaka ją czeka w przyszłości. Pokręciła głową i wyszła z łazienki, w
której ani trochę się nie uspokoiła. Kiedy podeszła w stronę Blaise’a i Ginny,
Draco do nich dołączył… z Astorią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Stresujesz się? — zapytała Greengrass, ale zaraz wywróciła zielonymi oczami,
patrząc z ironicznym uśmiechem na Granger. — To z tego stresu zadaję takie
głupie pytania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie jest ze mną tak źle jak z Ronem — mruknęła pod nosem. Cała czwórka
spojrzała w tył, gdzie Ron Weasley był dosłownie zielony. Harry stał obok i
położył mu dłoń na ramieniu. Niektórzy parskali śmiechem na widok panicznego
strachu w jego oczach. — Ja… chyba pójdę zobaczyć, co z nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Idę z tobą… — westchnęła Ginny. — Co za ciamajda, powinnam mu sprzedać patent
na brak stresu. Susan przynajmniej miałaby z niego jakiś pożytek — widząc minę
Hermiony, dodała: — Już nie patrz tak na mnie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Gdyby Ron wiedział, że ty i Blaise…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiem. W końcu jestem aż o rok młodsza. Dla niego to jak kilka milionów lat świetlnych
wstecz — burknęła ciszej, kiedy podeszły do chłopaków. Harry wyglądał na
wdzięcznego, gdy je zobaczył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie mogę go uspokoić — szepnął. Ginny próbowała coś do niego mówić, ale nic do
niego nie docierało. Harry i Ginny spojrzeli wymownie na Hermionę, która przez
cały czas stała z boku. Wzruszyła ramionami, ale przy głębokiej gestykulacji
dwojga, zaczęła próbować coś z Ronem zrobić. Przecież podczas SUMów nie było
tak źle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ron… Ej! Spójrz na mnie — kiedy napotkała jego wzrok, uśmiechnęła się. Na
odczepnego on też odwzajemnił ten gest, ale wyszedł dość krzywy. Ale
przynajmniej starał się. — Co się dzieje? Przecież kiedy cię pytałam, było
dobrze, na pewno dobrze napiszesz. Zresztą, po co się martwisz i tak pracę w Ministerstwie
masz jak w banku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ron
przełknął ślinę. Hermiona się zaśmiała i przytuliła go do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wszystko będzie dobrze — objęła go mocno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
DO SALI — usłyszała syknięcie za sobą. Nie zauważyła, kiedy na korytarzu
zrobiło się kompletnie cicho. Oderwała się od pobielałego Rona. Snape czekał w
otwartych drzwiach, aż wszyscy wejdą. Patrzył się wprost na nią. Hermiona
wywróciła oczami i spróbowała wejść do Wielkiej Sali, gdzie poustawiane były
pojedyncze ławki, a wielkie stoły poszczególnych domów zniknęły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Granger, na słówko — usłyszała za sobą, więc stanęła, ale jednak na bezpieczną
odległość, obok Severusa. Poczekali, aż wszyscy uczniowie wejdą do środka i
zrobi się hałas odsuwanych krzeseł. Kiedy zostali w końcu sami, Severus odezwał
się pierwszy. Nie wyglądał już na złego, a zwyczajnie… Raczej na niezwyczajnie
spokojnego. Nie dało się określić jego uczuć, po prostu na nią patrzył, jakby
widział za oknem deszcz. To był pusty wzrok. Hermiona zastanowiła się, czy już
straciła umiejętność odczytywania z jego twarzy każdej emocji. Zanim udzieliła
sobie odpowiedzi, przypomniała sobie, że przecież to już nie ma żadnego
znaczenia. Patrzyła na niego tak jak uczeń patrzy się na nauczyciela. Było
ciężko, ale zrobiła to dość dobrze, Severus skrzywił twarz w już zwyczajnym
grymasie złości i odezwał się pierwszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mam nadzieję, że chociaż na chwilę skupisz się i napiszesz to dobrze.
Prowadziłem cię przez cały rok z eliksirów i jeśli to zawalisz... Nie zamierzam
się wstydzić za jakąś idiotkę, która nie potrafi odróżnić szczurzego ogona od
kociołka — powiedział, patrząc na nią z wyższością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czy to już wszystko, panie profesorze? — zapytała, odwracając demonstracyjnie
wzrok. Pisać egzamin albo stać na korytarzu z Severusem, z dwojga złego wolała
to pierwsze, co oceniła jednogłośnie. Snape chciał cos jeszcze powiedzieć,
zapewne coś zgryźliwego, co jeszcze bardziej miało jej skopać humor, ale
niektórzy uczniowie zaczęli się odwracać i patrzeć przez ramię, dlaczego tak
dużo czasu zajmuje im zamknięcie drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Właź do środka — warknął. Zostało tylko jedno miejsce wolne, w pierwszej ławce.
Przez cały czas miała widok na pięciu nauczycieli, którzy lustrowali całą salę
wzrokiem. Czasami spotykała wzrok jednego z nich, ale od razu spuszczała głowę.
Zdarzyło się, że niektórzy uczniowie wzięli na salę samopiszące pióra i zaczęły
wyć syreny alarmowe, ostrzegające o oszustwie. Każdy zatykał uszy, a
zdesperowany uczeń chciał się zapaść pod ziemię. Kiedy jednak rozdano egzaminy,
zapadła cisza, zapomniała o całym świecie i wsłuchała się w swój umysł. Odgoniła
nawet myśl, że słowa Severusa, którymi uraczył ją przed salą, można podsumować
jednym słowem — <i>powodzenia</i>. W jakimś
swój pokręcony sposób chciał jej pokazać, że w nią wierzy, co dało się określić
tylko romantycznymi frazami, dlatego postanowiła nigdy więcej o tym nie myśleć.
Za tydzień miała go już nigdy więcej nie zobaczyć. Cierpiała, że tak miało być,
ale pomyślawszy, że ból byłby większy, gdyby została, postanowiła się wycofać i
pierwszy raz odpuścić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">KIEDY
NADSZEDŁ czas na faktyczny dzień egzaminów z Eliksirów… Hermiona i Draco
przyszli na śniadanie w pogodnym nastroju. Wierzyli we własne umiejętności,
podobnie miał Neville z Zielarstwem, Blaise z Zaklęciami, a Harry i Ron z Obroną.
Ginny była spokojna przez cały czas, co było dość dziwne, bo rodzina Weasleyów
słynęła z dużego temperamentu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Za
każdym razem, gdy Hermiona pytała się, jak jej poszedł egzamin z Zielarstwa,
Mugoloznawstwa odpowiadała tak samo:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">I
kiedy Hermiona sprawdzała z nią odpowiedzi, w większości odpowiadały bardzo
podobnie. Ginny nie była nigdy orłem, raczej nie wyróżniała się na tle innych.
Tak przynajmniej Hermiona pamiętała jej styl nauki podczas lekcji w Gwardii
Dumbledore’a. Było to wieki temu, ale na lekcjach w siódmej klasie także rzadko
się zdarzało, aby podniosła rękę, udzielając nauczycielowi poprawnej
odpowiedzi. Nigdy się ze swoimi umiejętnościami nie wychylała, ale czy to
znaczy, że ich nie miała? Najwyraźniej nie. Hermiona zaprzątała sobie tym głowę
przez dłuższy czas, aż w końcu nie wytrzymała i zapytała osobę, która spędzała
z Ginny najwięcej czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chyba nie rozumiem pytania — parsknął wtedy Zabini znad książki o jak zwykle
zaklęciach i urokach, którą pożyczyła mu nie tak dawno Hermiona. — Pytasz, co
się stało, że Ginny tak dobrze napisała Owutemy? Czy ktoś tu nie jest
zazdrosny?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiesz, że nie o to mi chodzi! — fuknęła. — Pamiętam, że była dobra, ale nie aż
tak… Tu się nie ma nic do zazdrości, a ciekawości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To, że nikt nie wymachuje ręką, gdy nauczyciel o coś pyta — Blaise
zademonstrował, podskakując na swoim fotelu, krzycząc <i>Ja wiem! Wiem! Wybierz mnie! </i>— nie znaczy, że niczego nie wie albo
jest kiepski. Tak po prostu jest, że jedni wolą wyeksponować to, co wiedzą, a
inni zachować to dla siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale Ginny wolała quidditch, rozmowy o chłopakach… — Zabini spojrzał na nią spod
zmarszczonych brwi, ale udała, że tego nie widzi. — Mam wrażenie, że… że jej
nie znam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Wydusiła
to z siebie z trudem, takie wnioski ją przerażały. Czy tak naprawdę były ze
sobą tak zżyte, odkąd dowiedziała się, że Ginny to Cassie? Jak możliwe, że nie
zauważyła czegoś takiego. Była tak pochłonięta eliksirami, Snapem, rozprawą
sądową Draco, że zapomniała o wszystkim, co było do tej pory ważne. Harry, Ron,
Ginny… trudno było tu mówić, że wszystko jest tak, jak dawniej. Chociaż Draco i
Blaise byli dla niej przyjaciółmi, spędzali ze sobą czas, ale z drugiej strony
wcześniej nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Trudno tu było snuć więc
porównania, że ich znajomość uległa pogorszeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Granger? — westchnął Blaise. — To tylko nauka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Wyszła
do swojej sypialni i zamknęła z hukiem drzwi. Oparła jedną dłoń o biodro, a
drugą o czoło. Przechodziła nerwowo od łóżka do drzwi, zastanawiając się, czy
to, co właśnie sobie uświadomiła, ma choć trochę sensu. Dlaczego tak nerwowo
chodzi i czuje paniczny strach. Przecież nic się nie dzieje, można wszystko
naprawić. Uspokój się, powtarzała sobie, ale ukłucie w sercu coraz bardziej
doskwierało. Poczuła piekące policzki, nie płakała od tak dawna. Odgoniła od
siebie wszystkie złe myśli i wyczarowała biały, puchaty dywan, który jeszcze
chwilę temu był poduszką. Usiadła na podłodze. Kiedyś oglądała mugolski film,
gdzie dziewczyna siedziała na dywanie i myślała. Wtedy to wydawało jej się
strasznie sztuczne i tak do końca nie wiedziała, czemu sobie o tym przypomniała
i po co zrobiła to, co główna bohaterka. Usiadła na dywanie, ale to wcale nie
pomogło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus,
Draco, rozprawa, Nerida, Cassie… wszystko nagle było takie żywe, wspomnienia
przelatywały jej przed oczami, czuła nadchodzący ból głowy. Odetchnęła głęboko.
To przecież normalne, kończyła szkoła, musiała podsumować swój rok nauki,
kiedyś będzie musiała się z tym zmierzyć. I choć rzadko tęskniła za swoimi
rodzicami, teraz chciała ich zobaczyć, przytulić ojca i zatopić się w jego
bezpiecznym zapachu. Do dzisiaj pamiętała zapach jego perfum, który przesiąknął
każdą koszulę. I mama, której zazdrościła gładkich, falowanych włosów.
Pamiętała ciepły uśmiech, którymi obdarzała Hermionę, kiedy ta opowiadała o
miłych chwilach, które spędziła w szkole, z Harrym i Ronem. Czasami mówiła jej
o licznych przygodach, które ich spotkały, choć oczywiście nie wdawała się w
szczegóły, aby nie martwić mamy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zawsze
kiedy patrzyła, jak rodzice wieczorem siadają na kanapie obok siebie i oglądają
telewizję, wydawali jej się tacy zwyczajni. Byli z zawodu dentystami, nigdy
Hermionie niczego nie brakowało, nigdy się z nimi nie kłóciła, bo gdy wracała
na wakacje do domu, potrafili się tylko cieszyć swoim towarzystwem. I kiedy patrzyła
tak na nich, zastanawiając się nad banalnością tej sceny, zdała sobie sprawę,
że nawet taka nieudawana zwyczajność jest wyjątkowa. Życie zawsze było dla
Hermiony za zwyczajne. Nic nie było takie jak w książkach, filmach. Kiedy
przeżywało się pewne rzeczy na własnej skórze, tylko w opowieściach były one
potem majestatyczne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co ty tak siedzisz? — do środka wparował Draco, nie pukając oczywiście do
środka. Prywatność go nigdy nie obowiązywała, chyba, że chodziło o jego
prywatność, ta być powinna dla innych świętością i granicą, której się nigdy
nie przekracza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nigdy nie możesz pukać? — syknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie — odparł krótko, nie wyglądał na przejętego. Zamknął za sobą drzwi i
rozejrzał się po pokoju, ale najwyraźniej nie znalazł w nim nic specjalnego.
Usiadł naprzeciwko niej na dywanie. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów.
Hermionie od razu przypomniała sobie scenę, kiedy Nie-Draco, czyli Nerida,
wszedł do Skrzydła Szpitalnego i oboje rozmawiali na temat wyjątkowości.
Hermiona dalej wolała uważać, że nie ma na świecie nic wyjątkowego. Że choć
każdy się stara dążyć do bycia wyjątkowym, każdy w swych czynach jest
zwyczajny. Nie-Draco, który okazał się Neridą. Teraz Hermiona zrozumiała, że
skoro to prawdziwy Malfoy cały czas przebywał w laboratorium Severusa, nie
trudno byłoby Neridzie zdobyć jego włos do Eliksiru Wielosokowego. Przecież
przebywała u Snape’a pewnie dużo czasu, uważała go za swojego przyjaciela.
Severus pewnie też uważałby ją za przyjaciółkę, gdyby takie słowo urzędowałoby
w jego słowniku. Hermiona nie rozumiała Snape’a, zwłaszcza w momencie, kiedy
dowiedziała się, że go kocha. Jak Severus mógł się z nią przyjaźnić, skoro
wiedział o jej uczuciach. Jak mógł być tak samolubny i pozwolić jej patrzeć na to,
co się między mną a nim dzieje… pomyślała Hermiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Blaise mówi, że zwariowałaś — przerwał jej rozmyślania Draco. — I chyba się z
nim zgadzam. Siedzę tu od pięciu minut, a ty gapisz się w podłogę, jakby tam
było co najmniej moje nagie zdjęcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Prychnęła,
ale ta mała, niekonwencjonalna uwaga ją rozbawiła. Mimo wszystko lubiła tą
próżność Dracona, z daleka dało się wyczuć, że jest jedynakiem i do tego
delikatnie rozpieszczonym. Hermiona nie miała pojęcia, dlaczego tak jest,
przecież nawet kiedyś Draco jej opowiadał, jak miał ciężko z ojcem. Może
Narcyza Malfoy rozpieszczała go za dwoje rodziców, Hermiona nie miała pojęcia,
ale nie chciała też pytać. Dla niego to był ciężki temat, a Granger o tym
wiedziała, sama miała niechęć do rozmawiania o swojej matce czy ojcu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Pewnie Blaise i ty macie rację — zaśmiała się. — Te egzaminy i koniec roku
jakoś… — pokręciła głową, czując się niezręcznie — nieważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ważne. Może mówić spokojnie. Jak coś, to cię wyśmieję z prawdziwą klasą, okej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Spojrzała
na niego obruszona, ale pokiwała głową. Szeroki uśmiech ją zdradzał, kiedy
wzięła głęboki oddech, Draco powiedział nagle, żeby poczekała i wyszedł z jej
sypialni. Wrócił z kremowym piwem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Masz, na rozluźnienie. Może po tym zachce ci się ze mną rozmawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To nie tak, że nie chcę z tobą rozmawiać — zaprzeczyła, ale wzięła od niego
butelkę. Ściągnęła kapsel o kant łóżka i wzięła łyk, dopiero kiedy oderwała
butelkę od ust, zobaczyła, że Draco praktycznie zasłaniał sobie ręką usta, żeby
się nie roześmiać. — Co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To ja cię tego nauczyłem — zauważył z dumą i otworzył tym samym sposobem
butelkę, ale zrobił to z większą wprawą. — Najlepsza uczennica we wszystkim.
Mam nadzieję, że chociaż w tej dziedzinie mnie nie przegonisz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zobaczymy! — zażartowała. — Ale raczej nie zamierzam się tak poważnie brać za
alkohol i papierosy i ogólne za niszczenie sobie życia — wskazała palcem na czerwoną
paczkę, która leżała na dywanie — jak ty. To szkodzi zdrowiu, Malfoy. Gdybyś
stał się anonimowym alkoholikiem, musiałabym poważnie przemyśleć to, czy mam
ochotę cię ratować przed samym sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało — sarknął, wyciągając z paczki
jednego, delikatnie zgniecionego papierosa. Podziękowała skinieniem głowy. Nie
miała ochoty na trujący dym. — I, odpowiadając na twoje zarzuty, że to niszczy
zdrowie odpowiem najprościej jak się da, dobrze? Uwaga… jakoś trzeba umrzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wykop sobie od razu grób. Paląc to nie będziesz panem śmierci. Nawet
Voldemortowi się nie udało, a to był przecież taki łebski gość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Draco
wybuchnął serdecznym śmiechem i zaciągnął się z wyraźną błogością na twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co z Astorią? Zdziwiłam się, kiedy ją z tobą zobaczyłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Na pewno nie bardziej niż ja. Ona jest taka… — oparł łokieć o kolano. Wyglądał
trochę jak mugolski model, kiedy grzywka opadała mu na oczy, a dym wydobywał
się z ust. Był trochę banalnym kanonem piękna, powiedziałaby Hermiona, ale z
drugiej strony, nie byłaby obiektywna. Przecież była zakochana i w każdym
człowieku, prócz w jednym, znalazłaby jakiś mankament. — Ona jest po prostu
dziwna. Nazwijmy rzeczy po imieniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To fakt, jest dziwna — Hermiona przywołała do siebie poduszkę i położyła się na
miękkim dywanie, który nagle zaczął jej się podobać, choć dalej był dla niej
banalnym rekwizytem z filmu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale… ty też jesteś dziwna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dzięki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie obrażaj się, jesteś dziwna. Nie rozumiem, czemu tyle się uczysz i w ogóle
przesiadujesz w książkach czasem po kilka godzin… Znaczy, da się to
wytłumaczyć, a Astorii postępowania po prostu nie rozumiem. Znasz historię jej
rodziny?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tylko z czyiś opowieści, ale nie wiem, ile w tym prawdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dobra, to ci opowiem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To nie jest jakaś tajemnica, nie będzie jej źle z tym, że wiem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ona ma gdzieś ludzi, nawet ciebie, choć lubi cię. Chyba. W każdym razie jej
ojciec to był straszny psychol i oczywiście standardowo matka Astorii pozwała
na terror, jaki im zgotował. Siostra Astorii, Dafne, umarła w czasie wojny z
rąk jej ojca. Gwałcił ją tak długo i… mocno, aż nie zemdlała. Nigdy się potem
nie obudziła… Dafne mogła się bronić i może faktycznie by żyła, ale wiesz czemu
tego nie zrobiła? — Hermiona pokręciła głową. — Bo ratowała Astorię. Kiedy on
gwałcił jej siostrę, Astoria uciekła. Wokół domu były jakieś bariery ochronne,
przez które nie szło się wydostać… trzeba było jej ojca zająć, aby złamać te
zaklęcia i żeby on był na tyle zajęty, aby tego nie zauważył. Astoria mówiła
mi, że jej matka stała przez ten cały czas w oknie, kiedy ona łamała zaklęcia.
Tego samego dnia jej matka umarła, pewnie ojciec dostał kolejnego ataku furii i
rzucił się na nią, kiedy Dafne już nie żyła. Została tylko Astoria, która
musiała się przez całą wojnę ukrywać. Chciałem ją do siebie przyjąć, w końcu
była moją przyjaciółką, ale kiedy się okazało, że mam współlokatora w postaci
Voldemorta, uznałem, że lepiej będzie, jeśli ukryjemy Astorię w jednej z
rezydencji Blaise’a. Jego matka i tak była tak pochłonięta nieprzystępowaniem
do śmierciożerców, że nie w głowie jej były wyjazdy do Belgii. A Blaise też
lubił Astorię, więc nie miał nic przeciwko. W trójkę czarowaliśmy ten domu, nakładając
wszystkie możliwe bariery, aby jej ojciec nawet nie wiedział o istnieniu tego
domu. Byłem nawet Strażnikiem Tajemnic… Kiedy teraz o tym myślę, rozumiem, że
ryzykowałem życie dla niej. Jej ojciec otwarcie mówił, że ją szuka, a był
wysokim rangą śmierciożercą i gdyby się okazało, że to ja ją chroniłem, zabiłby
mnie, a nie mogłem do tego dopuścić. Przecież wtedy Astoria zostałaby bez
Strażnika Tajemnic, jej dom byłby słabiej chroniony… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Merlinie, Draco — Hermiona przytuliła się do niego, obojgu toczyły się łzy po
policzkach. W Hogwarcie nikt nigdy nie mówił o wojnie. To była jak złota
zasada, której każdy się trzymał, aby zapomnieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ona była moim celem, to dla niej żyłem. Była moją przyjaciółką. Nigdy nie
zauważyłem, że ją kocham. Miałem wcześniej parę dziewczyn i zawsze to uczucie
było takie samo. Z Astorią było inaczej. Jej nie chciałem przelecieć, tylko
chronić, inaczej… Nigdy nie potrafiłem sobie wyobrazić, że umiera. To było
ponad moją wyobraźnię. Już łatwiej byłoby mi wyobrazić sobie własną śmierć —
starł samotną łzę, która spływała mu policzku. Już więcej nie płakał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nigdy mi o tym nie mówiłeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nikomu o tym nie mówiłem — poprawił ją, obejmując jednym ramieniem. — Kiedy
skończyła się wojna, a jej ojciec umarł… Astoria była bezpieczna, wiedziałem o
tym, ale dalej czułem, że to nie koniec i że trzeba ją chronić. Kiedy
powiedziałaś mi, że pieprzyła się z Rookwoodem, żeby się za mną wstawił,
poczułem, jakby umarła. I to było o wiele gorsze, od wyobrażania sobie, że
faktycznie tak jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie możesz tak mówić. Nie rozumiesz, że ona w ten sposób chciała spłacić swój
dług, jakiego się u ciebie zaczerpnęła?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jaki dług? Ona nie ma u mnie żadnego długu, chroniłem ją dla siebie, żeby była
bezpieczna, to nie było dla niej. Nie robiłem tego dla niej. Nawet w takiej
sytuacji robiłem to z egoistycznych pobudek, nie rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chyba rozumiem więcej od ciebie — powiedziała, kładąc się z powrotem na dywanie
i popijając do końca swoje piwo. — Zależy ci, więc ją chronisz. Idąc twoim
tokiem myślenia, każda miłość jest egoistyczna. Pogódź się z myślą, że zrobiłeś
to dla niej, a nie dla siebie. Gdybyś był egoistką, zależałoby ci bardziej na
swoim bezpieczeństwie, a narażałeś dla niej życie, pragnę przypomnieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Narażałem życie, bo chciałem. Dla siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale ty jesteś głupi!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A ty przemądrzała. Nic nie rozumiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Och, jasne, nie rozumiem biednego Dracusia, który się zakochał… Litości.
Bełkoczesz jak potłuczony i zakochany jednocześnie. Może jeszcze w sobie tego
nie dostrzegasz, ale chyba pora sobie uświadomić, że szkoła się kończy. Że
oboje już za tydzień obierzecie różne drogi i teraz jest ostatni dzwonek, żeby
powiedzieć, co cię boli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mnie nic nie boli — burknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Serce cię boli. Wyobraź sobie Astorię… pamiętasz, kiedy Ginny rzucała w
Blaise’a butami i poduszkami, czy wazonem, kiedy odprowadził pijaną Astorię, a
ona myślała, że się ze sobą przespali? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie musisz mi przypominać. Dostałem wtedy książką w głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A ja poduszką, ale nie o to mi chodzi. Wyobraź sobie, że to jest prawda.
Wyobraź sobie, że Blaise naprawdę przespał się z Astorią. Co byś wtedy zrobił?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Skopał mu dupę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Właśnie. I co byś czuł?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Że chcę mu skopać dupę? — wzruszył ramionami. Wziął z paczki kolejnego
papierosa. Hermiona fuknęła ze złości i wyrwała mu paczkę z rąk i rzuciła w
kąt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Człowieku, skup się. Próbuję ci właśnie coś uświadomić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Moje papierosy… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Malfoy, do cholery! — warknęła. — Zaraz cię uduszę, jeśli się nie skupisz,
rozumiesz? Co byś czuł, gdyby Astoria przespałaby się z jakimś facetem… — kiedy
zobaczyła jego uśmiech, dodała: — i tym facetem nie byłbyś ty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zawsze musisz wszystko psuć, nie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Odpowiedz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czułbym cholerną rządzę mordu, zabiłbym tego faceta, pokroił go żywcem,
słuchałbym, jak wyje z bólu, odciąłbym to, co w nią wsadził… A do Astorii bym
nigdy więcej się nie odezwał, nawet bym się nie przyznał, że to ja skopałem jej
faceta. A nie wiedziałaby o tym, bo sztuka zabijania jest dziedziczna. A ja mam
krew swojego ojca i Snape’a, więc…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
poczuła, jakby dostała właśnie w twarz. Musiała też zrobić skrzywioną z bólu
minę, bo Draco od razu zamilkł i chciał coś powiedzieć, ale weszła mu w słowo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I pomyśl — przełknęła ślinę — że jeśli przez ten tydzień nic nie zrobisz, ona w
końcu sobie kogoś znajdzie. Da sobie spokój, bo i tak długo na ciebie czekała.
Całą siódmą klasę cię kochała, widziałam to w jej oczach, w jej czynach, kiedy
byłeś tuż obok albo chociaż w jednym pomieszczeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiesz, że ja też to zauważyłem? — Hermiona zmarszczyła brwi. — Widzę to na
eliksirach, widzę, kiedy Snape jest obok, że jesteście po prostu… tylko się nie
śmiej… jakbyście byli ze sobą związani jakimś zaklęciem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Bredzisz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Skoro ty mi prawisz morały, żebym brał się do roboty i odzyskał to, o co
powinienem już dawno zawalczyć, dlaczego ja nie mogę ci powiedzieć tego samego?
Granger, znam Snape’a i wiem, że też nie jest mu łatwo, więc…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czy ty sądzisz, że przechodzę obok tego
obojętnie? Myślisz, że mi nie jest ciężko?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To nie ty musisz go codziennie kłaść do łóżka, bo jest tak pijany, że nie jest
w stanie zwlec się z tego pieprzonego fotela. To nie ty widzisz go gadającego,
że wszystko spieprzył jak zawsze, że jest nikim i najlepiej byłoby, gdyby nie
żył, że żałuje, że ojciec go nie zatłukł na śmierć, jak Snape’a mamę — Hermiona
pobladła, gdy to mówił. — Hermiono, ja mogę się nim zajmować, mi to nie
przeszkadza, ale jeśli jest szansa, że mogę go z tego wyciągnąć… chcę ją
wykorzystać. Jeśli to ty jesteś tą szansą…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Draco, ale to nie ja go zostawiłam. To on mnie odrzucił, zostawił i zgniótł jak
śmiecia. Czy myślisz, że gdybym sto razy nie wyciągnęła do niego ręki, teraz
byśmy o tym rozmawiali? Ja już nie mam siły walczyć o coś, co najwyraźniej nie
ma prawa się udać. Jestem już tym zmęczona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Rozumiem. Po prostu chciałem wiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To trzeba było zapytać, a nie tworzyć jakieś durne…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale ja powiedziałem całą prawdę. Naprawdę jest z nim źle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Możemy już skończyć ten temat?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak sobie, o pani, życzysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
NIE MOGĘ UWIERZYĆ… już prawie koniec tych cholernych egzaminów — krzyknęła
zwycięsko Ginny. — Zostało tylko Zielarstwo, które mi wisi. No i
Mugoloznawstwo, które też mi wisi. Najważniejsze, że już po Eliksirach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Właśnie — przyznała Hermiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Idziemy na błonia? Jest świetna pogoda. Draco chyba będzie czekał na Blaise, aż
on skończy swój egzamin praktyczny, jest ostatni, więc mu powiedziałam, gdzie
będziemy — powiedziała, omijając Wielką Salę. — Hermiono? Znowu się zamyśliłaś
i ignorujesz cały świat. Przewrócisz się w końcu, jak nie będziesz patrzeć pod
nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie przewrócę, działam instynktownie — mruknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Patrz, jest taka piękna pogoda. Słońce świeci, ptaszki śpiewają… chyba ogolę
się na łyso albo pójdę poflirtować z Hagridem… Dzięki, że mnie słuchasz… Oh, no
proszę cię. Przestać ciągle analizować to, co się stało, bo doprowadzasz mnie
do szału! Znaczy… Myśl sobie, co chcesz, po prostu… To jest takie głupie!
Idiotyczne! Irracjonalne, że…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ginny, o czym ty mówisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przecież widziałam, jak Snape cię zaczepił w poniedziałek przed Transmutacją i
dzisiaj po Eliksirach. Po każdej rozmowie z nim trzęsłaś się jak galareta… Oo,
jest pusto nad jeziorem, chodź tam usiąść — a więc poszły usiąść nad jeziorem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przestańcie mi wszyscy prawić morały, co jest dla mnie najlepsze. To moje
życie, moja sprawa i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I twój Snape. Okej, rozumiem, że nie chcesz o tym gadać. Draco pewnie cię
podpuścił i dałaś mu się wrobić w rozmowę — Hermiona spojrzała na nią z
morderczym błyskiem. — Nie patrz tak, jakbyś chciała mnie zabić. Powiedział mi
tylko, że się martwi i że zamierza z tobą porozmawiać. Nie dziwię mu się, może
nie zachowuję się jak rozszalała przyjaciółka i nie płaczę razem z tobą, że ci
nie wyszło ze Snapem, ale naprawdę się przejmuję. I mam nadzieję, że wam
wyjdzie albo po prostu szybko ci minie czas, kiedy jeszcze go widzisz. Patrz na
to z tej strony, w piątek bal na koniec szkoły…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Który to ja muszę zorganizować…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Marudzisz! W piątek bal, będziesz się świetnie bawić, a w niedzielę już
wyjeżdżamy, więc… wszystko po prostu musi być dobrze. Ja wiem, że czujesz się
źle. Kiedyś też miałam tak z Blaisem. Generalnie chyba każdy w życiu coś
takiego przechodzi. Ale każdy jakoś się podnosi, będzie dobrze. Musi być.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermione
pokiwała jedynie głową. Ginny na tą chwilę dała jej spokój i zajęła się książką
o Mugoloznawstwie, którą Hermiona pierwszy raz u niej widzi. Wiele rzeczy
przegapiła w tym roku, pamiętała go jak przez mgłę. Tylko Severus był w żywych,
lecz dalej czarnych kolorach. Zapewne to nie jest pierwszy raz, kiedy Ginny
siedzi z książką, ale Granger tego nie zauważyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Spaliśmy ze sobą — powiedziała Hermiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
CO?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I wiesz, co jest najgorsze? Że nic, ABSOLUTNIE NIC nie żałuje. Co więcej! Ja
mam nadzieję, że jeszcze się jakoś ułoży, choć to kompletnie niemożliwe. A w
niedzielę wiem, że zobaczę go ostatni raz. To jest po prostu… głupie. Tak, to
jest głupie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Merlinie, nie wiedziałam — szepnęła Ginny. — To faktycznie głupie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tu jesteście! — krzyknął Blaise, wyskakując zza drzewa. — Ten egzamin był w
porządku, nie poszło mi jakoś strasznie… — Całą czwórką rozmawiali ze sobą do
kolacji. Ciepłe promienie słońca nie schodziły z nieba do późnej godziny,
dopiero kiedy zgłodnieli, poszli w stronę zamku, gdzie załapali się na samą
końcówkę posiłku. Wakacje zapowiadały piękną pogodę. Większość uczniów miało za
sobą zasadnicze Owutemy, zostały takie jak Mugoloznawstwo, Astronomia i Historia
Magii. Blaise, Draco i Hermiona mieli za sobą całe zdenerwowanie, a Ginny była
spokojna od samego początku i jak mówiła, zdanie Mugoloznawstwo to dla mnie
tylko formalność. Była pewna siebie, kiedy opowiadała o mugolskim życiu — które
jest naprawdę proste do zrozumienia! — i zajadała placek z konfiturą. Draco
śmiał się z anegdotek, które pewnie sam wymyślił, niektóre były naprawdę
niestosowne, a Blaise zastanawiał się na głos, czy dobrze, że wrzucił dodatkowe
kwiaty do Amortencji, aż Draco powiedział, że to nie ma znaczenia. Hermiona
przyglądała im się z uśmiechem, ale rzadko zabierała głos w tej konferencji.
Chciała zaszyć się w swojej sypialni i zastanowić się, jak powinna zorganizować
bal, choć w rzeczywistości miała ochotę zostać sama i tylko szukała sobie
wymówki. Lubiła towarzystwo przyjaciół, bo tacy już oni dla niej zostaną na
zawsze, nawet jeśli ich drogi za tydzień się rozejdą. Niemniej jednak pragnęła
samotności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Draco, dasz mi spróbować tych papierosów? — zagadnęła Ginny, kiedy zbliżali się
do salonu Prefektów Naczelnych, czyli Blaise’a i Hermiony. Draco miał ucieszony
głos i był wyjątkowo miły, kiedy powiedział, że bardzo chętnie ją poczęstuje.
Jego miły ton od razu się wyjaśnił, kiedy Blaise zaczął coś burczeć, że nie
zamierza się całować z popielniczką. Tak samo jako Hermiona nienawidził
palenia, a Draco lubił mu to wypominać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A ktoś ci każe całować się z popielniczką? — fuknęła. — Będę palić, kiedy tylko
będę miała na to ochotę — dodała, wchodząc do salonu z dumnie uniesioną dumnie
głową. Blaise warknął coś pod nosem i nie odzywali się do siebie przez co
najmniej dziesięć minut, nim oboje zaczęli spokojnie rozmawiać o paleniu. Oboje
doszli do jakiegoś kompromisu, ale Hermiona na chwilę się wyłączyła i nie
słuchała tego, co oboje ustalili. Draco też był zajęty szukaniem resztek
alkoholu, które jak twierdził, przed zakończeniem szkoły trzeba zużyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zostaw to następnego pokoleniu — parsknęła Ginny. — Nie uważacie, że to jest
okropne, że to ostatni rok? Że zamykamy jakiś etap? Przecież w niedzielę, kiedy
będę się ze wszystkimi żegnać, to chyba się rozpłaczę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mi tam nie będzie ciężko — powiedział Draco, rozdając po butelce kremowego
piwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie kłam, wiem, że nas lubisz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Lubię was, ale nie zamierzam się z wami żegnać. Przynajmniej nie zamierzam wam
tak łatwo odpuścić — tu spojrzał wymownie na Hermionę. — Mam nadzieję, że
wyślesz nam widokówkę z Afryki, czy skądś tam, gdzie się właściwie wybierasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie mam pojęcia — zaśmiała się Hermiona. — Pierwszy raz zrobię coś
spontanicznie i po prostu pojeżdżę po świecie. Mam pieniądze z wojny, z nagrody
Merlina Pierwszej Klasy i własne oszczędności… Marzy mi się najpierw Francja,
ale od magicznej strony, mugolską już znam. Chcę poznać tamtejsze alchemicznego
przepisy i po prostu… zrobić coś dla siebie, zresetować umysł po tym roku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To był ciężki rok — przyznał Blaise, który sam miał dość pomagania
Dumbledore’owi, nienawidził wspominać rozłąki, na którą się naraził, kiedy
Cassie wyjechała w podróż do przyszłości. — Właśnie, Ginny, teraz możesz nam
powiedzieć, co z nami w przyszłości będzie? Nigdy nie chciałaś o tym mówić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie — wyraźnie spięła się — nawet nie wiecie, jakie to przekleństwo wiedzieć.
Nie móc wam powiedzieć, żebyście czegoś nie robili, bo to będzie miało w
przyszłości opłakane skutki. Pamiętasz, Hermiono, jak poznałam cię jako Cassie
z tym Krukonem albo mówiłam o Draco, że jest przystojny, co mi ledwo przeszło
przez usta, żebyś się nim zainteresowała? Nic ci to nie dało do myślenia, choć
wiedziałam, że wylądujesz ze Snapem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zaraz, zaraz… ty wiedziałaś? — Hermiona zakrztusiła się swoim piwem, odkładając
je z hukiem na stolik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Od samego początku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I wiedziałaś, jaka nasza znajomość się skończy i mimo wszystko mnie nie
ostrzegłaś? Jak ty mogłaś? To… — wzięła głęboki oddech. — Nieważne. Nie mogłaś.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie mogłam, ale naprawdę chciałam. Tylko pomyśl, co by się stało, gdybym nagle
powiedziała, żebyś nie zakochiwała się w Snapie… Gdybym zrobiła to za wcześnie,
wyśmiałabyś mnie, a gdybyś już się zakochała, moje słowa nie miałaby i tak
znaczenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiem, ale… powiedz mi tylko, czy tak miało być od początku? Czy miało się to
tak skończyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ginny
przez chwilę milczała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono… to się jeszcze nie skończyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A jak się skończy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Bardzo źle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 0cm;">
<br /></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-91614711745867747662015-06-28T01:50:00.001+02:002015-06-28T01:50:32.750+02:00Rozdział osiemdziesiąty szósty<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Proszę czytać z przymrużeniem oka. Trochę w tych zdaniach słodkości, narracja nie taka, jaka powinna być, ale... dobrze mi się to pisało i to się chyba dla mnie najbardziej liczy.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">*</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div align="center" class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif";">Teraz, przed wielkim złem:<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif";">Neville<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Cierpienie
żywi się ciszą, tak myślę. Bez przyjaciół, marzeń, planów jest się łatwym
celem. A żyć bez miłości to jak wysłanie śmierci zaproszenia na własny pogrzeb.
Nigdy nie byłem poetą, nie potrafiłem pisać wierszy, jakiś ballad, mnie to
nawet nie ciekawiło. Żyłem korzeniami, tak ciągle mi powtarzała babcia, kiedy
miała jeden ze swoich zrzędliwych humorków. Ale wiedziałem, że to była jedna z
nielicznych rzeczy, które we mnie lubiła. Tak się złożyło, że nie widziała we
mnie żadnych wartości, ale doceniała to, że miałem pasję. I moja dziewczyna też
ma pasje. Marietta pokazała mi swoje dzieła, uważam, że są niezłe. Jako
mężczyzna chyba nie powinienem się do tego przyznawać, ale wywołały we mnie ciepło.
Te wiersze były naprawdę intymne. Marietta, kiedy zobaczyła, co się ze mną
dzieje, przytuliła mnie do siebie i pocałowała w szyję. Byłem jej za to
wdzięczny, ale chciałem być wtedy sam. Zawsze tak było, kiedy myślałem o
rodzicach. Ale pozwoliłem się objąć, żeby chociaż ona poczuła się lepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ten
rok był dla mnie szczęściem i mam nadzieję, że tak się stanie też później, kiedy
ja i Marietta się pobierzemy, założymy rodzinę… Chcę wybudować jej dom za tą
monotonię, którą mi dała. Polubiłem monotonię, zwyczajność to niezwykła rzecz,
ma w sobie tyle szaleństwa. Nie wyobrażam sobie teraz kogoś innego na jej
miejscu. To jest pierwsza (nie licząc babci) autorytarna kobieta, którą naprawdę
pokochałem. Myślałem wcześniej, że Luna była i będzie tą jedyną na zawsze. Pierwsza
miłość nigdy umiera. Kiedyś jej to nawet powiedziałem, nie wyśmiała mnie, bo
taka nie była, ale… Chrzanić to, nie potrafię tego wytłumaczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Neville — kiedy to mówiła, była taka poważna, a modre oczy niepowtarzalne.
Naprawdę wtedy myślałem, że ją kocham ponad wszystko. — Kiedyś spotkasz kogoś,
kto przysłoni ci mój widok. Moja mama mówiła mi, że tatuś nie był pierwszym,
którego pokochała. Ale pierwszym, z którym wyobrażała sobie wspólną śmierć i ją
ta myśl nie przerażała. Bo miłość jest większa od śmierci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nie
potrafiłem po tych słowach przeskoczyć pewnego etapu i przejść do porządku
dziennego. Nadawałem na innych falach. Z czasem o tych słowach zapomniałem, ale
kiedy poznałem Mariettę, zacząłem ją dostrzegać, jakimś głupim trafem
zrozumiałem, co Luna miała na myśli. Dlatego do teraz uważam ją za
przyjaciółkę, nawet jeśli po śmierci ojca nie jest taka, jaką ją pokochałem.
Chcę z tą myślą przejść do codzienności. Każdemu po wojnie dość wrażeń, dlatego
ten rok był tak zwyczajny. Nikt nie wybuchał płaczem na korytarzach, dało się z
miesiąca na miesiąc słyszeć coraz więcej śmiechu. Zapomnieć to jedna z
największych głupot, jakie można zrobić, to brak szacunku dla zmarłych… jednak
i tak każdy próbuje. Nie pamiętam, kiedy z kimś rozmawiałem o Lavender. Pewnie
usłyszałbym coś w stylu — <i>to ta ładna blondynka,
tak? Co u niej słychać?</i> Nie żyje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nawet
jej najlepsza przyjaciółka, Parvati, jest już mniej smutna, kiedy czasami na
nią patrzę. Marietta mówi, że ludzie są straszni, bo zapominają. Ma rację, to
oczywiste, ale jeśli będziemy się w nieskończoność smucić, to też niedobrze. Życie
to gra, nie ma czasu na powolne decyzje, bo szanse, jakie życie nam daje, są
niespodziewane. Łatwo je przegapić. I w tym momencie mam wrażenie, że zaczynam
bredzić jakimś poetyckim żargonem. Czuję się z tym głupio, dlatego kończę,
przechodząc do większych konkretów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Owutemy!
Wszyscy się denerwują, nie śpią po nocach, by się uczyć. Zostało już niewiele
czasu. Marietta szaleje, choć jej te testy nie są w niczym potrzebne. Ale skoro
ma jakiś cel, chce się sprawdzić, proszę, kochanie, ucz się. Poczekam. Jakoś
sobie dam radę. Śmieję się z każdego zdenerwowanego siódmoklasisty z Hermioną
Granger. A to przecież ona pokazała się każdemu od strony pilnej uczennicy, to
od niej wymagali szaleńczej mani przygotowania do egzaminów. Ludzie się dziwnie
patrzą znad książek, kiedy ta dziewczyna o burzy brązowych włosów wybucha
śmiechem. Śmieje się ze mną, z Harrym i Ronem trochę rzadziej, ale jednak.
Blaise i Draco dotrzymują jej towarzystwa przez cały czas. O Ginny nie
wspominając. To jedni z takich ludzi, choć nigdy bym się tego po Ślizgonach nie
spodziewał, że widzą coś tak małego i nieistotnego w oczach przyjaciela.
Hermiona tak bardzo cierpi, że uśmiecha się na każdym kroku. Próbuje nie
przegapić szczęścia, ale w środku gnije jak jednoroczne kwiaty na zimę.
Rozmawiałem o Hermionie z Mariettą, i tak jak myślałem, ona też zauważyła, że jej
blask w oczach zgasł. Ja… wiem, że nic nie wiem. Jestem tak bezsilny wobec
cierpienia przyjaciółki. Nie potrafię go sobie wyobrazić, tak niedawno jeszcze
nie miałem Marietty, a zapomniałem jak to jest czuć pustkę. Nie potrafię nawet
z Hermioną porozmawiać o tym, co ją gryzie. Mogę się tylko śmiać z głupich
rzeczy, mając nadzieję, że to coś zmieni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Tak
im współczuje. Późno zrozumiałem, że Snape i Hermiona to coś więcej niż
romantyczna historia, która nie ma prawa bytu, a jednak istnieje — są cudem i weną
dla mnie, powiedziała kiedyś Marietta, czasami gada dziwne rzeczy. Ale jak
zawsze miała rację. Snape nigdy nie chodził równie wściekły, jak przygaszony.
Nigdy nie dało się w nim rozpoznać jakiegoś smutku, radości, zawsze była
zasadnicza złość na cały świat. Teraz jest zgaszona czerń w oczach, wściekłość
i żal, który da się zauważyć, kiedy siedzi przy stole, całkiem milczący. Kiedy tak
często na niego zerkałem, zauważyłem, że nie je zbyt wiele, odpowiada zdawkowo
na pytania McGonnagall czy Sprout. Martwią się o Snape’a na pewno bardziej niż
ja, ale myślę, że nie mają powodu. Czuję, że na koniec roku jakoś się to
wszystko ułoży. Że Snape’owi i Hermionie się polepszy. Może się pogodzą, ale
chyba w to wątpię. Myślę, że kiedy przestaną na siebie patrzeć, jakaś rana
przestanie w nich krwawić i z czasem się zabliźni. Co jest kompletną głupotą,
bo jeśli to prawdziwa miłość, a głęboko w to wierzę, chyba nigdy się nie
otrząsną. To smutne, ale Hermiona jest taka teraz… inna. Czasem wygląda jak
obłąkana, kiedy czyta książkę i nagle przerywa, rozgląda się na boki, szuka
czegoś. A kiedy tego nie znajduje, wraca do książki, jakby nigdy nic, choć ja
wiem, że spada w przepaść po raz kolejny. Kiedy tak czyta i szuka czegoś, nigdy
nie jesteśmy w Wielkiej Sali, wtedy jest trochę pogodniejsza. To myśl, że Snape
jest blisko, daje jej powód do spokoju. Kiedy jesteśmy w bibliotece, szuka go.
I nigdy nie znajduje. Wraca do tekstu książki, z każdym zdaniem rozpadając się
na jeszcze drobniejsze części.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zawsze
wiedziałem, że Hermiona jest krucha w środku. Nie miałem potwierdzenia, ale kiedy
teraz tak na nią patrzę, mam je, mam potwierdzenie w jej oczach, które na pozór
się śmieją, a w rzeczywistości nic nie znaczą. Hermiona stała się człowiekiem,
bezosobową jednostką. Jest szara w tłumie. Kolory wyblakły, kiedy sens stał się
nieosiągalny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif";">Po dwudziestu latach:<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif";">Astoria<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">To
okropne, że zostałam zmuszona do pisania, co myślę o życiu. Widzę to, co
napisał Neville Longbottom i szczerze się boję, że moje słowa wyjdą tak źle jak
jego. Nienawidzę takiego bełkotu. Życie jest tak głupie, że tu nie ma czego
analizować. Analiza głupoty, to jak analiza wiersza. Każdy czuje i widzi świat
inaczej, ale tak, musisz widzieć to, co inni. Autorzy własnych wierszy zawsze
oblewali analizę — to coś naturalnego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kochasz
kogoś? Jeśli tak, świetnie, masz przesrane. Chroń tą osobę, nawet jeśli nie
będziesz w stanie dać jej szczęścia. Tylko tego potrafiłam się nauczyć od
swojej siostry, która była niezrównaną idiotką. Potrafiła gapić się w lustro
przez godzinę. Kiedyś wrzuciła mi gumę do żucia we włosy. Szykowałam się wtedy
na randkę z niezłym chłopakiem, jej też się podobał. Kiedy zapukał do drzwi,
wrzuciła mi tą gumę i zanim ją usunęłam, mojego wybranka i jej już nie było.
Była do reszty zepsuta, nie lubiła mnie ze wzajemnością. Ale kochała mnie ponad
siebie, oddała za mnie życie, by mnie ratować. Nigdy tego nie zapomnę. Dała się
zgwałcić naszemu ojcu, a następnie zabić, by czymś go zająć. Wymknęłam się
wtedy chyłkiem z domu, widziałam twarz mamy w oknie. Nie poszła za mną,
nienawidziłam jej, że kochała naszego ojca tak bardzo, że wybrała jego, a nie
własne córki. Popieprzone to wszystko, kiedy się o tym pisze, ale to jest
właśnie to cudowne, sielankowe życie. Jest bezsensu. A co do Hermiony, która
jest główną bohaterką tej czy innej historii, no cóż, polubiłam ją. Była jaka
była, była dobrym człowiekiem, miała wady i wiele zalet. Nawet może więcej
zalet niż wad, ale to dobrze. Ktoś w związku zawsze musi ratować drugą osobę.
Snape dobrze sobie wybrał, Hermiona ratowała go do ostatniego, własnego tchu.
Kiedy była na krańcu, nie wybrała siebie, a jego. Jest równie wytrwała, co ja,
więc życzę jej jak najlepiej. Draco a Snape niewiele się od siebie różnią, ja i
Hermiona zostałyśmy wybrane, nie miałyśmy wyboru. Kiedy trafiłyśmy do samego
piekła, czas pokazał, że byłyśmy najlepszym, co spotkało ich w życiu.
Byłyśmy w stanie przeżyć piekło, by ich ratować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif";">Ginny<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nikt
nie przeskoczy ostatniego zdania Astorii. Zawsze ją podziwiałam za to, że nie
bała się mówić. To, co się wydarzyło… Nikt nie potrafił tego zrozumieć, pojąć,
do bani. Jak tu mówić dobrze o życiu, kiedy tyle w nim okropności. Dobrzy
ludzie zawsze dostają najbardziej od życiu po dupie i rzadko się podnoszą.
Hermiona to silna kobieta, nikt nie miałby pretensji, gdyby upadła i się nie
podniosła. Wszyscy by jej współczuli, pomagali wstać, a ona tylko
podziękowałaby za pomoc i powiedziała, że sama sobie poradzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">[Śmiech]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ona
taka jest! Naprawdę! Powinna być autorytetem dla dzieci w przedszkolu, czy coś
takiego. Pamiętam tą przerwę w szkole, to było przed eliksirami. Zaczęłyśmy
rozmawiać o Filchu i Draco, to są straszne przykłady, jak teraz o tym myślę, ale…
nie mogłam powiedzieć: bądź szczęśliwa i walcz o Snape’a. Na korytarzu było za
dużo ludzi, a gdyby ktoś usłyszał, że przekonuję Hermionę, żeby poszła walczyć
o Draco… narodziłoby się dużo zabawnych plotek. Lubię się śmiać, Hermiona by
się tymi plotkami nie przejęła, tak samo Draco, a ja miałabym niezły ubaw —
wszyscy szczęśliwi. Ludzie też są szczęśliwi, kiedy plotkują. Na chwilę
zapominają o własnych demonach i nie zajmują się sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">[Zapala
papierosa i zaciąga się]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ostatnio
dużo palę. Lubię palić, to strasznie przyjemne. Dryfujesz sobie między chorobą
płuc a chorobą gardła… nie znam się na chorobach. Ale to tak jakbym wybierała
sobie sposób, w jaki chcę umrzeć. Inni popełniają samobójstwo, mając kontrolę,
trzymając w dłoni życie i śmierć, a ja mam papierosa. Jeszcze teraz nie umrę,
ale za jakieś sto pięćdziesiąt lat pewnie będę pomarszczoną staruszką, która co
pięć minut próbuje sobie wykaszleć płuca. Ale to zawsze jakaś alternatywa,
prawda? Jakoś trzeba umrzeć. Blaise mi cały czas mówi, rzuć palenie,
śmierdzisz, umrzesz… Zawsze przyznaję mu rację, ale on wie, że i tak nie przestanę.
Jeszcze się nie przepaliłam tym nałogiem, życie mam jedno. Mogę chyba trochę popalić,
życie ma taki sam smak jak papierosy. Jest tak samo obrzydliwe, ale jednak
dalej palę. Chore i niedorzeczne, ale tak jest, zauważyliście? No chyba, że nie
palicie, tylko popełniacie samobójstwo. Wtedy… [klaszcze w dłonie] macie moje
gratulacje. Jesteście jednocześnie odważni i tchórzliwi. Ale kto powiedział, że
życie ma być odważnie przeżyte?*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">[Wybucha
płaczem]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: "Georgia","serif";">Ron<o:p></o:p></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Harry
nie potrafił tu przyjść. Nie miałby chyba nic do powiedzenia. Ja też nie mam za
wiele do gadania. Wyszło Hermionie jak zwykle. I jak napisał kiedyś Neville,
pierwsza miłość nigdy nie umiera. Hermiona to chyba była moją pierwszą, ale
nigdy nie będę miał pewności. Wiem tylko, że strasznie się wkurzyłem, kiedy
dowiedziałem się o niej i o Snapie… poczułem taką wściekłość, poczułem, że się
czerwienię, jak płoną mi uszy. Ale potem, po dłuższym czasie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">[Kaszle]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Po
dłuższym czasie chciałem po prostu spokoju. Nie chciałem się wkurzać. To było
dziecinne i niedorzeczne. Wiedziałem, że po czymś takim ją stracę. Ale ona chyba
to przewidziała, bo w tamten wieczór, chyba godzinę przed rozpoczęciem mojego
osobistego piekła, ona przytuliła mnie do siebie tak mocno. Myślałem wtedy, by
w końcu przestała mnie dusić, bo Susan stała obok, nie chciałem, żeby wpadła w
zazdrość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Poklepałem
ją po plecach i powiedziałem, że już będzie dobrze. Widziałem ją wtedy po raz
ostatni tego wieczoru i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">[Kręci
głową, ma łzy w oczach]<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nigdy
nie potrafiłem sobie wybaczyć, że ją wypuściłem z objęć. Że pozwoliłem jej iść
samej. To była największa głupota. Ale miałem wtedy ochotę się cieszyć i bawić
z ukochaną, a rozumiałem, że Hermiona chciała być sama. Nie dziwiłem jej się.
Gdybym ja tak stracił Susan… chyba by jakaś cząstka we mnie też umarła. Ale nie
sądziłbym, że w Hermionie umrze coś na zawsze i to dosłownie. Jest mi wstyd to
mówić, ale kiedy ona walczyła o życie, ja się śmiałem. Nie potrafię sobie tego
wyobrazić… Nie chcę tego sobie wyobrażać. Po tylu latach przeszedłem do
codzienności, ale w każdym z nas coś się zmieniło. Każdy cieszy się, że
wszystko jednak się ułożyło, ale towarzyszy radości również wstyd. W głębi
duszy każdy z nas cieszy się, że to nie my musieliśmy przechodzić to, co
Hermiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">*Prospekt,
Wisława Szymborska<o:p></o:p></span></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-28497132848687449682015-06-25T17:56:00.000+02:002015-06-25T17:56:17.086+02:00Rozdział osiemdziesiąty piąty<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— O rany.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Cały ranek
starannie się szykowała. Ubrania nie miały ani jednego niepotrzebnego zagięcia,
torba była wypełniona odpowiednimi książkami. A śniadanie miało się rozpocząć
za pięć minut, dlatego wyszła z dormitorium, aby stawić się przed Wielką Salą
dokładnie za pięć minut. Przez ostatni tydzień Hermiona była punktualna,
wszystko było pod kontrolą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zostały jej
cztery minuty do śniadania, a siedziała dokładnie w tym samym miejscu, co
chwilę temu. Z pewnością się spóźni, co na chwilę przestało zaprzątać jej głowę.
Zrzuciła torbę z kolan. Po całym salonie były rozłożone ciężkie księgi, para
leżała przytulona do siebie. Kiedy Ginny lub Blaise przekręcali się, nawet nie
wiadomo jak delikatnie, słychać było chrzęst gniecionych kartek, na których
smacznie spali. Podłoga była usłana w zaschniętych kropelkach atramentu. Brud
Hermionie nie przeszkadzał. Wpatrywała się w spokojne twarze śpiących. Mogła im
zazdrościć, ale tego nie robiła, w sercu poczuła ciepło. Wcześniej był tam
tylko chłód albo po prostu nic. Wielkie, ogromne, obrzydliwe nic. W
zorganizowanym świecie jej to nie przeszkadzało. Patrzyła załzawionymi oczami
na Blaise’a i Ginny i czuła ciepło, od którego zakręciło jej się w głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Czy to
Weasley, czy Diabelskie Sidła — parsknął Draco, wchodząc niepostrzeżenie do
salonu. Hermiona zacisnęła powieki, żeby pozbyć się łez. Odwróciła głowę,
Malfoy nie spuszczał z niej oka. — Przez ostatni tydzień byłaś punktualna do
bólu, aż zaczęliśmy się martwić. Dzisiaj nie przyszłaś. Pomyślałem, hej, coś
jest nie tak. I widząc w jakim jesteś stanie, uważam, że się nie pomyliłem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Żartujesz,
prawda? — zapytała zaskoczona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger —
westchnął, kierując się w jej stronę. Zrzucił księgi ze stolika na podłogę i
usiadł na nim, naprzeciwko jej fotela. — Jasne, że nie żartuje. Może to pytanie
zabrzmi głupio, ale co się dzieje?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Owutemy,
czuję się nieprzygotowana — powiedziała, wzruszając obojętnie ramiona. Patrzył
na nią przez cały czas, próbowała wyzywająco spojrzeć mu w oczy. Ale nie było
rady, nie potrafiła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jesteś
najbardziej przygotowaną osobą, jaką znam — zaśmiał się serdecznie, ale wyczuła
w jego ruchach irytację. Draco chciał się czegoś dowiedzieć, więc musiał to
dostać podane na tacy. Taki był, taki ją czasem irytował.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Malfoyowie zawsze dostają to, czego
chcą;<span class="apple-converted-space"> </span></i>powiedział kiedyś, nie
spuszczając z kpiącego tonu. — Oboje wiemy, że Owutemy nie mają nic do rzeczy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To po co
się głupio pytasz, skoro niby wszystko wiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Umilkł.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wszystko
jest w porządku — odezwała się żartobliwym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chyba
jesteś nienormalna.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Całkiem możliwe,
a teraz ich obudź i chodźmy na to śniadanie. I tak jesteśmy strasznie spóźnieni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— W sumie…
Dzisiaj jest jeden z lżejszych dni — powiedziała Ginny, zerkając na
profesjonalnie rozłożone plany lekcji. Ich czwórka siedziała na końcu ławy
Slytherinu, w odosobnieniu. Większość miejsc była już pusta, uczniowie zbierali
się na swoje pierwsze lekcje. Hermiona nie miała w tym czasie żadnych zajęć,
tak samo jak Draco i Blaise, co oceniła Ginny dokładnie studiując cztery plany.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie licząc
McGonnagall i Snape’a. Czekam, aż ona wyjdzie z siebie i stanie obok, żeby
czegoś jeszcze nas nauczyć przed Owutemami — parsknął Blaise, dopijając kawę.
Hermionie zrobiło się niedobrze na zapach świeżych oparów czarnej kawy.
Pozieleniała, odsuwając od siebie niedojedzoną jajecznicę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ginny,
spóźnisz się na Mugoloznawstwo — zauważyła Hermiona, lustrując wzrokiem Draco,
który oparł twarz o dłoń i przymknął oczy. Jeszcze chwilę temu tryskał energią.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ginny
odpowiedziała, że wie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To co tu
jeszcze robisz? — Granger zmarszczyła brwi. Blaise ignorowałem je obie,
czytając jakiś podręcznik o archaicznych zaklęciach. Draco prawie usnął. Sala
zdążyła całkiem opustoszeć, a jedzenie zniknąć ze stołów. Stały jeszcze tylko
dzbanki z ciepłą herbatą i kubki. Stół nauczycielski jakby zniknął z całej
scenerii. Hermiona lubiła na niego patrzeć, gdy zasiadała w nim kadra. Teraz te
miejsca wydawały się bez wyrazu, najważniejszego elementu układanki zabrakło.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Mugoloznawstwo to przyjemny przedmiot — zaczęła Ginny, lewitując plany lekcji
do właścicieli. Rude włosy miała rozwiane, rano nie zdążyła się uczesać, gdy
Draco ją obudził. — Kiedyś na niego chodziłaś, pewnie o tym wiesz. Jest
naprawdę przyjemny, nie sprawia mi trudności, nauczycielka nam pobłaża… Tak
przynajmniej było, gdy nie zaczął się ostatni miesiąc do przygotowania na
egzaminy. Potrafi zrobić nam niespodziewany test, co nie jest niczym dziwnym.
Robi ten test na ostatnią chwilę, ale to nic. Zazwyczaj daje nam na dziesięć
stron pytań dwie lekcje. Zawsze dostaję najwyższą ocenę w swojej klasie, nie
ucząc się praktycznie wcale. Gdy byłam z Harrym, opowiadał mi o mugolach, więc
wszystko dobrze pamiętam. Dlatego nie chcę już chodzić na te zajęcia od czasu
do czasu. Nudzą mnie, niczego nowego już się nie dowiem, bo tego podstawa
programowa nie wymaga. Nawet wątpię, by ta nauczycielka wiedziała więcej ode
mnie. A to jest okropne. Dlaczego ona ma mnie uczyć, gdy być może ja wiem
więcej niż ona? Coś takiego jest — Ginny uśmiechnęła się pod nosem. Dziwiąc się
sobie, że tak łatwo jej myśli ubrać w słowa. — Coś takiego jest uwłaszczające.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— W takim
razie ja nie pójdę na eliksiry — Hermiona wzruszyła ramionami, a cała trójka
spojrzała na nią tak gwałtownie, że zapiekły ją policzki. — Co?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Myślę, że…
na eliksirach zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego. Zawsze jest jakiś nowy
sposób do wynalezienia, aby obrobić jakiś składnik — powiedział Draco, ale
natrafiając na jej zimne oczy, dodał: — Ale jak chcesz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Właśnie,
Draco ma rację. Ten jeden raz — szepnęła Ginny, unikając wzroku Hermiony i
parskając śmiechem w swój rękaw. Tylko Blaise nie wyraził swojej opinii, jego
wzrok ponownie powiódł do otwartej księgi z zaklęciami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Skoro
wszyscy mówimy, co myślimy. Blaise, może się wypowiesz? — Hermionie głos
zadrżał w gardle ze złości. Ginny i Draco spojrzeli po sobie, a Zabini
przeniósł powoli obojętny wzrok na Granger, ale kiedy w końcu to zrobił,
odłożył książkę na bok. Podparł łokcie o stół. Draco przewrócił oczami, mając
nadzieję, że jego przemowa nie będzie tak długa, jak to miał w swoim dziwnym
zwyczaju.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czekając na
to, aż Blaise coś powie, Hermiona nieświadomie obracała w dłoniach kubek z
letnią herbatą. Wygląda naprawdę smutno, przeszło Blaise’owi przez myśl, kiedy
otwierał usta.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jesteś
dobra z eliksirów, sam Snape cię uczył, musisz być naprawdę dobra — zaczął,
przypatrując się Hermionie z przechyloną na bok głową. — I szczerze mówiąc, to
twoja sprawa, czy pójdziesz na te zajęcia, czy nie. Jeśli czujesz się na
siłach, by nie iść; nie idź. Ale jeśli nie chcesz iść na eliksiry tylko
dlatego, że będzie tam Snape… Uważam, że powinnaś mu pokazać, jak sobie
radzisz. Jak potrafisz bez niego żyć. Faceci są serio prości, więc walcz,
Granger. Niech pożałuje swojej decyzji — powiedział z mocą, wskazując na nią
palcem i unosząc kąciki ust. — Jesteś świetna, Granger, nie powinnaś w siebie
wątpić. Jesteś teraz w towarzystwie Ślizgonów, jesteśmy królami zemsty.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Draco
klasnął zadowolony w dłonie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jeśli
chcesz znać nasze zdanie — dodał Malfoy — na Ślizgona najlepszy jest kubeł
zimnej wody. Snape to prawdziwy Ślizgon, jeśli zobaczy, że odrzucił coś, co
teraz potrafi żyć bez niego, od razu zapragnie to z powrotem. Lubisz
psychologię, Granger, podejdź do tego z psychologicznego punktu widzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jesteście
stuknięci — podsumowała Ginny. — Ale macie rację. Ten jeden raz. Hermiono,
jesteś najsilniejszą osobą, jaką znam. Nigdy nie widziałam, jak poddajesz się
bez walki…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Oh, jakie
to słodkie… — pisnął Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Przymknij
się — Ginny posłała mu zimne spojrzenie, choć zdradzał ją szczery uśmiech. Z
powrotem zwróciła słowa ku Hermionie. — Walcz, walcz, walcz… Pamiętasz ten mój
ulubiony kawałek Fatalnych Jędz?<span class="apple-converted-space"> </span><i>Walcz
do utraty sił, do utraty tchu, walcz, walcz, walcz, aż czerń przysłoni ci świat.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ginny nuciła
swoją piosenkę do końca dnia, czasami dołączali się do niej Blaise z Draco, ale
po kilku godzinach i oni dostawali gęsiej skórki, kiedy słyszeli choć wers
piosenki. Krzyczeli na Ginny —<span class="apple-converted-space"> </span><i>zamknij
się wreszcie!</i><span class="apple-converted-space"> </span>— ale ona wtedy
śpiewała jeszcze głośniej. Każde słowo było zadedykowane Hermionie, czuła to, i
z takim przeczuciem całą czwórką schodzili do lochów, gdzie Ginny nareszcie
zamilkła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona
spróbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czuła lekkość. Była otoczona
przyjaciółmi, śpiewem, dobrym humorem i całą gamą uczuć, co przysłoniło jej na
chwilę zorganizowaną panoramę, w której chciała się jeszcze niedawno samotnie
otaczać. Nie dopuszczając do siebie niczego z zewnątrz, nie przybierała w
środkach, żyła jutrzejszym dniem, próbując zapomnieć to, co się w niej
kotłowało dzisiaj. Serce jej płonęło ze stresu, a dłonie drżały, czuła
opuszkami palców, a nie całą dłonią. Bez bólu i płytkiego oddechu da się
zwojować tylko pusty świat.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Już prawie
lato — powiedziała Ginny z podziwem, gdy słońce oświetliło jej twarz. Siedzieli
przed salą do eliksirów, na jednym z parapetów. Nie wyciągnęli nawet książki,
gdy ktoś rozpuścił plotkę o niespodziewanym teście, jaki sobie Snape wymyślił.
— Wyobrażacie sobie? Czas tak szybko minął.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— A ten rok
był tak dziwny, Cassie — zachichotała Hermiona, wystawiając twarz do słońca.
Przymknęła oczy, było jej naprawdę błogo. Ginny oparła głowę o jej ramię i też
zaśmiała się cichutko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Z czego
się tak chichracie? — zapytał Blaise, ale Draco zaraz go zajął pytaniem o coś
nieistotnego. Po chwili obaj powiedzieli, że muszą coś jeszcze załatwić i
zeskoczyli z parapetu, znikając po sekundach za zakrętem korytarza. Ginny
przewróciła oczami,<span class="apple-converted-space"> </span><i>faceci.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Draco nie
jest taki zły, jak mi się na początku wydawało — powiedziała Ginny, siadając
naprzeciwko Hermiony, która dalej miała przymknięte oczy, a twarz skąpaną w
słońcu. O ile na co dzień wyglądała przeciętnie, siedząc na nijakim parapecie
przed salą do eliksirów, wyglądała naprawdę ładnie. Słońce odsłoniło jej drobne
piegi, rozsypane po nosie i policzkach. Brązowe loki zalśniły zdrowo, a uśmiech
był jak orzeźwiająca lemoniada w upalny dzień. — Wiesz… nawet do siebie
pasujecie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak
uważasz? — Hermiona otworzyła oczy i spojrzała na przyjaciółkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak tylko
mówię — poprawiła ją, obgryzając paznokcie. — Dobrze byście razem wyglądali. Ty
i Malfoy. Hermiona Malfoy… nawet ładnie brzmi, nie uważasz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Uhm, może
— mruknęła, wzdychając z irytacją.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To tylko
sugestia. Ale fajnie by było, gdybyście się ze sobą spiknęli.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dla kogo
dobrze, dla tego dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mi to jest
całkowicie obojętne, możesz się nawet spotykać z Filchem. Gdybyś mi powiedziała
i pokazała, że jesteś z nim szczęśliwa, droga wolna. Krzyż ci z nim na drogę.
Bycie woźnym nie jest ambitną profesją, ale najważniejsze, żebyś była przy nim
szczęśliwa, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ginny, o
czym ty bredzisz. Co ma Filch do Draco?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— No niby
nic, ale gdybyś związała się z jednym albo drugim, to bym to zaakceptowała, nie
oceniałabym cię, naprawdę. Mówię to, żebyś wiedziała, że możesz zawsze na mnie
liczyć. Przyjaźnimy się od zawsze i na zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie
przyjaźnimy się od zawsze — zauważyła Hermiona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— A ja mam
całkiem inne wrażenie. Ale nie o to mi teraz chodzi… W ogóle słuchałaś, co ci
powiedziałam?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To o Draco
i Filchu? — jęknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dokładnie
to mam na myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Zrozumiałam i doceniam twoje zaangażowanie w moje życie uczuciowe. Jednak ani
Filch, ani Draco mnie nie interesuję… w taki sposób.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wiem,
wiem. Jesteś strasznie stała uczuciowo, dlatego cię tak lubię. Wiem, że choć
powiem ci najgorsze słowa na świecie, to i tak mnie nie zostawisz. I to jest w
tobie świetne… Znam cię naprawdę dobrze dzięki temu. A Draco i Filch to były
tylko przykłady, przyznaj, że dość trafne. Zrozumiałaś, o co mi naprawdę
chodzi, nie?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Że jeśli
będę walczyć o Snape’a, to będziesz mi kibicować<span class="apple-converted-space"> </span><i>do utraty tchu</i>, a jeśli się
poddam, zrobisz dokładnie to samo? I że będziesz zawsze przy mnie, bo mnie
kochasz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Zrozumiałaś bezbłędnie <u1:p></u1:p>— potwierdziła, udając, że łezka jej
się w oku zakręciła ze wzruszenia. Kiedy dzwonek rozbrzmiał na korytarzach,
Ginny dalej chichotała, zarażając dobrym humorem. Blaise i Draco wrócili
dokładnie z dźwiękiem dzwonka. Podali Ginny i Hermionie po jednym kruchym
ciastku, zawiniętym w serwetkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zgłodnieliśmy —
powiedział Blaise. — Macie po jednym, żebyście nie utyły.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona
uderzyła go w tył głowy, demonstracyjnie wpychając sobie całe ciasto do ust i
oblizując usta. Ginny zrobiła dokładnie to samo. Drzwi do sali otworzyły się z
dramatycznym hukiem. Jak zawsze. Snape jednym ostrym spojrzeniem powiedział im,
że mają wchodzić do środka. Hermiona weszła do klasy, a Ginny wzięła ją pod
ramię. Po sali niósł się ich dźwięczny śmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ja nie
wiem, profesorze, co się z nimi dzisiaj dzieje. Gdybym miał panu udzielić rady,
to powiedziałbym, że one potrzebują szlabanu. Może wtedy ich entuzjazm by
opadł — Draco stanął tuż obok Snape'a, ubierając na twarz swoją głupią,
filozoficzną minę. Severus ściął go wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Marne twe
nadzieje, bracie — Blaise poklepał Malfoya po ramieniu i razem weszli do
sali, zostawiając na korytarzu wściekłego Snape'a. Reszta klasa usiadła w
swoich ławkach. Hermiona zajęła swoje stałe miejsce w trzeciej ławce z Draco.
Ginny wybrała miejsce obok Neville'a, nie wiadomo dlaczego. Zwykle siadywała z
Blaisem. Ale ani on, ani ona, nie wyglądali na zdziwionych tą zmianą miejsca.
Oboje uśmiechali się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Co im
jest? — zapytała Hermiona trochę zaskoczona. Draco wzruszył ramionami,
parskając czasami pod nosem, widząc, jak Blaise próbuje nieudolnie zmusić do
zjedzenia ostatniego ciastka Astorię Greengrass. Granger patrzyła to na
Malfoya, to na Blaise'a i Astorię.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kiedy do
Hermiony dotarło, co się właśnie dzieje, pisnęła uradowana i rzuciła się
Malfoyowi na szyję, szepcząc mu do ucha —<span class="apple-converted-space"> </span><i>nareszcie, nareszcie...</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Panno
Granger — usłyszała znajome warknięcie. Odskoczyła od Draco jak oparzona,
rumieniąc się dziko. Czarne oczy płonęły, mężczyzna w nieśmiertelnie czarnej
szacie stał, opierając się jedną ręką o swoje biurko. W drugiej dłoni trzymał
różdżkę. Hermiona miała wrażenie, że ją zaraz połamie. — Umów się z panem
Malfoyme PO mojej lekcji. Przesiądź się do pierwszej ławki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Słucham? — zdziwiła się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Głucha
jesteś? — syknął wściekły. Wzięła swoje rzeczy i posłusznie przeniosła się do
pierwszej ławki, tuż przed biurkiem profesora Snape'a, postrachu szkoły. Cała
klasa przyglądała się jej, więc była podwójnie zażenowana. Miała ochotę udusić
Severusa i tą trójkę, która się teraz śmiała za jej plecami. Ale dzięki temu
przypomniała sobie ich słowa na śniadaniu. Miała mu pokazać, aby żałował,
dlatego uniosła dumnie wzrok, kiedy świdrował ją czarnymi oczami. Odsunęła swoje
krzesło z piskiem i usiadła na nim z największą gracją, na jaką ją było stać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Czy tak
jest dobrze, profesorze? — powiedziała cicho i uroczo, patrząc na Snape'a swoimi dużymi, brązowymi oczami. Nikt oprócz niego nie widział tego spojrzenia,
który zarezerwowany był tylko dla niego. Szalały w nich iskry nienawiści,
przelewające się ze słodką ironią, potoczniej zwaną miłością. Snape skrzywił
się i odwrócił wzrok. Jednym machnięciem różdżki rozesłał po
jednym wielostronicowym teście dla każdego. Kilkoro mniej
przygotowanych uczniów jęknęło żałośnie, co tylko się spotkało z jego ironicznym
uśmiechem. Spojrzał na Granger, która z ogromną radością zaczęła pisać odpowiedź na pierwsze pytanie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Macie
godzinę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dla
niektórych to będzie jak wyścig z czasem, pomyślała Hermiona. Oddała swój test
po półgodzinie, gdzie odpowiedziała starannie na każde pytanie. Zaraz za nią
zrobił to Draco. Spojrzała na niego ze swojej ławki, puścił jej oczko. Wyjęła z
torby książkę, pergamin i pióro. Zatopiła stalówkę w atramencie i nakreśliła
staranną wiadomość do Malfoya.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br />
<i>Wiedziałam! Wiedziałam! Wiedziałam! Długo kazałeś Astorii czekać.</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odpowiedź
przyszła po mniej niż minucie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br />
<i>Teraz tylko pytanie czy nie za długo. Blaise obiecał, że wygłosi wielką
rekomendację na mój temat, ale nie wiem, co z tego będzie. </i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br />
Nie masz się, o co martwić. Wiem o sprawach, o których ty nie masz zielonego
pojęcia. Ta dziewczyna skoczy za tobą w ogień... Można powiedzieć, że już to
zrobiła przez pewną kwestię. Ona cię kocha. <o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br />
Granger, o czym ty gadasz?<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br />
Nieważne, Draco. Po prostu mi zaufaj. Będzie dobrze, ona za tobą szaleje i
rozumie, że byłeś idiotą przez całe swoje życie i dalej nim będziesz. Swoją
drogą, dlaczego kazałeś na siebie tak długo czekać. Nie chce mi się wierzyć, że
niczego przez ten cały czas nie zauważy...<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie zdążyła
dopisać, kiedy kartka znalazła się na biurku Snape'a. Ona i Malfoy mieli zostać
na przerwie. Oznajmił jej dość jednoznacznie, że mają kłopoty. Chciała mu
dopiec jeszcze bardziej, więc tylko wzruszyła ramionami i położyła się na
ławce, próbując nie zasnąć. Co Snape mógłby jej zrobić za jakiś zwitek
pergaminu? Szlaban z Flichem? Nie ma sprawy. Umyć cały swój gabinet, posortować
składniki alfabetycznie? Zrobi to bez słówka prostestu. Tylko niech nie każe
jej robić tych rzeczy w jego towarzystwie, nie zniesie jego obecności dłużej,
niż jest to konieczne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dzwonek
zadzwonił za szybko. Reszta uczniów oddała swoje prace. Jedni mieli gorsze, a
drugie lepsze miny. Ginny i Blaise wyglądali na rozpogodzonych, pomachali im na
pożegnanie, życząc powodzenia. Hermiona kątem oka widziała, jak Astoria
wychodzi z głową w chmurach. Naprawdę dziwny widok. Dziewczyna o stoickim
spokoju, poważnej minie, teraz miała rozmarzone, maślane oczka. Ten widok ją rozczulił.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— CO TO
JEST?! — warknął Snape, gdy drzwi się zamknęły za ostatnim uczniem. Trzymał w
ręku pognieciony pergamin. — Doprawdy nie wiem, jak można być tak głupim, żeby
pisać o takich rzeczach. Nie wolno wam pisać o takich rzeczach. Sprawy procesu
sądowego nie mogą być przelane na papier, idioci.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jakiego
procesu? My nic…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jeszcze
trochę... a Granger, w chwili swojej miłosierności, napisałaby o Astorii i
pieprzonym Rookwoodzie — Snape spojrzał wściekły na Granger, a gdy to zrobił,
ostudziła jego zapał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie
zamierzałam o tym pisać, na miłość boską. Draco nic o tym nie wie! — krzyknęła,
wyglądała jak jednocześnie rozwścieczony i wygłodniały hipogryf. Hermiona kątem oka widziała
niezrozumienie na twarzy Malfoya. Zrobiło jej się słabo. Snape krył
zaskoczenie, które Hermiona już dawno umiała zauważyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Odejmuję
wam po piętnaście punktów. Tym razem obędzie się bez szlabanu, nie mielibyście
nawet czasu go odrobić. Chcę was widzieć tuż po kolacji w laboratorium. To będzie
wasza kara, będziecie harować do późnej nocy. A teraz wynocha — syknął. Hermiona
miała nadzieję, że ta szybka zmiana tematu wystarczy, a Draco nie zdąży niczego
zauważyć. Starała się wyglądać na wściekłą tonem Snape’a, a w środku topiła się
z przerażenia. Nie chciała, żeby Draco dowiedział się w taki sposób o tak delikatnej
sprawie. Na dodatek Severus nie wyglądał wcale na skruszonego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wynocha? —
warknął Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— No to ma
pan za swoje — szepnęła wymownie w stronę Snape’a, który wyglądał na bardziej
niż rozjuszonego. Cała sytuacja była po prostu idiotyczna. Hermiona miała
ochotę zapytać, czy Snape’owi na chwilę odjęło mózg. Co mu strzeliło do głowy —
nie miała zielonego pojęcia. Tak trudno odjąć punkty, zmyć im głowy, żeby się
wyżyć i wyprosić z klasy. Co za aspołeczny i nieprzewidywalny dupek.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Co miało
znaczyć to zdanie o Astorii i Rookwoodzie? Co ma jedno do drugiego?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nic —
powiedział Snape swoim zwykłym, kpiącym tonem. Hermiona odniosła wrażenie, że
zaraz naprawdę się nie powstrzyma i go udusi gołymi rękami. — To nie powinno
cię obchodzić, a teraz oboje się wynoście z mojej klasy, nie mam czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Do jasnej
cholery, najpierw zaczynasz jakiś wielki wstęp o Astorii i Rookwoodzie, tym obleśnym
urzędniku, a teraz tak po prostu mnie wyrzucasz?! Wszystko, co jest związane z
procesem jest moją sprawą, o której powinienem wiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona
westchnęła cicho, siadając na pierwszej ławce. Severus spojrzał jej w oczy z
niemym pytaniem. Kiwnęła głową. Snape zaczął mówić o tej dziwnej historii.
Astoria przekonała własnym ciałem, mówiąc delikatnie, Rookwooda, aby zagłosował
za uniewinnieniem Draco, który był oskarżony o śmierciożerstwo. Rookwood na
tyle wczuł się we własną rolę, że przekonał też kilku innych urzędników za
głosowaniem. Trudno było to sobie wyobrazić, wielu ludzi uważa Augustusa za spaczonego
człowieka. Ale ci którzy go znają, wiedzą o jego charyzmie. Inaczej nigdy nie
zostałby przyjęty do Wizengmotu. Cechowała go sprawiedliwość, szeroka wiedza o
prawie, ale jako człowiek sam w sobie był kanalią. I tylko dzięki Astorii Draco wygrał.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Astoria
powiedziała wam o tym? — zapytał Draco, kiedy historia dobiegła końca.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie, sami
się domyśleliśmy, kiedy wychodziliśmy z sali rozpraw — powiedziała Hermiona,
nieumyślnie mówiąc o sobie i Severusie w liczbie mnogiej. <i>My, nas</i>… — Potem rozmawiałam o tym z Astorią. Potwierdziła każde
moje słowo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dzięki za
opóźnioną szczerość — syknął. — Myślałem, że ty Granger…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Astoria
jest jedyną osobą, która może ci o takich rzeczach mówić. Nie Granger, ani ja.
Nie wchodzi się ludziom do łóżka. Nie możesz mieć też do Greengrass pretensje,
zrobiła to, co uważała za słuszne — Severus wszedł mu brutalnie w słowo.
Hermiona spojrzała na swojego nauczyciela z wdzięcznością. Kiedy Draco wyszedł
z klasy, trzaskając drzwiami, spuściła wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mamy się
stawić tuż po kolacji? — zapytała, podnosząc swoją torbę z podłogi. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak będzie
dla wszystkich najlepiej — powiedział obojętnie, nawet nie starając się ukryć,
że nie chce jej widzieć. Wyszła z przeczuciem, że to co już było, tak łatwo nie
wróci. Słowa piosenki, którą nuciła Ginny przez cały dzień, stały się nierealne
i przez to okropnie raniące.<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
</span><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-60569267561310766652015-06-22T23:06:00.002+02:002015-06-22T23:07:45.218+02:00Rozdział osiemdziesiąty czwarty<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
wyswobodził się z jej uścisku w połowie drogi do łóżka. Nerida nie
protestowała, nie próbowała znowu złapać jego dłoni. Nie była natrętna, to była
tylko propozycja, nic wielkiego — przyjacielska przysługa. Odwróciła się w jego
stronę, nieświadomie przybliżając się do Snape’a o krok bliżej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nerido — powiedział zimno — powinnaś już iść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Po
plecach przeszły jej ciarki. Wiele razy słyszała, jak krzyczy, niestarannie i
krzywdząco dobiera słowa, ale nigdy nie czuła się przy nim niebezpiecznie. Zazwyczaj
Severus miał paskudny i paskudniejszy humor. Paskudniejszy był o niebo lepszy,
bo wtedy miał depresję albo zwyczajnie pił na umór. Jednak stojąc tuż przed nim
i patrząc mu głęboko w piękne czarne oczy, poczuła strach. Kiedy cofnęła się
dwa kroki w tył, czując za sobą łóżko, Severus rozluźnił się. Nie spuszczał z
niej wzroku, a przerwanie tego połączenia wydawało się niemożliwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Jego
maniakalna podejrzliwość nigdy nie wygasała, nawet w zaciszu sypialni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nerida
nie wiedziała, jak powinna odnaleźć się w nowej sytuacji. Nie pierwszy raz ją odrzucił, przywykła do tego, ale coś w
jego zachowaniu nie dawało Neridzie spokoju. Obcięła go wzrokiem od stóp aż po
głowę. Czarne spodnie trzymały się luźno na jego biodrach, nie od dziś
wiedziała, że jest nienaturalnie chudy. Przeszła do torsu, gdzie tysiące
dyskretnych blizn usłane były na jego klatce piersiowej, ozdabiając go jak
kwiaty na łące. Widać mu było żebra i mięśnie ramion. Żylaste ręce, zgrubione
od wyrabiania eliksirów dłonie. I twarz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
się zachwiał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ale
jego oczy trzeźwo na nią patrzyły. Były jak martwe. Znowu poczuła bezgraniczny
strach, który burzył w niej adrenalinę kawałek po kawałku. Ale przełknęła ślinę
i nie dała po sobie niczego poznać. <i>Jeśli
okażesz strach, okażesz słabość, </i>usłyszała w głowie głos Severusa Snape’a.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Po prostu się wynoś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Severusie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ta twoja chora gra, jesteś dobrą manipulatorką — jego głos ociekał jadem, a
oczy niebezpiecznie błysnęły w mroku, który nagle zaczął Neridę niepokoić. Pokój
był czysty, idealnie upozorowany. Severus wcale nie schował butelek po
alkoholu, on zwyczajnie nie był pijany. Czekał na nią. — Ale mnie nie oszukasz,
już nie… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Masz paranoję — szepnęła, sięgając po różdżkę za pasek spodni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
zamachał jej magicznym patykiem. Jej różdżka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tego szukasz? — zapytał miękko. Neridzie zabiło mocniej serce. Teleportacja w
Hogwarcie była niemożliwa, wołanie o pomoc nie miało sensu. Nie miała szans, by
dostatecznie szybko doskoczyć do kominka i przenieść się do Dumbledore’a. Nie
potrafiła używać magii bez różdżki. Czarne oczy zabłysnęły zwycięsko w mroku,
który jeszcze chwilę temu przypominał romantyczną scenerię z mugolskich filmów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
J-ja… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czyżby głos ci uwiązł w gardle? — zachichotał kpiąco, uśmiechając się
sardonicznie. — Oh, moja słodka Nerida. Kochająca Nerida, która nie jest warta
miłości nawet najbardziej szalonego człowieka. Nie zasługuje na moją miłość —
zaśmiał się. W oczach Neridy stanęły łzy. Severus śmiał się dalej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak bardzo trzeba się zniżyć, by uwodzić pijanego mężczyznę, który na dodatek
nie należy do ciebie? I nigdy nie należał. Nigdy mnie nie miałaś, nigdy nie
byłaś najważniejsza. Zawsze byłaś nikim, zawsze, zawsze, z a w s z e.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przestań! — zakryła sobie usta dłonią, Severus niemal słyszał trzask jej
łamiącego się serca. Kruchego jak szyba lodu. Snape machnął różdżką,
korzystając z jej szoku i cierpienia. Gubiąc honor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
<i>Imperio</i>… dźgnij się nożem w brzuch.
Przekręć go. Boli?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
<i>Crucio</i>… krzycz, jeśli chcesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
<i>Avada kedavra</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Krzyk
ucichł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
DWADZIEŚCIA PUNKTÓW OD RAVENCLAWU, Vanger — warknął Snape. Miał nadzieję na
spokojny patrol pełen rozwydrzonych uczniaków. Szczęście, że węże się
pochowały, ich też by nie oszczędził. — Jutro, szlaban o dwudziestej. W
Zakazanym Lesie. — Wycedził każde słowo, które ociekało jadem od pierwszej do
ostatniej literki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Uczeń
trzeciego roku cały drżał i odszedł ze zwieszoną głową, Severus dostrzegł w
jego oczach zawód, co go delikatnie podniosło na duchu. Szedł dalej ciemnymi
korytarzami, gasząc przed sobą każdą pochodnię. Ciemność dawała mu dobre
miejsce na to, aby przemyśleć swoje głupie zachowanie. Ile można myśleć nad
jedną rzeczą, a raczej kobietą. Jedna rzecz, jedna kobieta, bez różnicy. Kiedy
on kiedykolwiek myślał nad kobietą? Na miłość boską samego Merlina. Nigdy nie
miał takich problemów, nigdy nie był w jakby–związku i co? I był święty spokój.
Bez kłopotów, nikt mu nie jęczał, że za dużo ma w sobie sarkazmu, że za dużo
pije… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif";">Ekhem, każdy ci to
powtarza. Każdy, prócz Granger.</span></i><span style="font-family: "Georgia","serif";"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Warknął
coś niezrozumiałego pod nosem, co było serią morderczych przekleństw. Jak on
nienawidził tej małej, wrednej, pyskatej… a jeszcze bardziej siebie, że dał się
wciągnąć w te chore gierki. Dumbledore wszystko zaplanował i choć Severus od
początku rozumiał, że miał swoim projektem chronić Granger i Dracona, nigdy nie
doszukiwał się jakiegoś pobocznego planu. Jeśli taki kiedykolwiek istniał. On i
Granger… to łamanie praw moralnych, szkolnych… złamali każdą zasadę. Wiedział,
że Albus jest szurnięty, ale nie aż tak, aby coś takiego przewidzieć. Na
szczęście, już wszystko co z nią związane zostało skończone. To twarde
pożegnanie i jej dramatyczne wyjście mu się podobało. Była jeszcze młoda,
głupia, zdąży zapomnieć. Zakochać się. I bardzo dobrze. Nie miało to już z nim
związku. Hermiona Granger, jego uczennica, była kochanka… gdyby ktoś się
dowiedział, to by ją zniszczyło. I choć ją nienawidził, nie ufał jej i obwiniał
za wszystko, nie dopuściłby do tego, aby przez niego , czy kogokolwiek, cierpiała,
nigdy. Jego poczucie winy sięgało każdego człowieka, bo dosłownie każdy w
czasach wojny mógłby być jego celem, który na pewno by zabił, gdyby musiał. W tym Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nagle
wszystkie pochodnie zalśniły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Severusie… dostaliśmy anonimową wiadomość, że… — Minewrze chyba pierwszy raz
zabrakło słów. Snape uniósł brwi, stając w miejscu. Nawet z daleka wyglądał na
niewzruszonego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wykrztuś to z siebie — rzekł śmiertelnie poważnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Morderstwo w zamku. Dostaliśmy anonimową wiadomość o morderstwie. O… o twoim
morderstwie. Szybko. — Oboje pospieszyli do gabinetu Dumbledore’a, gdzie całą
trójką przenieśli się przez kominek do prywatnych kwater profesora eliksirów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Lumos — warknął Snape, tworząc snop światła nad ich głową. Blask oświetlił całą
sypialnię, ale wyglądała normalnie, bez żadnej krwi, ani martwego ciała.
Severus zesztywniał jeszcze bardziej. Kiedy wychodził kilka godzin temu, pokój
wyglądał dokładnie tak samo. Oprócz tej lśniącej podłogi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
W anonimowej wiadomości dostaliśmy coś jeszcze — Minerwa stanęła tuż obok
Severusa, podając mu list. — Czy domyślasz się…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Oczywiście, że się domyślam. Nie rób ze mnie idioty. Nie pierwszy raz widzę
pióro, którego atramentem jest krew, McGonnagall — rzekł lekceważąco, choć w
środku drżał panicznie. Jeśli to krew… jeśli to dotyczyło jego, jeśli ktoś
chciał zranić właśnie jego… czy to była krew Granger? Wyobraził sobie, że tak
się właśnie dzieje. Severus nagle poczuł się osaczony, a w rękach trzymał list
delikatnie, jak najkruchszą istotę. Jak ostatni dorobek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Domyślasz się, czyja to krew? — zapytał Albus cicho. Severus gdyby tylko
chciał, mógłby go okłamać. Ale nie chciał teraz tego robić. To nie była
Granger, co automatycznie go nie dotyczyło. Gdyby to była Granger, wiedziałby.
Nerida miała ją pilnować do końca roku szkolnego, dopiero potem sobie odpuścić.
Polecenia Dumbledore’a były dla niej zresztą święte i nigdy nie próbowała się
przez nie prześlizgnąć. Gdy tak o tym myślał, tylko Nerida miała w tej sprawie
jego bezgraniczne zaufanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Snape
wyjął niespodziewanie swoją różdżką, zaczynając szczegółowe badania pergaminu.
Nic jednak nie dało się ustalić. Dało się w liście wykryć tylko czarną magię,
do tego niezwykle profesjonalną i potężną, której Snape dorobił się dopiero po
latach. To był idealny ruch, bo w takiej sytuacji to on stawał się głównym
podejrzanym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie mam pojęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nerida przysłała nam chwilę temu wiadomość. Hermiona, Draco, Blasie i młoda
Weasleyówna są w salonie Prefektów. Nic specjalnego również nie wydarzyło się w
zamku. Nie zostało odnotowane zniknięcie — Albus starannie dobierał słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Po co ktoś miałby coś takiego wysyłać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Aby ze mnie zadrwić — Severus skupił wzrok na miejscu, w którym jeszcze
niedawno stał fotel Granger. Rozciągnął wargi w ponurym uśmiechu. — Albo żeby
nas ostrzec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mam wrażenie, że ten list jest bez znaczenia. Uczniowie często żartują w
brutalny sposób. Krwawe pióra to nic wielkiego, w porównaniu z innymi gadżetami
— odezwała się McGonnagall, pocierając ramiona, aby się ogrzać. Przez chwilę
jej sztywny kok i surowa mina znikła, a kobieta wyglądała na skurczoną i
obarczoną czymś ciężkim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Możliwe — odparł Severus, ale cała trójka wiedziała, że nie jest przekonany. I
również całością się zgadzali po cichu, że nie należy takiego sygnału
ignorować. Gdyby nie ta lśniąca podłoga, może nie nabrałby podejrzeń i nie
szukał trupa we własnej szafie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Następnego
dnia list został dyskretnie przekazany Madame Pomfrey. Tylko ona miała wykaz
krwi większości uczniów, którzy przewinęli się przez jej gabinet. Ale na
rezultaty musieliby czekać naprawdę długo, nawet do końca roku. Przyjęli na
siebie to ryzyko, a z czasem zapomnieli o krwistym liście. Nic podobnego nie
miało potem miejsca, wszyscy żyli już Owutemami lub zbliżającym się końcem roku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zatarte
obawy i czas razem sobie z nich wszystkich zakpiły. To był ciepły wieczór,
usłany kosztownościami całego dnia. Kobiety się śmiały, dbały o przypudrowane
buzie, a mężczyźni stukali się do połowy pełnymi szklankami prawie do samego
końca.</span></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-37501168316692278932015-06-15T06:50:00.000+02:002015-06-15T06:51:23.316+02:00Rozdział osiemdziesiąty trzeci<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Dla Pani Black, w ramach obietnicy, jest przed sobotą. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Czarne
obcasy stukały rytmicznie o posadzkę, a peleryna nieznacznie muskała sobą
kafle. Znad kaptura widać było tylko idealnie wykrojone usta, jak wyrzeźbione z
najtwardszego marmuru. Dłonie były zakryte płatami czarnej szaty. Dopiero kiedy
ciemna, smukła postać stanęła przed którymiś z drzwi, z rękawa wyswobodziła się
kobieca dłoń, która ściągnęła z głowy kaptur.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Uwolniła
swoje włosy, które ukryła za kołnierzem i rozsypała je na ramionach.
Kruczoczarne włosy, skręcone przy końcach, sięgały kobiecie ledwo do łopatek.
Nerida obejrzała się dookoła, ale była noc, a uczniowie robili się z roku na
rok coraz grzeczniejsi. Gdyby Hogwart wiedział, co się dzieje w Durmstrangu…
marmurowe usta rozciągnęły się w uśmiechu, wspominając różne, co rusz
dziwniejsze wspomnienia, zawierające same nieprzyzwoite nuty. Jej uroda
zapewniła jej dość niebywałe dzieciństwo. Jako dorosła kobieta nie żałowała
zmarnowanego czasu na nieromantyczne schadzki. Nie czekała na miłość życia, ani
o taką nie zamierzała błagać niebiosa. Może to nastawienie ją zabiło i dlatego
tu stała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Machnęła
krótko różdżką, a drzwi kliknęły i weszła do środka, gdzie było zupełnie
ciemno. Przeszła przez laboratorium, gabinet, aż znalazła się przed drzwiami
sypialni. Były nieznacznie uchylone. Odchyliła je jeszcze trochę, ale Severus
tego nie zauważył. Wyglądał na zamyślonego, wpatrywał się bez reszty w kominek,
z którego raz po raz buchał ogień. Jego blada twarz była usłana niekończącymi
się cieniami, a czarne oczy utkwione były wciąż w tym samym miejscu. Opierał
się jedną ręką o kominek, nie miał na sobie koszuli. Jego bladość i unosząca
się w spokojnym rytmie klatka piersiowa biła po oczach. Włosy miał założone za
ucho i mogła widzieć jego wystające kości policzkowe, które zawsze ją urzekały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Oparła
głowę o framugę, zakładając ręce na piersi. Kopnęła drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nad czym tak myślisz, czyżbyś nabrał wątpliwości? — szepnęła konspiracyjnie.
Nerida westchnęła, gdy nawet na nią nie spojrzał. Odbiła się plecami o framugę
i podeszła do niego, stanowczo stawiając kroki. — To, co kazałeś mi jej pokazać
było poniżej krytyki. Sama jsię ciebie bałam, a wiesz, że mnie ciężko ruszyć.
Te wspomnienia były twoim koszmarem, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Daruj sobie — mruknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
D a r u j s o b i e — powtórzyła
bezgłośnie, kręcąc głową. — Dlaczego jej tu teraz nie ma? Czyżby się bała?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak to <i>nie</i>? — uniosła brwi. — Tylko
mi nie mów, że sam ją wyrzuciłeś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
nie odpowiedział, a Nerida nie była pewna, co powiedzieć. Ten cholerny dupek po
prostu chciał być nieszczęśliwy, marzył o autodestrukcji. Chciał pokutować do
końca swojego marnego życia, dlatego jeszcze się nie zabił, bo to byłaby
ucieczka od największego bagna, w jakie się wpakował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie zasłużyłeś na to. — Podeszła do niego i przytuliła się do jego pleców. Miała
ochotę się rozpłakać, pierwszy raz od nie wiadomo ilu lat. Odkąd widziała go,
jak wrócił prawie nieżywy z misji. Wtedy płakała nad jego krwią, która została
jej na rękach. — Musisz to naprawić, Severusie. Jestem, na miłość boską, pewna
tej dziewczyny. Sam fakt, że nie uciekła z krzykiem, gdy pokazałam jej twoje
wspomnienia…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie — pokręcił głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Na Merlina, jesteś pijany. — Stanęła tuż przed nim i wzięła w dłonie jego
twarz. Nie chciał spojrzeć jej w oczy, a również zbyt się chwiał, żeby wyrwać
się z tego duszącego uścisku. Nie wiedziała, co czuł i ile wypił, ale nie
wyglądał dobrze. Kretyn. W jednej chwili miała ochotę uwierzyć w słowa Granger,
która jeszcze w święta insynuowała o jego kompletnym spaczeniu na rzeczywistość
i wątpliwej inteligencji. Choć Nerida wolała tego nie przyznawać, Hermiona była
dobrą partią dla Severusa, o wiele lepszą niż ona. Nerida była do niego zbyt
podobna. A Hermiona potrafiła przez zaledwie pół roku zmienić go w czującego
człowieka. Bo Nerida wierzyła, że Severus się zakochał, nawet jeśli słowo
Severus i zakochać były jak jednoimienne magnesy, które nawzajem powinny się
odpychać, bo takie są prawa fizyki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czepiasz się szczegółów — powiedział, mrużąc oczy, aby widzieć jej zielone tęczówki.
Zaśmiała się cicho, wręcz kpiąco i zaprowadziła go do łóżka. Sam zapewne byłby
w stanie to zrobić, ale nie chciała przerywać dotyku. Czuła magię na jego
skórze, szkoda tylko, że jednostronną. Bała się, że coś takiego to
wykorzystywanie sytuacji. Z jednej strony na niczym jej nie zależało, a z
drugiej chciała być lojalną przyjaciółką, nawet jeśli ku swoim zachciankom
miałaby dobre powody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zostań — syknął, gdy oddaliła się na dwa kroki od łóżka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nigdy nie chciałeś, żebym zostawała. Ile wypiłeś? Nie widzę żadnych butelek. —
Nerida rozejrzała się po pokoju, ale wyglądał niewinnie. Po co miałby tu
cokolwiek ukrywać, to bezsensu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wystarczająco, by jutro nie pamiętać, że tu byłaś. Na szczęście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
uśmiechnął się krzywo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiesz, kto zawsze ma szczęście? — zapytała złośliwie, ale Snape już jej nie
słuchał. Oparł łokcie o kolana i siedział ze wzrokiem wbitym w podłogę. — Nie
rozumiem. Zawsze miałeś taką minę, kiedy musiałeś kogoś zabić… kiedy Dumbledore
ci kazał. Mam szukać trupa w szafie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A zamkniesz się, jeśli ci powiem, że tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Złudne twoje nadzieje. Możesz mnie za to napoić wódką, którą chowasz w
gabinecie. Wtedy stanę się małomówna, ale nie ręczę, że będę umiała trzymać łap
przy sobie. — Uniosła wyzywająco brwi i mimo że zaśmiała się, był to półżart,
który oboje zrozumieli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chyba już na to za późno — odparł poważnie. Kiedy w dzień rozmawiali, nie mógł
odpędzić się od sarkazmu i Nerida miała problem z jednoznacznym zrozumieniem.
(A żeby była dokładnie taka sama jak on, czuła się poirytowana, że nie rozumie,
co czuje jej własny przyjaciel… Musiała przyjść z niezapowiedzianą wizytą,
dodatkowo szczęśliwie natrafiając na jego samotną libację. Dopiero w takiej
sytuacji potrafiła zrozumieć swój błąd w analizie jego chorej głowy. Zazwyczaj
kierował się chłodną logiką, całkiem zapomniała, że Severus mógłby mieć
uczucia? Najwyraźniej tak właśnie było. Jego najlepsza przyjaciółka zapomniała,
że on potrafił być człowiekiem. Brzmiało to smutno i nieprawdopodobnie, ale
takie rzeczy czasami się zdarzały).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Severusie, porozmawiaj ze mną, do kurwy nędzy! — warknęła, chodząc niespokojnie
po pokoju. Jej rozsądek i duma oficjalnie poszły się ze sobą pieprzyć,
oficjalnie o niej zapominając. Nie miała im tego za złe, skoro sam Snape nie
będzie następnego dnia niczego pamiętał. Raz, chociaż raz chciała wiedzieć, co
się dzieje. Zazwyczaj zadowalała się suchymi faktami, które musiała usłyszeć od
osób, których nawet nie lubiła!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A o czym chciałabyś porozmawiać? — posłał jej kpiące uniesie kącików ust.
Spojrzała na niego rozjuszona, wściekła, żółć się w niej przelewała litrami,
ale musiała ją przełknąć, Severus był jak zwierzę. Jeśli się za mocno go
przyciśnie, zamknie się w sobie jeszcze bardziej, niż na początku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Prosisz się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czy to propozycja?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Możliwe. Ale ja bym się z niej nie cieszyła. —</span> <span style="font-family: "Georgia","serif";">Zacisnęła usta. — Jak to jest, że Granger o twoim
patologicznym ojcu wiedziała po pół roku, a ja musiałam czekać na twoje
wyjaśnienia po dziesięciu latach przyjaźni?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Snape
zmarszczył gniewnie brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Rozmawiałyście o mnie? — wstał chwiejnie z łóżka i skierował ku niej swoje
kroki. Nerida nie wiedziała dokładnie, jakiego ruchu ma się spodziewać. Jednego
razu, kiedy był kompletnie upity, zataczający się, uderzył ją. Był to jedyny
raz, którego później nie pamiętał, ale sam fakt, że to zrobił, kazał jej zacisnąć
palce na różdżce. Kiedy w końcu był od niej kilka cali, zatrzymał się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A co w tym dziwnego? Oglądałyśmy twoje wspomnienia przy paczce popcornu, w
przerwach na reklamy trzeba przecież o czymś pogadać, żeby się nie zanudzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak ty… — wycedził przez zaciśnięte zęby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Severusie — westchnęła — żartowałam. Śmieszy mnie, jak reagujesz na samo jej
imię… no dobra, nazwisko. Masz dziwny fetysz na nazwiska. Ta myśl jest okropna,
jeśli się pomyśli, że nigdy nie powiedziałeś do Pottera po imieniu — wybuchła
śmiechem, gdy zrobił kwaśną minę. Możliwe, że zaśmiałby się na uwagę o
Potterze, ale w jednej wypowiedzi Nerida zawarła też wzmiankę o nieszczęsnej
Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nerida
ominęła go i podeszła do komody, gdzie zawsze miał schowane swoje <i>małe</i> zapasy. Jeszcze trochę czasu bez
Granger, a stanie się anonimowym alkoholikiem, pomyślała, przeglądając półkę,
gdzie było dosłownie wszystko. Po najtańszy spirytus i najdroższy koniak.
Jednak jej brwi podjechały po samą linię włosów, nim uśmiechnęła się szatańsko.
Przywołała kieliszek do wina i nalała sobie solidną porcję. Usiadła na jednym z
dwóch foteli, specjalnie wybierając ten, na którym Severus nigdy nie siadał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
westchnął, przymykając oczy i trzymając się za nasadę dużego nosa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wynoś się — warknął, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie, przeklinając siebie
samego. Nerida jedynie uśmiechnęła się jeszcze szerzej, niż to było stosowne.
Czując, że powoli, powoli to ona wygrywa z jego świadomością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Coś nie tak? — pisnęła, niczym niewiniątko. — Czyżbym piła wino porzeczkowe,
które trzymasz u siebie od świąt, odkąd ona tu była i nie wyznała ci, że to jej
ulubione? Oh, a może chodzi ci o to, że siedzę na jej szczególnym miejscu, od
których aż śmierdzi od jej kwiatowych perfum?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wynoś się — powtórzył ciszej. Nerida położyła kieliszek na stole i wstała z
miejsca przeznaczonego tylko dla świętej krowy. Stanęła ponownie tuż przed nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Spójrz na mnie — wzięła w dłonie jego twarz. Patrzył wszędzie, tylko nie na
Neridę. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Proszę — dodała. Dopiero wtedy zszedł czarnym spojrzeniem trochę niżej, patrząc
się prosto w zielone oczy, tak bardzo podobne do oczu jego dawnej przyjaciółki.
— Jeśli chcesz, znowu pozwolę ci zapomnieć. — Wypowiedziała każde słowo z
finezją, gorzką słodyczą, prowadząc go do łóżka.</span><o:p></o:p></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-14850436150390963252015-06-14T09:41:00.000+02:002015-06-14T09:41:06.520+02:00Rozdział osiemdziesiąty drugi<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus wygrywa w ankiecie, wiedziałam! Aha, i to jakaś reguła, że nie lubi się głównego bohatera, czyli u mnie Hermiony? Ona ma tylko dwa głosy... co za zołzy z Was... I co mnie (nie)zdziwiło, Draco idzie łeb w łeb ze Snapem. Uwaga, piszę to pierwszy i ostatni raz, odbierając Waszą iskierkę nadziei, fanki Draczego </span><span style="font-family: Georgia, serif;">— to nie jest Dramione. :')</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">*</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nigdy się tego nie nauczę — jęknął Neville.
Harry spojrzał na przyjaciela zirytowany, a Ron był tak blady, że nie
dostrzegał tego, co się dzieje dookoła; ślęczał nad eliksirami, które były mu
potrzebne, aby zostać aurorem. Harry miał podobną sytuację. Oboje mieli
utorowaną drogę do Ministerstwa, w końcu Potter był Wybrańcem, Ron przyczynił
się do obalenia totalitarnych rządów, jednak myśl, że zasłużył sobie w pełni na
to stanowisko była… ekstremalnie ekscytująca, choć trudna do wykonania. Dopiero
teraz potrafił zrozumieć Hermionę, która zawsze miała wysokie ambicje —
ciągnęła się za nimi satysfakcja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Neville, tobie nawet nie są potrzebne zdane egzaminy, poza Zielarstwem, z
którego i tak nie musisz zakuwać. Znasz te chwasty na pamięć — powiedział
Harry, uśmiechając się do przyjaciela, który przyjął jego słowa jako
komplement. Jego policzki były czerwone, można by na nich odpalić cygaro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Pani
Pince przyłożyła palec do ust i syknęła. Zachowywali się za głośno. Harry i
Neville przewrócili oczami, ale umilkli. Ron pozostawał nieobecny, wpatrywał
się w jeden punkt za ich plecami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Cześć, Hermiono — przywitał się Ron. Harry obrócił się i napotkał tuż za swoimi
plecami uśmiechniętą przyjaciółkę z burzą brązowych loków. Miała na sobie
mugolskie ubrania, czarną koszulkę i czarne spodnie. Czarny kolor kojarzył mu
się tylko ze Snapem lub żałobą, choć w praktyce było to to samo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nigdy bym nie sądziła, że będziecie tu tak wcześnie. — Zachichotała. Zajrzała
Harry’emu przez ramię, opierając się brodą o jego obojczyk. Poczuła miłe ciepło
w sercu, gdy czytała jego nawet dobre notatki i wdychała miły zapach męskich
perfum. Kojarzyły jej się z czymś dobrym, bezpiecznym, a jednocześnie odległym.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tu masz błąd, nie kamień księżycowy, tylko kwarcowy. Często są mylone. —
Wskazała mu palcem na odpowiedni akapit i zdanie, a Harry, choć miał delikatny
uśmiech na twarzy, nie był zadowolony ze wskazanego błędu. — Wolisz nauczyć się
źle, niż żebym cię poprawiła?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Pokręciła
głową z jego dumnej miny i usiadła na krześle obok Neville’a.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie uczysz się? — zapytał Ron. Hermiona dopiero zwróciła uwagę na jego bladą
twarz, przekrwione oczy, zachrypnięty głos. Uniosła brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mam przerwę. A ty… nie spałeś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Harry
parsknął w rękaw bluzy, a Ron zaczął przypominać buraka. Nawet jego uszy były
czerwone. Spuścił wzrok. Hermiona wybałuszyła oczy, a Neville wolał siedzieć
cicho, czując się nagle jak intruz. Jakby przeszkodził w spotkaniu starych,
szkolnych przyjaciół na zjeździe absolwentów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Bo Susan… no…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie chcę znać szczegółów! — Parsknęła śmiechem. Ron zaczerwienił się jeszcze
bardziej, choć wydawało się to niemożliwe. Wszyscy byli rozluźnieni, choć przed
nimi leżały książki, które powinni już recytować na pamięć. Gdy jeszcze przez
chwilę nabijali się z biednego, czerwonego Rona, nie zauważyli, że zachowują
się zbyt głośno. Nikt na dodatek ich nie upomniał. Harry westchnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mam nadzieję, że gdy skończę szkołę, nigdy go już nie zobaczę. — Harry wskazał
głową na Severusa Snape’a, który rozmawiał o czymś przyciszonym głosem z panią
Pince. Ron przytaknął szybko głową, licząc na ostateczną zmianę tematu. Neville
natomiast przyglądał się Hermionie o kilka sekund za długo, gdy ta opuściła
wzrok i udawała, że zaczytała się w jakimś rozdziale o runach. Czytała jeden akapit
w kółko, rozluźniła się dopiero, gdy drzwi za profesorem Snapem się zatrzasnęły
tak, że prawie wypadły z zawiasów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono… — zaczął Harry, mrużąc oczy. — Może wyda ci się to dziwne, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czemu jesteś taka spięta? — zapytał Ron, przerywając Harry’emu wpół słowa. —
Snape cię męczy na tych dodatkowych zajęciach? Jak chcesz, to mogę, wiesz,
pogadać z nim czy coś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
uśmiechnęła się szeroko, ale, jak na gust Neville’a, zrobiła to z cukierkowego
przymusu. Jej uśmiech nie sięgał w każdym razie oczu, a ręce zaciśnięte miała
na okładce książki, że była lekko wygięta. Były to drobne gesty, ale wyjaśniały
wszystko. Przynajmniej Neville to widział.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jasne, że on nas męczy. — Prychnęła. — Nie trzyma nas już po siedem godzin.
Sami mamy odmierzyć czas, w którym mamy przygotować odpowiednie mikstury. To
jest o wiele trudniejsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Gdy
to mówiła, wydawała się spokojniejsza. Jakby samo wspomnienie kociołka i
mikstur ją uspokajał. Oparła policzek o rękę, obserwując wędrującą sylwetkę
pani Pince. Bibliotekarka miała surową minę, ale w oczach miała wypisane
odprężenie, gdy wędrowała między półkami, czasami wyciągając jakiś tom i
delikatnie go odkurzając. Jeszcze chwilę temu, gdy stała przy swoim biurku,
obserwując, czy nikt nie gada, wyglądała na wściekłą, ale i zagubioną. Kiedy
znalazła się wśród książek, wpadła w swój świat, we właściwe miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
przegryzła wargę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kobieta,
która dla wielkiego świata była tylko ziarenkiem piasku na ogromnej plaży,
znalazła coś, co ją uszczęśliwia. I, choć nie wynalazła niczego i nikt za
tysiąc lat najprawdopodobniej nie będzie pamiętał o jej istnieniu, ona uczyniła
swoje życie wyjątkowym. Życie, które miało cel. Nawet jeśli to tylko książki. <i>Tylko </i>to złe słowo, dla Pince były
przecież całym światem, jednym organizmem, składającym się z papierowego,
dobrze pracującego serca. Swoją historię bibliotekarka miała zapisaną w każdej
zmarszczce i blasku, który bił z jej oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czemu tak na nią patrzysz? — Harry skrzywił się, szukając w zachowaniu pani
Pince czegoś dziwnego. Nie znalazł niczego, dalej się garbiła, wpatrywała w
swoje cenne książki i wyglądała, jakby była obrażona na cały świat. Nie
dostrzegł jej zachwycenia w oczach, nie widział rąk, które z największą
delikatnością odkurzały zakurzone księgi, nie widział tego, co ukryte. Możliwe,
że też się nad tym nie zastanawiał. Przeniósł zdziwiony wzrok na przyjaciółkę,
ale ta tylko pokręciła nieznacznie głową. <i>Po
prostu patrzę, </i>chciałaby powiedzieć, ale z jej zaciśniętego gardła nie
wydobył się nawet szept.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Życie
powinno mieć cel.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
wstała od krzesła, porywając swoją księgę o starożytnych runach. Harry patrzył
na nią nieprzystępnie, a Ron i Neville unieśli dopiero głowę znad notatek.
Uśmiechnęła się nieszczerze, czas ją naglił, nareszcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zostawiłam ważną książkę w dormitorium — wyjaśniła, odwracając się powoli na
pięcie i machając im na pożegnanie, wiedząc, że już ich dzisiaj nie spotka, a
tym bardziej nie wróci tak po prostu do biblioteki. Kiedy wyszła i zniknęła za
zakrętem, nie oglądając się za siebie, puściła się biegiem do dormitorium.
Omijała zajętych sobą uczniów, starając się nikogo nie potrącić, choć głowa
latała jej od myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kiedy
wpadła do salonu, Blaise uniósł głowę, ale nie widziała miny jego i Ginny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co… — zaczęła Ginny, ale Hermiona trzasnęła za sobą drzwiami od sypialni. Z
wielką gulą w gardle rzuciła książkę na biurko i położyła się na podłodze,
nurkując ręką pod łóżko. Nie znalazła jednak tam niczego. Jej oddech
przyspieszył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Gdzie, do cholery, jesteś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Wstała
szybko i otworzyła kufer ze swoimi ubraniami, książkami. Wyrzuciła po kolei
wszystkie rzeczy. Kufer na dodatek był magicznie powiększony, żeby każdy
przedmiot znalazł dla siebie miejsce. Wyjmowanie rzeczy zajęło jej pięć minut,
jeśli nie więcej. Ze skupioną miną i coraz większą paniką przeczesywała każdy
zakamarek. Ale nie znalazła. Usiadła skulona, oplatając kolana ramionami.
Odetchnęła głęboko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Podniosła
głowę. Ginny wślizgnęła się do środka i przysiadła się obok niej na podłodze.
Próbowała nie patrzeć ze zdziwieniem na bałagan, ale musiała przesunąć kilka
rzeczy, aby usiąść obok Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zgubiłam, nigdzie nie ma — Hermiona mówiła roztrzęsionym głosem, miała duże,
smutne oczy. Wpatrywała się w twarz Ginny, szukając jakiegoś ratunku, ale… może
po prostu miało tak być i boleć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co zgubiłaś? — zapytała szeptem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Pamiętasz święta — bardziej stwierdziła, niż zapytała. Każdy pamiętał te
spektakularne święta. (<i>Cassie</i>). Odgarnęła ze zdenerwowaniem włosy do tyłu. — Wtedy dostałam wiele ciekawych rzeczy,
ale prezenty od Blaise’a i Billa były… szczególne. Nigdy ich nie użyłam, bo nie
było takiej potrzeby… A teraz, kiedy muszę je mieć, zginęły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Rzeczy mają to do siebie, że kiedy ich potrzebujesz, znikają. Za tydzień, jak
będą zbędne, nagle je znajdziesz. — Ginny uśmiechnęła się, ale wstała z
podłogi. — Powiedz, jak te prezenty były zapakowane, jakiej są wielkości…
Cokolwiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
poszła w jej ślady.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Od Blaise’a było zapakowane w czarny materiał, a od Billa to było w… srebrnym
pudełeczku. — Ginny otworzyła szafę, a Hermiona zajęła się komodą. Po
dwudziestu minutach bezustannych poszukiwań niczego jeszcze nie znalazły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A nie możesz tego przywołać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Niestety. — Westchnęła zrozpaczona. Ginny, widząc, w jakim jest stanie, o nic
więcej nie zapytała. Potem obie usiadły zrezygnowane na łóżku i przyglądały się
pokojowi, ale wszystko już przeszukały. Komoda, szafa, nawet pod łóżkiem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chyba będziesz musiała się bez tego obejść — stwierdziła rudowłosa, potrząsając
głową. Hermiona wzruszyła ramionami, próbując nie dać za wygraną. Sięgnęła po
różdżkę z nocnego stolika i próbowała przywołać swoje świąteczne prezenty, ale
nic się nie wydarzyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
<i>Accio</i>, na miłość boską!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Akurat potrzebowałam tego, ale nie! Po co los ma mi w czymkolwiek pomagać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
CO? — warknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Sprawdziłaś w tym nocnym stoliku, prawda? — Ginny wskazała na małą szafeczkę,
prawie niewidoczną, stojącą tuż koło łóżka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
rzuciła się na stolik, jej kolana huknęły w zderzeniu z podłogą. Ginny
skrzywiła się, widząc tą desperację. Kiedy półki wypadły na podłogę z drobną
pomocą, Granger krzyknęła zwycięsko: — Mam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Srebrne
pudełko zalśniło w promykach słońca. Było idealne na trzymanie w niej
biżuterii. Potem na łóżku Hermiona położyła czarne zawiniątko, o wiele większe
od drobnego pudełka. Ginny zmarszczyła zabawnie brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chcesz zostać sama?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wolałabym, żebyś została. Nie chcę…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Rozumiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
otworzyła pudełka i wyjęła srebrny łańcuszek, który Ginny od razu rozpoznała.
Miał piękne zdobienia na zawieszce, ale rudowłosa wiedziała najlepiej, co się
stanie, kiedy ktoś t o założy na szyję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To od Billa? — to było pytanie retoryczne. Granger mruknęła w odpowiedzi, dalej
trzymając w rękach łańcuszek i przyglądając się mu. — Hermiono… jeśli się
boisz, nie rób tego. Jesteś Gryfonką, ale to nie znaczy, że ślepa odwaga jest
zawsze dla nas najlepsza. Czasami lepiej nie wiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie, Ginny — szepnęła, przenosząc na nią obojętny wzrok. — Muszę wiedzieć.
Wiem, że te całe gadanie o miłości jest przereklamowane, ale jeśli…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dobrze. — Machnęła ręką, dając za wygraną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
przyglądała się jeszcze chwilę drobnej biżuterii, która nijak powinna coś
wnosić do życia. Było jednak na odwrót. Tu była zawarta odpowiedź, która w
rzeczywistości powinna pozostać bezgłośna. Kiedy założyła łańcuszek na szyję,
na zawieszce zaczął się tlić ogień. Ginny pisnęła, ale Hermiona miała nieobecny
wzrok, najsmutniejszy na świecie, jakby martwy. Osunęła się bezwładnie na
poduszkę, ale oczy dalej miała szeroko otwarte. Weasley nie wiedziała, co powinna
zrobić. Patrzyła osłupiała na przyjaciółkę, ale nim zdążyła zareagować, ona
podniosła się. Przetarła ręką spocone czoło. Skończyło się to szybciej, niż się zaczęło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To było dziwne — powiedziała Hermiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Raczej chore. Co czułaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jakbym się wyłączyła i zniknęła… Nie wiem… Niczego z zewnątrz nie czułam, nie
słyszałam, czułam tylko jak krew szumi mi w uszach, a serce się zatrzymuje…
Masz rację, to było chore. — Pokręciła głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
U mnie to wyglądało inaczej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak ty… — zaczęła Hermiona, ale syknęła. Zawieszka zaczęła ją palić na skórze.
Zdjęła medalik i odrzuciła go. — Co to ma być!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Musisz spojrzeć na zdjęcie osoby, które się pojawiło. Inaczej będzie robić
jeszcze dziwniejsze rzeczy, uwierz mi na słowo. — Ginny potarła ramiona,
przypominając sobie te skrzywione zdarzenia, gdy wrzuciła medalik do morza, w
wakacje, gdy była u Billa. Później znalazła biżuterię na komodzie, czekała na
nią, jakby wcale nie powinna dryfować pomiędzy falami. Ta rzecz była magiczna,
dziwna, niebezpieczna. Ginny musiała w końcu spojrzeć na zdjęcie, by zakończyć
prześladowanie srebra i… zobaczyła uśmiechniętego Blaise’a. Nic później nie
wprawiało jej w większe zakłopotanie jak jego widok. Wtedy mieli pewne kłopoty
w swojej przyjaźni, coś się zaczęło psuć. Aż w końcu Blaise ją pocałował. Wyrzuciła
go wtedy ze swojego pokoju. Miała w głowie kompletną pustkę i bez większych
rewelacji poszła spać. Następnego ranka prosiła Fleur, by usunęła Zabiniego z
listy, która pozwalała mu przechodzić przez bariery ochronne Muszelki. I
jeszcze tego samego wieczoru Bill przyszedł do niej z tym szatańskim posagiem.
Wytłumaczył jej, jak on działa. Nie użyła go od razu, musiały minąć dni, w
których nie widziała Blaise’a na oczy. Podobno tylko raz próbował się z nią
spotkać, Fleur tylko wysłała mu patronusa, że wejście na teren ich posiadłości
jest już niemożliwy. Podobno powiedziała Blaise’owi, że jej przykro. Ginny
codziennie przed zaśnięciem patrzyła na medalik, aż w końcu późno w nocy, gdy
nie mogła spać, po prostu założyła go na szyję. Patrzyła jak zawieszka mieni
się na szmaragdowo, czuła mrowienie na całym ciele, takie samo jak podczas ich
pocałunku… Medalik z jednej strony miał prawdziwy szmaragd, a z drugiej zdjęcie
Zabiniego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Aua — syknęła Hermiona, gdy biżuteria znowu ją zaatakowała. Jakby przymilała się
do jej twarzy. Metal był gorący, rozżarzony jak węgiel. — Jak mam to dotknąć,
skoro…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Wtedy
medalik upadł na jej wyciągniętą dłoń. Już w normalnej temperaturze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To jakiś żart — mruknęła niezadowolona pod nosem. Zawieszka pozostawała z
jednej strony czarna, onyks nie mienił się w strużkach słońca. Był
nieśmiertelnie czarny. <i>Jak jego oczy.</i>
Nadzieja Hermionie minęła, jak ochota na kawałek pysznego ciasta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co widzisz? — zapytała Ginny, a widząc jej unoszące się w zdziwieniu brwi,
powiedziała: — Tylko ty masz prawo do tego widoku… Prawdopodobnie ktoś to
zaczarował, tak aby ludzie nie odkryli twojej największej słabości. Wiesz, Bill
mi opowiadał, że to można założyć w każdym wieku. Kiedy
dziecko go założył, możliwe, że ujrzy zdjęcie swoich rodziców… Pokazuje kogoś,
kogo najbardziej kochamy. Nie tylko miłością romantyczną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mówisz okropnie mądrze, Ginny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ja tylko przekazuję słowa Billa. — Uśmiechnęła się serdecznie na wspomnienie
tego niespodziewanego prezentu, który przysporzył jej wielu kłopotów. Choć
nigdy do starszego brata nie miała żalu, bo teraz była szczęśliwa. — On też tylko
przekazuje słowa naszej mamy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
pokiwała głową. Nie była jeszcze gotowa, żeby spojrzeć na zdjęcie, choć to już
bez znaczenia. Onyks kojarzył się jej z jedną osobą. <i>No, to… to by było na tyle. Jak mówił Bill, koniec z wątpliwościami,
stoję na twardym gruncie. Wiem już, przed czym powinnam się kryć. Teraz
wystarczy zrobić pierwszy, pewny krok w dobrą stronę.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono, co widzisz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiesz, Ginny, zawsze wiedziałaś. — Zaśmiała się gorzko. Przekręciła medalik i
zobaczyła Severusa, który patrzył prosto na nią. Miał uniesione kąciki ust,
rozciągające się w swoim prawdziwym uśmiechu. Czarnych tęczówek nie dało się
odróżnić od źrenic. Wyglądał na szczęśliwego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Więc co zamierzasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie chcę się uzależniać od tego. — Wskazała na medalik. — Po prostu zapomnę. — Wzruszyła ramionami. — Możesz mi nie wierzyć,
ale wiedziałam, na co się piszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mhm. Czyli…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Czyli zamierzam żyć w pełni normalnie, bez przesady. Zajmę się Owutemami, potem
swoją przyszłością. Może wyjadę, by poznać kawałek świata. Poznam nowych ludzi.
Zobaczymy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Uciekasz, Herm.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A co mam zrobić? — syknęła. Nagle świadomość, że każdy wiedział, co jest dla niej
lepsze, ją zirytowała. Blaise, Draco i Ginny zmówili się, próbowali jej wmówić,
że ucieka, ale to nie była prawda. — Nie uciekam, ale co mam zrobić? Zostać w
Londynie, gdzie nie widzę dla siebie przyszłości? Nie uciekam od problemu, chcę
spróbować o nim zapomnieć. Mam przez cały czas płakać, całować po stopach Wielkiego Księcia Lochów, żeby się ulitował i mnie do siebie przyjął? Proszę
cię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Prychnęła
na samą myśl. Nie było chwili, kiedy byli razem i to on by wyszedł z
jakąkolwiek z inicjatywą. Czasami może… Ah, nie, chyba nie warto o tym myśleć. Za
dużo goryczy by przelała, obrazując jego uśmiech. Kochała go i chciała zostawić
we wspomnieniach rzeczywisty obraz, jaki Severus naprawdę był. Sarkastyczny,
grubiański, pełen nienawiści do samego siebie, cierpiący, a z czasem i może troskliwy,
choć w najbardziej brutalny sposób jej o tym przypominał. Hermiona uśmiechnęła
się szeroko do swojej przyjaciółki, miała nadzieję, że już niedługo zacznie
nowy rozdział w swoim życiu. Że te szkolne chwile i pierwsza miłość będzie
tylko przeszłością, którą czasami się wspomina. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zawiesiła sobie medalik na szyi, w ramach pogodzenia z przeszłością.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-79482175663037070152015-06-07T22:34:00.001+02:002015-06-07T22:34:36.733+02:00Rozdział osiemdziesiąty pierwszy<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times New Roman;">
</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nienawidzę Transmutacji, mówiłem to już kiedyś? — warknął Draco, wertując
niecierpliwie rozdział o transmutacji międzygatunkowej. Hermiona nawet nie
wyjrzała zza swojego podręcznika o Starożytnych Runach. Mruknęła tylko coś
niewyraźnego pod nosem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tylko jakieś dwadzieścia razy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak nie sto — rzucił Blaise, zajmując całą długością swojego ciała kanapę.
Hermiona wyczarowała dla siebie dziesięć poduszek i leżała na podłodze, wśród
sterty notatek i ksiąg, a Draco wędrował po salonie, próbując zapamiętać cokolwiek.
Blaise popijał kremowe piwo, Hermiona z tego powodu jeszcze mu posyłała karcące
spojrzenia, ale po godzinie upominań dała sobie spokój. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Ty zawalisz te egzaminy, nie ja, ale pamiętaj, że cię ostrzegałam. </i></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Granger — jęknął Draco. Westchnęła, a on położył się bezceremonialnie obok niej
i wskazał kolejny fragment definicji, której nie potrafił zrozumieć. —
Wytłumacz.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak ty zdałeś do czwartej klasy? — zapytała, ale gdy rzucił jej swoje
najbardziej ponure spojrzenie, ze spokojem wytłumaczyła mu, co autor miał na
myśli.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To nie takie trudne — przyznał.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jasne, że tak, ale jak ktoś nie jest systematyczny, może nie rozumieć nawet
podstaw Transmutacji, Draco.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Ale ten ktoś musi być głupi — zachichotał Blaise, przywołując następne piwo
kremowe. Draco rzucił w niego poduszką, zaczęli zażartą walkę na śmierć i
życie, kiedy piwo rozlało się po podłodze. Hermiona nie śledziła ze specjalną
ciekawością walki, nawet kiedy obaj przewrócili się przez leżące obok niej
poduszki. Ta sytuacja za bardzo przypominała ten pokręcony sen, który dalej nie
schodził z jej ust. Myślała nad tym, kiedy się nie uczyła, dlatego czytała
szkolne podręczniki od rana do wieczora Zasypiała na zakurzonych książkach od
Numerologii. Tylko Ginny wiedziała, co się w środku z jej miszmaszem uczuć działo.
Ale rozmowa na ten temat nie pomagała, Ginny też nic nie mogła zrobić, jak
tylko przytulić ją mocno do siebie. Rudowłosa zresztą też miała własne
problemy, systematycznie wysyłała Astorii ostre spojrzenia. Na korytarzach,
podczas posiłków. Greengrass z czasem zaczęła się do nich przyzwyczajać i
czasami nawet wywracała oczami, ale częściej po prostu ignorowała niesłowne przytyki
Ginny. W końcu, czysto teoretycznie, nic nie zrobiła. Co więcej było dziwne w
tej sytuacji, że Astoria zdawała się unikać również Granger.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
pokręciła głową, myśli zdążyły zjechać w niebezpieczne kierunki. Wróciła do
nauki o bezpiecznych runach. Spokojnie czytała wyjaśnienia, definicje, które
znała, jednak wolała sobie to jeszcze raz powtórzyć, aby mieć po prostu
pewność. Owutemy zbliżały się, wszystkie notatki miała już sporządzone, jednak
nie chciała niczego przegapić. Potrzebowała dobrych wyników, aby bez trudu
wydostać się z tego piekła.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wygrałem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jasne — warknął Blaise. Obaj się jeszcze raz popchnęli w ramach braterskiej
miłości i wybuchnęli śmiechem. Hermiona westchnęła, wtykając kosmyk za ucho. Zignorowała
brak sensu w męskich relacjach. Przewróciła z zainteresowaniem kolejną stronę
książki.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono… — zaczął Draco. Uniosła głowę i czekała na nową dawkę pytań o
Transmutacji. Malfoy jakby się nad czymś zastanawiał. — Co właściwie zamierzasz
robić po Hogwarcie. Wszyscy jasno precyzują to, do czego chcą w życiu dążyć. Ja
zamierzam ciągnąć rodzinną firmę, Blaise idzie na studia o magicznym prawie… A
ty? Nigdy nie wspominałaś.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
przełknęła ślinę i spuściła wzrok. Bała się tego pytania, odkąd zrozumiała, że
potrzebuje prawdziwej przerwy od wszystkiego, co dotychczas znała i kochała.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie wiem — odpowiedziała. Blaise prychnął, a Draco zmrużył oczy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Granger, nie rozśmieszaj mnie, po tobie bym się spodziewał CO NAJMNIEJ planu na
całe życie i pięciu planów awaryjnych — Blaise powiedział to z taką lekkością,
jakby był pewny, że Hermiona kłamie. I miał rację. Miała obmyślony plan od
początku do końca, ale nie chciała się nim dzielić. Nie zamierzała się
przyznawać, że wstydzi się tego, co chodzi jej po głowie.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Hermiono — ponaglił ją Draco.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Dobra, niech wam będzie — szepnęła, wstając do pozycji siedzącej. Otrzepała
swoją szarą, luźną bluzkę z niewidzialnego pyłu. Ramiona jej opadły i wyglądała
na jeszcze drobniejszą, niż w rzeczywistości była. — Zamierzam wyjechać z
Anglii, najlepiej z tego kontynentu. </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Blaise
odchylił głowę do tyłu, zdziwiony, a Draco nie ukazał czegokolwiek. Obaj
zastanawiali się nad powodem, choć dobrze go znali. I, nie licząc kąśliwych
żartów, nigdy na temat Snape’a otwarcie nie rozmawiali. A raczej mówili o
Snapie, ale nie o Snapie i Hermionie, w sensie… razem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Uciekasz? — Draco uniósł kąciki ust. — Naprawdę? Udało ci się wygrać z
Voldemortem, a boisz się…</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Voldemort nigdy nie był moim przeciwnikiem, był tylko przeszkodą. Mogłam ją
ominąć lub przeskoczyć — wychrypiała. Myślała już nad tym dużo wcześniej. — I
nie boję się.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To czemu uciekasz? — zapytał Blaise.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie uciekam. Ja… — wstała, przymykając oczy i trzymając w skupieniu nasadę
nosa. Marzyła, aby wybiła już godzina dwudziesta i mogła po prostu wyjść na
projekt z eliksirów do Seve… profesora Snape’a.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Uciekasz — odpowiedzieli obaj.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie! To mnie po prostu przerasta, nie zamierzam się torturować i patrzyć, jak
on żyje sobie własnym życiem, zamiast być ze mną. Nie zamierzam mu dawać tej
satysfakcji, że się nad sobą rozczulam i cierpię. Bo on będzie wtedy cholernie zadowolony,
kiedy ja będę cierpieć.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Granger, mówisz o moim ojcu chrzestnym…</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Doskonale wiem, o kim mówię. — Podniosła głos, a jej zacięta mina sygnalizowała,
że nie ma zamiaru już z nimi dyskutować. Spojrzała na zegarek, zostało jeszcze
dwadzieścia minut do dwudziestej, ale to nic. Musiała wyjść. Posłała im już
łagodniejsze spojrzenie i z cichutkim <i style="mso-bidi-font-style: normal;">cześć</i>,
wyszła. Przetarła bladą twarz i ruszyła pustym korytarzem. Obejrzała się przez
ramię, ale Draco nie wyszedł za nią, choć mieli przecież iść do Snape’a razem.
Dał jej swobodę, bo choć była twarda przez ostatni tydzień i starała się
funkcjonować normalnie, w środku była struta jego ciągłym widokiem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Westchnęła,
siadając na parapecie, w cieniu kolumny. Jak we własnym śnie. Tylko wtedy była w
salonie. Spojrzała na Jasne Błonia, na jezioro, na księżyc i na konstelacje
gwiazd, które miały jej wróżyć przyszłe życie. W piątej klasie lubiła
Astronomię, mimo że zrezygnowała z tego przedmiotu. Nic nie wniósłby do jej
przyszłości. Starała się myśleć racjonalnie przy wyborze przedmiotów i
wiedziała, że wybrała dobrze. Astronomia nie była potrzebna do żadnego z jej
dalszych planów.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Na
niebie nie było żadnej chmury, widoczność była idealna do obserwacji, do
szukania gwiazdozbiorów i do badania położenia gwiazd. Oparła się wygodniej o
ścianę i podkuliła kolana pod brodę. Choć zdawała się być w dobrym miejscu (nie
mówiąc o hogwardzkim parapecie), czuła niewyobrażalny smutek. Po całym tygodniu
nie bała się Severusa już tak bardzo jak z początku, zaś nachodziły ją
wątpliwości. Nie myślała dotąd, co ma zrobić. Starała odepchnąć wspomnienia
tego, co zobaczyła. Dopiero teraz sobie na to pozwoliła. I co, jeśli Severus nie
odwzajemniłby tego, czego od niego oczekiwała. Żadna fantazja na temat ich
wspólnego życia nie miałaby sensu. Wolała już smutek i gorycz, niż pustkę —
dlatego nie zamierzała próbować i raz opuścić ring ze spuszczoną głową, przed
ostatnią walką.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Chciała
płakać, wyć, ale zacisnęła po prostu usta. Wargi jej drżały, ale nie potrafiła
już płakać. Najprawdopodobniej nigdy nie musiałaby uciekać z kraju, gdyby nie
Nerida. Gdyby nie wspomnienia, których nie potrafiła Severusowi wybaczyć. Tego
okrucieństwa… to ją przerosło. Jego widok też już ją przerastał.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zeszła
z parapetu, czując, że już czas iść. Szła szybko korytarzami, czasami tylko
napotykając młodszych uczniów. Siódmoklasiści ślęczeli pewnie przed książkami,
obudziwszy się nagle, że zostało mało czasu. Kiedy weszła do lochów, przeszły
ją dreszcze, miała na sobie tylko szarą koszulkę, która ledwo zakrywała jej
ramiona. Ostatnie dni były zwodniczo ciepłe, a każdy wieczór lodowaty. Otarła
ramiona dłońmi, ale to nie pomogło, nie zrobiło jej się magicznie ciepło. Lecz
zapomniała o temperaturze, gdy jego gabinet był coraz bliżej. Czuła, jak ściska
jej się gardło, a ciało staje się nagle, ciężkie niczym z ołowiu. Każdy krok
był coraz cięższy i trudniejszy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Draco
stał pod drzwiami. Gdy ją zobaczył, nie wydawał się zły, kiwnął głową, witając
się i otworzył bez słowa drzwi, aby ją przepuścić. Nie podziękowała.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Spóźniliście się — warknął Snape na wstępie. Hermiona przemknęła obok niego bez
słowa, a nawet uciekając wzrokiem jak najdalej. Przegryzła wargę i stanęła przy
własnym stanowisku, odwrócona plecami do obojga.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Czuła
jak jej ołowiana tarcza się topi, wyczuwając spojrzenie czarnych oczu. Łzy
gromadziły jej się w oczach, chciała stąd uciec. Wybiec z płaczem, ale jedynie
zakryła sobie usta dłonią i czekała na polecenia.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Tylko minutę — odpowiedział Draco jak zwykle leciutkim, jak wiatr tonem. Od
rozprawy miał w sobie tyle życia, był beztroski jak dziecko. Snape skrzywił
się, słysząc rozanielony ton swojego chrześniaka. Tylko on w laboratorium był…
normalny. Miał dobry humor, był po prostu szczęśliwy, wolny. Severusowi i
Hermionie wolność nie wystarczyła, oni jej nie mieli. Nie, gdy byli obok.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Zabierajcie się do pracy, chyba że jak reszta — jego ton ociekał jadem, był
rozbawiony własną kpiną — zamierzacie nadrobić siedem lat w dwa miesiące. Wtedy
wykopię was z mojego laboratorium już teraz. Będziecie mieć więcej czasu na
użalanie się nad sobą.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
i Draco go zignorowali, a przynajmniej starali się to przemilczeć. Nie dać się
sprowokować już na wstępie. Draco oparł się o stolik i obserwował to Hermionę,
to Snape’a. Severus nie spuszczał jej z niej wzroku, ale nie było to jakieś
nienaturalne. Po prostu na nią patrzył, w oczach Dracona wydawało się to
dziwnie właściwe. Jak jest właściwe podziwianie najpiękniejszego obrazu w
muzeum sztuki.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Świetnie, więc do pracy — burknął ponuro, obracając się z szelestem swoich
nieśmiertelnych, czarnych szat. Wyszedł do swoich komnat, trzaskając drzwiami
dość głośno. Draco uśmiechnął się prawie jak ostatni głupek, czyli Gryfon, ale
ostatecznie się powstrzymał. Miał świadomość, że to nie koniec przedstawienia.
Wziął się za krojenie szczurzego ogona, gdy drzwi znowu trzasnęły, ale tym
razem lżej. Obejrzał się, został sam w laboratorium. Tym razem parsknął i czuł
satysfakcję, przyrządzając eliksir w samotności.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Granger?! Wracaj, do cholery, do sali i rób ten… — warczał, zaciskając pięści
na oparciu fotela. Siedział w salonie, w swoim ulubionym fotelu. Hermiona miała
przygotowaną mowę, którą sporządziła przez ostatnie pięć minut. Ale wyleciało
jej wszystko z głowy, gdy zobaczyła, że fotel, w którym tylko ona siedziała,
dalej tam stał.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Przełknęła
ślinę, aby jej głos był pewny.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie wyrzuciłeś go?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
przechylił głowę, obserwując jej twarz, a może wyczuwając też emocje, był
przecież świetny w Oklumencji, Leglimencji… naprawdę było mało rzeczy, w
których byłby słaby. Jego zaciśnięte pięści rozluźniły się.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jeszcze nie — odpowiedział drwiąco, jego oczy rzucały gromy. Nie była tu mile
widziana, a jednak jej nie wyrzucił. Usiadła na<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>s w o i m <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>fotelu, który nagle
nabrał symbolicznego mienia. Uśmiechnęła się smutno, przypominając sobie te
liczne, szczęśliwe chwile, jakie z nim spędziła dokładnie w tym miejscu.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co ona ci pokazała? — zapytał w końcu. Spojrzała mu w oczy, miał zaciętą minę,
a jego skupiony wzrok lśnił. Jeśli pytał, musiało mu zależeć na odpowiedzi. To
Hermionę jakimś sposobem podniosło na duchu. Oparła się o miękką skórę fotela,
zakładając nogę na nogę. Jej ciało zaczęło się rozluźniać, jakby przez cały ten
czas szukało tego właśnie miejsca.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nerida?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie — warknął — McGonnagall.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Odrzuć ten sarkazm, choć na chwilę! Mówimy o poważnych sprawach.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiesz, że tego nie zrobię.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jesteś w cholerę niemożliwy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
I jestem z tego dumny.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Prychnęła,
zaplatając ręce na piersi. Severus przewrócił oczami i podniósł się z fotela.
Przeszedł przez pokój i zamknął się w łazience. Minęła minuta i wrócił już bez
czarnych szat, a jedynie w eleganckiej koszuli i spodniach. Hermiona starała
się nie być zdzwiona, choć nie do końca rozumiała, co to znaczy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia","serif";">Po prostu poszedł się
przebrać? Merlinie, jestem żałosna.</span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Mogłeś się przebrać przy mnie, w końcu widziałam cię już w pełnej krasie —
powiedziała, zanim ugryzła się w język. Gdy Severus na nią spojrzał łobuzersko,
a usta mu drgały, powstrzymując uśmiech, jej twarz była czerwona z zażenowania.
Patrzyła mu pewnie w oczy, jednak czuła jak policzki prawie jej się topią, a
krew szumi w uszach.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Chce mi pani wypominać nasze niekonwencjonalne spotkanie, panno Granger? — był
rozbawiony, w dotychczas ciężkim głosie pobrzmiewała chwilowa lekkość, którą
Hermiona słyszała tylko, kiedy byli sami. Nie trudno było się domyśleć, że przy
Granger po prostu rozluźniał się.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jak już, to nie spotkanie, a spotkaNIA, Severusie. — Posłał jej ponure
spojrzenie, ale je zignorowała. — Naprawdę tak chcesz to nazwać?
Niekonwencjonalne spotkanie?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A jak ty byś to nazwała, Granger? — Oparł dłonie o biodra, patrząc na nią z
góry.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Randka. — Wzruszyła ramionami.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
R a n d k a?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie prosiłam, abyś mi to słowo przeliterował — odburknęła, również wstając.
Stali oddaleni od siebie o pięć cali. — I tak, randka.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jesteś irytująca… I chyba nigdy nie byłaś na randce, Granger.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Bo mnie na żadną nie zabrałeś. — Severus na tą uwagę parsknął śmiechem.
Hermiona odwróciła się do niego, zaciskając usta. Usiadła z powrotem na fotelu.
Kiedy on przestał się śmiać, poszedł w jej ślady.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To był tylko seks…</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Wiem — przerwała mu. — Nie mówię tego, bo mi przykro.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
wyczuł, że Hermiona nie kłamie.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co ona ci pokazała, Hermiono? — zapytał drugi raz, tym razem łagodniej,
cierpliwiej. Nie był wyrozumiały, być może grał tylko takiego, aby się
dowiedzieć tego, czego chciał. W jej oczach pierwszy raz od tygodnia pojawiły
się łzy, bo to jedyny raz, kiedy dopuściła do siebie te obrazy, tą krew.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
To, co zrobiłeś… — szepnęła. — Nie wiem, dlaczego Nerida to widziała, ale…
widziałam, jak torturowałeś dzieci. Niewinne dzieci. — Wypluła te słowa.
Nabrała głębokiego oddechu, a gardło dalej miała ściśnięte. Severus milczał, a
jego twarz nie wyrażała nic. Definiowała ją pustka.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Paliłeś skórę niemowląt, słyszę w snach, jak krzyczą z bólu, jak matki błagają,
abyś przestał krzywdzić te dzieci, abyś je oszczędził i zabił te matki, zamiast
dzieci… Słyszę twój obłąkany śmiech… Boże, jak ja cię nienawidziłam, kiedy to się
działo — łkała, podkurczając kolana pod brodę i chowając twarz za gęstymi,
brązowymi lokami. — Byłeś potworem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Jestem… — odkaszlnął — Jestem potworem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
zwróciła ku niemu twarz, była zapłakana, a Severusowi krwawiło serce na ten
widok. Nie powinien pozwalać Neridzie na to i obarczać Hermionę jego
koszmarami. Chciał, żeby zrozumiała, kim był i może jest. Aby wyszła z
bezpiecznej strefy, gdzie Severus był powojennym bohaterem, a jego winy się
zatarły. Choć nie powinno tak być. Nie istniała osoba, która chciałaby
bardziej, żeby Severus umarł, niż on sam.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Granger nagle pokręciła głową, otarła
wierzchem dłoni twarz i wstała. Zwróciła kroki ku niemu i kiedy dotarła na
miejsce, po prostu go pocałowała. I, o dziwo, nie wyczuł w tym desperacji.
Całowała go powoli, zmysłowo, dając mu jasno do zrozumienia, że tęskniła.
Usiadła na nim okrakiem. Kiedy oderwała się od jego ust, przegryzła wargę i
zaczesała mu czarne włosy do tyłu, aby widzieć jego oczy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie jesteś potworem — powiedziała cicho, lecz pewnie. Chciał zaprzeczyć, ale
zakryła mu usta dłonią. Ściągnął gniewnie brwi, ale jej nie odepchnął. —
Zrozumiałam to dzisiaj, kiedy weszłam do tego zasranego laboratorium. —
Wskazała ręką na zamknięte drzwi, a głos jej drgał z nerwów, była w kompletnej
rozsypce. Severus pogładził jej uda, aby się uspokoiła. — Miałeś, na Merlina,
dwadzieścia lat, może mniej. Przez dwadzieścia lat zdążyłeś odkupić swoje winy.
Dzięki tobie wygraliśmy wojnę! I choć chciałam, nie potrafię myśleć o tobie,
jak o potworze. Nie wiem, czy powinnam, ale moi rodzice uczyli mnie, że sztuką
jest wybaczać. Nie sztuką jest znienawidzić. I zrozumiałam dzisiaj, że nie mam,
czego ci wybaczać… Byłeś taki młody, zagubiony…</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Próbujesz mnie usprawiedliwiać.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nieprawda. Nie muszę, sam to zrobiłeś, kiedy uratowałeś setki ludzi przed
Voldemortem. — Oparła czoło o jego, a ich oddechy się mieszały. Ta sytuacja
wydawała się irracjonalna.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nie zasługuję na to, co mi oferujesz. Wiesz, że to się nie uda.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Może się nie uda. Ale próbować nie zaszkodzi. Chyba możesz się poświęcić,
próbując, prawda? — warknęła, ale jego mina mówiła, że nie zamierza próbować.
Była zażenowana tym, że się obnażyła… i została odrzucona. Zeszła z niego i
próbowała wyprostować pomiętą bluzkę. Czuła na sobie smak jego ust i dotyk
dłoni. Przez chwilę czuła się bezpiecznie.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Granger…</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Nic nie mów. — Machnęła dłonią. Jej głos był nadzwyczajnie pewny. — Po prostu
daj mi spokój i nigdy więcej nie rób mi nadziei, rozumiesz? Żałuję, że cię
poznałam od takiej strony.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Od jakiej strony? — Wstał fotela i chciał do niej podejść. Był wściekły.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Od której da się ciebie pokochać.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Severus
stanął nieruchomo w miejscu, jego mina zastygła. Był zaskoczony, ale Hermiona
odebrała to inaczej.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Po prostu zapomnij, dobrze? — szepnęła.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A ty?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Już zapomniałam, profesorze… Miłej nocy — powiedziała z miłym, uczniowskim
uśmiechem i wyszła z jego sypialni, przymykając delikatnie drzwi. Severus
pokręcił głową i poszedł w jej ślady, musiał sprawdzić, jak sobie radzi Draco.
Ku jego uldze, Hermiona wyszła z jego kwater.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Co się stało? Pogodziliście się? Hermiona uśmiechała się jak śmierć.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
A jak się uśmiecha śmierć? — zmarszczył brwi.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">—
Przerażająco — powiedział Draco, a widząc minę swojego ojca chrzestnego, zrozumiał,
że nic nie poszło dobrze. Wręcz przeciwnie, było tylko gorzej.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times New Roman;">
</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Hermiona
od północy do piątej rano siedziała na Wieży Astronomicznej, nie płakała. To,
co się zdarzyło, zdawało się być pożegnaniem. I choć ona i Severus mieli za
sobą wiele takich pożegnań, to wydawało się ostateczne.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times New Roman;">
</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";"> </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nic z tego nie rozumiem —
szepnęła teraźniejsza, czterdziestoletnia Hermiona. — Ostateczne pożegnanie? To
nie ma sensu.</span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia","serif";">— Poczekaj jeszcze chwilę.
To już prawie koniec tej historii… Znaczy, nie koniec, ale początek końca.
Koniec jest najbardziej złożony w twojej historii, Hermiono — powiedział
narrator, który skrzywił twarz, gdy wrócił Potter z Weasleyem.</span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia","serif";">— Harry, Ron... —
czterdziestolatka uśmiechnęła się.</span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia","serif";">— Myśleliśmy, że
skończyliście — powiedział najstarszy z Potterów, ściągając okulary i
pocierając je o koszulę. Był zastraszająco podobny do swojego syna.</span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie ma tak łatwo —
warknął narrator i zwrócił się do Hermiony. — O piątej rano wróciłaś do swojego
dormitorium i…</span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times New Roman;">
</span></div>
</span><div style="margin: 0cm 0cm 0pt; text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-781300214900316793.post-76128951508655165052015-06-01T23:04:00.000+02:002015-06-02T07:54:51.633+02:00Rozdział osiemdziesiąty<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Deszcz
maltretował okna. Po słońcu zostały tylko zgliszcza i smęcenie marudnych twarzy
przyjaciół.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— <i>O tu, tu to za dużo słońca</i> — słońce zaszło
— <i>a co tak ciemno</i>, <i>za ciemno, buro… brzydka ta pogoda.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona
pokręciła głową. Szemrane głosy, szepczące jej cicho za plecami, zawsze
niezadowolone i patrzące na wszystko i wszystkich nieprzychylnie… co za życie.
Westchnęła cicho i potulnie, bojąc się, że i ona zasłuży na dezaprobatę. Oparła
czoło o zimną szybę, nie zamykając przy tym oczu. Widziała własne odbicie, które
nikomu nic nie mówiło, jej zwłaszcza. Brązowa tęczówka i czarna źrenica zlała
się w jedno, oczy zamieniły się w spodki, ale i tak ona dostrzegła w nich
czający się smutek. Brzydka ta pogoda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Pięknie dziś wyglądasz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Blaise
przystanął tuż obok parapetu. Hermiona spojrzała na niego znudzona, dalej
opierając czoło o nieprzyjemną szybę. W ostatnich dniach nie miała wigoru, a
jeszcze mniej poczucia humor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie
dam się nabrać, idź podręczyć Ginny. — Posłała mu przesłodzony uśmiech. Zabini
westchnął smutno, a po poprzedniej powadze nie było śladu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Żartujesz? — Blaise podszedł z powrotem do kanapy, gdzie wylegiwał się Draco. —
Dopiero mi wybaczyła, nie zamierzam się narażać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Pantoflarz — powiedział Draco między nagłymi, <i>symulowanymi</i> atakami kaszlu. Blaise rzucił w niego poduszką, a
potem Draco rzucił drugą poduszką i tak jakoś zaczęli walczyć na śmierć i życie.
Hermiona odleciała myślami i nie znała punktacji tego wyrównanego starcia. Jako
dobra przyjaciółka nie miała też faworyta. Przepychanki może trwały i całą
dobę, nie upierałaby się też, gdyby ktoś jej wmówił, że siedzi sama w salonie.
Bolało ją serce, słyszała swój niemiarowy oddech i pulsującą krew, skupiła się
na tym. Wyzbyła wszelkich myśli i spojrzała samej sobie w oczy. Przypomniała
sobie zieleń oczu Neridy… zacisnęła zęby, <i>jeszcze
nie czas.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Hermiona! Kto wygrał? — Draco miał zmarszczony nos. Przez ostatnie dni świeciło
ostre słońce, a na jego policzki wyskoczyły urocze piegi. Gdy ona widziała
swoją piegowatą twarz, zazdrościła mu tych kilku symbolicznych kropek. Wyglądał
jak mały chłopczyk, gdy patrzył nadąsany to na nią, to na przyjaciela. Blaise odetchnął
z irytującym świstem. Dziecinność Dracona bywała denerwująca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie
wiem, nie patrzyłam…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— I
tak wygrałem — powiedział Malfoy, wzruszając obojętnie ramionami, nim dostał
poduszką w twarz. Tym razem cios padł od Hermiony. — Za co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Narcyz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Mlecz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Co? —
Hermiona zmarszczyła brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mlecz.
Sama wyglądasz jak jakiś chwast. Jestem przystojniejszy od narcyza —
odpowiedział dumnie i wyszedł z ich salonu, kierując się własną ścieżką. Blaise
pacnął się w czoło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Gdzie popełniłem błąd? — jęknął Zabini.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Spokojnie.
— Położyła mu czule dłoń na ramieniu. — To t e n wiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Chciałbyś ze mną zagrać? — szepnęła, przypatrując się jego czarnym jak smoła
oczom. Nie wiedziała dlaczego i po co, ale chciała to zrobić. Wyznać raz na
zawsze. Nie wiedziała, skąd nagle taka odwaga, może była chwilowa i następnego
dnia miała żałować. Te myśli nie przerwały jej planów i spojrzenia. Pragnęła
tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— W
co, Granger?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— W
naszą grę. W ,,nigdy”. Chyba już znasz zasady, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Znasz grę ,,nigdy”? — zapytała po chwili ciszy, przyglądając się jego twarzy.
Pokręcił niechętnie głową. Tak jak ona, nie lubił<span class="apple-converted-space"> </span>nie
wiedzieć, to ograniczające.<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Obie osoby piją i na przemian
mówią… nigdy… np. nienawidziłem transmutacji. I jeśli to się zgadza u obu osób,
piją. Jeśli tylko u jednej się zgadza, pije tylko jedna. Czyli jeśli ktoś się
nie zgadza ze stwierdzeniem, po prostu nie pije. Nie musi wysuwać żadnych
argumentów i zasad. Samo picie i wyznawanie siebie.<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Brzmi rozsądnie — przyznał.<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Naprawdę? — szepnęła, ale zaraz chrząknęła, temperując zdziwienie. –
Chcesz zagrać?... ze mną?<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, Granger<span class="apple-converted-space">.<o:p></o:p></span></span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span class="apple-converted-space"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Bez uśmiechu wspominała ich rozstanie. Ta gra rozpoczęła się w
ostatni dzień świąt, już następnego poranka nie mieli dla siebie znaczyć tyle,
co nic. Severus z westchnieniem irytacji spojrzał Hermionie w oczy. Jego czarne
włosy opadły mu na policzki, oczy iskrzyły się w blasku świec, a twarz krzywiła
się z każdym słowem. Może on też był człowiekiem, pomyślała gorzko, może jego
też boli.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chętnie zagram —
szepnął, nachylając się nad jej ustami na tyle blisko, aby poczuła jego oddech
i stado motyli w podbrzuszu. Przez jej plecy przeszły ciarki, ale była na tyle
skoncentrowana, aby przegryźć wargę do bólu i nie nachylić się jeszcze
bardziej, aby go pocałować. To byłoby nie na miejscu, <i>jeszcze nie teraz</i>, nie w taki sposób. Zmrużyła powieki,
przeciwstawiając się jego kuszeniom. Gdy chwilę tak trwali, nachyleni, patrząc
sobie w oczy, Severus w końcu odpuścił. Uśmiechnął się, krzywiąc usta w swoim
firmowym, najwredniejszym uśmiechu, na jaki go było stać. Wpatrywała się w
niego z kamienną miną, w środku przełykając łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—<i> Żeby był koniec, musi być początek </i>—<i> parsknął szyderczo.
</i>Czasami… naprawdę nienawidziła swojej
dobrej pamięci, nienawidziła każdego zapamiętanego słowa, które wyszło z jego
ust. Było więcej tych raniących, mniej tych, które ją zapewniały, że jest na
dobrym miejscu. Z dobrym człowiekiem u boku. Zadrżała, kiedy zaczynała tracić
grunt, powoli tracić nad sobą kontrolę…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Otworzyła
szeroko oczy. Nabrała powietrza. Czuła smak wody, jakby topiła się we własnym
morzu stworzonym na potrzebę tego mężczyzny. Świat zataczał niemiłe pętle na
jej gardle, a sznurek kręcił się i kręcił, wykręcając jej oddech.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Bardzo się cieszę —
wychrypiała. — Może zaczniesz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Z przyjemnością —
parsknął szyderczo, nalewając im obojgu trochę wina porzeczkowego, które
Severus zawsze miał pod ręką, albo przynajmniej w swoim zapasie. — Nigdy nie
powiedziałem Potterowi po imieniu. Pochwalił mi się ostatnio.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jakby to był
komplement…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Bo jest — powiedział,
ściągając gniewnie brwi. — Twoja kolej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Oboje wzięli do ręki
własne kieliszki. Hermiona miała na sobie białą suknię, prostą w kroju, jednak
na tyle elegancką, aby martwić się, by wino nie ubrudziło idealnej bieli. Włosy
miała zaczesane w luźny warkocz, a w niego wplecione stokrotki; na twarzy ani
grama makijażu. Białe szpilki natomiast już dawno leżały rzucone w kąt.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Severus był
przeciwieństwem. Czarne spodnie, czarna koszula, buty. Wyglądał elegancko,
czarna marynarka leżała jednak obok jej białych butów. Gdy spojrzała przez
ramię na odbicie w lustrze, nie widziała dwóch osób, które po prostu nie dobrały
się kolorystycznie… widziała ich, jako jedno. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przygryzła wargę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze bałam się, że
ktoś tą biel zniszczy. Zrani nożyczkami, czy po prostu obleje winem — mówiła
cicho, ale pewnie. Severus uniósł kąciki ust, oczywiście rozumiejąc nowe zasady
gry.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nigdy zamień na zawsze,
awykonalne, czy po prostu trudne?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze jesteś w moich
koszmarach — przyznał bez cienia złośliwości. Dla innych może byłby to niemiły
przytyk, ale Hermiona pamiętała. Zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze cię lubiłam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze w moich
koszmarach umierasz — przyznał. Ścisnęło jej się gardło.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze widziałam w
tobie dobrego człowieka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze byłaś.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze mnie
odrzucałeś, by sprawić mi ból.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Czekała cierpliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze chciałem cię
chronić, by cię nie bolało.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po jej policzku
potoczyła się łza.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zawsze cię kochałam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Na zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">ODETCHNĘŁA GŁĘBOKO, gdy
poczuła coś zimnego i mokrego na twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— A masz, Granger!<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Otworzyła oczy, widząc
jak Draco stoi z wielkim wiaderkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mokrego dyngusa… Idę
zrobić Blaise’owi mokrą pobudkę… O Merlinie, źle to zabrzmiało — jęknął,
napełniając wiaderko różdżką, a potem wychodząc z jej dormitorium, cały z
siebie dumny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.45pt;">
<br /></div>
Salvio Hexiahttp://www.blogger.com/profile/06845797268331421377noreply@blogger.com11