środa, 11 marca 2015

Rozdział pięćdziesiąty siódmy

Mama powtarzała jej nieskończenie wiele razy, kiedy jeszcze pamiętała, że ma córkę, że koniec roku, sama noc sylwestrowa, wskazuje w jaki sposób rozpoczyna się nowy rok. Jeśli wkroczysz w rok ze smutnym zalążkiem w sercu, rok będzie podobnego nastroju. To samo się tyczyło odwrotnej sytuacji. Witając nowy rok z uśmiechem i kieliszkiem szampana w dłoni — a może z ukochaną osobą u boku, jeśli to jest nasz wyznacznik szczęścia — zaczniemy rok dobrze i on sam w sobie też będzie dobry. Jean Granger miała rację, ale zdarzyć się mogły wyjątki. Może też chodziło o nastawienie do całej sprawy, ale Hermiona nie wierzyła w przesądy.
Tylko to ,,ale…”.
Tak nie miało się stać w tym przypadku. A przynajmniej nie mogło. Los nie był skory do dyskusji, a Hermiona czy też Snape, nie mieli nawet ochoty na nic nieznaczące potyczki słowne z czymś, co nie ma bezpośredniej materii. Los miał im nie sprzyjać. Oboje byli nawet zdania, że nie powinien.
Kiedy ich usta się złączyły, a Severus spełnił jej prośbę, zatracając oboje w tym szalenie ważnym geście — to nie miało prawa się dobrze skończyć. Byli jak ogień i woda, nie pasowali do siebie. Niewiele miało się w takiej sytuacji zmienić, nawet gdy na moment jej zdrowy rozsądek zgubił się w jego oczach, które zamknął, gdy tylko zarzuciła mu ręce na szyje i przyciągnęła do siebie, a już żadna odległość nie miała przy nich miejsca. Osoba trzecia mogłaby z brzegu stwierdzić, że to Hermiona się na niego rzuciła. Ale to nie była prawda. On czekał na potwierdzenie, dając jej szansę na pierwszy ruch, aby potem całkowicie zmienić swoją silną wolę i dominować, choć Granger nie dawał się tak łatwo. Znowu walczyli, tak jak w tańcu, a nawet w słowach.
Gdy fajerwerki puszczone przez bliźniaków, rozbiły się na niebie, tworząc różnorakie mozaiki, czy urywki noworocznych życzeń, oni ani na chwilę nie oderwali się od siebie. Nie złożyli sobie życzeń, umierali, topili się — już wszystko stracone, przechodziło obojgu przez myśl. Nie mogli tak po prostu się od siebie oderwać, zdążyli przez te miesiące zatęsknić, zrozumieć… I w pewnym sensie zabić. Bo skoro Hermiona coś do niego czuła i go od siebie nie odepchnęła, nie będąc pewną, czy on tylko nie korzysta z okazji, z góry skazała na siebie cierpienie — jednak to przecież była ta spontaniczność, dlatego przyciągnęła go do siebie jeszcze mocniej. A on nie zaprotestował. Wręcz przeciwnie, był bierny. Całował tak, że na chwilę zapomniała oddychać, a jego usta przyprawiały ją o ciche jęki zadowolenia, których nie mogła opanować, ale też nie potrafiła się ich wstydzić. Tak jak w ich własnym tańcu, tango, który był lata świetlne za nimi, czuła podniecenie, będące całkiem nowym uczuciem. I pierwszy raz się do tego przyznała, rozchylając bardziej usta, aby pogłębić pocałunek i mieć Severusa na wyłączność.
Ale i to musiało nastąpić.
Płynne Szczęście miało działać przez całą, sylwestrową noc, ale najwyraźniej Hermiona wykorzystała już cały zapas we krwi, prosząc eliksir o upragniony, noworoczny prezent. Eliksir spełnił jej prośbę. Było im dobrze, ale nie kiedy Severus odepchnął ją delikatnie od siebie. Cierpieli tak samo i Felix nie mógł już w to ingerować, bo został zignorowany. Szeptał obojgu właściwe formułki słów, których nie mogli zrozumieć.
Dalej czuła jego rozgrzany oddech na swoich ustach, a czarne oczy błądziły po jej twarzy, zapamiętując każdy skrawek skóry. A nawet piegi. I oczy, piękne, czekoladowe oczy z miodowymi refleksami, które go urzekały, choć nigdy by się do tego nie przyznał. Ona też nie, choć patrzyła otwarcie w czarną otchłań.
— To się nigdy nie powtórzy — wyszeptał, głęboko docierając do jej podświadomości, jego głos był spokojny. Wolałaby, żeby krzyczał. To wszystko byłoby może łatwiejsze.
Nic nie powiedziała, jedynie kiwnięciem głowy zasygnalizowała, że go słucha. Nie spodziewał się po niej łez, nie było za czym płakać, a Hermiona była też na to za silna. Była inna i chociaż Severus nie miał wielkiego doświadczenia z kobietami, wiedział, że ona nie należy do standardowych kobiet.
— Więc mam udać, że ta noc nigdy się nie zdarzyła? — zapytała twardo, nie strzepując własnych dłoni z jego szyi. Oparła brodę o jego obojczyk, wdychając subtelny zapach ciała i drogich perfum. Czekała na odpowiedź, ale on jej nie udzielił. Nie lubił się powtarzać, ani też żegnać. Jedynie przycisnął ją jeszcze mocniej do siebie, delikatnie gładząc jej roznegliżowane udo. Ledwo powstrzymał uśmiech triumfu i satysfakcji, gdy czuł, jak pod jego palcami ciało Hermiony drży.
— Oczywiście. — Zaśmiała się gorzko, odpowiadając na własne pytanie. Nie umiała nawet skupić swoich rozbieganych oczu na jego twarzy. Nie dostrzegła tym samym, w jaki sposób na nią patrzy. Na chwilę, drobną sekundę, zajęła się kompletnie sobą i swoimi myślami, a tak nie powinno być, powinna na niego spojrzeć. Chciał, żeby zobaczyła, na co się właśnie zdobył. Na czułość w swoich oczach, której dawno tam nie było. Może nie tęsknił za emocjami, ale Hermiona powinna to widzieć. Wtedy może odpowiedziałaby zupełnie inaczej, ale to tylko hipoteza, nic nie znacząca, jak to spojrzenie, które zniknęło. — Mam zapomnieć?
— A potrafisz? — wyszeptał jej do ucha i odgarniając jej niesfornego loka z twarzy. Odsunęła się, a oceaniczna woda, mimo że w rzeczywistości lodowata, paliła żywcem. Choć wrząca woda, która miała tylko kilka stopni, nie sięgała jej twarzy, ta najbardziej żarzyła się prawdziwym ogniem, zwłaszcza usta.
,,Nie.”
— Tak. — Powiedzenie tego przyszło łatwiej, niż się spodziewała.
— Więc zapomnij. — Wzruszył ramionami.
Podsumował w końcu, choć zajęło mu to dłuższą chwilę, która była wymowniejsza niż jego słowa. Spojrzała na niego w ten charakterystyczny, miodowy sposób, który był zarezerwowany tylko dla niego. Wiedział, że tak jest, że wcześniej na nikogo tak nie patrzyła, a jakieś miejsce w jej sercu ma zarezerwowane tylko dla siebie. Pierwszy raz dopuścił do siebie myśl, że faktycznie tak jest, wcześniej wolał tego nie rozgrzebywać, napełnić wannę własną depresją i się w niej utopić. Ale to pierwszy i ostatni raz, kiedy sobie pozwolił na ustępstwo, jeśli chodziło o Hermionę Granger. Irytującą, przemądrzałą, wszędobylską kobietę, dwadzieścia lat od niego młodszą — poczuł do samego siebie obrzydzenie, że pozwolił na ten pierwszy raz, że nie potrafił się dostatecznie w jej towarzystwie kontrolować. W końcu uśmiechnął się sarkastycznie, gdy zwalił brak kontroli na Esencję Szczęścia, a Hermiony oczy zmieniły się nagle w sople lodu.
— Już to zrobiłam — powiedziała stanowczo, a jej głos przybrał oschłą nutę, którą w sobie nawet nie starała zebrać, ona sama przyszła jej na ratunek. Spojrzała chłodno w jego oczy, tak samo chowając emocje, a normalność, jaka powinna być między nauczycielem a uczennicą, znowu powróciła (Zdrowy rozsądku, znowu wygrałeś).
— Severusie, — Złapała go za dłoń, gdy chciał wracać na brzeg. — Jak prezent? — zapytała, subtelnie mrużąc oczy i przyglądając się, jak Severus powoli odpowiada pełnym ironii uśmiechem, nie strzepując jeszcze jej dłoni. W pełni delektowała się tym ostatnim wzajemnym dotykiem i gdyby tylko mogła, przysięgłaby, że on tą ostatnią chwilą też się zadowala, zapamiętując jej zapach, dotyk, a nawet strach w oczach przed tym, co chciał zaraz zrobić. Koniec był coraz bliższy, a firmowy uśmiech Severusa coraz szerszy.
— A twój? — Zacisnęła usta w wąską kreskę, aby się nie uśmiechnąć, choć nie było w nic zabawnego. Kiedy w końcu zrozumiała wszystko, usłyszała trzask teleportacji. Zniknął, pozostawiając po sobie jedynie czarny cień, który i tak rozpłynął się pod mocą chwili. Ta chwila ciągnęła się w nieskończoność. Dosłownie w nieskończoność, która miała formę jej osobistego piekła.
Nie tęskniła. Nie łudziła się, że coś między nimi ulegnie zmianie, odkąd poprosiła, odkąd pierwszy raz usiadła z nim w fotelu, w prywatnych kwaterach, po prostu wszystko przewidziała; od samego początku to przeczuwała. Zawsze stąpała twardo po ziemi, a życie nie mogło jej zaskoczyć w żaden sposób, bo nigdy nie lubiła się omamiać. Może jeszcze było na to za wcześnie, może to wszystko miało przyjść z czasem — ten ból i całe zło może na nią spłynie, kiedy znowu wróci do bycia sarkastycznym dupkiem i kiedy znowu go zobaczy, gdy jego wąskie usta będą kusić, a ona nie będzie miała do nich dostępu. Chociaż, gdy się nad tym bardziej zastanowiła, przecież nigdy go nie miała, więc czemu myśli w taki sposób, czemu myśli, że kiedyś zatęskni? Bo nie zatęskni. Wybrali najbardziej odpowiedni moment, aby to wszystko mogło się skończyć, bez ogromnego bólu i skazy na sercu. Ale ten pocałunek ciągnął się latami, pięknymi latami, które spędzili wspólnie. Cieszyła się z tego, ale to nie była radość, jeśli o to chodzi. Starała się nie wybuchnąć. Złością, płaczem… nieważne. Po prostu musiała się opanować.
Z nikłym uśmiechem, ale jednak dalej uśmiechem, wróciła do Muszelki i choć ta noc nie należała do łatwych, to mogła z ręką na sercu powiedzieć, że rok zaczęła dobrze, jak księżniczka, choć nigdy nie pragnęła nią być, a nawet się tego wystrzegała. Jej życie to nie była bajka. Niektóre wątki rozciągały się bajecznie, jak z wyśnionego snu, ale w dalszym ciągu były to tylko drobne epizody. Severus Snape był jednym z nich.


16 komentarzy:

  1. Awww, no w końcu! *.* Sielanki się nie miałam co spodziewać, Severus jest zbyt trudny do okazywania uczyć, a Hermiona też uparta :D Świetnie ujęte emocje, przemyślenia. Widać, że w życie to nie bajka, jak zawsze musi pójść coś nie tak (:
    Jestem ciekawa ich dalszej relacji.
    Do kolejnego! ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu pięćdziesiąty siódmy rozdział, coś się od życia Severusowi i Hermionie należy. Ich dalsza relacja będzie przewrotna. Sama jestem ciekawa czy za dziesięć rozdziałów się nie pozabijają. :)
      Do następnego.

      Usuń
  2. Nareszcie! Szkoda tylko, że końcówka taka mało optymistyczna :< Nazwanie Severusa "epizodem" nie brzmi dobrze... A szkoda! Tylko teraz kto będzie tym tajemniczym Ślizgonem, z którym weźmie w przyszłości ślub Hermiona? Mam znowu pewne podejrzenia... :>
    Pozdrawiam i do następnego!
    Angel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, końcówka jest mało optymistyczna, ale przecież nie mogę rzucać kwiatkami na lewo i prawo. Chcę napisać to w miarę realnie. Nie spodziewałam się jednak, że zmienicie tak raptownie zdanie o Severusie i Hermionie. Severus jest epizodem, ale jak długim? Ja sama tego nie wiem. Do następnego.

      Usuń
  3. Coś podejrzewałam, że ją pocałuje, spełniając przy tym jej prośbę. To był ich pierwszy i prawdopodobnie ostatni pocałunek, przepełniony całą masą sprzecznych ze sobą emocji. Rozsądek musiał wziąć górę i dopełnić "ale" losu, które mówiło wiele, jednak pisało smutną historię.
    Szkoda, że Hermiona nie dostrzegła czułości Severusa, tej delikatności z jaką ją potraktował. To było ważne, ale może tak będzie lepiej. Bolało by bardziej, niż samo opanowanie w jego głosie.
    Jak księżniczka, w tym momencie wróciłam do naszej wczorajszej rozmowy na temat (praktycznie) nie istniejących już mężczyzn. Do naszych staroświeckich upodobań i całej reszty.
    Severus to tylko drobny epizod, nie wiele znaczący pośród całej tej historii. Jest tyko skrawkiem, który na pozór dużo zmienia, jednak wbrew temu czy kiedyś jeszcze do tego wrócą, historia będzie brnąć dalej. Nie mówię jednak, że to wszystko było nie ważne - wręcz przeciwnie. Historia wszystkich składa się właśnie z takich małych epizodów, tylko że nie mamy wpływu jak to wszystko się potoczy. Nie wiemy co przyniesie przyszłość, ani za co przyjdzie nam zapłacić. ( tyle w tym sprzeczności, ale to chciałam przekazać, nie był najważniejszy- byl ważny)
    Pozdrawiam, Anai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach. Ich historia wcale nie jest smutna. Chyba radość i żal się w niej równoważy. Wręcz wyklucza. Nie za bardzo wiem, co napisać, bo nie mogę Wam powiedzieć, co się będzie działo dalej - Wasze domysły nie będą dotknięte przez moje przytakiwania czy zaprzeczenia, więc piszcie, co Wam ślina na język przyniesie. Nasze staroświeckie upodobania wywołają kiedyś zgubę... Naprawdę.
      Myślę, że Severus był dla Hermiony ważnym epizodem, ale mogę się też mylić, Hermiona także. I historia też może ulec zmianie w każdej chwili. Nie wiem, co mi wpadnie do głowy, ale tak sobie myślę, że chyba się to Wam spodoba. :)
      Strasznie chaotyczny ten mój komentarz, ale to przez truskawki. Są przepyszne. Do następnego.

      Usuń
    2. Ja uważam, że w pewnym sensie jest smutna, ale możesz mieć rację - obie możemy, ponieważ obie mamy różne zdania na ten temat i były byśmy wstanie udowodnić swoje racje.
      Ja zastanawiam się czy kiedyś znajdę sobie druga połówkę i czy będę szczęśliwą mężatką bo z takimi upodobaniami może być trudno. Może jak znajdę tego "kogoś", to staroświeckie poglądy znikną?
      Niby dlaczego chaotyczny? Mój wcale nie był lepszy, więc nie mów mi tu o chaotyczności. Też dzisiaj jadłam truskawki i szczerze powiem, że nic nie zastąpi tych z działki, te sprowadzane nie są nawet w połowie tak dobre jak nasze, polskie.
      Do następnego!
      Pozdrawiam, Anai

      Usuń
    3. Ja na to patrzę trochę innym okiem, ale ty jesteś czytelniczką, twoje odczucia są dla mnie ważne. Może historia jest smutna,bo nie potrafię pisać z zabawną nutą. A parodie, które śmieszą... Nigdy bym się za to nie wzięła do pisania. Choć na co dzień jestem wesoła, pełna życia; tutaj się coś ze mnie wylewa.
      Niby czemu twoje poglądy mają zniknąć, gdy kogoś sobie znajdziesz? Przecież będziesz się kierować przy wyborze ,,kogoś" właśnie odczucia. Ale nie martw się, staroświeckie poglądy czy nie, na każdego przyjdzie czas. :)
      Znaczy, te sprowadzane są dobre, ale te kupowane od polskich rolników... Nie ma porównania. Aż nie mogę się doczekać sezonu. Do następnego.

      Usuń
  4. Na serio nie dodało mojego komentarza?! ugh telefon mnie nienawidzi.
    Rozdział cudowny i opis tego pocałunku... aww. Do przewidzenia było, że ją pocałuje, przecież oboje byli pod wpływem Feliksa i on wiedział w końcu lepiej od nich (też bym chciała wypić Feliksa, przydałby mi się okropnie).
    Powoli zaczynam wszystko rozumieć i chociaż nie dopuszczam do siebie tej myśli, to chyba nie będzie Sevmione... ugh ale przecież napisałaś, że Severus Snape to tylko epizod. No cóż, trzeba się z tym pogodzić i trwać dalej z nadzieją, że może się mylę i mężem Hermiony zostanie Snape?
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, jakie to denerwujące. Współczuję. Najgorzej jak się napisze komentarz na pół strony, a potem... mózg spływa po ścianie, gdy nagle brakuje internetu.
      Jasne, że do przewidzenia! W końcu to już pięćdziesiąty siódmy rozdział, coś się Wam należy za to czekanie. A co do drugiej części komentarza - nigdy nie mówiłam, że to Sevmione, ale też nie zaprzeczałam. Zresztą, myślę, że dalsze rozdziały będą odpowiedzią. Do następnego. :)

      Usuń
  5. Ooo Salvio, ten rozdział to.... przebił wszystko, wszystko, zdecydowanie wszystko. Jest świetny, jeju. Wszystko tak dokładnie opisywałaś, każdy dotyk, każdą emocje, aż mam ciarki, serio! Ich relacja jest tak poprawna, że nawet nie skrzywiłam się, kiedy przeczytałam, że się pocałowali - było to tak naturalne, wydawało mi się to zdarzenie prawidłowe. Zbyt długo się mijali, żeby teraz to przepuścić. I jeju, tak się cieszę, że to w tym momencie to się stało! Pięćdziesiąty szósty rozdział, która to strona? Pewnie coś około sto pięćdziesiątej. Cieszę się, że wszystko tak powoli wprowadzasz i to jest super! Kocham, kiedy akcja jest prowadzona wolno, ponieważ to pobudza wyobraźnię czytelnika... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Jestem bardzo ciekawa jak to będzie wszystko wyglądało po tym pocałunku - wiem jedno - będzie ciekawie!

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebił wszystko? Na pewno nie. Ja dalej jestem cudowniejsza. No i rozdział mi się nie podoba, ale to przecież nie jest nowość. Dziękuję, że tak się zgłębiłaś w analizie tego rozdziału, bo to raduje serce, a też się z twoją opinią zgadzam - za długo się mijali, a raczej Severus za długo się kontrolował.
      Ja też uwielbiam, gdy coś dzieje się powoli, gdy wszystko jest opisane, pewnie podłapałam to od Ciebie. I co do twojego pytania, nawet nie wiem, ile już mam stron. Przestałam liczyć, ale wkrótce zrobię podsumowanie. Do następnego!

      Usuń
  6. Ciągle mam "pustkę" (taką pozytywną) w głowie po tamtym rozdziale. Salvio <3
    Pocałował ją. Pocałował ją. POCAŁOWAŁ JĄ!
    " (..) oni ani na chwilę nie oderwali się od siebie."
    KONIEC.
    Nic mi już nie powiesz, że nie. Ja wiem swoje. Sevmione <3
    "To się nigdy nie powtórzy" - nie ważne, że on tak powiedział.
    Chociaż, i tak mi tego nie zrobisz Severusie Snape! xd - mówiłam! - "Na czułość w swoich oczach, której dawno tam nie było."

    Em, Salvio. Boli mnie moje małe sevmiońskie serduszko jak to czytam. Ciągle wiem swoje ale no wiesz.. jak tak można? Przecież oni są dla siebie stworzeni.. i tamto tango, i pocałunek.

    Jestem, jako czytelniczka, bardzo dumna z poziomu tego rozdziału.
    Jeśli były w nim jakieś błędy - who cares? - takie emocje.

    Merlinie, jak żyć?
    Rozprułaś mnie emocjonalnie. Obdarłaś mnie psychicznie.
    Ale to dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się rozpływam pod tymi komentarzami. Jestem wyjątkowo sama w pokoju, z laptopem na kolanach i mam chwilę dla siebie - mogę aż pisnąć z zachwytu ,,Rozpływam się". Mój image bezwzględnej suki na tym nie ucierpi, nikt mnie nie widzi.
      Tak, Namira, on ją pocałował. Pierwotnie ta scena miała być pokazana bardziej odważnie, ale uznałam, że nie mogę. Że to, całe opowiadanie, pośrednio i bezpośrednio będzie bez przekleństw i dwuznacznych scen. :)
      Ale tu jeszcze nic nie jest przesądzone, a ja nic nie powiem, więc możesz sobie nawet myśleć, że Snape tak naprawdę się jej oświadczy w następnym rozdziale (wyobraźnio, stop). A ja nie jestem dumna z tego rozdziału, powinnam trochę dłużej nad nim poślęczeć. W końcu taki punkt kulminacyjny.
      Wiem, że dobrze... Cieszę się. Do następnego.

      Usuń
  7. A ja dalej myślę, że to będzie Sevmione. Mimo tych myśli, mimo przeciwieństw, mimo komentarzy moich poprzedniczek :D
    Są za bardzo idealni. I mimo, że różni, to jednak podobni. Cudownie wszystko tu opisałaś. Ten początek, a potem opisy emocji :3
    "(...) woda, która miała tylko kilka stopni, nie sięgała jej twarzy, ta najbardziej żarzyła się prawdziwym ogniem, zwłaszcza usta." Strasznie podoba mi się to zdanie :3
    Napisałaś, że epizod, ale w komentarzu doczytałam się, że nie wiadomo jak długi epizod. I to jet tró :v
    Ja wierzę, że to będzie BARDZO długi epizod :D
    I ta czułość Snape'a, o której pisałaś. Ach, jaka szkoda, że jej nie dostrzegła. I szkoda też, że powiedziała, że potrafi zapomnieć o tym pocałunku. Chociaż myślę, że Severus wie, że nie zapomni. On też nie da rady :')
    Czekam na kolejny :3
    Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Snape nie da rady zapomnieć? Błagam, trochę Ognistej i pozamiatane. Ale... Hermiona nie pije, więc pewnie się zakopie w książkach, aż w nich utonie. Biedna.
      I znowu coś palnęłam w komentarzu, ale z drugiej strony można opacznie zrozumieć słowo ,,epizod". Opowiadanie może się ciągnąć na jednym wątku, choć ja preferuję o wiele więcej niż jeden. Do następnego! :)

      Usuń