wtorek, 31 marca 2015

Rozdział sześćdziesiąty siódmy

Białe ściany, albo raczej, znowu białe ściany. Nie miała problemów z otworzeniem oczu, otworzyła oczy i wtedy poczuła, jak ktoś stuka młotkiem w jej głowę. Ból był tak nieznośny, że zrzuciła szklankę z wodą, kiedy chciała się rozmasować sobie skronie. Szkło rozbiło się koło jej łóżka. Nawet nie spojrzała na to, co narobiła.
 Ej, Granger, spokojnie  usłyszała, przekręciła głowę, nie mogąc sobie przypomnieć, do kogo należy ten głos.  Ciesz się, że nie ma tu Pottera i Weasleya. Pewnie gdzieś sikają po kątach ze strachu o ciebie… Chyba powinienem im powiedzieć, że w końcu wróciłaś z krainy umarlaków… Chociaż… Niech się jeszcze trochę pomęczą.  Blaise zachichotał wrednie pod nosem.
 Wynoś się.  Wychrypiała, jak najgłośniej potrafiła, rzucając mu mordercze i na swój sposób zbolałe spojrzenie. Poszukała różdżki na małym stoliku nocnym, który stał przy każdym łóżku; jednak nie znalazła tam różdżki z orzecha włoskiego. Spojrzała jeszcze raz na Zabiniego.
 Draco wziął twoją różdżkę. Jest za drzwiami.  Powiedział ze swoim sardonicznym uśmiechem, próbowała wstać, aby mu go zedrzeć z twarzy, ale jednym, niedbałym ruchem rzucił Hermionę na poduszkę.  Leż, do cholery.  Dopiero teraz przestał się uśmiechać, a dobry humor kompletnie z niego uleciał.  Nie jesteś jeszcze na tyle silna…
 Jestem dość silna, aby cię zabić.  Warknęła, siłując się z jego dłonią na swoim ramieniu. Puścił ją, wzdychając przy tym ciężko. Usiadł na krześle, metr od łóżka, aby znowu nie zachciało jej się bawić w kotka i myszkę. I tak by go nie dosięgła, więc opadła z ciężkim westchnieniem na poduszkę.
  Nie zrobiłabyś tego. Jesteś na to za silna.
  Założymy się?   uniosła wyzywająco brwi, nie mogąc dalej wyplenić z siebie tych myśli. Posłała mu pełną złości minę, która nie przywykło do takiego odbiorcy. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak na Blaise’a patrzyła. Do Severusa? Oczywiście, ale Blaise tu nie pasował. Czuła się oszukana, ale też, i chyba przede wszystkim, zdradzona. Jej oczy zaszkliły się, wbiła oczy w sufit, żeby tylko krople dały sobie spokój i poszły w siną dal, jak najdalej tylko mogły.
Blaise Zabini… zaufać Ślizgonowi to pierwszy stopień do piekła, gratulujemy, Hermiono Granger, nie długo twoje honorowe miejsce w piekle będzie gotowe... Och! Ależ Hermiono, o szesnastej masz herbatkę z Voldemortem?... Ach, więc przełożyć spotkanie... Dobrze więc; użalała się nad sobą, przełykając gorzką ślinę. Coś stanęło jej w gardle. Blaise do niej mówił, ale go nie słyszała. Był pierwszym Ślizgonem, który zaprzeczył jej żelaznym poglądom, że uczniowie z Domu Węża mają w sobie tylko zgniłe wnętrze. Pokazał jej, że ma cząstkę dobra na początek, a potem, gdy odkrywała go coraz bardziej, wykazał, że potrafi być przyjacielem, obrońcą… człowiekiem. Perłowa łza spłynęła po jej policzku. W myślach zwyzywała cały świat od najgorszych. Merlinie. Jak to bolało.
  Granger, coś cię boli?   zniecierpliwił się i wysyczał w jej stronę, potrząsając ją brutalnie za ramię, że Hermiony głowa podskoczyła jak piłka. Spojrzała na niego załzawionymi oczami, ledwo widząc zarys jego ciemnych oczu, śniadej cery i obciętych na zapałkę włosów.
  Ty mnie bolisz.
Blaise usiadł zakłopotany, twarz miał poważną, niczym nie strawioną; żadną emocją. Ale z jakiegoś powodu wiedziała, co on czuje. A może, co czuć powinien. Otarła twarz i usiadła w pozycji siedzącej. Żal wylany, żółć przełknięta. Teraz chciała wyjaśnień. Wszystko na spokojnie wyjaśnić, a potem się pożegnać.
  Snape to skurwysyn   warknął pod nosem Blaise, ale widząc jak nagle się spięła, strosząc piórka, uśmiechnął się ironicznie, składając ręce jak do modlitwy.   Nie bierz tego poważnie, Granger. Jestem zły, że mnie uprzedził.
Nic nie odpowiedziała, Blaise chrząknął zamyślony.
— Chciałem ci powiedzieć. Wiele razy! ¾ dodał głośniej. ¾ Ale to nie jest łatwe… A raczej nie było łatwe, Granger. ¾  Wzrok wbił w białą pościel, sam się zastanawiając, co mógł jeszcze powiedzieć. Jak się wytłumaczyć. Ale to było bez znaczenia, słowa same płynęły wraz z nurtem. ¾  Dumbledore wyznaczył mnie jako asystenta.
  Proszę?
  Tak   Blaise parsknął sztucznie, zerkając w szklane jeszcze oczy, tak przepełnione bólem i, co gorsza, niezrozumieniem.   Byłem szpiegiem, Granger. Dumbledore mi nie pozwolił przystąpić normalnie do Zakonu, powiedział, że lepiej będzie, jeśli dalej będę śmierciożercą. I podwójnym szpiegiem.   Mówił chłodno, nie była to opowieść, którą się wspomina przy herbatce i ciastkach w sobotnie wieczory, razem z rodziną. Hermiona nie śmiała głośniej odetchnąć, aby mu nie przeszkodzić. Blaise Zabini zacisnął palce w pięści, sam widok bolał.   Zabijałem. Torturowałem…
  Pamiętam.   Szepnęła cicho do siebie. Miała nadzieję, że tego nie usłyszy. Podniósł głowę; usłyszał. Nie uśmiechnął się, nie przyznał jej racji, mówił dalej i bardziej się na swoich słowach próbował skupić. Miód w oczach i strach wymalowany na twarzy nie potrafił go rozbawić, nie śmiał się naigrywać z jej miękkiego serca.
  Ale odszedłem od tematu. Moja wojenna historia jest nieistotna.   Machnął ręką, ale w swoje słowa wcisnął tyle wężowego jadu, ile się tylko dała. Druga perłowa łza spłynęła po policzku, nie mogła tego zatrzymać. Szybko ją starła, czując powoli, jak mięknie. Coś żelaznego oplotło jej szyję i sparaliżowało.   Chcesz znać tą powojenną, co, Granger? ¾ zapytał złośliwie. Pokiwała gwałtownie, płaczliwie głową, zasłaniając sobie usta dłonią, aby nie wybuchnąć i mu nie przerwać.
Blaise, przyjacielu, cicho; myślała. Nie usłyszał tych myśli, postawiła wszystko na jedną kartę. Złapała białą kołdrę, zaciskając na niej palce. Materiał pachniał szpitalem, zrobiło jej się od tego zapachu słabo.
  Dumbledore zabronił cię informować, Hermiono. Ale mam już dosyć jego planów   parsknął niespodziewanie, jakby usłyszał dobry żart.   Właściwie to ja mu te plany podsunąłem. Jak na tacy… Ale od początku. Od samego, pieprzonego początku, kiedy jeszcze ze sobą nie mieszkaliśmy i nie byliśmy Prefektami, a Hogwartu jeszcze nie odbudowano…
Wziął głęboki oddech. Wstęp do całej, powojennej historii miał taki, jakby chciał zaraz opowiedzieć bajkę. ,,Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami…”. Miała poznać bajkę, w której główną rolę grała kasztanowłosa dziewczyna. Hermiona miała takie same, miodowe oczy jak młoda, urocza dziewczyna z przypowieści.
  Draco był śmierciożercą, ma mroczny znak do teraz. Wiele rzeczy go w wojnie ominęło, nie jest tak brudny jak ja czy Snape. Siedział zamknięty w swoim rodzinnym dworku, gdzie urzędował Czarny Pan. Albo był akurat w Hogwarcie, gdzie mógł się czuć jak król. W końcu był synem jednego z najwierniejszych, a rodzeństwo Carrow chętnie go nagradzało za byle gówno… Ale to nie wystarczyło, Granger. To nie wystarczyło. ¾ Powtórzył, zaciskając usta i wbijając wzrok w okno. ¾ Ministerstwo nie uznało jego szpiegostwa, tak jak mojego i Snape’a. Nie mogą mu nic udowodnić, żadnego morderstwa, żadnych tortur. Ale Ministerstwo chce wybić trzy pokolenia wstecz, każdego kto spiskował z Voldemortem.
Chcą go zamknąć w Azkabanie, Granger.   Głos przebiegł echem po całej Sali, odbijając się od każdej ze ścian. Ta wiadomość nią wstrząsnęła, choć o tym trochę wiedziała, Dumbledore ostatnim razem ją wprowadził w całą sytuację, jednak to nie miało związku. I tak czuła się potwornie z myślą, że Draco… że po prostu zniknie, jeszcze w tak okropnym miejscu. I bezpodstawnie, bo Ministerstwo tak sobie zażyczyło.
  Dalej nie rozumiem, gdzie jest w tym moja rola, Blaise. Opowiedz mi wszystko, a potem się po prostu wynoś.   Blaise odpowiedział jej pobłażliwym uśmiechem i pełnym pretensjonalności głosem. Lecz dalej był jak wyprany od uczuć.
  Nie wytrzymałabyś beze mnie.
  Do rzeczy.   Zaoponowała wściekle.
  Wkurzasz mnie.   Odparł ze słodko-kwaśnym uśmiechem i specjalnie zamilkł. Obdarowała go morderczym spojrzeniem, że już dawno powinien leżeć łóżko obok, martwy. Ale Blaise tym czasem siedział dalej na taborecie, pogwizdując niewinnie pod nosem.
  Blaise…
  Co?
  Mów.
  Magiczne słowo?
  Spierdalaj?
  Towarzystwo śmierciożerców ci nie służy.   Pokręcił rozbawiony głową, a Hermiona zamilkła, przysłuchując się z uwagą. Przekleństwo wypalało jej dziurę w języku. Westchnęła głęboko i opadła na poduszkę, nie mogąc zebrać myśli.
  Jesteś świadkiem koronnym, Granger.   Szepnął Blaise, a Hermiona nie poruszyła się, tylko słuchała tego nierzeczywistego głosu.  Niewymowni z Departamentu Tajemnic wyruszyli w przeszłość, kontrolują całą czasoprzestrzeń. Może dowiedzieli się o tym przypadkiem, a może kazano im czegoś szukać. Jakiś informacji. Nie mam pojęcia, ale oni się dowiedzieli, że pomożesz Draconowi.
  Wszystkie zmieniacze czasu zostały zniszczone.
Dodała nagle, nie mogąc zrozumieć, czemu Blaise tak ją perfidnie ją okłamuje, bo to nie miało prawa się zdarzyć; Zabini musiał kłamać. Spojrzała na niego, był taki spokojny, może właśnie zastanawia się, jak tu ją zmylić. Potrząsnęła głową. Nie, Blaise nie jest taki… Jaki? Czy ty dalej uważasz, że go znasz? Po tym jak tobą manipulował. Jej podświadomość wybuchnęła oceniającym śmiechem, mierząc jej zamiary. Jesteś taka naiwna.
  Bzdura.   Prychnął.   Tak ogłosiło Ministerstwo, co wcale nie znaczy, że mówią prawdę. Jesteś ich realnym zagrożeniem, w przyszłości Draco wygrał sprawę, tylko dzięki tobie. Zebrał się cały Wizengamot, a gdy tylko zobaczyli, że przyjaciółka Pottera zeznaje na korzyść Draco, uznali, że to musi być prawda.
  Ginny…   szepnęła nagle. Znowu wstając do pozycji siedzącej.   Dumbledore ją wysłał, aby poznała moją przyszłość, aby się dowiedzieć to samo, co Niewymowni? Słodki Merlinie…   złapała się za głowę, podkurczając nogi pod brodę. Nagle wszystko nabrało sensu, a ona poczuła się taka malutka w tym wielkim świecie.   Projekt z Eliksirów miał mnie pilnować, Snape miał mieć na mnie oko, a przy okazji miałam zakochać się w Draco i zeznać na jego korzyść.
  Dobrze kalkulujesz.
  I to ty podsunąłeś Dumbledore’owi pomysł, abym coś do niego poczuła?   zapytała ponownie, upewniając się, że to właśnie ma na myśli. Pokiwał z wolna głową.
  Byłem jego… asystentem… od początków wojny, Granger. Mam wobec niego dług wdzięczności, którego nigdy nie spłacę. Nie jestem w więzieniu, żyję, jemu to zawdzięczam.   Powiedział ze złością. Wstał z drewnianego taboretu i zaczął się przechadzać po Skrzydle Szpitalnym, jak nawiedzony albo sam duch. Była ciekawa, o czym myślał, ale nie mogła się tego dowiedzieć, więc po prostu patrzyła, jak chodzi w te i z powrotem. Nagle złapał za ramę jej szpitalnego łóżka, że aż pobielały mu palce. Wzrok wbił w jej oczy tak mocno, że spuściła oczy na podłogę. —  Nie jestem dumny, że nie obchodziło mnie twoje ewentualne cierpienie. Ale Draco to mój przyjaciel. A ty mnie wtedy nie obchodziłaś.
Czy bolało? Tylko trochę.
  Kim jest mój prześladowca?   udała, że nie usłyszała ostatniego zdania. Omiotła jednym spojrzeniem jego twarz, skrzywił się. Nie wiedział.
  Nie wiemy, Granger.   Pokręcił głową, puszczając metalową ramę. Opadł z powrotem na swoje miejsce i przejechał sobie otwartą dłonią po twarzy. Dopiero teraz mogła zrozumieć, jak go ta sprawa męczy. Że wszystko robił, aby była bezpieczna. Starał się. —  Możliwe, że Ministerstwo chce cię zniszczyć, zabić, czy coś podobnego, żebyś tylko milczała.
  Och. – Wyrwało jej się.   Czyli szpiedzy, który ciągle za mną łażą i Snape…
  Szpiedzy? Skąd wiesz?   w jego oczach panowało niezrozumienie, znieruchomiał na moment, usta miał delikatnie rozchylone. Wyglądał głupio, wiedział to, ale nie mógł zrozumieć, skąd Granger wiedziała coś takiego. Przecież razem z Dumbledorem i Snapem starali się to wszystko utajnić.
  Nie trudno wyczuć czyjąś obecność po wojnie, Blaise.   Miodowe oczy były rozgrzane i lekko poczerwieniałe od wcześniejszego płaczu. Policzki miała zarumienione, a oddech rozgrzany. Blaise nieznacznie uniósł kąciki ust, odwracając wzrok. Szkoda, pomyślał, naprawdę szkoda, że Granger i Draco to inna bajka. Może wtedy wszystko by poszło bez szwanku, a oni byliby głupio szczęśliwi przez chwilę. Zakochana Hermiona nie robiłaby problemów. —  Poza tym, spotkałam go. Nie wiem, dlaczego się ujawnił.
Na chwilę przypomniała sobie o Nie-Draco, który uśmiechał się do niej w ten firmowy, pociągający sposób. Dalej była, krótko mówiąc, zdezorientowana tak nagłym wystąpieniem.
  Pewnie Dumbledore najadł się dropsów i go trochę przyćmiło.   Zaśmiał się pokrótce, Hermiona również. Blaise wstał, przyglądając się dziewczynie leżącej na łóżku. Z jej ust powoli schodził uśmiech.
  To już wszystko?   zapytała ciszej.
  Chyba tak.   Odpowiedział, a Hermiona pokiwała w zrozumieniu głową. Przez chwilę miała go ochotę zatrzymać, ale w końcu do niej dotarło, że go tu tak naprawdę nie chce. Musiała to sobie poukładać… Świadek koronny i niebezpieczeństwo. Usłyszała trzask zamykanych drzwi, które z powrotem zaskrzypiały, a do środa wszedł Draco.
Kiedy nic nie powiedziała, podszedł do niej i oddał jej różdżkę. Odetchnęła z ulgą, czując się od razu bezpieczniej z magicznym patykiem. Draco uśmiechnął się dziwnie, wręcz figlarnie, i już wiedziała, że to nie jest Draco.
 Co tu robisz?   w jej głosie nie brzmiała złość, a wyrzut i żal, że nie może nawet przez chwilę zostać sama.   Nie potrzebują ochrony, daruj sobie i się wynoś.
  Ojej, mnie też wyrzucasz? Daj spokój, nie łam mi serca.  Zakpił, siadając na taborecie, które wcześniej zajmował Zabini. Z tą zmianą, że Nie-Draco najpierw kopnął krzesło, żeby było bliżej łóżka. Mimowolnie się skrzywiła.
  Idź sobie i pozdrów Dumbledore’a…
 …środkowym palcem?   myślała, że zwymiotuje, kiedy zaczął chichotać.   Dziwisz mnie, że jeszcze się nie zapytałaś, co tu robisz i jak się tu znalazłaś, bla, bla... b l a...
  Mój eliksir sprawił, że straciłam przytomność.   Odpowiedziała lekko. Nie powiedziała mu, że miała koszmary, które nie wiedziała, czy zdarzyły się naprawdę. Jak interpretować sen, że była w kwaterach Severusa, na jego kanapie, a on się uśmiechał i powiedział jej imię? To brzmiało absurdalnie nawet w jej głowie. Jednak jakiś cichy głosik mówił, że może to jednak prawda, ale rozsądek przyćmił tą myśl.
  Nieprawda. Stworzyłaś swój własny narkotyk, Hermiono. Swoją własną odmiankę heroiny.   Spojrzał na nią z lekkim wahaniem, a potem wyjął z kieszeni skórzanej kurtki paczkę papierosów. Poczęstował ją skinieniem, ale odmówiła. Sam odpalił końcem różdżki jednego i mocno się zaciągnął, odwracając się, aby dym na nią  buchnął.
  Masz szczęściarza?   zapytała po chwili, wskazując na paczkę.
  Słucham?   zdziwił się.
  Odwraca się jednego papierosa filtrem w dół i wypala jako ostatniego. Tylko właściciel papierosów ma prawo do szczęściarza.   Wytłumaczyła. Pokiwał głową i zrobił tak, jak mu kazała. Ale zaraz potem skrzywił się i wywalił wszystkie sztuki na łóżko.
  Co robisz…?   uniosła brwi. Nawet się nie skrzywiła, kiedy poczuła dym nikotyny, papierosa trzymał w ustach. Strzepnął popiół na podłogę.
  Odwracam wszystkie filtrem do góry. Oprócz jednego.
  To ma być oryginalny pomysł, jak rozumiem ¾ zaoponowała.
  Nie lubię robić tego, co wszyscy.
  Wszyscy tak o sobie myślą.   Odparła z dziwnym, przygnębionym uśmiechem.   Nie ma czegoś takiego jak oryginalność. Jest tylko szarość, czasami zmienia odcienie, ale to dalej szarość. Ludzie, którzy chcą być inni, są tacy sami, bo chcą się wyróżniać. A normalni ludzie dzięki temu stają się wyjątkowi.
  Nigdy nie wątpiłem w twoją inteligencję.   Uśmiechnął się w jej stronę z delikatną dozą czułości. Oczywiście udawanej, ale i tak zrobiło jej się miło. Powoli zapakował papierosy do paczki i na koniec zostawiając jednego papierosa filtrem do góry.


14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, jak zawsze. Część z Blaisem była taka... poważna? To zdenerwowanie i płacz. Dumbledore, ech. W ogóle, to wszystko takie skomplikowane. Ale nie myślę, żeby Ministerstwo chciało zabić Hermionę. Chyba ;-;
    Część z NieDraco była taka ciepła. Może za dużo powiedziane. Prawie ciepła. Lubię go. Ich rozmowa o oryginalności była fajna. Choć chyba nie do końca zgadzam się z Granger. Ale fakt, jeśli ktoś chce być oryginalny specjalnie, to trochę(bardzo) nie jest. Hermiona - heroina. Prawie podobne :v Przepraszam, mój gimbusiarski instynkt czasem się odzywa ;;
    Ciekawe, czy ta sytuacja w kwaterach Snape naprawdę była snem. No i co tam u Severusa, długo go nie było.
    Do następnego!
    Black :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PIERWSZA. Wiem, wiem, łatwo być pierwszym, ale to i tak fajne xD

      Usuń
    2. Dobra, dobra - chyba po prostu zmienię śpiewkę! Bycie pierwszą jest łatwe, bo dla chcącego, to nic trudnego. :D
      (Fajne jest bycie pierwszą czy denerwowanie mnie? Nieładnie! Żartuję, nigdy mnie nie zdenerwujecie).
      Dziękuję za cały komentarz, słowa, dzisiaj wyjątkowo się przydadzą, bo... bo tak. Bo ja dzisiaj tylko wegetuję.
      Rozdziały są poważne, fakt, ale ja to lubię. Wyjątkowo pozwoliłam sobie na wulgaryzmy i tekst mi się spodobał. Mam nadzieję, że nikogo tym nie zraziłam. Chcę utrzymać estetyczny klimat, ale dzisiaj musiałam się słownie wyżyć, aby nie zwariować. Kumulowałam w sobie wszystko.
      Ja chyba pozostawiam Nie-Draco w sferze ,,jest, bo jest". Większe ciepło mam do prawdziwego Draco. Ale też nie mogę powiedzieć, że Nie-Draco jest tutaj zbędny. Ot, taki miły dodatek. A opinia Hermiony o oryginalności jest oczywiście moją własną. Jaką ty masz? Chętnie o tym podyskutuję, bo dalej się będę upierać przy swoim! :)
      Generalnie ,,Hermiona - heroina"... jest podobieństwo, użyte przypadkowo, ale podoba mi się. Oj, przestań, skojarzenia nie są gimbusiarskie, tylko przepełnione wyobraźnią. Sama mam za dużo dziecięcych skojarzeń... Myślę, że nawet trzydziestolatkowie je mają, tylko o tym głośno nie mówią. Dziwne to społeczeństwo, powiadam Wam... Do następnego. :)

      Usuń
    3. Moja opinia jest w sumie podobna, ale nieco inna. Według mnie każdy jest w jakimś stopniu wyjątkowy, o ile nie próbuje wyróżniać się na siłę, na pokaz :D

      Usuń
  2. Rozdział świetny . . . Ta rozmowa z Blaisem była fajna ale strasznie poważna. Hermiona stworzyła swój własny narkotyk? Bardziej w tej roli pasuje mi Sev �� Ciekawe czemu Severua jeszcze nie ma przy jej łóżku. Myślałam że jak Hermi się obudzi to pierwsze co napotka to jego oczy �� Nie lubię tego NieDraco. Jakoś nie mogę się do niego przekonać. Ogólnie wyszło bosko. Przeczytałam, skomentowałam i pozdrawiam ��
    Senri97

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, pozostawiam to w Waszej sferze, czy naprawdę był dobry. Ja tu tylko sprzątam. Ich rozmowa nie mogła przebiec inaczej, Hermiona była w końcu zraniona, a Blaise nie jest przyzwyczajony do tłumaczenia się, jest za dumny na to.
      Nie ma go przy jej łóżku, bo to Severus. To nie kochany, troskliwy mężczyzna. Hermiona żyje? Żyje, więc nie ma on się o co martwić. On to tak odbiera. A przynajmniej tak to sobie wyobrażam, zero w tym romantyzmu.
      Och, jest ktoś, kto nie lubi Nie-Draco! To super. Ech... Ja też pozdrawiam. Do następnego. :)

      Usuń
  3. Postuluję o dodanie opcji w ankiecie. "Wszyscy zginą, a ja odlecę na pegazie, jeśli to opowiadanie w ogóle się skończy".

    Pozdrawiam,
    Alathea

    (Przebrnęłam przez cztery rozdziały, ale komentarz jakoś mi się nie klei).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałabym usunąć ankietę, żeby dodać tą odpowiedź. Ale myślę, że sens jest zawarty w pierwszej odpowiedzi. Mam nadzieję, że nie jesteś zawiedziona moją odmową. Sama ubolewam, że nie mogę jej dodać. :/
      Możesz i skomentować w ostatnim rozdziale. Przecież to twoja wola, ja ucieszę się ze wszystkiego, naprawdę! (Szczerze mówiąc, uśmiechnęłam się, gdy przeczytałam ten komentarz... Mój pegaz już przygotowany).

      Usuń
    2. Dobsz, na razie nie czuję się zawiedziona, chociaż szkoda, że cała populacja nie może skorzystać z tak kluczowej odpowiedzi w ankiecie, która łączy w sobie nie tylko pierwszą odpowiedź, ale i wszystkie pozostałe. ;x

      (Lubię poprawiać ludziom humor, powiedzmy ;d).

      Usuń
  4. Ahh, nadrabiam! W końcu mam wolne! :D
    Hermiona stworzyła narkotyk, któż by się spodziewał, że wymyśli takie cudeńko i jeszcze będzie miała wybitnie ciekawy odlot :>
    Rozmowa z Blaisem ciekawa, przynajmniej wytłumaczył większość rzeczy, chociaż jakoś brakuje mi Seva tutaj, zdecydowanie :D
    No nic, do kolejnego! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już się mogę spokojnie wyspać. :)
      Cieszę się, że Ci się podobał. Do piątku.

      Usuń
  5. Na początku dwa mini błędy, które moje super oko i super spostrzegawczość dojrzały. W drugim zdaniu: "Nie miała problemów z otworzeniem oczu, otworzyła oczy i wtedy poczuła..." - tutaj masz powtórzenie - oczu, oczy. Jedno powtórzenie na cały tekst... Ja to zawsze tyle tego mam, że :))) A, Boże, znowu nie piszę komentarza na temat, ja nie wiem co się ze mną dzieje, chyba się wyspałam, to dlatego.

    WIĘC.
    Rozdział bardzo mi się podobał (wszyscy robią minę w stylu "Coooo :OOO"). Ogólnie poprzedni rozdział, ten krótki, też mi się bardzo podobał, był świetnie napisany, przypadł mi do gustu, zresztą ten tak samo. Ja jestem zakochana. :))) W Twoim opowiadaniu tylko.
    Jeju, ile rzeczy się wyjaśniło w tym rozdziale! Normalnie mnie głowa rozbolała kurde, od nadmiaru informacji. Ginny wędrowała do przyszłość po to, żeby ogarnąć, co się dzieje, jak Hermiona ma zeznawać, czy Draco zostanie uniewinniony, tak? Tak - Nawet sama już sobie odpowiadam na pytania. Strasznie mi się spodobała rozmowa właśnie Blaise'a z Hermioną, była napisana wyjątkowo lekko, naturalnie, tylko czytać takie opowiadania. Ale nadal nie wiemy, kto chce zabić Hermionę, kto jest tajemniczym gościem. Przynajmniej wyjaśniło się, że to Zabini jest szpiegiem, ja wiedziałam, ha!
    Nie-Draco, jej! Lubię tego gościa, mam nadzieję, że okaże się kimś fajnym. Snuję swoje domysły kto to może być, ale Ci ich nie zdradzę, bo mnie wyśmiejesz.
    Popędzasz mnie.
    Nie lubię tego, Salviom.
    XDDDD

    Na koniec tego komentarza dam fragment, który podobał mi się najbardziej:
    " - Magiczne słowo?
    - Spierdalaj?"

    Tym jakże miłym akcentem zakończę swój komentarz. Miał być dłuższy, ale tak się niecierpliwisz..... Znaj mą łaskę.
    Czekam na kolejny, Ty wiesz, Salviom.

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórzenie z lekka zamierzone. Ale później poprawię. Pewnie błędów było więcej, jakieś przecinki, ale mi samej nie chce się tego szukać, a Wam wypisywać - i wszyscy szczęśliwi! (Ja też się wyspałam, spałam trzynaście godzin, polecam).
      Ja też darzę twoje opowiadanie ciepłym uczuciem, tak się wymieniamy, M. Dzisiaj napisałam rozdział, gdzie sama się zdziwiłam, nie mogę się doczekać piątku za miesiąc. :))))
      Nie-Draco jest wśród nas... Ciekawe czy Was zaskoczę. Oj, popędzam się, bo się guzdrzesz! Salviom ty mój.
      Mi też fragment ze słowem się podobał, tak powtórzę.
      ŁASKĘ? Boże, ale ty się dzisiaj prosisz, żeby Ci przyłożyła. Zaczynasz od żyraf, a kończysz na łasce. Ty wiesz, Salviom.

      Usuń
  6. Salvio, zgadnij kto!
    Tak, brawo, to ja! Wróciłam z zaświatów wiecznej nauki. Jestem gotowa nadrabiać zaległości!
    To tylko 20 rozdziałow.. uh, Kobieto, coś Ty innego robiła przez ten czas? Pamiętałaś o jedzeniu, piciu i spaniu? <3

    Pierwsze pytanie 3/4 jest tu, bo ma być? Mój humanistyczny umysł nie rozumie;d
    " zaufać Ślizgonowi to pierwszy stopień do piekła, gratulujemy, Hermiono Granger, nie długo twoje honorowe miejsce w piekle będzie gotowe... Och! Ależ Hermiono, o szesnastej masz herbatkę z Voldemortem?"
    a wieczorem randka z Sevem! Jak szaleć to szaleć :D

    Wiedziałam, że Blaise to szpieg, cha!
    "-Magiczne słowo?
    -Spierdalaj?"
    <3

    Och poczekaj. Niewymowni odbyli podróż w przyszłość, żeby zobaczy co będzie z Draco tak? i Miona, go uratuje. Zniszczyli wszystkie zmieniacze czasu, żeby tego nie odwrócić? Czyli Ministerstwo nie chce żeby ocalić Dracona? Co za perfidne głupki. Przecież Hermiona nie musiała się zakochać w Draco, żeby go bronić w sądzie.. xd

    O masz, Granger będzie sławna z tą nową odmiana narkotyku xd

    NieDraco.. kim on jest?
    Jedna z tajemnic rozwiązana, a tu kolejne czekają!

    OdpowiedzUsuń