niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział siedemdziesiąty

Rozdział jest tak wcześnie, ponieważ jest on prezentem dla mnie samej z okazji wybicia dwudziestu tysięcy wyświetleń. Wiem, to strasznie banalne, że tak to roztrząsam, ale jest mi miło, że tak dużo razy tu weszliście.  Nic mi nie odbierze takiej małej radości.


— Nie wierzę —  szepnął Draco. Powtórzył to jeszcze kilka razy, dyrektor czekał, aż się otrząśnie. Czekał, czekał i czekał. Spojrzał na młodego milionera, który siedział i nie wiedział, gdzie ma się podziać. Dumbledore czuł jak wyrzuty sumienia powoli go trawią, ale nie zareagował, dopóki uczeń nie wstał.
— Draco, usiądź. — Draco usiadł ponownie, ale stalowe oczy miał utkwione w oknie. — Draco… To nie jest twoja wina. — Dopiero wtedy Malfoy zaszczycić Albusa swoim mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
— Czy pan sobie robi jaja? Nie wierzę — szepnął Draco. Powtórzył to jeszcze kilka razy, dyrektor czekał, aż się otrząśnie. Czekał, czekał i czekał. Spojrzał na młodego milionera, który siedział i nie wiedział, gdzie ma się podziać. Dumbledore czuł jak wyrzuty sumienia powoli go trawią, ale nie zareagował, dopóki uczeń nie wstał.
— Draco, usiądź. — Draco usiadł ponownie, ale stalowe oczy miał utkwione w oknie. — Draco… To nie jest twoja wina. — Dopiero wtedy Malfoy zaszczycić Albusa swoim mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
— Czy pan sobie robi jaja? — spojrzał na niego z obrzydzeniem, jeszcze bardziej sprowokowany, kiedy dyrektor nie zareagował. — Zabili jej rodziców… przeze mnie, kurwa mać! K u r w a — przeczesał sobie włosy palcami, a oddech miał nierówny, jak po kilkugodzinnym treningu na miotle, której miał już nigdy nie dosiąść. — Ja pierdole, chciałem jej tego oszczędzić, nie chciałem, żeby to była Hermiona… nie chciałem — szepnął jeszcze i wypuścił nagromadzone powietrze z płuc, momentalnie wyglądając na przytłoczonego własnym życiem. Ukrył twarz w dłoniach, nie wiedząc, co jeszcze mógłby zrobić czy powiedzieć. W przypływie wyrzutów sumienia chciałby umrzeć na froncie, nawet z ręki własnego ojca, okrywając się hańbą. Gdyby tylko wiedział, że tak wygląda ta zasrana wolność.
— Skąd mogłeś wiedzieć? — zapytał spokojnie dyrektor.
— Jak mogłem…? — powtórzył cicho, kierując na niego swoje wściekłe spojrzenie. — Wiedziałem, że Hermiona wyjdzie na tym źle. Że to ją będą chcieli zranić, nie mnie, to byłoby zbyt podejrzane  zaczął gorliwie tłumaczyć, a Albus go słuchać znad okularów–połówek. — Wiedziałem, ale nie podchodziłem do tego poważnie, kiedy powiedzieliście, że będziecie ją chronić… Mieliście ją, kurwa, chronić! — skrzywił się i ostatnie słowo brzmiało jak jęk bólu. (Dyrektor chwilę zbierał się na odpowiedź, bo nigdy by nie przypuszczał, że Draco przejmie się czymś takim. Że jest taki drobiazgowy i nie podejdzie do tego egoistycznie. Dyrektor pogładził swoją brodę i musiał się zastanowić, czy nie powinien rozegrać tego delikatniej).
— Nie mogliśmy chronić jednocześnie Hermiony i jej rodziców.
— Mogliście — pokręcił głową i kopnął krzesło obok, siadając z powrotem na swoje nietknięte miejsce. Krzesło zaprotestowało, krzyknęło piskliwie. — Ona mnie znienawidzi.
— Draco, od kiedy takie sprawy cię obchodzą? – przerwał mu zniecierpliwiony dyrektor. Gdyby wiedział od początku, co młody Malfoy próbował ukryć od września! — Hermiona zrozumie.
Ostatecznie nawet Albus nie wierzył we własne słowa. Westchnął.
— Nie wiesz tego. — Warknął chłodno. Do środka wszedł Blaise, Draco nawet na niego nie spojrzał. Nie zmiażdżył spojrzeniem, choć miał na to ogromną ochotę. Blaise postawił niedbale kopnięte krzesło na poprzednie miejsce i jakby nigdy nic usiadł.
— Szpieg mówi, że jest u niego. — Draco skrzywił się na tą wiadomość. — Myślę, że nie przyjdą szybko. Granger wyglądała źle. — Blaise zdał raport tak bezdusznie, Albus skinął głową, a Draco był zgorszony. Spojrzał to z obrzydzeniem na jednego, a potem na drugiego, całkowicie zapominając o wyrzutach sumienia i że wszystko stało się, aby chronić właśnie jego. Próbował zganić winę, przenieść konsekwencje i wyrzuty sumienia na kogoś innego.
— Wiedzieliście. — Syknął i wstał ze swojego miejsca. — Od początku wiedzieliście, że tak się stanie, że Ministerstwo… — nikt nie zaprotestował, to było o wiele wymowniejsze, niż niejedno źle zagrane kłamstwo. — Jesteście, kurwa, siebie warci z…
— Z kim? — zakpił Blaise. — Ze śmierciożercami? — Zaśmiał się sztucznie. — To nie jest bajka, Draco, ani też żadna gra. Nie masz trzech żyć, masz jedno.
— Zamknij się — warknął, zaciskając pięści i ledwo się hamując, aby nie uderzyć czarnoskórego przyjaciela. — Po co jestem  w a m  tak potrzebny, PO CO? Dlaczego pozwalacie ginąć niewinnym, żebym był bezpieczny? — nie doczekał się odpowiedzi. Wyszedł, trzaskając drzwiami tak mocno, ich skrzyp przeszedł echem po korytarzu. Nie wiedział dokąd może iść, chciał być sam albo mieć kogoś obok… Zaczął zazdrościć Hermionie i Severusowi, nawet jeśli byli skazani na niepowodzenie. Mieli o co walczyć. On już nie musiał; wóz albo przewóz. Wyszedł z zamku i obchodził przez kilkadziesiąt minut szkolne błonie. Nie czuł zimna, nie czuł czegokolwiek. Kliknął czerwony przycisk w swojej głowie z napisem ,,stop”, wyłączył na chwilę człowieczeństwo, aby nawdychać się świeżego powietrza bez przekleństw na cały świat.
Doszedł do skraju Zakazanego Lasu, gdzie było powojenne cmentarzysko dla poległych z obu stron barykady. Śmieciożercy i członkowie Zakonu Feniksa… wszyscy obok siebie. Jak równy z równym. Draco zobaczył ducha blondynki, który okazał się Astorią. Duch nic nie mówił, tylko patrzył, jak Draco siada na ubitej ziemi, opierając się o jakiś nagrobek. Deszcz zapadał jeszcze mocniej, Astoria była pewna, że niebo go przeprasza i pozwala, aby płakał. Niebo obiecało swoimi łzami, że zakryje jego łzy. Utwierdził ją w przekonaniu fakt, że skrzywił się i załkał, ale tylko raz. Może to sobie wymyśliła. Usiadła obok niego, nieznacznie stykając się ramionami. Spojrzała na jego mokre włosy i zaciśnięte oczy. Może próbował nie wypuszczać już łez. Przybliżyła się i zaczęło być jej trochę cieplej, choć mokre włosy lepiły się do czoła. Oboje wyglądali okropnie, płaczący i przemoczeni, czekający na zbawienie, na cmentarzu.
Draco otoczył ją władczo ramionami i wtulił twarz w jej blond włosy, które przeplatały się gdzieniegdzie z siwymi drutami. Oboje drżeli przez spazmy łez i zimna, które kuło każdą część ciała. Spojrzeli na siebie. Dopiero wtedy doszło do nich, co się dzieje, ale nie oderwali się od siebie w chwili nagłej trzeźwości umysłu. Zrobili to, kiedy się nawzajem uspokoili. Draco wstał pierwszy, miał zaczerwienione oczy, Astoria tak samo. Podał jej swoją dłoń, ale wstała o własnych siłach.
— Idź już, Draco.
— A ty? — zapytał, wbijając wzrok w coś za swoimi plecami, może usłyszał czyjeś kroki i chciał uciec z tej dwuznacznej sytuacji. A może sobie te kroki wymyślił. Były wytworem jego chorego sumienia.

— Muszę jeszcze porozmawiać z Dafne — wskazała ze spokojnym uśmiechem na różowy nagrobek, a Draco odszedł bez słowa, ani razu się nie odwracając w jej stronę. Mogła bez skrupułów oglądać jego oddalającą się sylwetkę, która była tak nostalgicznym widokiem, jak zachodzące słońce. Ze wzruszeniem czekała na świt, aż zobaczy wschód. Jej uśmiech powoli bladł, a słodkie dołeczki w policzkach znikały. Wschód przyjdzie, choćby miała czekać na niego całą noc.

13 komentarzy:

  1. Gratuluję dwustu tysięcy! To naprawdę niemały sukces - naprawdę świetnie, że Ci się to udało! Nie dziwię się, że się cieszysz :) A że dodatkowo dodałaś z tej okazji rozdział - tym natomiast ucieszyłaś nas - czytelników (tak przynajmniej się stało w moim przypadku - ja się cieszę, że napisałaś!). Wstyd się przyznać, ale w pierwszej chwili nie skojarzyłam, że rodzice Hermiony zginęli z powodu tej całej dziwnej sprawy z Malfoy'em. Ciekawa jestem, dlaczego on jest taki ważny, co takiego się dzieje, o czym wiedzą Blaise i Dumbledore, że chronią Dracona za wszelką cenę. Ale jedno jest pewne. Nasz poczciwy (fałszywy, wredny, zakłamany, paskudny) staruszek coś kombinuje. I to za bardzo kombinuje. Oby powinęła mu się noga, za te jego kłamstwa. A fe, panie Albusie! Zapomina pan, że nomen obligat, a to do niczego dobrego prowadzić nie może!
    Do następnego, kochana!
    Angel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwudziestu. :D
      Nie skojarzyłaś, bo tego nie napisałam. To logiczne, ja czasem piszę dość specyficzne... to tak jakbym mówiła niewyraźnie. Dla mnie wszystko jest jasne, ale to inni nie rozumieją. Hm, nieważne. To chyba jakaś moja kolejna złota myśl.
      Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, przydadzą się na ten dziwny wieczór. Do następnego! :)

      Usuń
  2. Jeejku, jaka niespodzianka w tę piękną niedzielę :D Zaciekawiło mnie jaką rolę ma odegrać Draco, skoro go chronią, poświęcając innych dla większego dobra, jak to mawia Dumbledore. Blaise wyjątkowo spokojny, tak jak i Albus.
    Scena końcowa Draco-Astoria, świetnie przedstawione ;)
    Oby wejść i komentarzy stale przybywało! :D
    Do następnego :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, niedziela to mój ulubiony dzień tygodnia. Najbardziej aktywny ze wszystkich, taki oderwany od szarej rzeczywistości, tak produktywny.
      Blaise lubi swoją maskę. Całkiem chyba tam mu dobrze. :)
      UWAGA. Oficjalnie uwielbiam swoją Astorię. Kij mnie tutaj obchodzi skromność. Jest taka spokojna, wyważona. Popadnę w samozachwyt.
      Do następnego!

      Usuń
  3. Nie ma nic lepszego, niż wejść na bloggera i zobaczyć niespodziewany rozdział Salvio :3
    Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Więc przed tym chronili Hermionę? Przed rodzicami Draco? Żeby Granger mogła zeznawać i go uratować? Czy może jakiś inny powód? Ach, jakie to skomplikowane. Dumbledore, nie lubię cię i to coraz bardziej. Co on daje. Przed czym trzeba chronić też Mafoya. Powtórzę. Skomplikowane. Scena na cmentarzu była cudowna, taka smutna i wzruszająca i... jeszcze taka, na której określenie nie mogę dobrać słowa ;_;
    Ciekawe, jak zareaguje Hermiona, kiedy dowie się, kto zabił jej rodziców.
    Czekam na następny! :3
    Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, zapomniałam. Gratuluję 20 tysięcy! :D

      Usuń
    2. Aj, tam. Bo się zarumienię.
      Wiem, wszystko niepotrzebnie zagmatwałam. Scena śmierci nawinęła mi się przypadkiem, dokładnie tydzień temu. W tym rozdziale (pierwotnie jakby) mieliście się dowiedzieć, kto to jest Nie-Draco. Ale no cóż... moja wena jest kapryśna i chciała śmierci, łez i krwi.
      Tylko czy Hermiona się w ogóle dowie, kto zabił jej rodziców. O to jest pytanie, na które na razie nie poznacie odpowiedzi. HEHE. A czekaj sobie na następny, wolna wola!... żartuję. Do następnego. :)

      Usuń
  4. Twoje opowiadania jest świetne wiesz? Bo jest takie życiowe. Okrutne jak życie :o
    Prawie spadłam z krzesła jak przeczytałam "Po co jestem w a m tak potrzebny, PO CO? Dlaczego pozwalacie ginąć niewinnym, żebym był bezpieczny?"... Serio zadawałam sobie to pytanie od poprzedniego rozdziału (przepraszam, że go nie skomentowałam ale dopiero dziś przeczytałam oba)

    No i gratulacje z 20 tyś! :D teraz czekamy aż pęknie 100!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem! Od początku stworzenia tego bloga chciałam, żeby nie wyglądał tak, jak zwykle wyglądają książki. Że są zbyt podkoloryzowane. Wiem, że moje opowiadanie nie wygląda tak do końca życiowo, ale do tego dążę.
      O matko, do stu tysięcy mi daleko. Nie wybiegajmy tak w marzeniach! Jestem na ten moment maksymalnie zadowolona. :)

      Usuń
  5. Jasne, prezent dla siebie, to dla mnie prezent, tak mnie kochasz, ja wiem to, Salviom. 8)))))))))))
    Rozdział jest super, jest po prostu piękny... Wzruszający, to na pewno. Ścisnął mi gardło, pojawiły się łezki, normalnie się powstrzymywałam, żeby się nie rozpłakać!
    Dumbledore to stary, głupi drops, normalnie mam już go po dziurki w nosie (moim zapchanym nosie), myśli, że jest najmądrzejszy i wszystko wie najlepiej, a to gówno prawda, nic nie wie. :c
    Jestem strasznie ciekawa jak zareaguje Hermiona, gdy dowie się informacji, że to praktycznie... przez to, że ma zeznawać dla Draco, zginęli jej rodzice. To chore. Boję się czasem Twoich pomysłów. xD
    A Blaise'owi to na głowę padło, niech się kopnie, jakbym mogła, to od razu patelnią by dostał, nawet bym się nie wahała!
    I końcówka mnie rozwaliła, nie lubię Astorii, ale Twoją w jakiś sposób darzę sympatią, wydaje się jej zależeć na szczęściu Draco. Jeśli ona ma go uszczęśliwić to... czemu nie?
    Czekam na kolejny!

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to mój prezent, spier papier od niego. 8)
      Odpowiadam Ci na komentarz, kiedy ty sobie siedzisz na wykładach. Mam nadzieję, że się tam zanudzisz. Ja się stresuję, więc czemu ty masz się czuć dobrze? Och, nie no, niech ten wykładowca chociaż niech trochę wydobędzie z siebie tej ciekawości. Mam nadzieję, że nikogo tam nie udusisz.
      Dziękuję za komentarz, Maniek. ♥

      Usuń
  6. Jest rano więc mój umysł jeszcze nie pracuje tak jak powinien więc będzie krótko :) Rozdział jest świetny. Mam dość dropsa i tych jego kłamstw. Ja nie rozumiem jak on może gadać w kółko "to nie twoja wina", "nic nie mogłeś zrobić". To się powoli robi nudne :) Tak jak inni zastanawiam się dlaczego dyrcio aż tak bardzo chce chronić Draco? Co takiego wiedzą? Zresztą pewnie się przekonamy w którymś rozdziale :)
    Serdecznie pozdrawiam i do następnego xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, będzie krótko, ale to zawsze coś. Lece czytać dalej!
      A dziękuję. Ach, no tak, Drops. Niestety, a może i dobrze, że nie mogę nic dodać na temat Dropsa. Ale się tego dowiecie. Do piątku, do następnego, do kiedyś...!

      Usuń