niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział czwarty

Dla Pani Mery, która jest jedyną i najlepszą czytelniczką. Karmisz moją wenę. Dla Ciebie wcześniej.


 Granger.
 Malfoy.
Powiedzieli na swój widok, jako zamiennik zwykłego cześć.
Co tu robić, co powiedzieć, jak się zachować; głowa ją rozsadzała od myśli, ale gdy spojrzała w te szare, puste, zmarnowane oczy, omal nie zachłysnęła się powietrzem. Czuła, jak płonie w środku, a zaczęło się od maleńkiej iskry. Przypomniała sobie Dracona z szóstej klasy, zaraz przed – niby – śmiercią Dumbledore’a. Wyglądał tak samo źle, miał podkrążone oczy i czujny wzrok, chociaż smutek był wszechogarniający, gdy na nią patrzył.
 Czego chcesz? – zapytała obojętnie (obojętność nigdy  nie przychodziła Hermionie z takim trudem, jak tego dnia).
 Pomocy – rzucił ozięble – i to twojej pomocy, Granger. – Nie był miły, nawet gdy prosił o pomoc.
 Na żarty ci się zebrało, fretko?
Wspomnienie o jego transmutacji w fretkę dawała dziewczynie ogromną satysfakcję. Uśmiechnęła się wrednie, ale on, niestety, powstrzymał się od komentarza. Jednak bojowego nastroju wcale w obojgu nie ubyło.
 Snape wyznaczył cię, aby mi pomóc.
Zaśmiał się, widząc żywe zainteresowanie w jej czekoladowych oczach.
 Oczy ci się zaświeciły – mruknął, próbując się opanować. Nie podobało jej się to. Dziwnie się zachowywał, niby nie był miły, ale ten śmiech... powstrzymywał się od wyzwisk i obelg. Kto zabił mojego kochanego Malfoya? – nie muszę mówić, że Hermiona zarumieniła się od tej myśli, prawda?
Odkaszlnęła.
 O co konkretnie chodzi?
 O projekt z eliksirów – nawet nie udawał, że jest zdegustowany. Prychnęła, gdy on mówił dalej. – Muszę zdać Eliksiry na Wybitny, a ty mi w tym pomożesz...
 Chyba żartujesz, nie będziesz mi wydawać poleceń, co mam robić, a co nie – warknęła, krzyżując ręce na piersi. Może i zachowywała się nieuprzejmie, ale, Merlinie, to było już apogeum jej złości, a Malfoy wcale nie wyglądał, jakby miał właśnie zacząć zachowywać się przyzwoicie. 
 Założysz się?
Chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale okazało się, że ma on większy refleks, niż myślała, co dodatkowo ją zirytowało, bo przez ostatnie dni nic nie szło po jej myśli.
 Spadaj, Malfoy! 
 Nie – syknął, wyszarpując ją za ramię do Pokoju Wspólnego –pomożesz mi, to polecenie Snape’a – dodał dobitnie.
Puścił ją dopiero, gdy zamknął drzwi od sypialni Hermiony różdżką i usiadł wygodnie na kanapie. Była zszokowana, że był w stanie jej dotknąć, jej, mugolaczki z nieczystą krwią; ale szok szybko minął, a przyszła furia, w której zapomniała o tym irracjonalnym odczuciu.
 Możesz usiąść – powiedział blondyn, najwyraźniej nie wiedząc, że właśnie skazał na siebie wyrok długiej, bolesnej śmierci.
 Ty… ty… – mruczała, zaciskając pięści. Malfoy pierwszy raz ją w takim stanie widział i mimowolnie skulił się w sobie, ale tylko trochę.
 Granger, uspokój się – powiedział, nieświadomie kopiąc sobie grób coraz głębiej, centymetr po centymetrze.
Ale ona nie chciała się uspokoić i starała się z całych sił, aby go nie trzasnąć w platynowy łeb. Najwyraźniej jego opóźniony instynkt dopiero zdecydował się mu pomóc, bo zaczął wymachiwać niewinnie rękami, mówiąc:
 Dobra, wybacz, że uraziłem twoją dumę... – powiedział to naprawdę niechętnie, a również te słowa nie brzmiały jak przeprosiny. Pewnie nawet nimi nie były.
Na końcu pokoju oboje usłyszeli głośny śmiech, który wcale nie zwiastował końca burzy.
 Widzę, że współpraca idzie pełną parą... czy też wrze – Blaise krztusił się ze śmiechu.
 Pieprzcie się, wszyscy – mruknęła Hermiona i już miała wychodzić, ale łagodny głos, jakiego nigdy nie słyszała, zatrzymał ją wpół kroku:
 A co powiesz na pakt z diabłem?
Atmosfera stała się nie tyle co napięta, a zwyczajnie dziwna – Zabini przestał się śmiać i kulić z uciechy, Hermiona była zdezorientowana, a Draco jedynie uniósł kąciki ust, przyglądając się obojgu.
- Pakt? – zapytała, a Malfoy pokiwał głową, widząc jej unoszącą się w zdziwieniu brew.
 Pakt. Oboje na tym skorzystamy.
 Nie – dziewczyna pokręciła pospiesznie głową. – Ślizgoni nie dotrzymują obietnic.
Draco i Blaise wypieli się dumnie i gorąco zaprotestowali. Hermiona westchnęła, bo doskonale wiedziała, jaka będzie reakcja; tacy przewidywalni.
 Nie wiesz, o czym mówisz, Granger. Jesteśmy najbardziej honorowym domem z całej tej… reszty.
 Tak? – odparła wyzywająco, marszcząc czoło i zakładając ręce na piersi – była wściekła.
 Tak. Wy, Gryfoni, ślepo oddajecie się odwadze, choć nieraz i nie dwa widziałem, gdy tchórzycie jak zwykłe kurczaki, a nie… lwy.
Ostatnie słowo wypluł przez usta, jakby była to co najmniej obelga.
 My, nigdy – a to ci powie każdy Ślizgon – nie obiecujemy, gdy nie jesteśmy pewni, że tej obietnicy dotrzymamy. Dlatego robimy to tak rzadko… Nigdy też nie twierdzimy o swojej uczciwości i ślepej odwadze…
Blaise dokończył:
 Jakby nie patrzeć, to my, Ślizgoni, pokazujemy się tacy, jacy ludzie są naprawdę. Prawdziwą naturę. A nie… durną imitację człowieka – tu spojrzał wymownie na rumianą ze złości Hermionę. – Twierdzicie, że jesteście odważni, a czysta przyjaźń jest najważniejszą z świętości; w takim razie, czy pobudki Weasleya względem Pottera są czyste? Wątpię. On chce władzy, którą Potter mu daje.
 Nieprawda – powiedziała wściekle, a jej skóra twarzy była już koloru purpury. Włosy zaczęły się niebezpiecznie elektryzować, przez co obaj mimowolnie się cofnęli. – Ron przyjaźni się z Harrym nie dla władzy. On jej nie pragnie.
Ślizgoni wzdrygnęli się, bo głos miała podobny do rugającej ich McGonnagall. Spojrzeli na siebie wymownie. Ale dziewczyna już się opanowała, tylko jej oczy rzucały w ich stronę naostrzone sztylety.
 Nie oczekuję, że zrozumiecie. Skąd możecie wiedzieć, co to przyjaźń, prawda? – wyszła z ich prywatnych kwater, zostawiając tą rozgoryczoną dwójkę samą.
 Merlinie, ona jest bardziej uparta od Snape’a – zirytował się Zabini.
 No… nie przesadzajmy…
Obaj parsknęli jak podlotki, gdy pomyśleli o tym samym, po czym spojrzeli na siebie z przerażeniem i w milczeniu poszli we własną stronę; nie mówiąc na głos, że ta rozmowa nigdy nie powinna mieć miejsca, bo z tego doskonale zdawali sobie obaj sprawę.


13 komentarzy:

  1. Dotarłam :D
    Ciekawa historia, dopiero się zaczyna ale ja lubię takie opowiadania, gdy Oni się nienawidzą a i tak się sobie podobają i to w czasie szkoły. Będę tu często wpadać, życzę weny i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i fajny szablon, taki inny, oryginalny ;)

      Usuń
    2. O matko, tak się cieszę z nowego czytelnika! Dziękuję za komentarz i uśmiech, który będzie mi towarzyszył do końca wieczora, Mio.
      Och, moja droga, parring jest utajniony, a ja nie mogę powiedzieć, że będzie to akurat Dramione. Może was zaskoczę, a może nie.
      Mi szablon też się podoba... taki inny, bez tych nagłówków i innych pierdół...

      Usuń
  2. To będzie dramione, ja to wiem, okej. NIE NAZYWAJ MNIE GNOJKIEM. I Ty sobie możesz mówić, że nie, że to inny, że jestem naiwna, jeśli tak sądzę, ale ja wiem, okej? xD
    I dziękuję za dedykację! Być Twoim czytelnikiem to zaszyt, ciołku.
    I Jezu, nie wiem co pisać. Mam jakiś zastój dotyczący nie tylko opowiadania. Chyba czas przejść na emeryture. Pustka w głowie, bolące kości i takie tam. ALE. Spróbuję napisać coś w miarę sensownego.
    Więc rozdział bardzo mi się podobał, chociaż były w nim prawie same dialogi, ale ja i tak lubię dialogi (jak tak dłużej myślę to ja wszystko lubię). Muszę powiedzieć, że, kurdełka, zainteresowałaś mnie. Jestem cholernie ciekawa co planujesz, co jest w kolejnych rozdziałach i jaki to pairing (chociaż ja i tak wiem, że to dramione, he). Blaise i Draco są prawdziwymi kumplami, takich to w dzisiejszych czasach ze świecą szukać, bo ani się człowiek obejrzy, a tu "przyjaciel" wbija sztylet w plecy. Taki z niego przyjaciel, jak ze mnie... ketchup. B| ~ z serii "złote myśli M."
    Jestem ciekawa jak będzie wyglądała współpraca Malfoya z Granger, bo jestem pewna, że będzie ciekawie i nie raz nam zafundujesz mocne trzepnięcie emocjami.
    I ja wiem, że to dramione.
    Okej, to chyba koniec, już wystarczająco się zbłaźniłam.
    Czekam na kolejny!!

    [ketchup] M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Ketchupie) M., jestem niezmiernie zaszczycona czytając Panienki jakże długi komentarz. Nie mniej muszę Panią poinformować, że jeśli najdzie Panią choćby ochota na zrobienie sobie emerytury, ja również skorzystam z takiej możliwości.
      Zaszczyt to dopiero być Pani czytelnikiem, Panienko M. (Ketchup).
      Och, proszę mi wierzyć, że zawiłe releacje Panicza Malfoy i Zabiniego będą ukazane, ale dopiero w finalnych rozdziałach dowiemy się, jaką rolę w całym przedsięwzięciu odgrywają. Ta historia nie będzie zwykłym opowiadaniem, który będzie się składał z samego parringu. Niestety, miłość u mnie wygasła i dość rzadko będzie się przez najbliższy czas pojawiać, Panienko M. (Ketchup).
      Współpraca Panicza Malfoya i Panny Granger będzie bardzo owocna... dla obojga. Nie mogę się, Panienko, doczekać, aż zrozumiesz i mi przywalisz patelnią. Bądź garnkiem.

      Usuń
  3. Powiem Ci, że super pomysł na opowiadanie ;=;
    Obstawiam, że to Dramione, albo BlaisexHermiona (Blamione?;-;)
    No i co z tymi eliksirami ;-; Pewnie będzie mu pomagać, a to z pewnością będzie interesujące. Nie mam dziś sił napisać nic więcej, przepraszam.
    Pozdrawiam i życzę weny :3
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O raju, me serce tańczy w powolnym i subtelnym rytmie samby. Dziękuję za komentarz. Cieszę się niezmiernie...
      Dziękuję za miłe słowa, a Projekt z Eliksirów z pewnością będzie zaliczał się do głównego wątku na tym blogu, tak to będzie interesujące.
      Blamione powiadasz? Blaise mi nie za bardzo pasuje do Hermiony, ale nie ważne co powiem, bo będziecie to uznawać za zwodzenie za nos. Zobaczycie. :)

      Usuń
  4. Nie, no kochana! Czytam, czytam i oderwać się nie mogę! Rozdział jest bardzo, bardzo dobry, naprawdę. Podoba mi się zachowanie Malfoya, jest takie Ślizgońskie, z jednej strony pełne przekonania o wyższości własnej osoby nad innymi, ale nie chamskie i żałosne, a z drugiej nie przekombinowane i, Bogu dzięki, nie zrobiłaś z niego geniusza bez uczuć, bo wiadomo, że w szkole taki nie był. Na przecinki nie zwracałam jakoś uwagi, mam jedynie jeden błąd stylistyczny: można mieć lepszy, nie większy refleks.
    Owl Shadow

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba zupełnie.przestałam zwracać.uwagę na błędy choć jakieś zacięcia miałam podczas czytania... Tylko nje pamiętam gdzie.
    dialogi ciekawe. Może dałabym ciut.więcej opisów wiesz jakiś smaczek... Uniesienie brwi, uśmiech, gdzieś jakiś poważny ton gdzieś kpina.
    A ja chcę Sevmione! To ma być Sevmione i już :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisy to moja straszna strona, męczę się, jak je piszę. Wolę przemyślenia, dialogi, ale te opisy... ugh.
      Sevmione? Dramione? Lucmione? Blarmione? Co za różnica? Miłość, wszędzie miłość. :')

      Usuń
  6. Zaskakuję samą siebie, jeśli tak dalej pójdzie moje nadrabianie, to do końca tego roku może przeczytam całość. (Żart dnia). Szczerze mówiąc, to nie mam zielonego pojęcia, w którym kierunku zmierza Twoje opowiadanie. Akurat aspekt par, jakie planujesz, jakoś nie jest dla mnie priorytetem, ale fabularnie – jestem w kropce. Może to też specyfika tych początkowych rozdziałów? Kto wie. Z reguły po prologu potrafię mniej więcej obstawić, co się będzie później działo, snuć jakieś wymyślne teorie, a u Ciebie zostaję ograniczona do tego, że Hermiona zacznie pomagać Malfoyowi i tyle (tego akurat jestem pewna). Nie traktuj tego jako wadę, to jedynie zwyczajne odczucie. (;

    Dobra, nie byłabym sobą, gdyby jednak nie spróbowała posnuć jakichś luźnych przypuszczeń. Skoro Malfoy chce, żeby Hermiona pomogła mu z Eliksirami, to zapewne musi stać za tym jakichś motyw. Czyżby sukcesy edukacyjne miał mu zapewnić lepszy start w przyszłości? Albo chce się na jakieś specjalne szkolenie dostać… Albo ma jeszcze jakieś inne niecne plany, których w sumie na razie nie poznamy. Cóż, zagadkowe. Tak samo jak ta ostatnia referencja co do Snape wydaje się mieć podwójne dno, zupełnie jakby spiskowali, żeby zeswatać Snape z Hermioną. Jak dla mnie – możesz zrobić jakikolwiek zestawienie, Hermiona z Ronem, Jednorożcem, Kanapą, czymkolwiek. Tylko nie Dramione. Przeczytałam może z pięć historii z tą parą, ale naprawdę nie lubię tego zestawienia. (Co z tego, że przez jakiś czas mnie rozczulali i nawet próbowałam coś o nich pisać, Komedia Pomyłek była istną makabrą). We wszystkich Dramione mam ochotę wziąć i udusić Malfoya, jego postać niejednokrotnie przyprawia mnie o mdłości. Ale u Ciebie jakoś aż tak mnie nie odrzuca. Dobrze, że wykreowałaś go na dość… normalnego człowieka(?), który w miarę racjonalnie się zachowuje. Ładnie go stonowałaś.

    Za to Hermiona to zupełnie inna para kaloszy, zrobiłaś z niej dość emocjonalną postać, która impulsywnie reaguje na wszystko. Kreujesz ją konsekwentnie na gorącą głowę, dlatego na to przymykam oko. Ale w przyszłości, jeśli będziesz robiła główną bohaterkę dość histeryczną, dojdziesz do ściany w postaci przewidywalności. Z góry będziemy wiedzieli, że w tej i tej rozmowie dana osoba się zdenerwuje, zacznie pieklić i tak dalej. Nie zostawisz sobie miejsca na inne emocje, które od razu zbledną od tego angstu. Co prawda, takie zachowania można zwalić na stres, robiący z ludźmi różne dziwne rzeczy.

    Jestem ciekawa, jakiż to obopólny układ przygotował dla nich Malfoy. Co może dać Hermionie w zamian za naukę… Podejrzewam, że dowiemy się przy następnych rozdziałach.

    Uwagi ogólne:
    Przede wszystkim – zaprzyjaźnij się z kochanymi kropeczkami, bo czasami niepotrzebnie ciągniesz zdanie po przecinku. Kropki nie są złe (choć sama wolę przecinki), ale znacznie ułatwiają życie. Człowiek potem nie ma problemu z tym, że nagle ma zdanie przypominające pociąg towarowy – długi i rozklekotany. Chyba już kiedyś wspominałam o opisach? Trudno, powtórzę się: ignorujesz przestrzeń. Tego jeszcze tutaj aż tak nie widać, ale na przyszłość i inne opowiadania przestrzegam, jeśli dalej będziesz tak mknąć bez opisów miejsc, to czytelnicy nabiorą wrażenia, że bohaterowie biegają sobie po czarno-białej planszy.
    Moment, w którym Blaise nagle wkracza na scenę – te uwagi na temat śligzońskiej słowności, w tym momencie trochę nie potrafiłam się połapać, kto co mówi. Czy to kwestia Malfoya, czy wtrącenie Blaise’a.

    Uwagi szczególne:
    „choć nieraz i nie dwa” – nie raz w tym przypadku, o ile dobrze pamiętam.
    „unoszącą się w zdziwieniu brew” – w zdziwieniu zdeczka dziwnie brzmi, czasem wystarczy sam gest bez komentarza, żeby czytelnik załapał, o co chodzi.
    „Chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale okazało się, że ma on większy refleks” – „okazało się, że miał lepszy refleks”
    „wyszarpując ją za ramię do Pokoju Wspólnego” – szarpie się z reguły kogoś za coś. Wyszarpuje się coś z kogoś. Malfoy raczej ją wciągnął do środka.

    Ach, znowu się rozgadałam. (;
    Pozdrawiam,
    Alathea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu gdzieś przegapiłam twój komentarz, już wczoraj go wypatrzyłam i dopiero nabrałam weny, żeby odpowiedzieć.
      Właśnie to ja też nie umiem ocenić, w jakim kierunku już poszło moje opowiadanie, ale to może zaleta autorów. Chyba próbuję iść w kilku kierunkach, aby cały świat wydawał się prawdziwy. Trochę akcji, trochę dramatu (ale nie do przesady), jakiś tam romans. (Jakoś te pary są tylko dodatkiem, nie czuję się dobrze w romantycznych scenach, chociaż moje poprzednie opowiadania były jednym wielkim stekiem takich bzdur, romansidło. Mam nadzieję, że tu jest inaczej, zraziłam się).

      O, proszę. Tylko nie Dramione? Nic nie mówię odnośni par, bo jak już kiedyś wspominałam, chciałam, żeby każdy się skupił na wydarzeniach, a nie tym nieszczęsnym pairingu. Cieszę się, że ten aspekt nie jest dla Ciebie aż taki ważny.
      Hermiona histeryczką, no tak, może trochę przesadziłam. Myślę, że jakoś to teraz wygląda w porównaniu do tych pierwszych rozdziałów, które, aż Ci współczuję, czytasz. W każdym razie wezmę sobie twoje uwagi do serca i trochę ją stonuję. Draco jest stonowany, ale to dlatego, że jest mi raczej obojętny. Nad Hermioną jakoś główkowałam i chyba przekombinowałam.

      Nie lubię kropek, nie każ mi... nie chcę... :(
      Och, postaram się nad tym popracować. A co do przestrzeni. Tak, tak, pamiętam twoją uwagę. Ale trochę trudno jest się przestawić, bo dla mnie przestrzeń nie jest taka niesamowita do opisywania. Ale postaram wykrzesać z siebie trochę pokory... co poradzę, że ja zawsze mam rację, nawet jak jej nie mam? :)
      Błędy niedługo poprawię, dziękuję za dokładne wskazanie, to mi wiele ułatwi. A gadaj, gadaj, lubię to. Do następnego!

      Usuń
  7. OMG!!!
    Moje serce!!!
    Aaaaaaaaaaaa!!!!
    Fangirling!!!!!
    W końcu moje Dramione!!!!
    Jestem w niebie i boję się iść do następnego...
    Ale idę!!!
    YOLO

    OdpowiedzUsuń