piątek, 1 maja 2015

Rozdział siedemdziesiąty czwarty

— Uratowana — szepnęła Madame Pomfrey, opadając na podłogę z braku sił. Hermiona sekundę później wrzasnęła z bólu, kiedy jej serce wracało do samodzielnego życia. Wrzasnęła jeszcze raz, ale już nie z cierpienia ciała. Usiadła na łóżku przyglądając się, jak pielęgniarce pomaga wstać profesor McGonnagall. Harry patrzył się ciepło w jej stronę, z zielonych oczu biła wielka siła. W pewnym momencie zaraził ją tą mocą, ale przeszła wzrokiem dalej na uśmiechniętego Rona, płaczącą ze szczęścia Ginny i stojącego obok Blaise’a. Oboje stali blisko siebie, prawie stykając się ramionami. Czułość z ich strony nie liczyła się jednak w gestach, a aurze, której nie dało się nie zauważyć.
Draco ją przepraszał oczami. Rzucał swoimi obleśnymi spojrzeniami na lewo i prawo, wszędzie patrzył, tylko nie na nią. Było w nim takie poczucie winy, którego, co gorsza, Hermiona nie rozumiała.
— To nie twoja wina — Hermiony głos był ochrypły, ale Draco uniósł głowę. Nie zrozumiał, że nie robiła mu wyrzutów, bo dalej miał całe cierpienie wypisane na twarzy. Ale Granger o tym zapomniała, gdy dostrzegła Severusa rozmawiającego zaciekle z dyrektorem. Przez odwiedziny w niebie nabrała dystansu. Przeczytała swój życiorys i dowiedziała się każdej utajnionej sprawki. Przez to załapała do Dumbledore’a nową sympatię. Od początku wszystko zaplanował, każdą najmniejszą cząsteczkę. Dzięki temu Severus zachował swoje bijące serce. Zachciało jej się płakać, a nagle z pomieszczenia wyparowali wszyscy poza Snapem. Ron i Harry znikali jako ostatni w drzwiach, udała, że nie widzi ich niezadowolonych min. Nie chciała teraz o nich myśleć, kochała ich, ale z Severusem miała więcej do wyjaśnienia.
— Nie zostawiaj mnie — szepnęła, patrząc się w bok, jak ostatnia ofiara losu. Przegryzła wargę. Nie była już w niebie, a wszystkie uczucia na nią spadły. Przymknęła oczy, a chłodne opuszki palców zaczęły wędrówkę po jej policzku. Ustach. Powiekach. Szyi. Otworzyła oczy, nie bardzo wiedząc, co powinna powiedzieć. Kocham cię byłoby banalne i nie na miejscu. To nie byłoby za wczesne wyznanie miłości, tylko zbyt późne. Czarne oczy towarzyszące jej od paru obrzydliwych, najgorszych w jej życiu miesięcy. Nie potrafiła go teraz odepchnąć, to była dość dusząca potrzeba, ale jednak pozostawała w sferze zachcianek. Potrzebowała tego człowieka. Rozpłakała się, wylewając żal z serca i tuląc się do jego stalowego torsu, jak do ostatniego ratunku.
— Zabiłem ich.
— Wiem.
— Granger — warknął Severus, odpychając ją do siebie. Wpatrywał się w jej żałosny widok, który nie powinien go przyciągać. Była jego ofiarą, a ofiary powinny uciekać przed oprawcami. Nie na odwrót. — ZABIŁEM TWOICH RODZICÓW! — ryknął, aż zadrgały ściany.
— Nie wrzeszcz na mnie! — odpowiedziała ze złością przez łzy, odgarniając kasztanowe loki z bladej, wpół obumarłej twarzy. W jej oczach nareszcie coś zagościło, brązowe oczy nie były już martwe, jak gasnące spojrzenie jej rodziców. — Musiałeś to zrobić.
— Przestań pieprzyć. — Wycedził przez zęby. Zamilkła, nie bardzo wiedząc, co powinna w takiej sytuacji powiedzieć, a takie chwile były rzadkością. Z jednej strony go nienawidziła za to, co jej zrobił, ale z drugiej strony kochała do szaleństwa i nie wyobrażała sobie, jak odchodzi właśnie teraz. Była melodramatyczna w swoich rozmyślaniach, ale miała do tego idealny powód; narkotyk, który miał dopiero z czasem z niej wyparować. Severus doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie mogła uwierzyć, że sama siebie skazała na czas nieokreślony tego człowieka.
— Wiesz, że nie odpuszczę. To już wszystko za daleko poszło… — powiedziała cicho. Spojrzał na nią mocno, jakby właśnie zrzucając na jej serce cały ciężar ich związku. Severus umywał od tego ręce, choć dalej siedział przy jej łóżku. Hermiona płakała z bezsilności. — Teraz i ja wiem, że ten eliksir mi nie pozwoli od ciebie odejść.
— Granger, o czym tym bredzisz? Twój własny eliksir w twoich żyłach będzie blednąć z czasem, kiedy mnie nie będziesz widzieć, pozwoli ci na więcej trzeźwości. Ale nie licz na nic więcej, nie będę wykorzystywać twojej niepoczytalności i nachalności, to…
— Ty chyba sobie żartujesz! Myślisz, że ten eliksir odebrał mi trzeźwość umysłu? Kochałam cię już podczas sylwestra, kiedy wypiłam Felixa… Eliksir Szczęścia wydobył moje największe pragnienie, które było na trzeźwo nieosiągalne. Ciebie. I może zabrzmi to ckliwie, ale, do jasnej cholery, kocham cię i nie zamierzam się poddawać, kiedy byłam już na skraju własnego życia. Ten eliksir, czy tam narkotyk, dodaje mi tylko odwagi.
Wiem o wszystkim, co się działo kiedy wypiłam Eliksir Rozpaczy, a ty, jako moje sumienie, zaopiekowałeś się mną. I choć się do tego nie przyznałeś, ja się dowiedziałam po czasie i zrozumiałam wszystko. Tak samo było w jeziorze Sceleri, kiedy mnie asekurowałeś, byłam pewna, że mogę ci zaufać bardziej niż sobie. Wiedziałam, że jesteś tym pieprzonym, dobrym człowiekiem — wstała z łóżka i podeszła do jego krzesła, chwytając jego twarz dłonie — i mogę na tobie polegać, choć chcesz robić o sobie inne zdanie w oczach innych. Jesteś największym imbecylem jakiego znam, bo choć jesteś potwornie inteligentny, to mnie do siebie nie dopuszczasz i ranisz. Kiedy do ciebie dotrze, że nie odejdę, nawet jeśli ten eliksir, który sama stworzyłam, wyparuje. Ja wtedy zostanę i dalej cię będę kochać nad życie.
Przełknęła ślinę i nabrała powietrza po swojej wyjątkowo długiej i emocjonalnej wypowiedzi. Severus patrzył jej głęboko w oczy, czuła jak przeczesuje jej umysł w poszukiwaniu kłamstwa. Nie znalazł go tam. Oparła czoło o jego, a ich oddechy łączyły się ze sobą; jej szybki i drgający, a jego zadziwiająco spokojny, choć nigdy nie usłyszał w tak dobitny sposób, że ktoś go kocha. Ojciec tyran, a matki nie chciał pamiętać, bo jej obraz go bolał. Wyznania miłosnego Neridy również nie pamiętał, był za mocno pijany, ona zresztą też. Ale teraz Hermiona była zbyt otumaniona tym eliksirem, aby mówić prawdę, choć uparcie w nią wierzyła. Severus nie pozwolił się zmylić łudząco naturalnemu tokowi myślenia. W przypadku Amortencji konsument ma absurdalne, obsesyjne rozumowanie na temat jednej osoby, skupia się tylko na niej, ale Hermiony eliksir, który ona sama stworzyła, był zbyt naturalny, łudził Severusa i, co gorsza, ją też. To otwierało jej drogę do bycia Mistrzynią Eliskirów, ale nie do jego serca, które w dalszym ciągu było skute lodem.
— Granger, to… — nie dokończył i pozwolił się pocałować. Było mu przyjemnie, ale to w dalszym ciągu nie było, w jego przekonaniu, prawdziwe. Odsunął się od niej, zdenerwowany faktem, że dał się w tą gierkę wciągnąć. Nie chciał ranić Granger, w dalszym ciągu była uczennicą, która jest otumaniona nie tylko hormonami, ale i też eliksirem, który bezwzględnie wpłynął na jej świadomość. Severus nie przejmował się w takiej sytuacji sobą, mimo wszystko zawsze uczniowie byli dla niego ważniejsi. Stawiał bezpieczeństwo każdego człowieka ponad siebie w ramach pokuty, a już na szczycie listy do żałowania i chronienia była Hermiona Granger. Zaraz po Neridzie. A może stały na równi, nie był do końca pewien. Przyjaźń Neridy i to, co go łączyło z Hermioną, czyli ból. Zabił w pełni świadomie jej rodziców, nie było na to wyjaśnień. Kiedy ich zabijał, w pewnym momencie wróciła dawna radość, którą posiadał jako aktywny śmierciożerca. Poniosło go i zrobił wszystko zbyt dokładnie, nie omieszkając wpleść brutalność w swoje dłonie. Wstał z miejsca i odsunął się od Granger na dwa bezpieczne kroki, aby znowu nie zawładnęła jego przestrzenią. Skrzywił się, kiedy dziewczyna zrobiła spiętą minę. Odrzucenie bolało.
— Nie jesteś trzeźwa, nie zamierzam brać odpowiedzialność później za twoje pretensje do mnie, że związałaś się ze starym, obleśnym nietoperzem… Hermiono. — Severus odwrócił się z szelestem czarnych szat. Za jego plecami dobiegł go dobitny, nienawistny głos.
— Nie mogłeś tego powiedzieć jeszcze bardziej urzędowym tonem? — warknęła, zaciskając zęby przed nową turą łez. Serce ją zabolało, odkąd znowu zaczęło samo pracować. Złamało się na pół z trzaskiem, który Severus musiał usłyszeć. Nie mogła oddychać, chociaż żyła dalej. Brakowało jej powietrza, które powoli odchodziło w stronę wyjścia.
Uchodziło powolnie z niej życie.
A Severus już od dawno nie żył. Odkąd zobaczył ją martwą na Błoniach. Wtedy umarł ostatecznie, a Hermiona żałowała, że wróciła na Ziemię. Bo może to spotkanie było bardziej bolesne niż śmierć.



16 komentarzy:

  1. Czemu tak krótko, Salvio, czemu... Twoje opowiadanie jest jak ten narkotyk, który stworzyła Hermiona, przysięgam no. A ten rozdział to już w ogóle (tam był Draco) >>>>>>>
    W tym rozdziale skupiłaś się głównie na relacji Snape i Hermiona (tam był Draco), i szczerze powiedziawszy, to nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Myślałam, że Hermionie będzie trudniej zrozumieć, że Snape zabił jej rodziców (JESTEŚ GŁUPIA, TAK W OGÓLE), a ona tymczasem mu wybaczyła. Ale Severus wszystko spie.... zepsuł na koniec. A było już tak dobrze!
    Czekam na kolejny rozdział, nie lubię Cię, nie dostaniesz dłuższego komentarza. XDDDDD

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko, bo nie ma weny. :(
      Żarcik, długość nie idzie z jakością... (tam był Draco, a i owszem, ale tylko w jednym akapicie... hehe).
      Bo Hermionie jest trudno na niego patrzeć, ale mu wybaczyła, bo miała ku temu powody, dodatkowo trochę ma zaburzoną świadomość itp. Zresztą moje opowiadanie rzadko trafia w Wasze oczekiwania. :')
      Ps czekaj sobie
      Ps2 ja ciebie też (nawet ,,ciebie" napisałam z małej litery)
      ps3 a ty zaraz dostaniesz

      Usuń
    2. Jesteś głupia, tyle ci powiem (też napisałam z małej "ci" i co, ha ha ha? łyso ci teraz . ?) Kopne cie w dupe, przysięgam, ciągle sobie u mnie grabisz. XDDDD

      Usuń
  2. Dobra, tym razem końcówka, środek i początek były równie genialne. Ale wiedz, taaak, końcówka daje wybitnie chęć na czytanie tego, co Twój pojemny móżdżek jeszcze chce wpleść do tego opowiadania :D
    Sev mnie irytuje, no co za debil skończony *-* Niech sobie dalej wmawia, peeewnie, później i tak w końcu sobie uświadomi, że jest skończonym idiotą, o. No nic, Herm musi walczyć o tego niezaradnego, starego, ponurego Nietoperka :D
    Do następnego! (liczę na coś jeszcze w tym tygodniu. Masz. wstawić. rozdział. w tym. tygodniu. amen.) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój móżdżek nie jest wcale taki pojemny i na razie nie mam zamiaru żadnego nowego wątku dodawać, bo się nie długo pogubicie jak ja. :)
      Z tym rozdziałem chyba dam radę, ale nie jestem pewna. Czekaj... dzisiaj piątek, więc mam czas do niedzieli. Raczej stawiam na poniedziałek. Do następnego.

      Usuń
  3. Och ale mi się smutno zrobiło... I już nie wiem czy dlatego, że to taka chora miłość czy dlatego, że tak bardzo bym chciała żeby im się ułożyło :(
    Tak cały czas myślę o tym, że jednak dla mnie to zbyt abstrakcyjne. On zabija jej rodziców a ona go rozgrzesza. No jakoś to do mnie nie trafia ;<
    Pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest chora miłość, a całe opowiadanie jest z reguły abstrakcyjne. Hermiona mu wybaczyła, więc tak, to było okropnie głupie, lecz pokazuje, że to miłość toksyczna. Zresztą... jeszcze do tego wątku wrócę, spokojnie. :)

      Usuń
  4. Piękny rozdział :3
    Chyba najbardziej podoba mi się taka miłość. Wg mnie jest najbardziej szczera. Mimo, że Cię niszczy, nie odejdziesz. Chociaż może z drugiej strony to egoizm, bo jest Ci tak dobrze. I jednocześnie źle. Nie mam siły rozkminiać ;_;
    Jak zwykle cudowne zakończenie, chyba nie muszę powtarzać.
    DO JASNEJ CHOLERY, PRZECIEŻ ON TEŻ JĄ KOCHA!
    I dalej udaje takiego niedostępnego, ach, faceci na to lecą (co? ;-;)
    Nie podoba mi się tylko, że Nerida jest na równi z Hermioną. Oszukuje sam siebie. No i powtórzę się, to, że chce ją chronić i tak jakby żałuje i to wszystko co myślał, znaczy, że JĄ KOCHA .-.
    No, to tyle xD
    Czekam na następny :D
    Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Taką miłość mi się najlepiej opisuje. Przeżyłam tylko jakieś kijowe, jednostronne zauroczenia, więc jestem w temacie. Albo nie tyle co jednostronne, a niespełnione. :)
      Severus jeszcze się nie zdeklarował, więc i ja będę milczeć. Raczej jestem zdania, że Severus chce ją chronić itp.
      Nie podoba Ci się, że Hermiona jest na równi z Neridą? Mi też nie. Ale jednak one są dla niego ważne; Nerida jest przyjaciółką. Przyjaźni nie możecie tak odstawiać na drugi plan. Do następnego. :)

      Usuń
  5. Czy mi się przywidziało, czy ktoś Cię o mnie pytał na asku? ;x Gosh, albo jestem fejmem, albo ktoś się troszeczkę nudzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie są strasznie dziwni, a to jest akurat żart jakiegoś czytelnika... Ale stawiam, że jesteś sławna, a i ten ,,ktoś" się naprawdę nudził. c:

      Usuń
  6. Boże *-*
    To jest totalnie wspaniałe. Nie znam nawet słów, żeby określić, jak się od tego uzależniłam - o! Tak jak Hermiona od Severus'a ^-^ (bum bum tsss!)
    Pokochałam to całym, durnym serduszkiem ♥
    Jestem pod wielkim wrażeniem. To, jak Severus z zimną krwią powiedział, ba, nawrzeszczał na nią, że zabił jej rodziców, było dla mnie okrutne.
    Nie dopuszcza do siebie czegoś, co widzą wszyscy oprócz niego... dureń. Tyle miłościiiiii~
    I tyle egoizmu z strony Sev'a xD
    Nie mogę uwierzyć jak można tak świetnie pisać *-*
    <3 Pozdrawiam ♥
    http://my-story-of-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... No dziękuję. To taki strasznie emocjonalny komentarz, może te minki to wszystko wyolbrzymiają, no, ale jest mi miło mimo wszystko. Ja (jeszcze) nie piszę świetnie, ale się staram. Kiedyś będzie świetnie, cały czas trenuję. :)

      Usuń
  7. Kurczę, kurczę, kurczę!!! Trafiłam na Twojego bloga wczoraj i czytałam go nieprzerwanie aż do rana!!! Dziewczyno, co Ty ze mną zrobiłaś!!! Jak zobaczyłam 70 rozdziałów to pomyślałam, ze to niemożliwe żeby cos z tego wyszło do czytania, zabrałam sie za to z przekory, żeby co najwyżej napisać Ci, ze słabo i nijako. Jakże ja się myliłam! Każdy rozdział... Serce stawało mi wtedy, kiedy Hermionie, bałam sie kiedy ona sie bala i o zgrozo! Płakałam wraz z nią! Wszystkie uczucia emocje... Jeny nooo zrobilas na mnie wrażenie. A czytam więcej niż bym mogla i pisze więcej niż bym chciała. Poza paroma bledami orto czy gram jak na przyklad używanie celownika z końcówką -om zamiast prawidłowego przypaku z -ą albo zaczynanie zdania tym dziwnym szykiem np. Hermiony oczy były piękne zamiast Oczy Hermiony byly piękne. Tylko to mnie razi ale sama nie wiem, czy z ilością przeczytanych stron opowiadania nie zaczęłam traktować tego jako Twoją małą zaletę, zamiast wadę bo to takie Twoje mi się wydaje teraz... A sama historia... No "urzekła mnie Twoja historia" tak, ze ja nawet nie. Zaraz zabieram się za czytanie calosci jeszcze raz i do komentowania wszystkiego z osobna, bo nie umiałam sobie odmówić czytania dalej przerywając je komentarzami, wyobrażasz sobie?! I dopiero jak skonczylam czytać zobaczyłam Twoje postaci i właśnie takiego samego Severusa wykreowałaś w mojej glowie. Bądź z siebie dumna, ze ledwo zyje, bo przez Ciebie nie spalam dzis w ogóle! Z miłością wielką - MJ, nowa czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem poruszona, po prostu nie wiem, co mogę Ci powiedzieć. Raczej odpisać, ale to... Naprawdę nie wiem, co mogę Ci napisać. Jesteś niezwykle miła, ale też dziękuję za wskazane błędy. Zabawne jest to, że zdaję sobie z nich sprawę, tylko od nowa sprawdzać siedemdziesiąt rozdziałów? Próbowałam to robić, nudne zajęcie.
      Ale, dziewczyno, nie kłopocz się, aby to wszystko komentować. Wystarczy, że teraz będziesz na bieżąco. Przecież napisanie kilkudziesięciu komentarzy będzie katorgą. :)

      Usuń
  8. Przepraszam że tak późno ale mój komputer zrobił sobie przerwę w działaniu. I ani prośby ani groźby na niego nie działały :) Rozdział jest po prostu taki jak zawsze, czyli genialny. Nic dodać nic ująć. Nie chce mi się rozpisywać wiec pozdrawiam i dużo weny życzę.

    OdpowiedzUsuń