piątek, 13 lutego 2015

Rozdział czterdziesty drugi

— Zostajesz na święta w Hogwarcie? — zapytał Draco, a w jego oczach zobaczyła coś, czego zdecydowanie nie powinno być. Ten wzrok został mu zapewne z poprzedniego popołudnia, które w trójkę spędzili w Hogsmeade... Z Terencem.


Większość stolików Pod Trzema Miotłami była oblężona przez zarumienionych od kremowego piwa uczniów, zwłaszcza tych młodszych, którzy zachowywali się, jakby ktoś ich zerwał z łańcucha czy też smyczy. 
— Nawet o tym nie myśl — Draco spojrzał na nią z naganą. — Ty też w ich wieku lubiłaś się napić czegoś mocniejszego. Nie myl tych dzieciaków ze skrzatami, z tą swoją WSZĄ... Oni mają mocniejszą głowę — spostrzegł jednak, jak jakiś uczeń z czwartej klasy idzie chwiejnie w stronę drzwi. — Przynajmniej mam taką nadzieję. — Mruknął jeszcze, marszcząc brwi.
Terence dołączył do nich, przysiadając się obok Hermiony, a jego zapał nie gasł, nawet gdy się wymownie odsunęła.
— Dla siebie i Draco zamówiłem Ognistą, a dla ciebie, Hermiono, skrzacie wino — posłał jej szelmowski uśmiech, przez który powinna się zarumienić niejedna dziewczyna, ale Hermionie przeszedł tylko nieprzyjemny dreszcz po plecach.
— Skąd wiesz, że lubię… no tak — palnęła się teatralnie w głowę — wiele dziewczyn za nim przepada — dodała zjadliwie, Draco zakaszlał, maskując śmiech. Nie często był świadkiem, gdy Terence Higgs nie może rozpracować uczuć jakiejś dziewczyny. Terence byłby chociaż zadowolony, gdyby Hermiona odwzajemniła jego uśmiech, ale jej twarz przypominała marmurowy posąg bez ani jednej zmarszczki.
Jego czarujący wyraz twarzy wcale do niej nie przemawiał.
Kiedy podeszła młoda kelnerka (Madame Rosmerta zatrudniała często kogoś do pomocy, zwłaszcza po wojnie, kiedy doskwierały jej problemy zdrowotne), zlustrowała Dracona i Terence, stawiając zamówione napoje.
Wybrała ostatecznie Dracona.
— Wołajcie, jeśli będziecie czegoś potrzebować — dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, a na jej policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Zawiesiła swoje spojrzenie na Draconie, jakby Hermiona i Terence już nie istnieli.
 Obróciła się, sugestywnie kołysząc biodrami, a brązowe pasma huśtały się na jej plecach.
— To naprawdę działa na mężczyzn? — zagadnęła, parskając śmiechem. Upiła łyk wina porzeczkowego, co dodało jej choć trochę ciepła. Ówczesna złość na Terence’a minęła na chwilę, choć chłopak dalej ją irytował; był nadęty, puszył się. Draco też taki był, ale… w nim umiała to zaakceptować.
— Nie — odpowiedział Draco, nawet nie spojrzał na zerkającą w jego stronę kelnerkę. — To jest po prostu zaproszenie, które faceci czasami przyjmują — upił łyk alkoholu. Nawet się nie skrzywił. Hermiona westchnęła, przysięgając sobie, że porozmawia z nim na temat poprawnego spożywania alkoholu… o ile taki w ogóle istniał.
Terence spojrzał się na nią, gdy westchnęła, ale zignorowała jego natarczywy wzrok. Nie rozumiała swojego zachowania, ale coś jej podpowiadało, może to była podświadomość, a może sam instynkt; że to nie jest odpowiednia osoba do… nieodpowiednich rzeczy? Nieprzyzwoicie to w jej umyśle zabrzmiało, lecz konkretnie.
— To zabawne, jak kobiety postrzegają mężczyzn — mruknął Terence, a jego czarujący uśmiech zniknął z twarzy i pozwoliła sobie, aby na niego spojrzeć.
Draco uśmiechnął się, widząc Hermiony zainteresowanie.
— Co macie na myśli? — odpowiedział dopiero, gdy zapytała. Irytujące.
— Och, sądzicie, że nie widzimy tych waszych sztuczek, kręcenie biodrami, machanie rzęsami. To dosyć zabawne, fakt — odpowiedział Terence, choć nie uśmiechnął się, przecząc swoim słowom.
— Kobiety również widzą, jak je adorujecie — zauważyła Hermiona, a jej rumieńce od wina przybrały na czerwieni. Gdyby nie piła, nie wciągnęłaby się w konwersację z Higgsem.
— Tak, ale my się z tym nie ukrywamy — posłał jej kpiący uśmieszek. Może miała w sobie coś masochistycznego, lecz za pomocą tego uśmiechu od razu się rozluźniła.
— Oczywiście i tak by się wam nie udało. Kobieca intuicja — obaj mężczyźni prychnęli, a Hermiona chętnie podjęła się kolejnym drwinom. Spojrzała prosto w zielone oczy Terence’a, które na chwilę przypomniały jej o Harrym. Ale to nie był Harry, tylko dalej Terence Higgs, który najwyraźniej próbował z nią flirtować; nie wiedziała tylko dlaczego.
— Kobieca intuicja? — zakpił Higgs, chcąc coś powiedzieć, ale przerwała mu, ściskając w napięciu dłoń na swoim kieliszku.
— Myślisz, że nie zauważyłam, co chwilę wcześniej wyprawiałeś? — szepnęła konspiracyjnie, z lubością przeciągając każdą głoskę. Draco się już nie uśmiechał, czekał w skupieniu na reakcję swojego przyjaciela, który nie speszył się jej wyznaniem.
— Czasem i cnota w wadę się przemieni, wada w cnotę; tak bywa na ziemi* — powiedział cicho, zapierając jej dech w piersiach, przez chwilę zapomniała jak się oddycha, a Terence doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
Szepcząca prawda, ułagodziła jej rozsądek. Terence nie miał złych intencji.
— Skąd? — zapytała, wyprowadzając swoje ciało ze spazmatycznych dreszczy.
— Czasami widzę cię w bibliotece. Lubię mugolską literaturę, bynajmniej nie dlatego, by imponować — odpowiedział, nie odsuwając się. Zapomnieli na sekundę o czyjejkolwiek obecności. Terence ściszył swój głos, aby tylko ona mogła go usłyszeć. — Nigdy nie będę cię już adorował, Hermiono Granger.
— Dziękuję — zaschło jej w gardle, a w chwili, gdy to powiedziała, ktoś upuścił coś szklanego na podłogę, większość gości spojrzała w prawą część Sali, gdzie Ron już zbierał szkło, z dłoni leciała mu krew, a ale on dalej zbierał… Harry stał nad nim, kręcąc głową. Zielone oczy na moment na nią zerknęły, ale szybko odwrócił speszony wzrok.
Ron ją zobaczył z Terencem, opuściła głowę, spoglądając na swoje czerwone od zimna dłonie.
To było nie do zniesienia. Każda chwila, w której powinna im towarzyszyć, była inna niż przez ostatnie kilka lat. Powinna się pogodzić, powinna pierwsza wyciągnąć rękę… ale nie chciała znowu wracać z podkulonym ogonem, jak bezpański pies. Teraz, nawet jeśli było to niestałe towarzystwo, nie musiała udawać, że coś ją interesuje, aby nie podpaść złości Rona; teraz nie musiała się martwić, czy dobierze odpowiednie słowo, czy dość miło się uśmiechnie, aby nie zostać źle odebraną.
Czuła siebie, o ile jest to możliwe, choć cały czas miała problem z oddychaniem.
Kiedy siedziała ze spuszczonym wzrokiem, każda kolejna sekunda wydawała się gorsza od poprzedniej. Natarczywy wzrok Terence’a mówił jej, że nie powinna jeszcze się podnosić. Miała ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami. Nie zrobiła tego, nie wypadało, ale pozwoliła, aby coś w niej już na zawsze zamarło. Nie umarło, tylko zamarło w szoku.
Spojrzała ukradkiem na Dracona. Miał zaciśnięte usta, a oczy świdrowały niegdyś jej przyjaciela, który właśnie krwawił. Ron krzywił się, najwyraźniej rana była głęboka.
Mimo upartej chęci, aby mu coś powiedzieć, opatrzyć ranę, obiecać, że już nigdy go nie zostawi, Hermiona nie zrobiła nic. Tak było lepiej.
Albo łatwiej.
Ale na pewno nie jedno i drugie.


— Muszę, ten stary dupek uparł się, że to będzie dla mnie idealna kara — powiedziała na jednym wydechu, dalej wściekła na samo wspomnienie jego osoby. Przeklinała Snape’a na wszelkie sposoby, nawet te najbardziej niekonwencjonalne. Tylko Severus potrafił bardziej zaprzątać jej myśli, niż poprzednie popołudnie.
Severus…
Z drugiej strony powinna być jednak wdzięczna losowi — jej wina, że nazywała Severusa przyjacielem?; czemu nie miałaby obchodzić świąt w towarzystwie swojego znienawidzonego przyjaciela? Dlaczego nie miałaby zacząć czcić Severusa, jako jej osobistego Boga i zostać ascetką?; warknęła w myślach.
— A ty, Draco, gdzie wybywasz? — zaciekawiła się, w końcu wiedziała, że jego ojciec umarł podczas Bitwy o Hogwart. Nigdy nie poruszali tego tematu — to Draco musiałby zacząć tą trudną rozmowę. Hermiona dalej czuła się winna, a twarz torturowanego Lucjusza Malfoya nawiedzała ją w koszmarach, co noc — zmarłego ojca jej dobrego przyjaciela, teraźniejszego przyjaciela, czasami wydawało się on nawet najlepszym, uświadomiła sobie, dziwiąc się samej sobie.
— Do domu, moja matka się uparła — mruknął pod nosem, ale nie powiedział nic więcej, bo zauważył, że Hermiona przeniosła się w swój świat.
Harry i Ron… to już nie była ta sama zażyłość, co kiedyś. Dracona mogła bez wahań nazwać przyjacielem... a co o nich myślała? Wydoroślała. Jednak nie na tyle, aby całkowicie się z nimi rozstać. Zresztą i po co? Nie czas na takie trudne decyzje.


— Dziękuję ci, że nie mówisz o tym przy nich — westchnęła, ukrywając twarz w dłoniach  czterdziestoletnia Hermiona. — Nie powinni wiedzieć, że na chwilę zwątpiłam.
— Nie powinnaś wstydzić się swoich uczuć, to ich wina, że byli pomocni tyle, co sklątka tylnowybuchowa — burknął narrator. W Hermionie rozbłysnął ten sam blask rozbawienia, choć pozostawała smutna — ale miało się zmienić, bo narrator był bliski ku najbardziej komicznemu wątkowi w życiu Hermiony. Święta w towarzystwie Severusa Snape’a.


— Wyczekujcie prezentów ode mnie — powiedziała Hermiona z wrednym uśmiechem.
— Aż się boję, co ty tam wymodziłaś! — Blaise symulował przez chwilę strach, ale w końcu cała trójka wybuchnęła śmiechem. — Hermiono, ty lepiej wyczekuj prezentu ode mnie… będzie zaskakujący.
Granger przestała się uśmiechać, kiedy Draco i Blaise wymienili znaczące spojrzenia i uśmiechy, te ślizgońskie, których uczyli się od samego mistrza w tym zakresie — wiadomo o kim mowa.
— Czy będę mogła odwiedzić Cassie? — zapytała z nadzieję, gdy ściskała go na pożegnanie. Westchnął ciężko, poczuła jak jego barki spinają się.
— Wiesz, że to nie moja decyzja. Dumbledore nie zgodził się, aby ją niepokoić — zauważył Zabini, a jego twarz pozostawała obojętna na emocje. Kiedy wychodził za Draconem z ich prywatnych kwater, zabierając sprężyście ogromne kufry, rzucił do niej przez ramię, już o wiele smutniej:
— Przykro mi — wyszeptał i ledwo dało się jego słowa uchwycić, ale Hermiona nawet z ruchu warg mogłaby odczytać, co chciał powiedzieć. Sam fakt, że na chwilę obnażył przed nią uczucia był wzruszający, ale i szalenie intymny.
Szkoda, że Severus nie był tak podatny na nią i nigdy w jej towarzystwie nie pokazywał swojej prawdziwej twarzy; na tą myśl coś ją zakuło w piersi, a gdy została w prywatnych kwaterach całkowicie sama, oddała się temu bólowi; ale na krótki i nic nie znaczący moment. 
Kiedy raz w tracie jej zajęć z Draconem i Severusem wychodziła na sekundę po składniki do magazynku i wracała, Draco śmiał się do łez, a Snape miał w swoich ruchach (bo stał do niej tyłem, aby ukryć twarz) coś większego, co na moment dawało jej złudzenie, że to są typowo ludzkie ruchy i chociaż zawodziła się, a do Snape’a wracała bezduszność — zdawała sobie coraz bardziej sprawę, że on jest zagadką — i to w odstępie czasu wydaje się on o wiele bardziej ciekawszą łamigłówką, niż znalezienie Kamienia Filozoficznego, czy Komnaty Tajemnic — zagadką, którą postanowiła sobie za punkt honoru odkryć w nadziei, że przeżyje. Nie miała przecież nic do stracenia, a do zyskania bardzo wiele — zaspokojenie tak męczącej i dającej się we znaki ciekawości.
Pytali wiele razy, czy w późniejszych latach żałowała swoich decyzji, jakich się podjęła na ostatnim roku w Hogwarcie, a to dobre pytanie, chociaż ona zawsze mówiła: nie wiem. Naprawdę nie wiedziała, choć codziennie rano z jakiegoś jej nieznanego powodu budziła się szczęśliwa.

* — cytat zaciągnięty z dramatu Romeo i Julia, autorstwa, oczywiście, Williama Szekspira. 


13 komentarzy:

  1. OHHH! :D
    No! Terrence... spodobał mi się. chciałabym go zobaczyć więcej! :D najlepiej w roli dobrego przyjaciela xD
    Fajny jest :3
    No cóż... Tak jak mówiłam może uda mi się dodać jakiś komentarz w przyszłym tygodniu ale nie obiecuję :)
    Irytująca pozdrawia i ściska Pannę bez Hamulców :)
    (Ale na mejle czekam :) na to łatwiej odpisać niż na kilka postów-ahh ten internet...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam sprawdzić gmaila, wybacz, nigdy nie przywiązywałam większej wagi do poczty elektronicznej.
      Mam nadzieję, że Terence będzie się pojawiał sporadycznie, ale nie mam pojęcia, co z tego wyniknie. Też go polubiłam i moje niebezpieczne zapędy go wplotą w całą historię, jak znam życie.
      Panna bez Hamulców dusi się pod uściskiem i życzy miłego wypoczynku Pannie Irytującej.
      Co do komentarzy... przestań, cieszę się, że w ogóle ktoś tu zagląda, daje o sobie znać. Systematyczność jest ważna, ale nie najważniejsza.
      Zazdroszczę wypoczynku, ja dzisiaj przypominam zombie. :(

      Usuń
  2. Przepraszam, że nie skomentowałam dwóch poprzednich rozdziałów, ale nie miałam czasu. Ferie mi się skończyły i nauczyciele chyba za punkt honoru postawili sobie, że będą robić wszystko tak, abyśmy nie mieli pięciu minut wolnych.
    Rozdział, no cóż... jak zwykle mi się podoba. Jest dużo Dracona, a to bardzo lubię (nawet jeśli i tak upieram się przy tym, że wybrankiem Hermiony będzie Severus).
    Czytając pewien moment, gdy Terence mówi do Hermiony, że często jest w bibliotece i ją widzi, wpadłam na pomysł, że to on może jest tym super-tajnym-agentem-wśród-uczniów..
    Ja już nic nie wiem.. No może oprócz tego, że te wszystkie pytania strasznie podsycają moją ciekawość...
    Do jutra! ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Expecto, stęskniłam się! Wiem, nawał pracy jest okropny, nauczyciele mają naprawdę kręćka, żeby tylko zdążyć... (nie wiadomo przed czym, ale i tak wariują).
      Cieszę się, że Ci się podobał. Ten rozdział w pierwotnej postaci był krótki, bez tego pochylonego tekstu. Witaj, zarwana nocko, jesteś oszałamiająco piękna.
      Do jutra!

      Usuń
  3. No i jeszcze bardziej nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć! :D Nie masz serca! ;) Oczywiście, żartuję - ale muszę przyznać, że naprawdę coraz bardziej mnie ta cała historia zaskakuje i ciekawi! Serio, wciągnęłam się w to! Mam nadzieję, że mimo iż to trudne (wiem, bo sama piszę), będziesz nadal publikować często. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy bety, polecam się, gdyby było to konieczne, daj znać w komentarzu, podrzucę maila. Pozdrawiam, Angel. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się wciągnęłaś (powtórzę się, miło mi z tego powodu).
      Póki nie zabraknie czasu, chęci, natchnienia - nie zamierzam przestać pisać. Nawet jeśli nie będzie tu żadnego czytelnika, będę to robić, bo to najzwyczajniej w świecie kocham tą robotę.
      A jeśli chodzi o betę... nie mam serca do tych zabaw, odsyłania, wysyłania. Nie jestem zsynchronizowana, tylko roztargniona, mam wszystko niepoukładane. Ledwo sama się w tym odnajduję, dlatego wolę pracować sama.
      A też uważam, że u mnie nie ma jakiś większych problemów z błędami. Może przecinki, ale literówki się raczej nie zdarzają.
      Ale dziękuję za propozycję, pozdrawiam Cię serdecznie, Angel!
      Do jutra!

      Usuń
  4. Moje jakże bystre oko nie dostrzegło żadnego błędu - może w którymś momencie przewinął mi się jakiś niepotrzebny przecinek, ale ludzie, jesteśmy tylko ludźmi, a przecinki... przecinki są po prostu złe, zdecydowanie.
    Rozdział wyszedł Ci bardzo dobrze, jest długi, tak jak mi już wczoraj mówiłaś. W dodatku jest dużo opisów, więc moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach. Widzę, że z każdym kolejnym rozdziałem czynisz postępy, opisy wychodzą Ci coraz dłuższe, a wiesz, że ja to lubię najbardziej. Czytanie opisów - tak; pisanie - nie.
    Tak jak napisała Expecto, ja także zaczynam się zastanawiać, czy super tajnym agentem nie jest przypadkiem Terence. Myślę, że to bardzo możliwe i już nie mogę się doczekać momentu, kiedy w końcu dowiem się, czy to prawda. Jej, czy to jest wspomnienie? Tak, to jest wspomnienie! Prawda, że pisze się je bardzo przyjemnie? (zapytała M, która we własnym opowiadaniu, gdy nie wie co pisać, pisze co? Wspomnienie!) Bardzo mi się spodobało jak je napisałaś. Dodatkowo wątek z Ronem, który na widok Hermiony i Terence'a upuścił szklankę - super. Zazdrośnik jak się patrzy. Mam nadzieję, że mimo wszystko Hermiona nie zapomni o nim i o Harrym, bo będzie mi smutno.
    Co dalej, co dalej... Czas powoli się kończy. Końcówka z rozmową Blaise'a i Hermiony też wyszła Ci bardzo dobrze, jest napisana naturalnie. W ogóle nie mam co do tego rozdziału żadnych zastrzeżeń.
    Śmiejący się Snape... Chciałabym to zobaczyć, albo chociaż wyobrazić, ale jakoś nie potrafię. Może wkrótce moja wyobraźnia zostanie pobudzona, bo jak na razie jeszcze mocno drzemie.
    Czekam na kolejny rozdział, Salvio.
    Masz komentarz 5 minut wcześniej, udaj zdziwienie, hm?

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale długi, M, prawie dłuższy od samego rozdziału. Jesteś niezastąpiona.
      Jeśli chodzi o opisy, nie zauważyłam, że jest ich więcej niż zwykle... ale tak, masz rację. Weszło mi to w nawyk przy pisaniu (lub przy słuchaniu twoich serenad do opisów).
      Terence ma swoją rolę do odegrania, nie jestem jeszcze pewna swoich planów. Nie wiem też na pewno, kim jest szpieg. Mam kilka pomysł, ale czekam na coś zaskakującego, co zrodzi się w mojej głowie.
      M, czytaj uważnie! Jak Hermiona może zapomnieć o Harrym i Ronie skoro narrator o nich wspominał (kursywa). Myślę jednak, że w święta wszystko się ułoży... :)
      Snape się nie śmiał, tylko zachowywał się bardziej swobodnie w swoich ruchach... jakby to jego ciało się śmiało (dziwnie to zabrzmiało). Ale nie martw się, ja dalej nie potrafię sobie wyobrazić, jak on się śmieje.
      Dziękuję za taki komentarz...
      Mam nadzieję, że do jutra!

      Usuń
  5. Znowu padam, ale postaram się coś naskrobać ;-; Dziś cały dzień spędziłam w aucie i marzę już tylko, żeby rzucić się na łóżko i spać.
    Rozdział super, jak zawsze :D
    Podoba mi się, że przedstawiłaś to, co działo się w Hogsmeade w formie wspomnień. Nie wiem co myśleć o Higgsie (użyłabym imienia, ale nie mam pojęcia jak je odmienić XD). Raz go lubię, raz nie ;-;
    Ron i jego... Ronowość. Tak, to odpowiednie określenie.
    Ach, Cassie, zapomniałam prawie o niej. Mam nadzieję, że po świętach już wróci do szkoły.
    Ciekawe jaki prezent dostanie Hermiona. Oj, będzie się działo. I podobnie będzie na szlabanie z Severusem.
    Znowu nie umiem pisać komentarzy. Może dlatego, że chodzę zmęczona 24/7, a do tego to już koniec ferii ;-; No, nieważne.
    Weny,
    M. Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu cały czas taka zmęczona? Też jestem chodzącym zombie, przybij piątkę. :(
      Właśnie się bałam, że trochę pozwoliłam Wam zapomnieć o Cassie. Już tęsknię za jej pozytywizmem. Tak, po świętach wróci do szkoły, zdecydowanie.
      Hermiona dostanie kilka ciekawszych prezentów. Jest na nie poświęcony cały rozdział (same opisy... nie wiem, co się ze mną dzieje).
      Za trzy rozdziały będzie oficjalne rozpoczęcie świąt i wspólnego szlabanu Severusa i Hermiony... cóż, kocham ten rozdział. Moja wyobraźnia przeszła samą siebie. (Nie mówię tu, o czymś... sugestywnym, w żadnym wypadku).
      Pozdrawiam... życzę dużo snu!

      Usuń
  6. Doobry!
    Totalnie bym się obraziła, za takie zachowanie Terenca! Pf.
    Że niby ja się z nimi nie mogłabym napić Ognistej?! Pf!
    Jako gentlemen, nie powinien się zapytać, co dama wolałaby się napić?;d
    Oh. Uwielbiam rozmowy z facetami na temat kobiet;d I nie, też nie uważam, że biodra działają.. chociaż jak kobieta nie przesadza, to może być to nawet seksowne;)
    Kobieca intuicja.. No nie wiem czy ona zawsze działa? Ale za to wspaniały "atak" Hermiony na Terenca;d no cóż, mimo i tak czuję, że zdobył on u niej jakieś punkty, w szczególności przy "Nigdy nie będę cię już adorował, Hermiono Granger.". Z drugiej jednak strony, czuję, że Higgs, może stać się dobrym znajomym.;)
    Oo! Dlatego właśnie nie polubię Rona. I kropka:d Nic mnie do niego nie przekona. xd

    Robimy z Seva naszego Boga? Oo. Salvio (czy Salvia? mogę to odmienić?:D ).. jakie są modlitwy i jak wygląda obrzęd ceremonii? <3

    Opiszesz ich prezenty, prawda? Musisz je opisać, ja chcę wiedzieeeeć!:D Nie ważne ile to zajmie, to tym co tu napisałaś, jestem za bardzo ciekawa, żeby Ci to odpuścić:D Błędów nie widziałam i z całą odpowiedzialnościa mogę powiedziec, że bardzo dobrze mi się "Ciebie" czyta ;)
    Hej, Salvi-o/a, jeśli jesteś kobieto zmęczona, odpocznij sobie chociaż dzień od bloga:D Nie żebym Cię namawiała, czy coś, ale zawsze maleńki odpoczynek robi lepiej na samopoczucie;)
    Przesyłam dużo pozytywnej energii! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że dobry, a jaki ma być? Jak to chwalebnie zabrzmiało. Nie, lubię w tym rozdziale tylko rozmowę z Terencem, a reszta to taka szarówka.
      Wiesz, Terence chyba nie jest dżentelmenem i w tym cały sęk. To taki typowy ,,czaruś" na słabsze, samotniejsze kobiety. Ale Hermiona nigdy nie była słaba.
      Oczywiście, że Terence zapunktował tymi słowami! Moim zdaniem brzmiały one bardziej uwodzicielsko, niż wcześniejsze jego próby.
      Salvio się nie odmienia, a co do modlitwy... myślę, że bardziej by to były satanistyczne obrządki, czarny dekalog, który nawet mi do Severusa pasuje.
      Opiszę, opiszę prezenty, zwłaszcza te niespodziewane; poświęcę na to jeden rozdział, ale to jeszcze nie ten czas i miejsce. Projekt świąteczny jest dość długi.
      Awww, dziękuję za komplementy, zwłaszcza z tym, że czytasz ,,mnie"; to prawda, nawet jeśli to metafora. Opowiadanie jest częścią mnie, a ja częścią jego. Ckliwie, ale to prawda.
      Och, nie jestem zmęczona blogiem (jeszcze). Jestem zmęczona obowiązkami, brakiem snu, wszystkim takim. Owszem, blog jest obowiązkiem, ale bardzo przyjemnym.
      Dziękuję za tą energię, mam jej już pod dostatkiem. Jestem bardzo szczęśliwa, innym też tego życzę, kochani.
      Do jutra.

      Usuń