środa, 28 stycznia 2015

Rozdział dwudziesty piąty

— Wstawaj, dzisiaj piątek, weekendu początek! — krzyknęła Cassie, całkowicie rozpromieniona. Rozsunęła ciężkie kotary, przez co do sypialni Hermiony wpadły ostatnie  słoneczne promienie.
— Och, gdzie ten cholerny śnieg, pierwszy grudnia, a tu nic…
— Idź sobie — mruknęła szatynka, zakopana po sam nos w pościeli. Jeszcze szczelniej się nią okryła, co wywołało cichy pomruk zadowolenia. Kiedy przez dłuższą chwilę Cassie nie odzywała się, Hermiona uniosła głowę i zasłoniła oczy przed denerwującym światłem.
— Czemu mi się przyglądasz?
— Wiesz, muszę ci o czymś powiedzieć… Ja…
Do pokoju wbiegł Blaise.
Dysząc i sapiąc, wypowiedział słowa, które obie dziewczyny przyjęły, jak alarm. Hermiona przebrała się w ekspresowym tempie, a Cassie czekała cierpliwie, chociaż ona bardziej pełniła rolę jako wsparcie duchowe, nie znała aż tak Dracona jakby chciała.
Słowa Zabiniego to:
— Draco… Skrzydło Szpitalne…
Całą trójką prawie biegli, lawirując wśród tłumu uczniów, którzy szli wcześniej na śniadanie.
— Hermiono! — usłyszała głos Harry’ego, napotykając przy tym zaniepokojony wzrok Rona, ale nie było teraz na to czasu.
— Później — warknęła, bo i tak została w tyle za Cassie i Blaisem. Siedzenie przed książkami, bez żadnego ruchu, robi swoje z jej kondycją.
Przed wejściem do Madame Pomfrey nie bawiła się w takie animozje, jak grzeczne pukanie do drzwi. Weszła z impetem.
W środku stał Snape, Dumbledore i jakiś Ślizgon, którego Blaise obrzucił morderczym spojrzeniem, zmierzając ku niemu. Ale Cassie chwyciła do delikatnie za ramię, co go całkowicie otrzeźwiło — nie chciał, żeby ona widziała, jak traci nad sobą kontrolę.
— Co się stało? — zapytała Hermiona, podpierając się o łóżko — czuła dyskomfort w klatce piersiowej, a jej serce łomotało, jak oszalałe. Jednak od razu się podniosła, widząc, że Madame Pomfrey zmierza do niej z jakimś eliksirem.
— Na wczorajszym treningu quidditcha Malfoy zarobił tłuczkiem w głowę i spadł z dwudziestu metrów… ktoś zabezpieczył jego upadek zaklęciem, ale i tak jest mocno poturbowany.
— Kto go trafił? — wtrąciła Cassie, dalej bacznie obserwując poczynania wściekłego Zabiniego.
— On — warknął Blaise, kiwając głową na Teodora Notta.
— To nie ja — zaprzeczył, wywracając oczami, jakby miał do czynienia z kimś niezwykle nudnym — to Astoria Greengrass…
— Ona? Niby dlaczego miałaby to robić, przecież lubi Malfoya, a tak się składa, że ty nie szczególnie — zauważył sprytnie Zabini, a zebrane grono pedagogiczne rozmawiało przyciszonym głosem, ignorując młodszych odwiedzających.
—Właśnie, lubi go ostatnio trochę bardziej…  — powiedział Nott z kpiącym uśmiechem.
— I co? — syknął Blaise, zaciskając pięści. Tylko Cassie, która trzymała go za ramię go uspokajała.
— Nie — jęknęła Hermiona, łapiąc się za głowę — to przez te plotki, tak?
— Niezła droga dedukcji, Granger — Nott był pod wrażenie i pokiwał zdawkowo głową, jakby z szacunkiem. — Tak, Astoria jest zakochana w Draconie, a te plotki ją trochę irytują, upraszczając jej furię, w jaką wpadła na treningu.
Hermiona parsknęła cicho, a dostrzegalny błysk rozbawienia w oczach Notta był dla Blaise’a wydarzeniem na skalę światową — zawsze mroczny i tajemniczy Teodor Nott w obecności Granger zachowuje się w miarę, jak człowiek — tak, to przełom.
Blaise nie pokazał, jaki jest zszokowany, co wcale nie przeszło niezauważalne — Cassie zaśmiała się z niego otwarcie.
— Madame Pomfrey, jaki jest stan… Draco? — zapytała Hermiona, orientując się, że to nie czas na radosne pojednanie ze wszystkimi Ślizgonami.
— Kości się zrastają, ale nie obudził się od wczoraj… jeśli nie obudzi się do końca dnia, uznam, że zapadł w śpiączkę, chociaż nic na to nie wskazuje… wtedy zostanie przeniesiony do Świętego Munga.
Po policzku Hermiony spłynęła łza, której nikt w swoim własnym cierpieniu nie zauważył. A przynajmniej tak jej się zdawało. Pewne spojrzenie paliło ją, a gdy zerknęła w onyksowe oczy, obramowane paletą rzęs, zrozumiała, że ma się wziąć w garść. To spojrzenie było trzeźwiące. Kiedy pokiwała głową — kiedy już się uspokoiła — odwrócił wzrok, mówiąc coś do Dumbledore’a.
Cassie delikatnie gładziła plecy Blaise’a tak, aby nikt tego nie dostrzegł. Teodor spuścił wzrok i wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego. Po namyśle, Hermiona dobiegła do chłopaka, kierując się do Wielkiej Sali.
— Co robisz? — zapytał tonem o temperaturze zera absolutnego.
— Nic a nic — odpowiedziała niewinnie, ale w jej głowie tworzyły się przeróżne wizje wijącej się z bólu Astori… pokręciła głową — nie, porozmawiam z nią, nie użyję czarnej magii; wmawiała sobie. Żołądek przekręcił jej się na drugą stronę, gdy zrozumiała, że wróciła myślami do swoich czarnomagicznych ksiąg…
Teodor zerknął na nią dziwnie.
— Uważaj, Granger, niektórzy nie potrafią udźwignąć swojej ciemniejszej strony — powiedział, oddalając się na koniec ławy Slytherinu, gdzie mógł w samotności zjeść śniadanie. Hermiona zdziwiła się, ale nic powiedziała —szukała wzrokiem Astorii, która siedziała z dala od swoich rozchichotanych koleżanek.
— Greengrass — zawołała, a ona podniosła głowę, szukając kto ją nawołuje — gdy dostrzegła Hermionę nie była zadowolona, co więcej, jej zielone oczy ciskały w jej stronę niewerbalne przekleństwa. Jednak wstała, wychodząc z Wielkiej Sali, a Granger szła zaraz za nią.
Kiedy weszły na opustoszały korytarz, Astoria obróciła się i spojrzała jej w oczy, przeszywając ją spojrzeniem.
— Czego chcesz? — rzuciła chłodno, wysoko unosząc brodę. — Chodzi o Draco, tak?
— Tak, oczywiście, że o niego — o kogo by innego? — warknęła szatynka, kręcąc z niedowierzaniem głową. Kątem oka widziała, jak Astoria zaciska pięść w kieszeni szaty, gdzie miała różdżkę — ale nie czuła się zagrożona.
— Co, chcesz mi zrobić wykład, jak to mogłam poturbować twojego ukochanego, może mam cię przeprosić, a może mam obiecać, że gdybym cofnęła czas to bym tego nie zrobiła, tak? Nie, Granger, nie chciałam go zranić — byłam wściekła… na ciebie… na niego, ale to już nieważne — bądźcie sobie szczęśliwi… jedyne, co mnie interesuję to on. Jeśli go skrzywdzisz… zniszczę cię, Granger.
Mówiła z siłą w głosie, której Hermiona się po niej nie spodziewała. Chciała na nią nakrzyczeć, ale fakt, że dziewczyna sama żałowała, tylko ją utwierdził w przekonaniu, że krzykami nic nie zdziała.
— Myślałam, że Ślizgoni nie wierzą w plotki — zauważyła, jej głos był nieprzenikniony.
Astoria zmarszczyła czoło.
Hermiona chciała coś jeszcze powiedzieć, ale głos jej uwiązł w gardle, gdy ktoś daleko za jej plecami głośno odchrząknął, sprawiając, że na chwilę jej oddech przyspieszył do niewyobrażalnego tępa.
— Panno, Granger… Panno, Greengrass — powiedział ozięble Snape — to nie miejsce na tego typu rozmowy. Dwa punkty od Gryffindoru i Slytherinu.
Odszedł — pewnie w stronę lochów — ale Hermionę martwiło co innego. Słyszał monolog Astorii, ale skąd miał wiedzieć, że nie jest on prawdą? Że jego chrześniak spotyka się ze szlamą… Na Merlina! Co ona narobiła! Teraz pewnie jest wściekły na Dracona…
— Draco to dobry przyjaciel — odezwała się Hermiona po chwili — ale nic poza tym. Jest zagubiony, więc wybacz mu, że cię nie dostrzega… użyj swoich ślizgońskich sztuczek albo powiedz mu wprost, co cię trapi. Gwarantuję, że nie jestem konkurencją.
Hermiona uśmiechnęła się ciepło i wróciła na śniadanie, choć była trochę zażenowana — zwłaszcza że Snape usłyszał to, czego nie powinien.
Pierwszy raz od bardzo dawna siedziała przy stole Gryffindoru, niektórzy patrzyli na nią dziwnie, ale nie interesowało ją to. Jej myśli zaprzątało coś innego. Draco i Astoria, Blaise i Cassie — wszyscy po czasie mieli kogoś, na kim mogli polegać, na kim się opierali w trudnych chwilach.
Z tą myślą pierwszy raz od bardzo dawna poczuła się samotna.




8 komentarzy:

  1. No i kolejny świetny rozdział :3
    Martwi mnie, że Hermiona myślała o czarnej magii. No i ten ciepły uśmiech.Tak szczerze ciepły, czy może jednak nie? Wciąż nadzieje na dramione, muszę się ogarnąć. Choć w tym rozdziale wzmianka o tym, że Nott przy Hermionie zachowuje się w miarę jak człowiek wzbudziła kolejne podejrzenia. W sumie w każdym rozdziale przez mój mózg przepływają tysiące myśli xD Ale dalej jestem zdania, że najważniejsze jest to, jak się pisze, a nie o czym.
    Draco, dałeś się znokautować dziewczynie, no co ty dajesz? XD
    Astoria pewnie jeszcze pojawi się w Twoim opowiadaniu, jestem ciekawa, jak ją przedstawisz, bo w 99% blogów, które czytałam, to ona jest tą złąąąąąąą. Mam nadzieję, że Malfoy się obudzi, bo gdyby przetransportowano go do Munga, załamałaby się cała damska część Hogwartu (a może i męska? :v).
    Hermiona biegnąca do Skrzydła Szpitalnego do złudzenia przypomina mnie. Ja też o wiele bardziej wolę książki od wysiłku i moja kondycja leży, zupełnie jak ja przez 3/4 mojego życia :')
    O tak, kolejny długi komentarz. Czujesz to? Bl
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Mrs Black, pieścisz moje ego, że niedługo moje odpowiedzi na komentarze będą tylko tyradą o tym, jaka jestem cudowna.
      Wiem, miało być dużo podejrzeń. Kilka postaci dodatkowych, takie tam.
      I właśnie, powinno się liczyć jak piszę, a nie o czym. Dlatego wszystko jest tak utajnione. :)
      Draco dał się znokautować wściekłej dziewczynie, pamiętajmy o tym, wściekła dziewczyna ma siłę pięciu facetów, a Draco takim herosem to nie jest, nie przeceniajmy go.
      Astoria pojawi się, pojawi, ale czy będzie dobra, czy zła... cóż, to jest z lekka złożone, ale chyba powiem, że Hermiona będzie miała kilka chaotycznych etapów, co o niej sądzi... nie umiem tego inaczej nazwać.
      Ja tam łączę książki z bieganiem, ale nie zawsze tak było, więc Hermionę mogę dobrze zrozumieć. Niestety!
      Twoje długie komentarze są niesamowite! Czuję ich zajebistość na kilometr. 8)

      Usuń
  2. Omnomonom! <3
    Taaak, swataj Astorię z Draco, baaardzo dobry kierunek... :D
    Severus! OMÓJBOŻE, tak, w końcu był <3 Głośne odchrząknięcie i nagle przyspieszony oddech, awww! Jeszcze słyszał coś, czego nie powinien, yhmm, a biedna Hermiona się tym przejęła, ciekawe jak to się dalej potoczy ^^
    No chyba się nie doczekam jutra :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha... mam taki zaciesz, że nie mogę odpisać.
      Tak, Severus się pojawił. Tylko czy przypadkiem nie robił tego w roli nauczyciela?
      Dalej cała historia potoczy się dziwnie, ale myślę, że następny rozdział Ci się spodoba. Jest taki... niespodziewany.

      Usuń
  3. No to ja już nie mam zielonego pojęcia jaki to parring. ;_; Jesteś potworem wiesz?? XD Od początku miałam nadzieję że to będzie Dramione, ale z każdym rozdziałem zaczynam w to wątpić... ;< No nic muszę cierpliwie czekać. (Ahh jak ja tego nie lubię...)
    A rozdział oczywiście świetny ;D ((:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz, a ja Ci nie powiem, bo jestem zła! Jestem zła, ale wyzywanie od potworów, nie ładnie... :(

      Usuń
  4. Nie chciałam Cię urazić ;(
    Byłam pod wpływem silnych emocji więc mam nadzieję że wybaczysz ((:

    OdpowiedzUsuń
  5. -_-

    Właśnie zerwałaś wcześniej wymieniony plasterek z mojego fangirlowskiego serducha....

    OdpowiedzUsuń