Zdrowie Malfoya stało pod wielkim znakiem
zapytania. Wybudził się ze śpiączki, ale nie było pewne, czy kiedykolwiek
będzie jeszcze mógł grać w quidditcha. Jakaś część mózgu, odpowiedzialna za
równowagę i koordynację ciała, najbardziej ucierpiała.
— Draco… — powiedziała
Hermiona, nie dowierzając, że to on ma zrezygnować z ukochanego sportu.
Fakt, nie lubiła quidditcha, jednak to tak jakby ktoś nagle
jej zabrał wszystkie książki i zabronił się uczyć — nie była nawet w
stanie sobie tego wyobrazić.
Draco udawał twardego.
— Już nie
Malfoy? — parsknął, szczerząc się, jak głupi do sera — doprawdy, czasami
potrafił zachowywać się jak dziecko. Widząc jej minę, uśmiech mu wcale nie
zelżał. — Och, daj spokój… Hermiono… nie będę z tego powodu płakał.
Grał, och, jak
on dobrze grał. Nawet, kiedy nie musiał, udawał że to go nie boli, jak go ten
cholerny Lucjusz Malfoy nauczył — naprawdę czasami nie rozumiała tej
arystokracji… Może z jakiegoś tam powodu rozumiała podział na szlamy,
mieszańców i tak dalej, ale co ma się do tego ukazywanie emocji? To już
arystokracja ich nie może mieć; przecież są idealni.
— Astoria
chciała z tobą rozmawiać — poinformowała go pewnego dnia. Przyglądała mu się
dłuższą chwilę, analizując jego mimikę, jak robiła w przypadku Snape; jak się
okazało, byli do siebie w tym podobni.
Draco jedynie
zacisnął usta.
— To, że nie
przejmuję się już quidditchem, nie znaczy, że chce z nią rozmawiać, czy chociaż
oglądać na oczy — ona jest nienormalna — warknął, a Hermiona i Blaise zerknęli
na siebie wymownie, bo przecież tylko oni znali całą prawdę — no i jeszcze
Cassie i Nott.
Panna
Greengrass nie radziła sobie z całą sytuacją dobrze — kiedy Malfoy nie wybudził
się jeszcze ze śpiączki, płakała przy jego łóżku, nie odstępując go na
krok — w dzień i w nocy czekała aż otworzy łaskawie oczy. Nie
oczekiwała, że po obudzeniu obdarzy ją uśmiechem, ale nawet Hermionie było jej
żal, kiedy Malfoy spokojnym i nad wyraz opanowanym głosem wychrypiał:
— Wynoś się — nawet kiedy Hermiona
jeszcze nienawidziła Draco, a on nienawidził jej; nigdy nie słyszała tak
ociekającego jadem tonu, lodowatego głosu, który wywołał na jej skórze
nieprzyjemne ciarki.
W tamtym momencie, kiedy Astoria
wychodziła, zrozumiała jak Draco naprawdę cierpi. Odebrali mu jedyną rzecz,
którą kochał.
Astoria
rozpłakała się dopiero, kiedy wyszła ze Skrzydła Szpitalnego i po raz drugi
Hermiona jej pomogła, zapraszając do Kwater Prefektów Naczelnych na Ognistą
Whiskey, którą Blaise przemycił z Hogsmeade.
Kiedy
wielokrotnie poruszano temat młodszej siostry Dapfne Greengrass, Draco ucinał
go jednym warknięciem — a zły Malfoy, to nieznośny Malfoy, więc Hermiona dawała
sobie spokój i nie ciągnęła tematu.
— Jak sobie
radzisz sama? — zapytał wieczorem Draco, był piątek pierwszego tygodnia
grudnia. Za oknami była już temperatura na minusie, ale — za co uczniowie byli
dyrektorowi wdzięczni — nie odwołano ostatniego wyjścia do Hogsmeade w tym
semestrze.
— Co? —
zdziwiła się Hermiona, bo wyrwał ją z myśli o eliksirze, który teraz powinien
zmieniać barwę w lochach.
— U Snape’a,
teraz ty mnie zastępujesz — powtórzył, przypatrując jej się dziwnie, kiedy się
zarumieniła. — Mój kochany wujaszek daje ci się we znaki?
— Nie do końca —
burknęła, nagle zainteresowana jakimś zagięciem na pościeli.
— Możesz
uściślić? — dodał
zaciekawiony, zakładając ręce na piersi. Ledwo powstrzymał zadziorny uśmiech,
który go kusił, aby wypłynąć na twarz; ale wtedy Hermiona nic by nie zdradziła.
— W ogóle nie
rozmawiamy… tak go irytowałam, że urządził sobie laboratorium w swoim
gabinecie, aby być, jak najdalej ode mnie… — odpowiedziała obojętnie,
bawiąc się swoją różdżką.
Draconowi
błyszczały oczy z podniecenia — na Merlina! — nareszcie coś się dzieje w tym
zamku. I nie miał na myśli tych okropności, które się zdarzały w Hogwarcie,
tylko chodziło mu o dobre nowiny. To zazwyczaj inni uciekali na kilometr od
jego wujka, bo był tak irytujący, ale nigdy to nie działało w drugą stronę.
Przed czym
uciekasz, wujaszku?; zastanowił się Draco, wpatrując w rumianą twarz Hermiony,
która myślała nad czymś gorliwie; jej oczy błyszczały, ale nie był to mądry
błysk, do którego przywykł, ale coś innego. Bardziej nieznanego, a nawet
tajemniczego.
Może i to dobra
nowina dla Draco, ale już niedługo miało się zdarzyć coś o wiele gorszego, co
przyćmi wszystko, co było dla Malfoya dobre.
— Daj
spokój z tymi aluzjami, wiemy, co się przecież wydarzy —powiedział
niecierpliwie Ron.
— Ale inni
nie wiedzą, więc się zamknij, Ron… Na czym to było skończone? Nie pamiętam…
cholera, Ron!… nieważne, załóżmy, że Draco już wyzdrowiał…
— Jak dobrze,
że już wychodzisz — powiedziała Hermiona z ciepłym uśmiechem, opierając się o
ramę szpitalnego łóżka. — Wpadnij do nas, kiedy jakoś się już oporządzisz.
Blaise marudzi, że nie ma z kim swojej whisky wypić… z desperacji mnie
poprosił, żebym mu towarzyszyła. Wyobrażasz sobie?
Draco zaśmiał
się, ale zaraz zaczął tłumić kaszel, który zapewne ściągnąłby Madame Pomfrey i
nie pozwoliłaby mu zwolnić się ze Skrzydła Szpitalnego. Siedział tu już tydzień
— był niedzielny wieczór — dostawał powoli świra.
— Może odeśle
rzeczy do dormitorium i od razu pójdziemy do was? Musze odpocząć od głosu tej
starej panny, która siedzi tu dwadzieścia cztery godziny i w kółko gada…
Hermiona
zaśmiała się tak głośno, że pielęgniarka wyjrzała z gabinetu, przez co szatynka
dostała prawdziwej głupawki — kiedy wychodzili dalej chichotała.
— Jesteś
nienormalna — zauważył z udawanym strachem, ale ona tylko machnęła ręką, bo
dalej nie mogła złapać tchu. Szli spokojnie i wolno, Malfoy nie mógł sobie
pozwolić na nic więcej, dalej był słaby, chociaż udawał, że jest inaczej.
— Wiesz, Draco…
skoro pomogłam ci przez ten tydzień w robieniu prac domowych… mógłbyś coś dla
mnie zrobić? —
zapytała niewinnie, ale on od razu zwęszył podstęp.
— Jasne —
odpowiedział i westchnął zrezygnowany, gdy na jej twarzy pojawił się szelmowski
uśmiech.
— Wypowiedź
hasło do naszego dormitorium — nie wykręcaj się, obiecałeś! — dodała, kiedy mina mu
zrzedła. Uśmiechnęła się tryumfalnie.
— Nie
obiecywałem, nie będę wyznawał miłości Gryfonom…
Ale po chwili
dał sobie spokój, bo dziewczyna spojrzała na niego TAK, że nie wypadało
odmówić. Czekoladowe oczy układające się w słodkim spojrzeniu… co te kobiety z
nim robiły — zmiękł przez nie.
— Kocham
Gryfonów — burknął ponuro, a
portret łaskawie się odsunął, a Hermiona śmiała się przez dobrą chwilę, dopóki
nie zobaczyła obściskującej się pary na kanapie.
— Cassie,
Blaise! Mówiłam, że nie mam ochoty tego oglądać —powiedziała chłodno, a oboje
pokiwali głową, chociaż Draco nie przepuścił okazji by z niej zadrwić.
— Och, no tak,
brzydzą cię takie rzeczy, bo sama masz minimalne doświadczenie… w dodatku z
Weasleyem — równie dobrze mogłaś całować klamkę od drzwi — tyle samo nabrałabyś
doświadczenia.
Ale ku
zdziwieniu całej trójki, Hermiona wcale się nie oburzyła.
— Skończyłeś? —
zapytała, zabawnie marszcząc czoło, a odpowiedziało jej tylko ciche warknięcie.
— Dajcie mi tą
Ognistą, bo nie wytrzymam z wami — powiedziała Cassie, a Blaise przywołał ze
swojego pokoju butelkę po brzegi wypełnioną łaskawym płynem.
— Hermiono? —
zwrócił się do niej Blaise, a ona kiwnęła zdawkowo głową — przecież raz na rok
też jej się przecież należała chwila relaksu.
— Swoją drogą,
Hermiono, zastanawia mnie, czemu do tej pory jesteś sama. Nie licząc Weasleya,
rozumiem, że to była chwilowa niepoczytalność — parsknął Blaise, rozlewając
alkohol do czterech szklanek.
— Nie spotkałam
nikogo, kto by mnie zainteresował. A Ron wcale nie był niepoczytalnością… — zaprzeczyła z nieodgadnioną
miną.
— Jasne —
dogryzł Draco i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu bezczelnie przerwała: —
To, że ty masz na pęczki puste dziewczyny, nie znaczy, że mam się pakować w
ramiona pierwszemu idiocie, jaki się napatoczy. Straciłeś swoją szansę, kiedy
odrzuciłeś Astorię — teraz pozostały ci tylko pustogłowe dziewczyny.
— Astorię? —
zdziwił się Malfoy, ignorując jej wcześniejszy wywód.
— Muszę się
napić — mruknęła Cassie, biorąc do ręki szklankę.
— Przecież ona
mnie nienawidzi, odkąd mój ojciec zabił jej chłopaka — powiedział Draco, a
kilka rzeczy zdarzyło się jednocześnie.
Cassie osunęła
się z kanapy, a z jej ust toczyła się biała piana. Blaise momentalnie zbladł,
Hermiona próbowała zaklęciami spowolnić rozprzestrzenianie się trucizny, a
Draco wysłał patronusa do Snape’a, sprowadzając o pomoc.
Krukonka była
coraz bardziej sina, a jej koszulka była przesiąknięta śliną i innymi sokami,
które wydobywały się z jej ust. Hermiona machała różdżką, aż do samego
przyjścia Severusa, mogłaby przysiąc, że widziała iskrzące się łzy na
policzkach Blaise’a, który miał beznamiętną minę, jakby patrzył w okno na
padający deszcz.
Jedno było
dla Hermiony jasne — to nie Cassie miała paść ofiarą Astorii Greengrass. Doszła
do takich wniosków patrząc na szeroko otwarte, zielone oczy swojej umierającej
przyjaciółki.
o nie.... :OOOOOOOOOOOOOOOOO
OdpowiedzUsuńTy zła istoto, jak mogłaś tak potraktować Cassie, o nie.... jak mogłaś ją tak bezczelnie otruć. :c Mam nadzieję, że jakoś się wykaraska, mimo wszystko. SNAPE SZYBKO ZADZIAŁA I JĄ URATUJE. Bardziej jednak martwi mnie to, że to nie Cassie miała być ofiarą, tylko Hermiona. Doprawdy, lubisz znęcać się nad swoimi bohaterami (w tajemnicy powiem Ci, że ja też lubię, ale nie mów nikomu, to tajemna tajemnica!). Poza tym dobrze tak Astorii, ma za swoje. Jak kocha tak bardzo Draco, to mogła go nie uszkadzać, wielka kurde miłość. Zdenerwowałam się na nią, ciśnienie mi od razu skoczyło. Co do tego pochyłego tekstu... Ja nie wiem co się wydarzy, możesz mi już powiedzieć. Ron wie, Harry wie, Ty wiesz, wszyscy wiedzą, tylko nie ja. Więc..? B| Draco z Hermioną są słodcy, to jest dramione, na milion procent. Nie mogę się doczekać tego momentu, kiedy się pocałują. ;_;
UsuńCzekam na kolejny rozdział, który dodasz już dzisiaj, jeeej!
M.
Nie jestem zła, tylko pomysłowa w złą stronę. (?)
UsuńJa jej nie kazałam pić alkoholu, jeszcze w szkole, naprawdę - to jest morał... nie pij w szkole, bo się otrujesz. Ja tu jestem pro-edukacyjna.
Wiem, że lubisz się znęcać, ale nie nad bohaterami, tylko czytelnikami - wysil swój krukoński potencjał i napisz nam rozdział na sto stron. :(
Bardzo długo sobie poczekasz na jakikolwiek pocałunek, jakieś pięćdziesiąt stron jeszcze przed nami.
Dodam dzisiaj rozdział, naprawdę?
Nie nie nie... Cassie... Biedactwo... :/
OdpowiedzUsuńOto co człowiek może zrobić pod wpływem zazdrości... ;-; Przecież Miona mówiła Greengrass że z Draco nic ją nie łączy. .. (na razie... ;p)
Od dzisiaj nie mam zaufania do części twoich postaci... .-.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :p
Nie masz zaufania? Kochana, trzeba w nich wierzyć do końca. :)
UsuńPozdrawiam.
Lubię Draco, bardzo lubię, ale nie w Dramione, o! :D
OdpowiedzUsuńAstorii się należało, ale niech się zejdą z Dracze, będzie fajnie, później sobie zrobią małe Malfoyątka i będą żyli długo i szczęśliwie :x
Otrułaś Cassie?! No jak mogłaś zrobić to Blaise'owi :< Severus, rusz dupę i ratuj Krukonkę, ehmm.
Dracze rozmawiający z Hermioną o Snapie, hmm. Dlaczego Severus przeniósł się ze swoim stanowiskiem pracy... Interesujące. :D
Zgadzam się poprzedniczką, baardzo chętnie ujrzę dziś jeszcze jeden rozdział. Popraw mi humor po okropnym zaliczeniu! :<
Ja też go lubię...
UsuńAstoria i Draco? Kto wie, co ta autorka sobie wymyśli. Wiem! Połączę Astorię ze Snapem! ...
No otrułam Cassie, Blaise jakoś da radę, to silny facet. A myślę, że Snape ją uratuje.
Severus się przeniósł ze stanowiskiem, bo Hermiona była irytująca, jego zdaniem. Aspołeczny typ, mówię Ci. :)))
Chcecie rozdział dzisiaj? No dobra.
Czytam sobie rozdział. I tak sobie myślę na początku, że szkoda mi Astorii. Ale po ostatnim akapicie zmieniam zdanie! Ale z niej piczka .-. No przecież Hermiona mówiła, że nic jej *jeszcze* nie łączy z Draco ;-;
OdpowiedzUsuńAle ten, Severus zdąży uratować Cassie, prawda? Powiedz, że tak. Polubiłam ją, więc nie pozwalam jej umrzeć. B| Jak już o Severusie... Rozbawiła mnie myśl o tym, że przenosił swoje stanowisko. Jego sprzeczki z Hermioną są cudowne! No i jeszcze ten fragment "Może i to dobra nowina dla Draco, ale już niedługo miało się zdarzyć coś o wiele gorszego, co przyćmi wszystko, co było dla Malfoya dobre."
Aż dreszcz mnie przeszedł, kiedy to przeczytałam, serio. Ale i tak nie mogę się doczekać xD
Biedny Draco. Mam nadzieję, że będzie jednak mógł grać. "(...)ale nie było pewne, czy kiedykolwiek będzie jeszcze mógł grać w quidditcha", nie było pewne, czyli jednak szansa jest! Bo wizja Malfoya na miotle, grającego w Quidditcha, jest po prostu mmm :3
No i jeszcze ten fragment, że Lucjusz zabił chłopaka Astorii. Przeoczyłam coś wcześniej, czy to nowy tajemniczy wątek? A może tak tylko o tym wspomniałaś? Na dziś to chyba koniec mich wypocin :P
Pozdrawiam i życzę weny,
MB
Rozbawiłaś mnie. A myślałam, że po meczu z Katarem to niemożliwe. ;_;
UsuńNie przeoczyłaś, to wątek utajniony - żeby nikt się nie spodziewał, że Astoria miałaby powody na otrucie alkoholu. :)
Dziękuję za długi komentarz, jesteś niesamowita.
Odpowiedzi na twoje wszystkie pytanie powinny się pojawić w następnym rozdziale, który już dodałam!
Pozdrawiam, również życzę weny.
Bieeedny Draco, no jak mogłaś go tak potraktować, mam nadzieję, że jednak będzie mógł grać. I Cassie też mi strasznie żal, wredna tak Astoria jak nic...ale popieram wcześniejszą myśl Autorki - połączenie Astorii i Snape'a. Jestem jak najbardziej za :) Hermiona go denerwuje i niech tak pozostanie.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale Draco miał do tej pory zbyt łatwo, trzeba mu trochę to życie uprzykrzyć.
UsuńO Merlinie, połączenie Astorii i Snape'a to nie jest dla mnie dobry pomysł, bardziej miał to być żart... Moja wyobraźnia by tego nie zniosła, to już by było ostro niekanoniczne. :)
OMG moje filsy!
OdpowiedzUsuń