czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział dwunasty

Po śniadaniu poszła prosto do Snape’a, niczego nie zjadła, ale przynajmniej napiła się ciepłej herbaty. Każdy kto ją zobaczył, palił Hermionę zaciekawionym spojrzeniem; wiedziała, że tylko jedna para oczu to zaciekawienie udaje — kim jesteś, nieznajomy?
Weszła do gabinetu zdyszana, bo w lochach niemal biegła —przysięgłaby, że słyszała za sobą kroki odkąd opuściła Wielką Salę.
— Nauczył cię ktoś kiedyś pukać, Granger? — warknął Snape, chociaż Draco był już na swoim stanowisku. Jemu i Snape’owi nie umknęła nuta szaleństwa w jej oczach, ale Mistrz Eliksirów umiał wszystko ukryć. A blondyn nie, bo ani na chwilę nie spuścił z niej wzroku.
— Granger… — zaczął Malfoy, ale Snape mu od razu przerwał.
— Wracaj do swojego kociołka, Draco — uciął na jednym wydechu i tylko morderczy wzrok, jaki mu rzucił Severus, zmusił go do powrotu do pracy.
Zanim jednak zaczął kroić ogon szczura, po całym pomieszczeniu potoczył się wrzask tak obezwładniający, że Malfoy przycisnął nóż do otwartej dłoni, a krew zaczęła płynąć leniwymi kroplami prosto na podłogę. Nic nie poczuł. Odwrócił się w ułamku sekundy, a jego oczy powiększyły, gdy zobaczył wrzeszczącą i błagającą dziewczynę.
— NIE, NIE, NIEE TUTAJ, NIEE, Błagam… — wrzasnęła, zalewając się łzami, aż w końcu opadając na kolana i głośno łkając.
Draco już do niej podchodził, ale dziewczyna odepchnęła go z niewyobrażalną siłą i doczołgała się pod ścianę, gdzie zaczęła płakać jeszcze donośniej.
— Nie tutaaaj, niee tu — błagała spazmatycznie, Merlin jeden wiedział kogo.
— Idź po Madame Pomfrey, Draco — powiedział z opanowaniem Snape, patrząc na niego tak mocno, że miał ochotę biec, ile sił mu starczało. Na myśl mu przyszło, że przecież mógłby wyczarować patronusa, który dotarłby o wiele szybciej do Skrzydła Szpitalnego niż on, ale wpadło mu to do głowy w połowie drogi...
Kiedy drzwi trzasnęły za Draconem, Snape podszedł do wijącej się Hermiony, zważając, aby jej nie dotknąć i nie przestraszyć, bo w tym momencie działa tylko za pomocą instynktu. Pierwotnego, zwierzęcego instynktu, który miał za zadanie obronę.
— Granger, to ja zostawiłem ci ten list, rozumiesz? Nie, nie dlatego, że to ja cię prześladuję, chciałem sprawdzić czy mam rację. Granger, ty idiotko, spójrz na mnie…
Spojrzała, ale była przerażona. Chciał jej pomóc wstać, ale zbytnio się wyrywała, kopała go i gryzła, aż w końcu zirytowała go na tyle, aby ją związał i przelewitował do swojego prywatnego salonu, usadzając na swoim fotelu.
Nic nie było jej w stanie uspokoić. Wepchnął do jej gardła na siłę Eliksir Słodkiego Snu, chociaż wiedział, że eliksir nie uwolni jej od koszmarów — ważne, że się w końcu zamknęła; pomyślał z zadowoleniem Snape.
Pani Pomfrey wbiegła do środka w towarzystwie czerwonego Dracona, który stanął obok Mistrza Eliksirów.
— Miała atak paniki, Poppy — powiedział ze stalową nutą.
— Atak paniki? Przecież to Granger, niby czemu…
— Masz mnie za idiotę? — sarknął zły. — Nie zadawaj głupich pytań, po prostu się nią zajmij, bo zaślini mi całą kanapę.
Pielęgniarka nie chciała się z nim kłócić. Madame Pomfrey przetransportowała Hermionę prosto do Skrzydła Szpitalnego, obaj Ślizgoni wiedzieli, że zajmie się nią tak dobrze, jak tylko będzie potrafiła.
— Ktoś ją prześladował. Nie wiem dlaczego, ale sam widziałeś, jakie były tego skutki.
— Kto? — zapytał Draco, zszokowany.
— Nie wiem — burknął niechętnie.
— Czemu Potter i Weasley nic…
— Ta kretynka im też pewnie nie powiedziała — warknął  Snape z kwaśną miną, która przerodziła się w złość.
— A może by tak…
— Nie, Draco, nie powinieneś się tym interesować — wyczuł w nim rządzę zemsty — to nie twoja sprawa. Wracaj już do siebie, mam eliksiry do skończenia. Pewnie nawet nie zabezpieczyłeś swojej odtrutki, prawda?
— Jakby nie patrzeć, Granger też tego nie zrobiła… — Snape posłał mu mordercze spojrzenie, które mu przypomniało, że powinien wyjść. Trzasnął drzwiami zanim Snape zdążył go wywalić i wdrapał się na piąte piętro, gdzie zapewne spał niczego nie domyślający się Blaise.



7 komentarzy:

  1. Mam mętlik w głowie :v
    Snape zostawił jakiś list, który? Ten na początku, w książce? Czyżby Draco się przejmował? Dramione? Ja już nie wiem .-.
    Ale nadal będę prosić o dłuższe rozdziały, ciągle mi mało, czuję niedosyt.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :3
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Snape wyskoczył ze swoją nadludzką inteligencją - i jak to on, niedelikatny. Postanowił sprawdzić swoją teorię w praktyce. Uważał, że z Hermioną coś jest nie tak, że jest prześladowana, więc zamiast się jej zapytać to postanowił podrzucić jej fałszywy liścik z pogróżką na ich prywatnych zajęciach, gdzie tylko tam się czuła bezpiecznie...
      BOŻE, JAKIE TO ZAWIŁE.

      Usuń
    2. Nie aż tak bardzo, genialny pomysł :3

      Usuń
  2. Jesteś niesamowicie przebiegła, wiesz? Czytam raz, później drugi, ogarniam co się tam wydarzyło i dalej mam pełno niewyjaśnionych treści. Dopiero czytając komentarze, wszystko staje się jaśniejsze ;D
    Jak ja uwielbiam Severusa, ach! Tu ma być Sevmione, tak, tylko taki paring jestem w stanie sobie wyobrazić :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, weeny życzę ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebiegła? Nie, raczej po prostu piszę niejasno. Skoro nikt poza mną tego nie zrozumiał... Też lubię Severusa, uwielbiam jego zagadkową naturę. Ale są inni Ślizgoni, którzy zasługują na podobne miano.
      Aż mnie świerzbi, żeby dać Wam już całe opowiadanie! Opublikowane jest ponad dwadzieścia stron, a w Wordzie czeka sto... Nie będziecie się nudzi, jeśli zostaniecie, w każdym razie.
      Dziękuję serdecznie!

      Usuń
  3. ... Noł koment... Lecę po more!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Snape zostawił ten list? No nieźle...
    Draco przejmuje się Hermioną jak miło ;)

    OdpowiedzUsuń