Po śniadaniu
poszła prosto do Snape’a, niczego nie zjadła, ale przynajmniej napiła się
ciepłej herbaty. Każdy kto ją zobaczył, palił Hermionę zaciekawionym
spojrzeniem; wiedziała, że tylko jedna para oczu to zaciekawienie udaje — kim
jesteś, nieznajomy?
Weszła do
gabinetu zdyszana, bo w lochach niemal biegła —przysięgłaby, że słyszała za
sobą kroki odkąd opuściła Wielką Salę.
— Nauczył
cię ktoś kiedyś pukać, Granger? — warknął Snape, chociaż Draco był już na swoim
stanowisku. Jemu i Snape’owi nie umknęła nuta szaleństwa w jej oczach, ale
Mistrz Eliksirów umiał wszystko ukryć. A blondyn nie, bo ani na chwilę nie
spuścił z niej wzroku.
— Granger… —
zaczął Malfoy, ale Snape mu od razu przerwał.
— Wracaj do
swojego kociołka, Draco — uciął na jednym wydechu i tylko morderczy wzrok, jaki
mu rzucił Severus, zmusił go do powrotu do pracy.
Zanim jednak
zaczął kroić ogon szczura, po całym pomieszczeniu potoczył się wrzask tak
obezwładniający, że Malfoy przycisnął nóż do otwartej dłoni, a krew zaczęła
płynąć leniwymi kroplami prosto na podłogę. Nic nie poczuł. Odwrócił się w
ułamku sekundy, a jego oczy powiększyły, gdy zobaczył wrzeszczącą i błagającą
dziewczynę.
— NIE, NIE,
NIEE TUTAJ, NIEE, Błagam… — wrzasnęła, zalewając się łzami, aż w końcu opadając
na kolana i głośno łkając.
Draco już do
niej podchodził, ale dziewczyna odepchnęła go z niewyobrażalną siłą i
doczołgała się pod ścianę, gdzie zaczęła płakać jeszcze donośniej.
— Nie
tutaaaj, niee tu — błagała spazmatycznie, Merlin jeden wiedział kogo.
— Idź po
Madame Pomfrey, Draco — powiedział z opanowaniem Snape, patrząc na niego tak
mocno, że miał ochotę biec, ile sił mu starczało. Na myśl mu przyszło, że
przecież mógłby wyczarować patronusa, który dotarłby o wiele szybciej do
Skrzydła Szpitalnego niż on, ale wpadło mu to do głowy w połowie drogi...
Kiedy drzwi
trzasnęły za Draconem, Snape podszedł do wijącej się Hermiony, zważając, aby
jej nie dotknąć i nie przestraszyć, bo w tym momencie działa tylko za pomocą
instynktu. Pierwotnego, zwierzęcego instynktu, który miał za zadanie obronę.
— Granger,
to ja zostawiłem ci ten list, rozumiesz? Nie, nie dlatego, że to ja cię
prześladuję, chciałem sprawdzić czy mam rację. Granger, ty idiotko, spójrz na
mnie…
Spojrzała,
ale była przerażona. Chciał jej pomóc wstać, ale zbytnio się wyrywała, kopała
go i gryzła, aż w końcu zirytowała go na tyle, aby ją związał i przelewitował
do swojego prywatnego salonu, usadzając na swoim fotelu.
Nic nie było
jej w stanie uspokoić. Wepchnął do jej gardła na siłę Eliksir Słodkiego Snu,
chociaż wiedział, że eliksir nie uwolni jej od koszmarów — ważne, że się w
końcu zamknęła; pomyślał z zadowoleniem Snape.
Pani Pomfrey
wbiegła do środka w towarzystwie czerwonego Dracona, który stanął obok Mistrza
Eliksirów.
— Miała atak
paniki, Poppy — powiedział ze stalową nutą.
— Atak
paniki? Przecież to Granger, niby czemu…
— Masz mnie
za idiotę? — sarknął zły. — Nie zadawaj głupich pytań, po prostu się nią
zajmij, bo zaślini mi całą kanapę.
Pielęgniarka
nie chciała się z nim kłócić. Madame Pomfrey przetransportowała Hermionę prosto
do Skrzydła Szpitalnego, obaj Ślizgoni wiedzieli, że zajmie się nią tak dobrze,
jak tylko będzie potrafiła.
— Ktoś ją
prześladował. Nie wiem dlaczego, ale sam widziałeś, jakie były tego skutki.
— Kto? —
zapytał Draco, zszokowany.
— Nie wiem —
burknął niechętnie.
— Czemu
Potter i Weasley nic…
— Ta
kretynka im też pewnie nie powiedziała — warknął Snape z kwaśną miną,
która przerodziła się w złość.
— A może by
tak…
— Nie,
Draco, nie powinieneś się tym interesować — wyczuł w nim rządzę
zemsty — to nie twoja sprawa. Wracaj już do siebie, mam eliksiry
do skończenia. Pewnie nawet nie zabezpieczyłeś swojej odtrutki, prawda?
— Jakby nie
patrzeć, Granger też tego nie zrobiła… — Snape posłał mu mordercze spojrzenie,
które mu przypomniało, że powinien wyjść. Trzasnął drzwiami zanim Snape zdążył
go wywalić i wdrapał się na piąte piętro, gdzie zapewne spał niczego nie
domyślający się Blaise.
Mam mętlik w głowie :v
OdpowiedzUsuńSnape zostawił jakiś list, który? Ten na początku, w książce? Czyżby Draco się przejmował? Dramione? Ja już nie wiem .-.
Ale nadal będę prosić o dłuższe rozdziały, ciągle mi mało, czuję niedosyt.
Pozdrawiam i czekam na kolejny :3
Mrs Black
Snape wyskoczył ze swoją nadludzką inteligencją - i jak to on, niedelikatny. Postanowił sprawdzić swoją teorię w praktyce. Uważał, że z Hermioną coś jest nie tak, że jest prześladowana, więc zamiast się jej zapytać to postanowił podrzucić jej fałszywy liścik z pogróżką na ich prywatnych zajęciach, gdzie tylko tam się czuła bezpiecznie...
UsuńBOŻE, JAKIE TO ZAWIŁE.
Nie aż tak bardzo, genialny pomysł :3
UsuńJesteś niesamowicie przebiegła, wiesz? Czytam raz, później drugi, ogarniam co się tam wydarzyło i dalej mam pełno niewyjaśnionych treści. Dopiero czytając komentarze, wszystko staje się jaśniejsze ;D
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam Severusa, ach! Tu ma być Sevmione, tak, tylko taki paring jestem w stanie sobie wyobrazić :D
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, weeny życzę ;>
Przebiegła? Nie, raczej po prostu piszę niejasno. Skoro nikt poza mną tego nie zrozumiał... Też lubię Severusa, uwielbiam jego zagadkową naturę. Ale są inni Ślizgoni, którzy zasługują na podobne miano.
UsuńAż mnie świerzbi, żeby dać Wam już całe opowiadanie! Opublikowane jest ponad dwadzieścia stron, a w Wordzie czeka sto... Nie będziecie się nudzi, jeśli zostaniecie, w każdym razie.
Dziękuję serdecznie!
... Noł koment... Lecę po more!!!!!
OdpowiedzUsuńSnape zostawił ten list? No nieźle...
OdpowiedzUsuńDraco przejmuje się Hermioną jak miło ;)