— Jestem padnięty, jeszcze ten trening! — jęknął Ron, wtulając się w jedną z
poduszek na kanapie. W kominku strzelał miło ogień, a zegar za minutę miał
wybić dwudziestą trzecią. Pokój wspólny Gryffindoru był niemal pusty.
— Mogłem go
przełożyć na jutro, byliśmy fatalni — marudził Harry, ale wziął się za rysunek
swojej drużyny, rozmyślając, jakie ustawienie pasowałoby najlepiej, każdemu
zawodnikowi z osobna.
—
Przesadzacie — Hermiona pochylała się nad ciężkim tonem, był oprawiony w czarną
skórę.
— Co ty w
ogóle czytasz? — zapytał Ron, próbując na chwilę wyjąć z jej rąk książkę i
ledwo się powstrzymała, aby nie zacząć panikować.
— Historię
Magii — skłamała gładko, odsuwając się od przyjaciela.
— Jak ty
możesz to czytać — skomentował i z powrotem opadł na kanapę. — W ogóle to,
dlaczego zostałaś po Eliksirach?
Teraz i
Harry wpatrywał się w nią z zainteresowaniem. Te zielone, życzliwe oczy
trudniej było okłamać.
— Chciałam
się zapytać o pewien eliksir, którego opis znalazłam w bibliotece — jej wzrok
był wbity w wolumin z Działu Ksiąg Zakazanych. Ona i Malfoy dostali zgodę na
pożyczanie stamtąd książek, mieli być przy tym dyskretni... I gdy to usłyszała,
schowała swoją godność do kieszeni, bo biegiem udała się do biblioteki — w
przeciwieństwie do Dracona, który dotarł tam za nią po dziesięciu minutach,
kpina malowała się na jego twarzy. Zapewne on i Snape zdążyli skomentować jej
dziecinną reakcję, ale nie przejęła się tym. Niewiele rzeczy da radę wprawić ją
w ekscytację, zimna logika i ocena sytuacji zawsze wygrywała z sercem, ale
jeśli chodziło o coś tak banalnego, jak o książki, jej dotychczasową największą
miłość; była szczęśliwa, niczym jedenastoletnia dziewczynka, która właśnie
dostała swoją pierwszą różdżkę.
— Za dużo
czytasz, Hermiono, skoro idziesz do Snape’a na misję samobójczą — stwierdził
Ron, sennie. Ziewnął, nie zasłaniając przy tym ust, co ją obrzydziło i
skrzywiła się. Z litości jednak nie zwróciła mu uwagi.
Po chwili
dało się słyszeć ciche chrapanie, ale ani Hermiona, ani Harry nie mieli serca
go budzić i wysyłać do sypialni.
Kiedy
chrapanie stało się dla niej nieznośne, choć Harry nie skarżył się, bo był
przyzwyczajony — rzuciła na Rona Silencio,
rozkoszując się ciszą, jaka nastała, pieściła ich uszy.
— Dzięki —
powiedział Harry. — Może do tego przywykłem, ale mimo wszystko cisza jest o
niebo lepsza.
— Nie ma za
co — posłała mu zmęczony uśmiech.
Oboje
siedzieli do północy — Harry testował wszystkie możliwości ustawienia swojej
drużyny, a Hermiona zaczytała się w Najsilniejszych
Eliksirach.
Nie miała
potem ochoty ruszać się do swoich prywatnych kwater i po prostu przysnęła na
kanapie, Harry usnął jako ostatni, ale jeszcze przed snem uśmiechnął się
ciepło, gdy Hermiona opadła na Rona i prawie stykali się twarzami. Naprawdę
dobrze razem wyglądali.
Ok, ja już, do cholery, nie wiem, co to będzie za pairing. Wybacz, ale nadal nie stać mnie na nic konstruktywnego - technika daje mi raka :c Rozdział mi się podobał, chcę więceeeej. Skromnie, ale chyba tylko tyle dziś ode mnie usłyszysz...
OdpowiedzUsuńOwl Shadow
the-beautiful-madness.blogspot.com
Mimo wszystko, dziękuję za miłe słowa. Właśnie piszę scenę, w której Hermiona i ten ktoś dotknęli się. Jest to na stronie dziewięćdziesiątej, więc... pamiętaj, że mam do napisania epilog, nie bij. :(
UsuńMimo, że rozdział był krótki, to przyjemny :3 Bardzo lubię ten klimat, kiedy Złote Trio siedzi przed kominkiem i rozmawia, niczym w książkach pani Rowling :D
OdpowiedzUsuńAle nie mam już pojęcia co to za parring. O ile na początku miałam swoje podejrzenia, teraz wszystko mi się pomieszało.
Uwielbiam Cię, że dodajesz rozdziały tak szybko. Nic więcej chyba nie napiszę, wróciłam przed chwilą do domu i nie mam na nic sił, ale chciałam zostawić chociaż krótki komentarz, żeby później nie zapomnieć .-.
Pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black
A ja właśnie się męczyłam z tą sceną. Sprawdzam po pięćset razy, czy Harry mówi, jak Harry. A czy Ron nie jest zbyt głupi, a to za mądry, a to zbyt wyrozumiały... głowa pęka!
UsuńJa też Cię uwielbiam, że komentujesz i rozumiem Cię, sama jestem zmęczona. Ale próbuję coś jeszcze wyskrobać. Dobranoc!
Jezu, ale wstyd, komentować DWA DNI po dodaniu tego rozdziału. Co ta matematyka robi z ludźmi, na prawdę, niewiarygodne.
OdpowiedzUsuńRozdział był może i króciutki, ale znając Twoje tempo pisania i dodawania rozdziałów, o nic się nie czepiam. Na prawdę podoba mi się, że w każdym zamieszczasz jeden wątek, przez co wszystko jest ładnie i przejrzyście opisane. Harry jest Harrym, Ron Ronem, a Hermiona Hermioną, i ja i tak wiem, że to dramione, koniec kropka.
Tak w ogóle to jestem już w domu, rodzice się zlitowali nad biedną córką i przyjechali, także wbijaj na gadu. Tymczasem padam na twarz i idę na drzemkę, będę czekać!!
M.
Jezu, chrzan, znaczy wstyd (!), odpowiadać na twój komentarz po paru godzinach. Co ta siłownia i babcia robią z ludzmi! Cieszę się, że nie zaburzam prawdziwych charakterów bohaterów. Dobranoc.
OdpowiedzUsuńJa już widzę Hermionę i Rona... Przepraszam, że nie komentuję wszystkich rozdziałów, ale łapię wifi tylko, żeby załadować, gdyż ponieważ z mojego łóżka do drzwi jest dość spory kawałek, a nie chcę nikogo obudzić, żeby się nie wydzierali...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, wspaniały i nieludzko niesamowity. Biedna Herm, musiała okłamać Harry'ego...
Pozdrowionka i weny,
Dravelia
Rozdział.spokojny ale ciekawy ja już nie mogę się.doczekać.interakcji Draco/Hermiona/Severus
OdpowiedzUsuńlecę czytać dalej... Ostatnio mam za mało czasu:-/ na wszystko
Dziękuję!
UsuńJa ostatnio mam za dużo czasu, ale brak chwilowej chęci do Sevmione. Muszę jeszcze przeczytać osiem rozdziałów na twoim blogu. Ale zaczekam na napływ ochoty. Jeszcze ten Blox jest tak irytujący, jeśli chodzi o dodawanie komentarzy... i w ogóle o wszystko.
A kysz mi z tym Ronem!!!!
OdpowiedzUsuńA kysz, a kysz!!!!!
Króciutko komentuje, bo patatajam dalej!!!