— Musimy zabezpieczyć składniki, Granger,
idź, zacznij, ja w swoim czasie dołączę — powiedział w końcu, chociaż chciałby
siedzieć tak cały czas, nawet w jej towarzystwie. Było mu wyjątkowo dobrze,
dzięki mugolskiej wódce, która towarzyszyła mu jako dodatek do czarnej jak
śmierć kawy.
Spojrzała na niego z morderczym błyskiem,
psując całkowicie jego dobry humor.
— Chyba żartujesz. Jesteś jeszcze pijany…
— Zdążyłaś mi to już wypomnieć —
odwarknął, ale to jej nie ostudziło i dalej czekała z założonymi rękami — nie
interesuj się moim stanem, Granger. Nawet pod wpływem jestem lepszy w
eliksirach niż ty — upił ostatni łyk z pożałowaniem, bo nie był już
przygotowany na tyradę Hermiony, która już otwierała usta.
— Nie mówiłam o eliksirach — burknęła, a
na jej policzkach pojawił się rumieniec — możesz sobie coś zrobić. Nawet
Mistrzowie, kiedy nie byli kompletnie skupieni, mieli z tym problem. Czytałam…
— Nie rozśmieszaj mnie i wynocha, chcę się
ubrać — jedno pytanie dręczyło go, gdy wyszła: co ją to obchodziło? Martwiła
się. Najbardziej absurdalna myśl ze wszystkich, a pamiętał każdą swoją udrękę
po alkoholu. Nic nie było go w stanie tak upić, aby stracił świadomość.
Zdjął z siebie białą, pogniecioną koszulę
i spodnie, ubrania zostawił rozwalone na ziemi, tego dnia nie miał ochoty na
swoje pedantyczne przyzwyczajenia. Wszedł pod prysznic, a z myśli nie dało się
odepchnąć tej kretyńskiej potrzeby, aby dołączyć do Granger. Właśnie, zaklęcia
używane do zabezpieczania tak rzadkich składników są niebezpieczne — gdyby
Granger zadrgał głos, bądź, broń Merlinie, ręka, mógłby już dziewczynę
zdrapywać ze swoich ścian; a jak już wspominał, dzisiaj miał wyjątkowo leniwy
dzień. Właśnie dlatego ubrał się i szybko wyszedł z łazienki, a kiedy otworzył
drzwi do laboratorium zobaczył ją w jednym, irytującym kawałku.
Spojrzała na niego, bo akurat skończyła
zabezpieczać rzadko spotykaną odmianę asfodelusa, którą mógł użyć do
czarnomagicznych wywarów, które korciły go od dawna. Przez swoje czarne myśli
nie zauważył, jak Hermiona na jego widok delikatnie się uśmiechnęła.
Wiedziała, że się uprze i nawet gdyby nie
mógłby ustać na dwóch nogach — przyszedłby, byleby tylko coś udowodnić albo
zrobić jej na złość. Istniała jeszcze opcja trzecia, o której nie wiedziała o
tyle, że chociaż istnieje.
— Ile zdążyłaś zabezpieczyć? — zapytał,
stając tuż obok, że wdychała jego zapach, pomieszany z zapachem mydła i perfum.
Niebezpieczna mieszanka.
— Cztery — odpowiedziała z dumą. Nie było
to wcale łatwe, jakby się mogło dla ignorantów wydawać.
— Słaby wynik — wytknął i kpiąco się
uśmiechnął — odsuń się, mogę to zrobić naraz.
— To zbyt niebezpieczne — zaprzeczyła
gwałtownie, stając tak, że za jej plecami miała składniki, a przed sobą
wściekłego Snape’a — chcesz to zrobić naraz? T e r a z, w takim stanie? Muszę
zapamiętać, że jesteś po alkoholu lekkomyślny.
— Wziąłem eliksir, ty idiotko — syknął
wściekle i nie zauważył nawet, że mówi przez zaciśnięte zęby — i wątpię, żebyś
czegoś nie mogła zapamiętać, co w tym trudnego dla Wiem —To —Wszystko—Granger.
— Przestań mnie w końcu obrażać, do jasnej
cholery, ja chcę dobrze, nie chcę, żeby przez twoją dumę coś się nam stało — żeby tobie się coś stało.
— Czy kiedykolwiek coś się… jak to
nazwałaś?... przez moją dumę... stało? — zapytał, opierając się jedną ręką o
biurko. Aby go nie dotknąć i dalej chronić składniki przed jego szaleńczymi
zapędami, musiała gnieździć się, praktycznie przytulona plecami do biurka.
Zrobił to specjalnie.
Nie
zauważyła, że stoi zbyt blisko, była zbyt pochłonięta kłótnią, a może po prostu
przyzwyczaiła się do tego, że jest obok, gdy są sami.
— Nie — odpowiedziała, ale odpowiedź wcale
jej nie uspokoiła.
— Właśnie, więc rusz się…
— Severusie, proszę — szepnęła tak, że na
moment zastanowił, czy faktycznie nie postępuje lekkomyślnie, ale jej zdanie
nigdy nie miało dla niego znaczenia, z nikim się nie liczył. To eliksiry, jego
działka, szkoda, że na chwilę o tym zapomniał. I to przez kogoś takiego.
— Odsuń się albo cię wyrzucę — posłusznie
się odsunęła, ale była wściekła. Stanęła tuż obok, aby widzieć, jak czaruje
wszystkie składniki za jednym razem, narażając się na niebezpieczeństwo w razie
jego pomyłki. Nie zauważyła, kiedy wyciągnął różdżkę, był to dopracowany ruch,
wręcz niedostrzegalny. Kiedy zaczął rzucać zaklęcia uznała, że to bezsensu,
gdyby faktycznie się odsunęła — ta potężna magia ją przyciągała. Nie znała tego
zaklęcia, było pewnie zarezerwowane dla prawdziwych Mistrzów Alchemii i
Eliksirów.
Nie minęło pół minuty, a opuścił różdżkę,
a wargi drgały mu niebezpiecznie.
— Już? — zapytała z niedowierzaniem.
— Już — odpowiedział i… Merlinie…
uśmiechnął się, wkładając na siebie najwredniejszy z uśmiechów. Na Hermionę
spadło to jak grom — męczyła się nad zabezpieczeniem czterech składników
dziesięć minut… a wystarczyło jego pół minuty.
— I CO CIĘ ŚMIESZY? — warknęła, czując jak
się rumieni, a włosy nieznośnie puszą się. Severus nie powstrzymał szyderczego
parsknięcia, wyciągał z jej złości wiele satysfakcji.
Hermiona uniosła rękę, na chwilę grożąc
palcem, ale potem zacisnęła ją w pięść i opuściła. Odetchnęła głęboko, aby nie
rzucić się na niego z pięściami.
— Ty, Granger — odpowiedział, przeciągając
każdą głoskę z lubością.
Coś mruknęła niezrozumiałego pod nosem, co
brzmiało jak: Snape, śmierć, ból.
— Mówiłaś może coś? — zapytał, unosząc
brew.
— Nienawidzę cię.
— W to nie wątpię — odparł, a przez myśl mu przeszedł
błysk. Może to i dobrze, że Hermiona nie wybuchła w powietrze? Już nie mówił o
tym, że miałby dużo do sprzątania, jej szczątki i tak dalej...
Zakończenie mnie rozwaliło i zaciekawiło jednocześnie... bardzo dobrze, że Hermiona nie wyleciała w powietrze, któż by Cię męczył Sevciu? XD
OdpowiedzUsuńSnape to jednak uparty osioł jest, na dodatek wredny i upierdliwy, no ale jak można go nie kochać, jeszcze ta mroczna strona, aww ;D
To do kolejnego ;>
Właśnie, kto by go męczył? :)
UsuńNiby znalazłaby jakiś sposób, żeby Hermiona zmartwychwstała, ale jednak to za dużo roboty... Same rozumiecie, leń ze mnie.
Tylko jego mroczna strona jest taka magnetyczna, i może oczy... i... no dobra, cały jest świetny. Nie da się go nie kochać.
Do kolejnego!
Severusie, ona się martwi, a Ty co? Taki zły i nieczuły. Najsmutniejsze jest to, że to są jego pozytywne cechy. Nie lubię tej jego arogancji i słabych nerwów, ale jak już wcześniej o tym rozmawiałyśmy, to kolejna cecha z niemiłej przeszłości.
OdpowiedzUsuńTo ,, Severusie, proszę'' i jego zawahanie było dość słodkie ^.^
Z drugiej strony, co to za myśli, żeby biedaczka wybuchła? Kto by Cię męczył Sev, kto nadawałby Twojemu życiu odrobiny kolorów? kto próbowałby pozbyć się Twojej przeszłości, by zastąpić ją teraźniejszością? Kto by się martwił i troszczył? No kto?
Trochę bardziej konstruktywny komentarz, ponieważ poparzyłam się, przez co się pobudziłam.
Yeee jutro sprawdzian z historii i polskiego. Tak się cieszę.
Życz mi szczęścia i powodzenia.
O, zobaczyłam, że kolejna osoba ( kolejne osoby?) zaczęły komentować, to świetnie :D
Pozdrawiam, Anai
Wiem! Jestem na siebie zdenerwowana na tą słodycz. Nie powinno tak być, Severus powinien ją chlasnąć twarz, że użyła jego imienia, a nie... zawahać się... Gdzie ja w wychowaniu popełniłam błąd?
UsuńJeszcze na dodatek mam niedobrą herbatę.
Mam nadzieję, że poparzenie nie jest większego niż pierwszego stopnia, bo kiedyś kartkówkę z oparzeń oblałam. (Humanistka).
Ja jutro dalej w domu siedzę, ale będę Cię niewidzialnie dopingować, że dostaniesz same Wybitne... 8)
Jedne odchodzą, drugie przychodzą. Niektóre zostają... no cóż, życie. I mój realizm, tak.
Do następnego!
Hahaha, zabawny rozdział ^-^ Szkoda,że taki krótki, ale super jest :3 No Sev, widzisz jak dobrze, że Hermiona jest nadal w jednym kawałku :D Mniej pracy, na którą nie masz czasu xdd i nie musisz się tłumaczyć przed Dumbim :DD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!!
J.M.K. :33
Ujawniam się dopiero teraz,gdyż jestem tu od niedawna :3
UsuńWiem, widziała chyba jeden twój komentarz na samym początku. Dziękuję za ujawnienie i ciepłe słowa! :)
UsuńNo i wróciłam :) Na szczęście udało mi się zdać ten egzamin, było ciężko, ale skończyło się dobrze! Co do tego i poprzedniego rozdziału - kurczę, ich relacja w Twoim opowiadaniu jest taka... naturalna. Parę poprawek, minimalnych przeróbek i myślę, że spokojnie pani Rowling mogłaby wykorzystać ten tekst u siebie, w jakiejś zgrabnej kontynuacji książki :D Mówię serio! Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do następnego,
Angel.
Cieszę się... wywalenie ze studiów raczej nie jest spełnieniem marzeń, trzymałam kciuki mocno. :)
UsuńW tym rozdziale jest przeciwna do naturalnej, ten mi wyjątkowo nie wyszedł i myślałam, że się poryczę, jak go wstawiałam. Postanowiłam zrekompensować Wam jego banalność w pewnym rozdziale, który zbliża się wielkimi krokami!
Proszę nie porównywać mnie z panią Rowling, to czysta obraza majestatu dla tak wspaniałej autorki, która stworzyła tak fantastyczny świat. Pani Rowling jest niezastąpiona. :(
Fakt, pani Rowling zrobiła coś niesamowitego, ale pamiętaj - każdy kiedyś zaczynał od zera :) Nikt nie urodził się z wybitnymi umiejętnościami, per aspera ad astra, jak to mówią ;) Dopiero po długich miesiącach, czasem latach, wielcy ludzie doszli do miejsc, w których się teraz znajdują. Masz dryg do pisania i jeżeli nadal będziesz rozwijać swój talent i oczywiście będziesz chciała iść w tym kierunku, to czemu miałabyś nie osiągnąć w tej dziedzinie czegoś wielkiego? :) Co do rozdziału - czy ja wiem, czy on jest taki banalny? Owszem, nie jest bardzo długi, raczej... prosty (ale prostota to nic złego, czasem jasny przekaz jest lepszy, niż skomplikowany), ale skoro mówisz, że pojawi się coś jeszcze lepszego... ;) To nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać! Trzymaj się, pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia!
UsuńA.
Oczywiście, zgadzam się z tobą. Pamiętam swojego pierwszego bloga, że teraz nawet boję się spojrzeć na rozdział pierwszy. To był d r a m a t.
UsuńWiesz Aniołku, chciałabym kiedyś wydać książkę, ale... ile jest osób na moim miejscu? Jednak będę się starać z całych sił. Marzenia są po to, aby je spełniać, prawda? :)
Kocham ich XD Kocham, kocham, kocham.
OdpowiedzUsuńBoże, są razem przecudowni. Rozbawił mnie ten rozdział, cały czytałam z uśmiechem na twarzy. Hermiona martwi się aż za bardzo :D
Gdybym była czarodziejem, chciałabym być Mistrzem Eliksirów ._. Takim jak Snape .-.
Uwielbiam wzmianki o tej potężnej magii, która tak fascynuje. Hermionę i Severusa chyba bardziej niż innych :D Rozdział krótki, nie wiem co więcej pisać. A może to przez mój mózg? Dziś nie myślę jeszcze bardziej niż zwykle, bo próbuję zapamiętać c o k o l w i e k z historii. Nie jestem w stanie zrobić nawet porządnej ściągi .-. Idę spać .-.
Dobranoc,
B.
Ja też chciałabym być Mistrzem Eliksirów... i mieć staż u Snape'a... wiadomo, o co chodzi. :)
UsuńOby historia poszła Ci dobrze, ona nie jest taka straszna, jak się czasami może wydawać. Ostatnio nie mam z nią problemu, ślę Ci moją pozytywną moc.
Dobranoc... Miłego dnia?
Czeeeść!
OdpowiedzUsuńJak się czujesz? Już, chociaż, trochę lepiej? ;)
"Nawet pod wpływem jestem lepszy w eliksirach niż ty (..)" - no ba! Ten tytuł Mistrza Eliksirów, za ładne oczka to on nie dostał:D
( Chociaż.. w końcu to te jego oczy <3 )
"(..)Nie było to wcale łatwe, jakby się mogło dla ignorantów wydawać.
- Słaby wynik (..)" - chachachachachachacha! Uwielbiam Severusa!
"I CO CIĘ ŚMIESZY? (..)
- Ty, Granger (..)"
Salvio, musisz mi wybaczyć. Dzisiaj nie będzie żadnych wniosków, pytań ani.. właściwie niczego;D Rozdział jest tak wspaniały i zabawny, że czytam go któryś raz ;D
Chociaż..
No dobra...
Nie była bym sobą xd
Znalazłam cztery momenty, które szczególnie zwróciły moją uwagę: (oprócz oczywiście, wymienionych wyżej cytatów)
- gdy Hermiona pomyślała, żeby Snape'owi nic się nie stało - mimo, tego, że ją wkurza, to ona się o niego troszczy, to takie kochane!
- "Severusie, proszę (..)" - jestem zaintrygowana tym, że jednak się zawahał, że w jego serduszku, coś maleńkiego się poruszyło - i to wskazuje na ciągle zmiany, które w nim zachodzą, to jest serio, bardzo drobny szczególik, ale jak to podkreśla samego Severusa..
no ale Sev, nie byłby sobą, gdyby nie następne sŁowa, padające w jego myślach ;D
- " (..) ta potężna magia (..)" - nie można zapomnieć o jego zdolnościach i olbrzymiej mocy, to tez nadaje mu takiego wyjątkowo-fascynującego charakteru.
- końcówka. Znowu końcówka! ;D Kolejny fragment wskazujący na "cieplejsze" uczucia do Granger;d - chociaż na to nie wskazuje:D
"(..) miałby dużo do sprzątania, jej szczątki i tak dalej..."
Twoje komentarze zawsze mnie bawią i wprowadzają w pozytywny nastrój, wiesz?
UsuńMówiąc szczerze, ze mną jest tylko gorzej. Wczoraj wyszłam pierwszy raz z domu od soboty i mam nawrót. Jej!
Czytam właśnie wszystkie Wasze komentarze i poczułam dosłownie, jak mnie kopiecie po tyłku, żebym zaczęła coś w końcu pisać. Już czas, bo rozdziały mnie się kończą.
A co do końcówki... Namira... jemu po prostu nie chciałoby się sprzątać, przecież on jest po prostu leniwy, a nie troskliwy. :)))
Naprawdę nie wiem co Ci się w tym rozdziale nie podoba, Ty marudo jedna! xD Rozdział mimo że jest krótki, wyszedł Ci bardzo ładnie. Wszystko jest przejrzyste, no i rozwija się sytuacja pomiędzy Hermioną, a Snapem. Akcja rozgrywa się powoli, a jak wiesz, ja jestem tego zwolennikiem. Mnie także ten rozdział rozbawił, świetnie udaje Ci się opisywanie ich relacji... Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńM.
Nie jestem marudna... spadówka! Jak zawsze twój komentarz mi podwyższa poziom cukru i weny, więc idę pisać dalej, bo znowu zaczęłam. Ja też uwielbiam, jak akcja rozgrywa się powoli, wtedy czujesz narastające napięcie, relacje, a nie rzucają Ci nimi w twarz.
UsuńNie, ja poprawiałam go, jak miałam gorączkę, może dlatego jest śmieszny, nie mam pojęcia. Do następnego!