wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział czterdziesty szósty

O mały włos. Sekunda zwłoki, a z niej samej zostałyby jedynie zwłoki bez ostatniej iskierki w oczach. Bez wspomnień. Zabiłby ją na miejscu, bez cienia rozsądku, ani dozy współczucia. Dowiedziałby się, wściekłby się, ale zniszczyłby ją tak, że na powrót nic by do niego nie poczuła, a śmierć wydałaby się jedynie łaską z jego strony.
Wiedziała i czuła.
Tylko co dokładnie? Bezpieczeństwo. Nigdy nie zeszłaby do jeziora Sceleri, ani nawet nie stanęła na popielatym piachu, gdyby jej nie zapewnił, że nic nie ma prawa się stać — jemu i jej. Gdyby mu nie ufała, a tajemniczym sposobem znalazłaby się w głębinach jeziora, nie umiałaby wynegocjować od Filipa życia, a jedynie dałaby się zabić już w pierwszej lub drugiej sekundzie.
Co czuła? Co to za noc?
Chciała przejść przez bramę, która oddzielała ją od wejścia do zamku i wygodnego łóżka, gdzie miała ochotę zakopać się i spać, aż niewyżyta śmierć w złowieszczym czarnym płaszczu, by po nią nie przyszła.
Ale brama była zamknięta. Musiała czekać na Snape'a. Nie, nie, nie jęczała w myślach, przechodząc z jęku do pisku, ale nie mogła wydusić z siebie słowa; co za upokorzenie. Nie chciała go widzieć, oglądać i rozmawiać z nim. Nienawiść na powrót się w niej zaogniła, gdy spojrzała w czarne niebo, a jedyna rzecz, o której potrafiła myśleć, były jego oczy.
Czekała dziesięć minut, dopóki Snape nie teleportował się przed bramą, lądując parę metrów od niej, gdzie czekała zmarznięta na murku, za którym znajdowały się bramy Hogwartu. Nawet na nią nie spojrzał, ale i tak czekał, aż przejdzie do środka, (chociaż miała wrażenie, że ma ochotę zostawić ją i na koniec uśmiechnąć się sadystycznie, machając jej ręką na pożegnanie i życząc miłej nocy), po czym zniknął w ciemnościach, przez chwilę było, tylko słychać złowieszczy szelest jego szat, ale i te dźwięki w pewnym momencie zginęły bezdusznie w ciemnościach, zostawiając ją samą, wywierając niemiłe uczucie na karku, jakby ktoś ją obserwował i drwił z jej bezradności.
Nie miała siły, ani chęci, aby mu dorównać kroku. Przeprawa nad jezioro (a właściwie w jeziorze) okazała się znojną pracą, najchętniej położyłaby się do łóżka i przespała całe święta — przynajmniej nie miałaby na karku Severusa. O ironio, właściwie nie miałaby go w swoich myślach i wspomnieniach.
Bezczelny dupek, przeklęła go bezgłośnie, ledwo poruszając ustami.
Kiedy wróciła do pokoju, od razu położyła się do łóżka. Z trudem przebrała się z jeszcze pachnących kawą ubrań, włosy otulały jej twarz, dalej pachnąc intensywnym, kwiatowym aromatem, od którego powoli zaczęła ją boleć głowa. Była wycieńczona, a kiedy jej głowa znalazła się na poduszce nie mogła z wrażenia zasnąć, mimo że zmęczenie gwizdało sobie cicho w jej głowie. Myślała o nim. 
W chwilach kompletnego rozchwiania emocjonalnego nie potrafiła myśleć o Severusie i ich dziwnej sytuacji, relacji, nieważne, jak to nazwać; ważne, jak to wyglądało.
Nie powinna cały czas odpychać od siebie myśli o Snapie, musi to wszystko sobie poukładać, przemyśleć, bo już długo i tak by nie pociągnęła. Trzeba było coś zdecydować, a może nawet zaplanować… Nie było wątpliwości, że Severus jest najbardziej upartą osobą na świecie, ale przecież i tak ten miesiąc był najbardziej decydującym... Pozwalał jej wymawiać swoje imię, gdy byli sami. A to przełom między nimi. Nadal ją przezywał i poniżał, przy każdej nadarzającej się okazji, a jednak wyczuła w tym jakąś swobodność, jaką się ostatnio odznaczał w jej towarzystwie. W jego słowach był kłujący jad, który rozchodził się w jej żyłach, jak trucizna, odbierająca życie nie z dnia na dzień, a miesiącami, a jednak czasami między tym jadem było coś jeszcze, co wywierało na niej dwojakie wrażenie.
Uśmiechnęła się sennie, kiedy zrozumiała, że te święta to niebywała okazja, aby go zrozumieć — plan zniszczenia świąt Severusowi Snape’owi uznała za stracony, bo teraz miała w głowie inny, może lepszy pomysł, jak podejść Mistrza Eliksirów. Był on najbardziej skrytym, bezczelnym i aspołecznym człowiekiem, jakiego poznała w całym życiu i zapewne drugiego takiego nie pozna. W każdym razie miała taką nadzieję.
Intrygowało ją to — on ją intrygował, choć w tej myśli było coś niewłaściwego, był nauczycielem, tyle że kiedy ostatnio myślała o nim w takich właśnie kategoriach? Kiedy przestała być dla niego jedynie beztreściwą uczennicą, kiedy obrali ścieżki, które szły w głąb nieznanego, czasami nieznacznie się stykając i łącząc się wspólnie w cienką dróżkę? Nad jeziorem szli ramię w ramię, dopóki Severus znowu postawił na samotność. Ale to dobrze.
Zbyt długa, wspólna droga nie była im pisana. Przez tą noc powinni wrócić do własnej, nieznanej ziemi, aby później... no właśnie, co później? Za dużo w tych żałosnych myślach nadziei.
— No właśnie, Hermiono, od kiedy jesteś żałosna? — powiedziała do siebie, ale ponownie się uśmiechnęła, bo w swoich myślach nie doszukała się żadnej sprzeczności. Nie czuła winy, że jest na tym miejscu, które mogłaby okrzyknąć tylko swoim osobistym miejscem, i też nie bała się swoich groteskowych myśli. W pewnym momencie zrozumiała, że tak miało być od samego początku, odkąd Ginny ją przekonała, aby wrócić na ostatni rok w Hogwarcie. Odkąd widziała ją po raz ostatni, a ich rozmowa poprzedzająca jej zniknięcie, skończyła się na Draconie.
To nie o Dracona chodziło, on był tylko pośrednim punktem odniesienia, teraz rozumiała.
— Możesz być ze mnie dumna, Ginny — szepnęła ironicznie, a może trochę płaczliwie, jakby jej przyjaciółka leżała tuż obok i miała to usłyszeć. A może pocieszyć.
Gdyby ona to widziała... słuchaj głosu serca, co za beztroska myśl naszła wtedy Ginny. Hermiona wypełniła to rozpaczliwe żądanie, a teraz miała więcej problemów niż kiedykolwiek wcześniej, które zwykle ograniczały się na nauce i przyjaciołach, którzy bezustannie pakowali się w kłopoty. Teraz jej problemem był... mężczyzna. Czy może nauczyciel? A może jedno i drugie? Nie, to nie powinno tak być. Lubiła czasami czytać romanse (a właściwe jej romantyczne książki skupiały się na tylko jednej; Romeo i Julia, do których pozostawał sentyment, ale też szczypta jakiegoś realizmu w obliczu wspólnej tragedii kochanków), ale być ich główną bohaterką… to nie powinno mieć miejsca, ba!, po prostu nie mogło mieć miejsca, poprawiła się.
Musiała to przyznać, bała się, jak to się może potoczyć. Była przyzwyczajona do samotnych dni, mimo że była otoczona przyjaciółmi. Przyjaciele jednak nie byli na tyle ze sobą zżyci, aby dzielić się, każdą myślą, uśmiechem... i wszystkim! To było dla niej nierealne, bolesne i nie rozumiała innych osób, które skrycie marzyły, aby znaleźć swoją drugą połówkę, jakby to był jedyny cel w ich życiu. Hermiona miała wobec siebie o wiele większe plany i ambicje, niż znalezienie sobie jedynie drugiej osoby. To było zbędne i bez tego potrafiła wskrzesić na swoich ustach uśmiech.
Ale coś ją zakuło z mocą w pierś, bo zapomniała o jednej ważnej kwestii. O granicach Severusa, z jakimi żyje… tylko czasami zapominała, a kiedy na powrót przypominała sobie o szkatułce, w której znajdowało się jedynie zdjęcie Lily Evans, po raz kolejny nie dowierzała w swoją głupotę, potem przez logiczny ciąg myślała o filiżankach do herbaty, na których były namalowane lilie, które na pewno nie znalazły się tam z przypadku. To wszystko ją martwiło, ale może na okres świąt powinna na moment o tym zapomnieć, udawać, że o niczym nie wie? Udawać przed samą sobą, oczywiście, bo nie wiedziała, jak Snape zareagowałby, gdyby zrozumiał, jaką wiedzą ona włada. Wiedzą, z którą żyło jej się coraz trudniej — wolałaby raz nie wiedzieć. Raz. Była to na pewno gorsza samoświadomość, niż gdy sięgała po książkę o czarnej magii. Czarna magia dawała zapomnieć, niczym narkotyk, dlatego wtedy po nią nieroztropnie sięgnęła — od początku pamiętała, dlaczego postanowiła urządzić na sobie rytuał. Skłamała przed Draconem, Severusem i przed samą sobą. Nie było innego wyjścia. Prawda była w tym przypadku zbyt bolesna dla każdego, kto teraz powinien spokojnie spać w tym zamku...
Ale to była bezsenna noc. Dwie osoby wpatrzone w sufit nad łóżkiem, jedna z alkoholem w ręku, a druga ze łzami. Życie potrafiło zaskoczyć, choćby takim siarczystym policzkiem.






***

Ogłaszam wszem i wobec, że rozdziały będą się od teraz pojawiały, co dwa dni. Nie dlatego, że nie mam weny, czy takie inne wymówki. Po prostu muszę sobie to wszystko uporządkować, pomyśleć, jak zamknąć pewne wątki.
Mam nadzieję, że nie zawiodłam Waszych oczekiwań. Jestem pewna, że Wy też potrzebujecie chwili oddechu. Publikuję codziennie już od dziesiątego stycznia.
(Powiem w sekrecie, że już zostało opublikowane sto piętnaście stron... wyobrażacie sobie? Zostało mi ich pięćdziesiąt, a i tak wiem, że po korekcie i dopisywaniu będzie ich siedemdziesiąt. Poza tym będę wracać do stałego dopisywania... Nie wiem, co się stało, że mój słomiany zapał w tej kwestii na chwilę wybył...).
Widzimy się nie jutro, a pojutrze!
Do pojutrza w takim razie!


19 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, przemyślenia Hermiony i jej niecne plany odgadnięcia Severusa bardzo mi się podobają.
    To do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Amylie. Krótki i konkretny komentarz. Mi te przemyślenia też się spodobały, jeśli chodzi o sam ich zarys, bo w treści nie już tak bogato.
      Do pojutrza! (Nie podoba mi się ta zmiana...).

      Usuń
  2. Rozdział daje dużo do myślenia .-.
    Właściwie w głowie kłębi mi się tyle myśli, że nie wiem co napisać .-.
    Takie bezsenne noce nie zawsze są złe ;-; Przynajmniej mi czasem przynoszą ulgę. Będzie leżeć na tym łóżku i płakać. Ale mam nadzieję, że po poukładaniu sobie tego wszystkiego, będzie jej lżej na sercu.
    Severus taki Snape'owy ;-; Mógłby coś zrobić w końcu! Paść na kolana bukietem kwiatów i bombonierką... oczywiście żartuję, to nie w jego stylu XD
    Mógłby kupić filiżanki z nagimi zdjęciami Granger :vv Może wtedy Hermiona domyśliłaby się, że jest dla niego ważna. Bo cokolwiek Snape powie, ja i tak wiem, że jest dla niego ważna!
    To też chyba słaby pomysł :v
    Właściwie do niego pasuje tylko złośliwość i narzekanie :')
    No, zobaczymy jak to będzie.
    Do pojutrza :v
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie bezsenne noce są dobre, jak trzeba wcisnąć gdzieś opisy i ogólny zarys sytuacji. Polecam. Generalnie następny rozdział też będzie jednym, wielkim opisem, więc znowu Was zanudzę.
      WYOBRAŹ SOBIE SEVA Z BOMBONIERKĄ. Ja płaczę ze śmiechu. A te filiżanki to nie taki zły pomysł... Kto wie, kto wie. Mnie się podoba... :)
      Nie, do Severusa pasuje jeszcze łatka super brutala i (jak się niektórym pisarczykom zdaje) ukrytego romantyka. Przeczytałam jedne Sevmione, gdzie Sev... nie był sobą, po prostu.
      Do pojutrza!

      Usuń
  3. Znalazłam Twojego bloga dwa dni temu i szczerze powiem, że bardzo mi się podoba. Czytając każdy kolejny rozdział byłam coraz bardziej ciekawa co będzie dalej, ale teraz to już jestem strasznie ciekawa jaki plan wymyśliła Miona.
    Sev to Sev i nigdy się nie zmieni. Do tego jego paskudnego charakteru da się przyzwyczaić, co pokazała Hermiona wiele razy, ale gdyby był odrobinę milszy dla niej to nic by się mu nie stało...
    No cóż, taki jego urok.
    Pozdrawiam, Anai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? W dwa dni to pochłonęłaś? I było warto? Nie powiem, bardzo mi miło. Nawet więcej niż bardzo... ale muszę dbać o image i się za bardzo nie podniecać. Czytelnicy mają to do siebie, że szybko odchodzą.
      Snape i milszy... nie, to się nie może udać. To Severus z krwi i kości (a przynajmniej próbuję go tak kreować). Gdybym pokazała go od milszej strony, nie byłoby to wyjątkowe. Często w Dramione tak się akcja rozwija, Draco się zmienia, Smoczuś i Mioneczka, sratata... Nie chcę robić to samo z Sevem, nie zasługuje na takie męczarnie. Ale np. uważam, że samo to, że Sev dotknął Hermionę nad jeziorem jest czymś większym.
      Pozdrawiam, do następnego! :)

      Usuń
    2. Naprawdę, a poza tym i tak długo... jestem rządna czytania dobrych tekstów, więc trochę się zawiodłam na sobie, aż dwa dni. Czy było warto? Pewnie. Nie mogłam się przekonać w pierwszym rozdziale do dalszego czytania, ale jak już się wciągnęłam to przepadłam.
      Śpieszmy się kochać czytelników tak szybko odchodzą. Tak na poprawę humoru :)
      Masz rację Severus nie byłby Severusem, gdyby przestał być zrzędliwy, uparty, wredny, złośliwy itd. To się nazywa urok osobisty, albo raczej jego brak.. Sev <3 Ponownie masz rację, niektóre dramione są przesłodzone i jest w nich coś odpychającego. Sam fakt, że nagle Hermiona staje się miss world, a Draco jest najprzystojniejszym facetem w całej szkole, jak i nie świecie, strasznie mnie irytuje. Ok, czasami małe zmiany są okej, ale nie przesadzajmy z tą słodyczą.
      Cóż, Sev jest strasznie przewrażliwiony. Odpycha od siebie wszystkich, którzy coś, w mniejszym lub większym stopniu, dla niego znaczą, i choć ma dobre chęci, to wychodzi jak wychodzi. Znowu masz rację, czy to możliwe, że zawsze ją masz? Sev dotknął Hermionę, okazując jej tym samym wsparcie, to dobre.
      Do następnego rozdziału!
      Pozdrawiam, Anai

      Usuń
    3. Tak, zdaję sobie sprawę, że pierwszy to niewypał. Bez fajerwerków. Ale jakoś nie mam serca go ruszać. :)
      A humor mam dobry od samego komentarza. Miło mi, że piszecie, doceniacie moją pracę (nie wszyscy, ale jednak większość, chociaż raz dała o sobie znać).
      O tak, Hermiona jako ikona piękności mnie po prostu dobija. Draco jakoś jeszcze ujdzie, ale Hermiona o wydatnym tyłku, biuście, wcięciu w talii, przez które powinno się ją podejrzewać o usunięcie żeber; to jest po prostu nie tyle, co odskocznia od kanonu, ale od realizmu.
      Ja nie mam racji zawsze, ale tutaj... bardzo lubię symbolikę, dla mnie czymś przełomowym w ich relacji jest coś standardowego u innych ludzi. Chciałam, żeby u nich te zwykłe czynności, jak dotknięcie, było na wagę złota. :)
      Do następnego!

      Usuń
  4. A ja, ogłaszam wszem i wobec, że jak rozdziały będą co dwa dni to też będzie genialnie. Masz praw do wolnego, nawet gdyby Ci się nie chciało robić.. właściwie nic. I tak jak, sama napisałaś, publikowałaś codziennie - co i tak jest wielkim wyczynem - brawo dla Ciebie! - więc, nic się nam złego nie stanie:D Poza tym zawsze też odpowiadasz na nasze komentarze - więc Cię usprawiedliwiam:D żebyś nie myślała, że będziemy się złościć czy coś (z resztą, nie ma na co się złościć ;d).
    To musi być miłość.. Hermiona ma świadomość, że bardzo niewielka granica dzieliła ją od śmierci, a mimo to ciągle się czuje bezpieczna przy nim. Ohh~
    Chachacha, już widzę, jak Severus, stoi, śpiewając 'Goodbye my love, goodbyee' i rzucając w jej stronę czarną chusteczkę (żeby mogła osuszyć swoje łzy) ;D
    "A przełom między nimi.", czy nie powinno być 'A to przełom między nimi"? W każdym bądź układzie, nie mogę się nie zgodzić, że to jest przełom. Chociaż ciekawa jestem, czy dalej będzie mogła się tak do niego zwracać? Czy Snape, w końcu jej nie zaknebluje? xd
    "(..)było coś jeszcze, co wywierało na niej dwojakie wrażenie." - i to mi się właśnie spodobało, że tak to napisałaś. Bo Snape nie ma jednej twarzy i trzeba to zawsze podkreślać! ;)
    Ohhhhh, nie będzie planu zniszczenia? Czuję się zawiedziona.. ;D
    Kolejny fragment, który mnie ujął - " Zbyt długa, wspólna droga nie była im pisana. Przez tą noc powinni wrócić do własnej, nieznanej ziemi, aby później... no właśnie, co później? Za dużo w tych żałosnych myślach nadziei." <3
    Poza tym, dużo dziś przemyśleń Hermiony - które bardzo mi się podobają, w końcu nikt nie mówił, że z Sevem będzie łatwo, nie?
    O właśnie, jak już mówimy o Lily.., to jaki masz do niej stosunek? Sama się nie raz zastanawiałam co o niej myśleć, jeśli chodzi o jej relacje ze Snapem. Ale jak pomyśle sobie o tej jego miłości do niej i o "Always", to mam ciarki;d Ale czy oni mogli by stworzyć taki prawdziwy związek? Wydaje mi się, że raczej nie..
    Cholera. Kolejne piękne zakończenie! <3
    Brawo! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, do Lily jeszcze dojdziemy. I to nawet niedługo... ale jeśli mam już wygłaszać spojlery, zapowiedzi, uważam, że Lily była dla niego ważną osobą, mimo wszystko.
      Jak ja się śmiałam, wyobrażając sobie Severusa śpiewającego, humor poprawiony, jak jasna cholera. :)
      Dziękuję, że mnie usprawiedliwiasz, ale mam wrażenie, że i tak nie dotrzymałam słowa. Miało być codziennie. Ale już niedługo koniec roku. Testy, sprawdziany, egzaminy; teraz mam dosyć, a co dopiero potem...
      Dziękuję, że zauważyłaś literówkę, wkradła się niepostrzeżenie.
      O, też lubię ten fragment o żałosnych myślach. Postawiłam na prostotę i chociaż raz było warto. Pewna książka po prostu mnie natchnęła, aby stosować pewien rodzaj opisu.
      Cholera, dziękuję... naprawdę. Do pojutrza! :)

      Usuń
  5. Wspaniały rozdział, jak zresztą wszystkie inne :) Odkryłam twojego bloga niecałe dwa dni temu i pochłonełam wszystkie zamieszczone do tej pory rozdziały a teraz zachowuje się jak narkoman na głodzie bo nie mam czym nacieszyć oczu *.*
    W pierwszych rozdziałach nie byłam pewna czy to moje ukochane sevmione ale teraz jestem pewna SEVMIONE za co Ci strasznie dziękuję ♡
    Masz świetny styl pisania. Twój Snape jest Snapem w każdym calu, świetnie ukazałaś jego charakter. Ciekawa jestem następnych rozdziałów i cierpliwie czekam.
    Pozdrawiam i weny życzę Calida.
    Ps. Za ewentualne błędy przepraszam ale pisze z telefonu i przez niego nie mogłam się zalogować grrr...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko że narkomani nie cieszą tylko oczu! Ale spokojnie, jutro już coś będzie. Właśnie to małe coś poprawiam. Dziękuję za miłe słowa. :)
      A komplement o Snapie... lepszego nie mogło być, bardzo się staram, aby go odpowiednio dopracować.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, do jutra... (Błędami się nie przejmuj, o ile jakieś były, komentarze to tylko komentarze, gorzej jak mnie się łapią literówki w tekście... katorga!).

      Usuń
  6. Przepraszam, że tak późno komentuję - miałam być wczoraj, ale niestety przeceniłam swoje możliwości. Dzisiaj po szkole wszystko dokończyłam czytać iii... wniosek? Jestem naprawdę mile zaskoczona. Dużo mnie ominęło i żałuję, że nie mogłam komentować przez te kilka dni na bieżąco. Rozdziały były dłuuuugie w dodatku miały naprawdę mnóstwo opisów! Byłam wniebowzięta - a zresztą - o ile dobrze mi się wydaje uprzedzałaś mnie, że będzie dużo opisów. Wszystko świetnie opisałaś, całe zdarzenie pod wodą, spotkanie z Filipem; naprawdę genialnie, Salvio. Poniosła Cię wyobraźnia w zdecydowanie dobrym kierunku. W dodatku pojawiła się mitologia, a ja, kochająca Percy'ego Jaksona, jestem jak najbardziej na tak! Poza tym polubiłam Filipa, jego sposób mówienia... Jestem ciekawa czy jeszcze się pojawi w opowiadaniu, bo nie mam nic przeciwko temu.

    Hm, co jeszcze... Może teraz trochę o głównej parze - Snapie (nie potrafię mówić na niego Severus...) i Hermionie. Świetnie przedstawiłaś w ostatnich rozdziałach relacje między nimi. Nic nie dzieje się za szybko, jest powolnie - to właśnie to, co lubię najbardziej. Nie lubię wprost blogów, w których główni bohaterowie rzucają się na siebie już w czwartym rozdziale. Tutaj tym bardziej, bo w końcu pomiędzy nimi jest dość sporo różnic. Ciesze się więc, że akcja rozgrywa się powoli. Ciekawi mnie jedynie co zamierzasz dalej, no i jak ta cała historia się skończy! Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, najchętniej przeczytałabym już całość.
    Ach, no i zapomniałam dodać, że było to wredne, kiedy Snape wdarł się Hermionie do umysłu. Nawet było bardzo wredne, ale za to w jego stylu. Utrzymujesz jego charakter - kolejny plus.
    Podobały mi się też przemyślenia Hermiony, kilka zdań są takimi perełkami, nic, tylko oprawić je w ramkę i powiesić nad łóżkiem!
    Czekam na kolejny rozdział. ;)

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś! I z takim komentarzem, który nic nie robi, poza radowaniem mojego skamieniałego serca.
      Właśnie, poniosła mnie wyobraźnia, aż do samego Filipa, który zrodził się w mojej głowie całkiem dziwnie. Tak, mitologia była, ale do teraz nie jestem pewna, czy wszystko dobrze ustaliłam; mitologia nie jest moją mocną stroną, politeizm jakoś nigdy nie wywierał na mnie aż takiego wrażenia.
      Ja cię... ty powiedziałaś ,,główna para", a potem użyłam nazwisko Severusa; czyli jednak dramione odpada...? Przepraszam. :(
      Ja też nie lubię wielkiej dynamiki w rozdziałach, lubię akcję, ale nie pogwałcenie spokojnie rosnącej relacji międzyludzkiej.
      Ja najchętniej bym już całość napisała, ale no...
      Jak czekasz to do jutra! :D

      Usuń
  7. Wybacz, że dopiero teraz, ale miałam egzamin wczoraj! :( No to po kolei : rozdział super. Mówiłaś, że boisz się, że teraz ciężko Ci będzie utrzymać poziom tego poprzedniego partu, ale uważam, że zupełnie niepotrzebnie : ten jest równie dobry :) Co do częstotliwości publikacji - wiadomo, trochę szkoda, że nowe części nie będą się pojawiały codziennie, ale rozumiem i szanuję - bardzo ciężko jest dodawać tak często, poza tym, może faktycznie wyjdzie to i Tobie i blogowi na dobre, trochę więcej czasu na dopracowywanie rozdziałów. Broń Boże, nie jest źle, ale ZAWSZE może być jeszcze lepiej, w każdej sytuacji! Pozdrawiam i do jutra! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nie mówiłaś? Trzymałabym za Ciebie kciuki, ewentualnie bym kopniaka na szczęście zasadziła! Mam nadzieję, że poszło Ci świetnie.
      Może ten rozdział nie odbiegał od poprzedniego, ale znowu bawiłam się w korektorkę siebie samej sprzed miesiąca. Ten rozdział był kompletnie inny niż miał być. Ale dobrze, że nie wyszedł blado przy licznych poprawkach.
      I uważam tak, jak i ty. Muszę to wszystko poukładać przemyśleć, mieć te trzy dni wolnego w tygodniu. Wczoraj i dzisiaj zrobiłam sobie wolne i od razu przyszedł nowy pomysł na dalszy ciąg. Jest on logiczny, co też mnie zaskoczyło!
      I tak, zawsze może być lepiej, nie biegnę w stronę ideału, idę spokojnymi kroczkami; oczywiście mówię tu o swoim maksymalnym samozachwycie. Kiedyś go osiągnę!
      Do jutra!

      Usuń
  8. Witaj,
    jestem tu nowa. Właściwie to przeczytałam tylko połowę rozdziału, ale za chwilę nadrobię. Siedemnasta – chyba nie tak źle ;p
    Podoba mi się twój styl pisania. Nigdy nie zetknęłam się z podobnym, co bardzo mi odpowiada. Dzięki Bogu, że to nie kolejne bezmyślnie napisane opowiadanie czy coś w podobnym stylu. Wiadomo, że oryginalność to pierwszy stopień do sukcesu! :)
    Życzę ci weny i pozdrawiam,
    Perfekcyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprzednio odpowiedziałam na twój komentarz tak niespójnie, że aż w siebie nie wierzę. To gorączka. Chciałam Ci powiedzieć, że dziękuję. :)

      Usuń
  9. Rozdział jak zwykle fajny :)
    Rozważania Hermiony na temat Seva... mhm cudo

    OdpowiedzUsuń