czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział trzydziesty czwarty

— Sratata — warknął rozeźlony Ron w stronę Harry’ego. — Już chyba rok z nią nie rozmawialiśmy. Przecież to już przesada — ostatnie zdanie wymruczał pod nosem, nadziewając swoją jajecznicę niezwykle brutalnie.
— Chciała czasu, więc… — odparł tak samo zirytowany, wałkowali ten temat średnio dziesięć razy na dzień, a w ostatnich dniach jeszcze więcej.
— Odwal się, Harry — burknął. — Skoro chcesz to tak zostawić, to super, ale ja nie zamierzam.
— O, ciekawe dlaczego — zironizował, wprawiając przyjaciela w zakłopotanie. Harry jeszcze przed sekundą mógł przysiąc, że twarz i uszy Rona nie były koloru purpury. Weasley chciał coś jeszcze powiedzieć, ale do Wielkiej Sali wpadła Hermiona, tym razem w samotności.
— Masz okazję, Ron — wtrącił się Dean, który słuchał ich wymianę zdań z zainteresowaniem, Harry rzucił mu wściekłe spojrzenie, gdy Ron widocznie nabrał odwagi przez słowa Thomasa.
— Ron, nie! — zrugał go szeptem, gdy ten wstał z ławki i stanął przed Hermioną. Ale w końcu  po chwili namysłu dołączył do niego. Jeśli mieli to zrobić, to tylko razem, pomyślał z westchnieniem, choć zabrzmiało to nawet w jego myślach dosyć jednoznacznie.
— Hermiona — powiedzieli jednocześnie, jakby z ulgą w głosie. Nie pamiętali, kiedy ostatni raz użyli jej imienia. W ich sporadycznych rozmowach miała przydomek ona, ta — nie mogli się przemóc i, wstyd przyznać, trochę się bali.
— Cześć — powiedziała, stojąc przed nimi z nieodgadnioną miną, chociaż po jej ruchach Harry zgadł, że jest tak samo zakłopotana jak on. Ron jednak jak zwykle był nieczuły na tego typu szczegóły. Harry przewrócił oczami, gdy Weasley się odezwał:
— Co tam? — wyrzucił z siebie na jednym wydechu, cały czerwony na twarzy. Harry zastanawiał się, jak teraz musiał się czuć — zawsze był zbyt dumny na jakiekolwiek przeprosiny, co pokazał w ciągu siedmiu lat bardzo dużo razy, i to bardzo często nie chciał przepraszać właśnie Hermiony, choć wina prawie zawsze leżała po jego stronie.
— Dobrze, to znaczy… — pokręciła rozbawiona głową, zastanawiając się, jak może mówić kłamstwa z taką lekkością — tak, myślę, że jest dobrze — pokiwała ochoczo głową, uśmiechając się blado, ale kiedy napotkała rozbawiony wzrok Harry’ego — roześmiała się. Do niej dołączył Harry, a na szarym końcu zdezorientowany Ron; ale on przywykł do tego typu niewiedzy i się po prostu cieszył.
— Zjesz z nami? — zapytał Potter, a ona po dłuższej, wcale nienapiętej chwili, pokiwała głową. Może to jest dziwne, że ci dwaj, niby zwykli przyjaciele, czynią ją szczęśliwą — przecież nie ma specjalnie ciekawych tematów do rozmowy, gdy zaczyna głębszy wywód o czymś dla niej przyziemnym, oni robią niezrozumiałe miny lub przewracają oczami, ale to jej nie przeszkadzało — nie zastanawiała się nad tym, bo już dawno pozostało to dla niej nieodgadnioną tajemnicą. Skąd miała wiedzieć, że utarte powiedzenie — miłość jest ślepa — w tym kontekście nada się idealnie, skoro nigdy żadnego poważnego uczucia do nikogo nie pałała? Oczywiście, jak każdy się już zapewne domyśla, to miało się po krótce zmienić.
— No, opowiadaj, co się u ciebie działo — napomniał ją Harry, a Ron przytaknął, zgarniając przy okazji na talerz pięć tostów. Od razu poprawił mu się apetyt.
Jej serce na chwilę zamarło, bo cokolwiek miałaby powiedzieć — byłoby to kłamstwem. Nie powinna tego robić, bo to przecież z nimi wiązała przygodowe, hogwarckie życie — tylko czy te ich przygody nie powinny jej się kojarzyć z dzieciństwem? Wkroczyła w dorosłość po wojnie, czuła to, a czy było w niej miejsce dla Harry’ego i Rona?
Przyjrzała im się — byli jeszcze bardziej przystojni, mężni. Jednak to Ron zmienił się najbardziej, a Harry wcale nie pozostał w tyle. Oboje na swój sposób zmądrzeli, ale ona przecież też — jej umysł nie równał się im obojgu razem wziętym, ale chyba nie powinna się teraz na tym skupić…
Harry po stracie prawie każdej osoby, którą kochał, zrozumiał pewne fakty, uczucia i gorycz, i była pewna, że mogłaby się zwrócić do niego z każdym, związanym z targającymi nią uczuciami, problemem.
Ron… Ron to Ron, może i im nie wyszło, ale dla niego dawno temu znalazło się stałe miejsce w jej sercu. Po prostu był duszą przyjaźni Świętej Trójcy.
Przegryzła wargę, bo podjęła decyzję — poszła za głosem serca, jak jej kazała Ginny, gdy widziały się po raz ostatni. Powinnam; pomyślała rozchmurzona i zaczęła mówić. Rzucając chwilę wcześniej na nich Muffiato, bo Dean spoglądał na nich kątem oka, jak zresztą Seamus, tylko Neville zdawał się udawać i podjął się rozmowy z Parvati Patil o wpływie zielarstwa na wróżbiarstwo, dając im chwilę prywatności.
Zasługiwali na prawdę. Byli, są i będę — pomyślała.

 Byli, są i będą — powtórzyła z uśmiechem teraźniejsza Hermiona, a w jej roziskrzonych, czekoladowych oczach spokojnym rytmem tańczyły łzy. — To chyba jedyna moja przepowiednia, która wyszła mi bez zarzutu.
— Tak — przytaknęli ze śmiechem — Harry i Ron, twoi przyjaciele.
— Na zawsze — dodał Ronald.

***

Dzisiaj trochę ckliwie. 


9 komentarzy:

  1. Spodziewałam się, że ich 'kłótnia' nie będzie trwała długo... Hermiona jest dla nich (do nie dla nich tylko dla Ronalda, bo Harry przecież nic takiego nie zrobił) jest zbyt ckliwa. Przecież i tak nie czuje nic t a k i e g o nie czuje, to ja nie wiem po co ona to ciągnie...
    Cytat z Insygni ❤
    Ugh, do jutra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie trwała długo, ale będzie wielokrotna. Cała temperamentna trójka, to Harry'ego sobie wyobrażałam jako najspokojniejszego, zaraz za nim Hermiona, a Ron gdzieś daleko, bardzo daleko.
      Jaki cytat?

      Usuń
  2. Rozdział jest dobry, zresztą Ty wiesz, że cokolwiek napiszesz, mi to się podoba. Cholernie mi pasuje, że w każdym zawierasz zazwyczaj jeden wątek i nic więcej, co pozwala nam się maksymalnie skupić na tym właśnie jednym wątku. W tym poruszyłaś sprawę przyjaźni Hermiony, Harry'ego i Rona i szczerze mam nadzieję, że nie zapomnisz, że przez tyle lat byli najlepszymi przyjaciółmi. Szczerze wkurza mnie, kiedy nagle na blogach okazuje się, iż Harry i Ron (Ron szczególnie) są źli, taak... Fajnie, że Hermiona jest z nimi szczera i wszystko im opowiedziała - czyżby zaufanie do nich, które zostało niedawno naruszone, już powoli wracało? Ja się cieszę. Przyjaźń to ważna sprawa i niech "Złote Trio" tego nie spieprzy.
    Znalazłam dwa (ha!) błędy, ale jakbym nie czytała dwa razy tego rozdziału, to pewnie bym nie zauważyła.
    "...ostatnie zdanie wymruczał pod nosem, nadziewając swoje na talerzu niezwykle brutalnie." - tutaj chyba czegoś brakuje.
    "Harry się zastanawiał się..." - i tutaj podwójne "się".
    Czekam na kolejny rozdział.
    http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com

    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, dzisiaj miałam wyjątkowego lenia i nie chciałam sprawdzać rozdziału, a te zdania dopisałam dzisiaj w nocy, znowu bezsenna noc. Wybaczcie moje roztargnienie, nie chcę, żebyście musieli czytać byle jaki tekst.
      Również nie lubię pokazywanie Rona i Harry'ego w złym świetle. U mnie dalej będą ludźmi, którzy popełniają błędy, ale ich przyjaźń na pewno od tak nie zniknie. Oczywiście, nie będę się na niej specjalnie skupiać, ale też co nie co będzie pokazane. Wszystko po trochu. :)
      Idę medytować, moja droga, do jutra.

      Usuń
  3. Wczoraj miałam skomentować, ale nie mogłam zalogować się na konto ;_;
    Świetny rozdział, cieszę się, że trio się pogodziło. Dobrze, że nie zrobiłaś z nich okropnych gnojków, do których nic nie dociera.
    Aww, czekam na dzisiejszy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jak, uroczo. Miło, że znowu ze sobą rozmawiają. Hermiona powie(działa) im prawdę. Ale jaką prawdę? W s z y s t k o? Jestem ciekawa, jak na to zareagują. Ale myślę, że Hermionie dobrze to zrobi. Może w końcu poczuje jakąś ulgę. To znaczy, poczuje, jeśli Harry i Ron nie zrobią czegoś głupiego. Cieszę się, że nie przedstawiasz ich w jak najgorszym świetle, bo to zrobiło się już nudne. Och, padam już. Idę się położyć, bo zaraz zasnę przy komputerze.
    No i nowy rozdział już dziś :3
    Pozdrawiam,
    Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Hermiona utajniła niektóre fakty, a niektóre nie. :)
      Dobranoc, Mrs Black, dobrze, że już wróciłaś.
      Jak było?

      Usuń
  5. Nie ma Draco? :(
    Wiem, że mogę Cię już męczyć, ale taka już jestem...

    OdpowiedzUsuń