W końcu się
dowiecie — pamiętacie co Was tak ciekawiło?
Nadszedł ten
moment, ten rozdział.
***
— Idziesz? — zapytał Draco, zabierając
swoją torbę z ziemi.
— Idź beze mnie — powiedziała, a on
uśmiechnął się szyderczo, z miną a
nie mówiłem? Prychnęła jak
rozjuszona kotka i odwróciła się do niego plecami. Jego dziwne sugestie zaczęły
być irytujące, czasami po prostu machnęła na to lekceważąco ręką, ale częściej
po prostu wychodziła z siebie, licząc z zaciśniętymi pięściami do dziesięciu,
aby się opanować.
Draco zamknął za sobą drzwi, a ona
odetchnęła głęboko, zanim zapukała do gabinetu Severusa Snape’a. Zaraz po
ogłoszeniu końca lekcji — po siedmiu bitych godzinach — wybył do swoich
prywatnych kwater, gdzie ludzki wzrok nie sięgał. Jednak nikt jej nie
odpowiedział, więc bez zbędnych wahań weszła do środka. Wchodząc miała obawy,
co może zobaczyć, ale Snape’a w środku nie było. Zerknęła w stronę kolejnych
drzwi, które prowadziły do sypialni profesora…
— Nie
mogę tego słuchać — burknął Harry, a Ron pokiwał zrezygnowany głową. Wbrew
pozorom, oni naprawdę się starali. — Nie miej nam tego za złe, Hermiono, ale my
na chwilę wyjdziemy…
— Jeśli Ślizgoni was denerwują, to w ogóle
nie wracajcie, bo z jednym z nich ożeniła się Hermiona — powiedział złośliwie
narrator. — Ona chce, aby opowieść ciągnęła się dalej, prawda?
— Wiesz, że nie mam wyboru — zauważyła
Hermiona, ale uśmiechnęła się promiennie. Czekała na dalszą dawkę wspomnień.
…te drzwi były uchylone, a ona miała w
sobie zbyt wiele ciekawości, aby nie zajrzeć do środka. Sypialnia wyglądała
lepiej, niż kiedy była tu ostatnim razem — wszystko było nienagannie
uporządkowane. Całość miała jakiś system, nic nie stało tu bez powodu, żadnych
zbędnych akcesoriów.
Przystanęła w progu, ale Severusa nigdzie
nie było. Dopiero dźwięk dochodzący z innego pomieszczenia dał jej znać, że
Mistrz Eliksirów faktycznie tu jest. Przystąpiła z nogi na nogę, nie bardzo
wiedząc co zrobić, a kiedy w końcu zdecydowała — żałowała, bo to była decyzja
tak głupia, jak samo wejście do gabinetu bez pozwolenia. Weszła w głąb pokoju,
uważnie się rozglądając i wychwytując jak najwięcej szczegółów.
Wielkie dwuosobowe łóżko było posłane
czarną — zaskoczenie, prawda? — pościelą. Po czymś takim mogła stwierdzić, że
musiał mieć wszystko uporządkowane z pedantyczną dokładnością — tak samo, jak
gdy sporządzał eliksiry. Ze śmiechem zauważyła, że na komodzie, obok zdjęć jego
matki, stoją butelki różnych alkoholi, ale nie zaprzątała sobie tym głowy.
Bardziej zainteresowała ją pokaźnych rozmiarów biblioteczka — już zapomniała,
że Snape może wejść w każdej chwili i ją nakryć, bo książki liczyły się w
tamtym momencie o wiele bardziej.
Było ich, razem z tymi w gabinecie,
przeszło dwieście — wszystkie tytuły wzbudzały w niej chęć zaciągnięcia się chociażby
zdaniem z każdej książki — w efekcie czego, nie przeczytała nic. Patrzyła
rozmarzonym wzrokiem, na każdy tom z osobna, zapamiętując, jak najwięcej
tytułów, aby do nich wrócić i wyszukać je w szkolnej bibliotece, chociaż
wątpiła, aby miała ona choć jedną pozycję z biblioteki Snape’a. To był zbiór
jej osobistych marzeń — chociaż naprawdę się zastanawiała, ile musiałaby
pracować, aby je kupić, czy chociaż zdobyć, bo niektóre egzemplarze były tak
rzadkie, że wolałaby nawet ich nie dotykać w obawie przed zniszczeniem. W tej
kwestii nawet sobie nie ufała…
— Przeszkadzam? — usłyszała wściekły głos,
gdzieś za swoimi plecami. Obróciła się pospiesznie, odnajdując drogę do
czarnych oczu, które tak dawno zwykły ją paraliżować.
— N—nie — chrząknęła nerwowo — ja tylko…
— Przychodzisz tu i wchodzisz bez pukania —
dokończył za nią, wprawiając w głębsze zażenowanie. — Jesteś naprawdę bezczelna
— powiedział poważnie, a ona już miała zacząć protestować, że nie, przecież
pukała do drzwi, ale dostrzegła w jego oczach błysk rozbawienia. Dopiero wtedy
zrozumiała, że stoi tylko w owiniętym wokół bioder ręczniku. O ile widok
Dracona w takiej sytuacji jej nie peszył, to Snape’a wręcz przeciwnie —
spłonęła rumieńcem, błądząc spojrzeniem wszędzie, tylko nie na sylwetkę
Severusa, który budził w niej coś, czego nigdy nie czuła — więc nie mogła tego
nazwać.
Myślała, że serce wyskoczy jej z piersi, a
czas nie po raz pierwszy płynął jak mu pasowało i ciągnął się nieubłaganie
wolno.
— Chciałam porozmawiać — mruknęła
zażenowana, odwracając się bokiem do Snape’a i udając, że jakiś tom przykuł
nagle jej uwagę — poczekam na pana w gabinecie.
— Nie, powiesz mi to teraz — to było
polecenie, a gdyby Hermiona spojrzała na jego twarz, wiedziałaby, jak bardzo
jest w tym momencie zdziwiony, zaintrygowany i zarazem wściekły. — Ile mam
czekać?
— To nieetyczne — jęknęła błagalnie.
— Nieetycznym zachowaniem popisałaś się,
kiedy weszłaś tu bez pozwolenia — warknął zirytowany, krzyżując ręce na nagim, chudym
torsie. — Spójrz na mnie, Granger.
Tak, jak się zapewne każdy domyśla, Snape
miał ubaw nie z tej ziemi, kiedy czerwona jak burak Hermiona stała dwa metry
dalej, a łzy zażenowania ciskały jej się do oczu — szukając wzrokiem ratunku.
Na dodatek, pierwszy raz jej usta zamknęły się.
Spojrzała pierw na jego jeszcze mokre
włosy, które lśniły, mimo że w całym pomieszczeniu panował mrok, bo kotary
zasłaniały okna, a żadna ze świec nie była zapalona. Potem spojrzała na jego
oczy, dopiero teraz zobaczyła, że nie jest aż tak zdenerwowany, ale to nie
zmniejszyło jej niepokoju, bo jej wzrok prześlizgnął się z oczu na wystające
kości policzkowe, które były dla niej piękne, a kiedy wzrok spoczął na ustach
myślała, że coś zaraz przewróci jej się w żołądku i spuściła wzrok na swoje
buty — Merlinie…
— Powiedziałem: spójrz na mnie — dodał
poważniej, ale ona nie mogła i po prostu wyszła z sypialni, kompletnie
upokorzona i zgorszona swoim zachowaniem. Czuła się żałośnie — tak też
wyglądała, ale nie potrafiła o tym myśleć.
Szła w bliżej nieokreślonym dla siebie
kierunku, wracając wspomnieniami do momentu, w którym odwiedziła Pokój Życzeń i
prosiła o pokazanie miejsca, w którym poczułaby się bezpiecznie — kiedy pokój
zmaterializował się w sypialnię, nie laboratorium, Severusa Snape’a omal
odwodniła się z powodu wylanych łez. Zbyt wiele łączyło ją z tym człowiekiem.
Miała tego świadomość podczas przyrządzania Eliksiru Rozpaczy, dzięki któremu
zrozumiała pewne kwestie. Nie powinna zgadzać się na ten Projekt, nie powinna,
bo teraz miała o wiele większy problem niż brak czasu. Jej problemem był
Severus Snape, który pewnie nawet nie wie, jak ma na imię.
Pamiętała tego Snape’a, w którym skrywało
się jej sumienie — wtedy był iluzją i wytworem wyobraźni; ale za to jakim
wytworem? Najprzyjemniejszym ze wszystkich, bo o ile naprawdę myślała o nim,
jak o przyjacielu, to w jej umyśle faktycznie zachował się jak przyjaciel.
Obarczył ją takimi słowami, które wydają się zwykłe, a jednak tęskniła za nimi.
Ale takiego Snape’a przecież nie ma — takiego go sobie wyobraziłam, wymarzyłam,
skarciła się w myślach.
— Granger? — zdziwił się Blaise, który
przystanął, kiedy tylko ją zobaczył. Byli sami na korytarzu, a ją nawet nie
interesowało, co on robił w tej części zamku — chociaż po chwili namysłu sama
nie wiedziała, gdzie jest. — Co się stało?
— A co miało się stać? — zapytała,
przypominając sobie, że nigdy nie umiała kłamać.
— Nie pal głupa, Hermiono. Przecież widzę,
jak wyglądasz — jak chodząca katastrofa — zauważył, przyglądając się jej
uważnie. Miała napuszone włosy, a czekoladowe oczy błyszczały się nieświeżym
blaskiem — niezdrowym, jak się Blaise’owi zdawało.
— Nic mi nie jest — jęknęła żałośnie, ale
kiedy zobaczyła jego sceptyczny wzrok, dodała: — człowiek czasami za dużo
sobie wyobraża i tyle.
— Facet? — zapytał, unosząc jeden kącik
ust.
— Przyjaciel — poprawiła go i też się
uśmiechnęła, choć nie miała na to ochoty. Był to zwyczajny przymus, aby go
dodatkowo nie martwić. — Czasami coś nazywamy przyjaźnią, a później okazuje się
to o wiele za dużym słowem. A to boli.
— Jasne, że boli — sarknął przemądrzale —
ale czy tak nie jest lepiej? Wiedzieć wcześniej, że ktoś na naszą przyjaźń nie
zasługiwał? — spojrzał na nią łagodnie.
— Wiedzieć można, ale ja chyba nie umieć
żyć bez tej przyjaźni, Blaise — uświadomiła go i chyba też siebie, bo w jej
kącikach zaiskrzyły się łzy. Oboje westchnęli. Ta rozmowa była trudna.
Blaise podszedł do niej i przytulił — a
sama ta obecność jej w zupełności wystarczała. Nie płakała, bo nie było za czym…
ale było jej niewyobrażalnie smutno.
Wtedy, w pokoju życzeń, to była sypialnia Snape'a? O mój... Teraz to już jestem pewna, że to Sevmione i nie próbuj wmawiać mi, że jest inaczej!
OdpowiedzUsuńSypialnia Snape'a. I tyle książek. I On w samym ręczniku... O jeny.
I Blaise taki kochany...
Halo, halo, nie nakręcajmy się tak, to tylko sypialnia Snape'a - dalej nie będę potwierdzać, czy zaprzeczać! Zobaczycie, co wymyśliłam w następnym rozdziale... rozdział będzie zapowiedzią czegoś ogromnego!
UsuńTekst jest dość krótki, ale rzuciłam Was na głęboką wodę z całym tuzinem informacji. Wybaczcie mi to?
OmójMerlinie, wiedziałam, że to będzie coś związanego z Severusem! Na dodatek on w ręczniku, Hermiona z cudownym burakiem na twarzy, ach jak romantycznie :D
OdpowiedzUsuńBlaise przytula Mionę, ojeeejku.
Już się nie mogę doczekać jutra!
Przemilczę pierwsze zdanie... drugie zdanie też... Tak! Blaise jest kochany, tego nie muszę przemilczeć - na moim poprzednim blogu już pokazałam, jaką wielką miłością pałam do Blaise'a, Draco, Ginny... moi faworyci. :)
UsuńDo jutra!
ooooo!
OdpowiedzUsuńSmutne. Chciałabym zobaczyć więcej tej przyjaźni Hermiony ze ślizgonami <3 słodziutkie :D
DO jutra!
Irytująca do bez Hamulców! (wyczuwam rytuał xD )
Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem... w każdym razie po sto dwudziestej piątek stronie będziesz ich miała, bo teraz będę się skupiała na Hermionie. :)
UsuńDo jutra!
Bez Hamulców pozdrawia Irytującą. (Też myślę, że to będzie takie nasze).
A ja mówiłam, że Blaise jest cudowny! Mówiłam! :3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, szkoda mi tylko Hermiony, że tak się zażenowała. No i że jej smutno. Nie było za czym płakać?! Jak to nie, przecież to Severus! Ach, jak ja go uwielbiam. Pewnie super się teraz bawi, ale później zaczną go nachodzić nieprzyjemne myśli. Chociaż ja tam nie wiem, w końcu to Snape. Hermiona miała pytać o pozwolenie na opuszczenie zamku? Ciekawe, czy zbierze się w sobie i spróbuje jeszcze raz. Mogła się spodziewać, że tak to się skończy, w końcu (po raz trzeci!) to Severus.
O Roweno, kiedy opisywałaś te wszystkie książki, poczułam się jak Hermiona ♥ Jak ja jej zazdroszczę! :3
Sama mogłabym znosić te zamachy i całą resztę dla Severusa, Draco, Blaise'a i tej biblioteki ♥
Wiedziałam, że to, czym był Pokój Życzeń będzie związane ze Snape'm. Nie spodziewałam się tylko, że to sypialnia. Salvio, Ty to umiesz zaskoczyć ;-;
Czekam na jutrzejszy! :3
B.
Mówiłaś, a ja to potwierdzam - co zresztą widać na poprzednim blogu, nieprawdaż? Moja skryta miłostka.
UsuńNie jest świetny, tylko dużo się w nim dzieje, to wszystko. Jakością nie powala, jakbym chciała żeby powalał, cóż...
A mi nie jest szkoda Hermiony, zasłużyła sobie - jakbyście się czuli, jakby... Wasz sąsiad wszedł Wam do salonu, gdzie akurat stoicie w samym ręczniku - makabra, nie? Też lubię Severusa, ale miał trochę racji...
Jutro go ostatecznie zapyta o opuszczenie zamku... to znaczy, jakby go zapyta. Ach, nie mogę się doczekać jutra.
Ty zazdrościsz Hermionie, ona Severusowi (ja jestem Severusem, tylko zamiast pozycji czarnomagicznych, mam horrory...).
Ja bym zniosła wszystko dla tej biblioteki... i Severusa. No i Draco... I BLAISE'A, rzecz jasna, on jest najlepszy na świecie.
Was to coraz trudniej zaskoczyć, irytujecie mnie tym, więc... szykować tyłki. Nie no - mam nadzieję, że mi się jeszcze uda, bo w innym wypadku, będziemy musieli się pożegnać.
Do jutra!
Zabieram się za pisanie tego komentarza po raz trzeci. Poprzednim razem ze złością wyłączyłam bloga, żeby po kilku sekundach wrócić. Od kiedy piszemy na gg, dzisiaj oczywiście, zastanawiam się co powinnam napisać, i w sumie dalej nie wiem. Mam mętlik w głowie, ale jeszcze dzisiaj postaram się wszystko tam ogarnąć. Nie wiem o czym pisać, więc pewnie będę pierdzieliła bez sensu, nie zwracaj na to uwagi.
OdpowiedzUsuńHm, no więc, zaskoczyłaś mnie. Tak, to najlepsze określenie. Jestem zszokowana. W sumie podejrzewałam, że to, co pokazało się w Pokoju Życzeń może mieć związek ze Snapem; wydaje mi się, że jakby pokazało się coś związanego z Draco, nie zareagowałaby tak nerwowo. Jestem ciekawa jak to dalej rozegrasz i mimo mojej niechęci do sevmione, będę czytać dalej. Może jak skończę "Bez cukru" to przełamię się chociaż trochę co do tej pary.
Hm, Blaise jest takim dobrym przyjacielem, który wysłucha, pocieszy, wesprze dobrym słowem, pogłaszcze po głowie. Takie postacie są w opowiadaniach potrzebne, bo dzięki nim historia ma taką... otoczkę, o. Nie potrafię tego wytłumaczyć, kurde.
Czekam na kolejny rozdział. Nie żegnamy się w żadnym wypadku, nie pleć głupstw, bo ja też się pożegnam - jestem do tego zdolna.
M.
Czyli twoja nerwowa reakcja ma mnie nie martwić? Wcale nie złamałam ci serca? Ulga! Cieszę się, że będziesz dalej czytać moje opowiadanie, jesteś dla mnie ważnym elementem w gronie czytelników.
UsuńMam nadzieję, że się przełamiesz, i tak jesteś na najlepszej drodze do tego. Kiedyś nie chciałaś o tym słyszeć, a teraz... oczywiście, dalej niczego nie potwierdzam. Nie chcę, abyście się nastawiali na nie wiadomo co. Na ,,coś" trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. :)
Cześć ;)
OdpowiedzUsuńOoooooooooooaaaaaaaaaooooooooo. fvgyhbjnmk,
To jedyne sensowne myśli jakie wpadły mi do głowy.
Opis Severusa w ręczniku? *.*
Czy muszę coś więcej mówić? <3- co z tego, że doszła tylko do jego ust.
Seveeeeeeerusssssss <3
Zastanawia mnie co zrobi Snape, skoro ona sobie ot tak wyszła! I co teraz? Jak on się zachowa?
Wiedziałam, że to bezpieczne miejsce, to pokoje Seva, no ale żeby jego sypialnia? uhuuhuhuxd
Oh, Blaise.. Cieszę się, że on tu taki jest ;)
Witam nowego czytelnika.
UsuńOwszem, opis Severusa w ręczniku może zawładnąć czyjąś psychiką w kilka stron... Sama mam do niego domieszkę słabości, choć w gruncie rzeczy go bardzo lubię. Człowiek zagadka. :)
Blaise jest nieodłącznym elementem w moich opowiadaniach, mam nadzieję, że nigdy z niego ,,nie wyrosnę".
Zginiesz marnie, już wkrótce, obiecuję XD
OdpowiedzUsuńWiedziałam... Z tą sypialnią... Ale ja nie chce!!!! Nie chce Snape'a!!! A kysz!!!
OdpowiedzUsuń