Rozdział napisany pod wpływem chwili i bezsilności.
Jest pewien akapit, może dwa, które są dość drastyczniejsze niż
zwykle, więc proszę się mieć na baczności.
***
Czy
potrafilibyście znieść śmierć? Nie jest mówione o fabularnej postaci. Nie jest
też mowa o delikatnej kobiecie w czarnej szacie do kostek, która zabiera
naszych bliskich w lepsze miejsce; jak głoszą historie dla dzieci — nie
historia, a historie.
Mowa o tej
nienawistnej duszy, o ile można nadać jej miano duszy; zastanawialiście się
może, czemu śmierć jest określana jako kobieta?
Szła
spokojnie, w swoim tempie, które było raczej ślamazarne, nigdy nie uprawiała
sportu, a to też nie zamieściłaby na swojej liście rzeczy, które chciałaby
zrobić przed śmiercią; dość infantylne były te myśli, zważywszy na to, że jej
kroki same wiodły na cmentarz. Cmentarz u schyłku Zakazanego Lasu. W zasięgu
wzroku dostrzegła miejsce, gdzie kiedyś leżał biały grobowiec Dumbledore’a.
Było jej na
tamtym pogrzebie smutno; jak to na pogrzebach, powiedziałby ktoś. Ale to nie
było to. Wtedy poczuła, że to po części jej barki zostały obciążone — nie
byłoby to aż tak dołujące, gdyby nie poczuła się pokonana. Wyprana od nadziei.
Tylko trzymały się jej te głupie myśli, aby iść przed siebie z dumnie
podniesioną głową. Nie brała pod uwagę ucieczki; jeśli miałaby umrzeć,
zrobiłaby to w słusznej sprawie.
Śmierć
wisiała w powietrzu. Zimowy wiatr smagał jej twarz, a rude włosy były rozwiane
na wszystkie strony, pusząc się od nadmiaru wilgoci; paskudna pogoda. Ale
bardzo trzeźwiąca z drugiej strony.
Spojrzała na
nagrobek swojej zmarłej siostry. Nigdy sobie nie wyobrażała, że będzie za nią
płakać — nie lubiły się to niedomówienie, ale też nienawiścią by tego nie
nazwała; siostry nie mogą się nienawidzić z zasady, tak samo jak muszą się dla
zasady kochać — mama zawsze im to przypominała, gdy ojca nie było w pobliżu.
— Dafne,
jesteś największą suką na świecie, pasożytem — warczała w stronę marmuru, ale
jej nie odpowiedział. Był raczej milczący, choć w duchu wyobrażała sobie, jak
jej siostra zaczyna również ją przezywać, zawsze miała słabe nerwy. — Merlinie,
jak ja cię nienawidzę — kopnęła w końcu nagrobek, ale tylko nabawiła się bólu,
a cisza dalej fruwała w powietrzu, jak denerwująca mucha.
Prychnęła
szyderczo, masując sobie stopę. Nawet gdy nie żyła, była bezczelna.
— Nienawidzę
cię — szepnęła jeszcze raz Astoria, opadając z sił. Jakby to wyznanie miało być
odpowiedzią na obrazę jej nie żyjącej siostry. Miała nadzieję, że zdycha sobie
spokojnie w piekle. Albo chodzi może na herbatkę z Voldemortem.
Usiadła na
przerzedzonej trawie, ziemia była lodowata. Spojrzała na nazwisko wygrawerowane
na skale. Potem jej wzrok przeniósł się na dalszy szereg drobnych obelisków.
Dafne na pewno nie chciałaby skończyć właśnie tak. Raz, gdy przez chwilę ich
rozmowa potoczyła się w miarę normalnie…
— Dlaczego? —
zapytała Astoria, kryjąc zdziwienie. Ojciec by ją zabił, gdyby okazała na
swojej twarzy jakikolwiek cień emocji. Mówiły cicho, ale on cały czas siedział
na kanapie kilka metrów dalej i mógł, w każdej chwili spojrzeć na
nie kątem oka. Obie zignorowały zatroskany wzrok matki.
— Po prostu —
odpowiedziała z westchnieniem irytacji — wiem, że umrę, ale chciałabym swoją
śmiercią zrobić trochę szumu — wzruszyła niedbale ramionami, zawsze lubiła być
w centrum uwagi i wcale się z tym nie kryła.
— Nie
umrzesz — warknęła Astoria, a Dafne zanim wysłała jej pobłażliwy uśmiech,
spojrzała, czy ojciec przypadkiem na nie nie zerka.
— Umrę —
odpowiedziała. — Nasza rodzina źle wybrała. Ojciec jest zbyt dumny, żeby to
przyznać. Ja też jestem zbyt tchórzliwa, żeby się ratować i zmienić stronę.
Naprawdę nienawidzę szlam — nagle zawiesiła głos, biorąc głęboki oddech.
Przymknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła, były pełne łez. Astoria pierwszy
raz widziała, jak płacze.
Ich matka
zobaczyła to i zajęła czymś ojca. Ona i Astoria bały się.
— Astoria —
szepnęła rozpaczliwie Dafne, a po policzkach pociekły jej łzy. — Nienawidzę
cię, ty mnie też, nic tego nie zmieni, ale błagam, ratuj się — Astorii oczy też
zaszły mgłą, po czym obie stłumiły ustami szloch.
— Pójdę dziś
w nocy do ojca, zajmę go — powiedziała cicho — masz w tym czasie uciekać. Równo
o północy — Dafne pogładziła jej wierzch dłoni. To było pożegnanie, zanim ich
ojciec spojrzał w ich zapłakane oczy. Po godzinnym Cruciatusie poszły spać, a
gdy zapadła północ; obie były spokojne.
— Uratowałaś
mnie… a ja dalej cię nienawidzę — Astoria roześmiała się przez łzy. — Wiesz, że
nigdy sobie tego nie wybaczę? Nie chodzi mi o twoją śmierć, to była twoja
głupia decyzja, ale to, jak mnie uratowałaś. Sama poszłaś do tego cholernego
sadysty! — oburzyła się, wymachując rękami. — Dalej mam blizny po jego
perwersyjnych zabawach… tam bicz, jakiś sznurek, kajdanki, pejcz — hulaj duszo,
do wyboru, do koloru — prychnęła szyderczo na to wspomnienie. Wolała nie myśleć,
ile jej matka nabawiła się blizn przez tyle lat.
Za nią i
Dafne wziął się, gdy wróciły z Hogwartu. Był taki spragniony. Dafne była
starsza, więc zaczął jej to robić w wieku jedenastu lat. Astoria w wieku
dziesięciu musiała wysłuchiwać jęków ojca za ścianą i… pełnych cierpienia
krzyków Dafne. Tak bardzo jej wtedy współczuła.
Rok później
nadeszła jej kolei. Obiecała sobie, że nie będzie krzyczeć z bólu; to był błąd.
To ojca jeszcze bardziej nakręciło i wyżywał się na niej o wiele bardziej niż
na matce, czy Dafne. Zanim doszedł, zemdlała. Z samego rana przyszła do niej
Dafne, przytuliła ją do siebie, ale Astoria pierwszy raz ją od siebie
odepchnęła.
Od tamtego
czasu zaczęły się nienawidzić. Choć Astoria przypuszczała, że tak naprawdę nie
pała tego uczucia do Dafne, tylko do ojca. Obie się na sobie wyżywały z
bezsilności — spotkało je coś gorszego niż śmierć. Pani Śmierć byłaby tylko
wybawieniem. Ale nie mogły umrzeć, Dafne i Astoria nie były egoistkami, wbrew
pozorom. Gdyby jedna z nich by ze sobą skończyła, ojciec skupiłby się na
jednej… wtedy obie córki miałby nieżywe, co łańcuchem zdarzeń doprowadziłoby do
śmierci matki. To była jedyna rzecz, która ich łączyła; dobro matki.
Astoria
pokręciła głową z zażenowania i spojrzała na niebo. Właśnie spadł pierwszy śnieg
w tym roku. Niezauważalnie się uśmiechnęła, choć rozpacz dawała o sobie znać w
tym geście.
— Czy chcesz
mi powiedzieć, że mam sobie iść? — zakpiła. — Dobra, i tak się zasiedziałam —
stanęła na skostniałe nogi. Okropnie zmarła, ale za to nie czuła bólu. Była w
tych okolicach ciała kompletnie martwa.
Westchnęła,
czytając po raz tysięczny imię siostry. Datę urodzenia i śmierci. Targały nią
wyrzuty sumienia, że ją zostawi tak samą, choć pewnie w rzeczywistości Dafne,
by jej podziękowała, że nareszcie sobie idzie. Okropna jędza.
Wyciągnęła
różdżkę i machnęła nią krótko.
— No, teraz
się wyróżniasz — stwierdziła złośliwie i odeszła od wściekle różowego grobu.
Zaciągnęła się świeżym powietrzem i rzuciła jeszcze przez ramię w stronę
siostry.
— Widzimy
się jutro.
Salvio. Mama zabrała mi laptopa i nie odda mi go, dopóki nie przeczytam tego przeklętego "Nad niemnem". Jestem tak więc tajniakiem. To, że tu byłam, musi pozostać tajemnicą.... XD Boże, ale jestem głupia czasami, aż sama sie z siebie śmieje.
OdpowiedzUsuńAle, dobra, wracam na właściwy tor tego komentarza.
Ten rozdział jest cholernie, cholernie dobry. Widać, że był pisany pod wpływem dużych emocji, zdecydowanie widać to w każdym słowie, literce, kropce nawet. To niebywały talent, żeby wprawić czytelnika w stan odrętwienia. Bo ja już dawno przeczytałam ten rozdział, tyle że musiałam trochę pomyśleć. Nie mogłam się przez Ciebie skupić na tych głupich opisach w tej głupiej książce, bo ciągle myślałam o okrucieństwie ojca Astorii i Dafne. Przeciez to nawet nie jest człowiek, to jest p o t w ó r. Bezduszny potwór. Nie potrafię znaleźć innych słów, by opisać jego osobe. Myśl sobie co chcesz, ale naprawde mocno poruszyłaś mnie tym rozdziałem. I miłość Dafne do siostry, by ta mogła uciec, by mogła zyc, by była bezpieczna... Mam łzy w oczach.
Czekam na kolejny rozdział.
M.
Jeju, biedna i głupia jesteś - jak można zabrać komuś laptopa w trakcie ferii? To barbarzyństwo! (Pisze sfrustrowana dziewczyna bez życia...).
UsuńMi też się ten rozdział podoba, bardziej niż którykolwiek inny. Naprawdę miałaś łzy w oczach?; wprawiasz mnie w niepotrzebny samozachwyt. Do jutra...
Rozdział różni się od pozostałych, dość dużo emocji przekazane w treści.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co mogłabym więcej napisać ;_;
Do jutra ;>
Szkoda, myślałam, że ten rozdział skłoni Was do refleksji. Ale rozumiem, dziękuję w każdym razie za komentarz. :)
UsuńDo jutra!
Ah... TO jest zaskakujące. Naprawdę. Nie spodziewałabym się takiego motywu. Opowiadanie nabiera większego dreszczu emocji :D
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg :P
Irytująca pozdrawia panią bez Hamulców :)
I.
A mi pisali, że już po tym wszystkim, co się zdarzyło w opowiadaniu, nie zaskoczę Was. Macie niedowiarki!
UsuńDo jutra!
Pani bez Hamulców pozdrawia Irytującą. :)
Raz masz literówkę z imieniem Dafne*
OdpowiedzUsuńA rozdział super, podoba mi się to, że tak wolno budujesz relacje bohaterów, co prawda przez to, że dodajesz codziennie rozdziały, to ich relacje zdają się postępować dość szybko, ale to subiektywne odczucie. :)
Na początku nie mogłam tego wyłapać, ale faktycznie jest i to podkreślony błąd na czerwono. Nieuwaga została poprawiona. Dziękuję za czujność.
UsuńNaprawdę Ci się podoba? Ale mam dzisiaj dzień komplementów. Jest mi niezmiernie miło, dziękuję za opinię.
Też to zauważyłam, ale mamy już prawie czterdziesty rozdział, nie mogę sobie pozwolić na takie wolne tempo. I tak wszystko dzieje się najwolniej, jak to tylko możliwe. Gdybym zwolniła akcję, byłoby po prostu nudno.
Zastanawiałam się nawet, czy nie dodawać rozdziałów rzadziej. Teraz przemyślę tą decyzję jeszcze raz, skoro nachodzą niektórych takie odczucia. :)
Zmusiłaś mnie tym rozdziałem, do myślenia. Przez kilka minut po przeczytaniu go, siedziałam i po prostu patrzyłam się na ścianę. I myślałam. A musze ci powiedzieć w sekrecie, że Expecto nie często myśli. A myśli na poważne tematy to już w ogóle u niej katastrofa totalna.
OdpowiedzUsuńRozdział niebywale przytłaczający. Sam temat śmierci czy też gwałtu jest taki. I choć jest smutny to może raz czy dwa się uśmiechnęłam...
Najpierw z Severusem, teraz z...
Herbatka z Voldemortem, mówisz?
Zmusiłam kogoś do myślenia; tak - jej! - cel osiągnięty! Na pewno przesadzasz; ani trochę nie wątpię, że jesteś osobą myślącą.
UsuńPrzytłaczający mówisz... miał taki wyjść. Nie wszystko powinno być lekkie, ja też potrzebuję wydusić z siebie najczarniejsze myśli, które dość często mi się zdarzają. Zwłaszcza na temat śmierci.
Cieszę się, że udało mi się Ciebie rozbawić. Mimo wszystko. :)
Do jutra!
Rozdział nie wyświetlił mi się w aktualnościach, dlatego tak późno piszę ;-;
OdpowiedzUsuńJestem już padnięta, dlatego nie będzie długiego komentarza ;-;
Rozdział zaskakujący. Zastanawiam się, co takiego wniesie do całego opowiadania, no bo coś musi wnieść ;-;
Świetnie przedstawiłaś tę relację Astorii do zmarłej siostry. Niby jej nienawidzi, a jednak odwiedza i wooow ;-;
Nie spodziewałabym się, że w życiu spotkały ją takie rzeczy, nigdy.
Do jutra :3
Black
A tam, ważne, że jesteś. Padnięta?! Jeszcze nocy nie ma!
UsuńO tak, wniesie na pewno. Nie chcę opierać swojego opowiadania na samej Hermionie, ale całemu czarodziejskiemu otoczeniu, żeby było ciekawie. :)
Też uważam, nieskromnie mówiąc, że relacja Astorii i Dafne wyszła mi zaskakująco dobrze. Na ten moment (co się zmieni za dwa dni) jestem z siebie zadowolona... Koniec z samozachwytem, lecę medytować.
Do jutra!
Salvio Hexia,
OdpowiedzUsuńStałaś się moją mistrzynią.
Kocham. Wielbię.
I tracę wzrok przez Ciebie.
Przeczytałam 38 rozdziałów prawie w dwa dni..
Wybacz, że nie dodałam wcześniej żadnych komentarzy.. nie byłam w stanie, tak bardzo musiałam szybko je "wchnłąć".
<3
Sevmione.. moje ostatnie natchnienie, no może nie ostatnie, ale najbardziej się w nie wkręciłam. Severus jest taki.. niesamowity w każdym tego słowa znaczeniu i tym pozytywnym i tym negatywnym. Jak już człowiek, ma te ponad dwadzieścia lat, to.. to myślenie się trochę zmienia i tak właśnie było u mnie z Severusem. Widzę Go od całkiem innej strony i nie mogę Go nie kochać. Z resztą wierzę, że tylko Miona będzie dla niego najlepszą partią - w ogóle nie pasuje do Rona, no ale nic z tym nie zrobię:D
Genialnie, że umieściłaś fragmenty z komentarzami narratora wraz z bohaterami! Wspaniałe! Bardzo mi się podobają również relacje Hermiony z Draco i Blaisem - cieszę się, że je takimi ukazałaś, bo uwielbiam kiedy Ci dwaj ślizgoni się pokazują:D
Pomysł na połączenie czarnej magii z Hermioną? Super! Szkoda, tylko, że nie będzie mogła jej już używać.. byłaby wspaniałą "wiedźmą" z zarówno białą i ciemną stroną mocy;d
Lubię Twojego Severusa, jest wspaniały. Oh.. kiedy on nie był wspaniały? xd
Zaintrygowana jestem również tym pomysłem, z prześladowaniem Granger. Fajnie to opisujesz i nie mogę doczekać się jak to się zakończy;)
Zastanawiam się na misją Ginny.. czekam na rozwiniecie :)
Neville.. bardzo często się go pomija a tu proszę:D znowu kolejny plus za ich relacje;)
Rozdział 18 i scena jak Hermiona mówiła o topieniu głowy Snape'a w kociołku? Wspaniałe:D
Dumbledore i Ron, to są dwie postacie, które w jakiś sposób mnie denerwują już od dłuższego czasu.. I sama nie umiem sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego.
Rozdział 32, sama końcówka - to bezpieczne miejsce to u Severusa, prawda? Ohhhhhh <3
Rozdział 33 i scena w wyobraźni Hermiony ze Snapem? Dlaczeeeeeeeeego, to nie było prawdziweeeeee?! :<
Okay, to tak ogólnie jako podsumowanie:d Już widzę, że są następne rozdziały i obiecuję komentować;d Blog już dodałam do ulubionych!
Oby tak dalej! :*
Jasna cholera; uwierz mi, to dopiero namiastka mojej wiązanki. Tak się cieszę z nowego czytelnika. I że zostałam poddana tak głębokiej analizie, moje komentarze też są w długości (i w treści) tego pokroju, wszystko skrupulatnie oceniam. Ale nie sądziłam, że ktoś... mnie...
UsuńZabrakło mi słów, czarna pusta.
Dziękuję za wszystkie komplementy, są lekarstwem na chwilowy brak zapału i weny. Dziękuję, po stokroć dziękuję. :)
Wow... Smutne, ale takie... nie ma odpowiednich słów skarbie...
OdpowiedzUsuń