— Nareszcie się
zjawiłeś — powiedział Dumbledore, nawet nie patrząc na swojego jedynego szpiega
wśród uczniów. — Zastanawiałem się, młodzieńcze, czy dostałeś moją wiadomość.
— Jasne, że
dostałem — uśmiechnął się sardonicznie, siadając na swoim stałym miejscu —
postarałeś się już o to, Dumbledore… Och, witam profesorze Black, znowu mam
przyjemność pana widzieć — dodał dostojniejszym, ale pełnym szacunku, głosem.
Czuł więcej respektu do Blacka, niż Dumbledore’a.
— Dobry
wieczór, przyjacielu — przywitał się, ocierając oczy po głębokim śnie. — Dziwię
się, że godzisz się na tak późne pory… — zamaskował ziewnięcie. — To nie do
wytrzymania…
— Przywykłem —
machnął ręką, a tym razem zwrócił się do obecnego dyrektora: — czemu mnie
wzywałeś? Nie mam nowych informacji i nie, nie wiem, kto prześladuje Hermionę
Granger. Ta niewiedza jest męcząca… — dodał, mrucząc pod nosem przekleństwa. Z
jednej strony był na siebie zły, że jeszcze nie wpadł na rozwiązanie, a z
drugiej strony wiedział, że ma wobec siebie godnego, zamaskowanego przeciwnika,
po dwóch stronach barykady dawali z siebie sto procent. Musiał być równie
inteligentny jak on.
— O tak, z
pewnością. Zwłaszcza, że dziewczyna okazała się tak miłą osobą, prawda? —
rzucił od niechcenia, wprawiając ucznia w delikatne zakłopotanie. — Jej
niewinność mnie też czasami poraża.
— Z tą
niewinnością polemizowałbym… —
odparł pewniej.
— Och, nie
rozumiesz — Panna Granger poczuła smak czarnej magii, owszem, ale nigdy nie
spotkałem osoby, która tego smaku by żałowała… no może jest jeden
wyjątek… — westchnął cicho,
najwyraźniej przypominając sobie jakieś przykre wydarzenie. — A nawet
ja nie mam wyrzutów, choć powinienem.
— Niby tak —
zaczął siódmoklasista — ale to jeszcze nie świadczy o jej niewinności. Nie
widziałeś jej oczu, kiedy jest rządna wiedzy… — zauważył złośliwie. Obaj spojrzeli na siebie.
Modre oczy dyrektora przeszywały na wylot, miały w sobie tyle mocy... oczy
szpiega natomiast pozostawały niewzruszone na cokolwiek.
— Ty też taki
jesteś — powiedział Albus z tajemniczym uśmiechem, a młodszy mężczyzna pod mocą
tego uśmiechu odwrócił wzrok. Chłopak prychnął szyderczo. — Panna Granger jest
najprawdziwszą Gryfonką w historii… a jednocześnie jest wzorem Krukonki. Cała
ta dziewczyna jest niezwykła —
dodał po chwili namysłu. — Jej spryt czasami wydaje się ślizgoński.
Nie mówiąc o gołębim sercu, godny Puchona.
— Weź, jeszcze
pomyślę, że się zakochałeś — prychnął chłopak, a Dumbledore zaśmiał się, po
czym otarł łzy rozbawienia z kącików oczy, ściągając wcześniej okulary połówki.
— Masz spaczony
humor po Severusie — rzekł starzec, odzyskując poprzedni ton głosu i pozycję
ciała. Jego nagły wybuch wesołości wydał się szpiegowi taki nienaturalny… nie
znał dyrektora od ludzkiej strony, nie był pewien czy chciał to zmieniać,
wydawało mu się to nieformalne. Niewłaściwe, zwłaszcza że ze sobą pracowali.
— Jak każdy
Ślizgon, który wytrzymał jego ścisłe nauki etykiety. Czasami obserwowałem
Dracona — przyznał z goryczą — a wiadome jest, że on lubi i szanuje Snape’a. To
jego ojciec chrzestny, a mimo to nie jest do niego ani trochę podobny…
— Wiesz
przecież, że Severus lubi być unikatem w całej tej szarej masie — jak to
dziwnie porównują mugolscy poeci — dodał zamyślony, zapewne wspominając
ostatnio przeczytaną sztukę.
— Nie o to mi
chodziło… Draco nie pełni rolę podopiecznego, a opiekuna, dyrektorze. To
zabawne, kiedy patrzy się na Snape’a, postrach uczniowskiej części szkoły, z
ojcowskim błyskiem w oku. Naprawdę.
Dumbledore
uśmiechnął się ciepło, już w ostatnim roku zdał sobie sprawę z nietypowej
relacji jaka łączyła Dracona i Severusa, ale czy nie wszystkie osoby, które
mają jakiekolwiek relacje ze Snapem, okrzyknęliby je jako dziwne?
— Po co mnie
wezwałeś? — zapytał po chwili ciszy. — Wiesz, że ostatnio nie mam czasu na
szpiegowanie, byłem zajęty. — Rozłożył się wygodniej na fotelu, podpierając
głowę o dłoń. Znudziła go ta rozmowa, czego Dumbledore zdawał
się nie zauważać.
— O tak, wiem o
tym. Rozumiem. W końcu jesteś tylko człowiekiem, każdy ma swoją chwilę słabości…
— Nie
wykorzystasz moich słabości przeciwko mnie, Dumbledore. — Zagroził mu palcem, zapominając się na
krótką sekundę. — Nie wykiwasz mnie, za dużo sekretów w sobie mam,
abyś teraz mówił mi coś takiego — syknął wściekle, powoli wstając ze swojego
miejsca.
— Usiądź,
proszę — Albus wskazał mu miejsce, na którym on ponownie zasiadł. Chociaż
złość z niego nie uleciała, a pięści pozostawały zaciśnięte u obu mężczyzn. —
Nic takiego nie chciałem sugerować. Wezwałem cię, aby dodać do twoich raportów
pewną informację — powiedział, a w oczach chłopaka zamigotało zainteresowanie —
Hermiona Granger przyszła niedawno do mnie prosić o chwilę wolnego przed
świętami.
— Jasna
cholera, chyba się nie zgodziłeś, prawda? —
niepotrzebnie się zdenerwował, wyłamując z trzaskiem palce. Po poprzedniej
nonszalancji i teatralnym zdziwieniu nie było śladu.
— Nie do końca —
uznałem, że ta decyzja należy do Severusa, zresztą naprawdę tak uważam…
— To dobrze!
Przecież Snape nie zgodzi się… —
chłopak wyraźnie się uspokoił, czując dziką ulgę w klatce piersiowej.
— Jesteś tego
pewien? — zapytał niewzruszony Dumbledore.
— Oczywiście, a
ty nie? — zdziwił się, spoglądając na niego spode łba. — Chyba znasz Snape’a o
wiele dłużej niż ja. Owszem, jest nieprzewidywalny i dziki w pewien sposób, ale
nie w takiej kwestii.
— Tak, twój tok
myślenia jest prawidłowy — jednakże — dodał unosząc rękę ku górze, wyraźnie
zniecierpliwiony — pomijamy jeden znaczący fakt w tej całej układance, którą
prowadzi… ktoś.
— Co takiego?
— Lily Evans,
zmarła matka Harry’ego i wielka miłość Severusa…
— I co ma do
tego zmarła matka Pottera? — zdziwił się, unosząc brwi.
— Odkąd zmarła
Lily, Severus był w dole. O tak, to coś, jak mugolska depresja — tylko Potter i
misja w pokonaniu Voldermorta trzymała go przy życiu. Kiedy Voldemort umarł, a
Harry był już bezpieczny, a w każdym razie był w stanie zatroszczyć się o
siebie… Snape stawał się coraz bardziej dziki — po prostu nieludzki — pokręcił
zbolały głową. —Ten cały proces zaczął się, kiedy wojna dobiegła końca — teraz
powinna osiągnąć apogeum.
— Czyli jeśli
dobrze rozumiem… — nie dowierzał.
— Jestem pewny,
że dobrze rozumiesz — Severus powinien przypominać bezduszną istotę, a tym
czasem… jest inny niż przez ostatnie kilkanaście lat. Jedyną zmianą w jego
życiu jest Projekt z Eliksirów twojego autorstwa…
— Czy ty
próbujesz mi powiedzieć, że… — zawiesił zszokowany głos, a Dumbledore chętnie
skończył za niego.
— Tak, próbuję
ci powiedzieć, że Hermiona Granger powiela się w tej układance. Jest elementem,
który nie pasuje do niczego, a mimo to występuje wiele razy… rozwiązanie —
wymyka mi się — jakie to irytujące! — ale wiem, że już nie długo wszystko się
wyjaśni.
— Jasne, że się
wyjaśni. Jak tylko się dowiem, kto chce zabić twoją przykładną Gryfonkę.
Rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki.
— Na
wyciągnięcie ręki — powtórzył rozmarzonym tonem — a mimo to go nie ma.
— Dalej nie
wiem, jaką rolę mają w tym Terry Boot i Astoria Greengrass… oni tu nie pasują —
syknął rozeźlony, waląc pięścią w oparcie krzesła, które zaskrzypiało pod tym
brutalnym aktem.
— Nie zaprzątaj
sobie tym głowy, sądzę, że są oni przypadkowymi ofiarami, które zostały
wykorzystane do tych zabójczych prób.
— Slytherin i
Ravenclaw… — szepnął nagle chłopak. — To przecież jasne, jak mogłem na to nie
wpaść!
Krzyknął,
zrywając się ze swojego miejsca i szybkim krokiem przemierzając gabinet.
— Przecież
Hermiona od początku roku większość swojego czasu spędza z Krukonami i
Ślizgonami — kiedy pierwszy atak miał miejsce, Granger chodziła wszędzie za
rączkę z Cassie i Anthonym… kiedy zaczęła bardziej przywiązywać wagę do
Ślizgonów — Astoria ją zaatakowała…
— Uważam, że to
mało prawdopodobne, ale na razie innej alternatywy nie mamy. Sądzisz więc, że
sprawca czeka na chwilę, w której Hermiona wróci do Gryffindoru, a następnie do
Hufflepuffu? Przecież Puchoni nie są jej bliscy, prawdopodobieństwo jest
naprawdę niskie…
— Dzisiaj
się pogodziła z Potterem i Weasleyem... — mówił do siebie, aż w końcu jego oczy
powiększyły się — Dumbledore… jeśli mam rację, wkrótce dojdzie do kolejnej…
Ktoś chce, żeby zginęła z rąk osób trzecich, ale jednocześnie osób, które nic w
jej życiu nie znaczyły. Ktoś chce, żeby czuła się winna, co doprowadzi, że
odrzuci swoich przyjaciół…
— A gdy to
zrobi, będzie mógł zaatakować swobodnie — dokończył Albus.
— Powiedź Snape’owi…
— Masz rację, już czas.
Podoba mi się ta historia.. Informujesz o rozdzialach? Np na ch?
OdpowiedzUsuńGg: 45531844
Lub email: z.ciastko@gmail.com
1 sprawa - rozdziały dodaję codziennie, więc to bezsensu.
Usuń2 sprawa - dlaczego miałabym Cię informować, skoro nawet nie raczysz się ocenić mojej twórczości. Gdybyś nie zapytała o informowanie pewnie nawet byś nie napisała słowa o tym, co sądzisz. (Swoje przypuszczenia argumentuję tym, że jeszcze ani razu tego nie zrobiłaś).
Owszem, piszę dla siebie, ale bez przesady. Też spędzam tu czas. Poprawiamy rozdziały, aby przyjemnie się czytało. Ale najwyraźniej to nic nie znaczy.
Po pierwsze: nie wiedziałam, że dodajStwierdziłemie rozdzialy. Jak czytam to nie sprawdzam z uwagą dat dodania części opowiadania.
UsuńPo drugie: jestem ciekawa JAK miałam na bieżąco komentować rozdziały, skoro na bloga trafiłam wczoraj.
Owszem nie dałam swojej oceny bloga. Stwierdzilam tylko, że historia mi się podoba.
I spytałam o informowanie. A dostałam opieprz jakbym nie wiadomo co złego zrobiła. A dochodzę do wniosku, że skoro o to spytałam to raczej mi się ta historia, jej przebieg i to co jest z nią związane podoba tak?
Dlatego nie uważam, żebym zrobiła jakiś wielki błąd.
Z góry dziękuję za odpowiedź dotyczącą rozdziałów.
Opieprzona i sponiewierana czytelniczka Twojego bloga,
Irytek
Wybacz za błędy i inne e dziwne wtrącenia. Pisałam na telefonie i delikatnie odmawia posłuszeństwa
UsuńCo do mojej oceny bloga:
UsuńHistoria zawiera nutkę tajemnicy, co mi się podoba. Osobiście obstawiam, że to Blaise jest szpiegiem. No cóż. Tak sądzę.
No i wydaje mi się, że to będzie Sevmione (nie chciałabym wyjść na nieinteligentną, ale cóż... Na początku zaznaczyłaś, że nie zdradzisz co to za paring).
Podsumowując: historia mi się podoba i mam zamiar kontynuować czytanie jej.
Mam nadzieję, że sprostałam wyzwaniu :)
I.
Słucham? Gdzie ja Cię sponiewierałam? Stwierdziłam fakty. Jak napisałam wcześniej, argumentuję swoją wypowiedź tym, że nie widziałam ani jednego komentarza od Ciebie, mamy trzydziesty szósty rozdział.
UsuńNie prosiłam o regularne komentowanie, tylko w ogóle jakiś znak - spróbuj się postawić na moim miejscu. A poza tym, nie rozumiem twojego oburzenia. W żaden sposób Ci nie ubliżyłam. Tobie i twojej inteligencji. Nawet Cię nie znam, jak mogłabym to robić?
A o tym, że dodaję codziennie rozdziały pisałam pod postami i jest cały czas komunikat w zakładce ,,Żongler" - rozumiem jednak, że może czytałaś opowiadanie na telefonie, gdzie (chyba) się to nie wyświetla.
,,A dochodzę do wniosku, że skoro o to spytałam to raczej mi się ta historia, jej przebieg i to co jest z nią związane podoba tak? '' - w takim razie w ogóle powinnam wyłączyć funkcję komentowania. Przecież to nie jest logiczne.
A ostatnie zdanie... jakiemu wyzwaniu? Dziewczyno, ja próbuję utworzyć tutaj dobrą atmosferę, to nie wyścigi, nie wyzwanie - komentarze mają cieszyć obie strony. Nie wiem, jak możesz to kwestionować. Ja po prostu nie lubię ignorancji do mojej pracy. Czy to tak wiele to uszanować?
Mam nadzieję, że nie poczułaś się urażona, nie miałam tego na celu. Bardziej się zdenerwowałam na twoją postawę... ale już mniejsza o to.
Nie chcę, żeby teraz powstała dziwna sytuacja - nie zdziwię się, jeśli już nie będziesz czytać mojego bloga. Chyba, że umiesz oddzielić opowiadanie od wrednej suki, która go pisze.
Na początek... nie uważam, że umniejszałaś mojej inteligencji, tak samo, jak nie sądzę, że jesteś "wredną suką".
UsuńCzytać opowiadanie będę, bo mi się podoba.
Powiem szczerze, że ja tam byłam zdziwiona tym, jak na mnie w pierwszym komentarzu naskoczyłaś, bo prawda jest taka, że nie widziałam sensu w pisaniu komentarzy pod rozdziałami, które nie były najświeższymi (np. po ci miałabym pisać o rozdziale 10, kiedy było ich 36?)
Moim błędem jest to, że nie napisałam większej oceny-z tym się zgadzam, ale po prostu trochę ugodziło mnie to, z jakim... bulwersem? tak chyba mogę to nazwać, bez obrażania Cię, naskoczyłam na mnie za brak tejże oceny.
Dziwna sytuacja? Może po części sama ją stworzyłam? No cóż... bywa. Może z tą sponiewieraną trochę przesadziłam, ale... jakoś tak dodało to dramatyzmu (przepraszam).
Umiem oddzielić autora od opowiadania (chyba), ale... po części też Cię rozumiem.
Bloga zamierzam czytać dalej.
I.
Również jest mi przykro.
UsuńChyba nie najlepiej zaczęłyśmy...
Uhh, blogspot mnie ostatnio nie kocha, nie dodało mi poprzedniego komentarza, więc skrócę swoje przemyślenia ;_;
OdpowiedzUsuńWiesz, że uwielbiam Twoją twórczość? Pewnie wiesz, bo genialne masz pomysły :D
Kim jest szpieg... czyżby Blaise? Chyba, że dalej błędny tok rozumowania... cóż, zobaczymy.
Severus zmienia się przy Hermionie, tak, Albusie, może coś z tego wyniknie... Prawda, Salvio? :3
Szykuje się kolejny zamach na Granger? Już się nie mogę doczekać co wymyśliłaś :D
To do jutra ;>
A szkoda, chętnie przeczytałabym twoje rozległe przemyślanie, może ciekawe teorie, kto tam Cię wie.
UsuńNie jestem pewna, czy jest co uwielbiać, ale dziękuję. Staram się, jak mogę, żeby to jakoś wyglądało. Na razie jest węglem, może kiedyś nastąpi przemiana w nieoszlifowany diament - chciałabym.
Właśnie, kim jest szpieg? A może to Severus zmienia się, ponieważ ma zbyt dużo obowiązków, żeby się nad sobą użalać? Ale tak, to Hermiona! :3
Ja bym się nie ekscytowała tym zamachem, tylko czekała cierpliwie do świąt, Hermiona będzie miała dużo wolnego czasu... Nie mogę się doczekać waszej reakcji na serię świąteczną! - tak ją sobie nazwę.
Do jutra!
Kto, do jasnej cholery jest tym szpiegiem w uczniach, no kurde! Ktoś ze ślizgonów... Coś mi mówi ze to nie Blaise... Nott? Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńNo a Severus widocznie zmienia się przy Hermionie... Nawet ja swojej porcelany bym nie wyjęła do herbaty z uczniem ;o
Kolejny zamach? I kto będzie tym kimś, kto ją zaatakuje? I kto za tym wszystkim stoi?
Zbyt dużo pytań! No nie....
Do jutra! ;)
Właśnie! Kto?! Dawać go na ogień, co za bezczelny buc, żeby tak się nie ujawniać... doprawdy, głupia ta autorka!
UsuńŚmieję się jak głupia, to przez tą porcelanę...!
Pytania są zawsze ciekawe, nawet te najgłupsze, a pytania przy których nie widnieje od razu odpowiedź są ujmujące, czym człowiek dłużej się zastanawia, tym bardziej nie wie. A ciekawość rośnie!
Do jutra!
I kolejny świetny, jak zawsze.
OdpowiedzUsuńStrasznie ciekawi mnie osoba tego szpiega. Na początku myślałam, że to Draco, albo Blaise, później powiedział, że to Draco, więc zostaje Zabini. No i kto tak chce ją zabić, no i czemu? I czemu w taki dziwny sposób, to jakiś psychopata XD
Severus się zmienił? Dobra, to sevmione. Na 100%. Więc teraz pewnie Granger wróci do domu. A może Snape będzie jej osobistym ochroniarzem? :3
Ach, dziś nie mam weny do komentarzy, więc do jutra :D
Black
No nie tak zawsze... znalazłoby się kilka(naście), z których nie jestem zadowolona, choć... powiem nieskromnie, każdy jest dla mnie sentymentem. :)
UsuńJest jeszcze opcja, że teoria tego... ucznia. Nazwijmy go Adam... Załóżmy, że Adam się myli, co wtedy? Jestem ciekawa, jakie skutki by się wiązały z błędem Adama i Dumbledore'a. Biedna Hermiona.
Tak, Snape będzie z nią nawet chodził do łazienki, bo przecież tam też może umrzeć, jeszcze się poślizgnie, zawsze miała problemy z koordynacją... żartuję, tak nie będzie.
Do jutra!
O tej opcji nie pomyślałam ;-;
UsuńAch, jaka szkoda, że tak nie będzie :v
Zapewniam, że i tak będziesz zadowolona, ale trochę później!
UsuńKim jest tajemniczy nieznajomy? :O Mój mózg działa na dwa razy szybszych obrotach i zaczynam się bać, że się przegrzeje. Chociaż.... mój mózg i przegrzanie? Niemożliwe.
OdpowiedzUsuńHm, tym szpiegiem, jak tak sobie myślę, może być Zabini. W końcu jest na siódmym roku nauki w Hogwarcie, więc musi być gdzieś blisko Hermiony... Hm, kto to jest, kogo wymyśliłaś, Salvio? Czasami naprawdę boję się Twoich pomysłów... Ten ktoś musi być bardzo mądry, jeśli rozgryzł tego, który chce zabić Hermionę. Uch, ale to pokręcone.
Czekam na kolejny rozdział.
M.
Lol, nie napisałam najważniejszego - świetny rozdział!! <3
UsuńM.
Twój mózg jest niezniszczalny, aż Ci go zazdroszczę.
UsuńNie jak mam Ci odpisać... właśnie mi odpisałaś coś na gadu... fu, to serduszko - daję Ci 2/10, ale takie solidne z plusem. Mocna dwója (ile razy to słyszałaś w roku? hehe).
Dziękuję za miłe słowa, szkoda, że nie umiem Ci miło odpisać, ale ze mnie suka. :(
Nie będę zadawać pytań tak jak w poprzednich komentarzach, bo ja mam jeszcze jakieś pięćdziesiąt rozdziałów soo.... Na długi komentarz poczekasz sobie do ostatniego aktualnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuń