Już
delikatnie przygaszone, czarne spojrzenie wpatrywało się w jeden punkt, gdzieś
nad głowami uczniów, którzy starali się wykrzesać nikłe umiejętności, jego
zdaniem, ich starania były tu niepotrzebne. A nawet godne pożałowania. A dla
niego samym skaraniem boskim. Stracił czas ucząc ich wszystkiego z taką
starannością. Wbrew pozorom, miał dla nich nadzieję, ale patrząc jak Longbottom
próbuje niezdarnie pokroić składnik drewnianą rączką, zamiast ostrzem, miał
ochotę wyjść z tej sali i zająć się czymś pożyteczniejszym.
Spojrzał za
okno, gdzie akcja na Jasnych Błoniach zmieniała się z upływem czasu, zmian
pogody czy pór roku; jego spostrzegawczość była mierna, jeśli chodzi o
krajobraz, ale to miejsce, nieważne kiedy patrzył na głębinę jeziora czy
Zakazany Las, ono zawsze pozostawało magiczne. Od początku do końca tajemnicze,
i zbędne było tu wymienianie, ile lat próbował rozgryźć wszystkie prastare
zaklęcia rzucone na zamek, nawet gdyby poznał je wszystkie i tak czułby
niedosyt.
Hogwart,
jego prawdziwy dom; ckliwie to brzmiało w jego umyśle, a wzdrygał się
myśleć, jakby to brzmiało w jego ustach.
Omiótł
znudzonym spojrzeniem salę, napotykając tylko dwoje uczniów, z których powinien
czuć dumę. Draco i Hermiona radzili sobie równie dobrze, nie chciał tu robić
porównań, wolał wszystko podsumować pod koniec roku, kiedy określą swoje plany
na przyszłość.
Skrzywił się
nieznacznie, nie lubił czekać, był człowiekiem niecierpliwym… i najwyraźniej tą
kwaśną miną, przestraszony Potter nabawił się rany na otwartej dłoni, musiał za
mocno ścisnąć nóż, siekając ogon salamandry. Humor Severusa od razu się
polepszył, przyglądał się złośliwie, jak Ron blednie na widok lejącej się
kroplami krwi, a Harry próbuje ją zatamować, przeklinając cicho pod nosem i tym
samym zwracając na siebie uwagę większej części klasy.
—
Dwadzieścia punktów od Gryffindoru, Potter, za bałagan i kulturę języka —
powiedział spokojnie, niemal wprawiając Longbottoma w palpitację serca. Musiał
wyglądać naprawdę przerażająco. Skrzywił się, gdy Granger nie zwróciła na niego
uwagi, bo choć siedziała niedaleko Pottera, nie zaszczyciła go ani jednym
spojrzeniem. A swoje idealnie obrobione składniki ciskała ze złością w parujący
kociołek. Widział, jak Draco spogląda na nią kątem oka, ale siedział grzecznie
jak mysz pod miotłą. A szkoda, Severus chętnie zaobserwowałby, jak Granger
wybucha złością, plując jadem na każdego, kto ośmieli jej stanąć na drodze;
tak, tego dnia niezwykle mu się nudziło, a taki wybuch miałby temu coś
zaradzić. Wszystkie wypracowania sprawdził, nikt szczególnie nie zasłużył na
szlaban, więc nie musiał się zastanawiać nad wymyślnymi torturami dla uczniów,
jak szorowanie kociołków mugolskimi środkami czystości. (Były o wiele bardziej
skuteczne, niż te magiczne; jego zdaniem to paradoks, ale dopóki uczył tych
imbecyli, nie musiał się martwić czymś tak prostym, jak przygotowanie kociołków
do ważenia).
Coś huknęło,
a cała klasa, poza Severusem oraz Hermioną, krzyknęła zaskoczona lub
podskoczyła w miejscu, wywołując ogromny zamęt, który ustał, gdy tylko wstał,
schodząc z katedry i zmierzał ku… Zabiniemu, który siedział… no tak, to wiele
wyjaśniało. Nott; świetny uczeń, jeśli chodzi o przedmioty bardziej ścisłe;
transmutacja, zaklęcia, obrona przed czarną magią, ale eliksiry — to nie był
jego konik, czego raczej nie ujawniał.
Gdy
przechodził obok Granger, mógł na ułamek sekundy zobaczyć, jak zerka
niespokojnie w stronę Teodora i Blaise’a, ale gdy upewniła się, że wszystko w
porządku, po prostu wróciła do swojego eliksiru, a Draco poszedł w jej ślady,
całkowicie go nie zainteresowała szykująca się afera. Para perfekcjonistów.
— To moja
wina — powiedział Nott, rozeźlony do granic możliwości, czyli do granic emocji,
które chciał przed światem ujawnić. Był wyraźnie wściekły na siebie, Severus
mógł to jedynie zauważyć po zaciśniętych pięściach chłopaka. Czarne oczy
Teodora pozostawały zimne, czego Snape nienawidził — znał tego chłopaka i jego
popapranego ojca, który całkowicie zniszczył swojego syna śmierciożerstwem.
Severus nienawidził tyrani, a przynajmniej w rodzinach. W końcu sam jej kiedyś
doświadczył. — Powinienem zamieszać siedem razy, według kierunku wskazówek
zegara — burknął pod nosem, spoglądając morderczo na szczątki osmalonego
kociołka. — Zrobiłem to osiem razy.
Severus
omiótł spojrzeniem gapiów, którzy przypomnieli sobie, niby nagle, że powinni
wrócić do swoich mikstur. Znowu spojrzał na Notta, który uparcie nie patrzył w
jego stronę.
—
Posprzątajcie i zacznijcie od nowa — powiedział Snape, jego rysy twarzy
stężały. Spojrzał na Blaise’a, który pozostawał jak zwykle niewzruszony, co
zapewne pozostało każdemu szpiegowi z czasów wojny. — I pięć punktów od
Slytherinu — miał ochotę jeszcze rzucić sarkastyczny uśmiech na dokładkę, kiedy
połowie uczniów opadły szczęki, ale się powstrzymał. Nie wrócił na swoje miejsce,
zaczął chodzić po klasie, doskonale zdając sobie sprawę, jakie to dla uczniów
stresujące.
Prychnął w
duchu, Hermiona nawet na niego nie spojrzała. Siedziała oparta na swojej dłoni,
Draco w podobnej pozie — musieli skończyć przed czasem, nawet wlali próbkę
eliksiru leczniczego do probówek, które każdy dzieciak oddawał na koniec lekcji
do oceny. Machnął różdżką, aby ich próbki znalazły się na jego biurku. Dopiero
wtedy Hermiona zaszczyciła go spojrzeniem, ale już ją ignorował, idąc w
kierunku Deana Thomasa, który, gdy tylko zauważył, że Severus idzie w jego
kierunku, zbladł.
Kiedy
zadzwonił dzwonek nie musiał nic mówić, każdy zdrowy na umyśle uczeń stawiałby
na biurku próbkę swojego eliksiru, a jeśli nie… trudno, mniej do sprawdzania, a
uczeń z miejsca dostałby najgorszą ocenę, co tylko wprawiłoby go w lepszy,
bardziej spełniony nastrój sadysty. Omiótł spojrzeniem biurko, ale większość
mikstur wypadała tragicznie. Nie ta barwa, konsystencja, o zapachu nie
wspominając. Zignorował idealny wywar Granger, to go doprowadzało do białej
gorączki, ten chwilowy brak przewagi. Od biedy mógłby jej zarzucić niedbalstwo,
wymyślić przytyk do jej siana na głowie… Ale bądźmy poważni, trzeba znaleźć na
nią coś godnego uwagi. Inni uczniowie wypadali blado, gdy zadawał im pytania.
Ale ilekroć pytał, ręka Hermiony wystrzelała jak raca w górę. Zastanowił się
przez chwilę, czy gdyby złamała obie ręce i nie mogła ich podnosić, mógłby ją
ukarać i zarzucić, że nie zna odpowiedzi; ale jak znał życie, w takim wypadku
zwyczajnie by podniosła nogę, on by ją wyśmiał, a sprawa wypadłaby
załagodzeniem sporu przez starą kwokę, Minerwę. Nie chciał się w to teraz
bawić; towarzystwo kogokolwiek, a już zwłaszcza McGonnagall, wprawiał go w chęć
mordu, a czasami nawet samobójcze myśli, byleby tylko nie słyszeć więcej tego
trajkotania.
Pomyślmy…
Hermiona
Granger. Jaka jest jej największa słabość, którą można by wykorzystać. Ślepe
zapatrzenie w większe dobro, wrodzona naiwność? Nie, przyznał Severus z
zaciśniętymi zębami, nie chciał jej tego odbierać, skoro już przeżyła wojnę. A
zazwyczaj takie osoby umierały jako pierwsze.
Dziewczyna
była inteligentna, więc to jej słaby punkt, jak już wcześniej wspominał, nie
jest. Świetnie, będzie musiał wejść na sferę prywatną, o niczym innym nie
marzył. Miała oddanych przyjaciół, ale ich nie zamierzał wykorzystywać, oni i
tak mieli u niego ciężej. Np. taki Potter. W takim razie… została mu
ostateczność… sprawy sercowe,
aż się wzdrygnął na samą myśl. Czy Granger miała chłopaka? Może najmłodszy
Weasley?
Nie, on był
dla niej za głupi. A przynajmniej miał nadzieję, że Granger nie zalicza się do
idiotek, którym hormony zaślepiają mózg. Nie, ona z pewnością jest sama. Jakoś
nie mógł ją sobie wyobrazić w towarzystwie jakiegoś kompletnego kretyna. Chyba,
że Draco. Jest w jakimś tam minimalnym stopniu inteligentny. Ale to niemożliwe.
Ona nie mogłaby, to byłoby po prostu rażące. Tylko nie wiedział czemu. Oboje są
młodzi. Właśnie, młodzi.
Jeszcze
długo się zastanawiał nad tym, jak mógłby uprzykrzyć Granger życie, ale w rzeczywistości
musiał znaleźć sobie taką czy podobną wymówkę, aby po prostu o niej bez
wyrzutów sumienia pomyśleć.
Nagle coś
się odbiło od jego klatki piersiowej i upadło z hukiem. Severus nawet nie
drgnął, tylko się spiął jak struna, bo to jednak był czyiś dotyk, a on tego nie
cierpiał. Spojrzał w dół, kto miał czelność przerwać mu plan zniszczenia
uczniów. Skarcił się, że nie był dość uważny. Ale gdy burza loków ukazała się
jako pierwsza, już wiedział. Spojrzał kpiąco w oczy swojej uczennicy i założył
ręce na torsie. Może czas, aby swój niedopracowany plan wcielić w życie,
pomyślał, gdy miodowe oczy błysnęły.
— Granger…
Granger… — westchnął teatralnie, uśmiechając się przy tym sardonicznie, że
dziewczyna przełknęła ślinę, co go tylko nakręciło. — I co ja mam z tobą
zrobić? Pałętasz się pod nogami, wytrącasz człowieka z równowagi. Żaden z
ciebie pożytek.
Patrzył z
zadowoleniem, jak dziewczyna powoli przybiera czerwony kolor na policzkach i
zaczyna zaciskać pięści. Czekał cierpliwie, aż wybuchnie i będzie mógł jej
wlepić szlaban, żeby ponownie się zdenerwowała i będzie miał z tego wszystkiego
radość, że znowu ma nad nią przewagę. Że wygrał. Tak również było i tym razem.
— Żaden ze
mnie pożytek? — warknęła, gwałtownie wstając i otrzepując swoją spódnicę z
godnością. Zarzuciła torbę na szyję i dopiero wtedy spojrzała na niego, wysoko
unosząc brodę. Momentalnie miał ochotę się ulotnić, gdy zobaczył jeszcze
widoczny siniak na jej szyi. Dostrzegła to.
— Przestań
się obwiniać…
— Minus
dwadzieścia punktów, Granger. Wiesz za co. — Odwarknął i z szelestem szat ją
wyminął. Przeklinał siebie i swoją ckliwość, ale… Hermiona miała smugi na szyi,
które układały się w idealne kształty jego palców. Musiał dopisać to do swojej
listy, w której pisał, za co się najbardziej nienawidzi. Oczywiście zapisał
Granger gdzieś na samym końcu, nie przesadzajmy z tą pokorą czy wyrzutami
sumienia. Severus Snape w dalszym ciągu upierał się, że nie ma uczuć, choć
Hermiona, która dalej stała w tym samym miejscu, wpatrywała się w jego szaty,
które powiewały jak skrzydła nietoperza, gdy szedł szybko, gdy po prostu
postanowił odejść, nie marnować czasu — uciekał.
— Nigdy nie
myśl nigdy, Severusie. — Uśmiechnęła się przy tym delikatnie, naprawdę z siebie
zadowolona. Nigdy, już zaczynała kochać to słowo. Popędziła w stronę Wielkiej
Sali, gdzie miała zapomnieć o tym spotkaniu, lawirować myślami w innym
kierunku, ale jakoś nie mogła, to chyba nie był jej dzień.
Ach,rozdział przemyśleń Severusa. Mądra Hermiona, nie odpuszcza, nie poddaje się, cały czas do przodu, by osiągnąć swój cel... :D Sev, jak on mnie niemiłosiernie irytuje, niby taaaki odważny facet z niego, a jakoś przy małej Gryfonce ucieka :D
OdpowiedzUsuńDo kolejnego! ;)
Ej, może jest mała, ale ma wielkie serce i odwagę, dobrze? (Tak, też jestem niziutka). :D
UsuńI myślę, że coraz częściej będę pisać rozdziały o przemyśleniach Severusa, naprawdę barwna i smutna postać - rozszarpię go na części pierwsze! Do następnego...
Sev ucieka od naszej Gryfoneczki? I tak będzie go do niej ciągnąć, więc już powinien się zacząć przyzwyczajać do niej :) Rozdział super. Oby tak dalej :D Serdecznie pozdrawiam xd
OdpowiedzUsuńChyba będzie obojga ciągnąć do siebie... ale na jak długo? Ostatnio mam dobry humor. A jak ja mam dobry humor, to rozdziały są jeszcze bardziej melancholijne, więc nie zdziwcie się, że w następnym rozdziale wszyscy umrą. Do następnego! :)
UsuńOj Sev, co z twoim planem? Miałeś jej życie uprzykrzać, a nie od małej Gryfonki uciekać. Rozdział jak zawsze boski czekam z wielkim utęsknieniem na kolejny rozdział, pozdrawiam i życzę dużo weny! <3
OdpowiedzUsuńPlan Severusa jest jeszcze w fazie przygotowań, a przynajmniej on tak uważa. Ale oni oboje czasem głupi. A dziękuję za życzenia, miło mi bardzo - do następnego!
Usuń"Zastanowił się przez chwilę, czy gdyby złamała obie ręce i nie mogła ich podnosić, mógłby ją ukarać i zarzucić, że nie zna odpowiedzi; ale jak znał życie, w takim wypadku zwyczajnie by podniosła nogę, on by ją wyśmiał, a sprawa wypadłaby załagodzeniem sporu przez starą kwokę, Minerwę." Geniusz, geniusz, geniusz xD Może i Severus chciałby, żeby Granger podnosiła nogę :v Zawsze mógłby zobaczyć coś więcej :v
OdpowiedzUsuńAch, nie wyobraża jej sobie z facetem. Och, ciekawe czemu. A niby taki inteligentny (hehe). Nie byłoby problemu, gdyby wyobrażał sobie Hermionę przy swoim boku :v
Fajnie, że nienawidzi się za... nie stop XD To nie tak XD Fajnie, że żałuje tego co zrobił Granger. I ta jego "ucieczka" była uzasadniona, może coś zrozumie (nie, nawet się nie łudzę ;-;). No ok, nie zrozumie, ale może przeniesie ją na swojej liście trochę wyżej z tego dołu.
Do następnego :3
Mrs Black
Ach, no nie wyobraża sobie ją sobie z facetem - może podejrzewa ją o lesbijstwo? Co wy tak od razu w swatki się bawicie... Mówię Wam, Hermiona tak naprawdę jest zakochana w McGonnagall i przez Severusa chce do niej dotrzeć.
UsuńOh, Mrs Black, nie łudź się, Severus jest jak osioł. Ale przynajmniej ma on ją na swojej liście, teraz ona będzie się piąć coraz wyżej i wyżej, a przynajmniej miejmy taką nadzieję! Do następnego! :D
McGonagall?! Ja bardziej myślałam, że chce odbić Sprout Neville'owi :c
UsuńTo miała być tajemnica...
UsuńUwielbiam opisy eliksirów :D Ja się pytam gdzie jest mój list do Hogwartu? :O Dlaczego nie mogę kroić oczu smoka i dodawać krwi sklątek do kociołka? :( :( :(
OdpowiedzUsuńCoś masz z tymi końcówkami :D Bo znów wyszła BOMBA! Taki sobie planował, tak sobie wymyślał... :P A jak przyszło co do czego to zwiał :P
Pozdrawiam.
Ja też lubię eliksiry! Kiedyś byłam podekscytowana, jak szłam do gimnazjum, o chemia, będzie świetnie - ciekawe, czy uczniowie Hogwartu przeszli taki sam zawód, jak ja.
UsuńCzasami plany nie wypalają, no co biedny miał zrobić! Do następnego!
Przemyślenia Severusa po prostu cudo. Dawno się tak nie śmiałam (czyli mój kochany ojciec dochodzi do wniosku, że trzeba z córką do psychiatry jechać, skoro się do telefonu śmieje)
OdpowiedzUsuńI te... To wszystko... No dobra, niech będzie, ta końcówka... Zgadzam się z poprzedniczką, masz coś z nimi.
No i ta ucieczka. Tyle planów, tyle wyobrażeń... Trudno, może w końcu coś zrozumie.
Do następnego ;)
Odpowiadam na komentarze, a tu następny - Witam Expecto!
UsuńW tym rozdziale było coś zabawnego? Boże, jest progres, może wyjdę ze swojego smutnego kokonu, nawet jeśli nieświadomie. (Nie martw się, ja w autobusie się śmieję do książki o mitologii greckiej... to jest dopiero schorzenie. Może dostaniemy łóżka obok siebie w szpitalu wojskowym na wydziale psychiatrycznym, kto wie). Do następnego.
Biedny Severus.. "jak Longbottom próbuje niezdarnie pokroić składnik drewnianą rączką, zamiast ostrzem," - sama dostałabym szału -.-
OdpowiedzUsuńChachacha, nie powinnam się śmiać, ale jak Harry i Ron w padają w popłoch z powodu miny Seva jest wspaniałe:D
Opis reakcji Hermiony i Draco.. "Para perfekcjonistów." - dokładnie tak;d
I te rozmyślania Seva co do uczniów.. a najbardziej Hermiony : "gdyby złamała obie ręce i nie mogła ich podnosić, mógłby ją ukarać i zarzucić, że nie zna odpowiedzi" chahchahcah, myślę, że nie podniosłaby nogi, tylko by po prostu wstała;d
Nie żebym i ja i mój detektor, zwrócili uwagę, że Snape nie może przestać o niej myśleć, nie ważne, że chce "uprzykrzyć" jej życie, nie ważne, ciiii ;d
"Musiał dopisać to do swojej listy, w której pisał, za co się najbardziej nienawidzi."- ja... jestem w szoku.. on prowadzi taką listę?.. Hermiona musi ją spalić! ;d
"Nigdy nie myśl nigdy, Severusie." <3
Uwielbiam jego przemyślenia i rozterki, oby było ich jak najwięcej!
I te lekcje eliksirów, nie żeby była za sposobem prowadzenia jego lekcji (padam do nóg, Wielkiego Mistrza Eliksirów! <3 ), ale to jest tak poważny przedmiot i tak niebezpieczny, że pewnie prowadziłabym je podobnie.
Oprócz tego sarkazmu w głosie;d nikt oprócz niego tego nie potrafi:d
<3
Co wy wszyscy się tak biednego Nevila uczepiliście? Może nie jest dobry z eliksirow bo panicznie boi sie nauczyciela? Czemu nikt o tym tak nie myśli/pisze, przecież gdyby tylko nie odczuwał lęku, nie wychodziłoby to tak źle - sama wiem po sobie i mojej nauczycielce polskiego.
OdpowiedzUsuńHermiona dobrze zrobiła, ze ignorowała go podczas lekcji. Niech sie wypcha, a poza tym gdyby tak często na nią nie patrzył to by tego niewidział, prawda? Oj Severus musi mieć ciężko z tą świadomością, że zbyt często o niej myśli.
Jak widać nasz mistrz nie ma co Hermionie zarzucić, a jego przemyślenia są zabawne. Podniosła by nogę do odpowiedzi? Czemu nie.
Dziś też krótko i nijako bo niskie samopoczucie i totalny brak czasu dają się we znaki.
Do następnego
Pozdrawiam, Anai