poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział sześćdziesiąty trzeci

Już delikatnie przygaszone, czarne spojrzenie wpatrywało się w jeden punkt, gdzieś nad głowami uczniów, którzy starali się wykrzesać nikłe umiejętności, jego zdaniem, ich starania były tu niepotrzebne. A nawet godne pożałowania. A dla niego samym skaraniem boskim. Stracił czas ucząc ich wszystkiego z taką starannością. Wbrew pozorom, miał dla nich nadzieję, ale patrząc jak Longbottom próbuje niezdarnie pokroić składnik drewnianą rączką, zamiast ostrzem, miał ochotę wyjść z tej sali i zająć się czymś pożyteczniejszym.
Spojrzał za okno, gdzie akcja na Jasnych Błoniach zmieniała się z upływem czasu, zmian pogody czy pór roku; jego spostrzegawczość była mierna, jeśli chodzi o krajobraz, ale to miejsce, nieważne kiedy patrzył na głębinę jeziora czy Zakazany Las, ono zawsze pozostawało magiczne. Od początku do końca tajemnicze, i zbędne było tu wymienianie, ile lat próbował rozgryźć wszystkie prastare zaklęcia rzucone na zamek, nawet gdyby poznał je wszystkie i tak czułby niedosyt.
Hogwart, jego prawdziwy dom; ckliwie to brzmiało w jego umyśle,  a wzdrygał się myśleć, jakby to brzmiało w jego ustach.
Omiótł znudzonym spojrzeniem salę, napotykając tylko dwoje uczniów, z których powinien czuć dumę. Draco i Hermiona radzili sobie równie dobrze, nie chciał tu robić porównań, wolał wszystko podsumować pod koniec roku, kiedy określą swoje plany na przyszłość.
Skrzywił się nieznacznie, nie lubił czekać, był człowiekiem niecierpliwym… i najwyraźniej tą kwaśną miną, przestraszony Potter nabawił się rany na otwartej dłoni, musiał za mocno ścisnąć nóż, siekając ogon salamandry. Humor Severusa od razu się polepszył, przyglądał się złośliwie, jak Ron blednie na widok lejącej się kroplami krwi, a Harry próbuje ją zatamować, przeklinając cicho pod nosem i tym samym zwracając na siebie uwagę większej części klasy.
— Dwadzieścia punktów od Gryffindoru, Potter, za bałagan i kulturę języka — powiedział spokojnie, niemal wprawiając Longbottoma w palpitację serca. Musiał wyglądać naprawdę przerażająco. Skrzywił się, gdy Granger nie zwróciła na niego uwagi, bo choć siedziała niedaleko Pottera, nie zaszczyciła go ani jednym spojrzeniem. A swoje idealnie obrobione składniki ciskała ze złością w parujący kociołek. Widział, jak Draco spogląda na nią kątem oka, ale siedział grzecznie jak mysz pod miotłą. A szkoda, Severus chętnie zaobserwowałby, jak Granger wybucha złością, plując jadem na każdego, kto ośmieli jej stanąć na drodze; tak, tego dnia niezwykle mu się nudziło, a taki wybuch miałby temu coś zaradzić. Wszystkie wypracowania sprawdził, nikt szczególnie nie zasłużył na szlaban, więc nie musiał się zastanawiać nad wymyślnymi torturami dla uczniów, jak szorowanie kociołków mugolskimi środkami czystości. (Były o wiele bardziej skuteczne, niż te magiczne; jego zdaniem to paradoks, ale dopóki uczył tych imbecyli, nie musiał się martwić czymś tak prostym, jak przygotowanie kociołków do ważenia).
Coś huknęło, a cała klasa, poza Severusem oraz Hermioną, krzyknęła zaskoczona lub podskoczyła w miejscu, wywołując ogromny zamęt, który ustał, gdy tylko wstał, schodząc z katedry i zmierzał ku… Zabiniemu, który siedział… no tak, to wiele wyjaśniało. Nott; świetny uczeń, jeśli chodzi o przedmioty bardziej ścisłe; transmutacja, zaklęcia, obrona przed czarną magią, ale eliksiry — to nie był jego konik, czego raczej nie ujawniał.
Gdy przechodził obok Granger, mógł na ułamek sekundy zobaczyć, jak zerka niespokojnie w stronę Teodora i Blaise’a, ale gdy upewniła się, że wszystko w porządku, po prostu wróciła do swojego eliksiru, a Draco poszedł w jej ślady, całkowicie go nie zainteresowała szykująca się afera. Para perfekcjonistów.
— To moja wina — powiedział Nott, rozeźlony do granic możliwości, czyli do granic emocji, które chciał przed światem ujawnić. Był wyraźnie wściekły na siebie, Severus mógł to jedynie zauważyć po zaciśniętych pięściach chłopaka. Czarne oczy Teodora pozostawały zimne, czego Snape nienawidził — znał tego chłopaka i jego popapranego ojca, który całkowicie zniszczył swojego syna śmierciożerstwem. Severus nienawidził tyrani, a przynajmniej w rodzinach. W końcu sam jej kiedyś doświadczył. — Powinienem zamieszać siedem razy, według kierunku wskazówek zegara — burknął pod nosem, spoglądając morderczo na szczątki osmalonego kociołka. — Zrobiłem to osiem razy.
Severus omiótł spojrzeniem gapiów, którzy przypomnieli sobie, niby nagle, że powinni wrócić do swoich mikstur. Znowu spojrzał na Notta, który uparcie nie patrzył w jego stronę.
— Posprzątajcie i zacznijcie od nowa — powiedział Snape, jego rysy twarzy stężały. Spojrzał na Blaise’a, który pozostawał jak zwykle niewzruszony, co zapewne pozostało każdemu szpiegowi z czasów wojny. — I pięć punktów od Slytherinu — miał ochotę jeszcze rzucić sarkastyczny uśmiech na dokładkę, kiedy połowie uczniów opadły szczęki, ale się powstrzymał. Nie wrócił na swoje miejsce, zaczął chodzić po klasie, doskonale zdając sobie sprawę, jakie to dla uczniów stresujące.
Prychnął w duchu, Hermiona nawet na niego nie spojrzała. Siedziała oparta na swojej dłoni, Draco w podobnej pozie — musieli skończyć przed czasem, nawet wlali próbkę eliksiru leczniczego do probówek, które każdy dzieciak oddawał na koniec lekcji do oceny. Machnął różdżką, aby ich próbki znalazły się na jego biurku. Dopiero wtedy Hermiona zaszczyciła go spojrzeniem, ale już ją ignorował, idąc w kierunku Deana Thomasa, który, gdy tylko zauważył, że Severus idzie w jego kierunku, zbladł.
Kiedy zadzwonił dzwonek nie musiał nic mówić, każdy zdrowy na umyśle uczeń stawiałby na biurku próbkę swojego eliksiru, a jeśli nie… trudno, mniej do sprawdzania, a uczeń z miejsca dostałby najgorszą ocenę, co tylko wprawiłoby go w lepszy, bardziej spełniony nastrój sadysty. Omiótł spojrzeniem biurko, ale większość mikstur wypadała tragicznie. Nie ta barwa, konsystencja, o zapachu nie wspominając. Zignorował idealny wywar Granger, to go doprowadzało do białej gorączki, ten chwilowy brak przewagi. Od biedy mógłby jej zarzucić niedbalstwo, wymyślić przytyk do jej siana na głowie… Ale bądźmy poważni, trzeba znaleźć na nią coś godnego uwagi. Inni uczniowie wypadali blado, gdy zadawał im pytania. Ale ilekroć pytał, ręka Hermiony wystrzelała jak raca w górę. Zastanowił się przez chwilę, czy gdyby złamała obie ręce i nie mogła ich podnosić, mógłby ją ukarać i zarzucić, że nie zna odpowiedzi; ale jak znał życie, w takim wypadku zwyczajnie by podniosła nogę, on by ją wyśmiał, a sprawa wypadłaby załagodzeniem sporu przez starą kwokę, Minerwę. Nie chciał się w to teraz bawić; towarzystwo kogokolwiek, a już zwłaszcza McGonnagall, wprawiał go w chęć mordu, a czasami nawet samobójcze myśli, byleby tylko nie słyszeć więcej tego trajkotania.
Pomyślmy…
Hermiona Granger. Jaka jest jej największa słabość, którą można by wykorzystać. Ślepe zapatrzenie w większe dobro, wrodzona naiwność? Nie, przyznał Severus z zaciśniętymi zębami, nie chciał jej tego odbierać, skoro już przeżyła wojnę. A zazwyczaj takie osoby umierały jako pierwsze.
Dziewczyna była inteligentna, więc to jej słaby punkt, jak już wcześniej wspominał, nie jest. Świetnie, będzie musiał wejść na sferę prywatną, o niczym innym nie marzył. Miała oddanych przyjaciół, ale ich nie zamierzał wykorzystywać, oni i tak mieli u niego ciężej. Np. taki Potter. W takim razie… została mu ostateczność… sprawy sercowe, aż się wzdrygnął na samą myśl. Czy Granger miała chłopaka? Może najmłodszy Weasley?
Nie, on był dla niej za głupi. A przynajmniej miał nadzieję, że Granger nie zalicza się do idiotek, którym hormony zaślepiają mózg. Nie, ona z pewnością jest sama. Jakoś nie mógł ją sobie wyobrazić w towarzystwie jakiegoś kompletnego kretyna. Chyba, że Draco. Jest w jakimś tam minimalnym stopniu inteligentny. Ale to niemożliwe. Ona nie mogłaby, to byłoby po prostu rażące. Tylko nie wiedział czemu. Oboje są młodzi. Właśnie, młodzi.
Jeszcze długo się zastanawiał nad tym, jak mógłby uprzykrzyć Granger życie, ale w rzeczywistości musiał znaleźć sobie taką czy podobną wymówkę, aby po prostu o niej bez wyrzutów sumienia pomyśleć.
Nagle coś się odbiło od jego klatki piersiowej i upadło z hukiem. Severus nawet nie drgnął, tylko się spiął jak struna, bo to jednak był czyiś dotyk, a on tego nie cierpiał. Spojrzał w dół, kto miał czelność przerwać mu plan zniszczenia uczniów. Skarcił się, że nie był dość uważny. Ale gdy burza loków ukazała się jako pierwsza, już wiedział. Spojrzał kpiąco w oczy swojej uczennicy i założył ręce na torsie. Może czas, aby swój niedopracowany plan wcielić w życie, pomyślał, gdy miodowe oczy błysnęły.
— Granger… Granger… — westchnął teatralnie, uśmiechając się przy tym sardonicznie, że dziewczyna przełknęła ślinę, co go tylko nakręciło. — I co ja mam z tobą zrobić? Pałętasz się pod nogami, wytrącasz człowieka z równowagi. Żaden z ciebie pożytek.
Patrzył z zadowoleniem, jak dziewczyna powoli przybiera czerwony kolor na policzkach i zaczyna zaciskać pięści. Czekał cierpliwie, aż wybuchnie i będzie mógł jej wlepić szlaban, żeby ponownie się zdenerwowała i będzie miał z tego wszystkiego radość, że znowu ma nad nią przewagę. Że wygrał. Tak również było i tym razem.
— Żaden ze mnie pożytek? — warknęła, gwałtownie wstając i otrzepując swoją spódnicę z godnością. Zarzuciła torbę na szyję i dopiero wtedy spojrzała na niego, wysoko unosząc brodę. Momentalnie miał ochotę się ulotnić, gdy zobaczył jeszcze widoczny siniak na jej szyi. Dostrzegła to.
— Przestań się obwiniać…
— Minus dwadzieścia punktów, Granger. Wiesz za co. — Odwarknął i z szelestem szat ją wyminął. Przeklinał siebie i swoją ckliwość, ale… Hermiona miała smugi na szyi, które układały się w idealne kształty jego palców. Musiał dopisać to do swojej listy, w której pisał, za co się najbardziej nienawidzi. Oczywiście zapisał Granger gdzieś na samym końcu, nie przesadzajmy z tą pokorą czy wyrzutami sumienia. Severus Snape w dalszym ciągu upierał się, że nie ma uczuć, choć Hermiona, która dalej stała w tym samym miejscu, wpatrywała się w jego szaty, które powiewały jak skrzydła nietoperza, gdy szedł szybko, gdy po prostu postanowił odejść, nie marnować czasu — uciekał.
— Nigdy nie myśl nigdy, Severusie. — Uśmiechnęła się przy tym delikatnie, naprawdę z siebie zadowolona. Nigdy, już zaczynała kochać to słowo. Popędziła w stronę Wielkiej Sali, gdzie miała zapomnieć o tym spotkaniu, lawirować myślami w innym kierunku, ale jakoś nie mogła, to chyba nie był jej dzień.


16 komentarzy:

  1. Ach,rozdział przemyśleń Severusa. Mądra Hermiona, nie odpuszcza, nie poddaje się, cały czas do przodu, by osiągnąć swój cel... :D Sev, jak on mnie niemiłosiernie irytuje, niby taaaki odważny facet z niego, a jakoś przy małej Gryfonce ucieka :D
    Do kolejnego! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, może jest mała, ale ma wielkie serce i odwagę, dobrze? (Tak, też jestem niziutka). :D
      I myślę, że coraz częściej będę pisać rozdziały o przemyśleniach Severusa, naprawdę barwna i smutna postać - rozszarpię go na części pierwsze! Do następnego...

      Usuń
  2. Sev ucieka od naszej Gryfoneczki? I tak będzie go do niej ciągnąć, więc już powinien się zacząć przyzwyczajać do niej :) Rozdział super. Oby tak dalej :D Serdecznie pozdrawiam xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba będzie obojga ciągnąć do siebie... ale na jak długo? Ostatnio mam dobry humor. A jak ja mam dobry humor, to rozdziały są jeszcze bardziej melancholijne, więc nie zdziwcie się, że w następnym rozdziale wszyscy umrą. Do następnego! :)

      Usuń
  3. Oj Sev, co z twoim planem? Miałeś jej życie uprzykrzać, a nie od małej Gryfonki uciekać. Rozdział jak zawsze boski czekam z wielkim utęsknieniem na kolejny rozdział, pozdrawiam i życzę dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plan Severusa jest jeszcze w fazie przygotowań, a przynajmniej on tak uważa. Ale oni oboje czasem głupi. A dziękuję za życzenia, miło mi bardzo - do następnego!

      Usuń
  4. "Zastanowił się przez chwilę, czy gdyby złamała obie ręce i nie mogła ich podnosić, mógłby ją ukarać i zarzucić, że nie zna odpowiedzi; ale jak znał życie, w takim wypadku zwyczajnie by podniosła nogę, on by ją wyśmiał, a sprawa wypadłaby załagodzeniem sporu przez starą kwokę, Minerwę." Geniusz, geniusz, geniusz xD Może i Severus chciałby, żeby Granger podnosiła nogę :v Zawsze mógłby zobaczyć coś więcej :v
    Ach, nie wyobraża jej sobie z facetem. Och, ciekawe czemu. A niby taki inteligentny (hehe). Nie byłoby problemu, gdyby wyobrażał sobie Hermionę przy swoim boku :v
    Fajnie, że nienawidzi się za... nie stop XD To nie tak XD Fajnie, że żałuje tego co zrobił Granger. I ta jego "ucieczka" była uzasadniona, może coś zrozumie (nie, nawet się nie łudzę ;-;). No ok, nie zrozumie, ale może przeniesie ją na swojej liście trochę wyżej z tego dołu.
    Do następnego :3
    Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, no nie wyobraża sobie ją sobie z facetem - może podejrzewa ją o lesbijstwo? Co wy tak od razu w swatki się bawicie... Mówię Wam, Hermiona tak naprawdę jest zakochana w McGonnagall i przez Severusa chce do niej dotrzeć.
      Oh, Mrs Black, nie łudź się, Severus jest jak osioł. Ale przynajmniej ma on ją na swojej liście, teraz ona będzie się piąć coraz wyżej i wyżej, a przynajmniej miejmy taką nadzieję! Do następnego! :D

      Usuń
    2. McGonagall?! Ja bardziej myślałam, że chce odbić Sprout Neville'owi :c

      Usuń
    3. To miała być tajemnica...

      Usuń
  5. Uwielbiam opisy eliksirów :D Ja się pytam gdzie jest mój list do Hogwartu? :O Dlaczego nie mogę kroić oczu smoka i dodawać krwi sklątek do kociołka? :( :( :(
    Coś masz z tymi końcówkami :D Bo znów wyszła BOMBA! Taki sobie planował, tak sobie wymyślał... :P A jak przyszło co do czego to zwiał :P
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię eliksiry! Kiedyś byłam podekscytowana, jak szłam do gimnazjum, o chemia, będzie świetnie - ciekawe, czy uczniowie Hogwartu przeszli taki sam zawód, jak ja.
      Czasami plany nie wypalają, no co biedny miał zrobić! Do następnego!

      Usuń
  6. Przemyślenia Severusa po prostu cudo. Dawno się tak nie śmiałam (czyli mój kochany ojciec dochodzi do wniosku, że trzeba z córką do psychiatry jechać, skoro się do telefonu śmieje)
    I te... To wszystko... No dobra, niech będzie, ta końcówka... Zgadzam się z poprzedniczką, masz coś z nimi.
    No i ta ucieczka. Tyle planów, tyle wyobrażeń... Trudno, może w końcu coś zrozumie.
    Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam na komentarze, a tu następny - Witam Expecto!
      W tym rozdziale było coś zabawnego? Boże, jest progres, może wyjdę ze swojego smutnego kokonu, nawet jeśli nieświadomie. (Nie martw się, ja w autobusie się śmieję do książki o mitologii greckiej... to jest dopiero schorzenie. Może dostaniemy łóżka obok siebie w szpitalu wojskowym na wydziale psychiatrycznym, kto wie). Do następnego.

      Usuń
  7. Biedny Severus.. "jak Longbottom próbuje niezdarnie pokroić składnik drewnianą rączką, zamiast ostrzem," - sama dostałabym szału -.-
    Chachacha, nie powinnam się śmiać, ale jak Harry i Ron w padają w popłoch z powodu miny Seva jest wspaniałe:D
    Opis reakcji Hermiony i Draco.. "Para perfekcjonistów." - dokładnie tak;d
    I te rozmyślania Seva co do uczniów.. a najbardziej Hermiony : "gdyby złamała obie ręce i nie mogła ich podnosić, mógłby ją ukarać i zarzucić, że nie zna odpowiedzi" chahchahcah, myślę, że nie podniosłaby nogi, tylko by po prostu wstała;d
    Nie żebym i ja i mój detektor, zwrócili uwagę, że Snape nie może przestać o niej myśleć, nie ważne, że chce "uprzykrzyć" jej życie, nie ważne, ciiii ;d
    "Musiał dopisać to do swojej listy, w której pisał, za co się najbardziej nienawidzi."- ja... jestem w szoku.. on prowadzi taką listę?.. Hermiona musi ją spalić! ;d
    "Nigdy nie myśl nigdy, Severusie." <3

    Uwielbiam jego przemyślenia i rozterki, oby było ich jak najwięcej!
    I te lekcje eliksirów, nie żeby była za sposobem prowadzenia jego lekcji (padam do nóg, Wielkiego Mistrza Eliksirów! <3 ), ale to jest tak poważny przedmiot i tak niebezpieczny, że pewnie prowadziłabym je podobnie.
    Oprócz tego sarkazmu w głosie;d nikt oprócz niego tego nie potrafi:d
    <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Co wy wszyscy się tak biednego Nevila uczepiliście? Może nie jest dobry z eliksirow bo panicznie boi sie nauczyciela? Czemu nikt o tym tak nie myśli/pisze, przecież gdyby tylko nie odczuwał lęku, nie wychodziłoby to tak źle - sama wiem po sobie i mojej nauczycielce polskiego.
    Hermiona dobrze zrobiła, ze ignorowała go podczas lekcji. Niech sie wypcha, a poza tym gdyby tak często na nią nie patrzył to by tego niewidział, prawda? Oj Severus musi mieć ciężko z tą świadomością, że zbyt często o niej myśli.
    Jak widać nasz mistrz nie ma co Hermionie zarzucić, a jego przemyślenia są zabawne. Podniosła by nogę do odpowiedzi? Czemu nie.
    Dziś też krótko i nijako bo niskie samopoczucie i totalny brak czasu dają się we znaki.
    Do następnego
    Pozdrawiam, Anai

    OdpowiedzUsuń