piątek, 22 maja 2015

Rozdział siedemdziesiąty ósmy

Serce miała ściśnięte, a oczy czujne i zarazem strapione.
Kafejka, dziewiąta wieczór. Drugie imię Obliviate.
Niewiele czasu zajęło jej rozszyfrować tę wiadomość, dlatego przechodziła przez londyńskie centrum jak w szaleńczym amoku. To anonimowe spotkanie nie było szczytem rozsądku, ale kiedy Hermiona o osiemnastej, w poniedziałkowy wieczór…

Parsknęła śmiechem, gdy Severus wygłosił jedną ze swoich trafnych puent; nie obyło się bez ironii i cynizmu, ale do tego zdążyła przywyknąć. Człowiek potrafił przyzwyczaić się do wszystkiego, nawet jeśli z początku zapierał się rękami i nogami.
— Zabieraj te kłaki z mojego nosa — burknął Snape, nim kichnął. Przewróciła oczami, podniosła się do pozycji siedzącej i związała włosy. Czuła na sobie jego natarczywy, pożądliwy wzrok. Zarumieniła się, zakrywając kołdrą piersi. Materiał zsunął się z niej lub ktoś mu pomógł.
— Granger… — Zaczął złośliwie.
— Mam je ściąć? — zapytała, wskazując na włosy. Miała dość własnej nieśmiałości, a jeszcze bardziej tego, że Snape lubił bawić się jej kosztem. Policzki przez trzy ostatnie dni były czerwone, odkąd... pierwszy raz… no, wiecie.
Severus wydawał się mieć świetny humor, w niczym nie wyglądał jak dupek z lochów, postrach szkoły. Był kpiący, śmiał się z niej, ale Hermiona dostrzegła w nim pogodność, na jaką mu tylko pozwalał ciężki charakter. Przyglądała mu się przez weekend o wiele uważniej, spędzili ze sobą naprawdę wiele czasu. Nie wychodzili z jego komnat na posiłki, oboje odreagowywali w swoim towarzystwie stresy; rozprawa i wszystko z nią związane, co już powoli oddalało się za ich plecami. Ich wspólny czas przypominał minione święta, gdzie byli tylko dla siebie.
— Ani mi się waż — powiedział dobitnie. I choć Hermiona nie była uległa, zwłaszcza w sprawach damsko-męskich, szalała za jego zaborczością. Skrzywiła się w duchu, czując, że robi się coraz bardziej romantyczna, ckliwa… a to wszystko przez niego, przez te całe uniesienia i szczęście, jakie tylko on jest w stanie z niej wydobyć. Miękła, a on miał coraz większy dystans. Westchnęła, z powrotem kładąc się obok Severusa. Przez chwilę miała nadzieję, że może ją obejmie, ale przez dwie noce zdążyła przywyknąć do zawodu. Ale i tak było jej miło. Ułożyła się na lewym boku, owijając kołdrą i wpatrując w unoszącą się spokojnie pierś Severusa. Brązowe oczy iskrzyły się, dlatego jej partner próbował na nią nie patrzeć.
 — Która godzina? — zapytał Snape. Hermiona obrzuciła go taksującym spojrzeniem, nim odnalazła między prześcieradłem a kołdrą swoją bieliznę. Ubrała ją bez słowa, udając, że wcale ją coś takiego nie zraniło. Była silna i nie potrzebowała jego towarzystwa. Snape zmrużył kpiąco oczy, podpierając głowę o dłoń i przyglądając się jej dość agresywnym ruchom. Hermiona nawet na chwilę zapomniała o nieśmiałości i wstała z łóżka w samych majtkach, kierując się do łazienki, aby wziąć prysznic. Wróciła w całości ubrana i po prostu wyszła, nie mówiąc słowa pożegnania. Nie tyle, co była wściekła, a po prostu nie chciała się wygłupiać z wylewnymi słowami, albo choćby żałosnym dobranoc. Nie chciała pokazać, że jej zależy, choć gdyby to pokazała, on uznałby to za kolejną formę naigrywania się z jego wspaniałej osoby.
Kiedy wyszła, Snape stwierdził, że dobrze się stało. Łatwiej mu było myśleć, gdy jej nie było, o całej serii trzydniowych pomyłek, która zdarzyła się całkiem przypadkiem i pod wpływem impulsu. Nie, żeby narzekał, seks był dla niego dobrą formą spędzania czasu, zwłaszcza, że dawno nie był z kobietą. To, że pierwszy raz czuł takie zaangażowanie, tłumaczył sobie, że oboje rozumieli swoje potrzeby. A sekret ich związku dodawał temu wszystkiemu pikanterii, dlatego pierwszy raz czuł się… tak niezwyczajnie uniesiony centymetr nad ziemią. Z tą dziwną, nieokreśloną myślą poszedł pod prysznic, aby potem w spokoju napić się trochę  zagranicznego, szwedzkiego burbonu od Neridy i posprawdzać wypracowania. Spojrzał na sterty wypocin i wybrał tego wieczora mniej wymagającą pracę, biorąc do ręki eseje drugoklasistów. Po sprawdzeniu jednej klasy, przejrzał z niedowierzeniem jeszcze raz oceny, jakie postawił i osłupiał. Były przeciętne, a nie mierne. Wypił jednym haustem trzecią szklankę i mając nieświadomie na twarzy krzywy, choć szczery uśmiech, wziął do ręki pierwszą pracę, którą sprawdził. Były niedociągnięcia w informacjach jakiegoś Puchona i teoretycznie mógłby postawić mu Nędzny, ale… kogo to obchodziło?, pomyślał, zostawiając Zadowalający. Położył swoje długie nogi na biurku, nie myśląc już o za dobrych pracach. Starał się nie wyobrażać sobie ciała Granger, marnie mu szło, choć burbon faktycznie pomagał. Severus skrzywił się niemiłosiernie, wypijając z gwintu. Nie chciał się upić i nawet mu to nie groziło, ale ta cholerna Granger. Snape wstał, wracając do sypialni, aby coś poczytać. Jednak ilekroć przeczytał choćby stronę, jego wzrok wędrował w stronę łóżka.
Wściekł się i gdy naprawdę wypił półtorej butelki, i wreszcie się upijając, dopadł go kac moralny. Granger wydała się już odległa, przypominał sobie jej twarz przez mgłę. I dobrze. Nie chciał jej w głowie, ani w swoim życiu, czy łóżku. Nie podobało mu się ta cała reakcja alergiczna, gdy ją grzecznie wyprosił. Nawet przez chwilę poczuł coś zimnego sercu. Dawno nie czuł wyrzutów sumienia i był pewny, że to nic takiego; pewnie jego serce sobie też kpiło ze wściekłej dziewczyny.
— K u r w a — warknął bełkotliwie pod nosem. Nerida go ostrzegała, że tak będzie. — Żałosne.
Był tak zajęty, gdy Granger wyszła, że nie dostrzegł w jej dłoni zagniecionej kartki. Hermiona z jakiegoś powodu nie włożyła jej do kieszenie, czy jak na amerykańskich filmach nie wsadziła sobie wiadomości do stanika. Chciała, żeby zobaczył, ale jego egoizm był ważniejszy.

BYŁA GODZINA DWUDZIESTA, Hermiona szła powoli między ciemnymi uliczkami, oddalając się na razie z centrum. Niebo czarne, a noc oświetlona jedynie ulicznymi latarniami. Ściskała nieświadomie różdżkę w kieszeni czerwonego płaszcza, idąc coraz szybciej w stronę rodzinnego domu. Nigdy nie przyszłoby jej to do głowy, ale miała jeszcze godzinę na dziwne spotkanie. Nie wyobrażała sobie przesiedzieć ten czas na murku czy w jakiejś bibliotece, a nie zajrzeć tutaj.
— Och, przepraszam — jakaś kobieta ją potrąciła, Hermiona nawet nie zdążyła zobaczyć jej twarzy. Skinęła głową na zgodę i poszła dalej. Zapomniała o niej już po kilku sekundach. Mugole byli odleglejszymi ludźmi, niż kiedy była tu ostatnim razem. Pokręciła głową i przyspieszyła kroku. Zamiast wykrzywionej miny, miała na sobie lekki uśmiech na wspomnienie poprzedniego wieczoru. Wygonił ją z sypialni, był taki nieporadny we własnych uczuciach, że bał się jej dotknąć. W poprzednie dni takie wieczory, gdy było już ,,po”, spędzali czas na rozmowie. Czasami kłócili się, a częściej poruszali niewygodne tematy, które prowadziły do ostrej dyskusji. Śmierć, wojna — czyli to, o czym każdy bał się wspominać. Hermiona była cierpliwa, ale gdy Severus nie uchylił przed nią ani jednego rąbka tajemnicy, nie wiedziała, co zrobić. Czuła się bezradna wobec jego skrytej natury i pierwszy raz nie wiedziała, co dalej; jaki ruch wykonać, aby ich delikatna harmonia nie zawaliła się i stłukła w drobny mak.
Przestała o tym myśleć, gdy stanęła przed swoim domem, który utrzymywał się w takim samym stanie, jakim go widziała ostatnim razem. Przełknęła ślinę i otworzyła furtkę, w której nigdy nie działał zamek. Jej uścisk na różdżce zelżał. Zaplątała się we wspomnienia, co nie było niczym nadzwyczajnym. Tu się wychowywała, stawała pierwsze dojrzałe kroki, a także pierwszy raz przeczytała książkę. Zaschło jej w ustach, a kroki stawały się co krok cięższe, gdy zbliżała się do drzwi wejściowych. Może gdyby ktoś z nią był, poszłoby łatwiej? Bezboleśnie? Obojętnie… Błądziła wzrokiem po równo przystrzyżonym trawniku i w ostatniej chwili zrezygnowała do wtargnięcia do środka. Obeszła dom, próbując nie patrzeć na te dwa drzewa, które ojciec kiedyś zasadził, bo Hermiona chciała czytać na świeżym powietrzu, na hamaku. Przysiadła się na schodach werandy. Wietrzne dzwoneczki nie wydały z siebie nawet dźwięku, noc wydawała się parna, a niebo jakieś ciche. Tylko czasem słychać były szmery przelatujących samolotów. Hermiona spojrzała się na wysoki żywopłot, o który osobiście dbał ojciec. Praca w ogrodzie zawsze była dla niego jak pobyt w spa, które swoją drogą uwielbiała jej mama. Zawsze ograniczała się z takimi wyjazdami, jakoś nie wyobrażała sobie wyjeżdżać z domu i zostawiać tatę samego. Spa i ogród nigdy się nie pokrywały. Ojciec żartował, że zrobi mamie odnowę biologiczną w domu sprawdzonym i najlepszym błotem z ogródka. Hermionie wydawało się to czasem romantyczne, zwłaszcza w chwili, kiedy już miała tych przekomarzań nie usłyszeć. Opatuliła się szczelniej ramionami, drżąc z nowej fali wspomnień. I tak w kółko. Mogła tak cały czas myśleć i tęsknić, wspominać, marzyć. Starła szybko łzę, to nie wydawała się odpowiednia pora na żałobne wspominki. Wdychała zapach maciejek, które wydzielały zawsze na wieczór orzeźwiający zapach. Przypomniała sobie, jak mama kiedyś je zasadziła i dopiero wtedy się rozpłakała. Postanowiła, że nie wejdzie do domu. Nie była jeszcze na to gotowa, dlatego jak najszybciej wróciła do centrum Londynu. Bilbordy jarzyły się każdym kolorem, ale żaden nie przykuł jej uwagi. Kiedy stanęła przed kawiarenką, w której schronili się ona, Ron i Harry, kiedy napadnięto na Norę, naszły ją wspomnienia. To była zimna wojna, śmierciożercy wtargnęli na wesele Fleur i Billa, a oni uciekli, by zamówić cappuccino w obskurnej, całodobowej kawiarence.
To tutaj było drugie imię Obliviate, gdzie drugi raz w swoim życiu rzuciła Zaklęcie Zapomnienia. Hermiona westchnęła z irytacji, gdy dostrzegła nieziemsko piękną kobietę o ciekawej karnacji.
Nerida.
Mogłam się domyśleć.
Hermiona weszła do środka, a drzwi obiły się o dzwonek. Nerida podniosła głowę znad czarnej kawy i obserwowała Granger, jak podchodzi do stolika. Hermiona bez słowa przysiadła się, siadając naprzeciwko Neridy. Obie spojrzały sobie w oczy, jedna ze skrywaną niechęcią, a druga z kpiną.
— Zamówiłam ci kawę. — Posłała jej półuśmiech, bawiąc się jawnie swoją różdżką. Hermiona wyczuła w powietrzu rzucone na ich stolik zaklęcia zabezpieczające; możliwe, że nikt nie mógł ich dostrzec albo usłyszeć, co nie miało dla Hermiony najmniejszego znaczenia. Nikogo w kawiarni nie było, poza nimi i kelnerką, która słuchała muzyki przez zielone słuchawki.
— Dziękuję — powiedziała Granger, gdy kelnerka bez słowa uprzejmości postawiła przed nią drobną, zwykłą filiżankę. Potem oddaliła się, ani razu nie zerkając na swoich jedynych klientów. Hermiona zmarszczyła czoło, widząc przed sobą czarną jak smoła kawę, którą piła tylko w towarzystwie Severusa.
— Zamówiłam to, co uważałam, że lubisz. — Nerida posłała jej przymilny uśmiech, a w jej oczach tańczyły ogniki niepohamowanej ironii. Nie–Draco we własnej osobie.

______
 Tydzień to zdecydowanie za długo. 

23 komentarze:

  1. Wnioskuje o 2 posty w tygodniu!!! Wniosek swój motywuję załamaniem psychicznym na jakie naraża mnie autorka umieszczając post z zakończeniem w stylu "WOW" :P

    "... pierwszy raz… no, wiecie." to było urocze :D

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, to, niestety, nie zależy ode mnie. Posty dodaję w miarę swoich możliwości i chęci. Nie zamierzam się do niczego zmuszać, bo historia ta ma mnie cieszyć. :)
      Co nie znaczy, że jestem zadowolona z własnej aktywności.

      Usuń
  2. Wybacz za takie zaległości w komentowaniu! Ale już wracam ;)
    Początkowa scena z Severusem i Hermioną świetna, nieprzesadzona, nieprzesłodzona, genialnie wyważone uczucia i emocje.
    Spotkanie Hermiony, jestem niesamowicie ciekawa co się wydarzy.
    Do następnego (oby szybkiego) rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, zaległości w komentowaniu to raczej coś normalnego. Raczej rozumiem, że masz własne życie, haha. :)
      Hm, spotkanie z Neridą wyobrażam sobie w różnych barwach, więc będę musiała to jakoś skleić w jedno, wielobarwne cudo. Wiem, jestem niezwykle skromna. Do następnego. :)

      Usuń
  3. Co tu się podziało! No nie spodziewałam sie, ze nie Draco to Nerida. No wiesz, a myślałam, ze nikt nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Zawsze rozwiązuję takie zagadki zanim autor je rozwiąże a Ty co, Ty mnie tak po prostu zaskoczyłaś :D Ach ten związek z Severusem taki po cienkim lodzie, pewnie znowu zaraz coś walnie :P Hermiona wydaje się być coraz bardziej obeznana z zasadami obsługi Snape'a. No jestem ciekawa, ci z tego wyjdzie :) - MJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że byłam w stanie Cię zaskoczyć! To ogromny komplement. Historie bez niespodzianek są nudne.
      Hermiona powoli pojmuje szeroką (grubości książki telefonicznej) instrukcję Severusa - w końcu kiedyś trzeba, prawda? :)
      Do następnego.

      Usuń
  4. Ech... Severus i to jego odrzucanie uczuć i wmawianie sobie, że nie posiada czegoś takiego jak serce i sumienie. Niby taki inteligentny, a tu co? Wiem, że taki jego urok, ale za każdym razem jak czytam o tym, to wydaje mi się, że na siłę stara się ukryć swoją prawdziwą naturę - niby to szpieg i w ogóle, ale jakoś mnie to drażni.
    Nie-Draco to Nerida, Nie-Draco to Nerida! NIE-DRACO TO NERIDA! Do mnie to chyba jeszcze nie dotarło, szok totalny!
    Nie wiem dlaczego ale myślałam, że Nie-Draco będzie chłopakiem - nie ważne jakim, po prostu przedstawicielem płci męskiej, a tu taka niespodzianka.
    Dobra, czasu nie mam z psem idę, także do następnego! :D
    Pozdrawiam, Anai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie-Draco to Nerida. Może myślałaś, że to mężczyzna, bo Nerida faktycznie się zachowuje jak (mało)damska wersja Snape'a. Mówię tu o charakterze, kobieta strasznie twarda, a z wyglądu bardzo piękna, by choć na zewnątrz wyglądała na kobietę. :)
      Do następnego!

      Usuń
  5. Świetny rozdział :) Jak ja nie lubię tej baby. A teraz się jeszcze okazało że to ona jest Nie-Draco ! ! ! Biedna ta nasza Herm. Do tego Sev zachował się, jak się zachował :/ No szkoda mi jej strasznie :)
    Serdecznie pozdrawiam i dużo weny życzę.
    P.S. Przepraszam że dopiero teraz komentuje, ale mój kochany komp zrobił sobie strajk :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, dziękuje.
      Haha, Neridy? Tej baby? Przecież to Severus w spódnicy! :)
      Nie masz za co przepraszać, również pozdrawiam - do następnego.

      Usuń
  6. Też się zgadzam, że tydzień to zdecydowanie za długo! Jestem tak zabiegana, że ostatnio o wszystkim zapomniałam. :c Miałam się teraz uczyć, ale uznałam, że czas nadrobić zaległości na blogach, nie chciałam tego odkładać na "po maturze", jak milion innych rzeczy. :D
    Rozdział bardzo mi się podobał, co chyba nie jest szczególnym zdziwieniem. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak ciągle się rozwijasz. Kocham czytać Twoje teksty, są pełne dojrzałych opisów, dokładanych dialogów i są po prostu spójne - wszystko łączy się w piękną całość. Nerida mnie strasznie wkurza! W co ona pogrywa? Znaczy wiem, że zależy jej na Snapie, ale bez przesady, niech się w końcu odwali od Hermiony. Tak jak ktoś na górze wspomniał... NERIDA TO NIE-DRACO. Ja też myślałam, że będzie to mężczyzna; ba, nawet nie podejrzewałam, że możesz osadzić w roli nie-draco kobietę. Super, masz mnie. Początek rozdziału to taka wisienka na torcie. Ich związek jest taki kruchy, bo Snape jest głupi (zrymowało mi się! powiedz, że tak, proszę!), ale mam nadzieję, że się w końcu opamięta...
    Czekam na kolejny rozdział, salviom. Dobrej nocy,

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może tydzień to za krótko, zwłaszcza, kiedy jest wystawianie ocen? Zależy, jak na to spojrzeć.
      Dziękuję za miłe słowa, zresztą... zawsze mogę się tego po tobie spodziewać, jesteś salviom, ale strasznie kochany, haha.
      Jak Nerida Cię wkurza to zobaczymy, jaka będzie twoja reakcja na kolejny rozdział. Trochę wyjaśnię, trochę poopowiadam. :)
      Do następnego!

      Usuń
  7. Ach, Salvio, ja tu dopiero dzisiaj. Wyobraź sobie, że od soboty żyłam bez internetu, naprawdę! Dopiero przed chwilą, z tatą, wspólnymi siłami udało się go naprawić. Mniejsza ;-;
    Rozdział fenomenalny, jak zwykle :3
    Ta wstydliwość Hermiony, jakie to słodkie, serio. Tylko Severus no, wyrzucił ją i nie przytulił .-. A potem się upija, przecież to zależało od niego. A ponoć to kobiety są dziwne :v
    Tak wzruszająco opisałaś wspomnienia Hermiony o rodzicach. W te opisy przelałaś wszystkie jej uczucia :3
    Więc to Nerida była Nie-Draco? Tego się nie spodziewałam, nigdy w życiu bym na to nie wpadła .-. No i czego ona chce od Granger?
    Akcent z czarną kawą, ach, boski :3
    Weny,
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja korzystam coraz mniej z internetu, a moja biblioteka za mną nie nadąża. Sam pożytek. :)
      No i dziękuję, to miłe strasznie, że tak cały czas (chyba zresztą od samego początku) komentujesz każdy rozdział. Jestem okropnie wdzięczna za takie małe towarzystwo. (Zabrało mi się na miłe słowa, proszę mnie nie oceniać, haha).
      Ktoś zauważył tą kawę! <#

      Usuń
    2. No ja bym nie zauważyła? :v

      Usuń
    3. Czasami Cię nie doceniam!

      Usuń
  8. Mój komentarz na pewno nie będzie dla Ciebie żadnym zaskoczeniem.
    Końcówka rozdziału totalnie zbiła mnie z tropu - nie wpadłabym na to, że owym szpiegiem jest Nerida. Wydaje się to całkiem logiczne - w końcu jest członkiem Zakonu Feniksa i tak dalej, jednak podświadomie założyłam, że będzie to mężczyzna. Naprawdę dobre zagranie ;)
    Wspominałam już, że naprawdę podoba mi się to, jak kreujesz Severusa? Na pewno mówiłam, ale nie zaszkodzi, żebym powtórzyła jeszcze raz.
    Typowy dla niego brak czułości, pozorna obojętność, choć w głębi duszy, nie da się ukryć, silne zaangażowanie. Drugie dno wystawiania ocen jest chyba moim ulubionym fragmentem z tego rozdziału. Zaraz po symbolicznej kawie. Nerida wie jak pokazać, że posiada o wiele większą wiedzę niż Hermiona mogłaby przypuszczać.
    "Wszystko sprowadza się do tego, co niewypowiedziane" - widać, że Severus jest szczęśliwszy, choć nie przyznaje się do tego nawet przed samym sobą.
    Szkoda, że Hermiona nie wie tego, co narrator. Na pewno byłoby jej dużo łatwiej.

    Nawiasem mówiąc - zauważyłam, że rozdział w większej mierze składa się z opisów. Bardzo przyjemnie. :)
    Czekam na następny part!

    Pozdrawiam,
    Dziewczyna z setką pseudonimów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale różne się rzeczy dzieją i muszę być czynna. Oczywiście, twój komentarz mnie zaskoczył. Pozytywnie, dziękuję za napisanie go. :)
      Ha, zaskoczyłam Was tą Neridą, co? Pewnie sobie wyobrażacie, jak się puszę z dumy, prawda?! I dobrze, dzisiaj mam dzień totalnego doła i chociaż sobie wynagrodzę tym, że będę sobie dumna ze swojego małego zwycięstwa.
      Uwielbiam symboliczności, ta nieszczęsna kawa i wystawianie ocen - te fragmenty też pisało mi się nad wyraz dobrze.
      Taa.. opisy. Lubię już je! Naprawdę! (przez pewnego chochlika o imieniu M... nieważne). Do następnego, dziewczyno o wielu pseudonimach! :)

      Usuń
  9. Czesc. Co z nowym rozdzialem? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Komus tu chyba sodoweczka uderzyla do glowy... Czytelnik po prostu, z sympatii, zapytal, bo nie moze sie doczekac nowej czesci, bo lubi Twoja tworczosc, a Ty? Ironiczne "nic" to naprawde wszystko, na co Cie stac, droga Autorko? Szkoda. Kiedy mialas tych kilku Czytelnikow, walczylas o kolejnych, o komentarze, a teraz, gdy juz masz odwiedzajacych... Doczekac sie odpowiedzi ciezko, a jesli juz pada, to taka - po prostu niesympatyczna... Po prostu - szkoda.

      Usuń
    2. Czemu tak uważasz? Nie sprecyzowałaś(eś) swojego pytania i narzucasz Salvio ironiczność, mówiąc takie nie miłe rzeczy.
      Mówisz, ze ciężko jest się doczekać odpowiedzi, ale nie pomyślałaś(eś), że nasza autorka ma życie prywatne i nie spędza 24/7 w internecie, by od razu odpowiedzieć na nasze komentarze .
      Nie rozumiem czego Ci szkoda. Tego, że nie ma rozdziału? Kiedyś będzie, więc o co tyle szumu?
      Może mój komentarz wyda Ci się niemiły, ale taka jest prawda : wpadasz i bez większych podstaw mówisz, że Salvio jest nie sympatyczna - a tak naprawdę to Ty teraz taka (taki) byłaś(eś).
      Przepraszająca za wtrącanie się w nie swoje sprawy ( po prostu nie mogłam tak tego zostawić) Anai.

      Usuń
    3. Zapraszam na dodany rozdział. Może moja sodówka w głowie trochę wyparuje. :)
      (Dziękuję, Anai, ja nie miałam ochoty na odpisywanie na coś tak śmiesznego).

      Usuń