Rozdział dedykuję Anai, która mnie nigdy nie zawiodła.
∞
Odetchnęła głęboko, czując miły zapach
świeżej pościeli, którą zmieniła poprzedniego popołudnia. Wystawiła świeżą
kołdrę za okno, a rześki zapach wiatru utrzymał się do samego rana. Takie
pobudki uwielbiała najbardziej, chociaż była rannym ptaszkiem. Spojrzała
zaspanym wzrokiem na zegarek — ósma rano. Uśmiechnęła się, oczekując od świata
miłego dnia. Jej humor emanował i przenikał przez świeżą pościel. Czuła magię
unoszącą się w powietrzu. Sięgnęła po różdżkę i rzuciła najprostsze zaklęcie,
jakie jej wpadło do głowy. Lumos,
wyszeptała, choć w pokoju świeciło wiosenne słońce. Światło lamp jednak nie
zalśniło. Westchnęła głęboko, przypominając sobie o tym, co ją trapiło każdego
ranka. Jej dobry humor wygasł, gdy spojrzała na ścianę przed sobą. Wielki,
najnowocześniejszy, mugolski telewizor. Nie musiała patrzeć na oprawiony w
ramkę kawałek pergaminu, który już trochę pożółkł i głosił: ,,Włącz telewizor,
zanim wstaniesz’’. Rozpoznała pochyłe pismo Severusa i mimowolnie zacisnęła
usta. Jeszcze nie wrócił.
Instynktownie wiedziała, że musi to
zrobić, że musi go włączyć — to była codzienna monotonia ranka. Zapomniała,
dlaczego ma go włączyć, choć odtwarzała ten sam film od dwudziestu lat.
Pokręciła głową i wyciągnęła się, aby podnieść z ziemi pilota. Spojrzała na puchaty
dywan i stwierdziła, że naprawdę czas na gruntowne porządki.
Włączyła telewizor.
Na ekranie pojawiła się kobieta. Piękna
kobieta… Miała nadzieję, że Severus nie znał jej osobiście, chociaż to mogło
być prawdopodobne, stwierdziła z żalem. Kobieta przedstawiła się imieniem
Nerida. Miała niesamowite, zielone oczy, jak dwa rubiny i włosy ścięte do
ramion, czarne niczym węgle. Wyglądała jak wila, tylko jakby innego rodzaju,
bardziej skandynawskiego.
— Na imię mi Nerida. Jest pierwszy
września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku. Witaj, Hermiono. —
Nerida niepewnie uśmiechnęła się w stronę ekranu, choć coś w jej ruchach
pozostawało dostojne i ironiczne. — Opowiem Ci dzisiaj twoją historię,
powojenną historię, której nie będziesz pamiętać. Dumbledore mnie prosił o tą
przynależność, zanim umrę.
Hermiona zmarszczyła brwi, a ten film
coraz mniej jej się podobał. Nerida nie żyje? Ale kim jesteś, co ty mówisz?
Spróbowała sobie przypomnieć siódmy rok w Hogwarcie, ale… nie pamiętała nic.
Spojrzała uważniej na telewizor. Wzięła pilota do ręki i sprawdziła; film trwał
całą godzinę.
— Jestem w stanie opowiadać ci o przyszłości, a dla ciebie przeszłości, dzięki twojej przyjaciółce, Ginny
Weasley.
Ginny?
— Została ona proszona przez profesora
Dumbledore’a, aby przenieść się do przyszłości i poznać jej tajniki, aby
sprostować pewne fakty — powiedziała kobieta o dziwnym akcencie. Miała w
dłoniach plik notatek, z których czasami korzystała. Hermiona zacisnęła palce
na białej kołdrze ze zdziwienia, niepewności, te uczucia się ze sobą mieszały,
a również przychodziły nowe, antagonistyczne uczucia — ciekawość. Severus
chciał, żeby to obejrzała i choć kobieta na ekranie ją irytowała, nie wyłączyła
telewizora.
— Nie pamiętasz siódmego roku w
Hogwarcie, prawda? — rzuciła sarkastycznie kobieta, a zielone oczy przeszywały
Hermionę na wylot! Miała wrażenie, że Nerida żyje i, co więcej, stoi tuż obok,
patrząc się na nią w tak przenikliwy sposób. — Zacznę od samego, samego
początku, czyli pierwszego września.
Nerida spojrzała na zegarek, który miała
na nadgarstku.
— Jestem punktualna — odrzekła z lubością
i z powrotem spojrzała na Hermionę Snape. — Właśnie jesteś w drodze do
Hogwartu, wsiadasz do pociągu razem z Harrym Potterem i Ronem Weasleyem.
Towarzyszy ci również Ginny Weasley. Postaram ci się przybliżyć najbardziej
szczegółowo twój rok, jednak będzie to długa, kręta droga. Życie nudnej kujonki
nabrało trochę kolorów.
Nerida spojrzała nagle gdzieś poza kadr,
zmarszczyła gniewnie brwi.
— Dobrze, Dumbledore — prychnęła
rozjuszona i dodała zgryźliwie: — Idź teraz do kuchni i przygotuj sobie
śniadanie, abyś nie zgłodniała. Potrzebujesz
sił. Albusie, ona nie jest już dzieckiem, wie, że może pójść do kuchni… Dobrze,
niech ci będzie.
Hermiona nie ruszyła się z miejsca.
— Idź, wiem, że dalej siedzisz w łóżku,
Wiem-To-Wszystko-Granger… A właściwie już Snape, no nieważne… Zawsze ciekawska
— jej ton dalej był wredny. Hermiona miała już pewność, że Nerida jej nie
lubiła. Miała nadzieję, że dowie się dlaczego. Wyszła z pokoju, gdzie już
spokojnie mogła czarować. W sypialni były założone zaklęcia przeciw magii, aby
telewizor znowu nie wybuchł w powietrze. Zeszła schodami na dół. Przystanęła w
salonie, który magicznie powiększyła. Zastanowiła się nad jego wnętrzem, które
tak skrupulatnie sama urządzała, odkąd się wprowadziła. Piękna, drewniana posadzka,
hebanowa, jeśli któryś z gości by pytał. Długie sofy — i na życzenie męża —
czarne. Stolik, pod którym leżał puchaty, bialuteńki dywan; Hermiona uwielbiała
na nim siedzieć i wpatrywać się w płomienie kominka. Ścian wokół nie było…
znaczy były, ale nie było ich widać przez strzeliste półki na książki. Niegdyś wyświechtane
drewno, teraz stało całkiem odnowione. Książki były wiekowe, ale Hermiona nie
pozwalała im się kurzyć i jeszcze bardziej psuć. Przez dwadzieścia lat
przeczytała każdą z tych książek, nadrabiała to, co Severus zdążył przeczytać,
gdy był dzieckiem. Każda książka należała do jego matki, bądź innych członków
rodziny, którzy już nie żyli. Hermiona wzdychała z rozkoszą, kiedy przypominała
sobie te liczne dyskusje z Severusem o książkach. Siadali naprzeciwko siebie,
mierzyli się wzrokiem, upijając jak zawsze czarną kawę, gorzką w smaku jak ich
związek. Zawsze się ze sobą nie zgadzali, gdy chodziło o książki. Odrębnie interpretowali
słowa autora. Ale przez dwadzieścia lat potrafili nauczyć się kompromisu, który…
był przyjemny, bo nie potrzebowali do niego słów.
Kochała rezydencję w Spinner’s End.
Miejsce, które tak skrupulatnie pielęgnowała przez tyle lat. Spojrzała na
jedyne zdjęcie, które stało na kominku. Ich wspólne zdjęcie z dnia ślubu. Jej
dom, ich dom. Poszła do kuchni, stuknęła różdżką w radio. Magiczna audycja
jeszcze nie była skorumpowana, więc w spokoju przysłuchiwała się Fatalnym
Jędzą. Zrobiła szybko kanapki, herbatę z cytryną i nie wyłączając radia, poszła
do sypialni. Przeskakiwała po dwa stopnie.
Usiadła na podłodze, opierając się
plecami o łóżko i włączyła z powrotem Neridę.
— Świetnie, możemy już zaczynać? Od teraz będę twoim narratorem. —
Szwedka przewróciła oczami i odłożyła jedną kartkę na bok. — W Hogwarcie
zostaniesz ogłoszona prefekt naczelną. Zaskoczona, co? Dostaniesz własną
kwaterę, którą będziesz dzielić z drugim prefektem, Blaisem Zabini…
∞
Ta noc była naprawdę produktywna, brakowało mi tego przez dziesięć dni urlopu. Rozdział pierwszy potraktujcie jako prolog (to takie wytłumaczenie, dlaczego jest on taki krótki, hyhy). Przepraszam za błędy!
I mam nadzieję, że już rozumiecie, co znaczyło pochyłe pismo w kilkudziesięciu rozdziałach Tomu Pierwszego. :)
Bardzo dziękuję za dedykację! Jesteś kochana, Salvio <3
OdpowiedzUsuńJa nie mogę, genialny rozdział. Niby mówię to cały czas, ale nie spodziewałam sie czegoś takiego. Spodziewałam się czegoś w stylu " dwoje mistrzów eliksirów, którzy sprzeczają się o składniki" ale tak jest nawet lepiej.
Dobra, zbieram się do wyjścia.
Do następnego
Pozdrawiam, uwielbiająca tego bloga, Anai
Zasłużyłaś przecież na dedykację, chociaż to żadne wyróżnienie.
UsuńNie powiem, że mi się również ten pomysł nie podoba - dlatego tak często wspominałam, że nie mogę się doczekać końca, aż Wam wszystko przedstawię. :)
Miłego wyjścia! Ja właśnie wróciłam z ,,pracy-mini". Padam.
Do następnego! Pozdrawiam, Salvio Hexia, bardzo lubiąca komentarze Anai.
Dedykacja to najwyższe wyróżnienie jakie autor może dać czytelnikowi! No, a przynajmniej ja tak uważam.
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo ciekawa jestem co będzie dalej, te dziewięć rozdziałów, które zostały będą chyba jednymi z najbardziej wyczekiwanych.
Niedawno wróciłam. Tak mnie nogi bolą, że nie dam rady xD Pół miasta przeszłam w poszukiwaniu otwartej kwiaciarni i co? Do Każdej spóźniłam się po 3/4/5 minut! Wszystko zamknięte! Dlatego w tyn roku moja mama dostała trzy rodzaje czekoladek.
Praca dorywcza? A co robisz jeśli można wiedzieć? :) Sama chciałabym do takiej pracy Ale z tymi upałami to wylądowała bym w szpitalu jeszcze q.q
Do następnego
Pozdrawiam, uradowana Anai
No to cieszę się, że dedykacja przypadła Ci do gustu, co mogę już powiedzieć. :)
UsuńHm, uważam, że tom drugi będzie jednym z tych fragmentów, które piszę z palpitacjami serca - tak też miałam ze świętami Severusa i Hermiony. Ciekawe, co mi lepiej wyjdzie.
Uu, to zrobiłaś rundkę. I dobrze, zdrowo! :) A mamcia pewnie i tak się ucieszyła z czekoladek. Liczy się przecież pamięć.
Hm, jestem jeszcze młoda i nie mam znajomości, więc żadnej pracy jako takiej nie znalazłam. Zatrudnił mnie własny tata. :) Aktualnie maluję 20 metrowy płot, myję auta i łapię się każdej pracy w domu, żeby sobie zarobić. Ale wiadomo, że praca dla taty to niekoniecznie prawdziwa robota. Tata robi mi ulgi. :/ Jeszcze dodatkowo codziennie biegam, bo w sierpniu lecę na maraton. Help.
W szpitalu? To lepiej już po sezonie coś sobie znajdź. Ja będę chciała chociażby roznosić ulotki, kurczę. Też zależy, ile masz lat, Anai.
Do następnego! :)
Wyspana Salvio Hexia, która spała do 13. :')
Podobnie jak Anai spodziewałam się czegoś bardziej przewidywalnego. Pomysł jest rewelacyjny, tak samo jak rozdział (prolog?).
OdpowiedzUsuńDziś króciutko, siostrzeniec mi ucieka, więc...
Do następnego.
Pozdrawiam,
E.
Jesteście kochane! Strasznie się bałam dodawać ten rozdział. Powstały nawet dwie wersje, a Mrs M. już chyba wypadały uszy, jak jej opowiadałam o pisaniu. :D
UsuńDo następnego, pozdrawiam!
Jesteś niesamowita. Tego się nie spodziewałam, serio. Czyli w sumie tom drugi był wcześniej bo Nerida opowiada Hermionie to co działo się w pierwszym. Wow. Strasznie się cieszę, że Hermiona i Sev są razem c: Ten rozdział jest bardzo skontrastowany z poprzednim, szczególnie, jeśli czyta się je w tak krótkim odstępie (postarałaś się!). Zastanawia mnie tylko, dlaczego Hermiona nic nie pamięta. Mogłabym snuć domysły, ale pewnie i tak zaskoczysz nas czymś, o czym nawet nie pomyślałm. Zostało tylko dziewięć :c
OdpowiedzUsuńDo następnego!
B.
PS Cudowne uczucie - obudzić się, wejść na bloggera i zobaczyć Twój nowy rozdział :3
WJEM. Moja niesamowitość jest większa niż niebo. :') Żartuję, miałam po prostu duużo weny, z której nie potrafiłam spożytkować malując płot.
UsuńTak, masz rację. Trochę się pobawiłam w detektywa. Chociaż czasowo to tom pierwszy był pierwszym... Nieważne? Tak, Severus i Hermiona są razem, no co poradzę, że nie wyobrażam sobie ich osobno? :( Chociaż nie uważam, że zakończenie jest do końca szczęśliwe, Hermiona straciła pamięć i... a, zresztą zobaczycie.
Niestety, tym razem Cię nie zaskoczę. Ja piszę strasznie nielogicznie. Tom pierwszy skończył się Hermiony torturami, wyjątkowo surowymi, na skutek których straciła pamięć.
Ostatni akapit, kończący tom pierwszy:
,,— Kim jesteś?
Czuła miłość widząc onyksowe oczy, ale za nic nie mogła zrozumieć, skąd się to uczucie bierze. Dała się wziąć mężczyźnie w ramiona i czuć ich ciepło, bezpieczeństwo. Pustka w głowie nie była jej straszna, gdy patrzyła w ostro zarysowaną twarz. Zamknęła oczy i spokojnie odpłynęła w przeciwną stronę, w bezgraniczną ciemność."
Chodziło mi o Severusa, nie rozpoznała go, choć uczucia, czyli (fuj) miłość, jej się nie zmieniły. :)
Faktycznie jeszcze dziewięć... będziemy odliczać jak podczas sylwestra... 9...8...7...6...5...4...3...2...1...POWOJENNA!
Ach, ja tylko, czekam, co będzie dalej. No ale z drugiej strony im więcej się wyjaśni, tym mniej zostanie do końca. I weź tu się zdecyduj!
UsuńTom drugi bardziej bym uznała za podsumowanie bohaterów, ich przyszłości, ale również odsłoni się pewna nowa historia, a raczej pewna nieścisłość...
UsuńSzczerze mówiąc, ja już chcę mieć powojenną za sobą. Głowa mi rozsadza od pomysłów, mam zaczętych 5 historii na Wordzie, których nie mogę skończyć, bo powojenna wypełnia mój cały czas... Meh.
Krótko, ale ciekawie... Ten motyw z utratą pamięci trochę kojarzy mi się z filmem 50 pierwszych randek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
50 pierwszych randek... Nie oglądałam. Bardziej mniej zainspirował film ,,Zanim zasnę", który również gorąco polecam. :)
UsuńPozdrawiam i może do następnego!
Czasami robisz takie przeskoki między rozdziałami, że się gubię. Kilka razy zdarzyło mi się nawet cofać posty, żeby zobaczyć czy czasami któregoś nie ominęłam... Ale teraz...Ten przeskok w ogóle zbił mnie tropu. Dwadzieścia lat, no patrz! I w końcu wiadomo kto był narratorką - dziękuję, pozamiatane :D
OdpowiedzUsuńPoczekaj, widzę, ze nie dodał się mój komentarz pod ostatnim postem! Napiszę go tutaj jeszcze raz.
Wydaje mi się, że poprzedni rozdział był jedynym z lepszych, jakie w ogóle czytałam spod Twojego pióra. Wyjaśniłaś dużo spraw, które mnie zastanawiały(w tym śmierć Neridy!) i w końcu mam jasny, klarowny obraz tej historii w głowie. Jestem pod wrażeniem. Bardzo miło mi się czytało. Ale jeszcze milsze jest to, że Teodor odwiedzał Hermionę. Zawsze lubiłam jego postać i właśnie w ten sposób go sobie wyobrażam: po złej stronie, jednak nie do końca złego.
"Kim jesteś?" - chyba najgorsze pytanie, jakie mogła zadać. Nie chcę stawiać się na miejscu Severusa, gdy je usłyszał. Naaaajgorzej!
Czekam z niecierpliwością na to, co przyniosą następne rozdziały. Ojej, widzę już odliczanie w poprzednich komentarzach. Dziwne uczucie ;x Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam bloga na bieżąco na tyle długo, by towarzyszyć autorce przy epilogu. Będziemy płakać i palić świeczki? :D
Buziaki,
Omfale
PS. Wypoczęłaś? :>
Nie pamiętam, czy kiedyś byłaś, ale zdarzało mi się wrzucić dwa rozdziały na dzień, gdy miałam zapas i byłam niecierpliwa... Teraz te przeskoki to pikuś!
UsuńTak, Nerida zgarnia rolę szpiega i narratora, skubana...
Najlepszym? :( Znaczy, to komplement, ale były, według mnie, lepsze rozdziały, z ciekawszą fabułą (skromnisia). Np. wypad Seva i Hermiony nad jezioro. Ale to moje zdanie i może to przez ten sentyment... Ale fakt, o Teodorze i Hermionie pisało mi się bardzo dobrze... Co daje Wam światło na następne opowiadanie. Żartuję... chyba. Znaczy, nieważne.
Właśnie dzięki Tobie mam nowy pomysł na rozdział. DZIĘKI. :D
Nooo... Severus jest gruboskórny, ale mimo to jakieś tam uczucia ma. Nie wiem, jak przyjął, że Hermiona miała zaćmienie umysłu i o nim zapomniała. Ale jakoś się otrząsnął, skoro razem zamieszkali, nie? O! Albo on jest takim egoistą, że wiesz ,,jak można mnie nie pamiętać? M n i e?". Przysięgam, że teraz śmieję się na głos.
I popatrz, kolejny komplement. :x Ja chyba w sumie też nigdy nie towarzyszyłam autorce przy epilogu... A nie! Co ja gadam... Towarzyszyłam Venetii Noks, ale o tym wolę naprawdę nie pamiętać.
Wypoczęłam, ale jakby nie. Czy cokolwiek co tu napisałam, ma sens?
Ma sens, ma sens. Ja wszystko rozumiem!
UsuńNerida, bardzo ładne, szwedzkie imię, nawiasem mówiąc...
Gdy mówiłam o poprzednim rozdziale, bardziej miałam na myśli styl pisania, nie fabułę. Wycieczka nad jezioro odnosi się raczej do fabuły :D
Ciekawa jestem jak to się stało, ze oni w ogóle ze sobą zamieszkali. Najpierw ją totalnie od siebie odtrąca, później ona traci pamięć, coś tu jest nie tak. :D
Przeczytaj CE to potowarzysz mi. :D *fingers crossed*