Życie bez oddechu
Hermiona wzięła do ręki pilota i wyłączyła poranny seans z Neridą. Dzisiaj nie była specjalnie zaskoczona tym, co jej opowiedziano. Kiedy czuła się dobrze, miała wyśmienity humor — pamięć zawodziła z mniejszym naciskiem. Może również dlatego, że nie miała wobec swojej pamięci złudzeń. To był dzień, gdzie miała ochotę się śmiać na głos, wtedy akceptacja przychodziła łatwiej. Wstała z dywanu i niespiesznie zeszła na dół, niosąc brudny talerz po śniadaniu. Zmyła naczynia tradycyjną metodą, lecz do zaparzenia kawy posłała dwa sprawne zaklęcia. Draco miał się pojawić lada chwila, o ile, jak sądziła, przyjdzie wcześniej. A miała niemal pewność, że usłyszy trzask teleportacji za kilka minut. Potem jej myśli zeszły w stronę eliksirów i niedawno obejrzanego filmu. Zakochać się w Snape’ie podczas indywidualnych zajęć z mikstur — parsknęła śmiechem. Najwyraźniej jej życie miało się kręcić wokół kociołka i szczurzych ogonów.
Usłyszała ciche pyknięcie i dźwięk otwieranych drzwi.
— Nigdy nie pukasz, co? — zażartowała, kiedy wyczuła jego obecność w kuchni. — Kawa jest gotowa. Już kończę zmywać i możemy się brać…
— Wszystko w porządku? — przerwał, przystając obok zlewu. Spojrzała na niego ze zdziwieniem, kiedy wziął do rąk ręcznik i zaczął wycierać naczynia. Hermiona znała jego poranne zwyczaje, bez kawy nie był w stanie do pracy. Nawet do tak prostej czynności, jak wycieranie naczyń, potrzebował kofeiny. To znaczyło, że napił się jej w domu, a robił to tylko wtedy, kiedy Astoria miała na to czas przed wyjściem do szpitala.
— Chyba ja cię powinnam o to zapytać — odparła Hermiona, nie przerywając mycia. — Coś w szpitalu?
— Szukają czegoś na nią. Ma kontrole więcej razy w miesiącu, niż wcześniej przez całą swoją karierę — wyraźnie się nachmurzył. W milczeniu skończyli zmywać i dopiero wtedy zaproponowała spokojną rozmowę przy kawie lub śniadaniu. Draco chciał czymś zająć ręce, więc przenieśli się z rozmową do piwnicy — do pracowni. Strzeliste półki, które ciągnęły się aż do sufitu, pokryte były słojami i woreczkami. Kiedyś (kiedy Hermiona nie potrafiła sobie znaleźć miejsca w pustym domu) poukładała składniki od najrzadszych do tych najpospolitszych. Regularnie sprzątała w laboratorium, wszystko było na swoim miejscu.
— Ja zacznę od Eliksiru Uzupełniający Krew — powiedziała, spoglądając na listę przywieszoną na białej ścianie. Uznała, że nie będzie go ciągnąć za język. Spędzali ze sobą pięć dni w tygodniu, pracowali ze sobą… Dobrze go znała. Może nawet lepiej niż osobę, którą poślubiła. Draco wkrótce do niej dołączył, robiąc bazę do antidotum na ukąszenia. W pewnej fazie tworzenia oba eliksiry musiały odstać, aby nabrać mocy. Hermiona i Draco usiedli na podłodze, popijając zimną kawę.
— Ta wojna się jeszcze nie zaczęła, a już mam dosyć — przyznał Draco z beznamiętnym wyrazem twarzy. — Myślałem, że… Ta wojna z Voldemortem była dla mnie wiadoma, odkąd nauczyłem się mówić. Ojciec mnie przygotowywał do służby.
— Do czego zmierzasz? — przerwała mu, przyglądając się jego krzywiącej z obrzydzenia twarzy.
— Chodzi o Astorię i Scorpiusa…
— Błagam cię! — prychnęła, odbijając się plecami od ściany, aby lepiej mu się przyjrzeć. — Nie masz prawa żałować, że wybrałeś własne szczęście, a nie czekanie na atak.
— Nie jestem Potterem, który zawalił własne małżeństwo, żeby bawić się w zbawiciela świata.
— Właśnie — przyznała mu rację, choć zrobiła to z trudem. — Więc nie wygaduj bzdur, że żałujesz albo… albo że jest ci ciężko już teraz. Masz ich przynajmniej przy sobie — dodała z goryczą i wstała z podłogi. Jej eliksir powinien być już prawie gotowy. Zignorowała dziwną minę Dracona, w której przeważało współczucie i złość. Nie miał prawa być zły, ale mu tego nie powiedziała, tylko wzięła się do cichej pracy. Do południa zajęli się kończeniem eliksirów i wysłaniem ich do Świętego Munga. Astoria w odpowiedzi przysłała fakturę zapłaty za ich pracę.
— Granger.
— Dawno się tak do mnie nie zwracałeś — zachichotała, bardzo dokładnie czyszcząc swoje stanowisko przed następną turą wywarów. Severus zawsze im powtarzał, że czystość w miejscu pracy jest kluczowa, jeśli nie chce się żadnych nieporządanych składników, nawet mówił o kurzu. Hermiona zastygła w bezruchu, kiedy uświadomiła sobie… że… że pamięta tak nieistotny detal, który usłyszała przed laty z jego ust. A nie mogła przecież tego pamiętać!
— Co się stało?… Granger?… Hermiono? — głos dochodził z tak daleka. W końcu przed szeroko otwartymi oczami dostrzegła skupioną minę Malfoya.
— P-pamiętam… Severus powiedział nam na projekcie z eliksirów, żeby zawsze dobrze c-czyścić swoje stanowisko-o… — jej usta drżały, a z gardła wydobył się gorzki szloch. Nogi się pod nią ugięły. Kiedy się obudziła, leżała na podłodze w pracowni z zimnym ręcznikiem na czole. Ściągnęła go szybko z siebie i spróbowała wstać, asekurując się rękami opartymi na ścianie. Nie posłuchała Dracona, żeby się nie ruszała, co go tylko rozwścieczyło. Machnięciem różdżki wyczarował krzesło i siłą ją na nim usadził. Hermiona próbowała dojść do siebie, ale oddech dalej miała płytki, a włosy od mokrego ręcznika przyklejone do czoła. Malfoy dalej nad nią stał z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
W końcu wyczarował drugie krzesło i na nim usiadł. Skrzyżował ręce na torsie, wznosząc oczy, jakby sufit miał mu powiedzieć, dlaczego to jego Salazar tak pokarał.
— Malfoy.
— Po prostu nigdy mu nie wybaczę, że cię zostawił. Albo dam w mordę… Tak, ta opcja podoba mi się o wiele bardziej.
— Nie wygaduj bzdur! — zaperzyła się, a policzki jej poczerwieniały. Bynajmniej nie ze złości, a zażenowania, że Draco chciał się śmiertelnie na Snape’a obrazić, bo zostawił Hermionę na pięć miesięcy i dwanaście dni. — Ja naprawdę sobie przypomniałam o tym, że nam radził o utrzymaniu czystości…
Draco się zawahał:
— Nie przypominam sobie, żeby cokolwiek takiego powiedział.
— Jestem pewna, że cały czas nam truł, żeby czyścić dokładnie swoje stanowisko… ż-żeby żadne składniki nieporządane nie dostały się do wywaru — usta zaczęły jej ponownie drgać.
— Uspokój się! — powiedział, rozumiejąc, że nie powinien tego mówić. Nie powinien sugerować, że wspomnienia nie wracają i — co więcej — że zaczyna jej się mieszać w głowie. — Myślę, że powinniśmy wziąć cię do Hogwartu, do pani Pomfrey. Twój stan umysłu może się pogarszać, gdy Snape’a nie ma, Her…
— Nie chcę tego słuchać — warknęła, nie chcąc się obnażać z kolejnej słabości. Zmiażdżyła go oskarżycielskim wzrokiem i przywołała sobie szklankę z zimną wodą (Accio!, pomyślała). Po chwili ciszy jej głos złagodniał i zapytała, co u Scorpiusa. Ucieszyła się na wieść, że zaprzyjaźnił się z synem Harry’ego, Jamesem. Draco przekazał Hermionie również, że zbliża się posiedzenie Zakonu Feniksa w Kwaterze Głównej. Ta informacja nie miała jednak znaczenia, bo czas nie został jeszcze ustalony przez osoby, które zazwyczaj o tym decydowały — McGonnagall, Kingsley i Snape. Z racji nieobecności tego ostatniego, decydowała Minerwa, bo Kingsleya nie było aktualnie w kraju. Zakon działał o wiele sprawniej, do tej wojny przygotowywali się od lat. Hermiona już po ukończeniu Hogwartu zajęła się całą administracją, zakładając po raz pierwszy archiwa raportów, aby nie walały się po podłodze i wpadły w niepowołane ręce.
— Przecież niedawno odbyło się już jedno spotkanie — zauważyła Hermiona, choć nie przerażała ją wizja kolejnego zebrania, mimo że potem musiałaby pisać kolosalnej wielkości raport z wnioskami ze spotkania.
— Nie rozumiesz, Granger. To nie będzie zwykłe spotkanie. Odbędzie się na Grimauld place 12. Są zwołani wszyscy.
— Wszyscy? — jej głos nagle się ożywił. Spojrzał w jej oczy i dostrzegł tą iskrę, której mu brakowało przez ostatnie miesiące.
— Wszyscy, którzy nie są na misji, oczywiście — poprawił się szybko, a jej entuzjazm opadł szybciej, niż sama by tego pragnęła. Wrócili do tworzenia mikstur w ciężkim milczeniu. Hermiona weszła całą sobą w świat czarów i eliksirów, zapominając o smutnych realiach, które zawsze na nią czekały za drzwiami laboratorium. Draco zaś czasami patrzył na nią ukradkiem, nie mogąc wymazać wspomnienia jej twarzy, kiedy się przejęzyczył. Wyglądała, jak obudzona z pięciomiesięcznego koszmaru, myśląc, że Snape wróci. A potem, gdy się poprawił, znowu zapadła się pod wodę, jakby ta próba rozpaczliwego złapania powietrza poszła na marne i miała się już nie powtórzyć.
No już lepiej, ale dalej nie ma Snape'a :v
OdpowiedzUsuńStrasznie mi szkoda Hermiony, wiem co musi przeżywać bez Severusa .-. Aż zabolało, kiedy Draco się poprawił. Jestem ciekawa co to za misja. No i jak skończy się ta wojna .-. Draco sugerował, że Granger ma problemy z głową? Ja wierzę, że to prawdziwe wspomnienie .-. (Pewnie było napisane, ale ja nie pamiętam).
No i może Snape przyjdzie na to spotkanie? Byłoby super ;_;
Do następnego!
B.
No przykro mi, misiaki, ale ja mam już swoją koncepcję na zakończenie, więc musicie mi zaufać. :) Nie powiem, kiedy pojawi się Severus, bo widzicie, to opowiadanie o życiu Hermiony. (Nie bijcie).
UsuńTak, Draco sugerował Hermionie, że ma problemy z głową, HAHAHA… Zero jakiegoś wyczucia, nie?
Do następnego! :)
Mam w głowie określony obraz Draco, który naginam na potrzeby czytanych przeze mnie opowiadań. Nigdy jednak nie zmieniam go całkowicie. W moich oczach zawsze jest pełen klasy w ciemnym garniturze i gdy teraz dodałam do tego wyobrażenia ręcznik kuchenny, parsknęłam śmiechem. :D U siebie czasami wciskam go w jakieś bluzy lub swetry, więc - z trudem, ale jednak - edytowałam wizję jego pojawienia się w kuchni. Heh, taka poboczna dygresja.
OdpowiedzUsuńZaczynam odczuwać dziwnego rodzaju współczucie dla Granger. Nie chcę wiedzieć jak to jest, gdy jedyne słowa, jakie pamiętasz z ust miłości Twojego życia to rozkaz zachowywania czystości na stanowisku pracy. Tragiczne(i trochę zabawne XD).
Cóż, więc wojna nadchodzi. Uwielbiam zebrania Zakonu; tam zawsze dzieją się najciekawsze rzeczy. Czekam z niecierpliwością na kolejny part i trzymam kciuki, by jakimś dziwny sposobem Shape'owi udało się dotrzeć do kwatery głównej. Tęskno już troszkę za nim :c
O matko, twoja wyobraźnia zagina czasoprzestrzeń! Wybacz, ja mam po tych wszystkich blogach (gorszych lub lepszych), tak spaczone widzenie na Dracona, że to aż boli.
UsuńZnaczy, to nie tak, Hermiona pamięta wszystkie słowa Severusa: ślub, zamieszkanie ze sobą… Nie pamięta tylko siódmego roku, gdzie tak naprawdę ich relacja rozkwitła na tak niekonwencjonalną. Ale masz rację, to jest zabawne! HAHAH.
Do następnego! ♥
Omnomnom, uwielbiam twoje opowiadanie, serio. Ogarnęłam wszystkie zaległe rozdziały i muszę przyznać, że teraz w końcu trochę mniej tajemniczo jest, w końcu wyjaśniło się wiele rzeczy, które wcześniej były jak dla mnie niesamowicie zagmatwane :>
OdpowiedzUsuńJa. Chcę. Severusa. Teraz! Ma w końcu wrócić.
W każdym razie weny, weny, weny <3
Dziękuję! :)
UsuńWiem, mam świadomość, że moje opowiadanie ma za dużo wątków, które są po prostu zbyt skomplikowane. A doliczając do tego moją organizację, o niektórych rzeczach po prostu zapomniałam. No ale! Mam nadzieję, że wszystko już jest w miarę wyjaśnione. :)
Do następnego!
(Severusa nie skomentuję, cierpliwości, haha).