niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział trzeci (dziewięćdziesiąty trzeci)

Wróciłam po bardzo (jak na mnie) długiej nieobecności i chociaż jestem po podróży i świetnym, nieplanowanym koncercie, piszę dla Was! Wcześniej nie miałam do tego sposobności, a teraz czuję się cudownie, mogąc chwycić za klawiaturę i pisać, a właściwie kończyć tą powojenną i za długą (jak tasiemiec) historię. Coraz bliżej...

*

Drogi tato!
Miałeś rację. Ci Gryfoni… Znaczy fajna jest Rose Weasley, ale ona się nie liczy. Ją znałem przecież wcześniej. No i jest dziewczyną. Ale reszta tych napuszonych głupoli powinna wziąć zimny prysznic. Zero klasy czy mózgu. Potter jeszcze ujdzie w tłumie, jego nawet lubię, chociaż często nauczyciele mu pobłażają. Żałosne, prawda?
Już to pisałem kilka(naście) razy, ale Hogwart jest niesamowity. Potter pokazał mi przejście do Miodowego Królestwa! Cukrowe pióra i pałeczki lukrecjowe to najlepsze, co w życiu jadłem... Może nie mów tego mamie...

Draco przerwał czytanie i spojrzał na żonę, która uśmiechała się ponad jego ramieniem. Kiedy Scorpius był w pierwszej klasie, dostawali od niego listy raz na tydzień. Gdy przeszedł do drugiej klasy (ze świetnymi wynikami egzaminów, chociaż Draco dalej nie wierzył Astorii, że córka Weasleya miałaby mieć coś z tym wspólnego), listy zaczęły przychodzić rzadziej. Draco cieszył się, że jego syn docenił magię Hogwartu. Oczywiście listy Scorpiusa sprawiały mu radość, jednak wolał, aby jego syn stał się samodzielny. Nie chciał żyć życiem syna. Na szczęście Astoria miała takie samo podejście do wychowania dzieci.
— Lukrecja? — mruknął Draco z przekąsem. — Gdzie popełniłem błąd?
— Nie wiem, to twój syn — odpowiedziała Astoria, przygładzając jego platynowe i gdzieniegdzie już przerzedzone włosy. — Myślałam, że bardziej zmartwi cię wzmianka o Rose. 
Astoria ułożyła zadziornie usta. Doskonale wiedziała, co Draconowi chodziło po głowie, odkąd Scorpius i Rose… zaprzyjaźnili się. Nie mógł przeżyć, że Rose miała na nazwisko  w ł a ś n i e  tak — Weasley. A jej ojciec był szkolnym wrogiem Dracona. Astorię bawiły starcia męża z Ronem Weasleyem, zwłaszcza, kiedy i rudzielec zrozumiał, że jego córka zadaje się z młodym Malfoyem. Zakazał Rose zabawy ze Scorpiusem, a Draco, robiąc mu na przekór, nigdy nie powiedział złego słowa na temat tej dziecięcej przyjaźni. Astoria i Susan, żona Rona, polubiły się i nie zamierzały brać udziału w sporze swoich mężów. Astoria nie chciała wybierać Scorpiusowi przyjaciół (jak robili jej rodzice). Susan natomiast uważała te kłótnie za zabawne.
Kiedyś jednak w czasie świątecznego obiadu (a takowy zawsze jedli w wielkim gronie, z całym Zakonem) Ron był w parszywym humorze. A kiedy zobaczył, jak Rose, Scorpius i mała Carmen (córka Neville'a) bawili się razem, dostał szału. Rose się rozpłakała… Astoria już wstała, aby ocucić Weasleya jakimś mocnym kopniakiem… ale wtedy Scorpius wstał z dywanu.
— Ona płacze — powiedział Scorpius — przez pana. Rose płacze przez pana… — Astoria nigdy nie widziała syna tak spokojnego i rozzłoszczonego zarazem. Spojrzała przelotnie na Draco; uśmiechał się wrednie.
Łapiąc Rose za dłoń, Scorpius dodał:
— Jest pan głupi.
Potem oboje pobiegli na górę. Członkowie Zakonu przyglądali się tej scenie, nie wiedząc, co można w takiej sytuacji jeszcze powiedzieć. Ale większość myślała, że Scorpius ładnie podsumował kompulsywne zachowanie Ronalda. Ktoś, chyba Hermiona, chciał iść po dzieci na górę — sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ale to Ron popędził na poddasze jako pierwszy. Wszyscy zajęli się wkrótce sobą, a Rose, Ron i Scorpius wrócili po pół godzinie. Już w lepszych humorach.

— Pamiętasz tamte święta, kiedy Scorpius dał Weasleyowi do wiwatu? — zapytał Draco, a Astoria kiwnęła głową, wracając myślami do ich sypialni. — O ile kiedyś… Rose i Scorpius zamierzają przestać się przyjaźnić i zamienić w coś większego… nie zamierzam im robić trudności.
Astoria uniosła zaskoczona brew, choć w duchu wiedziała, że tak to się właśnie skończy.
— Ach, tak?
— Chciałbym przeżyć, to co przeżyłem jeszcze raz — Draco wbił wzrok w okno. — To ja doprowadzałem cię do łez… Scorpius chronił Rose...
— Znowu zaczynasz? — rzuciła ostro. Draco złapał ją za nadgarstek, kiedy chciała iść do innego pokoju. Jak najdalej od tych strasznych wspomnień. — Puść mnie! Nie chcę tego słuchać. Nie powinieneś się obwiniać, bo sama nie jestem bez winy. To przeze mnie masz tą kontuzję i nie możesz latać na miotle, tak?! Właśnie… Zrobiliśmy różne głupstwa, ale…
— Miotła a twoje łzy; zgadnij, co jest dla mnie ważniejsze — szepnął, dalej nie wypuszczając jej z uścisku.
— Draco, dla mnie ta rozmowa nie ma sensu. Gdybym miała do ciebie żal, nigdy w życiu bym za ciebie nie wyszła. Nie mielibyśmy dzieci, a ja traktowałabym cię jak zdechłą rybę i omijała szerokim łukiem, zostawiając na pastwę sępów. 
— Masz dziwne porównania.
— A ty zwyczaje, puścisz mnie wreszcie? — Draco uwolnił nadgarstek Astorii i zaczął przyglądać się jej zgrabnym ruchom, kiedy się przebierała. Spojrzał na zegarek, była już ósma rano. Draco miał ruchomy czas pracy, a Astoria nie, więc nie powinien jej robić awantur, kiedy się spieszy. — Przestań się na mnie gapić.
— Ślicznie wyglądasz.
— Jesteś słodki — syknęła złośliwie, a Dracona zemdliło, kiedy dosłyszał tyle cukru w jej głosie. 
— Masz jeszcze godzinę do wyjścia — zmienił temat. Podszedł do niej od tyłu i pocałował w szyję. Astoria pod mocą jego ramion rozluźniła się i przymknęła oczy. Nie zdążyła się jeszcze do końca ubrać, więc gładził ją po odsłoniętych plecach.
— Muszę być dzisiaj wcześniej. Jest kontrola na moim oddziale. 
— Znowu? — zmarszczył gniewnie brwi. Astoria westchnęła w odpowiedzi i odwróciła się w jego stronę. Wyglądała na zmartwioną i zapracowaną. Zauważył jej sińce pod oczami; nie wiedział, że nie spała. Chciał powiedzieć, że powinna go obudzić, skoro ją coś martwi, ale zrezygnował. Nie chciał się narzucać. Przecież nie byli ze sobą od wczoraj i jego żona wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Był rad nierad, że z jego pomocy nie zawsze chciała korzystać. 
— Może teleportuj się do Hermiony wcześniej? — zagadnęła, co go zbiło z tropu. Chciał zapytać, ale uprzedziła go wyjaśnieniami. — Ostatnio jak ją widziałam, wyglądała źle… 
Draco westchnął i oparł swoje czoło o jej. To go ukoiło.
— Zabiję Snape'a, przysięgam…
— Nie mów tak! — odpowiedziała z naciskiem. — Jestem na sto procent pewna, że nie chciał zostawiać Hermiony… Słyszałeś Dumbledore'a, misja potrwa najwyżej miesiąc. 
— A przeciągnęła się w pięć — warknął. — I dalej nie zanosi się na jego powrót.
— Draco. Ile razy będziemy to wałkować? On chce ją chronić. Prosił każdego jej przyjaciela — zachichotała, bo przecież jego prośby przypominały bardziej groźby — aby się nią zaopiekował. On ją kocha ponad wszystko. Ponad jej pamięć.
— Naprawdę tak myślisz? — zakpił, patrząc się na jej zimne, a zarazem szczere oczy.
— Draco, on nie…
— Nie poślubił jej z litości? Kto żeni się z osobą, która zapomniała, jak cię poznała, kiedy cię pokochała… za co cię pokochała…
— Żenią się ci, co kochają drugą osobę ponad siebie i swoje napuszone ego — szepnęła i odepchnęła go od siebie. To był koniec rozmowy, która na ten jeden temat zawsze kończyła się kłótnią. Astoria poszła do łazienki, czuła krew, która bulgotała jej w głowie jak wrzątek. I chociaż naprawdę uznała swoje małżeństwo z Draconem za udane, wybaczyła mu każdą wylaną za niego łzę; nie chciała się przyznawać do jednej, bardzo ważnej rzeczy. Do zazdrości. Nie o Hermionę, nie o Snape'a, tylko o to, co ich łączyło. Bo jak silnym trzeba być, aby przez piekło przejść razem?


12 komentarzy:

  1. Uwielbiam Draco i Astorię. Może nie tak jak Draco i Hermionę albo Draco i Pansy, ale nadal... Uwielbiam to połączenie :D
    Z rozdziału na rozdział budujesz coraz lepsze zdania; jaśniejsze i bardziej przejrzyste. Podoba mi się!
    Jakoś nie potrafię wyobrazić sobie Scorpiusa, który od dziecka stoi po stronie Rose. Fu! :x

    Ładna końcówka; jakby trochę love hate love z miłością i piekłem.

    Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco i Pansy? Ale ciekawe połączenie, w końcu to Mopsica. :D
      Jeszcze nie czytałam o tej parze. I wiem, że to będzie trochę narcystyczne, ale też mi się wydaję, że zdania nabierają odrobinę większego sensu. :)
      Uf, dobrze, że tylko Scorpius i Rose Ci się nie podobają, ja dalej nie mogę sobie wyobrazić Hermiony i Severus… żarcik. Ale akurat Rose i Scorpius… nie mogłam tu zagiąć kanonu, bo kanon ich nie obowiązuje. To było naprawdę ciekawe o nich pisać!
      Love hate love… Ty wiesz. :)

      Usuń
  2. Przyjemny rozdział. Ja też widzę, że zdania są bardziej jasne :D
    Scorpius i Rose od zawsze po swojej stronie... dosyć nietypowo i zupełnie inaczej :D Trochę dziwnie się to czyta, ale myślę, że pozytywnie dziwnie. Lubię Twojego Draco i lubię jego zachowanie względem Astorii :D To takie aww ;-;
    Severus na misji, biedna Hermiona. Czuję niedosyt sevmione, tasiemcu :v
    Do następnego!
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nic wcześniej nie mówiłyście, że piszę jak ćwok? :D HAHAH
      Rose i Scorpius… oj, no, przecież Scorpius nie musi być swoim ojcem. A zresztą, to tylko krótki wątek.
      Dziwnie się czyta? Pewnie tak miało wyjść. Nie chciałam pisać, co już było (chociaż się nie oszukuję, że jestem wyjątkowo oryginalna, bo w świecie FFów, nie m oryginalności).
      Wiem, że nie ma Sevmione. To tak specjalnie! Wyobraź sobie! XD
      Do następnego!

      Usuń
  3. Rose i Scorpius <3 to moja dwójka ulubionych dzieci (nie żebym wybiegła w przyszłość i coś o nich czytała, bo jednak wolę zostać na czasach przed wojennych/ trochę powojennych)
    Mina Rona musiała byc bezcenna, kiedy młody mu pojechał xD Chciałabym to zobaczyć - reszta złości, szok, dezorientacja i pewnie coś jeszcze
    Żal mi trochę Astorii że względu na ostatnie pytanie. Ona przechodziła przez piekło (prawdopodobnie) Sama, co i tak czyni ją silną, a im udało zrobić się to razem, to dopiero siła, odwaga i wytrwałość.
    Ogóle bardzo mi się podobało, choć jakoś dziwnie czytało, nwm czy to tylko moje wrażenie Ale ok xD
    Do nastepnego!
    Pozdrawiam, Anai

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę czasy powojenne, bądź przedwojenne, chociaż Rose i Scorpius dają nowe możliwości. W końcu nie trzeba trzymać się żadnego kanonu. :)
      Kolejnej osobie dziwnie się czytało? O matko, sprecyzujcie o co chodzi, to przynajmniej będę wiedziała na czym stoję! (;
      Do następnego!

      Usuń
  4. Ćwokiem byłaś, ćwokiem jesteś, ćwokiem będziesz.
    Nadal kc. Ty wiesz.
    Rozdział jest superowy!! I w dodatku cały poświęcony dla mojego Draczego. Czego więcej mi trzeba? O, wiem! Niczego. :))) I nie przeszkadza mi nawet, że jest z Astorią, a niech sobie będzie. Jego szczęście jest moim szczęściem, jakos tak to było, sama już nie pamiętam. Scorpius jest taki kochany! Czyżby on coś z Rose ten tego? No ładnie, Salvio stworzy chyba opowiadanie o nowym pokoleniu (czyt. Rose i Scorpius, nie czytałam, ale jak napiszesz, to ja będę pierwsza w kolejce... Nie, czekaj, jakiej kolejce. Przecież ja jestem poza kolejką). Piszę głupoty, a przecież Ron jest do głupot... Właśnie, głupi jest jak but, jak skarpetki nawet, bo buty czasem są fajne. I jestem ciekawa kiedy napiszesz o Hermionie. Był Neville, Draco, później Harry, potem może Ron i kto dalej? Snape? :)))) Ja też go zabije, że zostawił Hermione na 5 miesięcy, głupi ciul. I tak w ogóle to kocham powojenną, weź jej nie kończ, co? Lubie Twoje tasiemce, nie mam nic przeciwko jeśli chodzi o kolejne sto rozdziałów. :c Ty wiesz, że czekam na kolejny rozdział, ale i tak to napiszę:
    Czekam na kolejny rozdział! Dodawaj szybciorem.
    Idę spać. Jutro do pracy, obudzę Cię o 5, szykuj się...

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, M., nie jesteś ćwokiem, nie mów tak na siebie! :')
      Powiem w sekrecie, że następny rozdział Ci się spodoba, skoro ten też Ci się spodobał. Właśnie idę go pisać, puściłam ulubione Depeche Mode (wprawić może najtwardszego w twórczy nastrój).
      Haha, Rose i Scorpius mają po dwanaście lat, misie moje. Przyjaźnią się w dziecięcy sposób, nie planują przecież ślubu. :)
      Tak, jesteś bezkolejkowa, stara.
      Przecież Ron jest gorącą głową i przeprosił swoją córeczkę, dajcie mu odetchnąć, haha. Jesteście niesamowite. :) Nie powiem Ci, kto będzie dalej, bo by Ci się to nie spodobało. (Trust me).
      Jasne, dwieście rozdziałów powojennej… Wiesz, ile by było sprawdzania?… Wiem, że czekasz (pamiętaj, że ja też, więc nie kombinuj i pisz).
      Widzisz, ja też się obudziłam o 5!! (Ta książka naprawdę daje raka).

      Usuń
  5. Ale jak to kończysz powojenną? Ej nie zostawiaj nas tak!! :P

    Dlaczego 98% osób piszących bloga robi z Ronalda idiotę? :P
    Dlaczego Snape zgodził się zostawić Hermionę? Co było ważniejsze? :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie robię z Rona idioty. Jest ojcem, który zraził się do Ślizgonów. Patrzy na Scorpiusa przez pryzmat Dracona, a jego przecież nie lubi, mimo że Hogwart dobiegł końca. Nie mylmy idiotyzmów z niechęcią. :)
      Spoko, zostało jeszcze siedem rozdziałów do końca.

      Usuń
    2. Nieuzasadniona niechęć do niewinnego dziecka jest idiotyzmem ;)

      Usuń
    3. Przecież ją wyżej uzasadniłam. ;)
      Poza tym, skąd pomysł, że Scorpius jest niewinny?… Otóż to, nie wiemy. Ale najłatwiej jest kogoś zaszufladkować. Niestety, tak już się utarło, że każdy robi z Rona kozła ofiarnego, ale nie popadajmy w przesadę.

      Usuń