Czytała
wiele romansów, wiele dramatów czy melodramatów, powieści historycznych, ale
nigdy tak nie płakała podczas czytania jakiejkolwiek książki, jak przy Diabłach
piętnastego wieku, autorstwa Xaviera Mallory.
Łkała, bo
nigdy sobie nie wyobrażała, że ktoś może użyć kreatywności do tak wymyślnych
tortur, aby zadać drugiej osobie ból. Każde słowo, jakie Xavier użył było
żartobliwe, jakby mówiono o pogodzie, a nie o torturach, które sam Lord
Voldemort stosował na mugolach, czy na... mugolakach.
Na
niektórych stronach były dopiski, w jakich okolicznościach Czarny Pan używał
tej i tej tortury, na każdy humor, co innego. Bolało ją, że każda poszczególna
uwaga dopisana na marginesie przez zwolenników czarnej magii, miała różny
charakter pisma, jakby śmierciożercy zebrali się w kupie i razem postanowili
oświecić czytelnika swoim ulubionym zajęciem, dając wskazówki dla ich
potencjalnych następców. Niektóre charaktery pisma się powielały, a z każdą
stroną ciekawostki były coraz okrutniejsze i w pewnym momencie zamknęła
książkę, aby dojść do siebie, ale zaraz znowu ją otworzyła. Ciekawość
przezwyciężyła nad strachem — który to już raz?
Było dawno
po północy — Pani Pince już zamknęła bibliotekę, ale pozwoliła jej zostać, bo
całkowicie rozumiała jej zachłanność. Pani Pince sama przecież kochała książki,
a dla Hermiony potrafiła zapanować nad swoją zgorzkniałością — zapewne
specjalnie nie zamknęła Działu Ksiąg Zakazanych, chociaż taka przychylność
była, co najmniej niestosowna od opiekunów, czy nauczycieli, jak Granger
uważała.
Było ciemno,
było mrocznie, a jedyne światło wydobywało się ze świeczki, którą Hermiona
trzymała tuż przy książce, aby w spokoju spić, każde słowo, nawet to
najbardziej brutalne. Zabezpieczyła wcześniej książkę, aby ogień jej nie
podpalił.
Była już na
przedostatniej stronie, ale łzy bezsilności już dały sobie spokój, żadnego
ukojenia to nie dawało, poza bezsensowną histerią, pogodziła się z faktycznym
stanem rzeczy. Była, można rzec, pogodzona z losem, wcześniej podając mu
pokornie rękę na zgodę.
Ostatnia
strona to odręczny dopisek od autora, Xaviera — Miłej
zabawy.
Tak, to było
okrutne, cała ta książka, ale nie to ją przeraziło, nie to wzbudziło w niej
lęk, czy też panikę.
Aż dziw, że dobrnęłaś czytelniczko do
końca. Co dziwne, że sam mam ochotę ci to wszystko po kolei zrobić, Granger.
Gdy przyjdzie czas powiesz, który wynalazek Xaviera podobał ci się najbardziej,
chętnie ci go pokażę, dopóki nie zdechniesz.
Całuski
szlamciu,
Widzimy się na lekcjach
O Merlinie, jak?!
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział, błagam ;-;
Chryste, Salvio, kto jest autorem tego dopisku?! Ty chcesz, żebyśmy my wszyscy po prostu oszaleli z niecierpliwości. Jestem strasznie ciekawa o co chodzi.... mam nadzieję, że niedługo się dowiemy!
OdpowiedzUsuńM.
Mam takie dziwne przeczucie... Wiesz to już mi się zdażało... Na jednym blogu autorka zazywała mnie wróżką...
OdpowiedzUsuńten dopisek jest od Blaisea.
Buzia na kłódkę - nic nie powiem!
UsuńBiedactwo moje.... Idę czytać dalej, by dowiedzieć się kto to, by skopać mu (zapewne bardzo sexy) tyłek!!!
OdpowiedzUsuń