piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział siedemdziesiąty pierwszy


— Granger — powiedział Severus. Zamrugała leniwie powiekami i nie zdziwiła się widząc ten sam smutny sufit, przy którym zasnęła. Mężczyzna stał nad nią i czekał, aż podniesie się z   j e g o  łóżka. Posłusznie wstała, nie wiedząc dokładnie, po co ma to zrobić. Równie dobrze mogłaby tam zgnić. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że ma zamiar żyć teraz spokojnie, gdy dowiedziała się, czym jest kwintesencja śmierci. A przynajmniej Hermiony definicją. To wcale nie ukoiło jej duszy w jakiś magiczny sposób, nie czuła się dobrze i spokojnie. Wręcz przeciwnie, czuła się oszukana przez nikogo innego, jak przez siebie. Przez swoje chore wymysły i nadzieje, które okazały się w najbardziej brutalny sposób złudne. Severus machnął różdżką, a pościel wygładziła się i pozostała w stanie nietkniętym. Spojrzała tęsknie na poduszkę albo skórzany fotel, który stał dalej, obok biblioteczki wypchanej ciężkimi, czarnomagicznymi, kuszącymi nagle tomami.
— Później — rzucił lodowato, doskonale wiedząc, na co tak zerka. Pokiwała głową i razem skierowali się w stronę wyjścia z sypialni. Przepuścił ją w drzwiach, ale nie miała sił, aby mu podziękować. Zresztą, za co, za bycie dupkiem i za nagłą zachciankę, aby być wobec niej szczery? Chciała żyć cały czas we mgle, tam nie boli, tam nie widać wszystkiego do końca. Ale on jej rozświetlił drogę, jak jakiś cholerny prorok i powiedział między wierszami: twoi rodzice nie żyją. A mgła zniknęła, zostawiając Hermionę z pustymi rękami. Bo i światło zniknęło.
Severus nie rozumiał jeszcze wszystkich chwil, jakie ze sobą spędzili w ciągu ostatnich godzin, będzie jeszcze sporo czasu, aby to poukładać i zrozumieć. Ale nie teraz. Towarzystwo filigranowej, płaczliwej na dodatek kobiety nie służyło mu za dobrze... Czuł się parszywie, że to on musiał przekazać te przykre dla zwykłych ludzi wieści. Nie potrafił jej współczuć, naoglądał się śmierci spod swoich stóp zbyt wiele razy, aby to traktować jako coś wyjątkowego. Śmierć śmierci nierówna, Severus był ponad ludzkie możliwości, bo był nieludzki. Ostatnią krztę serca stracił, gdy po raz pierwszy wziął w swoje dłonie drewnianą różdżkę. Już wtedy zrozumiał, że godnej śmierci nie ma. Przestajesz istnieć, nieważne w jaki sposób, nie ma cię. Puf. A i też zostajesz zapomniany, bo nie jesteś wyjątkowy, tak jak ci się zdaje.
— Severusie — spojrzała na niego spod długich rzęs i szklanych oczu. Może teraz do niej dotarło, że już nigdy swoich rodziców nie zobaczy; Snape nie miał zamiaru o to pytać. — To z pewnością Ministerstwo?
— Granger... — warknął. Nie lubił się powtarzać. 
— Cz-zy dowiesz się dla mnie, kto to był? — wyszeptała głośniej, a pochodnie na chwilę zniknęły i na korytarzu zawitała ciemność, ciemna jak płaszcz śmierci albo oczy Severusa. Z mijających okien wlewało się nikłe światło księżyca, który co chwila znikał za chmurami, ale Severus i bez tego widział błyszczące złowrogo oczy Granger. Nijak go to zaniepokoiło. Jedynie pokiwał na znak zgody głową i odwrócił onyksowe oczy, aby nie mieć kolejnej fali wyrzutów sumienia za to, co tej biednej dziewczynie wyrządził. Uważał jednak, że każdy ma prawo do własnej zemsty. Sam mścił się nie raz, a milion razy, dokładnie pięćset dziewiętnaście, i wiedział z doświadczenia, że po czymś takim ukojenia po prostu nie ma; jest tylko pustka, wyłączająca powoli człowieczeństwo. Ale Hermiona powinna się o tym sama przekonać, nikt nie uczy się na cudzych błędach, tego był absolutnie pewny.  — Chcę go zabić. — Doszło do jego uszu kolejne wyznanie, którego nie miał prawda komentować, a i też wolał to przemilczeć dla własnego komfortu, więc słowa powoli znikały w powietrzu, a pochodnie ponownie pojawiły się na ścianach, zbroje brzęczały, co chwilę zmieniając pozycję. Obrazy pochrapywały. Nic się w tym świecie nie zmieniło.
Hamartia unosiła się z szybka w powietrzu, czasami smagając razem z tlenem i azotem naszych bohaterów w twarz, kiedy szli opuszczonymi korytarzami, gdzie okna były nieszczelne i wkradał się w łaski zamku zimowy wiatr.
— To ci nic nie da — sarknął w końcu. — Zabić człowieka…
— Zabiłam kiedyś człowieka... — dodała wstydliwiej — wiesz o tym. — Odpowiedziała mu słabo, a on przewrócił oczami i umilkł.  Dobrze pamiętał jej głupi atak histerii, kiedy zielone promienie nie trafiły w Greybacka, a jakiegoś dzieciaka z mugolskiego domu, Colina Creevey bodajże. Severus pamiętał go bardzo dobrze ze swoich lekcji, był typowym przeciętniakiem, dopóki słynny Harry Potter nie zaczął korzystać z porad Księcia Półkrwi, z czym się obnosił przez cały rok. Wtedy i Colin, jak wierny pies, zaczął mieć najwyższe oceny ze swojego rocznika. Oblewał inne przedmioty, takie jak Transmutacja i Zielarstwo, tylko Eliksiry wychodziły mu ponad normę. A norma u Severusa była wysoka. Szkoda, że umarł; nie miał daru do Eliksirów, ale skoro miał dostateczną ilość samozaparcia, z pewnością m o ż e  by mu się w alchemicznym świecie udało. Może zarabiałby jako asystent któregoś z Mistrza Eliksirów. Może nawet Severus by go polecił kolegom po fachu. Prychnął cicho na słowo koledzy, nikt nigdy go nie irytował jak właśnie oni; nawet Granger była przy nich małomówna. Sam Colin nie miał szans na taki tytuł, brakowało mu talentu, tego czegoś. Severus zacisnął zęby, nienawidził rozgrzebywania starych dziejów. Colin Creeveya to była wojenna historia, którą powinno się już dawno zostawić w spokoju. Nie rozgrzebywać jego grobu i zaglądać, ponownie się przekonując, jak ten mały dzieciak umarł.
Severus lubił jednak hipokryzję. 
— I co? — zakpił, uśmiechając się sarkastycznie. — Zamierzasz znowu się w to mieszać, aby potem płakać, że ,,ojej, Merlinie, wybacz, zabiłam człowieka, to było niechcący”. Jesteś idiotką, Granger.
— Nie zabiłam Colina specjalnie! — krzyknęła rozwścieczona i rozhisteryzowana jednocześnie. Severus był ciekawy, co nad nią przeważy. Czy się na niego rzuci z pięściami, czy może pójdzie płakać w jakiś ciemny kąt. Zakryła sobie usta dłonią, gdy kilka portretów zbudziło się.
— Co wy tu wyprawiacie?! — zaskrzeczał nosowy głos, a Hermiona pisnęła zaskoczona i odskoczyła od ściany, wpadając nieumyślnie na Severusa. I wywołując u siebie dreszcze jeszcze nieumyślniej. — Wstrętne bachory, wracać do łóżek, zanim… Och! Profesorze Snape. Jak dawno szanownego profesora nie widziałem. — Głos czarodzieja w zielonym meloniku momentalnie spokorniał, a mężczyzna zdjął swoje nakrycie z głowy i skinął mu nisko, że czubek głowy na chwilę zniknął z ramy.
— Flaviusie — Snape odsunął się od Granger i ominął jego portret bez grama zainteresowania, i nie odpowiedział nawet na głośne krzyki, życzące mu dobrej nocy. Najwyraźniej Severus umyślnie unikał spotkań z Flaviusem; jeśli Hermiona się nie myliła, był twórcą zaklęcia Patronusa. Czarodziej zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, zatrzymując się dłużej na jej złoto-czerwonej naszywce Gryffindoru. Kiedy spojrzał w miodowe, zaskoczone oczy, szepnął tylko pod nosem ,,śmierć” i z powrotem ułożył się do snu, ignorując jej pytania.
— Granger! Pięć punktów od Gryffindoru za utrudnianie mi tej cholernej pracy jako twoja niańka. — Severus obrócił się z szelestem szat i ponaglił ją jednym spojrzeniem. Nie słyszał żadnego słowa z ust Flaviusa i Hermiony. — Rusz się — warknął i zniknął za zakrętem. Pobiegła za nim, obracając się jeszcze trzy razy, aby spojrzeć na portret czarodzieja w zielonym, tajemniczym od teraz meloniku.

— Panno Granger, proszę przyjmij moje najszczersze wyrazy współczucia — Dumbledore odezwał się jako pierwszy. Severus stał przy oknie, znudzony wpatrując się w Zakazany Las i doszukując się w nim inności, niż w inne wieczory. Czasami coś poruszało się w puszczy, ale mógł być to wiatr, a równie dobrze wilkołak szukający jakiegoś królika. Hermiona siedziała na drewnianym, niewygodnym krześle dla gości, nie odwracając od dyrektora wzroku. Albus próbował się doszukać w dziewczynie jakiejś reakcji, ale Hermiona patrzyła tylko stale w jego błękitne oczy, które chwilę potem się odwróciły, nagle speszone taką otwartością... To był ten sam kolor oczu, jaki miała jej zmarła matka... Zwykle to on wiercił w uczniach swoje przenikliwe oczy, niewerbalnie czytając im w myślach tak, aby tego nie zauważyli. Przy Hermionie nie próbował tego robić. Albus kiedyś wdarł się w umysł osoby cierpiącej… spotkanie z takimi myślami i wspomnieniami jest gorsze niż nieumyślne stąpnięcie w gniazdo dementorów.
— Gdzie jest Draco? — zapytała Hermiona, przerywając dziwną ciszę. Obaj mężczyźni spojrzeli na nią. Jeden z uniesioną brwią, a drugi zdruzgotany. Ten drugi, ten starszy, nie spodziewał się takiego pytania, a młodszy wręcz przeciwnie. Severus uniósł jeden kącik ust i z powrotem spojrzał w okno, gdzie na skraju Zakazanego Lasu siedział Draco i Astoria Greengrass. Na dworze zaczęło padać. — Dyrektorze? — ponagliła go. 
— Nie wiem, panno Granger, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, abyście teraz rozmawiali. — Chrząknął, poprawiając swoją długą, siwą brodę, która była związana turkusową tasiemką. Snape czekał na protesty, ale dziewczyna tylko kiwnęła głową i założyła nogę na nogę, przyglądając się myślodsiewni. Albus niemal od razu się odezwał. — Nie pomaga zapomnieć o tak ważnych sprawach. Uwierz mi na słowo. — Hermiona i Albus westchnęli w tym samym momencie, może nawet nieświadomie znajdując wspólny punkt. Oboje stracili rodziny i na dodatek, jakby tego było za mało, czuli się za tą śmierć odpowiedzialni. Kasztanowłosa unikała teraz dwóch par oczu, zatapiając się we własnym poczuciu winy i obumarłej nadziei. Żałoba była kapryśna. 
— Jak zginęli? — wymamrotała nerwowo, wyłamując przy tym palce, a trzask łamanych stawów spotkał się z dziwnym uczuciem Severusa. Już nie pamiętał, jak to jest zabijać, jak pod twoimi palcami łamią się kości człowieka, jak umiera w najgorszej agonii i słyszysz jego ostatni oddech, i te oczy, w których zapada się momentalnie iskra życia. Czarna magia znowu wbiła się w jego żyły, a podniecenie, wręcz ekscytacja, wypełniła jego brzuch trzepotem motyli, a może tylko jednej ćmy. — Szybko? — szept doszedł do niego później, Mistrz Eliksirów wspominał dawne dzieje, aż nie usłyszał łkania Hermiony, gdy Albus jej odpowiedział. Czarna magia powoli zanikała, ale i tak nie były to całe godziny jak odbywało się zazwyczaj, a kilka minut. Zdziwiło go to, ale nie miał czas się nad tym zastanawiać. Granger rozpaczała nad tym, że z jej rodziców zostały tylko zęby, a spalone ciała przy najmniejszym dotyku zamieniały się w kupkę prochu. Nie miała nawet czego pochować. Włożyć ciała do pustych trumien, tylko to jej zostało.
— To miał być taki personalny żart, tak? Skoro moi rodzice byli dentystami, zostały z nich tylko zęby?  Hermiona zawyła ze śmiechu, trzymając się kurczowo za uda i wpatrując w nie z wypisanym uśmiechem na ustach. Łzy rzewniej uleciały, ale już do niej nie należały. Usta rozciągały się same w szalony uśmiech.  — Więc chcieli mnie zastraszyć? — nikt jej nie odpowiedział. Hermiona powiedziała coś jeszcze, ale usłyszał to tylko bliżej stojący Severus. — Śmierć?
Dziewczyna o śmiercionośnym, zabójczym wzroku spojrzała na niego już nie z nadzieją, a zwykłym pytaniem. Skinieniem głowy potwierdził swoją małą obietnicę, którą złożył na korytarzu, gdy szli do gabinetu.
— Czy to już wszystko?
— Tak — odpowiedział dyrektor. Hermiona wstała ze swojego krzesła i spojrzała ostatni raz na Severusa. Wyszła trzaskając drzwiami zbyt mocno. Albus pokręcił głową ze współczuciem i zamilkł, ale to było wymowne zagranie z jego strony.
— Nie mów, że masz poczucie winy. — Zaśmiał się sarkastycznie Severus, przechadzając się po jego gabinecie sprężystym krokiem. Dyrektor zaprzeczył, bawiąc się swoją czarną różdżką.
— Severusie…
— Sam mi kazałeś ich zabić. — Przerwał mu i wyszedł.

34 komentarze:

  1. Hej :) to jest mój pierwszy komentarz. Przeczytałam mnóstwo blogów o sevmione. Twoje jest cudowne ;D ale po przeczytaniu tego rozdziału odważyłam się napisać ;D końcówka rozbraja. Zbieram szczęke z podłogi, naprawde ^.^ czekam na dalsze rozdziały ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! (Mogłabyś się następnym razem podpisać? Chciałabym znać nicki/imiona swoich czytelników). :)
      Dziękuję. Rozumiem, że masz szerokie pole do komentowania, skoro tyle blogów czytałaś; niezwykle mi schlebiłaś, naprawdę mi miło! Czemu ,,odważyłaś się"? Ja nie gryzę! :D

      Usuń
    2. Wcześniej nie czułam chęci do komentowania, ale przy tym rozdziale musiałam ;DD najbardziej cenie w twoim blogu to,że postacie są takie jak ja je postrzegam. Severus jest wredny, ironizuje ta cała jego aura, no dużo by pisać. Nie rzuca się na Hermione od razu jak dowiaduje się,że ona coś do niego czuje. Nie zmienia się w radosnego człowieka co od razu wyznaje jej miłość i to jeszcze ckliwie. Takie coś w innych opowiadaniach mnie denerwuje,bo czuje że on nie zmieniłby się cały czas byłby taki sam. A ty tak go tutaj tak wykreowałaś i już cie kocham hah ;)) a Albus? Zawsze uważałam,że coś z nim nie tak. Kto nie dostał cukrzycy po tylu zjedzonych dropsach xD

      Usuń
  2. Oooo kurka wodna . . . Rodzice Hermi zginęli na polecenie Trzmiela?! No pięknie. Teraz to Drops znalazł się na mojej czarnej liście :) Droga Salvio jeśli możesz to weź go po torturuj w którymś rozdziale. Dla mnie, tak od serca :P
    Żeby cierpiał tak jak ludzie których okłamuje i manipuluje nimi .
    Przeczytałam, skomentowałam i pozdrawiam XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzmiela?... jeszcze takiego przezwiska nie słyszałam! :)
      Aj, Dumbledore jest tylko konsekwentny, walczy o większe ,,dobro''. Ale twoje prośby o tortury wezmę pod uwagę! Haha...
      Do następnego. :)

      Usuń
    2. To większe " dobro " może sobie co najwyżej wsadzić w .......(cenzura) :) Papa :D

      Usuń
  3. Dumbledore ty, ty, ty... skończony idioto .-. Nie chcę używać mocniejszych słów, bo wyjdę na niekulturalną :v
    Jak on w ogóle mógł. I jeszcze składa "najszczersze wyrazy współczucia" Pff, też mi coś. Głup, fałszywy, stary, manipulujący dupek!
    No żeby się usprawiedliwić musiałby mieć naprawdę solidny dowód.
    Obietnica Severusa. Ciekawe, czy powie jej prawdę.
    Trzymam kciuki, Ty za mnie też trzymaj, ale myślę, że nam obu pójdzie super :3
    Do następnego!
    Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no... Dumbledorowi do idioty troszkę daleko. :/
      Oo, jakie ciężkie słowa padają! Spokojnie, Mrs Black. Każdego mimo wszystko sięgnie sprawiedliwość. 8)
      Ja za Ciebie trzymam zawsze. Musi nam dobrze pójść, inaczej... mogę się już zakopać we własnym ogródku. Do piątku!

      Usuń
    2. COOOOOOOOOOOOOOOOOOO
      Zobaczyłam, co poprawiłaś.
      JAK TO
      Jestem w szoku .-.

      Usuń
    3. Hehe, trochę głupio wyszło, że tak... no nieważne. Było wielkie, spóźnione wejście Sevka. :')

      Usuń
  4. Niestety nie mogę skomentować tego rozdziału tak jakbym chciała bo byłby to bardzo wulgarny komentarz. Napiszę tyko, że czekam na kolejny.

    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłby wulgarny? Pod jakim względem? :)
      Jeśli Ci się nie podobał rozdział to chętnie przyjmę konstruktywną krytykę. Do następnego.

      Usuń
    2. Nie chodzi o rozdział bo rozdział miażdży ;) (jak zawsze w sumie) Tylko o to, że Ty dziewczyno chyba serca nie masz :P Serio Drops mordercą rodziców? Poszalałaś jak Rowling zabijająca mi ulubionych bohaterów...

      Usuń
    3. Właśnie nie wiedziałam, w którą stronę mam myśleć. Czy rozdział jest dobry, tylko wywołujący u Ciebie gwałtowne emocje, czy może tak jak napisałam powyżej. :)
      I właśnie odszukałaś mi pewne niedopatrzenie...

      Usuń
    4. OMG! WŁAŚNIE ZOBACZYŁAM CO POPRAWIŁAŚ!
      Nie jesteś jak Rowling tylko George R. R. Martin! ;< ;< ;<

      Usuń
    5. ... Teraz uwaga... nie lubię Gry o Tron. :D

      Usuń
  5. Tak zakończyłaś, że nie wiem co napisać.. Końcówka genialna czyli norma :P Ale jak Drops mógł zlecić coś takiego? Co on chce tym osiągnąć?
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Powodzenia, Calida.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję za komentarz! Starałam się nad tym rozdziałem. :)
      Do następnego, serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dopiero zobaczyłam zmianę...
      Coś czuję że Sev prędzej czy później powie o tym Hermionie, ciekawe jaka będzie jej reakcja..
      Ahh, wczoraj przeżywałam rozdział po przeczytaniu a dziś znowu przez wstawienie jednego malusieńkiego słowa. Ludzie się na mnie dziwnie patrzą przez te moje miny przed tefefonem, co ty ze mną robisz Salvio?
      Czekam na piątek, Calida.

      Usuń
  6. Trzymam kciuki za egzaminy! Niech Ci liczby lekkimi będą, a rozprawka banalną. A proporcje są dobre na wszystko. c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Kciuki się przydadzą, a już zwłaszcza z liczbami, bo te jakoś mnie pozytywnie nie odbierają. :D

      Usuń
  7. Jeju, Salvio, ten rozdział tak mną wstrząsnął, że to przecież jest masakra. Od samego początku pokazałaś wysoki poziom, bardzo wysoki poziom, jestem bardzo mile zaskoczona! Z każdego rozdziału jest coraz to lepiej, więcej opisów (hihi) i w ogóle! Bardzo szybko się rozwijasz, to aż dziwne, zazdroszczę!
    Błagam, powiedz, że Snape nie zabił w taki sposób rodziców Granger, to bestialskie, okropne. W sumie działał on z polecenia Dumbeldore'a... WŁAŚNIE. CO ZA STARY, ZGRZYBIAŁY DROPS, CO ZA KRETYN GŁUPI, KOMPLETNIE MU NA MÓZG PADŁO PRZEZ TEGO VOLDEMORTA, SŁAWA MU NA MÓZG PADŁA! Myśli kurde, że jest fajny, a wcale taki nie jest. Nie wiem co on chce przez to osiągnąć, mam nadzieję, że jakoś wszystko to wyjaśnisz. Jestem ciekawa czy Hermiona dowie się o wszystkim... I jak sobie z tym poradzi. Czekają ją trudne chwile.
    Czekam na kolejny rozdział!

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę napisać Ci długi wywód, żebyś mi wybaczyła. Ale wiesz, najlepsze na koniec. :)
      Nie rozwijam się szybko, bloga mam jakiś piąty miesiąc, więc przez ten czas chyba tylko wydłużyłam rozdziały i same opisy, dlatego tak sądzisz. Ale cieszę się, że to mówisz; okropnie się cieszę, że Ci się podoba, twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna.
      To śmieszne, M. Strasznie mnie śmieszysz swoim nastawieniem pozytywnym do Severusa, gdzie dwa miesiące temu było ono diametralnie inne. Okropnie jestem z siebie dumna, że Cię nawróciłam! (Nie kop mnie).
      Do piątku, pani Mery.

      Usuń
  8. Myślę tak samo jak Mrs M. no ja pierdziu no co za cham jeden....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kto? Severus? Dumbledore? Czy oboje? :)
      Miłego dnia!

      Usuń
  9. Spadłam z krzesła, przeturlałam się po pokoju i warknęłam na siostrę, super.
    Rozdział jak zwykle genialny, ale co tam mówić, zawsze trzymasz poziom a jeszcze coraz bardziej go ulepszasz.
    Ale... Ale... Dumbledore?! Na tortury trzeba go wysłać, tu nawet kilka Crucio nie wystarczy. I jak Snape mógł to zrobić? I to w taki sposób? Ughhhhhh.
    No to chyba ja tu najmłodsza jestem, rok mi został do testów... Ale już czuję w kościach ten stres, ciekawe jak ja w ogóle zasne. No ale, trzymam za ciebie kciuki. Poradzisz sobie, wierzymy w ciebie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie piszcie, że ,,jak zwykle genialny"... rumienię się. A to jest bardzo niekorzystny widok na moich chomiczych policzkach. :D
      Radzę Ci się już do testów przygotowywać... ja, głupia, zostawiłam wszystko na ostatnie kilka miesięcy i żałuję, że do tego poważniej nie podeszłam. Wierzcie we mnie, kiedy ja sama w siebie nie wierzę. :)

      Usuń
  10. Severus ♥ No tak, dalej mało konstruktywnie, wiem... ale Severus wywołuje we mnie dziwne emocje :D
    Dumb kazał Severusowi zabić rodziców Herm? Czy tylko w jakiś sposób ukartowali, że niby nie żyją... Z Albusem to się wszystkiego można spodziewać, więc zaczynam kombinować.
    Niecierpliwie czekam na kolejny piątek! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie. Cholerka, nie. Nie wierzę. Chociaż, nie, zaraz. To kolejny wspaniały pomysł Albusa? No to jednak wierzę. Tylko on mógł się posunąć do czegoś takiego. Tylko jak i dlaczego, do jasnej anielki wciągnął w to Severusa? Poprawka : dlaczego Snape dał się w to wciągnąć? Czy on, do jasnej ciasnej, chce sobie/komuś COŚ (czyli konkretnie to, że mu nie zależy) udowodnić? W co on gra? :< Nie, nie, to nie tak miało być! Miał być ślub, balony i nietoperze i czarny tort i rock&roll!
    A co do testów - nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci powodzenia na egzaminach! Dasz sobie radę - wierzę w Ciebie!
    Angel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja współczuję osobom, które się łudziły i zaznaczyły szczęśliwe zakończenie w ankiecie. :')
      Nie no, żartuję. Nic Wam nie powiem o zakończeniu. To będzie moja słodka, niespodziewana tajemnica. Nie mogę się doczekać epilogu, czytelniczki moje! Wierzysz we mnie? Ta wasza pozytywna energia na mnie przechodzi.

      Usuń
  12. Hej! Tym razem jeszcze nie skomentuję tego rozdziału (tak jak obiecałam, zaczęłam czytać i jestem dopiero przy piątym, więc odniosę się później do całości).
    Chciałam ci pogratulować!!! Pierwsze miejsce!!! Brawo!!!
    Tam myślałam, że właśnie ta miniaturka jest twoja :D - jest super!
    Teraz czekam na wywiad!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!
      I nie musisz mnie czytać, nie jesteś do niczego zobowiązana z tymi obietnicami, to ma być przyjemność. :)

      Usuń
  13. Natrafiłam na twoje ff wczoraj i nie mogę się oderwać. Muszę tylko powiedzieć jedna rzecz. Twój Severus to największy dupek jak (nie)istniał. Na miejscu Hermiony już dawno bym mu conajmniej przywaliła( jak czytam mam ochotę zabić go i to bardzo okrutnie). Kocham i nienawidzę twojego Seva

    OdpowiedzUsuń